Jump to content
Dogomania

LadyS

Members
  • Posts

    15248
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Everything posted by LadyS

  1. [quote name='WiedźmOla']I tu Cię przeproszę, ale guzik prawda. Bo nie zawsze to działa. Miałam sąsiadkę, która mieszkała w mieszkaniu na przeciwko mojego. Była taką chamską, zgorzkniałą osobą, że na sam jej widok niedobrze mi się robiło. Mieszkałam tam około roku, przez większość czasu byłam uprzejma-zdystansowana. "Dzień dobry, proszę, miłego dnia" ale omijałam ją kiedy mogłam. Bo w końcu sąsiadka, z sąsiadami lepiej żyć w zgodzie bla bla bla. Wszystko fajnie, gdyby któregoś razu tak nie przegięła, że nie wytrzymałam i nie bluzgając ochrzaniłam ją. Po tej sytuacji zadzwoniłam do mojego TŻta, który od razu do niej poszedł i jej nawtykał tak, że go przepraszała. Przez resztę naszego mieszkania tam babsko nie powiedziało mi ani dzień dobry ani nic mimo, że ja nadal mówiłam. Dlatego czasami zasada nie bądź chamem to inni też nie będą nie działa.[/QUOTE] Tylko ja pisałam od drugiej strony. Przypuśćmy, że spotykam kogoś, kto sra psem pod moim oknem - mam dwa wyjścia, albo poczekać, aż pies skończy i sprawdzić, czy posprząta (i pochwalić, tylko bez klikera :diabloti:), albo wypalić z ryjem od razu, tak jak panie ze wcześniejszych przykładów. I przypuśćmy, ze ten ktoś reaguje adekwatnie do sytuacji - jak jest miło, to jest miło, a jak jest chamsko, to po całości. Jeśli nie będę chamem i poczekam, aż ktoś sprzątnie, zanim od razu mieć pretensje, że na pewno tego nie robi (choć tego nie wiem), to nie bedzie w ogóle potrzeby, aby druga osoba była chamska. Jak wypalę - to musze liczyć się z konkretną reakcją. A jak ktoś nie posprząta, to mogę grzecznie poprosić, żeby to zrobił - jesli nie zrobi, to następnym razem na jego widok wezmę SM :diabloti: Chodzi mi o to, że gdyby KTOŚ nie był chamski dla drugiej osoby, to być moze ta druga osoba też by nie zareagowala tak, jak zareagowała. A to, że niektórzy ludzie mają chamstwo we krwi, to cóż. I o tym tez właśnie mówię - gdyby kobieta dla Ciebie nie była chamska, to Ty też nie miałabyś potrzeby jej nawtykać :) Edit: O, [B]beatrx[/B] dokładnie wyłuszczyła to, o czym mówiłam, czyli jednak da się mnie zrozumieć, uff :lol:
  2. [quote name='Majkowska']To nie jest świetny sposób, bo trafisz i na takiego co się nie przejmie... Ja tak czasem nie przejmuję się i idę z psami cudzymi i naprawdę można zajść daleeeeko:roll:A ten człowieczek tam stoi i "Kajusia....wracaj szybciutko" " Kajtuś, bo wpadniesz pod auto" "Zuzia, bo pani idzie do domuuuuuu!!!"... [/QUOTE] Jak pójdzie, to zabiorę do siebie, wywieszę ogloszenie, powiem, że znalazłam - i upomnę się o zwrot kosztów utrzymania przez te kilka dni. Pieniądze ludzi bolą ;)
  3. [quote name='4Łapki']Odholowywanie piesków, skąd ja to znam :roll: Ostatnio musiałam czekać, bo jakiś pimpek stwierdził, że moja sucz jest bardziej interesująca, niż pan siedzący na ławce pod blokiem. Facet woła, woła, pies nie przychodzi, więc po kilku minutach się po niego przeszedł, po czym wrócił na ławkę, a pimpek... za nami. Nasi biegający z psem znajomi uważają z kolei, że pies na smyczy chodzi za karę. Tym, że pies za nimi nie biegnie, tylko obwąchuje napotkane psy przejmują się dopiero wtedy, gdy ich psiak jest małą kropką w oddali...[/QUOTE] Na to pierwsze jest super sposób. Zamiast zatrzymywać się z psem i czekać, aż ktoś swojego zabierze - przyspieszasz i szybko znikasz komuś z horyzontu, ew. udajesz, że zapinasz obcego psa na smycz. Jak ktoś ma pretensje, odpowiadasz - ojej, nie wiedziałam, ze to czyjś piesek, myślałam, że się zgubił, w końcu nikt nie ma pod kontrolą... Zimny prysznic dla właściciela gwarantowany. Dla opornych przypadków można dodać, ze już zadzwoniłaś na policję i jadą go odebrać :diabloti: A ci drudzy to są przypadki nie do wyleczenia. I nie ma co się nimi przejmować ;)
  4. LadyS

    "To jest moje!"

