Jump to content
Dogomania

Akita - spacery luzem.


Fibra

Recommended Posts

włączę się ponownie w rozmowę :)

Sunia rowera w weekend nie widziała, bo pańcia miała żołądkówkę :(
Od wczoraj ćwiczymy przywoływanie. Wróciłam do linki. Zmieniłam miejsce spacerów, na razie do naszego lasku nie chodzimy. Poszlam wczoraj na teren starej strzelnicy, niestety bardzo zaśmiecony :( Muszę znaleźć jakiś inny plenerek.
Młoda trochę ogłupiała z tą linką, bo się przyzwyczaiła że jak "biegaj" to jest free. Ale zaskoczyła mnie pozytywnie, przychodzi na zawołanie, czasem muszę dłużej poczekać, ale jednak kiedy widzi że iść dalej się nie da to przychodzi do mnie.

Wczoraj wieczorem ćwiczyłam skupianie na mnie uwagi. Dostawała smakołyka za popatrzenie mi w oczy, a nie na ręce :lol: Bylo zabawnie bo po kilkunastu powtorzeniach zaczeła mnie niemal hipnotyzować wzrokiem :lol:
Dołączam powoli takie ćwiczenia na dworze, za popatrzenie na mnie jest wspólna zabawa piłeczką lub smakoszek :)

ech,... nie miała baba kłopotu kupiła se psa :lol:
Ale mówiąc szczerze satysfakcja jest. Wczoraj kiedy szlyśmy zobaczył nasz sąsiad i z uznaniem powiedział, "ojejku jaki ten pies wyszkolony, jak ładnie chodzi, nie ciągnie i sie słucha" Miłe :)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 103
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Nie pisałam nic, bo nie było odzewu.. więc nie chciałam do siebie samej pisać.

Byłyśmy 2x na plaży. Była linka i swobodne bieganie z dyndającą luźno linką. Przywoływanie z przydepnięciem linki (tak na wszelki wypadek) skutkuje, nieraz trza poczekać bo mewy kuszą :lol: ale wraca. Zabawa z piłką na sznurku lub inną zabawką przednia. Raz się zagapiła w wąchaniu wody (:lol:) że pognała do przodu, a ja byłam w tyle. BYło sporo spacerowiczów więc nie zlokalizowała mnie. Wyjęłam gwizdek. Aż miło było popatrzeć jak zawraca niemal w powietrzu i pędzi do mnie jak oszlała.
W lesie też ją puściłam na chwilkę. Trzymała się. Nie dałam jej odejść, zabawki i smakołyki poszły w ruch. Niestety zapłaciłam za głupotę, bo za 3 dni znów puściłam, nie spodziewając się że sarny aż tak blisko pod domostwa podchodzą. Poleciała. Ale wróciła za kilka minut ze sforą spacerujących psów. Mam nadzieję że na długo odechce mi się lasu i puszczanie luzem...

Ćwiczymy chodzenie na luźnej smyczy. Sunia mnie zaskakuje. Jest coraz lepiej. Komenda "noga" idzie coraz lepiej, w przeróżnych okolicznościach. Cwiczymy tez siad, stój, waruj; z rozproszeniami i bez. Kiedy mija nas inny pies, robimy siad i czekaj. Jest super, nie drgnie tylko głowa się odwraca za psem. Dziś pefrekcyjnie zrobiła waruj kiedy nas pies mijał.
Wprowadziłam też targetowanie. Dla ułatwienie targetem jest mój palec. Jesteśmy już na etapie podażania za targetem. Do tej pory nie za bardzo chciała wchodzić do domu, teraz wręcz czeka aż jej ten target pokażę :lol: , od razu wchodzi i trąca go nosem :)

Mam wrażenie że zaczęłam rozumieć się lepiej z moim psem, i ćwiczenia zaczęły mi sprawiać coraz większą frajdę... suni chyba też, bo widzę że chętnie zadania wykonuje.

