Jump to content
Dogomania

5_klepka

Members
  • Posts

    117
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by 5_klepka

  1. Krecina opierniczył małą za kradzież kostki, ale po gentlemeńsku - kostki jednak chyba (prasowane) są dla niego za twarde, woli suszone uszy. Dostał leki, rozwalił się jak panicz na legowisku z łebkiem na podusi i śpi jak zabity po kolejnym spacerze...nie wydaje mi się, żeby cierpiał, z pewnością jest mu w mieszkaniu dość ciepło, do sypialni gdzie jeszcze cieplej nie wchodzi poza zwiedzaniem mimo zapraszania. Tunia za to...Dziewczyny, inny pies... przypomina sobie że kostki są fajne (kupiłam jej jakąś prasowaną, ze żwaczy zielonych - dzisiaj troszkę kupale luźniejsze ale to pewnie jeszcze stres, prawda? ) i piłeczki ciekawe...No i że kanapa i łóżko to zdecydowanie miejsca dla psa, za co niech poświadczą zdjęcia. Tylko tą radość psuje guz, i świadomość że Łaciatek i Krzywołapek który tak słodko się ze mną witał są w schronie...Kochają tam psy, wolontariusze do nich przychodzą, nie są głodne, są leczone jak chorują..ale to my, ludzie stworzyliśmy psy i jesteśmy im potrzebni nie tylko po to, żeby dać im jeść.. Buu kochana obiecała zrobić tak żeby dla jasności niech psinki które potrzebują domu wraz z wskazaniem osoby kontaktowej były na pierwszej stronie w pierwszym poście a sukcesy w kolejnym. Jak się u nas trochę uspokoi, i ilość spacerów zmaleje z ośmiu do przynajmniej pięciu to pojadę odwiedzić te psiaki które są w schronisku, podwiozę trochę grosza i w zależności od tego co powie Pani jeśli chodzi o boks w jakim są to jak ma to sens przywiozę im parę kocyków a jak nie to doklecę im jakiegoś buda, na budowie powinniśmy mieć jeszcze sporo styropianu i takichtam, może by wystarczyło na parę - Buu, u Was pewnie budy w boksach ocieplone? Trzymam kciuki ogromnie za Panią ze Szwecji i Krzywołapka i przemiłego Pana i Nieśmiałka...a potem,po kolei, za całą resztę :) Dziękuje Was za wsparcie. Mam nadzieję, że Krecio też się niedługo rozgości - póki co chyba ze względu na grubość...futerka (też :) jest mu w sypialni po prostu za ciepło. Grubaskowi ledwo 53 centymetrowy Klitix objął szyję ;)
  2. Dziękuje Kochane za słowa otuchy, ja też się cieszę że udało się szybko je zabrać z bidulowych warunków, Krecia ze względu na chorowite ciałko, a Tunię - ze względu na złamane serce. Malutka ucieka od dzieci, odskakuje od gwałtownych ruchów nogą - dzieci, moich nie, chociaż dała się pogłaskać przez miłego, starszego chłopca po tym jak Krecio poszedł pierwszy, na szczęście nie wszystkie dzieci są wstrętne albo zbyt pobudliwe i niedelikatne do zwierząt, ale zastanawiam się czy ten strach był przed zwrotem z adopcji czy pojawił się później i wynika ogólnie z jej delikatności i czujnej uwagi. Czas się zabrać za gotowanie kurczaka z ryżem i warzywami na jutro dla maluchów - póki co dodaje im marchewkę a jutro dodam ugotowane na twardo jajka i zmieloną skorupkę i powoli będziemy rozszerzać repertuar dietetyczny. Dzięki, że wraz z buu jesteście i pamiętacie, dzięki temu jesteśmy dobrej myśli - trzymajcie kciuki za jutro kochane.