    Nie, moim zdaniem, jeśli nie ma reakcji długofalowej - to nie jest dobre. A wręcz mozesz nauczyć psa, że warczenie nie jest okej, i będzie po prostu gryzł, bez ostrzegawczego warczenia. Próbowałaś wymiany - patyk za coś fajnego? Do tego - nie pozwalaj psu samodzielnie podejmować patyków i żadnych innych rzeczy. Zabawki pochować i dawaj tylko w zabawie z Tobą. Za wszystko nagminnie się wymieniaj, utwierdzając psa w przekonaniu, ze oddawanie Tobie rzeczy jest fajne i trzeba to robić, bo się tylko zyskuje. Popróbuj tak przez kilka tygodni i sprawdź, czy nie działa lepiej.
  5. [quote name='gojka']Hmmm... odnoszę niejasne wrażenie,że żyjemy w zgoła innych krajach.Nigdy na nikogo nie "huczałam",nie straszyłam a zyję .Ostatnio zbluzgał mnie jakiś pijany sąsiad.Mieszkam na 10 piętrze i czekam na windę ale słyszę,że kolesie sobie gadają i trzymają drzwi gdzieś na piętrze.Lekko potrząsnęłam moimi i usłyszałam jakieś bluzgi.Wzięłam psa pod pachę i zeszłam.Widzę,że jakiś pijaczek trzyma drzwi więc mówię,że ja na windę czekam i może sobie później pogadać.Pan sypnął wiązanką a jak zadzwoniłam na policję.Jak wracałam ze spaceru policja stała z pijanym sąsiadem na dole.Błyskawicznie zajęli się sprawą. Pan po dwóch tygodniach widząc mnie gdzieś pod blokiem przeprosił i nawet w rękę chciał całować:).Agresja nie jest wskazana ani przy zajmowaniu się zwierzętami ani przy kontaktach z ludźmi. Jakoś nie wyobrażam sobie bym mogła rzucać rynsztokowe teksty gdy obok idzie moja dziewięcioletnia córka. Ona była raz świadkiem sytuacji jak pijany typ bluzgał na każdego kto akurat obok niego przechodził na osiedlu.I mnie i jej się dostało.To robił pijany gość- wyobrażam sobie szok córki gdyby jej- TRZEŹWA mama tak samo się zachowała....Dla mnie to po prostu obciach dać się sprowokować do pyskówki z ograniczonym albo pijanym typem.Bo na jego usprawiedliwienie można powiedzieć,że jest pijany albo głupszy. Ale co powiedzieć na własne? Że debil nas sprowokował?[/QUOTE] A ja uważam, że wiele osób ma ogromną łatwość w ocenianiu innych. Ja sama staram się nie wdawać w pyskówki i ich nie wywoływać, ale mimo wszystko cielęciem nie jestem i jeśli trzeba - odpowiem też komuś niemiło, choć obecnie staram się nie po chamsku. Ale jeśli ktoś na chamstwo odpowiada chamstwem, ale do ludzi uprzejmych jest okej - nie mam zastrzeżeń. Wystarczy nie być chamem, aby nie wywoływać chamskich reakcji ;)
  6. [quote name='dwbem']Ja od lat karmię swoje psy surową wołowiną, gotowanym drobiem oczywiście bez kości, może być oczywiście jagnięcina czy królik ale to mięso jest droższe. Nie daję wieprzowiny, dla psów jest niewskazana. Poza tym daję kości cielece, szczegolnie rosnacym szczeniakom. Śmieszy mnie nawrót do surowego mięsa, teraz nazywane BARF, ja od kilkudziesięciu lat go stosuję choć jeszcze wtedy nikt nie wiedzial, że to się nazywa BARF. Suche karmy to tylko jako przekąska od czasu do czasu, i to takie bez zbóż bo uważam, że pies to nie kura i pszenicy jeść nie musi.[/QUOTE] Gotowany drób to Twoim zdaniem BARF? Bo to, o czym mówisz, to jest dieta mieszana, nie BARF.
