Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

cieszę się bardzo z przemiany Kaji , widać co może zdziałać ukochana Pani :lol:

mojej Fidze zdarzyło się to pierwszy raz ...
mam wyrzuty sumienia ,że to szarpnięcie smyczą spowodowało ...

Posted

[quote name='figa33']

mojej Fidze zdarzyło się to pierwszy raz ...
mam wyrzuty sumienia ,że to szarpnięcie smyczą spowodowało ...[/QUOTE]

figuniu, tak po mojemu przez to szarpniecie mogło dojśc do ucisku tętnicy szyjnej i odcięcia dopływu krwi do mózgu, stąd ten objaw, niekoniecznie padaczkowy.

Posted (edited)

[quote name='figa33']jak Kajunia radzi sobie w takie upały ? ataki się nie nasiliły[/QUOTE]
Figo, Kaja radzi sobie całkiem nieźle, choć ciężko dyszy. W upały wychodzimy na krótko - dosłownie "na toaletę", za to częściej. Nadrabiamy też wieczorami, kiedy jest chłodniej. Mamy też oparacowaną specjalną "cienistą" trasę, żeby Kaja jak najmniej odczuwała dolegliwości temperaturowe.
Ostatnio przeżyłyśmy dwa niezbyt miłe incydenty: pierwszy - nagła i niespodziewana niedyspozycja Kai (pewnie coś zjadła, albo polizała na spacerze, albo coś ją ugryzło) z finałowymi codziennymi pobytami u naszej wetki i nawet kroplówką. Ale, jak to się mówi, nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre: te wszystkie stresy związane z zatrzykami, kroplówkami itd. nie wywarły na Kai żadnego wrażenia i wetka zadysponowała kolejne zmniejszenie dawki luminalu.:multi::klacz::sweetCyb:
Natomiast spodziewałam się ataku, kiedy podczas jednego ze spacerów nagle zza bloku wypadł olbrzymi pies, rzucił się na Kaję i całą ją przydusił do ziemi. Nie ugryzł, nie podrapał, ale na zabawę też to nie wyglądało. Kaja trochę była zestersowana, ale za to wyszła z tego starcia bez szwanku, mi natomiast pozostało parę "ran" i siniaków, kiedy rzuciłam się jej na ratunek. Sama byłam zdziwiona, że wracała do domu, jakby nic się nie stało. Oczywiście ząbki agresorowi pokazała, ale ja po raz kolejny jestem przerażona faktem, że ludzie puszczają takie psiska samopas i nie mają nad nimi kontroli (właściciel - nastolatek uciekł). Już nie wiem, gdzie spacerować, niby mieszkam w spokojnej i bezpiecznej okolicy, ale jak się okazuje, niektórym właścicielom psów brak wyobraźni i odpowiedzialności:shake:
Bardzo, bardzo współczuję Tobie i psince; mam nadzieję, że to jednak taka przyczyna, o której pisze Becia. Trzymamy z Kają kciuki, żeby wszystko było dobrze!!!!

Edited by ariete2503
Posted

cieszę się bardzo ,że Kaja tak świetnie sobie radzi w codziennym życiu :lol:
i zdrowie jej się polepsza:multi: , widać ,że u niej ta padaczka to pewnie też ze stresu była ...

też mnie zastanawia beztroska właścicieli psów
i to tłumaczenie - proszę się nie obawiać , mój pies NIGDY nie zaatakuje
kurcze , no jasnowidze po prostu , WIEDZĄ , dopóki coś się nie wydarzy rzecz jasna

  • 4 weeks later...
Posted

Wyglada na to, że wszystko w porządku. Mój wyjazd na urlop Kaja spędziła u Jadzi w hoteliku i słyszałam, że sprawowała się bez zarzutu. Jadzia zresztą, jak dobra ciocia, doglądała Kajuni cały czas i też nie zauważyła jakichś niepokojących sygnałów. Ja obawiałam się, jak Kaja zareaguje na chwilową zmianę miejsca zamieszkania, czy to nie będzie dla niej stresujące i czy nie nastąpi atak. Okazuje się, że wszystko zniosła bardzo dzielnie, ale po powrocie nie spuszcza mnie z oczu i śpi praktycznie wciśnięta we mnie, albo "po ludzku":lol:, tzn. na pleckach, wyciągnięta jak struna obok mnie. No i zrobiła się jeszcze większym przytulakiem.