  3. Martwi mnie jego sikanie bez sikania, ale też tak mam przy zapaleniu pęcherza, kupkami luźniejszymi też się póki co nie przejmujemy, wychodzę na spacer co 2 godziny żeby nie musiały długo trzymać, bo jeszcze i stres i wszystko - jeden dłuższy i parę krótszych, które będę wydłużać w miarę odchodzenia przeziębienia - Krecio zasuwa już coraz żwawiej (co chwilę męcząc buu smsami chcąć weryfikować, czy dany objaw to powód zapipalania do weta na cito, czy nie). Obydwa pięknie już chodzą po schodach - Krecio dostojnie, Tunia szybciutko jak maluszy messerschmicik i tak samo pięknie chodzą po smyczy, witając się z nowymi koleżankami i kolegami. Krecio za nią podąża, bo w jej tempie tuptania szybciej znajduje co ciekawsze zapachy. Maluszek coraz bardziej się otwiera, już się bawi podgryzając, wskakuje się ciesząc i wywala brzuchala do głaskania. I tak mi płynie dzień, nic nie zrobiłam jeszcze pracowego, bo jak to można głaskać tylko jednego psa, a skąd wziąć trzecią rękę? Obiecane fotki, za ryj swój przepraszam, jakość też bo robione ziemniakiem i w kiepskim oświetleniu - ciężko jest uchwycić ich urok i powracającą iskierkę w ślepkach, ich uśmiechy - ale będę jeszcze próbowała zrobić lepszym aparatem, w świetle dziennym :) Maluszek na spacerze, jeszcze wystraszona Głaskando grupowe numero uno Wywalamy brzuchala! Głaskando grupowe numero duo, Krecio odwrócił się grzecznie mamie do zdjęcia :) Kochany, maluteńki, tulący się łepek. Podgryzamy pańci spodnie, kompozycja zdjęcia -awangarda z zieloną piłeczką :) I głaskando spacerowe :) Ilość fot niestety jakości nie zastąpi, za co przepraszam - jeszcze będę próbowała uwiecznić ich urok :) Trzymajcie kciuki za wypłakane jutrzejsze USG. Dużo wskazuje na to że to tłuszczak, ale cokolwiek by to nie było obiecałam im, że będzie dobrze.
  4. Wróciliśmy od weta. Krecik ma guza...Duzego.. I zapalenie pecherza, dostaje hepatil, nospe i furagine..Jutro rano mam wizytę u Dr Marcinskiego. Siedzę i ryczę, oby to był tylko tłuszczak..
  5. Maluchy, poza zasikaniem i zakupaniem mi chaty są aniołami, senior ignoruje nawet histeryzujące psy. Mam nadzieję że problem z sikaniem minie - dzisiaj lecę do weterynarza, chciałam czekać aż się zaklimatyzują ale martwi mnie też to, że senior też ciężko oddycha. Do siku i kup jesteśmy przyzwyczajone ;) Maluchna coraz bardziej się otwiera, zaczyna podskakiwać, obydwu dopisuje apetyt, są bardzo kochane, bardzo przytulaśne, bardzo wdzięczne - Krecio bardzo szybko się uczy. Tunia (Szarusia) boi się przechodzących dzieci i ich gwałtownych ruchów - może wyczuła moją niechęć do bachorów ? ;) Nie ma w nich cienia agresji. Jesteśmy przeszczęśliwe, że są u nas. Sąsiedzi zauroczeni - moim wychodzeniem o dzikich godzinach pizamie i giganycznym czarnym, oczywscie sztucznym futrze i nieumalowana paszcza chyba też. Większość nocy w rzeczpnym futrze spałam z nimi na podłodze w przedpokoju..malutka ugniatała mi łapkami włosy. Teraz spią po porannym posiłku i długim spacerze, za dwie godziny wyjdę znowu. Jeszcze tylko to sikanie i strach przed schodami i będzie idealnie. Dziękuje, że jesteście z nami myślami :)