  7. [quote name='gryf80'][B]ladys[/B] bardziej chodziło mi o takie osoby,które nie sa zrzeszone w żadnej organizacji.po prostu maja sukę,rozmnażają,sprzedają[/QUOTE] Ale jak to w takim razie wpływa na nie zrzeszanie się w ZKwP? Ci ludzie robią to dla zysku, nie mają rasowych psów - i tak nie mogliby się zrzeszyć.
  8. [quote name='barbarasz49']To jest pytanie żartobliwe: w takim razie jeżeli surowe mięso jest takie zdrowe,to dlaczego my ludzie nie jemy go w takim stanie,dodać trochę przypraw i mniam,mniam.Po co gotować,piec lub smażyć zużywając,gaz,prąd lub węgiel,które są rok to droższe? I pomyśleć że niektórzy maja opory w jedzeniu tatara,zrobionego jakby nie było z surowej wołowiny. Główną przyczyną że nie jedzą takiego mięsa to fakt że boja się chorób odzwierzęcych,chociaż nasi prapraprzodkowie wcinali surowe mięso że hej,tylko że wtedy było to prawdziwe zdrowe mięso bez wszelkich cywilizacyjnych ulepszeń. Ja ten post traktuję jako żart,ale nie raz mnie ten fakt zastanawia bo pieskowi można dać surowe mięcho, ale człowiek no nie to już wyższy gatunek i nie można go narażać! Trzeba mięsko dokładnie zbadać,potem go długo gotować,piec,smażyć,dusić i co tam jeszcze. Inna sprawa że do jedzenia surowego mięsa trzeba by mieć super zdrowe zęby, a z tym jak ogólnie wiadomo,nie jest w naszym kraju najlepiej.:lol:[/QUOTE] Ja uwielbiam tatara i jadam go regularnie, nie mam z tym problemów. Mój pies jada co jakiś czas, raczej rzadko, ale jednak - surowe mięso. I z tym też nie mam problemów. A dlaczego ludzie jedzą zrobione? Nie wpadłaś na to, ze po prostu lubią rożnicować sobie smaki? :lol:
  9. U nas spacery z większymi psami wyglądają zazwyczaj tak: [IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-3vXhoe3pG2U/UyG1xnzGeHI/AAAAAAAAByw/8zvJr9B-h0U/w461-h615-no/P3100097.JPG[/IMG] Dla mojego psa najlepsza zabawa to bieganie w kółko, i często jest tak, że on już zawraca tą samą drogą, kiedy drugi pies jest w połowie pierwotnej trasy :lol: Ale młody szybko się nudzi psim towarzystwem ;)
  10. Ale to, o czym mówisz, to jest w ogóle kosmos. Jeśli widzę, że gdzieś biegają sobie psy i się bawią, a nie chcę wchodzić w grupę, bo psów nie znam, czy chce puścić swojego i coś z nim porobić, to idę w inną stronę i szukam miejsca, gdzie nikogo nie ma. I trzeba pamiętać, że taka sytuacja, że ktoś pakuje się w grupę bawiących się psów działa w obie strony - skoro ja ze swoim psem gdzieś coś robię (przykład z ostatnich dni: za miastem, środek pola, jakieś 20 metrów od ścieżek prowadzących w różne strony), to dlaczego ktoś, kto ma mnóstwo innych możliwości i dróg do pójścia z psem idzie akurat w moją stronę, prosto na mnie, ze swoim psem, albo puszcza go właśnie tutaj, jeśli wie, że ten zaraz do nas przybiegnie? Chyba fakt, że poszłam w dzicz, gdzie mało kogo można spotkać, sam doskonale potwierdza to, że nie mam ochoty na jakiekolwiek kontakty? Tutaj w zasadzie smycz nie obowiązuje wcale. Na smyczy są zwykle yorki i yorkopodobne (może ze 3 w sąsiedztwie, w tym szczeniak), staruszka spanielka, która ledwo chodzi, jeden CC, któremu