Jump to content
Dogomania

5_klepka

Members
  • Posts

    117
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by 5_klepka

  1. To ja dziękuję za spostrzegawczość...czekam dalej na odpowiedź od buu, jest w terenie a mimo tego od razu się tym zajeła :( Serce mi zaraz odfrunie z nerwów...
  2. A "pańcia" się dziwi że psinie się spacerować nie chce....Ludzie czasami mnie zadziwiają swoim oczekiwaniem, że jak co do czego, to pies przejmie odpowiedzialność i za siebie, i za nich..
  3. Kurcze, podobny strasznie strasznie bardzo... Napisałam do buu, Pan nie dzwonił a Nieśmiałek ma chipa.. Napisałam do Fundacji.. edit:buu słusznie zauważyła że napisali że będzie wykastrowany i zachipowany - a on już przecież jajków niet.. lokalizacja pasuje, wiek nie... może to po prostu inny psiak z tego samego miotu? Nie chcę dzwonić z oskarżeniami dopóki to niewiadoma .. edit 2: buu dzwoni...
  4. Postaram się być na początku tygodnia już, zapalenie płuc powinno już wtedy sobie dać spokój i iść - miałam jechać już w piątek ale po wertebroplastyce jaka mnie jutro czeka mogę się nie ruszyć :( Tak się cieszę i tak Ci strasznie dziękuję, ja tylko spotkałam Pana i zamieniłam z nim parę zdań, a że wydał nam się ciepłym i serdecznym człowiekiem to pomyślałam - chwila moment, przecież jeden z psiaków idealnie pasuje! - i to koniec mojego wkładu. Cała reszta należała do Ciebie i spisałaś się wzorowo, i to nie tylko przy organizacji adopcji ale przede wszystkim przy socjalizacji psin - dzięki Waszemu wysiłkowi i miłości są psimi cudami...Obawiam się, że bez tej pracy, w schronisku, ich cudowny charakter poszedłby na marne dlatego będziem kombinować jak koń pod górkę żeby znaleźć reszcie przynajmniej DT, hotelik..cokolwiek .. Pan był już zrezygnowany po 5 wizytach w schronisku - zapaliła mi się lampka, ale Pani nie potrafiła powiedzieć dlaczego nikt nie miał czasu pomóc Panu w wyborze psa.. Cóż.. Niezależnie od wszystkiego, najwyraźniej tak miało być, że się poznajdywaliśmy :) Nieśmiałek będzie miał swojego człowieka, dom, ogródek, psiego sąsiada i rzut beretem piękne tereny na spacery ze swoimi człowiekami, pełną michę i ciepłą rękę na łepku - marzę żeby wszystkie znalazły taki happy-end! Nie jestem wielką fanką brania zwierząt dla/pod dzieci, ale ufam Twojej ocenie. Mam nadzieję, że mądra mama nie pozwoli dziecku męczyć psa. Z Tuni-Szaruni wychodzi diabełek, zaczynamy powoli ją wychowywać przy pomocy Krecia. Malutka po dwugodzinnym spacerze z bieganiem wciąż jest nakręcona, myślimy że to nerwowa energia, o czym świadczą również jej reakcje na gwałtowne bodźce - typu wiatr czy szelest śmieci.. Psychiczne i fizyczne zmęczenie, poczucie celu już jej pomaga ale długofalowo sunia potrzebuje nabrać pewności siebie. Mamy nadzieję że czas, nowe doświadczenia i nasz wysiłek pomoże jej poczuć się tu pewnie - niech wie maleńka, że nikt jej już nie porzuci. I że szukalibyśmy jej nawet i na końcu świata.. Krecina niechętnie schodzi z łóżka - jak już łapkami i ryjkiem umości sobie odpowiednio kołdrę i wpasuje kuper w panią to nawet smakołykami ciężko go zwabić na spacer :) Rusza się już coraz żwawiej, odzyskał apetyt i sam - mądra psinka - daje znać kiedy ma już dość szwędania i czas wracać do domu. Po powrocie kulturalnie daje się wysuszyć i posmarować łapki, po czym wraca do łóżka ogrzać mi miejsce podczas gdy Tunia drałuje dalej, jak mały, słodki, futrzany samolocik...Jak już wszyscy są wyspacerowani, maluchy wtulają się w siebie (Krecio stanowczo łapką broni swojej konfiguracji kołdry przed zakusami turlającej się Tuni) i tak sobie żyjemy. Wołowiną gardzą, cielęcinkę zjedzą, dzisiaj nawet pochrupały trochę Doctor Doga. Kreciuniowi trzeba będzie wyszorować paszczę, ale przy tym jaki ten pies jest niesamowicie grzeczny to nawet i ten zabieg będzie czystą przyjemnością. Rozczula mnie wszystko co robią...jak się Kreciu wywala na poduchy po próbie drapania się łapką pod brzuszkiem..jak Tunia poluje na moją stopę pod kocem..Mam nadzieję że czują, jak bardzo są kochane.
