Jump to content
Dogomania

Niechęć do spacerów


Delph

Recommended Posts

Potrzebuję od Was obiektywnej porady, bo ja już się trochę pogubiłam ;) Od ponad 8 miesięcy wyprowadzamy na prostą sunię ze schroniska ze skrajną lękliwością. Udało nam się osiągnąć bardzo dużo, m.in. z pomocą behawiorystów i leków (tutaj wątek "farmaceutyczny" suni [url]http://www.dogomania.pl/threads/197384-Leki-psychotropowe-Prosz%C4%99-o-pomoc./page4[/url]).
Wydaje mi się, że osiągnęliśmy maksimum tego, co można było osiągnąć. Sunia przyzwyczaiła się do ruchu ulicznego, nie chowa się po kątach przed wyjściem na spacer, polubiła jazdę samochodem (baaardzo) i przede wszystkim w domu jest już psem stuprocentowo stabilnym, rozluźnionym, pogodnym, otwartym, bardzo często się bawi (czego w ogóle nie potrafiła na początku robić, reagowała lękiem na wszelkie zachęty).
Pozostała nam niechęć do spacerów połączona z potężnym lękiem przed wystrzałami i odgłosem przelatujących samolotów. O ile wystrzały zdarzają się rzadko, o tyle samoloty latają na okrągło, a to nie jest zwykły niepokój, a histeryczny lęk połączony niejednokrotnie ze skowytem i szarpaniem się na oślep. W domu na takie dźwięki nie reaguje zupełnie, natomiast na zewnątrz słyszy je wcześniej niż ja, więc stopniowe odczulanie na dźwięk nie daje rezultatu.
Sunia nadal nie przepada za spacerami. Wychodzi, bo musi, za potrzebą i największą frajdę sprawia jej powrót do ukochanego domu lub samochodu. Próby kojarzenia jej pozytywnie wyjść nie dają rezultatu, daje się rozbawić na moment, po czym "przypomina sobie, że się boi". Smakołyki w chwilach niepokoju ignoruje, stres jest za duży.
Moje pytanie brzmi, czy próbować dalej? Brnąć w ciągłe wystawianie jej na stres, czy odpuścić i wyprowadzać psa tylko na kilkunastominutowe spacerki (dla mnie brzmi to okrutnie, ale zaczynam się zastanawiać, czy dla takiego psa nie będzie to lepszym rozwiązaniem). Na razie korzystam ze wspaniałej pogody i zabieram ją często na dłuższe wypady, ale widzę, że bardzo ją męczą. Każdy inny pies nie posiadałby się z radości, a ona biedna zamyka się w sobie, drży, a gdy np. przelatuje samolot histeryzuje. Teraz znajduję sobie np. ustronne miejsce w parku, w którym siadamy i sunia ma możliwość obserwacji otoczenia. Zależnie od rozwoju wydarzeń udaje jej się zachować rozluźnienie dłuższy lub krótszy czas. Nie interesuje się absolutnie niczym podczas spaceru: nie węszy (troszkę zaczęła w okolicach domu parę miesięcy temu, ale sporadycznie), ignoruje ludzi, boi się psów, nasłuchuje cały czas zagrożenia.
Czy ktoś z Was miał taki skrajny przypadek i czy możecie poradzić mi, w którym kierunku dalej iść? Pozbawienie psa dłuższych spacerów, nowych bodźców, jak dla mnie jest skazaniem jej na wegetację, jednak z drugiej strony pies mi się wykończy z nadmiaru stresu w pewnym momencie.... Dodam jeszcze, że na tym etapie obecność mojego drugiego psa, w pełni wyluzowanego i kochającego spacery, nic nie daje.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='Delph'](...)
Smakołyki w chwilach niepokoju ignoruje, stres jest za duży.
(...)[/QUOTE]

wątróbkową pastę trixie do zlizania z tubki/palca też? lizanie podobno uspokaja.

