Jump to content
Dogomania

Melman-przez zasiedzenie zostanie w DT


Norel

Recommended Posts

:) Mysle że my sie tez cieszymy,nie było sensu dalej na siłę usiłować go gdzieś "wypchnąć", a w Meluta przekonaniu dom ma od niemal roku.....no ale mój tymczas diabli wzięli-niech się nic w okolicach nie przypałętuje-błagam! :)
Ania-na razie musze rozliczenie zrobić zaległe żeby z czystym kontem być...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 636
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Latem-wyłacznie latem!!!! zimą śpię snem niedżwiedzia i gawra zamknieta:evil_lol:

tu chyba i tak wyjatkowo przeładoway watek był-z reg takie bardziej pustawe...;)

Może będą ale jak mi się trochę unormuje w domu-latem bedzie lepiej,teraz latam tylko jak kot z pęcherzem na 4 etatach-na razie nie czuję weny by obserwować psy i się tym cieszyć-a raczej zeby schować się pod kołdrę,przeczekać i obudzić jak wszystko bedzie tak jak kiedys a nie zmagać dzień w dzień z upiorną chorą podopieczną:shake:

Link to comment
Share on other sites

O jak świetnie że się tak zasiedział Melman w tym domku ;):multi:
Tak dla przypomniane jego filmik:
[video=youtube;Urd7OVBAGM4]http://www.youtube.com/watch?v=Urd7OVBAGM4&feature=mfu_in_order&list=UL[/video]

[SIZE=1]A tak przy okazji :oops:[/SIZE]
[SIZE=1]KOLEJNA EDYCJA ;-) "JESTEM GWIAZDĄ YOUTUBE'A vol.2 : )"
NA NADZIEJĘ AMSTAFFA TTB SZCZECIN :smile:
ZAPRASZAM PO FILMIK, który może być fajna pamiątką :cool3:
[/SIZE][SIZE=1][COLOR=red][B]do 31 stycznia![/B][/COLOR][/SIZE][SIZE=1]
[URL="http://www.dogomania.pl/threads/221507-%E2%80%9EJestem-gwiazd%C4%85-YouTube%E2%80%99a-vol.2-%29%E2%80%9D-do-32.01-na-NA-NADZIEJA-AMSTAFFA-TTB-SZCZECIN?p=18445887#post18445887"]http://www.dogomania.pl/threads/2215...7#post18445887[/URL]
[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

[INDENT] [INDENT] [B]Zapraszam serdecznie na psi bazarek dla Murzynka[/B] [URL="http://www.dogomania.pl/threads/222507-BAZAREK-DLA-MURZYNKA-Wszystko-dla-Psa-i-o-Psie-do-15-go-lutego-godz.-20-00?p=18579369#post18579369"]http://www.dogomania.pl/threads/2225...9#post18579369[/URL] [/INDENT] [/INDENT]

Link to comment
Share on other sites

Nie zaglądałam jakos.....:oops: Szara codzienność u nas,Melut w zasadzie regularnie odciąża lewa nogę,ale nie skarży się-więc sądzę że jesteśmy na podobnym poziomie bólowym-u mnie też rozwalone lewe biodro-chyba rzeczywiście jakieś przeznaczenie właśnie teraz mi tego kundla podrzuciło:diabloti:

Mlut nie znosi jak ktoś sie skrada"-czyli idzie wolno-niepewnie-zatrzymuje się taki sztywny i gapi....no ogólnie go atakuje;) Przez co dostaje piany na każde przyjście mojej mamusi i usiłuje ja przyatakowac.Jak się rozbierze i zacznie normalniej zachowywac to już jest ok.Bez watpienia skradający się intruz szybko zobaczyłby Melowe ząbki koło twarzy. O ile Rakija obecnie nawet złoszczac się tylko najczesciej markuje kłapanie zebami,a bawiąc się ze mną bardzo delikatnie zaciska szczeki-o tyle Mluś w pewnym momencie zatraca się tak w zabawie jak i w złosci.Jak widzę że bulgot zaczyna byc z trzewi to od razu na niego wrzeszczę-bo to go bardzo wytrąca z równowagi(boi sie krzyków) natomiast w zabawie zaczyna koszmarnie mocno grysc i przekazuję go babce:lol:
Ta o dziwo straasznie polubiła zabawy z nim-ale bawią się jakby zaloty odprawiali-drobne doskoki,poszturchiwania,jakaś skubaneczka w ucho,odskok...chwila skamienienia,skok-obrót szturchnięcie pyskiem w szyje,ciche pomruki..... Bardzo szybko opanowali technike cichej zabawy-bo przy głosniejszej nie wytrzymuje Rakija i zrywa się-bo ona tez chce się bawic!
Ale jej zabawa przypomina z lekka wejście smoka i wszystko odskakuje na boki jak kregle...Ja mniej/więcej wiem kiedy jej warkot to jeszcze zabawa a kiedy juz się piekli-psy nie rozróżniają tego-obawiają się gdy ona zaczyna warczec i gulgotac-a ona niestety tylko tak nauczyła się bawić-tak samo jak atakowała-tylko intencje zmieniła i nacisk pyska i dokłada decybeli hałasując tak że myśli własnych nie słychać.Psy natychmiast przestają się bawić.
Melman zaczyna takie same wokalizy jak ona tylko grubiej i potrząsając głowa-chyba z wysiłku,bo za nic nie jest w stanie jej przekrzyczec:evil_lol: Nie daj boże jesli w domu jest mój Tz który radosnie podsyca ich entuzjazm dziamoląc na równi z Rakiją-hałas zaczyna przekraczac wszelkie bezpieczne dla zdrowia normy (jak dobrze ze nie mamy sasiadów...) Herbunia pędzi po swoja dyżurna piłeczkę,która służy od lat wyłacznie do noszenia,pokazania że ma zabawowy nastrój i jako fant rozjemczy-pod tytułem-błagam skończcie już-mam piłeczkę,widzicie?:cool3:
Piłeczka zresztą miała tragiczną historię, bo była piszcząca.
Herba od małego na rzeczy piszczące reagowała w jeden sposób-amok i zabic....Piłeczka zabic się nie dawała bo gruba była,pies szalał,meble fruwały,pies charczał,piłeczka piszczała więc pies charczał jeszcze gorzej,sodomia i gomoria:diabloti: W końcu po jakimś tygodniu nie dałam rady,bo piłeczka nie zdychała,a Herbunia wcale nie miała zamiaru pozwolić piłeczce zyć czy o zgrozo bawić się nią!
Musiałam nożem zakończyć życie piłeczki przy asyście patrzącej mi na ręce dzikim wzrokiem suczy zafascynowanej moim okrucieństwem...Piłeczkę martwą przyjęła,walnęła nią o ziemię,poprawiła łapą sprawdzając trwałość zgonu i odłożyła.Herbatnik nigdy nie zaakceptował żadnych zabawek a ta sama od 9 lat piłeczka jest jej maskotką i amuletem przynoszonym w chwilach smutku na tapczan-kiedy położona obok pani wywołuje zawsze współczujące tulaski, albo fantem którym stara się przerwać zachowania innych które jej się z róznych względów nie podobaja..

