Jump to content
Dogomania

decyzja zapadla...moj kochany dobciu,jutro pozegnanie:(


anastoki

Recommended Posts

Witam Was,milosnicy psow!
Dzis zapadla decyzja o uspieniu mojej ukochanej Tess.
Wpadla pod samochod,ma zlamany kregoslup,pewnie cierpi...Jutro pozegnanie...
Jest w szpitalu skad nie ma powrotu do domu,nocuje sama,czekajac na zastrzyk wyzwolenia...
Wiazalam z nia przyszlosc,nadzieji,wspolne starzenie.Nic,ma dwa lata i wyrok SMIERC!!!
Nie oczekuje wspolczucia,moze odrobine,moje serce placze,moja dusza miertweje,moje cialo slabe,ale ja zyje i bede zyla nadal.Bez niej...Bez poslusznej,kochanej Tess.
Moze gdzies nie do lubilam,moze gdzies nie dopilnowalam,moze...moze...moze...
Moja w tym wszystkim wina.
Pamietam jak byla Mala,pamietam,ze wygladala jak sarna,staralam sie...I nic,jutro odejdzie.
Dziekuje wszystkim kto to przeczyta,MOj apel,nie zostawiajcie psa samego,lepiej na smyczy niz pod samochod.
Dziekuje.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 98
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

NIe zadawaj sobie pytania może to już niestety nic nie zmieni:-(
Trzymaj sie i badz przy niej w jej ostatniej chwili i pamietaj że zapewniłas jej duzo ciepła i miłoscia a onna nic innego do szczescia nie potrzebowała.
Nie ma słów aby wypowiedziec to co czujesz ale jedno jest pewne psiak bedzie dalej żył w TWOIM sercu i tam jest bezpieczna

Link to comment
Share on other sites

Strasznie mi przykro Anastoki, ale... pomyśl jeszcze chwilę, obejrzyj wątek Aksy- [URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=21954"]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=21954[/URL] szczególnie ostatnie zdjęcia... pies może żyć ze złamanym kręgosłupem, nawet jeśli będzie na wózku.. Gdybyś zmieniła decyzje- liczy sie każda godzina- daj znać, wszystko jest możliwe jeśli się chce!!!

Link to comment
Share on other sites

Dziekuje za wsparcie,ale Mloda ma znikle szanse,pisze i nie trafiam w klawiature,ona ............nie dam rady napisac,po stwierdzeniu paru wspanialych wetow,nie ma szans.Nie ma szans na zycie...nie rusza ogonkiem,jest na lekach przeciwbolowych,sprawa jest bardzo powazna,ciepi,decyzja zapadla.Dla jej dobra....
LEZY SAMA W SZPITALU A JA W DOMU,NIE MOGE ZASNAC I NIE WIEM KIEDY BEDE MOGLA...
Jest taka mloda!!!

Link to comment
Share on other sites

Spróbuj- na ostateczną decyzję zawsze jest czas!!! Skąd jesteś? I najważniejsze- jak wysokie to jest złamanie- czy sunia faktycznie jest bez szans na życie, czy tylko na odzyskanie sprawności? Wiesz wielu weterynarzy uważa, że psa sparaliżowanego należy uśpić, a one też potrafia być bardzo szczęśliwe... Wiesz Aksa nie miała nawet 1% szans, leżała za długo, odleżyny, złamanie kompresyjne, zerwany rdzeń... potem nieudana operacja, infekcja... Ruszać ogonem?- Aksa nawet nie trzymała niczego, odbyt był luźny, siuśki kapały bezwolnie...
[B]Skontaktuj się prosze z P.Orzechowskim z Psiego Losu- przynajmniej porozmawiaj... [/B]

Link to comment
Share on other sites

Zerwany rdzen na wysokosci szyji,o cm w gore,nic nie czuje,wstrzas po wypadku,umiera po woli,czy ma cierpiec...
nie mam slow,wszystko mi boli,mysle,ze sama sie zlamalam,ze nie mam juz ciucia,tak wszystko boli ze juz nic nie czuje,pustka...
Decyzja zapadla,ale dziekuje...nie potrafie przez to przejsc sama,za slaba jestem...
za miekka...
Niestety,nikt z blizkich mnie nie wspiera,a mam meza...ktory wlasnie ja wyprowadzal i puscil bez smyczy.
CZuje sie jak by to nmie jutro uspiano...

