Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Bry ;)
Ja powiedziałam sobie, że naukę na nowo zaczynamy dopiero na wiosnę, jak Lilo rok skończy może się troszkę ogarnie... Póki co, jest niezdolna do wpsółpracy ;D
Wlazłam tu, ale chyba nie nadrobię tak za jednym zamachem wszystkiego :( Strasznie dużo się u Ciebie dzieje....

O hej :)
Fakt, szczeniaki takie nieogarnięte ^^ Z moim zaczęłam się dogadywać dopiero jak miał 3lata, o wtedy robił się juz powoli zrównoważonym, grzecznym pieskiem, ale oczywiście ze szczylami jest o tyle łatwiej, że są tabula rasa, więc jak ktoś umie ten fakt wykorzystać to zrobi ze szczylem więcej ;).
Heh, no fakt, nie da się szybko nadrobić, czasem za wiele rzeczy poruszam.

 

Ale świetny Mruczysław :loveu:

 

A potencjalne domki na razie się nie głoszą? Schowane gdzieś? ;)

No nikt. Ani grama telefonu :/ A ja jestem już zażenowana tym, zasmucona, ma tyle ogłoszeń, tyle wejść na ogłoszenia i odsłonięty numer telefonu, a nikt się o niego nie pyta. Nie rozumiem tego!
 

 

Dzisiejsze ogłoszenie: http://olx.pl/oferta/3msc-mruczacy-piecuszek-i-przytulak-szuka-domu-CID103-ID87bLZ.html#5ac1954892

Posted

W ogóle w tym roku kicha z kocimi adopcjami - potwierdzają to osoby z miau :(

Posted

I liczyć na cud wigilijny...

Jutro powinno przyjśc z karuska ;)

Posted

Nie ma czego :P Wszystko wygląda jak na zdjęciu, zero jakiś konkretów, które mogą zaciekawić.

Karma... Filip i młody jedzą, ale oni zjedzą nawet ziemię, jakby pachniała im atrakcyjnie... Za to Sprajt nie jest przekonany, może się przekona - choć ten z kolei je tyle, ile kot napłakał, byleby nie umrzeć z głodu.

Dummy... już widzę jak gubię ten zieloniutki "pokrowiec" na smaki w gąszczu trawy. Trzeba więc korzystać teraz, póki śnieg jest, a ten co się stopi w dzień, to zastępowany jest świeżymi opadami w nocy :D Trzymajcie kciuki, by w końcu nam aporcik ruszył - dzięki właśnie dummy.

A maści nie stosujemy jeszcze, pewnie niedługo będziemy, bo gołoledź straszna, posypywanie solą się już zaczęło ;)

Posted

Jessso u nas dopiero dzisiaj szron był.. za to w dzień tak waliło słońce, ze prawie wszystko szybko stopniało...

 

A czemu chcesz gubić? to ma być jako formalny aport czy zabawa? bo się pogubiłam troszku :)

Posted

Nie wierzę nadal, że nie macie zimy :o Ani lodowiska. Ja wczoraj o 6, idąc na przystanek walczyłam o życie. Odtańczyłam coś na wzór tańca akrobatycznego na naszych schodach, a potem szłam i pisałam smsa do Taty z ostrzeżeniem, że śliko i by uważał... i w tym samym czasie jak wysyłałam smsa, schodziłam poooowoooli na ulicę i jak się nie wywaliłam :D Telefon mi gdzieś sruuu, poleciał, a ja wstać nie mogłam - dopiero po kilku próbach. Dobrze, że o tej porze ni żywego ducha :evil_lol:

 

Jako aport, ale znając siebie - zgubię. Wiesz, jak zgubiłam juz szarpak (który tylko podczas szkolenia był), obrożę (służącą do tropienia) i linkę parometrową przesiałam na spacerach, o klikerach nie mówiąc, to co takie niewienne dummy :siara:  U mnie wszystko jest możliwe.

Posted

:mdleje: jak mogłaś to wszystko zgubić? masz nadprzyrodzone możliwości czy co?