  6. Długo czekaliśmy, co odczuły moje chore nerki i pęcherz, a wcześniej Pani miałam odrobinę uczucie, że chciała zniechęcić mnie do wzięcia chorego pieska, do wzięcia dwóch.. Miałam zabrać je w poniedziałek, ale Pani przełożyła - byłam na miejscu, widziałam sytuację, rozumiem. Byłam zła, jest trochę niejasności w kwestii pieniędzy z gminy, zadłużenia schroniska w urzędze skarbowym, jakiś komornik Przyjechaliśmy przygotowani, w trzy osoby, wraz z kompletem lat wpłat na schroniska - w tym i to i fundacje..głupio było mi, że zostawiłam tylko 400 złotych ale dowiozę kasę jak tylko spieniężę projekt, jechałam z myślą że gmina musi wypłacić im 1000 złotych tak czy siak, a psiny nie zużyły zbyt wielu zasobów, ale widząc to wszystko i mając świadomość stanu polskiej biurokracji. Wiem, że kasa ta pójdzie na psiaki - Pani ma dość specyficzny, nieco oschły tryb bycia - z początku źle to odebrałam, ale z drugiej strony słuchając historii zachowań ludzi z jakimi na codzień się spotykają to nie wiem, czy ja w ogóle jeszcze rozmawiałabym z jakimikolwiek ludźmi.. Rozumiem nienaski między róźnymi grupami, każda fundacja ma kolejną opinię o innych podmiotach, każdy każdemu coś zawsze wypomni..kumulacja bezsilności, ludzka natura, ale nie mi oceniać czyjąś ciężką pracę z wygodnego fotela i z daleka wygłaszać, nawet jeśli merytoryczne, osądy.. Nie nawołuje do bezkrytyczności, ale w tej całej naszej ogromnej miłości do zwierząt musimy znaleźć i ochronić przed złem, frustracją i zawiścią innych ludzi, cząstkę miłości do drugiego człowieka - zeby jak długo jak walka o dobro zwierząt jest na pierwszym miejscu, tak długo bylibyśmy w stanie nasze ludzkie słabości schować w kieszeń i w tej pomocy się zjednoczyć. Pani zaoferowała Ani z tego wątka kontakt z przytuliskiem w Warce i dostawy darmowej karmy - tak, aby fundusze pomagających mogła przeznaczyć na ich leczenie i inne niezbędne wydatki czy karmę weterynaryjną. Pani ze schroniska nie miała najlepszego zdania o ViVie, ale asz26 (Ania) potwierdziła że moja wpłata na jej subkonto w ViVie wpłyneła wczoraj, a karma przyszła dzisiaj, co w wolnej chwili mam nadzieję (ze względu na mój "swiezy" status :)) potwierdzi Tak jak wspominałam, przypadkiem spotkałam miłego Pana przedsiębiorcę któremu schronisko od pięciu wizyt kolokwialnie mówiąc - spławia, szukającego dużego psa o groźnym wyglądzie i łagodnym usposobieniu, ogrodowo-domowego. Dowiem się coijak, może kolejny psiak znajdzie swój furever dom? Jestem zdecydowana, jak tylko załatwię najpilniejsze wetowe sprawy maluchów, poprosić o pomoc którąś z doświadczonych dogomaniaczek i zorganizować bazarek na hotelik dla Krzywołapka, bo szczerze mówiąc serce mi pękło jak spojrzałam w jego ślepka, a po pobycie w hoteliku i odpowiednim szkoleniu jego szansa na adopcje w porównaniu do bycia "kolejnym słodkim psem w schronisku pełnym słodkich psów" znacząco wzrosną, a jest prześliczny, młody, zdrowy.. Bardzo chciałam go wsiąść, ale wiem że serce nie zawsze jest najlepszym doradcą. Buu (kurcze, nie umiem tagować) Kochana, nie chce ich jeszcze straszyć flashem ale zrobię, obiecuję! Tym w schronie też porobię o ile schroniskowy fotograf nie zrobi tego lepiej. Jesteśmy już po kolejnym spacerze, Tunia (tak ochrzciła ją mama, na cześć naszego zmarłego pieska) nadal boi się chodzić po schodach, ale na spacerach jest już bardziej żywa, ciekawska,zrobiła zdrowego kupala, na smyczy chodzi ślicznie, słodko na siebie wpadają. Krecik, kochany pieszczoch i zazdrośnik powoli nauczył się, podsadzany, powolutku wturliwać po schodach przekupywany przysmakami