Karjo, coś mi się wydaje że kiedy moja młoda osiągnie wiek 18miesięcy (tyle co ten Tyson na filmie) to będą mogła ci tu zamieścić taki sam nasz filmik :lol:

Link to comment
Share on other sites

[B]szukamy zaginionej suczki rasy eurasier , zginęła 4 lutego ,miejscowość Mirzec ,powiat starachowicki. Suka ma 8 lat , jest wysterylizowana , ma tatuaż,reaguje na imię DAFFI ,maść wilczasta ,wysokość ok. 60 cm ,ogon zawsze na grzbiecie. Kontakt: 501 222 605[/B]

[URL="http://img442.imageshack.us/i/skan1c.jpg/"][IMG]http://img442.imageshack.us/img442/6370/skan1c.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Puk puk :) to znowu my :D

Wczoraj stało się coś czym chciałabym się podzielić.
Od dłuższego czasu ćwiczymy chodzenie na luźnej smyczy (jestem świadoma że to ciągnięcie jak taran było efektem naszych błedów). Nauka idzie coraz lepiej. Niestety w lesie i wśród innych rozproszeń (psy, ruch uliczny, hałasy) nie dało się skupić psa na sobie a juz tym bardziej bezskuteczne były moje wysiłki skierowane na poluzowanie smyczy. Owszem kiedy robiłam tzw. "drzewko" pies stał i nawet luzował smycz, ale jak tylko ruszałyśmy, to ciągnęła na nowo.
W lesie to był koszmar, nie skutkowało nawet "drzewko" :(

I nagle się coś odmieniło :D:D
Wiem że na forum wiele napisano na temat metod Cesara, mnie one tez nie pasują, szczególnie to kopanie i szturchanie psa. Ale zobaczyłam ostatnio 1 odcinek i dal mi do myślenia. Niby to już przeczytałam w różnych książkach, ale jednak zobaczenie tego na przykładzie, coś mi uzmysłowiło.
Cesar przewodzi, kiedy idzie psy nie wyprzedzają go, podążają za nim. Nie ukrywam że to bylo moje marzenie, ale ślepo wierzyłam "że takie numery nie przejdą z akitą". Po tym odcinku, doszłam do wniosku, że mój błąd tkwi w nastawieniu. Ja się denerwowałam kiedy ona ciągnęła. Na zewnątrz staralam się to opanowywać, żeby nie reagować nerwowo na psa, ale to i tak nie zmieniało faktu że w środku byłam roztrzęsiona.

Wczoraj poszłyśmy do lasu.... i postanowiłam być na tym spacerze przewodnikiem, spokojnym, opanowanym, nadającym cel wyprawy. i udało się ! :):)
Setki razy zmieniałam kierunek i tempo. Kiedy tylko młoda prówała mnie prowadzić, natychmiast wykonywałam skręt lub zaczynalam biec w innym kierunku niż chciała ona. Efekt piorunujący. Mój pies uznał moje przewodnictwo na tym spacerze. I o dziwo po wyjściu z lasu miałam psa idącego za mną tylko nosem równo z moją nogą. I na dodatek miałam psa skupionego na mnie, zaglądajacego w górę :)
(pod kątem technicznym wyjasnię, ze mam smycz spiętą dookola pasa, tam mi wygodniej bo mam ręce wolne, mogę wyciągnąc zabawkę, smakołyk, trzymać pudełko z pyszną rybką lub mięskiem)
Ale podczas tej lesnej bieganiny prawie nie używalam smakołyków, ani komend. Po prostu samo się działo, a że pies nie dostawał informacji słownej, musiał widocznie bardziej skupiać sie na mnie :)

Dzisiaj była powtórka. Szło super, na większości odcinków czułam jej łeb z tyłu na moich łydkach niemal. czasem próbowała nadać kierunek, kiedy coś poczuła, ale ogólnie poszło dobrze. Na obszarze bez drzew, zapiełam jej linkę, ćwiczyłam "do mnie". Zmiany kierunków niestety z linką sa cięższe, bo teran był niewłaściwy, można na nim tylko przód-tył, w bok i skos odpada bo włazi się między drzewa (to zwykła przecinka leśna), ale i to poćwiczymy, może na plaży, albo znajdziemy jakąć większą polankę :)
Spacer trwał 1,5h. Myślę że to jej sie podobało tak samo jak mnie, nie było nudno, coś się działo, no i robiłysmy to wspólnie (kopanie, węszenie, bieganie, skakanie :lol: )