 

Wy na serio macie zimę, nie wierze :crazyeye: 

Wszystko zgarnęliście i dla nas już nie starczyło, czy jak? :stupid:

Posted

Ależ ja mam dużo talentów. Szkoda tylko, że takich bezużytecznych...

 

Eeee, moi znajomi mają jeszcze lepszą zimę, dzięki czemu zaczęli w końcu treningi sankami. Aż im zazdroszczę. U nas nadal tego typy treningi by nie przeszły, zbyt mało śniegu, zbyt mało... no chyba że noca, bo wtedy pada, ale w dzień - topi się niemal wszystko.

Posted

Hej ;)

Ciekawe czy w tym roku święta będą śnieżne ;)

Posted

Tyśka zabrała całą zimę do siebie i się teraz z nas nabija! :diabloti:

Jejku jakie te Twoje kocury już wielkie, takie byczki się z nich zrobiły :P

Pokaż no ten aporcik, bo jam ciekawa jest!

Posted

Zabrała zimę, zabrała, ale sprawiedliwość jest na świecie, bo dzisiaj mamy już zapowiedź hehehe, wiosny. Praktycznie bez śniegu i w miarę ciepło (jeżeli można nazwać to 2 stopnie na plusie). ;)

 

Co do kotów... to śmieszne, że te same koty, które się najpierw nienawidziły, potem się siebie nawzajem brzydziły, teraz się tłuką, bawią i śpią razem. Tylko biedny Sprajt vel Ryś taki opuszczony jest, izoluje się od stada... Mruczysław totalnie spowodował jego zamknięcie się w sobie, aż mi go żal. A młody rośnie, boję się, naprawdę, że nie znajdzie DSu - a wtedy jestem przekonana, że na wiosnę wyprowadzi się od nas Rysiek, tak bywa wśród kocurów...

Powiem Wam, że nienawidzę swojej okolicy. Piszę to trochę ryzykując, że posądzicie mnie o bajkopisarstwo, ale brak mi sił dzisiaj.

Co prawda na spacerach chamstwa brak, coraz mniej jest tych, co trzymają psów na łańcuchach, ale już pomijając rozwijające się u nas pseudole... są ludzie, którzy tych psów nie lubią. Jak wiecie, od zawsze borykamy się z problemem trucia psów na naszym osiedlu (przede wszystkim na tym osiedlu) czy swego czasu, latem ktoś dla "jaj" otwieram furtki. Problem minął, jak zaczęliśmy ją zamykać na klucz, a potem już spokojnie ją zostawialiśmy otwartą. I tak było do wczoraj. Wczoraj rano wstałam i furtkę zastałam znowu otwartą na oścież... Jednak spieszyłam się na busa i mi umknęło - było to po 6 rano... I wczoraj wracając do domu zauważyłam, że kundel miski z karmą nie ma, ale byłam pewna, że babcia go karmi w domu, stąd miska w domu. Oczywiście problem mi umknął - do dzisiaj. Znów dzisiaj furtka otwarta. Moja babcia wstawała ok 3 i była zamknięta, już po 6 była otwarta. Co więcej, miski dalej nie było. Babcia jej nie wzięła, w budzie brak. NIGDZIE. A pies mi się rzucił na jedzenie, jakby rok nie widział... NIkt inny miski by nie wziął. Tylko ja albo babcia - a skoro nie ma jej w budzie, na przedsionku budy i w domu, a ja ją dawałam wieczorem psu, rano jej nie było to ktoś musiał coś z nią zrobić... :/ Wiem, że to małe realne, by ktoś podszedł do psa i zabrał mu miskę... ale dziwne rzeczy dzieją się w okolicy - dzisiaj na podwórkach niektórych była trutka. Morus nigdy jej nie podejmował, bo był najedzony i wie, że nie wolno, ale kto wie, gdyby był głodny.
Moja teoria jest prosta: komuś ewidentnie przeszkadzają psy i frustruje go to, że na wiele jego prób, kundel dalej żyje i ma się dobrze. A on sobie twardo śpi, gdy ktoś chodzi po podwórku - już się przyzwyczaił, że my się krzątamy po nim o dziwnych porach, stąd ma twardy sen, kiedyś był czujniejszy... Być może nawet już tak nie słyszy dobrze, jak kiedyś. Nie wiem, ale fakt faktem, że jak kiedyś obcego nie wpuścił po zmroku, tak teraz nasi znajomi (a dla psa - obcy) wchodza bez obaw, bo kundel często ich nie zauważa albo przyjmuje jak swoich. Wracając jednak do wątku: ktoś otworzył jednego dnia furtkę, pies nie wyszedł. Musiał coś zrobić z tą nieszczęsną miską z karmą, bo nie wywietrzała! (Co prawda, jest możliwość, że jakiś pies przyszedł i się dobrał do żarcia... ale heloł? wziąłby miskę i poszedł? Powątpiewiam.) Po co by to zrobił? Nie wiem, ale nie zdziwię się, jak jutro zastanę trutkę na podwórzu.