  5. Z tego co wiem od znajomych to warsztat jest przy domu właściciela i sunia po prostu "była na wieczornym obchodzie", pewnie długo sobie nie darują że ją wtedy puścili..Pies- alarm pewnie by się chociaż bronił przed ciągnącym go zwyrodnialcem :( Przy tym jacy potrafią być ludzie to bałabym się mieszkać przy siedzibie swojej firmy, a co dopiero pozwalać moim psom biegać samym w okolicy, tak żeby je ktoś kojarzył z firmą...Zwierzę najłatwiej skrzywdzić żeby się zemścić na właścicielu...
  6. Niestety, ale bez weterynarza się nie obejdzie.. Pomyśl na spokojnie na czym można oszczędzić, co sprzedać, skąd pożyczyć..wizyta u weterynarza nie jest sama z siebie droga, niektórzy za samą poradę nie biorą ani grosza od mniej zamożnych osób.. W większości przypadków daje się rozłożyć płatność na raty..Poczekasz za długo - może być za późno żeby psu pomóc, wybaczysz sobie że ją skazałeś na cierpienie skoro tak bardzo ją kochasz? Gdybyś miał to gdzieś to byś nie szukał pomocy..Idź do weterynarza, zobacz co powie, czy można psinie pomóc. Jak sam uczynisz pierwszy krok to z pewnością o wiele większe są szanse, że ludzie będą chcieli pomóc Twojej psinie - ale nikt Cię nie wyręczy
  7. O rany, moje też nie zawsze chcą iść ale po to pies ma człowieka, żeby czasem człowiek był mądrzejszy od psa.. Pewnie głupio by opieprzać Panią, że pies się męczy a ona cuduje bo jeszcze się obrazi ale nie wiem czy bym taki spokój jak Ty zachowała, ostatnio jakoś nie mam do ludzi cierpliwości. Przecież będzie coraz zimniej i coraz mokrzej no..
  8. Najgorsze, że tylko policja może dobrać się do monitoringu, a dla nich to w końcu zazwyczaj "tylko pies", chociaż na szczęście zdarzają się wyjątki.. Ja na szczęście rzadko spotkałam się z reakcją typu "kundla będzie pani gonić? pani, bo to kundli na świecie mało", a częściej ze zrozumieniem, ludzie dzielili się swoimi historiami, dodawali otuchy...Generalnie to na szczęście "psiarska" dzielnica, może psiny nie chodzą tu w dizajnerskich ubrankach i nie jedzą najdroższej suchej karmy ale widać że są zadbane, zdrowe, kochane - o różnych porach dnia i nocy mijam tych samych ludzi, miłe starsze panie gotowe wydać ostatni grosz na leczenie futrzaka, przypakowanych dresiarzy z jorkami swoich byłych dziewczyn, dziadków z amstaffami i pitbullami swoich wnuków... Widać, że dla niektórych starszych osób psina jest jedynym powodem, żeby wyjść z domu..Mój kochany świętej pamięci Tuniu był jedyną istotą która potrafiła wyciągnąc mnie w depresji z łóżka.. Jednak pies jak nikt potrafi dać poczucie że jest się ważnym, kochanym, czasami to, że jego życie jest od nas zależne nadaje sens codziennej egzystencji...Szkoda mi ludzi, którzy nie potrafią - nie próbują - szczególności tej relacji zrozumieć. Dom bez zwierząt jest taki pusty.. Kuruje się ile mogę, ale przecież im nie odmówię kiedy mama jest na rehabilitacji...Niech rękę podniesie, kto nie wychodził na dwór z glutem po pas ;) Dziękuję :) No właśnie...albo jakiś niezadowolony pracownik czy były klient..Tyle bezdomniaków, niemniej pięknych czeka na swój dom a tu jakaś menda odbiera pana psu, i panu psa, łamiąc dwa serducha jednocześnie... Ile może zarobić skoro psiak nie miał przy sobie rodowodu..półtora koła za szczeniaki z pseudo? Tysiąc złotych za samą sunię bez papierów? Straszne sk***synśtwo, oby sprawcę skusiła nagroda i psiaka oddał... Powysyłałam znajomym z okolic i gdzie się tylko da, wyobrażam sobie co musi czuć człowiek wiedząc że psinę uprowadzono skoro tak koszmarnie boli już świadomość że uciekła :(( Z dobrych wieści - Kreciu widzi! Ma tylko zmiany związane z wiekiem (siatkówka, to co myślano że jest zaćmą) i niewielkie zwapnienia na dnie oka, prawdopodobniej od urazu. Kochana psina mogłaby pracować w klinikach wet na etat jako pocieszyciel zdenerwowanych piesków, ślicznie pocieszał ślepiutkiego, ogromnego goldena z przemiłym państwem i spanikowaną seterkę. Pies anioł. Coraz bardziej dziarsko drepcze, nawet zaczyna podbiegać - jakby starzał się..ale do tyłu. Jestem w nim zakochana jak głupia. W małym, gryzącym śmieciarzu też ;)Muszę być bardziej wychowawcza, ale tak mnie rozczulają te jej małe ząbki że zapominam ją dyscyplinować jak mnie podgryza. Buziaki kochani :)
  9. Trzymamy kciuki, mój Krecio też ma tłuszczaka, ale kazali nie ruszać. Oby Pani przyszła, oby nie zapomniała..Dziękuję berni, że nie przeszłaś obojętnie i czekamy trzymając łapki.
