Jump to content
Dogomania

chounapa

Members
  • Posts

    620
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by chounapa

  1. Jak już pisałam, pies zaczął się bać WSZYSTKICH domów i samochodu. Nie tego jednego. Zarówno woda jak i prąd, bojler i inne urządzenia były wyłączane, wszystko tu robimy od nowa. Nic to nie zmienia. Lilo boi się ( a przynajmniej najbardziej reaguje ) dźwięków samochodów z ulicy, przy okazji zaczęła się bać również urządzeń w domu, ale przede wszystkim samochody. Patrzy wtedy w sufit i ucieka, panikuje, chowa się bądź kuli, jakby miał jej na głowę spaść.
  2. Kalm-Aid ma podobny skład do tonaxinum, a z tego co się orientuje, oba zawierają pochodne melatoniny. Więc nie jestem pewna czy zmiana na to, coś by pomogła. W każdym razie, wciąż będę kombinować, jeśli behawiorysta każe ją wspomóc farmakologią, mam nadzieję ze będzie wiedział co jej podać. Póki co, wczoraj udało się jej podać kolację w formie nagród za wykonywanie komend. Późnym wieczorem, kiedy ruch uliczny jest mniejszy, ogólnie jej jest łatwiej. W sytuacjach silniejszego lęku ( odkurzanie czy włączona pralka ), zapinam ją na łańcuch i jest zadowolona. Nie zmuszam jej do przebywania w pomieszczeniach od strony drogi, ale zachęcam by do nich za mną wchodziła i nagradzam słownie zawsze, kiedy się na to zdecyduje. Wyłapujemy kiedy stresuje się mniej i staramy się ten czas spędzać na pozytywnych skojarzeniach i pracy umysłowej.
  3. Czerwone pudełko, od weta.. nie pamiętam nazwy, jakiś czas temu to już było - nie zadziałały w ogóle. Później po konsultacji z moim wetem, ludzki Tonaxinum Forte - zaczął działać już na drugi dzień, lekko ją uspokoił, trzeciego dnia było całkiem nieźle, efekt utrzymał się na 4 dni i znikł całkowicie.
  4. Obecnie domów szuka w Polsce kilka tysięcy psów, z tego kilkaset szczeniąt i kilkaset w typie jakiejś rasy. Już biegnę i pytam fajne domy, czy nie chciałyby rocznego kundla z problemami do budy... włamywacz uśmieje się jak zobaczy. Jest możliwość że będę musiała ją oddać. Biorę to pod uwagę. Ale nie ma możliwości bym szukała jej nowego domu teraz. Najpierw behawiorysta, jeśli on nie pomoże, weterynarz i dokładne badania. Dopiero jak będzie wiadomo co, dlaczego i na jak długo psu się przestawiło, będę mogła w ogóle rozważać oddanie psa. Póki co, nie mam zamiaru jej wymieniać na lepszego członka rodziny, bo ona, mimo że szurnięta .. członkiem rodziny jest.
  5. U teściowej nie miałaby zadowalających warunków. Począwszy od diety, na wychowaniu kończąc. W ich psa się nie wtrącam, ale swojego im pod opiekę nie oddam. Ona nie wolała podwórka, jej się tak porobiło po cieczce, więc nie sądzę by było to coś, z czym nie da się sobie poradzić. Szczególnie, że w wybranym pokoju w domu dziadków, jest o wiele lepiej. Nagle zaczęła się bać tego, czego nie bała się nigdy wcześniej, nie jest to coś z czym zawsze miała problem. Pralka ? Wcześniej mogła na niej spać. Samochód? Codziennie cieszyła się jadąc z nami do pracy. Zmywarka ? Dopiero tutaj zauważyła że coś takiego istnieje ... a to są te same urządzenia, które mieliśmy ze sobą w starym mieszkaniu. Odmieniło jej się po cieczce, a sama przeprowadzka spotęgowała ten problem. Lilo ma lekko ponad rok. 17 kwietnia będzie rok, jak jest z nami. To nie jest zły wiek by z nią pracować. Zakładam, że behawiorysta, może zmienić leki uspokajające na inne i próbować się nimi wspomagać. Gdyby te, które obecnie przestały działać, działały nadal, praca z nią byłaby dużo łatwiejsza i prawdopodobnie odnosiłaby skutki. Póki co, łazi wyowijana kocykiem ( prowizoryczna kamizelka antystresowa ), boi się dalej, ale mniej się trzęsie .. nie jest taka napięta non stop.