Link to comment
Share on other sites

[I][B]:-(jest mi żal , przykro ...............i wracają różne wspomnienia .....Mój Harley odszedł w wieku 4 lat i wiem jak ciężko się z tym pogodzić .....byłam przy nim , odszedl właściwie w domu ...pożegnal nas płacząc:-(....nie nie miał wypadku , odszedł po operacji ....wtedy kiedy już miało być dobrze:-(
Ciężko przez to wszystko przejsć .....u mnie minęło 2 lata 3 sierpnia a nadal boli:shake:
Bądź z Nia jutro ukochaj ......nie pozwól by się bała:-(
[/B][/I]

Link to comment
Share on other sites

Strasznie, strasznie mi w takim razie przykro:glaszcze: wiem co to znaczy... ale jeżeli nie możesz pomóc inaczej, przeprowadź swoją przyjaciólkę za Tęczowy Most- niech nie cierpi, niech biega zdrowa, szczęśliwa, bez bólu.
I pamietaj, że ona będzie na ciebie czekała... kiedyś się jeszcze spotkacie...
Nie mów, że jesteś za słaba- ta słabość to siła- nie każdy ma siłę, by kochać tak mocno... Jeżeli nie możesz znaleźć oparcia w "bliskich"- zawsze możesz na nas liczyć, dogomaniacy bywają kłótliwi, okropni, ale nie odmówią wsparcia osobie cierpiącej bo straciła ukochanego przyjaciela!!!

Link to comment
Share on other sites

większośc nas wie , jak to boli , jak boli koniecznośc podjęcia decyzji o ulżeniu w cierpieniu . Wiem , że najgorzej ją podjąc , ale jeżeli nie ma szans , nie wachaj się . Ja tak wbrew zdrowemu rozsądkowi nie chciałam pozwolić odejśc mojemu 14 letniemu MISIOWI po wylewie i paraliżu , były kolejne leki , kroplówki , zsatrzyki , aż zacząl od nich krwawić z odbytu i wymiotopwać krwią , zrozumiałam wtedy , że zafundowałam mu straszny tydzień życia , i nie mogę zapomnieć , jak na mnie patrzył . CZASEM TAK TRZEBA , CHOĆ BOLI GORZEJ NIŻ ŻYCIE

Link to comment
Share on other sites

[quote name='anastoki']Witam Was,milosnicy psow!
Dzis zapadla decyzja o uspieniu mojej ukochanej Tess.
Wpadla pod samochod,ma zlamany kregoslup,pewnie cierpi...Jutro pozegnanie...
Jest w szpitalu skad nie ma powrotu do domu,nocuje sama,czekajac na zastrzyk wyzwolenia...
Wiazalam z nia przyszlosc,nadzieji,wspolne starzenie.Nic,ma dwa lata i wyrok SMIERC!!!
Nie oczekuje wspolczucia,moze odrobine,moje serce placze,moja dusza miertweje,moje cialo slabe,ale ja zyje i bede zyla nadal.Bez niej...Bez poslusznej,kochanej Tess.
Moze gdzies nie do lubilam,moze gdzies nie dopilnowalam,moze...moze...moze...
Moja w tym wszystkim wina.
Pamietam jak byla Mala,pamietam,ze wygladala jak sarna,staralam sie...I nic,jutro odejdzie.
Dziekuje wszystkim kto to przeczyta,MOj apel,nie zostawiajcie psa samego,lepiej na smyczy niz pod samochod.
Dziekuje.[/quote]
----------------------------------------------------------------
na drugi raz psa prowadzac bedziesz na smyczy

Link to comment
Share on other sites

[quote name='oktawia6']
na drugi raz psa prowadzac bedziesz na smyczy[/quote]

To jeszcze nie czas na takie wyrzuty. Sama kiedyś potrąciłam psa, co było spowodowane nieuwagą właścicielki, brakiem smyczy(opisałam to już w jednym wątku) ale jako kierowca, który potrącił zwierze czułam sie fatalnie. Mimo, ze tamten pies doznał paru złamań, przeżył.
W przypadku takiego potrącenia cierpią wszyscy: pies, co jest zrozumiałe, właściciel bo ma poczucie że psa nieupilnował i kierowca, bo albo nie miał szans zareagować bo wszystko sie działo w ułamkach sekund albo mimo interwencji zwierzak jest połamany i cierpi.
Ciężko tu mówić o winie, bo to sytuacja nagła, niespodziewana a każde jej roztrząsanie bardzo boli. Tak sie stało i już.