co jest super wiadomością bo dzięki temu nawet jeśli Tunia (Szarusia) zawsze będzie bała się sama schodzić (w co wątpie biorąc pod uwagę jak szybko się uczy) to dam radę zabrać je na spacer razem samodzielnie. Jutro sprawdzę, jaka ryba ma najmniej miedzi i upiekę mu takie zdrowe przysmaki, bo chłopaczyna musi trochę zrzucić. Ładnie się załatwił na dworzu, na poczatku miał biegunkę ale po paru godzinach od pierwszego karmienia kupka była ładna. Obsikuje mieszkanie, na spokojne nie przestaje i jest nagradzany, ale podejrzewam że to jeszcze mimo całej jego urokliwej przebojowości jeszcze strach. Na szkolenie przyjdzie czas. U młodej ogonek już przestał być podkulony i nawet chwile ładnie bawiła się piłeczką. Krecio zabrany na spacer sam - wydawało mi się, że się kręcił i faktycznie - kupal tuż pod klatką - pięknie zignorował oszczekiwującego go jorka i polizał mnie po buzi jak sprzątałam jego kupsko.Złamaliśmy wszystkie zasady o ignorowaniu psów na początku obsypując je od razu czułością i uwagą, ale to działa bo nawet przerażona początkowo Tunia(Szarunia tunia :) ) już z podniesionym ogonkiem - choć podchodząc niepewnie i patrząc na znak od człowieka - eksploruje całe mieszkanie. Jest czyściutka, jedzenie zaś wsuneła prawie wraz z miską, ale nie dziwię się - po zachowaniu widać, że była odganiana. Jedzą zgodnie, leżą zgodnie - raz obok siebie, raz na położonych naprzeciwko siebie w niedalekiej odległości legowiskach, Krecio ładując się na Tunie (mała księżniczka, woli już mniej zaciszne i zakryte legowisko, a wielkie, aksamitne i pluszowe ;) tratuje ją dupalem. Uwielbiam patrzeć jak gapi się na siebie w lustrze (taki on ślepy, jak ja... -7.5 dioptrii ;) ale bielmo na oczku jest) i tak śmiesznie macha łebkiem - serce się kraje że pewnie lustro to nowość, i piszczy ze szczęścia jednocześnie na każdy kolejny objaw wzrostu pewności. Skarby moje śpią już grzecznie, wtulone..ja - nie wiem czy zasnę, będę czyhać na ewentualną potrzebę spaceru. Dla nasz wszystkich to był pełen emocji dzień i sen - im najbardziej - się należy. Widać, że stopniowo napięcie schodzi - widząc przerażenie Tuni, pomimo tego że na adopcje szansę by miała po "otworzeniu" - przykro mi, nie oddamy jej - nie chcę żeby znowu musiała się bać.
  7. Mi też się ślepka spociły, jak zobaczyłam jak leżą wtulone w siebie. Cieszę się, ze wziełyśmy dwa, bo są dla siebie wsparciem, Krecio cudowny pcha się i do szamanka, i do głaskanka, więc i maleńka podejdzie..Mam nadzieję, że problem ze schodami u Krecika to tylko przejsciowy strach ból stawów który minie jak schudnie i włączymy suplementacje. Najwyżej będą wnoszone, trudno.
  8. Psiaki w domu..roboty co nie miara, obydwa zbyt przerażone, żeby wejśc po schodach. Kreciu nigdy chyba nie był w meszkaniu, bo nie wie gdzie można się załatwiać..stres, rozwolnienie, wiadoma sprawa. Dajemy im czas na aklimatyzację i zobaczymy, co minie a co nie. Psiny są przekochane.
  9. Ruszam po maluchy, będę się meldować. konfirm31, teraz trzeba koniecznie stawać na rzęsach żeby wszystkim znaleźć chociaż DT, a jeśli się nie uda - hotelik, mam trochę drrogich książek prawniczych i innych, felgi i trochę nieużywanych, z raz noszonych sukienek i innych markowych ciuchów, gdyby tylko jakaś zaufana dogociotka by mi pomogła z bazarkiem (jeśli oczywiscie nie wypalą ogłoszenia i znajomi, na co dalej liczę).