  6. Nie są otwarte, bo ogrodzenia praktycznie nie ma, a dom przy ruchliwej ulicy. U teściowej wybierała podwórko, zaglądała na sekundę i uciekała, tak kilka razy dziennie. Tak, chętnie zrobię ogrodzenie, jednak jak pisałam w pierwszym poście, nie mam w tej chwili na behawiorystę, a to w porównaniu do nowego ogrodzenia wraz z podmurówką ( która jest tu konieczna ), to grosze.... Ogrodzenie zrobię prawdopodobnie nie wcześniej jak w następną wiosnę ... I nie przyśpieszę tego, bo nie mam takiej możliwości.
  7. No to tak: - Badania specjalistyczne robione nie były, przed przeprowadzką była pod stałą opieką jednego weterynarza i wspólnie, biorąc pod uwagę jej przeszłość i problemy z lękiem od początku, stawiamy na psychikę jednak. Szczególnie że się psu nie pogarsza, a poza domem jest zdrowa i szczęśliwa. - Obecnie mieszkam na wsi, niedaleko Krakowa. Myślę, że znalezienie dobrego weterynarza to nie będzie problem, jednak wcześniej chciałabym zaprosić behawiorystę. Jak pisałam, lęk występuje TYLKO w zamknięciu ( budynki, samochód ), żadnych objawów chorobowych poza domem nie ma. Nie boi się dźwięków, których boi się w domu. Wystarczy wyjść za drzwi domu, by w ułamku sekundy pies znormalniał. Na to bym nie wpadła, spróbuję, ale ponieważ wejście pod zlew zabudowaliśmy kiedy trzeci raz uszkodziła rury odpływowe, spróbuję położyć jej legowisko tam, gdzie sypia obecnie.
  8. Przeczytałam cały internet, próbowałam wszystkiego.... teorie znam na pamięć, ale przy moim psie, jestem zwyczajnie głupia. Lilo to kundel, zgarnięty z ulicy w wieku 4 miesięcy. Lilo bała się wszystkiego. Trawy, ciemności, motyli, śmieci na trawnikach, psów ... Wszystkiego, poza ludźmi. Ludzi kochała, pierwsza była by się z każdym przywitać. Pierwsze miesiące z nią, to była ciągła walka z lękiem, pracowałyśmy nad lękami, nagradzałam prawidłowe reakcje, śmiałam się do "groźnych" psów ... Lilo nauczyła się żyć, bawić z psami ( choć z większymi od niej, potrzebuje chwile na zapoznanie ), wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Przyszła pierwsza cieczka, a zaraz po niej zaczęły się problemy. Na początku, zaczęła powarkiwać na mniejszych kolegów w trakcie zabawy, uznałam to za dominacje, bo mimo to bawiły się bardzo ładnie. Później, zaczęła panikować w samochodzie ... nagle i bez powodu, bo samochodem jeździła codziennie, z nami do pracy. Zaczęła piszczeć, dyszeć, ślinić się. W grudniu, jechaliśmy 500km do rodziny, podróż to była tragedia, pies ciągle sztywny, miała ślinotok... a na miejscu okazało się, że Lilo boi się domu teściowej. Biegała z kąta w kąt, piszczała, dyszała ... Dom jest drewniany, blisko ulicy. Uznałam, że być może czuje wibracje od samochodów. Lilo zamieszkała na 2 tygodnie w budzie, z suką teściowej a do domu wchodziła tylko na chwile .. tak, była zadowolona, nie zmuszałam jej. Wróciłyśmy do swojego domu. Tam, jej się poprawiło, ale nie rozluźniła się całkiem. Co jakiś czas zerkała w sufit i nasłuchiwała spięta. Nigdy tak w swoim domu nie robiła. Była tam w pełni wyluzowana i wesoła. W styczniu, miała zabieg sterylizacji a na początku lutego znów pojechaliśmy do teściowej na 2 tygodnie. Nawet nie próbowałam jej trzymać w domu, od razu wróciła do budy. Jednak w połowie lutego, wprowadziliśmy się do własnego domu. Tak samo jak dom teściowej, dom drewniany i przy ulicy. Różnica polega na tym, że ogrodzenie jest do całkowitej wymiany, nie mogę jej pozwolić mieszkać poza domem. Od połowy lutego, do dziś pies mój żyje w ciągłej panice. Boi się tego domu, dźwięków z ulicy, zaczęła bać się pralki, zmywarki i czajnika ... wszystkich dźwięków jakie towarzyszą jej na co dzień. Próbowałam nagradzać dobre zachowania, jak wcześniej ... ale ciężko takie