  10. Znalezione na facebooku - po pomocy jaką otrzymałam od ludzi staram się również dołożyć swój grosik...Z terenu serwisu samochodowego w Płocku w póżnych godzinach siłą uprowadzono widoczną na zdjęciu sunię. Na monitoringu zachował się filmik z porwania - możliwe, że została ukradziona na zlecenie bo sprawca znał teren i wiedział gdzie jest pies, mężczyzna siłą wyciągnął psinę na linie.. Jeśli znacie jakieś pseudo i zwykłe hodowle owczarków w okolicach, proszę o przekazanie dalej... " Uwaga!!! Dziś w nocy została skradziona w zuchwały sposób z naszej firmy, ta piękna suczka. Sprawca wszedł na teren posesji i wyprowadził psa. Następnie prawdopodobnie pies został wywieziony czerwonym fiatem Punto lub podobnym. NAGRODA 10 000 PLN ZA POMOC W ODNALEZIENIU PSA I SPRAWCY. 501770412 "
  11. Czekamy na oficjalny post buu, ale mogę zdradzić że....Nieśmiałek pojechał do nowego domu! Jupii! Warto było się zgubić! <3 Wszystkiego najlepszego, psiulku, dziękuje buu że tak super to zorganizowałaś :)) To było straszne, głupio się przyznać ale w najgorszych chwilach życia, po stracie ludzi tak bardzo żeśmy nie ryczały :( Chodziłam już pół-ślepa bo od ryczenia soczewki kontaktowe powędrowały już gdzieś w głąb oczu, gardło zdarte od wołania, ludzie patrzyli na mn :(ie jak na uciekiniera z wariatkowa, bo chodziłam i tarłam rzeczami po płotkach, drzewkach, śmietnikach ...Ktoś zadzwonił że biegała koło gimnazjum - wyleciałam jak stałam, w piżamie, boso i w polarze, od braku snu miałam już halucynacje, że wszędzie słyszę jej kwilenie, tupot jej łapek..Kiedyś w życiu nie podeszłabym do obcego człowieka, a zaczepiałam kogo się da z pełną świadomością że wyglądam jak czubek... Najgorsze, że na początku nikt jej nie widział, dopiero następnego dnia były telefony, że ktoś widział dokładnie takiego pieska..jak zadzwoniła Pani, z pytaniem czy miała obroże przeciwpchelną bo taką psinę widziała to chyba pobiłam czas Ussaina Bolta ..Ludzie ją wołali, a ona biegła dalej...tak się bałam że mnie też nie pozna, że pobiegnie dalej, że jej nie dogonię i że horror świadomości,że ona jest tam sama, zmarznięta, przerażona będzie trwał dalej a ja nie będę miała siły jej dalej szukać.. A maluch wpadł mi w objęcia jakbyśmy ją miały od zawsze..może to zasługa Krecia, który był obok, ale po cichutku liczę, że też już nas pamięta i tęskniła.. Teraz muszę tylko doleczyć złapane zapalenie płuc, niejako za karę chodzą przez ze mną na krótsze spacerki, chociaż one same wcale nie są tak chętne wyściubiać nosa na dwór ;) Martwi mnie brak apetytu Krecia, dzisiaj kręcił nosem nawet na papu z ręki.. Jutro idziemy do weta bo dzisiaj już mamy okulistę i nie chcę mu multiplikować stresu, a przy okazji wykorzystam jego brak apetytu żeby zrobić biochemię krwi.. Mam do Was prośbę - jeśli znacie jakieś pseudo albo i nawet nie pseudo hodowle owczarków, zwłaszcza w okolicach Płocka - z terenu przedsiębiorstwa w tamtych okolicach bardzo zuchwale ukradziono tą śliczną sunię. " Uwaga!!! Dziś w nocy została skradziona w zuchwały sposób z naszej firmy, ta piękna suczka. Sprawca wszedł na teren posesji i wyprowadził psa. Następnie prawdopodobnie pies został wywieziony czerwonym fiatem Punto lub podobnym. NAGRODA 10 000 PLN ZA POMOC W ODNALEZIENIU PSA I SPRAWCY. 501770412 " Będę wdzięczna za przekazanie dalej, a nuż uda się odnaleźć :(