PS. Współczuje, ze musiałaś podjąć taką decyzje ale to napewno lepsze dla psa niż cierpienie.:-( :-( :-(

Link to comment
Share on other sites

Trzymaj się. Ja także wiem, jak to boli. Dawno temu przeprowadzałam przez TM Gamę. Odchodziła z głową na moich kolanach. I choć odchodziła po prostu ze starości, bez niczyjej winy, bolało tak samo.
["] ["] ["] dla Suni.
Sunieczko, jeśli spotkasz tam Gamę, powiedz jej, że ciągle ją kocham...

Link to comment
Share on other sites

Nie moge pisac,nie dociera...,to jak straszny sen.
Nie moglam jej wziac do domu bo byla caly czas na lekach przeciwbolowych i zastrzykach narkot.miala zlamany kregoslup,wygladala jak by ja polomali i slozyli wpol.Nie moglam jej nawiet ruszyc bo sprawialo jej to bol.
Wiec zostala tam sama,jak pisano wyzej,przerazona.
Decyzja zapadla po konsultacji z czetermia lekarzami,miedzy innymi z Pania Katarzyna Kiszka(w poznaniu ja dobrze znaja).Ona widziala zdjecia,rozmawiala z sama Pani wet.Wyrok jednoznaczny,nie ma potrzeby meczyc psa!!!
Pani wet.wychodzi z pracy o 15,wiec puki latalam i dzwonilam po wetach,jej juz nie bylo.Musielismy czekac na rano.
Ogolnie w schronisku nie prowadzi sie eutonazji na psach,majacych wlascicieli,ale nasza byla wyjatkiem i dla jej dobra(zeby nie wozic,nie meczyc)uspiono ja tam,w szpitalu przy schronisku.
Bylismy juz o 7rano,musielimy troche poczekac.To byl jakis koszmar,no nie moge w to uwierzyc,weslismy,ona zaczela drzac,probowac stanac,uspokoilam ja,przytulilam,mowilam do niej ze jej kocham,w pewnym momencie chcialam nakrzyczec dlaczego tak lata,dlaczego musi odejsc,zrozumialam,moja w tym wina...wtedy dostala zastrzyk...po chwili juz byla nieprzytomna,spokojna,przestala drzac.
Przed oczami caly czas mala Tess,z czerwona obrozka z dzwoneczkiem,starczacymi uszkami i skora do zabawy.
Dzis,majac dwa lata i jeden miesiac,odeszla...
Tak cholernie boli serce i dusza,bo kawalki z nich wziete i zabrane za soba.
Tesiu,Kochana,bardzo Cie kocham,bylas taka wierna,taka oddana....cholerny bol.
Dziekuje wszystkim za udzial w sprawie nasze Tesi!
p.s.kiedys uslyszalam ze pies po odejsciu wraca kazdej nocy i spi przy lozko swego pana.Wierze w to!!

Link to comment
Share on other sites

[B]anastoki[/B] tak bardzo ci wspolczuje :( :( normalnie lzy mi polecialy jak to przeczytalam..
niedawno tez stracilam mojego najlepszego przyjaciela..mial niecaly rok.. : strata boli i ciagle bedzie bolec...niby jak minie troche czasu mialo byc lzej..ale...
ciagle mam go przed oczami,jak piegal,plywal i merdal ogonkiem

teraz jest ze mna nowy przyjaciel..malutki 3 miesieczny szczeniaczek tej samej rasy..kocham go ponad wszystko ale moj Simba (*) pozostanie na zawsze w moim sercu.
Wierz mi ze teraz na pewno twoja TEss biega sobie po Teczowym Moscie,tak jak kiedys..cala i zdrowa..
i pamieta o tobie..kiedys sie jeszcze spotkacie...

trzymaj sie..wiem jakie to trudne :(

Link to comment
Share on other sites

Dodam tylko iz po zlomaniu kregoslupa trzeba dzialac natychmiast,unieruchomic psa,wprawic kregi i leciec jak najszybciej do kliniki.Tess niestety nie miala szans,bo po zaginieciu i po wypadku byla ponad 24h sama,nikt nia sie nie zajmowal.Jeslibym ja wiedziala...Gdybym dowiedzialam sie 12godzin wczesnie,byla by szansa.
Dodam,ze tego dnia jak uciekla tess,umarla mi babcia,wiec bylam wstrzasnieta smiercia ukochanej mi osoby i nie myslalam o tess...,a trzeba bylo odrazu leciec do schrona...
Chcielismy zaplacic w schronisku za tess,ale Pani wet odmowila,wiec w imieniu tessi,jak bede mogla pomoc jakiemus psiakowi po wypadku(finansowo),prosze dac znac...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...