Powrót do domu idealny. Pies szedł za mną na luznej smyczy. każde "stój" wykonane w 100% z zatrzymaniem przy mojej lewej nodze, bez wyprzedzania (!) - oczywiście sowicie nagrodzone :)
Będziemy ćwiczyć dalej :)

I mam takie lekkie wrazenie jakbym zaczęła być inaczej traktowana przez psa w domu... ale może to tylko złudzenie ;)

Link to comment
Share on other sites

Miło jest czytać o tym jak twoja praca z psem przynosi efekty:),oby tak dalej!
Nie zapomnij być dla niej konsekwentna na codzień w domu również na kanapie,bo inaczej dopadnie ją leniuszek:lol:A myślałaś może o egzaminie PT? Znam akitkę japońska z takim dyplomem,ukończyła egzamin PT bez problemu:fadein:

Link to comment
Share on other sites

Dzięki. W domu też jest konsekwencja :) Pisałam że w domu nie mam problemów z posłuszeństwem, na zewnątrz, wśród wielu ciakwych dla niej rozproszeń, zaczynają się problemy ze skupieniem uwagi na mnie.

Na kanapie ją leniuszek nie dopadnie ;) bo od pierwszego dnia nie ma na nią wstępu... i nawet nie próbuje się gramolić na nią lub do łóżka.

O PT nie myślałam, mieszkam w małym mieście więc u nas nie ma. Nie zalezy mi na dyplomie z egzaminu, ważniejsze jest dla mnie "dogadywanie się" z psem w codziennych sytuacjach.

Wiem że jeszcze dużo pracy przed nami. wczoraj zabrałam ją do centrum... i było koszmarnie :( . Tyle bodźców na raz że pies zupełnie mnie olewał i ciągnął w każdym możliwym kierunku. Nie wiem jak radzić sobie w takich sytuacjach. Ktoś podpowie?

Link to comment
Share on other sites

Chętnie podpowiem,jeśli pozwolisz.Tak się akurat składa że i ja mam taką wrażliwą akite co czyni z niej najwspanialszego przyjaciela pod słońcem,naprawdę serce na dłoni jednak przysparzał mi ten pies podobne trudności szkoleniowe co twoja akitka.
Mam dla ciebie radosna wiadomość:twoja suczka z tego wyrośnie jeśli będziesz cierpliwa.
Obserwuje twoje postępy i myślę że znakomicie wam idzie:smile:,nic bym nie zmieniał,jednak na etapie spacerów po centrum,nauka bardzo zwolni i musisz się z tym pogodzić i przeczekać tzn:jak najwięcej spaceruj po mieście ale początkowo mniej wymagaj od psa aż do momentu kiedy zauważysz że już mniej ją rozpraszają miejskie bodźce.
Czyli rada ode mnie to:dużo,naprawdę dużo cierpliwości i słusznie zalecany przez Cezara spokój.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki schabowy za wsparcie. Powiedz ile trzeba czekac na to ze akita wyrosnie? jest jakas norma? ;) Jeszcze miesiac a moja mloda bedzie miala roczek

Poradzcie jak sie mam w takich miejskich sytuacjach zachowac.
Stac w miejscu i czekac az przestanie ciagnac? dac jej wachac to co chce czy raczej mowic fe i lekko odciagac?
Napisze co zrobilam zeby w chociaz minialnym spokoju dojsc do samochodu. Zrobilam dokladnie to co za pierwszym razem kiedy w domu uczylam jej komendy noga; wabilam ja mieskiem zeby znalazla sie jak najblizej mnie i wtedy nagradzalam... i musiałam to powtarzac raz za razem zeby odciagnac ja od tych wabiacych bodzcow.