smycz w ogóle nie przeszkadza - ostatnio z pianą na mordzie przeciągnął swoją właścicielkę do nas ładne kilkanaście metrów, musieliśmy się szybko ewakuować, a wiem, że to jest typowe dla niego zachowanie. A, i jedna suczka, ale jak sama pani przyznała - jest na smyczy tylko dlatego, że po sterylizacji. Reszta, czy duże, czy małe - chodzi generalnie luzem. Jest mniej dużych psów, bo mieszkam na końcu osiedla bloków - duże latające luzem psy zwykle nawiały komuś z posesji domków, które są z drugiej strony. Plus, ja nie rozróżniam aż tak mały-duży pies, bo mój pies jest mniejszy od większości spotykanych, więc każdy jest w stanie zrobić mu krzywdę. Po prostu, wychodzę z założenia, że chciałabym, aby inni ludzie nie uprzykrzali mi życia sobą i swoimi psami tak, jak ja staram się im go nie uprzykrzać. Szkoda, że nie wychodzi.
  11. [quote name='Maron86']Jestem w szoku, nie miałam pojęcia że się odprowadza podatek za kupno psa. Przy adopcjach chyba tego niema? Chociaż tam też płacisz schronisku... jak to jest z adopcjami?[/QUOTE] Nie do końca wiadomo, czy się odprowadza, bo jak mówiłam - hodowle odprowadzają podatek swój, więc może to się jakoś wzajemnie wyklucza. Nie każdy prawnik jest obeznany w każdej tematyce w końcu ;) A adopcje to jednak adopcje, z definicji - bezpłatne. W schronisku płacisz stawkę ustaloną regulaminem, to jest zupełnie inna opłata.
  12. [quote name='Pani Profesor']ja przerzucam i hierarchizuję, bo są psy, które Patryk lubi z definicji (starsze, dużo większe od niego, pewne siebie suki, w 90% przypadków akceptuje) i to jest działanie 'terapeutyczne', bo mam szansę wtedy go wygłaskać, wychwalić, wycałować i nakarmić z okazji tego, jak się ślicznie zachował. lubi większość haszczaków, bo ma przyjaciółkę niby-husky i już z daleka macha ogonem, a z kolei nienawidzi labradorów i od takiego psa spieprzam jak mogę, o małych yorkach i jamnikach nie wspomnę. dla mnie to ogromna różnica, co do nas podbiega, bo niektóre psy i sytuacje mogę wykorzystać, więc czemu się mam od razu spinać - nigdy nie przeszkodził nam podbiegacz w nauce, bo uczę go naprawdę w zaroślach bez śladów życia - jak już coś podbiegnie, to w trakcie piłki/spaceru, więc kij w to, skoro może mieć wymiar "edukacyjny" :cool3: a że TTB się zwyczajnie boję w konfrontacji z moim psem, to samo ON-ków, dlatego sobie wymyśliłam taką zasadę i jej się trzymam (bo mój dureń nie ma instynktu samozachowawczego, wczoraj wywalił zęby na wielkiego cane corso, na szczęście ten go olał)[/QUOTE] Dla mnie nie ma znaczenia, jaki pies podbiega, bo zwykle dekoncentruje mojego - choć nie tak, jak kiedyś, to jednak nadal. Mój by się z każdym bawił, i o ile jestem w stanie go sprowadzić do pionu, gdy to potrzebne, to jest to trudniej robić, gdy wokół Ciebie skacze pies, który chce koniecznie wyjść Ci suszone mięso z kieszeni, bo właśnie je poczuł. Jak widzę innego psa, który biegnie w naszą stronę - i gdy znam tego psa, a mam czas, nie robię z psem nic pilnego - to daję się bawić, bo wiem, że mój i tak po 5 minutach się zwyczajnie znudzi, a jego zabawa