  10. Jest przecudny...( Jak go kochacie, to jest parę rozwiązań. Jak leczycie stawy? Jaka suplementacja, jakieś zastrzyki? Próbowaliście pomagać mu z wchodzeniem na przykład czymś takim? Żaden z dorosłych domowników nie jest w stanie znieść psa? Dałoby się skonstruować taką uprząż dzięki której dałoby ciężar psa zawiesić na ramieniu, jestem w Warszawie, mogę wam w razie czego z taką uprzężą pomóc.. Zmiana domu to ostatnie co w tej chwili potrzebuje. już nie mówiąc o tym jak niewielką szansę macie znaleźć dom o odpowiedniej wiedzy, podejściu i warunkach :(
  11. Mówcie co chcecie, piszcie co chcecie...Ale ja chylę czoło, że Elbic tak kocha tego psa, taką miłością na którą większość ludzi w życiu nawet nie spojrzy..Nie wiem czy dałabym radę, nie wiem jak radziła.. Miałam kiedyś przyjaciółkę chorą na schizofrenię, która - mimo leków, terapii i ogromu miłości ze strony rodziców - miewała napady niekontrolowanej furii, a że dziewczyna była silna raz kopiąc glanem złamała mi piszczel. Obrywałam, przechodził atak - płakała, przepraszała...Nie potrafiłam się na nią gniewać,chować urazy, odsunąć - nawet nie dlatego, że miała tak blisko tylko mnie, ale przede wszystkim dlatego, że kiedy nie panowała nad nią choroba jej ciepło, mądrość, dobro i inteligencja rekompensowały trudne chwile.. Ludzką rzeczą jest szukanie w agresji celowości, złośliwości, zła...nie zawsze tak jest.. Czym innym jest wracać do oprawcy, który świadomie nas krzywdzi..czym innym, kochać i być obok pomimo tego, że jesteśmy mimowolnie krzywdzeni. Mam ogromną nadzieję, ze w życiu właścicielki i psa zapanował spokój...Duma miał szczęście, że trafił na kogoś takiego jak Elbic - osobę jedną na milion, i jakkolwiek rozumiem ludzi którzy w takiej sytuacji się poddali, to po cichu wierzę że po prostu na każdego gdzieś tam czeka ktoś - zwierzę czy człowiek - który pokocha nas do końca, na zawsze, nie za coś a mimo wszystko... Trzymam za Was kciuki.
  12. Super że udało wam się pogodzić psiny, niech Wasz sukces stanowi testament dla wszystkich którzy twierdzą, że asty i bulliki nigdy z żadnym psem nie mogą żyć. Gratuluje sukcesu i wytrwałości, oby więcej takich zakończeń. Wrzuć czasami jakieś fotki w wolnej chwili, myślę że wielu (w tym na czele ja, ciekawość wcielona ;) ) z przyjemnością nacieszy oczy tym, jak ładnie się chowają. To fantastyczna rasa, tylko dla właściwych, wyjątkowych ludzi i super że do siebie pasujecie. Zdrowia i wszystkiego co najlepsze dla Was i maluchów :)
  13. Ja też. Ogromny szacunek... Niedawno Marcin Różalski wywalczył u Wojewódzkiego 50 tysięcy na fundację "AST" i 50 tysięcy na Tarę, teraz niesamowite poświęcenie tego chłopaka..Może jeszcze odzyskam wiarę w facetów :) Kurczę, dobrze byłoby stworzyć listę po regionach placówek które mogą przyjąć psiaki, TOzów, schronisk..ale i hotelików i tymczasów, wraz z informacjami co do dostępności miejsc - taką bazę telefonów, łatwo dostępną w internecie...jakoś to wypozycjonować - nie ukrywajmy, ktoś kto chce psa zabić nie poświęci czasu na szukanie takich danych.. Zorganizować listę kontaktów regionalnych osób z transportem.. Nie wiem na jakim etapie współpracy i z kim jest, zastanawiam się czy się z nim nie skontaktować jak minie pierwszy stres po przyjeździe moich nowych podopiecznych, mogłabym pomóc ze zrobieniem takiej listy, z transportem.
  14. Rozumiemy, doba zawsze za krótka :( Jakbyś mogła dowiedzieć się na wizycie, albo jak będą już wyniki, jaka karma będzie dobra, czy potrzebna weterynaryjna.. Jakbyś mogła "na teraz" podrzucić jakieś mniejsze opakowanie jakiejś lepszej szamy, ja bym Ci oddała kasę.