Link to comment
Share on other sites

dla Tania najwiekszym szokiem była wystawa...pierwszy raz i to w hali pełnej psów....a nie mielismy zadnego przyzwyczajania....do tramwaju....miasta i centrów...
Na początku trochę spanikowałam...ale okazało sie, ze głupie chodzenie w koło rinku z wykonywaniem komend zadziałało bardzo dobrze ;) ja się zestresowałam to pies razem ze mna....ja wyluzowałam to on tez,...w końcu mi ufa ;)
roczna kita to jeszcze dziecko :P myślę, ze za 3-4 razem juz bedzie reagowała spokojniej....Ja sie jakos szczególnie nie przygotowywałam..uznałam, ze skoro dla mnie coś bedzie normalne to takie stanie się też dla psa...

Link to comment
Share on other sites

Więc dzisiaj była wyprawa w miasto. Troche nam to czasowo zeszlo, bo w jedna strone mam do centrum jakies 20min ale w szybkim tempie.... a nasze tempo bylo raczej "przystankowe" :lol:
od wyjscia z domu do powrotu - 2,2o h :crazyeye: Mam dzisiaj luxniejszy dzien, wiec moglam sobie pozwolic na spokojny spacer bez nerwowego zagladania na zegarek.

Poczatek spaceru byk ciezki, mocno ciagnela do kazdego obsikanego murka, sciany, schodka, smietnika itp.
Zaczelam prace od podstaw - komenda noga albo luzno i naprowadzeniem smaczkiem. Zaskoczyla mnie. Smaki byly w wiekszosci ciekawsze od zapachow dookoła.
Mysle że tak jak piszesz Kateczka, za 3-4 razem bedzie już duzo spokojniej.

Widzialam ze jest niespokojna w niektorych sytuacjach, ja natomiast zachowywalam spokoj, stałam biernie, patrzac w innym kierunku niz ona. Lekkie i krótkie pociagniecie smyczy, komenda idziemy, jak szla ladnie bez ciagniecia -> nagroda.
Koszmarem tylko był mróz, palce mimo rekawiczek przemarzły mi niemilosiernie...

BYla tez pierwsze jazda autobusem. Młoda nie lubi jezdzis autem, ma leki, musze ja wkladac do samochodu, bo 4 lapami opiera sie przed wejsciem. Obawialam sie ze ta sama akcja bedzie z autobusem. Ustawilam sie przy drzwiach za innymi wsiadajacymi i pies jakos sam z siebie idac za grupa, z ciekawoscia wszedl do srodka. No niestety kiedy autobus ruszyl widac bylo ze jest niezadowolona, napinala smycz, ajkby mogla to by uciekla. Nie wiem jak tu zadzialac ze smakołykami. Czy podanie smaka utrwali lek czy odwroci uwage i bedzie sie kojarzyc "autobus=przysmak czyli fajnie jest"?
Dawałam jej smaczki, kiedy ładnie stala i reagowała na zawolanie, chociaz ni ebyło lekko. Nie katowałam jej tym autobusem do konca trasy, tylko wysiadlam na 3 przystanku i dalej poszlysmy pieszo.

Dostala miske i teraz smacznie spi... miala dzisiaj mnostwo wrazen i bardzo dlugi spacer, wiec jest co odsypiac :D

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem za którym razem nam jakakolwiek komenda wyjdzie, bo aktualnie to jest mega problem z jakimkolwiek skupieniem na mnie w autobusie. Ona bidulka ma opuszczone uszy, pochylony łeb - ewidentnie się boi. Popracujemy nad tym podczas kolejnych przejażdżek.

Link to comment
Share on other sites

ona z tym ma jakis problem. w samochodzie za chiny ludowe nie chce lezec ani siedziec na tylnym siedzeniu, po prostu stoi i się "kolebie" na wszystki strony. Kiedyś ją probowałam kusić smakiem zeby się w aucie położyła, to nie chciała, a jeśli już się udało to zaraz wstawała. Nie wiem jak to rozwiązać :(
Kiedy jechaliśmy na wystawę to dopiero po jakiejś godzinie ( ...i jednym rzygu do worka) położyła się.
W autobusie nie da rady, bo ani mysli się kłaść. Rozgląda się na boki, kręci się i sobie miejsca nie może znależć. Dlatego wysiadłam na tym trzecim przystanku, co by jej nie męczyć i nie prowokować wymiotów.
Zobaczymy jak zareaguje kolejnym razem przy wsiadaniu do autobusu, coś czuję że będzie tak jak przy samochodzie, opór na 4 łapy... no ale muszę ją przyzwyczaić. Mając "oswojony"autobus będziemy mogły w ciągu jednego spaceru zaliczać: i przyzwyczajanie do ruchu miejskiego i przyjemności w lesie :)
Damy radę :)
Jak macie sugestie co do środków transportu, to chętnie wysłucham.