  12. Masz rację :( U nas w dzielnicy mnóstwo ludzi chodzi z psiakami bez smyczy, sporo z nich nie jest wykastrowane/wysterylizowane...co jak będą szczeniaki? co jak pies biegnąc za amantem/amantką wpadnie na ruchliwą ulicę? Do ludzi nie dociera, że to tylko zwierzę, i że to że do tej pory nic złego się nie stało nie znaczy, że nie stanie się nigdy, że nie pojawi się nagle taki bodziec,że psina spanikuje i przestanie się słuchać.. Już nie mówię o tych wszystkich psach zostawianych na 45 minut pod sklepem w mróz, deszcz, upał.. Nieraz zdarzało mi się zawijać w kurtkę albo poić wodą i zabierać w cień psy, których "ukochane pańcie" bezmyślnie zostawiły na łaskę pogody podczas gdy same oddały się ploteczkom w sklepie.. Zbyt wiele razy widziałam cholerne dzieciaki drażniące przypięte przed sklepem smycz by dla niewielkiej oszczędności czasu ryzykować, że ktoś moim skarbom zrobi krzywdę, albo pogryzie je jakiś latający luzem pies.. Krecio jest oceanem czułości, Tunia - oceanem energii, brakuje mi tylko rąk by jednocześnie oferować obydwu psiakom pełnowartościowe głaskanie i pełnowartościowe bawienie się zabawelkami.. Z wylęknionej psinki z lękiem separacyjnym, pomimo przygody, wyszedł pewny siebie, energiczny, towarzyski i bardzo inteligentny psiak. Na stronie fundacji adopcje dogów znalazłam sklep polskiej firmy, która robi na zamówienie porządne, ładne i tanie szelki i obroże więc maluchy dostaną po kompleciku, pod kolor - niebieskie dla chłopczyka, czerwone dla dziewczynki plus długa linka treningowa, żeby nawet w lesie na Choszczówce nie puszczać ich do zabawy, drugi raz nie wytrzymałabym takiego stresu i poczucia winy :( Państwu od futrzastego opowiedziałam perypetie Tuni Szaruni i poradziłam, żeby zamiast smyczy automatycznej sprawili sobie porządną linkę, parciana taśmę z karabinkiem można dostać nawet w Castoramie..Husky w mieście to ciężka praca, mam nadzieję że sobie poradzą i nie napędzą ani sobie, ani innym więcej strachu w związku z ucieczką.. Głupie automatyczne smycze no, głupi my ludzie że je narażamy na strach i utratę zdrowia dla własnej wygody:( Strach myśleć, ile psin znika bezpowrotnie, a ile ginie .. Pod koniec przyszłego tygodnia zaczynam z nią pracować, przede wszystkim nad jej lękem...poza tym - jest niesamowitą psiną, praktycznie jak szczeniak...faktycznie lepsze od Animal Planet :)
  13. Moje też, adoptowane i ocalone to moja ulubiona rasa. .zawsze marzyłam o takim wielkim, dostojnym psisku w swoim stadku, ale w obu lokalizacjach mam schody - mieszkanie na drugim piętrze, a w domu schody z tarasu do ogrodu i do domu.. i boje się, że by to im nie służyło :(.