  15. buu, Kochana, dziękuję, wszystko skrzętnie zanotowałam! Pani w schornisku mówiła, że o piachu w pęcherzu nie wiedziała i że mu powtórzą badania, ale wiesz... Jeśli mogę spytać jeszcze, co polecasz w razie czego z karm wątrobowych? Wspomnianego Hillsa l/d (czy potencjalnie u/d, bo ten piasek? Moja starunia miała zupełnie nagłą operację bo niewykryte palpacyjnie na kontroli kamienie przytkały pęcherz - do końca nic nie zwiastowało gromu z jasnego nieba, prawie otarła się wtedy o śmierć, a była zdrowym pieskiem ...nie popełnię więcej tego błędu), Purinę ProPlana czy Hepatica Royala? Bo cena nie gra roli jeśli ma się lepiej czuć, bo tak sobie laicko myślę, ze jednak w tych karmach bilans wszystkiego jest już typowo pod dane schorzenie, a suplementować witaminowo-hepatilowo-stawowo i tak będziemy W międzyczasie edukuje się o odpowiednim balansie mikroelementów, miedzi i takichtam, o stosunku białka do węglowodanów..edukując mamę czego psiska nie mogą od niej wysępić. Szukam też dobrego suplementu "seniorkowego" i stawowego, takiego który nie będzie miał tej przeklętej miedzi. Póki co mam hepatil i glukozaminę z chondroityną, ale może http://www.zooexpress.pl/go/_info/?id=5335 llub http://www.telekarma.pl/p8393-joint.aid.for.dogs.witaminy.na.stawy.dla.psow.250.g.html będą lepsze? Oczywiście dawki wszystkiego pokonsultuję z weterynarzem mając wyniki i już "pod karmę", ale będę niesamowicie wdzięczna za rekomendacje. Jeśli będziesz miała chwilkę na odtworzenie historii leczenia to byłoby super, na pewno sporo to ułatwi. Pokazałam mamie zdjęcia, jakie wstawiłaś - na nich tak przypomina naszego ukochanego Tunia, Tunieczka, znalezionego przywiązanego w tramwaju niedawno po śmierci Taty, czarny pyszczek i mądre, radosne oczy które pomogły nam przetrwać żałobę, o którego wielomiesięczna, nastotysięczna walka okupiona rezygnacją z wszystkich zajęć i wszystkich nierozumiejących potrzeb chorego psa znajomych przegrałyśmy... Tak bardzo potrzebowałyśmy, żeby był, ale to byłby egoizm skazywać go na życie w takim cierpieniu, którego nie dało się już niczym ukoić chociaż każda z nas z ochotą wziełaby jego ból na swoje barki..Po tym, jak odszedł, spokojnie i bezboleśnie, po tym jak utuliłam jego kochane ciałko słysząc jak gaśnie powoli serduszko szłyśmy obie rycząc piechotą pięć kilometrów do domu, żadna z nas niezdolna żeby wsiąść w samochód.. Mama powiedziała wtedy, że nie da rady więcej pożegnać żadnego psa... Siedzimy i ryczymy.. Cząsteczka Tunia dalej jest w murach tego mieszkania, ogromna miłość i ogromna rozpacz. Mamy nadzieję, że ich obecność zapełni nam dziury w sercu. Ten dom jest pusty bez czarnej, posiwiałej mordki, chociaż błagając mamę, żeby zgodziła się przyjąć pod swój dach psiny kierowałam się tylko tym, co pisałaś - o powrocie malutkiej z adopcji i tym, że teraz ma na nią marną szansę, o tym jak niewielka jest szansa że ktoś przygarnie starszego, chorowitego pieska, o tym jak nie służy mu spanie na dworzu... Szczęśliwie się składa i dla biednej Szarusi, bo oczywiście po czasie adaptacji i odbudowaniu poczucia bezpieczeństwa będziemy się starać walczyć z jej lękiem separacyjnym, postaram się na wiosnę zabrać ją na szkolenie jeśli ma to zwiększyć jej szansę na hipersuperdomek i dać szansę innemu, mniej adopcyjnemu psiakowi. Dziękuje Ci raz jeszcze, że dałaś nam szansę je poznać, poznać i się zauroczyć. Dziękuje Ci, że o nie walczyłaś i że dajesz nam szansę o nie zawalczyć - tak i o te, które jutro o tej porze pewnie będą smacznie spały w ciepełku (znając życie - na którymś z łózek :), jak i o te dla których będziemy jeszcze usilnie szukać domków. Razem zawsze raźniej, łatwiej. Zrobię zdjęcia jutro w schronisku, żeby było z czego wybrać, (chociaż kiepski ze mnie fotograf) i porozwieszam ogłoszenia gdzie się da. Chociaż jak tam wejdę, to pewnie serce mi pęknie, że nie mogę ich wszystkich zabrać..