Link to comment
Share on other sites

Z reguly psy bralam na dlugi, meczacy spacer, potem na zajezdnie/petle autobusowa czy tramwajowa, gdzie mozna bylo wejsc do otwartego, z wylaczonym silnikiem pojazdu. Tam sobie pochodzilismy, posiedzielismy, z czasem jechalismy przystanek, dwa, przy niewielkiej ilosci pasazerow. Potem stopniowo coraz dluzsze przejazdy, z coraz wieksza iloscia ludzi w srodku (przy tlumie czekalismy na nastepny, nie lubie scisku, a psu moglyby cos sie stac ze strony pasazerow).
I stopniowo zauczanie, ze autobusem, tramwajem, pociagiem jedzie sie na fajna wycieczke w teren, na przemian z powrotami po wypadach.

Link to comment
Share on other sites

Zajezdni/pętli u mnie tutaj nie ma. Tzn na zamkniętą zajezdnię mnie nikt nie wpuści.
Ale ćwiczymy. dzisiaj byłyśmy na spacerku, a w drodze powrotnej wsiadłysmy (na 2 przystanki) do autobusu. Nie było oporów przy wejściu. Potem za sugestą kateczki spróbowałam komend siad i waruj. Z leżeniem nie za bardzo, połozyła się naprowadzona smakiem, ale grzbiet to miała w powietrzu :lol: co by jak najszybciej wstać. Natomiast siad zrobiła OK. Więc tak sobie posiedziałyśmy :D za co nagradzałam ją sowicie. Przy wyjściu bez problemów. Będzie dobrze :) Pojexdzimy sobie tak jeszcze na krótkich trasach z małą ilością pasażerów, potem będziemy stopniowo utrudniać.

Widzę u niej pewną pozytywną zmianę w chodzeniu na luźnej smyczy. Coraz częściej podczas spacerowania sama ustawia się w pozycji przy nodze.. i zagląda do góry czy jej coś kapnie smakowitego. A jakże :) kapie kapie :) Cieszy mnie że się nauka utrwala.

Póki co, zaraz po wyjściu z domu jest parcie do przodu, ciagniecie do zapachów, ciężko nawet smakami odciagnąć. Tak po ok 10-15 minutach robi się spokojniej :)
Kiedy ciagnie do psa, naprowadzam smiakiem na siad lub waruj. Nagradzam zostanie w tej pozycji. Efekt taki że dzisiaj taki mały kudłaty do niej podszedł a ona nie wstała, wytrzymała, tylko łeb jej chodził niemal dookoła :) Kiedy szarpie bo widzi psa po drugiej stronie ulizy, ćwiczyłam odbiegając tyłem na długość smyczy z komenda do mnie. Smaczki posżły w ruch, a pies idealnie siadal przed moimi nogami, pomimo tego że pokusa była silna, bo wciaż się odwracała w kierunku tamtego psa.
Cieszę się że są widoczne postępy, aż się chce pracować dalej :)

Link to comment
Share on other sites

Witam :)

Ćwiczymy dalej. Widać efekty :) Nauki i ćwiczeń jeszcze przed nami sporo, ale widzę że ona chetnie pracuje :)