  14. Właśnie wrócilismy ze spaceru..opatrzność chciała że miałam w kurtce psie ciastka bo państwu urwał się 1.5 roczny haszczak też z tej głupiej automatycznej smyczy..serce mi zamarło jak wbiegł na ulicę, na szczęście kochana, mądra Szarusia i kochany, mądry Krecio zaczęły dosłownie kwilić i psiak zawrócił dosłownie parę metrów od jezdni, przybiegł do rzuconego ciastka i zachęcony zbliżył się dość, żeby go złapać, uff.. Tak spędzamy leniwe chwile.. Taki sobie tam rozpływający się Krecik :) można głaskać go bez końca, po drugiej godzinie dalej będzie prosił łapką o kontynuacje, jak chociaż na chwilę odłożysz rękę... Sunia poza drapankiem bardziej zainteresowana jest upolowaną skarpetką (z lewej) i -w jej mniemaniu wężem, bo mordowała go bardzo namiętnie - od szlafroka, ale uszami wodzi głównie za dźwiękami dochodzącymi z kuchni... Teraz sunia lezy na Kreciu, zorientowała się że tak upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu - zajmie Kreciowi pole głaskowe i dalej będzie w zasięgu podgryzania pluszowego węża.. Mam nadzieje, że są z nami chociaż w połowie tak szczęśliwe, jak my z nimi...
  15. Jutro wieczorem mamy okulistę z Kreciątkiem, zobaczymy co tam z jego ślepkami i będę łapać siku a we wtorek spróbujemy zrobić biochemię - trzymajcie kciuki. Senior jest psem - ideałem, nie rozumiem jak ktoś mógł wcześniej go nie pokochać...Grzeczny aż do przesady, przemiły w dotyku pieszczoch - a jednocześnie nienarzucający się, jedynie delikatnie przytrzymuje łapką i trąca ryjkiem. Posłusznie zjada nawet średnio skamuflowane tabletki, chodzi już coraz raźniej - nawet zdarza mu się podbiec, dzisiaj bardzo dziarsko wgramolił się na łózko..z każdym dniem ubywa mu lat, z każdym dniem jest coraz bardziej ciekawski i przekomicznie radosny. Karmiłam go z ręki jak Szarusia zagineła - ja siedziałam i ryczałam, a Krecio mnie lizał po rękach, inaczej nie chciał jeśc..a teraz jest chyba zbyt leniwy żeby podejść do miski, więc póki musi brać leki - a na pusty brzuszek to nic dobrego - to je aż się uszy trzęso, dopóki człowiek podstawi mu to pod ryjek. Wiem, wiem.. A Tunia...Tunia jest lepsza od telewizji, od jutuba, od teatru, od kabaretu.. Maluszek jest tak rozkoszny, żywy i bystry - powoli uczy się do czego służą zabawki (przy niewielkiej pomocy pasztetu z indyka :)) i że nie wolno holować człowieka za spodnie (chociaż tym małym pyszczkiem nie zrobi nikomu krzywdy to jednak powinna nabrać trochę manier ;).. To żywe sreberko, skoczna i bardzo głodna kontaktu z człowiekiem i symulacji intelektualnej - powoli będę ją uczyć "zajmować się sobą" za pomocą zabawek, mam nadzieję że i Krecio z chęcią, zrzuciwszy trochę wagi, pobawi się z maluchem - bo na chwilę obecną poświęcam szkrabom praktycznie cały dzień - 4 godziny na spacery, kolejne 3 na głaskotulanki i zabawę..a robota czeka odłogiem, łypiąc z wyrzutem ale tak strasznie się cieszę, że jest tutaj cała i zdrowa... Muszę koniecznie uchwycić jakie pozycje sunia przyjmuje na drapanku - takich akrobacji jeszcze nie widziałam, ale ma w sobie tyle energii że zrobienie dobrego zdjęcia jak nie śpi graniczy z cudem ;) Buu, kochana, jakieś wieści odnośnie Nieśmiałka? Dogadają się z Panem?