ech trzymam kciuki za sunię, bo (niestety) wiem co to lękliwy pies... :(

Link to comment
Share on other sites

Chyba potrzebna jest nadal pomoc behawiorysty. Spróbuj na spacerze zastosować wiele atrakcji jak zabawa jej ulubiona np.piłką. Za każdy krok jak przejdzie nagradzaj ja.
Na początek niech to będą krótkie spacery, zrobi kilka kroków i nagroda. Wracaj do domu przed tym jak ujawnia się u niej lek. Później stopniowo wydłużajcie czas , ale wciaz nagradzajcie.Nasze zachowanie w czasie paniki psa absolutnie nie powinno się zmieniać. Odebrane zostanie to jako kolejny sygnał stresowy i tylko pogorszy sprawę. Aby zmniejszyć stres możesz próbować egzekwować wykonanie prostych komend.

Powodzenia :)[IMG]http://www.dogomania.pl/image/png;base64,iVBORw0KGgoAAAANSUhEUgAAAA8AAAAPCAIAAAC0tAIdAAABW0lEQVQokWNgQAUcqIABF4BI/3jd+eVJxtvbro/OKZ3dwY1dDwcHx9/vZ35/2fn99cTPj9Pf33F6fknx5mGe41u496ziRtHAwcHx8/3s3192/vq47vvrKRDVr68p3jvBc2kvz6H13BvmcyE0cHBw/HjT9/31pO+vp3x5WvrxQdS7W+avrohzcHCws7OjqObg4Pj8KOrLk/SSwpTPj9M/PoiCGPzyEi+y6vn9nBwcHAwcHBzv71i/v+P8/o6Tj6ednY2xspLMqyviLy/xPjnLC3cJQvXrq5KvrylCEEQdBCG7G6EaLo2MnpzlhYQJGxvbqpmcs7pgqp+c5YW4ElnpvRM8Z3dwH1rPzcbGtmQK57R2DoRH753geXKWF6Lz3gmem4cRShEGw0Pw0l4eCGJHAhCl8/s5JzZzoEfQofXccLR7JdeG+VwQpQg3YKaTDfOh6pZMgTqAcNrClQYBPVLWdqjXbcUAAAAASUVORK5CYII=[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[LEFT]Behawioryści nic więcej już tutaj nie pomogą i tak wspólnie dokonaliśmy niemal cudu jeśli chodzi o sunię ;) Jeżeli bardzo silne leki nie poprawiają sytuacji, to łatwo sobie wyobrazić, że smakołyki i zabawki tym bardziej ;) W domu jest normalnym psem, na odludziu bez dalekich odgłosów samolotów jest spięta, ale tak na poziomie bardzo strachliwego psa, który jako tako funkcjonuje, ostatnio na majówkowym wyjeździe poza miastem wyluzowała się całkowicie :loveu:. W mieście nie ma szans na naukę z zabawkami czy smakołykami, po kilkudziesięciu sekundach spaceru, gdy usłyszy w oddali samolot (ja go nawet nie słyszę) mam na smyczy psa niekontaktującego w ogóle, szarpiącego za wszelką cenę do domu (teraz już nie, bo nauczyłam ją chodzenia na smyczy, ale i tak ma ochotę uciekać, kręci się w kółko, biega na odległość smyczy i z powrotem, piszczy, wyje, a gdy wreszcie ze stresu nie wytrzyma szarpie ile sił). Mimo wszystko pracujemy z nią, ale nie w tym rzecz. Postępy są i tak ogromne, bo było znacznie gorzej, teraz ataki paniki dotyczą tylko samolotów i wystrzałów.
Chodzi mi o to, czy nie lepiej byłoby odpuścić, jeżeli ten psiak ma fobię tak wielkiego rozmiaru (zajmowałam się już lękliwymi psami, więc mam skalę porównawczą). Może po prostu dać jej święty spokój, bo o ile widzę postępy naszej pracy, o tyle sunia przypłaca je olbrzymim stresem. Poza tym to jest taki przypadek, że nigdy nie będę jej pewna w takich sytuacjach, niezależnie od ilości włożonej pracy i chęci (moich i jej). Ma lepsze i gorsze dni, są takie, gdy samolot tylko wywołuje chęć uciekania do domu, a są takie, że mam na smyczy dzikiego wilka z lasu nawet na odległy odgłos.
Mam ten dylemat od kilku miesięcy, z jednej strony zachęcają mnie postępy suni, z drugiej mam świadomość (potwierdzoną przez specjalistów), że takiego lęku do końca i tak się nie pozbędziemy. Więc może po prostu pogodzić się z tym, wyprowadzać sunię tylko za potrzebą (wtedy jest szczęśliwa, to straszne), ewentualnie zabierać na wypady za miasto i dać jej w spokoju żyć.
[/LEFT]

