Jump to content
Dogomania

Dworzec Wileński, tory kolejowe, bezdomne szczeniaki!!!


Awit

Recommended Posts

Wczoraj znajoma będąc w okolicy dworca wileńskiego, natknęła się na 3 szczeniaki:-(
Jednego zdążyła złapać. Reszta czyli dwa, poleciały w stronę torów:-(
Wzięła go do domu.
To sunia, czarna podpalana, około 2 miesięczna, spokojna i kochana.

Dziś do mnie z nią przyszła, z pytaniem czy jej nie chcę, bo szuka jej domu.
Ona psa mieć nie może.
Tam zostały dwa psiaczki:-(

Edit.
Dziewczyna znalazła jej dom.

Link to comment
Share on other sites

To ta sunieczka, pozostałe są takie same.

[IMG]http://img515.imageshack.us/img515/1447/zdjcie0054kopia2.jpg[/IMG]

[IMG]http://img844.imageshack.us/img844/2438/zdjcie0055kopia.jpg[/IMG]

[IMG]http://img222.imageshack.us/img222/1631/zdjcie0056kopia.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

To było wczoraj, pouciekały, złapała tylko sunię.
Sokiści powiedzieli jej, że te psy są tam od paru dni.
Nie wiem dlaczego nie zgłosili tego nigdzie, dlaczego nie złapali i nie zgłosili, nawet na paluch.
Przecież one tam nie przeżyją, same takie małe nie znajdą pożywienia.
Jakaś łachudra musiała je razem wynieść z domu, jak suka odchowała.

Link to comment
Share on other sites

Gdybym jutro nie szła do pracy to bym pojechała.
Na temat matki nic nie wiadomo.
Spisałam sobie numery do służb ochrony kolei, jak mi się uda to jutro zadzwonię,
niech albo dadzą mi numer na wileński albo niech uczulą ludzi pracujących na torach.
Szczeniaki żadnej szansy na przeżycie wg mnie nie mają.
Bez matki żarcia nie znajdą.
Albo pociągi je rozjadą albo auta na Radzymińskiej.
Rok się kończy, ludzie na bale się szykują a ja dziś płakałam nad losem tych nieszczęśników i innych.
Jeden znajduje dom, kilka innych następnych czeka na szosie czy w lesie.
Człowiek swojego psa kocha jak dziecko własne, a dla innych pies stanowi mniejszą wartość niż byle jaki przedmiot.

Link to comment
Share on other sites

Awit! Dobrze że się odezwałaś bo ja też ciągle o nich myślę!
ja mogę jutro w dzień tam podjechać ale to trzeba tak do 16 załatwić - dopóki widno... Dasz radę?
Chciałam dziś mężusia wyciągnąć, ale że się nie odzywałaś to męska natura i logiczne myślenie wygrało: - no ale gdzie one dokładnie są; będziemy wzdłuż torów chodzić? itp, itd:) ale do pomocy skory był - jutro w dzień mogę ja sama, ale jakby ktoś jeszcze to może nam się uda?
Mnie strzały petard z drzemki wyrwały więc co musza takie malce czuć:(

Link to comment
Share on other sites

No właśnie nie dam rady, chyba, że bym wyszła wcześniej, ale to bym około może 14,30 była.
Ale nie mam pojęcia.

Ja też nie wiem, gdzie one są/były.
Więc jeśli byście mogli to po prostu idźcie wzdłuż torów,
bo ja inaczej bym nie szła.

Link to comment
Share on other sites

ja mogę pomóc jeśli potrzeba dodatkowych nóg do chodzenia-szukania i rąk do łapania.Mieszkam przy dworcu wileńskim...
Jutro kończę pracę koło 13,więc ok.13.30 jestem już wolna.
Dajcie znać czy się przydam.Mogę ewentualnie wziąć jednego szczyla na awaryjny,bardzo chwilowy tymczas.

Link to comment
Share on other sites

Strasznie jest mi przykro pisać,iż nasze poszukiwania nie dały rezultatu.
Najgorsze jest to,że nikt,ale to nikt kogo pytałyśmy nie widział,ani nie słyszał o szczeniakach.A nasze ciekawskie noski dotarły naprawdę wszędzie-pukałyśmy do każdych drzwi,włącznie z komisariatem kolejowym,pociągami na bocznicy,parkingami,garażami.
Maluszki,jeśli tam gdzieś jesteście,pokażcie się komukolwiek!Chcemy was znaleźć!
Zostawiałyśmy swoje numery ludziom.Może ktoś da znać że je widział.

Link to comment
Share on other sites

Baaardzo Wam dziękuję!!!
Słuchajcie, ja wczoraj w pracy nie miałam zupełnie kiedy usiąść do komp, nawet na maila nie wchodziłam.
Więc bardzo przepraszam, że tyle milczałam.
Nawet nie zadzwoniłam do tych Służb ochrony kolei.
Weszłam dopiero teraz.
Szkoda, że nie dałaś mi smsa Agnieszka, bo bym wiedziała, że jedziecie.
Ale cały czas myślałam o tych małych.
A pw odczytałam dziś, więc nawet numeru Twojego nie miałam, bo bym zadzwoniła na pewno.
Powiem Wam, że łudzę się nadzieją, że te małe przeżyły, że ktoś je znalazł, tak jak ta dziewczyna tą sunię maleńką:-(
Ale jak mówię, łudzę się.....A realnie to myślę o tym najgorszym:-(