Posted

Rzeczywiście, Figo, jest coraz lepiej, ale długa jeszcze przed nami droga do celu, a właściwie paru naszych małych celów. Mam nadzieję, że z czasem Kaja nabierze zaufania do ludzi, a przede wszystkim do mężczyzn. Nie chodzi mi oto, żeby każdy od razu był jej wielkim przyjacielem, ale żeby przestała być aż tak nieufna w stosunku do osób, które - jak widzi - ja akceptuję. Póki co, chyba łatwiejszą rzeczą będzie likwidacja zachowań typu "co by tu przekąsił?". Taka akcja zaczyna się podczas każdego spaceru po załatwieniu potrzeb fizjologicznych. Mimo, że staram się nawet karmić ją (czasami nawet do syta!) przed spacerem, żeby nie węszyła po śmietnikach i nie zjadała wszystkiego, co napotka po drodze, to na razie skutki są marne. Myślałam, że jak się zadomowi i nabierze pewności, że jedzenie zawsze w domku jest, to przestanie się tak zachowywać. Na razie kicha... Bywa, że wyrywam jej jakieś świństwo, a ona (mimo że najedzona) potrafi się go tak uczepić, że prawie zwisa razem z tym badziewiem z mojej ręki. Może i wygląda to komicznie, ale ja już nie wiem co robić. Myślałam o kagańcu jako o zabezpieczeniu, ale ciągle mam nadzieję, że uda mi się ten nawyk jakoś inaczej wyplenić. Moje napomnienia nic nie dają: kładzie się pokornie na plecki, po czym za chwilę znowu szuka przysmaczka-śmierdziela.

Posted

Moja Figa , która jest wyciągnięta z meliny , początkowo znała wszystkie miejsca karmienia kotków , wielką atrakcją był papier po rybie znaleziony pod ławką . Później to się uspokoiło i już teraz nie szuka ,wręcz wybrzydza , ale Rudolf jak tylko jest trochę głodny to każde świństwo wygrzebie i trzeba mu z pyska wyrywać . Tyle ,że on za jedzenie wszystko zrobi . A jest z nami od 2007 roku . W sumie to bym się poddała , ale niestety czasem to się kończy biegunką i wymiotami , więc trzeba go pilnować .