  16. Taka radość..Cieszył się całym sobą, chociaż dzisiaj jak mu podprowadzała papu z mojej dłoni to już się zbulwersował. Ich relacja jest niesamowita - jedzą na zmianę ze swoich misek, zamieniają się legowiskami, tratują się nawzajem :) Krecio nauczył Tunię, że odkurzacz to dobry kompan do zabawy i generalnie bardzo jej służy jego spokojna energia. Malutka bardzo boi się nagłych hałasów, ale przy Kreciu jej strach trwa już tylko ułamki sekundy. Strasznie się wzruszyłam jak Tunia wskoczyła mi z rozpędu w objęcia, jak człowiek, a Krecio w tej swojej pociesznej radości wspiął mi się jak kucnełam na kolana, jakby chciał ją też przytulić... One są niesamowite i każda chwila z nimi to ogromny dar którego będę już strzec jak oka w głowie. Wykończeni do granic możliwości..Z jednej strony ogromna radość, że się znalazła, i że tylu ludzi poświęcało swój prywatny czas żeby pomóc szukać obcej psinki, a z drugiej ogromny smutek bo uczestnicwo w grupach i czytanie ogłoszeń uzmysłowiło mi ile psin się znajduje a nikt ich wcale nie szuka :(
  17. Ja błagałam mamę,żeby chodziła tylko z parcianą, krótką smyczą i naprawdę nie spodziewałam się że postanowi zrobić po swojemu nawet w takiej sytuacji. Już mnie ludzie objeżdżali - mi wystarczyło moje poczucie winy, że nie przewidziałam że zrobi po swojemu skoro prosiłam i powtarzałam.. O tym że mnie nie posłuchała dowiedziałam się już po fakcie, co miałam zrobić? Schować przed matką kupioną przez nią smycz jak przed małym dzieckiem nie wiedząc jeszcze że postąpi jak małe dziecko? Gdybym miała taką prekognicje to mój portfel inwestycyjny wystarczałby na utrzymanie całego schroniska, a co dopiero.. To nie ona później musiała zrobić pieszo ponad 50 kilometrów nie śpiąc od paru dni, wieszać, pisać i opłacać ogłoszenia i wciskać obcym ludziom ulotki jak akwizytor i nie zamierzam jej pocieszać że nic się nie stało bo się stało i to z jej wyłącznej winy skoro expressis verbis zrobiła mi na złość żeby postawić na swoim i najbardziej ucierpiała na tym przestraszona malutka (chociaż wróciła cała i zdrowa, i nawet nie głodna, bez żadnych zmian w zachowaniu sugerujących że mogła natrafić na złych ludzi) i moje zdrowie psychiczne - nie mówiąc o kręgosłupie.. Nie wiem na ile do jej powrotu przyczyniły się ogłoszenia, ulotki i fejsbuk a na ile nasze łażenie i pocieranie "znajomo smierdzacymi" rzeczami na wysokości jej noska w całej okolicy i robienie backtracku sypiąc okruszki ciastek ..ale się znalazła i tylko to się liczy.. od teraz do momentu, kiedy będę miała 101% pewności ze ani upadek smyczy, ani mój nie zakończy się takim strachem (czyli nigdy) spinam ich smycze razem i do siebie..Za Chiny ludowe tylko nie mogę rozgryźć jej szelek, zawsze podczas spaceru jakoś się rolują i zaczynają przeszkadzać ale nie zaryzykuje już samej obrózki no... Tunia radosna i ciekawska jak gdyby nigdy nic , ot zmniejszyła się ilość rozrabiania w nocy.. Problemy z siku i kupalami odeszły w niepamięć, martwi mnie tylko ich brak apetytu na to samo, co wcześniej jadły aż im się uszy trzęsły, zwłaszcza że Krecio zje wszystko tak długo jak mu to dam do ręki, Malutka trochę poskubie miskę ale też w porównaniu do pierwszych dni je malutko..Spróbuje je skusić puchą, mocniej pachnie niż gotowane jednak.. Nigdy w życiu nie czułam - i nie chcę więcej czuć - tak ekstremalnych emocji ani takiego wyrzutu adrenaliny..Jesteśmy chorzy, mamy zakwasy i kręgosłup wchodzi mi w... I nigdy taka szczęśliwa nie byłam jak w momencie kiedy ją zobaczyłam, a ona wpadła mi w objęcia jak na końcu komedii romantycznej.. Dzisiaj chodzimy już w szelkach, pospinani jakby na drugim końcu smyczy szedł mastiff-morderca , ale nie pozwolę żeby to się powtórzyło :(
  18. Biegała po okolicy, parę kilometrów od początku jej ucieczki..Opłaciło się chodzić pocierając skarpetką i jej kocykiem słupki i drzewa...Cóż za ulga, rany...