to głównie bieganie dookoła, więc większość psów za nim nie nadąża. Natomiast z zasady wkurzają mnie ludzie, którzy idą z psem widząc, że coś robię, albo że się spieszę - a i tak puszczają swojego. Albo, co się zdarza bardzo często tutaj, gdzie teraz mieszkam - popuszczają smycz psu, który z pianą na mordzie rzuca się do mojego. Mój pies unika konfliktów jak może, ale jest już dorosły, więc jak inny pies nie chce iść "na ugodę", a cały czas go maltretuje, to robi się niemiły. Ja potrafię swojego uspokoić - inni ludzie rzadko kiedy. Oczywiście, zdarza się, że ktoś sam z siebie przyjdzie, przeprosi, że pies podbiegł - no cóż, wypadki chodzą po ludziach. Ale nie o takich ludziach i podbiegaczach mówię - tylko o tych, które zwyczajnie mi przeszkadzają. Z ostatnich dni: pies, który próbował ukraść mojemu piłkę, a nie widziałam go, bo właściciel puścił go za moimi plecami; pies, który uświnił mnie dokumentnie, kiedy szłam z psem na kawę do teściów - bo postanowił po mnie poskakać; pies, który próbował kryć mojego samca, bo "on tak ma". Wszystkie z właścicielami. Reakcja? "ale on nic nie zrobi", "ojej, jak on się cieszy, aż skacza" (to ten, co mnie wybrudził), "bo on lubi piłeczki". No świetnie, tylko co mnie to kurde obchodzi? [quote name='gojka']O przepraszam niczym się nie" przerzucam"- napisałam wyraźnie w ostatnich zdaniach postu:).Zawsze można powiedzieć właścicielowi żeby zabrał psa bo się śpieszysz.Ja tak zawsze mówię,nawet jak spotykam zaprzyjaźnione psy.I jest ok- zabierają.[/QUOTE] Ja z zaprzyjaźnionymi psami problemu nie mam - też mówię, że się spieszę, poza tym zwykle spotykamy się z włascicielami na spacerach. Ale jak mam prosić o zabranie psa pana, który dopiero wynurza się zza rogu bloku 50 metrów dalej? I twierdzi, że "jego nic nie zrobi" albo "pieski musza sie przywitać"? We Wrocławiu było już dobrze, bo sobie wychowałam sąsiadów - tu muszę jeszcze wiele przerobić z tymi obecnymi ;)
  13. [quote name='barbarasz49']Ja z takim pytaniem,czy po ostatniej aferze z afrykańskim pomorem świń, zwolennicy karmienia psów tylko surowym mięsem są dalej tak radykalni w swojej opinii i nie nabrali troszkę podejrzeń,że jednak w tym co pisałam jest coś na rzeczy, za co zostałam zresztą totalnie wyśmiana i obrzucona inwektywami typu: idiotka.[/QUOTE] A skąd pomysł, że zwolennicy BARFu karmią tylko i wyłącznie wieprzowiną? Jest masa drobiu, którym można karmić: kaczki, przepiórki, jest wołowina, można kupić mięso z królika. W gotowych mieszankach da się kupić koninę, strusinę. Z czym Ty masz problem? Czy ktoś Tobie wpycha na siłę surowe mięso, abyś karmiła nim psa? Nie umiesz zrozumieć, że inni ludzie uważają inaczej, a ich wiedzę potwierdzają nie książki o psach, tylko badania dietetyków?
  14. [quote name='gryf80']ale nikt niczego nie odprowadza.przyjeżdża klient po szczeniaka,kasa w łapę gotówką i tyle go widzieli.[/QUOTE] No nie, w tych pseudo-stowarzyszeniach to nawet jest chyba w ich zapisie przystąpienia, że muszą odprowadzać. Pseudo głupie nie jest, wie, że to teraz najsłabszy punkt, i się zabezpiecza.