Dziś mam fatalny 1szy dzień Nowego Roku.
Dowiedziałam się po południu, że teść na wsi puścił z łańcucha psa, właśnie wczoraj w sylwestra i Misiek nie wrócił:-(
Młody, rok i m-c, duży czarny pies, kochany, zawsze czekał na mnie, szczekał, merdał, taki szczęśliwy jak mnie widział:-(

Link to comment
Share on other sites

Awit- kochana- jak nie znalazły dziewczyny trupów, urwanych nóg itp. to znaczy, że pod pociag nie wpadły.
Ale taki szczenior to wędruje przed siebie. A jak sie przestraszy to leci w panice. Jeszcze okolice trzeba by przejrzeć- przecież to cholernie ruchliwe miejsce- Radzymińska- 3-4 pasy ruchu. Gigantyczne skrzyżowanie. A w stronę Marek jakieś baraki, krzaczory, śmietniki i bloki. Miejsce fatalne do szukania psów.
A co do Misia- a powiedz Ty tym swoim teściom, że sa fiutami złamanymi i że ich nie chcesz znać. Ja na mojego wujka rodzonego na wsi pod Tarnowem nasłałam TOZ, a do teściów rok nie chodziłam, bo właśnie podobny tekst wygłosiłam. A mężowi powiedziałam, że jak tak kocha tatusia i mamusię, to niech lata do nich na obiadki, ja niegłodna.
A mąż jak Cię kocha, to się z Toba nie rozwiedzie, spoko.
Wkurzyłam się, złamasy jedne.
Pozdrawiam-

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, ja dopiero po sylwestrze kompa włączyłam - dostałam smsa od Awit, że ich nie znalazła;/
w piątek zostawiłyśmy swoje telefony w kilku miejscach przy dworcu, więc myślę, że jeśli tam będą to ktoś nas poinformuje.
Ale wydaje mi się, że one już tam nie koczują - ktoś je po prostu zabrał.
Oby:(

Link to comment
Share on other sites

Łudzę się że znaleźli je dobrzy ludzie...choć przychodzi mi tez do głowy myśl,że trafiły w ręce przejezdnych i wylądują gdzieś na wsi po drodze do Tłuszcza...
Byłam tam wczoraj z psami na spacerze.Do tej wycieczki,bardziej pasuje określenie "ścieżka zdrowia".
Wybieram się jeszcze raz dzisiaj.

Link to comment
Share on other sites

Nigdzie ich nie widziałam

Awit, dopiero przeczytałam pw, nr zapisałam na przyszłość

Myślę, że maluchy ktoś wziął... Ale na wszelki wypadek zaalarmował znajomą, która mieszka na Białostockiej - będzie zwracała uwagę na spacerach czy małe gdzieś się nie kręcą.

Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję, że ktoś przechodził, tak jak znajoma i znalazł psiaki.
Ale nóżki urwane itp<tfu>, to są maleństwa, śnieg popadałby i nie widać....
Ale wiecie co.
Tam jest taki parking, jakiś spory blaszak i siedziała babka w stróżówce.
Miła, mówiła, że ktoś pytał o te psiaki i zostawił telefon.
Więc podałam jej swój, zawsze co dwa to nie jeden.
I oni mają tam sukę, która pilnuje, a ja dopiero teraz w domu skojarzyłam.
A może to dzieci tej suki....
Podchowała i wypuścili...
Nie wiem jak wygląda, bo siedziała w budzie.
Ale chyba by nie zrobili tego, prawda???

I jeszcze jedna sprawa. Tam na tej ścieżce, jest w ziemi dziura.
Dziura głęboka, na niej leży opona, ale jakby ktoś szedł i nie zauważy, to noga wpadnie,
a dziecko taki np 3letnie wpadło by całe.
Być może tam jest studzienka kanalizacyjna i menele zabrały żeliwną osłonę na złom.
A może te pieseczki tam powpadały....:-(
Zaglądałam, ale tam ciemno.
Zadzwoniłam do sm i zgłosiłam oczywiście.
Niedługo będą mnie po głosie rozpoznawać.

Tattoi też tak mówiłam wczoraj mężowi i zadzwoniłam do teściowej i dobrze, że zachowałam spokój. Ale powiedziałam tak asertywnie co myślę.
Misiek dziś o 10 rano wrócił!!!!!!!!! Wrócił i ze swoją matką od razu się przywitał:-)
Mój chłopak kochany, dwie noce się tułał i jeden dzień, gdzie był, jak trafił, on musi być bardzo mądry. Taki pies w mądrym domku byłby wyjątkowym psiakiem. Ale nie ma warunków na rozwinięcie.

Link to comment
Share on other sites

Awit cieszę się, że Twój Misiek wrócił:D

co do kobiety ze stróżówki to dota&koka zostawiła u niej tel - ja zostawiłam swój w fundacji obok i tam panowie tacy spoko mówili, że właśnie może prędzej coś ta kobieta wie, że jak coś to do niej i jej suki się przybłąkują psiaki, więc nie sądzę, żeby to ona jej wywaliła...

A co z tą studzienką?
Sm coś sprawdziła?? ja tam naprawdę uważam, że ktoś je wziął (przynajmniej już sobie to skutecznie wperswadowałam) - jak szukałyśmy, to ani śladów an śniegu, ani ludzie ich nie widzieli, więc chyba się nie błąkały już długo po tym jak ta dziewczyna złapała jednego.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...