  19. Serce mi pęka...Mama upadła na spacerze z Tunią (Szarusią) - rozwijana smycz grzmotnęła o ziemię, wystarczyła sekunda by dzwięk jej szurania po ziemi przeraził malutką, i pognała przed siebie... Zwiedziłam już cała dzielnicę, nie czuję już nóg, rąk..Tylko łzy.. Zniknęła między blokami, zupełnie nagle - na szczęście nie ma tam drogi żeby bać się najgorszego...zresztą drogi już wszystkie przeszłam..ona biegła tak szybko... Suniu, zawiodłam...dlaczego kupiłyśmy tą głupią smycz...dlaczego pozwoliłam mamie iść z Tobą na ten cholerny spacer.. Wrzucam sukcesywnie póki co na te większe grupy i portale, opłaciłam już promowanie w olx, zadzwoniłam do straży miejskiej, jak tylko będzie czynne zadzwonię do wszystkich schronisk..dzwoniłam do weterynarzy niedaleko, wszystkim mijanym psiarzom wlepiłam już swój numer.. Wróć, maleńka, błagam.. Już nie widzę na oczy od łez, mama załamana...Tulę Krecia mocno, od jutra przywiązuje sobie rękę do smyczy i dodatkowy opleciony sznurek...Głupia,głupia, głupia....:( Suniu, przepraszam... Jakby któraś z Was miała możliwość wrzucić ogłoszenie albo zasugerować mi gdzie jeszcze mogę je wrzucić, byłabym bardzo wdzięczna... Bardzo proszę o pomoc i opublikowanie wiadomości i w miarę możliwości przekazanie dalej...:( Dziś około godziny 22 na Bródnie w okolicy Pelcowizny (okolice Krasnobrodzkiej/Krasiczyńskiej) uciekła wraz ze smyczą, przestraszywszy się dźwięku jej upadku, młodziutka szara sunia - dwa dni temu wzięta ze schroniska. W panice biegła bardzo szybko, zniknęła w blokach i pomimo wielogodzinnych poszukiwań nie udało się jej odnaleźć. Ma na imię Szarusia, ale może być zbyt przestraszona ciągnącą się za nią smyczą żeby podbiec na wołanie, jest na pewno bardzo głodna... Jest bardzo delikatnym pieskiem, płochliwym. Miała czerwoną skórzaną obróżkę, ciągnie za sobą automatyczną zwijaną smycz, jest zachipowana - dane będą wskazywać jeszcze na schronisko w Józefowie. Jest bardzo przerażona, ale nie ma w niej cienia agresji, jest przyjazna do dzieci i zwierząt. Sunia leczona jest w gabinecie weterynaryjnym na ulicy Suwalskiej 30. Dla znalazcy lub osoby która przyczyni się do jej odnalezienia wysoka nagroda pieniężna. Ostatni raz widziana biegnąc między blokami na Krasnobrodzkiej. Na sunię czekają załamane właścicielki i jej troskliwy psi opiekun, starusieńki chory kundelek Krecik, przerażony jej nagłym zniknięciem... Telefon kontaktowy: 514 149 558 Z góry dziękuję za przekazanie dalej. Parę postów wyżej są zdjęcia malutkiej... Jadę rozwieszać kartki, przejdę się jeszcze raz, i drugi...i trzeci, aż nogi odmówią posłuszeństwa..
  20. TŁUUUSZCZAAAK! Oczywiście ryczałam jak debil z radości... Jechaliśmy 14 km ponad dwie godziny, wpierniczywszy się w taki korek że gdyby nie jazda kawałek pod prąd to byłaby dupa z wizyty :( Na szczęście cudowny Doktor Marciński nasz przyjął, psinka po nas też była spóźniona..Wyniki usg są jak na jego przeżycia super. Watroba nawet niepowiększona...tylko lekkie złogi i piachu trochę, wrzucę później opis USG. Maluszek ma sranko, wet zapisał leki, póki co to co im daje jest według weterynarza optymalne - po badaniu krwi i moczu będziemy wdrażać specjalistyczną dietę u seniora. Te psy to anioły co tylko stanowi testament jak niesamowitą opieką i miłością zostały otoczone w lecznicy. Podbijają nawet serca zdenerwowanych wizytą u weterynarza innych piesków - Krecio pocieszał je łapką i trącając noskiem - Tunia zapraszając do zabawy, ich energia i spokój rozładowały całe napięcie w poczekalni - weszliśmy do nerwowych pisków i psiaków próbujących zniknąć za nogami krzeseł, a wychodziliśmy do merdających ogonków..Czary jakieś? Krecio tak polubił jazdę samochodem że ciężko go było eksmitować - robi sobie gniazdko z kocyków pod fotelem i nawet ani ryczenie ośmiu cylindrów, ani syreny, ani przejeżdżające tiry go nie interesowały. Foty kiepskie,obiecuje poprawę :) Wracamy, mordka radosna po chwili zwinął się w kłębuszek i całą drogę grzecznie spał. Po powrocie do domu z obydwu wizyt ze spacerami pomiędzy był tak zmęczony, że od razu się