  15. Ja nie obczajam Waszego przerzucania się tym, co gorsze - TTB, duży pies czy mały pies. Każdy podbiegający bez mojego pozwolenia pies jest dla mnie tak samo upierdliwy. A ludzie puszczają "bo tak" - mam sąsiada, który smyczy w ogóle nie ma. I denerwuje mnie to, jak idę z psem i gdzieś się spieszę, czy jak pies jest puszczony i się ze mną bawi - bo to, że jest puszczony nie sprawia, że każdy pies może do nas podbiec.
  16. [quote name='agutka'] Ladys czy w sposób zen tylko ćwiczyliście? do szkoleniowca chodziliście?[/QUOTE] Nie chodziliśmy do szkoleniowca. Nie uważam psa, który jest bardzo pobudzony i ma problem z opanowaniem emocji za powód do konsultacji ze specjalistą czy za powód na chodzenie do specjalisty. Oczywiście, jeśli ktoś nie wie, w jakim kierunku pracować - okej. Natomiast my pracowaliśmy zupełnie sami, robiliśmy crate games, ćwiczyliśmy wyciszenie, bardzo dużo rzeczy ćwiczyliśmy umysłowo, mniej fizycznie, bo kiedyś to jego fizyczne ćwiczenia jeszcze bardziej nakręcały, dziś go nie nakręcają, ale tez nie wyciszają - może biegać cały dzień i nie widać różnicy, a po dłuższej sesji intensywnych ćwiczeń psychicznych idzie spać ;)
  17. Ilość czasu rano zależy jedynie od tego, czy chce Ci się wstać wcześniej, czy nie. Jeśli nie - to masz 20 minut i raczej nie masz co mieć pretensji do psa. Ja, podobnie jak evel, chodziłabym z psem do skutku na długim spacerze. Zamiast natomiast dwóch krótkich, zrobiłabym nawet kilkanaście krótkich wyjść, na chwilę - i powrót. Pies w końcu obczai, że spacery są też krótkie i trzeba się streszczać ;) Co więcej - chwal, jeśli tylko załatwi się na dworze, przesuń porę karmienia tak, aby psu się rano chciało załatwić. Obserwuj psa - po psie widać, gdy chce się załatwić, więc wyczuj moment i wychodź wtedy, choćbyś miała wyjść i 10 minut stać z psem na smyczy w miejscu.
  18. [quote name='Majkowska'] I to jest fakt że psy noszące obrożę muszą ją już nosić zawsze.[/QUOTE] Zawsze zawsze, w każdym przypadku? Bo ja znam od myśliwych i hodowców inną wersję - dobrze działająca OE jest stosowana kilka razy i to wystarcza.
  19. [quote name='agutka']wiesz szczerze to długo to rozważałam i nie mam serca coś takiego robić ale boję się tego że kiedyś mogłaby się smycz ,obroża co kolwiek urwać byłby mega problem bo to nie york czy nawet owczarek niemiecki a "morderczy bullterier" ;) nie wspomnę o wbiegnięciu pod auto. Tu nie chodzi mi o przywołanie bo ona pięknie przybiega pięknie słucha ale nie wtedy gdy jest pies czy człowiek a o całokształt zachowania (pies jest maksymalnie pobudzony wszystkim). Gdy brałam ja z adopcji pytałam czy ona słyszy[/QUOTE] A tak, problem z pobudzeniem też przerabialiśmy. Pies był pobudzony wszystkim - bo coś stuknęło, bo liść przeleciał, bo pies zaszczekał, bo auto przejechało, bo ktoś szedł i rozmawiał przez telefon. Słuchu zero - też nas pytano, czy on ma dobry słuch, skoro w ogóle nie reaguje na przywołanie i na komendy, a tak było na początku. Ale myśmy nad tym pracowali zupełnie osobno - wyciszenie, crate games, skupienie, doggie zen. I dało się, ale wymagało masy cierpliwości - i jak zaniedbamy sobie ćwiczenia przez jakiś czas, to pies znów głupieje, dlatego ćwiczymy ciągle ;)
  20. [quote name='gryf80']takie opodatkowywanie tylko napedza do rozmnażania zwierzat nie będących zrzeszonych w zk.[/QUOTE] Ale w jaki sposób, bo nie rozumiem? Hodowle niezarejestrowane w ZKwP również muszą odprowadzac podatek od dochodu.