  • 1 month later...
Posted

Jak już zainteresowanym wiadomo, Kaja jest już po sterylizacji, która na szczęście przebiegła bezproblemowo. Blizna ma ok. 2,5 cm, a wcześniej 4 szwy. Nawet za bardzo nie interesowała się ranką, a i przez cały czas chodziła grzecznie w frtuszku (kolor wściekły róż w białe kropki, wiązany na troczki a la kokardy:diabloti: - stąd przezwisko "majteczki w kropeczki" ), wzbudzając swym strojem powszechne zainteresowanie. Fartuszek póki co jeszcze nosi, szczególnie podczas mojej nieobecności, na wypadek gdyby jednak zainteresowała się blizną.
A z innych nowości, to uczęszczamy eksperymentalnie na kurs "Pies Towarzyszący" organizowany przez nasz oddział Związku Kynologicznego. Nie mam jakichś szczególnych ambicji związanych z Kają, ale chcę, żeby nauczyła się reagować na podstawowe komendy i wykonywać proste polecenia, co w przyszłości np. pozwoli mi na spokojne i bezstresowe spuszczanie jej ze smyczy na spacerze, bez obawy, że ucieknie, albo nie zareaguje na "wróć" w przypadku jakiegoś zagrożenia. Zobaczymy, co z tego ostatecznie wyjdzie, na razie miałyśmy przerwę ze względu na zabieg.
Co do stanu zdrowia Kajuni, to ataki padaczkowe praktycznie ustały, od paru miesięcy miała sukcesywnie zmniejszaną dawkę luminalu, aż w końcu przestała go brać. Póki co spokój, ale dwa razy zdarzyło sie coś, co mnie trochę zaniepokoiło: myślałam początkowo, że to atak, ale nie było to podobne do ataku Kai, którego byłam świadkiem, więc mam nadzieję, że to jednak jakiś skurcz (Kaja była przytomna, nawet szła, raz znieruchomiała, ale warczała na przechodzącego psa, a lekkie dreżnie było wyczuwalne dopiero po dotknięciu jej, a nie gołym okiem, jak wcześniej). Dwa razy zdarzyło mi się to podczas wieczornych spacerów, gdy było dość zimno, więc możliwe, że to reakcja na niskie temperatury. Póki co ograniczyłyśmy czas spacerów wieczornych i porannych, wydłużając za to popołudniowe przechadzki. Poza tym spacer poranny staram się organizować nieco później niż dotychczas, a wieczorny wcześniej. Temperatury są za to o wiele przyjaźniejsze. Mam wielką nadzieję, że to jednak we wrażliwości na temperatury jest problem. Wetka też radzi odczekać chwilę i poobserwować Kajunię. Jeśli to kwestia temperatury, to czeka mnie zakup jesienno-zimowej kolekcji ubrań dla Kajulca:evil_lol:; będzie zdecydowanie najbardziej stylową laską w okolicy! A jeśli nie, to czeka nas powrót do luminalu:-(, na szczęście nie były to ostatnio duże dawki. Trzymajcie więc za Kajunię kciuki! A tymczasem pozdrawiamy wszystkich wielbicieli urody (i charakteru):razz: Kajulca

Posted

jak dobrze ,że Kaja tak świetnie się czuje :loveu:
być może będzie musiała brać jednak jakieś dawki luminalu , małe nawet
ale to naprawdę nic z tego co było kiedyś jak widzę
i ho , ho , rewia mody się szykuje :lol: , mam nadzieję na foty :cool3:

[SIZE=1]a mój Rudek przechodzi okropną babeszjozę..ech..[/SIZE]

Posted

Ojej! Mam nadzieję, że Rudek szybko z tego wyjdzie.
Ja póki co chucham i dmucham na Kajulca, chociaż wetka mówi, że wszystko się pięknie zagoiło. Jednak Kaja strasznie szaleje: nagle zaczęła się bawić jak szczeniak, a na kudłatym dywanie wręcz nurkuje. Jak wracam z pracy to jakby tajfun przeszedł przez pokój. Na dodatek mamy znów gościnnie szynszylkę, która ostatnio wyrzuciła z klatki sianko, które jada, a Kajulec rozniósł to po całym pokoju. Dobrze więc, że jednak ten fartuszek został ze względu na temperament Kajulca, a i wczoraj w nocy jak jej ściągnęłam "majteczji w kropeczki", to zaczęła coś przy brzuszku majstrować. Wiem, że teraz odrasta jej sierść i ją swędzi, ale liże z taką pasją, że obawiam się, że może przesadzić! Co do luminalu, to nie jest to dla mnie żaden problem, mam jednak nadzieję, że jeśli nie uda się całkiem z niego zrezygnować, to przynajmniej maksymalnie zminimalizować dawki, żeby jakoś chronić tę malutką watrobę. Na szczęście przyjmowane przez Kajunię wcześniej zastrzyki hormonalne nie poczyniły w narządach rodnych żadnych zmian; wetka przy okazji zabiegu pozaglądała Kajuni tu i ówdzie i mówiła, że wszystko w najlepszym porządku, co mnie bardzo ucieszyło. A teraz trzymamy z Kajunią kciuki za Rudka!