Wiem, że to wszystko brzmi jak jakiś kryminał i bajka znudzonej nastolatki, wiem. Jednak dziwne rzeczy się dzieją. Głuche telefony, które są co jakiś czas, jakby ktoś chciał sprawdzić czy jesteśmy w domu - i po paru dniach takie telefony odbywają się po najbliższych sąsiadach. Co jakiś czas też otwiernie furtek i bram, nieraz przy nich znajduje się smaczny kąsek, tak jakby miały psa zachęcić do wyjścia... trutki, które co roku wykańczają wiele psów na osiedlu (tak skończyła nasza poprzednia sucz, tak w ogóle), a teraz ta akcja z karmą... nadal nie chce mi się wierzyć, że ktoś odważyłby się podejść do psa i wziąć od niego miskę! ale - wszyscy znają łagodność naszego kundla, bo babcia zawsze powtarza że nie zje nawet muchy... czego nie lubię - po co ludzie mają o tym wiedzieć? Poza tym nie dam gwarancji, że nie ugryzie. No, ale skoro obcy dla nas ludzie, jak hydraulik, listonoszka, kurier, jacyś obcy ludzie, których nie znam (babcia podobno zna z widzenia) wchodzą do nas jak do siebie, raz widziałam jak ktoś wszedł na nasz podwórek i grzebał przy śmietniku, innym razem wszedł pijaczek... (tych ostatnich wygoniliśmy z telefonem do policji przy uchu)  bez obawy o psa (nieraz jedynie go odsyłają do budy) to eh, nie robi się wcale dziwne, że ktoś nie boi się naszgeo psa. Tylko, ze karma? Ale... w takim razie gdzie jest miska? nie odfrunęła, a wątpię, by pies który nigdy nie brał jej w zęby, ją wziął, zwłaszcza że miała karmę! Dziwne to dla mnie wszystko, nie wiem co myśleć... ale naprawdę zaczynam się obawiac o psa.

Dzisiaj brama zasunięta, zawiązana, furtka zamknięta, ale boję się, że to za jakiś czas nie wystarczy... Najchętniej brałabym psa na noc. Nadal nie rozumiem tego oporu rodziców. Mówią, że ktoś musi domu pilnować... ale kurde, przecież wiedzą, że Morus nie spełnia od jakiegoś czasu tej funkcji - wejdzie kto gdzie i kiedy chce... Totalnie nie wiem co robić i w ogóle co o tym mysleć.

Brzmi dziwnie, co? Nie zdziwię się, że dla Was od dziś będę osobą z bujną wyobraźnią - sama bym tak o sobie mówiła, gdybym tego na oczy wszystkiego nie widziała...

Posted

Może macie ducha na podwórku?

Może :p

 

Ale żeby tak straszył wszystkich po okolicy?

Posted

O rany Tyś współczuję sytuacji :c

 

A może zastąp Morusa w pracy i popilnuj jedną noc podwórko przez okno? :p wtedy byś wiedziała o co chodzi ze znikającą miską

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...