wyłapać. Idąc za radą "nie zwracaj uwagi na lęk", pozwoliłam psu zamieszkać wciśniętej w rury odpływowe pod zlewem :/ . Pies, wyciągnięty z kąta reaguje paniką. Większość czasu w domu śpi albo się trzęsie. Od czasu do czasu, reaguje łagodniej, wtedy próbujemy ją czymś zająć, zabawą czy sztuczkami ... zwykle udaje się to na kilkanaście minut, po czym Lilo znów dostaje świra :/ . Lilo nie zostaje sama. Z nami jest źle, bez nas tragedia. Zniszczyła już jedne drzwi, zgryzła drewniane okno. Wyszła przez szybę w ganku ( była pęknięta, musiała ją wypchnąć ). Jej życie jest okropne, a ja jestem już zmęczona ciągłymi nieudolnymi próbami pomocy jej. Codziennie chodzi z nami do domu dziadków, tam jest drugi pies, dom jest murowany i dalej ulicy. Tam również się boi. Znalazła sobie jeden pokój i tylko w nim chce przebywać. Nie boi się jedynie na podwórku. Tam, nie straszne samochody, dźwięki, deszcz, ciemność, fajerwerki. Nic jej nie rusza. Na spacerach jest normalnym, wesołym psem. Jednak każdy spacer się kiedyś kończy. Próbowałam: - klatki ( nie udało mi się jej wprowadzić, pies robi wszystko by schować się pod zlewem w kuchni ) - nagradzania dobrych zachowań ( jest ich niewiele w domu, ale się zdarzają, nagradzanie nie przynosi skutku ) - zmęczenia ( jedyny raz, kiedy zmęczyłam ją na tyle, by udało jej się zapomnieć o lękach, wypad do lasu na 10 godzin, nie jestem w stanie powtarzać tego zbyt często ) - odwracania uwagi ( zazwyczaj się nie da, jednak jeśli to się uda, efekt jest chwilowy ) - leków uspokajających ( pomogły, na 4 dni, reakcje były o wiele mniejsze, praca z nią była możliwa, jednak przestała na leki reagować ) - owijania bandażem, a obecnie drugi dzień chodzi w prowizorycznej kamizelce antystresowej. - zabezpieczyłam wejście pod zlew, zmuszając ją do przebywania w innych miejscach w domu. Przeniosła się pod drzwi wyjściowe i wciska się w ścianę. Uprzedzając jedyną słuszną odpowiedź "wezwij behawiorystę: Od przeprowadzki z mężem oboje jesteśmy bez stałych zarobków, pracujemy w domu, jednak w nowym miejscu klientów za wielu jeszcze nie mamy. Wprowadziliśmy się do rudery, bez wody, ogrzewania, gazu, elektryki. Wszystko robimy sami i całe odłożone wcześniej pieniądze, poszły już na materiały potrzebne do wejścia do tego domu. Na dzień dzisiejszy, mogę albo zapłacić rachunek za telefon i zadzwonić po behawiorystę, albo zapłacić za behawiorystę ... dwóch na raz niestety nie. Mam wybraną osobę, próbuję umówić się mailowo, jednak od kilku dni nie odpisuje. Przypływ gotówki powinnam mieć w tym tygodniu ( tak się kończy termin wpłaty ), jednak z ludźmi jest różnie i liczę się z tym, że mogę nie dostać pieniędzy na czas. Zakładam więc, że do wizyty psiego psychologa, mam jeszcze ze dwa tygodnie. Może macie jakieś pomysły, co do tego czasu mogę zrobić, by ulżyć psu ? Plan dnia psa: - 6:00 spacer ( 15-20 minut ) - 6:30 śniadanie - czas wolny ( większość przesypia, albo panikuje ) - 11:00 wyjście do dziadków, tam zabawa z córką, ćwiczenie komend w jej wykonaniu ( mnie w tym czasie dla psa nie ma ) - 15:00 aktywny spacer ( minimum 2 godzin, zabawa, biegi, trening, bez smyczy ) - czas wolny - 18:00 kolacja - czas wolny - 22:00 spacer ( 15-40 minut )
  9. Mądrość ludowa mówi również że smalec z psa jest najlepszym lekiem na wszystko ;) Liżąc ranę wprowadza na nią nieczystości i bakterie, należy pamiętać że pod tą raną są wnętrzności, nie jest to zadrapanie, a rozlizanie rany i wyciągnięcie szwów w ciągu pierwszych dni po zabiegu, może skończyć się tragicznie.
  10. Od 20:00 do 8:00 masz 12 godzin. To bardzo długo, szczególnie dla młodego psa małej rasy. Moja sunia, starsza i większa, wychodzi o 22:00-23:00 na noc i mimo wszystko o 7:00 już prosi.