Posted

[quote name='figa33']


[SIZE=1]a mój Rudek przechodzi okropną babeszjozę..ech..[/SIZE][/QUOTE]

Figuniu kochana tak mi przykro, mam nadzieję że Rudzio z tego wyjdzie,, mocno trzymam za was kciuki. Biedna psinka, najbardziej wkurzające że jakiś mały prawie niewidoczny popapraniec tyle cierpień może przynieśc, a nawet smierć. Ja swoje suczydła w na wiosnę zabezpieczyłam obróżkami Foresto i nawet mi sie sprawdziły, chociaż od czasu do czasu znajdowałam na skórze pojedyncze osobniki, na szczęscie nieszkodliwe. Foresto ma jeszcze ten plus że jej w ogóle nie czuć i nie smierdzi w sypialni kiedy śpimy razem na kupie. Biedny Rudek, tak mi go żal, wydawać by sie mogło że sezon na kleszcze minął, a tu takie straszne coś. :-(

Posted

z Rudkiem lepiej :lol: ,
uff , oddycham , bo marnie to wyglądało
ja używałam do tej pory Fiprexa i jakoś działał , ale wet mi powiedział ,że kleszcze już w dużym stopniu się na niego uodporniły
teraz mają zaaplikowane Prac-tic , podobno tłucze wszystko

cieszę się ,że Kaja tak dobrze zniosła operację i ,że tak szybko wraca do formy ! :multi:

Posted

och jak dobrze ze z Rudziem lepiej, nie wyobrażam sobie w tak głupi sposób stracić psa. Zdrowiej piesku kochany i daj jeszcze dużo radości swojej Pani. A o Prac-ticu nic nie słyszałam, to są obróżki ?

  • 3 weeks later...
Posted

Kajunia macha do wszystkich łapką i mówi: hau hau hau!
Jest już miesiąc bez luminalu i jak na razie spokój, ale przejrzałam wątek i widzę, że ataki powtarzały się przeważnie podczas upałów, albo w zimie. Upały udało nam się szczęśliwie przetrwać, mam nadzieję, że mrozy też poskromimy.
A z nowości: Kajuś czasami paraduje bez smyczy i nawet zdarza jej się przybiec na zawołanie. Widok to przedni: taki mały pocisk mknący przez park i kończący bieg wykładając się na pleckach do drapania po brzuszku:lol:
Są też i małe sukcesy, pojedyncze przypadki, ale zawsze: np. Kajuś, która rzuciła się w pogoń za kotem, na komendę zaraz zawróciła. Podobnie było z motorem.
Minusy wolności (oczywiście z mojego punktu widzenia, bo dla Kajulca to dodatkowe bonysy) są takie, że je wszystko co znajdzie i tarza się w odchodach.
No i niebezpieczeństwo stanowią psy, z którymi się nie lubi. Niestety, wszystkie od niej większe. Dlatego ta wolność jest mocno mocno kontrolowana. Ale jest!

Posted

Alinko abstrahując od wszystkiego, dokonałaś cudu w metamorfozie Kajuni. I jak pomyślę że tę zimę spędzi na cieplutkim kocyczku, to mi sie tez robi cieplutko na sercu...:loveu:

Posted

Ja również się cieszę, że nie będzie musiała siedzieć już w boksie. Za to teraz leży na samym środku mojego łóżka, ale jak mnie znieczulą procenty:drinka:, to i tak mi będzie wszystko jedno, gdzie będę spać. :sleep2:

Posted

Zapomniałam napisać, że Kaja ostanio zaczęła mi podgryzać papiery - i nie wiadomo dlaczego interesują ją wyłącznie materiały po francusku:megagrin:
Może to chodzi o to, że kiedyś sobie pomyślałam, że z czasem pojedziemy razem do Prowansji... Czyta mi w myślach, czy co? Chyba tak i - jak widać - przygotowuje się :czytaj:
A wczoraj na zakupach porażka: chciała obsikać chryzantemy! I w ogóle próbuje sikać "po męsku":crazyeye:

Posted

[quote name='ariete2503']
A wczoraj na zakupach porażka: chciała obsikać chryzantemy! I w ogóle próbuje sikać "po męsku":crazyeye:[/QUOTE]

fajny to widok być musiał :diabloti:.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...