  21. [quote name='agutka']Majka OE dla bezmózga i owszem zrobi z psa idiotę ,przecież nie będę psa razić pradem co chwilę ;) a o kopaniu kto pisał bo nie bardzo rozumiem??? sama widziałaś że żadne bodźce na nia nie działaja tylko ciśnie w jedna stronę a po zmianie szybko zmienia kurs. Jedna z hodowców poleciła mi to gdyż miała spory problem ze swoim astem mimo trzech szkoleń i zdanych pozytywnie egzaminów. Jeżeli pies zacznie się bać czy bardziej fisiować wiadomo taka zabawka idzie na odstawkę. Ja ponad rok czasu z tym walczę w tym jeden bechawior się wycofał to trochę za długo... [/QUOTE] Ja z przywołaniem jako takim walczyłam tak "na pełnym etacie" w sumie ponad półtora roku, mając psa, odkąd ten skończył pół roku. Obecnie w niektórych sytuacjach nadal mam go wyłącznie na lince, ale poprawa jest o 200% ;) Dużo wymagało to też pracy nade mną, a nie nad psem stricte. OE nam polecano, nie zdecydowałam się i cieszę się, że się nie zdecydowałam. Znajoma hodowczyni JRT ma sukę, która wraca tylko, gdy ma OE na szyi. Gdy biega bez - nie ma szans na powrót... A to chyba nie tak ma działać.
  22. [quote name='omry'] Zauważyłam jeszcze, że jak ktoś już chce mnie uświadamiać co za agresora mam w domu, to robi to zawsze, kiedy Iwan jest na smyczy. Jeszcze się nigdy nie zdarzyło, bo ktokolwiek powiedział cokolwiek, jak był luzem. Jakby co najmniej miał wszystko rozumieć i, o zgrozo, próbować nawrócić tę osobę na właściwe tory :evil_lol:[/QUOTE] ają Skoro tak, to może go spuszczaj w tej chwili? :lol: Bez zbędnych komentarzy, tylko po prostu odpinaj i spójrz na komentatora pytającym wzrokiem :diabloti:
  23. Hodowla musi być zarejestrowana w US i odprowadzać podatki - może to wystarcza, aby nie płacić podatku od kupna psa?
  24. [quote name='Berek'] No ale nie wiadomo, co z tym fantem robić - zwrócić uwagi na to że ktoś nie sprząta nie wolno, bo obraza majestatu straszna, świecenie własnym przykładem niewiele daje [B](a już najzabawniejsze jest zabieranie kupy swojego psa spomiędzy dziesięciu okazałych kupek które tam już wcześniej leżały[/B]). [/QUOTE] O, to ja to przerabiam. 10 wielkich, rozlazłych kup (co te psy cholera jasna jedzą?!) i jedna mała, zbita mojego psa - i weź tu dojdź "czystą stopą"... [quote name='Pani Profesor'] inna bajka, że sadzenie jobów jest na tym samym poziomie, co wypowiedź złej starowinki, ale zawsze jest coś pośrodku - mój serdeczny przyjaciel ma umiejętność magicznego rozładowywania napięcia. kiedy dostaje wiązankę, to odpowiada zawsze tak absurdalnie i od czapy, że agresor natychmiast odpuszcza - coś na zasadzie "nie nie, proszę pani, ja dziękuję, bo jestem samochodem" :D totalna abstrakcja, po której on się czuje usatysfakcjonowany, bo nie doszło do większej przepychanki, a babcia-kaktus chowa się do domu i jest święty spokój. [/QUOTE] Czyli że nie rozładowywanie napięcia, tylko metoda "na wariata" :lol: Zawsze dobrze działała, mój wujek opowiadał niegdyś, że bardzo często jej używał, włócząc się z kolegami po mieście :lol:
  25. Ja miałam mysz - Stefana, na DT jamnika Mariana (absolutnie pasowało do niego to imię!), a mój TŻ kiedyś tez jamnika - Gustawa :)
×
×
  • Create New...