  11. W naszym kraju to nie wiem czy żółta kamizelka z wielkim napisem "NIE DOTYKAJ MOJEGO PSA!", noszona przez opiekuna, dałaby radę -.- .
  12. chounapa

    Wieprzowina

    można, tylko z umiarem ... bo tłuste.
  13. Będzie z niego piękny kundelek ... czy w typie husky, okaże się później ... w przypadku psa bez rodowodu, nigdy nie wiadomo co z niego wyrośnie :)
  14. Mąż znalazł w lesie "coś". "Coś" było straszne i Lilo jakiś czas bała się do tego podejść, ale się przełamała ... wcisnęła nos i zaciągnęła się z całych sił aby napawać się zapachem "cosia". kiedy już wyniuchała go dokładnie, trzeba było też dotknąć... pacnęła łapą, niczym kot ... wtedy "coś" się poruszyło! ZABIĆ CHCIAŁO! Lilo zaczęła warczeć i szczekać na "cosia" ... z czasem jednak zauważyła że "coś" jest martwe i od tamtej pory robi wszystko, żeby "cosia" zjeść. Oto "coś": [URL=http://s1058.photobucket.com/user/Sylwia_Ptak/media/IMG_1861_zps1v21z9jf.jpg.html][/URL]
  15. Albo zwyczajnie czas, obecnie jest lepiej. Zmiany są powolne, ale się poprawia. Lilo od początku była psem lękliwym, więc pewnie już tak ten pies ma. Udało nam się wcześniej zwalczyć większość lęków, obecnie wciąż jest nie za wesoło, ale jest lepiej ... Lilo zostaje sama w domu i nie wygryza okna i przestała biegać w panice przy nowych dźwiękach. Chętniej wchodzi do strasznego pokoju i choć nie przebywa w nim za długo, udaje nam się zrobić w nim kilka sztuczek za smaczka.. Więc postępy są wyraźne. Muszę z nią jeszcze popracować u dziadków :[ .. Mają wielkie podwórko, na którym mogłaby biegać ile by chciała przez pół dnia codziennie jak tam jesteśmy. Ale ... poluje na kury :(
  16. Niestety zmieniliśmy, nie dało się inaczej. Ale teoretycznie powinna być zadowolona bo mamy dla niej więcej czasu.
  17. Komentarze są zrozumiałe. Osobiście nigdy wcześniej nie widziałam psa, u którego merdanie może sprawiać problem, więc nie sądzę by łatwo mi było w takim wypadku taki problem zrozumieć. Dopiero Lilo uświadomiła mi, że coś takiego jak "zbyt silny ogon" istnieje ... i faktycznie, jak uderza z całym impetem w ścianę, albo gorzej... w kant ściany, aż sobie wyobrażam jak zaczyna piszczeć, bo ogon nie wytrzymał. Dlatego witamy się po wyciszeniu, u nas jest to już dość szybka sprawa, "siad" -> 30 sekund i powitanie jest zupełnie inne.
  18. Mój pies ma mniej masywny ogon, ale jak się mocno podekscytuje to boli, niszczy i zastanawiam się kiedy go o coś złamie. Z merdaniem nic nie zrobisz, to ich forma komunikacji. Ale nad nadmierną ekscytacją można zapanować, ćwicząc wyciszenie.
  19. Niedawno przeprowadziliśmy się z bloku do domu z ogrodem. Ogrodzenie tego domu, jest do wymiany, przez co nie mogę psa ot tak wypuścić na podwórko, bo zaraz zwiewa. Pies więc, dostał łańcuch i co prawda to wciąż pies domowy, to kiedy my pracujemy na podwórku, bądź kiedy tego się domaga, idzie na łańcuch i nie jest z tego powodu nieszczęśliwa, świetnie się bawi rozkopując ziemię, gryząc patyki, skacząc za muchami... krzywda jej się nie dzieje. Poza tym, oczywiście pies chodzi na spacery i poznaje nowe miejsca, bo brak nowych bodźców powodowałby u niej frustracje i tym bardziej próby ucieczki. Długi łańcuch + spacery oraz zainteresowanie ze strony ludzi, to nie jest jakaś straszna tragedia dla psa. Jest to dobre rozwiązanie dla Ciebie. Raz że unikniesz więcej przykrości z powodu jego ucieczek, a dwa, że pies będzie bezpieczny zapięty na podwórku... np. nie wleci pod samochód.
