Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

No to faktycznie zwiedzi biedna cały świat, ale jeśli to doprowadzi do happy endu - to niech pojedzie i na drugi koniec :)
[url]https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/t1.0-9/10445498_806280786056887_556295731398449430_n.jpg[/url] borze jakie paczadła :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta1624']Morusek poszedł odwiedzić stare śmieci :D Znaczy..... Ehhhmmm.... Nie poszedł, zaniosłaś go, bo wypchany :D I wrzuciłaś do dziury coby łapa lepiej wyglądała, złamana :D[/QUOTE]
Pewnie. Polecam każdemu wypchać pieska. Pluszak nie je, nie s.a, a jest miły w dotyku i cieszy oczy :evil_lol:

[quote name='Talia'][URL]https://lh3.googleusercontent.com/-GHU69nMoFuE/U8Ptc_4ZkQI/AAAAAAAACyM/9TOD-oAAVnQ/w441-h331-no/DSC_9859.jpg[/URL]
Za takie oczka to można dać się pokroić. :loveu:[/QUOTE]
:loveu: Uwielbiam młodą. :D

[quote name='rashelek']No to faktycznie zwiedzi biedna cały świat, ale jeśli to doprowadzi do happy endu - to niech pojedzie i na drugi koniec :)
[URL]https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/t1.0-9/10445498_806280786056887_556295731398449430_n.jpg[/URL] borze jakie paczadła :loveu:[/QUOTE]
Ano, trochę się biedna włóczy, mojej familce jej szkoda ;p No, ale - w Katowicach u p. Ewy miałaby naprawdę raj na Ziemi, więc jeśli ma jechać, to niech jedzie.
:D

Link to comment
Share on other sites

Ktoś chce papisia, której ojcem jest malman? Nikt Lenki nie chce, a jej braciszek już czeka na wizytę u swojej rodzinki...
Z mamusią i braciszkiem:
[IMG]http://images61.fotosik.pl/1169/9656b272830e29f4med.jpg[/IMG]


[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images63.fotosik.pl/1168/f8bff5d011c89bb4med.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/1171/75a76070c26b07dcmed.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images62.fotosik.pl/1171/728445904b54032fmed.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/1170/c14d65158be8e534med.jpg[/IMG][/URL]

Buuuuu... moja miłość do północniaków dalej trwa... podsyłam Lenkę właśnie do swoich znajomych, ale ostatnio wysyp papisiów jest i mają sporo roboty...

Link to comment
Share on other sites

Nie zgadniecie!
Dzisiaj Tosia kończy 2lata! :-o
Macie z braciszkiem :loveu: [url]https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-frc3/t1.0-9/10408761_768213309897511_3066904870322729490_n.jpg[/url]
Wszystkiego najlepszego :loveu::loveu::loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dOgLoV']chyba bym ocipiała :eviltong: może gdybym nie miała kotów to bym jeszcze pomyślała ale dwa psy i dwa koty [B]to i tak o 2 sztuki za dużo[/B] :eviltong:[/QUOTE]
W życiu takiej głupoty nie czytałam :shake:

Link to comment
Share on other sites

Odpiszę hurtowo, bo nie umiem pojedynczo się odnieść.

Dla mnie 3 psy to totalny max., kiedyś chciałam mieć całe staaaaado husky i gronków, ale teraz obudził się rozsądek i nie wyobrażam sobie mieć więcej psów niż 2 na stałe i jeden na tymczas. Dobra, tymczasowo mogą być i dwa, ale jeśli chcę być DT (a chcę) to 2 psy własne są taką liczbą moim zdaniem najlepszą. Zwłaszcza, że sobie planuję egoistycznie pobawić się poważniej w IPO, TU, obi i/lub pasienie. Marzy mi się też dogoterapia albo chociaż pre-lekcje, ale zobaczymy, co z tego wyniknie :p. Tak czy inaczej kotów nie planuję, pewnie i tak się same wepchają w mój plan, oprócz piesów marzą mi się owce, kozy i konie, ale nie są one moim priorytetem. ;) Mój świat nie kręci się tylko wokół zwierząt.

[B]rashelek[/B], o tym czy mała trafi do DS będziemy wiedzieć w najbliższych dniach. P. Ewa kontaktuje się z DT, który ciągle Jej relacjonuje i oboje zastanawiają się czy Tali ma dom. Powiedzmy, że DS ma pewne problemy behawioralne ze swoim 13letnim onkiem, który źle przeżył odejście swojego psiego kompana i dużo tu do powiedzenia w tej chwili ma behawiorysta, który pracuje właśnie nad tym psem. Mają jeszcze jednego, adoptowanego właśnie też od PnZ, ten z radością przyjmie młodą towarzyszkę, ale DS porządnie myśli nad adopcją. Myślę, że to kwestia paru dni ;).