Na podwórku mamy koty. Może nie tak-to koty maja nas.
Przychodza kiedy chcą do stajni,czasem przemykają dyskretnie przez podwórko i ogród starając się nie wzbudzać ciekawości psów i rzeczywiście moje brytany jakoś ich z daleka nie zauważaja...Koty oczywiście sa stworzeniami wielce interesownymi,więc przychodza na suchą karmę której pewnie w wiejskich chałupach nie widują..Zmienia się ich obsada ilościowa,mamy juz kolejne pokolenia rezydentów którzy jakoś przez rodziców mają przekazane,że tu karmią i gdy nagle jeden kot nam znika,dowiadujemy się że tak czy inaczej zginął,wkrótce pojawia się jego potomek-podobnie lub identycznie umaszczony,nieco innej budowy,dziki do końca lub z czasem doceniający głaski przy karmie,szanuję ich niezależność i nie zmuszam do niczego.
Ostatnio najmocniej związały się z nami-Hania trikolorka-potomkini Halinki rozjechanej przez samochód i Rudy-syn nieodżałowanego Garfielda-postrachu wiejskich burków i obiekt nienawiści częsci ich włascicieli, a takze hojny dawca silnych genów na cała okolicę:evil_lol:
Garfi zasługuje na kilka słów bo pokochaliśmy go bardzo choć poczatki były trudne... Pojawiać zaczął sie u nas wielki rudy kocur-jak się potem okazało szalenie nieufny,mądry i sprytny. Zobaczyłam go pierwszy raz przy małej stajni-mówie-witaj panie kocie!.A on stanał i patrzy się,pochyliłam sie i pogłaskałam lekko-dotknał moich nóg-więc wzięłam go na ręce.Nie był niechętny i zwisł mi zrelaksowany pod pieszczota ręki.Zawołałam do męża-patrz jaki zarąbisty kocur do nas przyszedł!
Tz oderwał się od spawania i przyszedł zachwycić się kotem-wyciągną rekę w grubej,skórzanej spawalniczej rekawicy by go pogłaskać.Garfild w ułamku sekundy zawisł na jego ręce wbijając zeby i pazury tak,że przegryzł rękawice warcząc przy tym jak tygrys.Tz zaklął,złapał kota za kark,ale ten wbił mu się głeboko w palec i nie miał zamiaru puszczac...Musielismy go docisąć do ziemi i z boku podważyć mu palcem szczęki! Tz miał w paluchu głebokie dziury przez kilkumilimetrową sztywną skórę rękawicy a Garfi się obraził....:cool1: Przez jakiś czas odwiedzał nas dyskretnie-przesiaduując pod żłobami koni,gdzie spadało ziarno i mieszkały myszy. Ale z czasem zaakceptował nas obydwoje i jako nielicznym ludziom-co wiem od mieszkańców wsi-dawał się głaskać.
Niestety Garfi potrafił też nawalić po nosie wsiowe burki i kiedyś naraził się chłopu poszarpawszy nos jego ochydnemu,złośliwemu kundelkowi i chłop poprzysiągł kota struć.U nas w tym pomyśle poparcia nie uzyskał-wręcz przeciwnie...Garfi był kotem ostrożnym i byle czego nie jadł, ale po ponad roku zniknął. Od sąsiadki dowiedziałam się,że został otruty....:-(

Teraz Rudy i Hania biegają za mną pomiędzy małą a dużą stanią(o ile nie ma na podwórku psów-bo wtedy czekają na szafce w stajni) i natrętnym miauczeniem wymuszają porzucenie wszelkich prac,żeby napełnić miskę.
Dziś Hania nie mogła się doczekać kolacji i przyszła na schody domu-a kiedy Tz wyszedł po drzewo-Hania wparowała do kuchni prosto pod 3 dozie mordy i czwartą kudlową... Złapałam ją i wpakowałam na barek z miską przy milczącej acz maksymalnie podnieconej asyście czarnuchów blokowanych przeze mnie dyskretnie a to kolanem,a to łokciem.... Psy wydawały z siebie tylko ciche sapanie,ale i tak koteczka z lekka zdrętwiała i nie miała juz ochoty na whiskasa,straciła też swoją wyjątkową gadatliwość...W pewnym momencie postanowiła zmienić towarzystwo i szmyrgnęła...do szklarni ciągnąc za sobą sznur psów z Melmanem na czele ziejącym miłością :diabloti: W drzwiach szklarni przyhamowałam go zdecydowanym szturchnięciem kolana które nie wywołało u niego nawet ruchu ucha i gdyby tylko się złamało przeszedłby po nim,a tak walnął w szlaban i zastygł zaparty na nim.Tz wyłowił Hanię z roslinek i zdecydowanie wystawił za drzwi z miską.Oczywiście nie przeszkodziło jej to przy karmieniu koni upomniec się o karmę,bo przeciez tamto się nie liczyło...karma jest w stajni;) ........

Było sobie zycie...nic atrakcyjnego ;)

Edited by Norel
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...