Co osiągnęłyśmy dotychczas:
- coraz ładniej chodzi przy nodze. Kiedy pokus jest mało, sama się pilnuje i tylko zerka w górę czy dostanie smakołyka, bo przecież taka grzeczna jest :)
- na komendę "do mnie" przybiega coraz częściej bez czekania - oczywiście cwiczymy na lince lub smyczy. Czasem muszę poczekać z 1-2minutki, sądzę że to i tak krótko w stosunku do tego co bylo wcześniej :lol: Widać postępy, że komenda się utrwala :D
- przy komdendzie "siad-czekaj", "waruj-czekaj" mogę przemieszczać się z pokoju do pokoju i znikać psu z oczu... a ona czeka :)
- komendę "siad-czekaj" ćwiczyłyśmy dzisiaj z linką na plaży. Mogłam chodzi wkoło niej w odległości ok10m, podchodzić i odchodzić - czekała. Potem albo podchodzilam i nagradzałam, albo dawałam komendę "do mnie" i mialam psa siedzącepo pod moimi nogami :)
- co do autobusów, to chyba jej się te dwie przejażdżki spodobały, bo zaczęła ciągnąć do autobusów :lol: Obok wejścia do lasku jest przystanek więc często przechodzimy obok podjeżdżającego autobusu, a ona jest wyraźnie zainteresowana. Muszę jej zafundować znów wycieczkę :) Może jutro będzie trochę więcej czasu na łażenie po miescie :)
Z minusów:
- wychodzi silny instynkt myśliwego właściwy rasie. Kiedy w lesie wyczuje ślady zwierza, głuchnie zupełnie i tracę z nią zupełnie kontakt.
No ale to już mnie nie powinno dziwić ;)

Link to comment
Share on other sites

hmm no nie za bardzo. Nasze spacery są raczej samotne. Ćwiczymy póki co siad/waruj/stój kiedy pies znajduje się w pobliżu tzn mija nas albo idzie po drugiej stronie ulicy (latający luzem, albo na smyczy). Jeszcze calkiem niedawno takie sytuacje ją mega rozpraszały i nie bylam w stanie skupic psa na sobie.
Pisalam kilka postów wyżej o tym że już wytrzymuje pomimo podchodzącego do niej psa.
Chcialam stopniowo wprowadzać utrudnienia.

Link to comment
Share on other sites

A czemu wasze spacery są samotne?
Zapytuje sie nie dlatego że się wcinam tylko po to bo myślę że z tak wspaniałą i wrażliwą akitą jak twoja koniecznie trzeba zapisać się na kurs PT gdzie będą inni ludzie i psiaki,to niezbędny element wychowania młodej Akity,gorąco i słonecznie polecam:cool1:!

Link to comment
Share on other sites

Szkoda że u mnie PT nie organizują. Musiałabym dojeżdżać z 100km na szkolenie - odpada. w zeszlym roku pan z dużego miasta organizował u nasz szkolenie, ale niestety miał fatalne opinie od ludzi którzy byli u niego rok wszesniej - kolczatka i stare karnem metody szkoleniowe niestety.

Ale dziękuję Ci Kateczko za to pytanie o ćwiczenie z psami, bo dało mi do myślenia. Nie wykorzystywalam dotychczas możliwych okazji. Od wczoraj staram sie skupić ją na sobie przy spotkaniu z psem. Małe sukcesy już mamy.

Pobuszowałam też po internecie w poszukiwaniu tematów dotyczących skupiania uwagi psa na sobie. Nie tylko ja mam egzemplarz przy którym trzeba się trochę nagimnastykować i pokombinować żeby stać się bardziej interesującym niż otoczenie, zwierzyna i inne psy. poczytalam jak inni sobie z tym radzą ... no i "gimnastykuję się" :lol:
trzymaj kciuki Katka :)
Szkoda że nie spotykam na spacerach ludzi którzy też próbują metodami pozytywnymi szkolić swoje psiaki. niestety najczęściej słyszę: "a co go pani tak przekupuje? bez karmienia ma słuchać", "po co pani ta linka, niech go pani puści, jak ucieknie to przeciez wróci" "niech go pani puści, pobiegają se psy razem, mój się wybiega i nie będzie mnie meczył. ten pani też potem będzie spał w domu" Ręce mi nieraz opadają a i tlumaczyc już się nie chce ;)

Link to comment
Share on other sites

Masz, racje, od pana na wystepach goscinnych nalezy sie trzymac z daleka, niewazne, gdzie by sie pojawil (serio, pisze).

Ale moze warto rzucic temat na podforum spotkan i podrozy, umowic sie co jakis czas z kilkoma psiarzami, chocby po to, by popracowac w grupie psow?

Ogolnie, gratki Fibra dla Ciebie i futra :)!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...