położył. Napił się za to wdzięcznie wody z podstawionego pod pyszczek kubeczka i zjadł podawane powolutku gotowane jedzonko - co z kolei nakłoniło Tunię do zajrzenia do swojej michy : ) Malutki słodziak wymęczony - mama była z nią w czasie kiedy my mieliśmy USG na dwugodzinnym spacerze, a później razem u weta (mamy spacerową odległość :) Kolejne mistrzostwo świata kompozycji fotografii - wszyscy padnięci, z tych opadających nerwów pomyłkowo zamiast owsianki wzięłam wielką łychę ich żarcia i powiem szczerze że gdyby nie zawartość mięsa to mogłabym je zjeść :) Dziękuje za zainteresowanie :)) Kluje się, trzymajmy wszyscy kciuki, psiny z kliniki są bez wyjątku - dzięki pracy buu i szefowej - cudami i będziemy walczyć jak lwice żeby nie zniknęły w tłumie i dały innym ludziom tyle radości, co moje futrzane dzieci dają mi i mamie - jeśli nie wypalą adopcje i mimo reklamowania DT nie wypalą to będziem szukać hotelików. Edit: Pani ze Szwecji dostała wcześniej odpowiedź z innego schroniska i zamieszkają u niej inne szczęściarze. Jak się człowiek kładzie na ziemię, to Krecio wtula się całym swoim mięciutkim ciałkiem. Malutka po kolejnym dłuższym spacerze (Krecio wyszedł osobno, na początku nie chciał iść wcale - niech doleczy zapalenie pęcherza przed długaśnymi spacerami, pół godziny jako standardowy spacer na razie wydaje się że jest wystarczające, z jedną dłuższą eskapadą. Jak załatwimy sprawę badań to będę chciała sprawdzić mu stawy, może uda się poprawić jego kondycje. Tunia jest wręcz nie do poznania...to w zasadzie jeszcze szczeniak, jest w tej swojej energicznej radości jednocześnie tak delikatna, wdzięczna i posłuszna.. Obydwa to psy idealne, każdy na swój unikalny sposób. Zarówno po ich stanie zdrowia jak zachowaniu wobec ludzi i lekarzy widać ogromną pracę kochanych dziewczyn z kliniki.. Niemożliwe, żeby poznawszy Krzywołapka się w nim również nie zakochać, widać w nim tą samą miłość do człowieka i jestem pewna że w wypadku pozostałych psin jest po pobycie u nich dokładnie tak samo i adoptując go ktoś sprawi sobie - jak i jemu - ogromny prezent.. Marzy mi się, żeby wszystkie z nich w końcu znalazły swojego człowieka...tak bym chciała móc im wszystkim obiecać, że wszystko będzie dobrze..
  21. Czekam na wieści i trzymam kciuki mocno. Mi też zawsze smutno, zwłaszcza że często to wynik albo ciągu tragedii, albo pechowych zbiegów okoliczności..Prawda jest taka że uczciwość i skromność nie służą sytuacji materialnej, jak ktoś nie umie się przepychać i walczyć o swoje to po prostu ginie w tłumie, w wielu rodzinach taka życiowa bezradność jest już dziedziczna. Często pomoc doraźna ludziom nawet szkodzi, bo bez zmiany sposobu myślenia będzie po prostu jej potrzeba coraz więcej i więcej... I bądź tu człowieku mądry :( Ja może jestem głupia, ale zwierząt szkoda mi o wiele bardziej, bo one tego władztwa nad swoim losem w przeciwieństwie do ludzi nie mają i cierpią za nieudolność albo podłość swoich stwórców bez okruszka zawinienia...
  22. Jak trafi do schroniska, to jej szansę na bezzwrotną adopcję (przyzwyczajenia psa schroniskowego przerażają czasami niedoedukowanych ludzi :)) maleją katastrofalnie. Dlaczego 2 tygodnie? Co, jeśli się nie uda? Sunia jest śliczna...
  23. Oczywiście że go odwiedzę, nie wiem tylko kiedy uda mi się zgrać z Panią ze schroniska, nie chce się panoszyć..Mam za to ochotę za wsiarz przyciągnąć na miejsce biurwy które odpowiedzialne są za opóźnienia opłat do jakich gminy są zobowiązane.. Nie było widać w głąb boksu gdzie były Wasze psiaki, były budy i był daszek ale co w środku...w pierwszych boksach gdzie były szczeniaki były kocyki, ale dalej...nie wiem..Wątpię żeby długo w takiej wilgoci łatwo mogli utrzymać wszędzie suche materace i kocyki, ale musi być jakieś rozwiązanie żeby poprawić im komfort bez dowalania i tak obciążonym ludziom tam pracującym i wolontariuszom jeszcze ekstra roboty. W Skandynawii widziałam powszechnie stosowane na podjazdach i kojcach ogrzewanie "podłogowe" ale pewnie na nasze warunki to jakieś koszmarne pieniądze :(
×
×
  • Create New...