Link to comment
Share on other sites

Możesz dać jej spokojnie żyć , ale w żadnym przypadku nie pozostawiaj jej z lekiem. Strach się może pogłębić i dopiero wtedy będzie problem , sunia zacznie się bać częściej , większej liczby rzeczy. Jak są chociaż małe postępy to może będą kolejne , ich ukazanie może potrwać wiele czasu , ale ja bym się nie poddawała.

Racja, takiego leku nigdy się całkowicie nie zlikwiduje , zawsze cześć będzie tkwiła w psie, ale może da się go jeszcze zminimalizować.

Link to comment
Share on other sites

Na pewno nie dopuszczę (a przynajmniej zrobię wszystko co w mojej mocy), żeby jej stan się nie pogorszył. Olbrzymim plusem jest to, że albo robimy malutkie postępy, albo jest zastój w nauce, ale nie pogarsza się.
Zdaję sobie sprawę, że lepiej suni byłoby po prostu w domu z ogrodem gdzieś daleko od miejskiego zgiełku. Niestety nie mam możliwości jej tego zapewnić, a szkoda, z chęcią bym się przeprowadziła ;) Wzięliśmy sunię na tymczas, jednak zainteresowanie nią jest znikome, a do tego gdy zobaczyłam, jaki ma problem, boję się ją wydać do adopcji. Nawet gdy trafi na odpowiedzialnych ludzi nigdy nie będę 100% pewna, że nie wydarzy się coś nieprzewidzianego. My już ją dobrze znamy, wiemy w jakich momentach panikuje i łatwiej nam temu zapobiegać. Do tego dochodzi moja obawa, że skoro sunia jest taka wrażliwa, to w nowym domu mogą cofnąć się wszystkie postępy, jakie osiągnęliśmy, a wyprowadzanie jej znowu na prostą to będzie syzyfowa praca :-(

Link to comment
Share on other sites

Myślę , ze jednak lepiej jak zostanie już z Wami, jeżeli jest to możliwe. Bo znacie już psiaka i wiecie czego się spodziewać jak.

Nie poddawajcie się nawet , gdy postępy będą bardzo małe , ważne aby nie było gorzej.

Powodzenia :)

Link to comment
Share on other sites

Zostanie z nami, chciałam tylko napisać, że łatwiej mimo wszystko byłoby jej żyć poza miastem. Ale wyboru nie mamy.
Pozostaje nam albo wystawianie jej na stres z nadzieją, że z czasem będzie coraz lepiej, albo odpuszczenie i wychodzenie tylko na kilkuminutowe spacery, a pies będzie funkcjonował na co dzień właściwie jak kot: zabawa w domu, nauka w domu, wszelka radość i bodźce tylko w domu... Nietypowe, ale może to jest wyjście... Już sama nie wiem, wszystkie psy, które znam, kochają spacery, bardzo często jest to największa radość podczas dziennej rutyny, a tutaj taki przypadek się trafił...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...