Szczeniaki są już duże, to prawda. A Lenka jest bardzo piękna, ja ostatnio zrobiłam się mocno wrażliwa na bezdomne psy, zwłaszcza suczki i mocniej mi serce bije na jej widok, ale to dlatego chyba, że ciągle żegnam się z kolejnymi podopiecznymi, a potem Morus taki markotny chodzi. ;) I choć po Teli widać było u niego ulgę, to dzisiaj krążył, był taki nieswój. Po paru dniach mu przejdzie, do czasu aż nie przywlekę następnego psa... tfu, suczkę znając moje szczęście.

No i cóż, kolejny pies siedzi w mej głowie. Dzisiaj spacer był dość pozytywny, co prawda plan treningu obi przeszedł koło nosa, bo kundel dziś nie ogarniał to mimo to zaliczam do udanych. Gamoń reagował na spacerze na gesty i słowa, mimo że w dupie miał smaczki (on!) to jednak go ogarniałam ;). I mieliśmy niezaplanowy trening TU. Pies się zawąchał, więc stwierdziłam, że się schowam. Nie chciało mi się daleko iść, więc zrobiłam krok w bok i byłam za krzakami. Na bank było mnie widać i pies mnie słyszał, jednak Morus kocha bawić się w tropienie, więc czuję, że ściemniał... albo może jednak naprawdę mnie nie zauważył? Od razu przerwał wąchanie i przerażony szuka mnie wzrokiem. Wrócił więc na około (słusznie) do miejsca, gdzie ostatni raz mnie widział, potem go nie widziałam, ale słyszałam jak biegnie, z tego mogę wnioskować, że biegł jak po sznurku za moim zapachem i mnie znalazł. Radości nie było końca. Co prawda uważam, że długo mnie szukał, ale generalnie on ma problem ze znalezieniem początku tropu, zawsze go szuka niebywale długo, potem to łatwizna, więc jestem pewna, że tym razem tak samo z tym było. A, i po drodze minął agresywnego psa na smyczy i jego właściciela (kolega zresztą, którego nie znoszę :p - ciekawe co sobie pomyślał jak mnie zobaczył w krzakach, a potem mojego psa :D), który widząc lecącą kulę futra wszedł prosto na nią, a potem zaczął drzeć się na kundla. Wkurzyłam się porządnie, ale na szczęście Morus szybko go minął, psa nie zauważył i przybiegł do mnie, choć trochę musiał zboczyć z trasy przez kochanego mojego kolegę. Cóż, wypadek przy pracy, norma.
No a potem chodizliśmy bez celu, trochę popracowaliśmy nad stawaniem, bo ma z tym problem, co prawda bez entuzjazmu psa, ale moje nagradzanie słowne tym razem okazało się lepsze niż smaki - na te drugie nawet nie spojrzał ;).
Pod koniec spaceru za to mieliśmy smutny akcent. Napatoczył się jakiś rudy, wielkości kota pies i przyatakował Morusa. Jedno moje "ej", pies mnie zauważył i trochę się bojąc, trochę z ciekawości podszedł do mnie. Szedł totalnie trząsając się z emocji, ledwie też szedł, był tak piekielnie chudy, że łapy ledwie go utrzymywały :(. W dodatku miał na sobie kawałek łańcucha - musiał komuś się zerwać... I od razu wiedziałam co zrobię. Dałam mu smaczki, wszystkie jakie miałam, zdjęłam też z niego łańcuch, pełna świadomości, że może mnie dziabnąć, ale obyło się bez ząbków. I nagle dostał nowy przepływ energii, szedł żwawiej - parę kilogramów mniej w końcu... Gdy go skarmiałam, podszedł Morus, obwąchali się, o dziwo - piesek zmienił nastawienie i męrdolił ogonkiem, pozwalał kundlowi wąchać swoją dupę i okazał się uległym psem. Napił się wody, jadł... a ja ryczałam nad jego losem. Był tak totalnie zabiedzony, taki chudy, ledwo utrzymujący się na łapach, starszy pies, który wąchał mnie i Morusa. Myślę, że zaakceptował Morusa dzięki temu, że tak samo pachniemy z Gamoniusem, tzn, nasze zapachy się przenikają, a mnie piesek zaakceptował od razu i tylko na początku "faszerował" się moich zapachem, nie mógł się go nawdychać, potem niemal od razu podszedł M. i obyło się bez jatki, wręcz przeciwnie. I tak się pchał na kolana... ryczałam jak bóbr, ludzie się przechodzili i tylko patrzyli na mnie jak na debilkę pochylającą się nad starszym, wychudzonym psem. Nie mogłam go wziąć. Niestety. Jedynie zostawiłam mu jedzonko i zdjęłam mu łańcuch. Jednak dalej mi siedzi w głowie...