  20. Lilo do prawie roku zdarzało się narobić w domu. Mimo stosowania różnych metod, uwidziała sobie jedno miejsce i koniec. Problem znikał, kiedy zamykaliśmy ją na noc z nami. Psa nie powinno się puszczać luzem, dopóki nie wypracujecie przywołania. Trzeba poćwiczyć, na początek można wspomóc się 10-15m linką. Naukę powinno się zacząć w miejscach mało rozpraszających. Zdecydowanie należy też wypracować "NIE". Pies, na to słowo, powinien natychmiast przestać robić to, co aktualnie robi. U nas jest to "Nie" -> "siad" i przetrzymanie aż się wyciszy a emocje opadną. Dopiero wtedy jest powitanie, miska, wyjście, wejście czy cokolwiek, co wzbudziło ekscytacje. Co do jedzenia na spacerach, póki jest nieodwoływalny, powinien być na smyczy. Co za tym idzie, kontrola jedzenia jest stosunkowo prosta. W czasie gdy będziecie uczyć się odwołania, pracujcie też nad "nie" czy "zostaw". Czasem jednak wypracowanie tego jest trudniejsze, wtedy przydaje się kaganiec uniemożliwiający zjadanie śmieci. Opiekun psa, w okresie nauki zachowania, powinien zawsze mieć przy sobie nagrodę. Może to być smakołyk, zabawka czy cokolwiek, za co pies jest w stanie pracować. Jeśli zostawi jedzenie na ziemi, dostaje nagrodę. Jeśli wróci zawołany, dostaje nagrodę. Jeśli załatwi się gdzie należy, dostaje nagrodę. Jeśli odpuści przywitanie się z obcym, dostanie nagrodę... i tak aż zauważy że warto takie zachowania utrzymać.
  21. Czy sunia zna słowo "NIE" ( albo zamiennik )? U nas na nadmierną ekscytację działa tylko przetrzymanie. Siad i zostań, aż do uspokojenia, jeśli się ruszy, to "NIE" i powtórka siad i zostań. Aż do wyciszenia, choćbym miała 15 minut nad nią stać i czekać aż emocje opadną. Dopiero po wyciszeniu jest powitanie ( bądź inna czynność powodująca ekscytacje ), na moich warunkach. Po ćwiczeniach w np. samochodzie, gdzie po przyjeździe na miejscu nie raz podrapała córkę próbując wyskoczyć z auta pierwsza, najlepiej przez zamknięte okno, pies zaczął sam siadać i czekać na pozwolenie opuszczenia samochodu. Nauczyła się że nie wyjdzie ( w Twoim wypadku nie przywita się ) dopóki nie usiądzie i się nie wyciszy. Na koniec, po udanym przywitaniu możesz zakończyć cały rytuał smaczkiem ;) . W samochodzie, miała siedzieć aż pozwolę jej wyjść. Jeśli wstała kiedy otwierałam drzwi, od razu je przymykałam i powtarzałam do skutku. To samo można zrobić wydając komendę zza uchylonych drzwi domu. Jeśli podbiegnie do drzwi, przymknąć i usadzać psa do skutku, żeby dała Ci w spokoju wejść, rozebrać się i dopiero wtedy przywitać się na Twoich warunkach.
  22. Osobiście uważam, że pies bardzo mądry jeśli nie chce jeść produktów ubocznych z mięsa :P Oczywiście możesz kombinować z różnymi karmami, lub poczekać aż pies zgłodnieje, lub mieszać na początek suchą z puszką... Albo poczytaj o diecie Barf, wtedy jadłby prawdziwe mięso, nie chrupki. Opcji masz sporo.
  23. Jak się zagłębiałam na początku, zalecono mi nie mieszać warzyw z mięsem. Warzywa podaję raz w tygodniu, jako osobny posiłek.
  24. Moja Lilo warzywa je tylko i wyłącznie z jajkiem :P Olej jej podaje z mięsem.
  25. Rozród ograniczyłby się wraz z zapotrzebowaniem i tylko poprzez ograniczenie zapotrzebowania. Wydaje mi się że apel łatwiej dotrze do potencjalnego kupującego, niż do "pseuducha", co będzie mnożył tak długo, aż przesyci rynek, bo to mu się opłaca. Do psów ze schroniska należy podchodzić ostrożnie. Są tam świetne psiaki, które całe swoje życie będą okazywać miłość i ogromną wdzięczność, za odrobinę ciepła. Są też niestety psy trudne, zmęczone, zepsute, można na takiego trafić. One też potrzebują domów, jednak niekoniecznie nadają się dla wszystkich. Warto by było rozeznać się, porozmawiać z wolontariuszami, nie pracownikami schroniska... może namówić osoby decyzyjne na wspólny spacer z psem pod okiem wolontariusza i na spokojnie wybrać psa.
×
×
  • Create New...