  16. Kiedyś słyszałam,że ryż moczopędny. Makaron chyba neutralny, mój ukochany Topi jak chorował to jadł gotowane płatki owsiane według zaleceń weta, ale nigdzie nie mogę znaleźć jak to z wątrobą. Postaram się zrobić zdjęcia biedakom, które zostają na miejscu, a maluchom na miejscu. Trzymajcie kciuki, żebym się jutro nie dała zbyć :(
  17. Cudny! Zajmuje czas.jeszcze tylko 20 godzin, aż będę mogła odebrać maluchy ze schroniska. Mama chodzi wkurzona, że się nie sprzeczałam, bo przecież wieczorem będzie tak zimno...Ma rację.. Utul Aronka ode mnie <3.
  18. Piękne psy! Czy udało się rozwiązać problem wraz z podrośnięciem szczeniaka?
  19. Wyprawka kupiona wraz z hepatilem dla Krecia, ale Pani ze schroniska przełożyła odbiór maluchów na jutro "bo dzisiaj schronisko nieczynne"...Rano chyba było tak samo, ale nie jestem kłótliwa. Zajrzę do pozostałych jutro oczywiście (chociaż znając życie wyjdę rycząc)i postaram się dowieźć im karmę jak przyjdzie zamówienie , chociaż po cichu liczę, że może znajomi staną na wysokości zadania i uda się je zabrać. Nie mamy się co oszukiwać z tym DT, bo maluchy zostaną, chyba że znalazłby się superhipermegadomek, ale nie czarujmy się..poza tym, tyle piesów na taki domek czeka w dużo gorszych warunkach.. Póki co do papu kupiłam im Doctor Doga jednobiałkową wołowinę dla dorosłych i seniorów małych ras, parę puch Animondy, parę piersi kurczaka i mieloną cielęcine - tylko nie wiem czy ugotować z yzem, kaszą czy makaronem. Krecio pewnie będzie musiał jeść jakiegoś hepatila, ale dobór karmy weterynaryjnej zostawie weterynarzowi, a na ten czas niech je lekkostrawne gotowane. Kurczę, smutno mi że jeszcze ten wieczór muszą spędzić przerażone w schronisku, na zimnie..:( Trochę zła jestem na siebie, że się jednak nie wykłócałam, ze miało być dzisiaj..
  20. Jestem po rozmowie i lustracji :) Dziś po południu jadę je odebrać po zaopatrzeniu :)
  21. 5_klepka

    Jęczenie

    Poza zapewnieniem większej ilości bliskości, tak jak pisała poprzedniczka, musisz psiaka powoli oduczać od tego, że piszczeniem jest w stanie wymusić Twoje zachowanie. Postaraj się o regularną (na ile życie pozwala) rutynę - kiedy spacer, kiedy zabawa, pozwól psu się przyzwyczaić nagradzając za posłuszeństwo. Brzydko się przyznać, ale mi pomogło na szczekanie i jęczenie psa sąsiadów (na szczęście udało im się powoli problem rozwiązać, Tobie też się uda!) zakładanie słuchawek..takich budowlanych, wyciszających - pomogą na początku oduczyć psa wymuszania kontaktu - ale tylko pod warunkiem, że będziesz konsekwentna w pracy bo bez zmian, psina znajdzie inny, skuteczny sposób.
  22. Przeczytaj artykuły na stronie: http://coape.pl/artykuly - tam opisane są podobne przypadki piesków z lękiem separacyjnym. Spróbuj przyzwyczaić ją do klatki kennelowej, przykrytej kocykiem - nagradzaj ją za spokojne weń coraz dłuższe pozostawanie. Czy psina bawi się zabawkami? Spróbuj z Kongiem wypełnionym przysmakami, poukrywać granulki jedzenia w całym domu, poukrywać zabawki - tak, aby miała symulacje mentalną na większość czasu Twojej nieobecności zanim przyzwyczai się do spokojnego pozostawania w klatce.
  23. Dzięki za odpowiedź, niepotrzebnie zawracałam Ci głowę wiadomością... Jutro rano dzwonie do schroniska, dam znać co i jak...
  24. Dziewczyny, mama zgodziła się przygarnąć "aż ie znajdą domu" (czyli pewnie już na zawsze) Krecika i Szarusie! Póki non stop leżę, pomogę w procesie aklimatyzacji. Rozumiem że psiaki są już w Józefowie, czy są na kwarantannie, czy mogę już po nie jechać?
×
×
  • Create New...