Link to comment
Share on other sites

Jedyna fotka bidulinka :(
[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-y5l00WWu0TY/U8WOOTPFxpI/AAAAAAAAC0Q/KG-8fxD4M9E/w441-h331-no/P1170252.JPG[/IMG]

I na koniec wypchany pies ożył, czyli "o jaciejakijamamdużyjezyk" :D
[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-cp6Ui5765b4/U8WOD1HYP1I/AAAAAAAAC0I/YUNfJJn3XPE/w441-h331-no/P1170242.JPG[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta1624']Ty$ka ale ty zwabiasz te biedaki do siebie ;) Gdyby nie ty to nie wiem co by z nimi było ;)[/QUOTE]

Właśnie to nie jest normalne! Jednemu człowiek pomoże chociaż trochę, a zaraz drugi! Nie dziwię się, że rodzinka chce mnie do pcyhiatryka wysłać, bo to już przechodzi ludzkie pojęcie, mnie już t przeraża. A jeszcze bardziej świadomość ile psów jeszcze nie ma domu :(. Naprawdę nie wiem jak pomóc temu małemu rudemu kototwatemu. Może w ogóle już go nie zobaczę, to smutne.

Link to comment
Share on other sites

A tak w ogóle Tysia za dużo przebywa na dogo, bo Morusek naśladuje psy dogomaniaków. Ostatnio było "na Ledę", czyli wypchany pies, a teraz "na bulla", czyli uśmiech od ucha do ucha :D
[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-bsgz-f2Wo3s/U8WN2cB2PiI/AAAAAAAACz4/pkjAz0SdWIo/w441-h331-no/P1170248.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-w8mlEUGlxuA/U8WN9wHu8LI/AAAAAAAAC0A/31KuSYbfsCk/w441-h331-no/P1170246.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-f4zYiu6lJKU/U8WOcg9XOYI/AAAAAAAAC0g/-sQ2TKtSRlo/w441-h331-no/P1170250.JPG[/IMG]

Patrzył się... na babkę z łopatą, która na nas szła. Nie ogarnęłam o co chodzi, więc sobie poszłam z Morusem dalej... ona za nami, ale zaraz ją zgubiliśmy :p
[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-48FDeJonk9A/U8WOVfUdAiI/AAAAAAAAC0Y/eUsx336Ba54/w441-h331-no/P1170249.JPG[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta1624']Jak ja się cieszę że u mnie mało psów wolno biegających, a te co są to już kilka lat i bardzo dobrze sobie radzą, chodzą na stołówki ;)
Morusek śliczny, uwielbiam go :loveu: Tylko ograniczenia mu wejścia na dogo :D[/QUOTE]
Ja się ostatnio nawet cieszyłam, że bezdomnych psów u nas brak, a tu klops - wykrakałam. Zazwyczaj ja stołówkuję psy i koty, martwi mnie to, że teraz koty w ogóle do nas nie przychodzą. Znaczy się nasz morderca kotów działa...
Chyba pańci, niedługo Tysia będzie mieć ograniczone wejście, bo wyjeżdża. ;)

[quote name='Talia']Marta, czemu ograniczyć? Z uśmiechem mu do pyska ;)[/QUOTE]
Nie z takim uśmiechem :D. Taki pasuje bullowatym, nie misiowi do przytulania 8)

Jeeej, dostałam nowy sprzęt. Ciężko mi się przestawić z notebooka na XXcalowy komputer (chyba 17') i szczerze za tę cenę wolałabym przecierpieć mój stary sprzęt, a za to mieć wypasiony kompacik, ale cóż, wg rodzinki mam inne potrzeby, a darowanemu koniowi... ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Talia']Sprzedaj na allegro i kup aparacik :evil_lol:[/QUOTE]
:eviltong:Nie mogę, bo zostałabym bez kompa. Mój notebook zarekwirował mój tatunio na potrzeby słożbowe, stwierdził że malutki mu się przyda, jego jest jego, ale ten notebook będzie w sam raz do pracy :diabloti:. Taaaaa, za zasługi w nauce dostałam nowego lapka - już wszystko jasne jakie to zasługi :diabloti:

Babciny serial kryminalny trwa nadal.
Cały czas cała akcja kryminału rozbija się o koty. Brać czy nie brać oto jest pytanie. Koty są głównymi bohaterami, ale też ogniem zapalnym w całej tej historii. Wojna domowa w końcu musi o coś być. O koty, a jakże! Babcia jest czarnym charakterem. Niczym najlepszy kryminalista planuje intrygi, działa w konspiracji i myśli, że ma wszystko pod kontrolą. Tysia jest pośrednikiem, działa niczym 007: dyskretnie, cicho potajemnie. Tysia o dwóch twarzach 8). By nie rzec - oszustka, siedzi na dwóch stołkach, jakby powiedział Piłsudski. Wie, co planuje "wróg" i jak przystało na tajnego agenta, przekazuje wici dalej. Próbuje też rozbroić babcię i zniszczyć jej misję. A misja jest następująca: MISJA 2, czyli przywiezienie dwóch kocurów do nas. Jest o co walczyć: cała akcja rozbija się o relacje rodzinne. Babcia każe w imieniu miłości do niej przywieźć swojemu Synowi dwa kocury. Jego brat, czyt. strona przeciwna w tej całej "wojnie" rozkazuje mu ich nie przywozić. Na razie wszystko wskazuje na to, że jedynym kompromisem będzie przywiezienie ich bez szkód dla obu stron, bez szkód w relacjach rodzinnych. Albo pies. Przewagę na chwilę obecną ma konspirator, osoba która planuje przeprowadzenie akcji, w końcu ma najwięcej do powiedzenia, ma najwięcej swoich ludzi... kto jednak wygra? Czy ta historia będzie miała happy end? O tym w kolejnych odcinkach...

PS: A tak poważnie już to Babcia postawiła na swoim i kazała koty przywieźć. Wujek ma poważną zagwozdkę jak je przywieźć (bo jadą całą familią) i jak złagodzić moich rodziców. Moi rodzice... hmm... mają już stosunek obojętny, nie liczą na wygraną, chociaż z drugiej strony modlą się, by coś przeszkodziło tej całej konspiracji. Babcia nie wie, że rodzice wiedzą, że wujek wie, że ma je przywieźć. Obie strony nie poruszają tematu kotów, myśląc że sprawa sama się rozwiąże. Rzecz jasna na ich korzyść. A ja? Ja nie umiem się do tego ustosunkować. Tzn. nie chcę kotów już, bo to nieodpowiedzialne, ale w tej chwili mój Gamoń dostacie syfowe żarcie od Babci, bo ta nie ma kogo karmić, nad kim się rozczulać, kogo rozpuszczać... No i ten... mogę sobie jedynie pomarzyć o wychowanym, nieżebrającym, szczupłym i zdrowym psie w tej chwili. Rzecz jasna będzie mi żal kotów, ale na szczęście żaden nie dał się jeszcze utuczyć, zawsze spalał nadmiar tłuszczu jak miał drugiego kota. No i u nas koty jedzą lepiej niż my i pies, więc o to sie nie martwię. Jedynie martwi mnie to, że skończą jak poprzednie albo gorzej - w końcu dwa kocury z jednego miotu znów zaczną nam się gryźć i będziemy musieli je szyć. A obsikane ściany znów będą codziennością... Już raz to przecież przerabialiśmy... jednak B. się nie przetłumaczy...

Przedstawiam dwa obiekty wojenne:
[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-J3ArsZxiB2M/U8ZR9igd6GI/AAAAAAAAC08/axNQjrbDU2g/w756-h567-no/IMG_0769.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-k76H5U93j98/U8ZSO-Xn4AI/AAAAAAAAC1E/7oKNXIx0sXQ/w756-h567-no/IMG_0770.JPG[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rashelek']Oj strasznie mnie to wkurza, jak moi rodzice mi wpierają, że potrzebuję danej rzeczy a ja wcale tak nie uważam :shake: Ale trzeba to docenić, że w ogóle coś chcą kupić :lol:
Gdzie jedziesz? :)[/QUOTE]
Znaczy wiesz... notebook już jest rozpadający i ledwo chodzi, ale mnie do przeglądania neta wystarczał ;) Tak czy inaczej doszli do wniosku, że mały ekran, więc wada wzroku się pogłębia mocno. OK, nie protestuję, ale dla mnie ten komp ma za dużo bajerów i jest za nowy, w ogóle nie wiem co i jak, nawet miałam problem z wyłączeniem. Do tej pory miałam XPka, a teraz cholerka wszystko takie inne :lol:
Tu i tam. Trochę do Warszawy, potem postanowiłam spróbować swoich sił i lecę na pielgrzymkę do Częstochowy (uwielbiam wyzwania, nie wiem ile zajdę), a potem mam nadzieję uda się nam biwak, spotkanie młodych pod namiotami, no i szkoła :p

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...