Rita Posted June 4, 2004 Share Posted June 4, 2004 Jakie to wszystko jest trudne... Aki jest pomału coraz słabsza, wczoraj i dzisiaj udało mi się w nią wcisnąć troche podsmażonej rybki. Preparat rozpuszczam w wodzie i wstrzykuję do pycholka bo do jedzenia nie ma jak go podać. Bardzo dużo śpi i zaczęły się 2-3 x dziennie wymioty. Wiem , że jak nie podłaczę wenflonu to ona nie da sobie sama rady z mocznikiem, a jak podłączę to na ile znowu to wystarczy ....? Trudno jest być człowiekiem kochającym tak bardzo swojego psa... AM napisz jak sie udała operacja Twojego maluszka ! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sylwia72 Posted June 4, 2004 Share Posted June 4, 2004 Wiola ... jestem z Wami całym serduszkiem ... wiem jak to jest ... :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
INA Posted June 4, 2004 Author Share Posted June 4, 2004 JA TEŻ JESTEM Z TOBĄ...... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AM Posted June 4, 2004 Share Posted June 4, 2004 AM boże jak jak Ci zazdroszczę, że Twojemu psu się udało ... powiedz jak wykryć czy to początek choroby? sylwia72, Sunia zaczęła posikiwać pod siebie, a że spi ze mną w łóżku to budziłam się osiurana i ona też. Uciekała wtedy biedulka bo wiedziała, że do łóżka sikać nie wolno ale nad tym nie panowała. Nie karciłam jej bo i za co, ale ona sama miała minę jakby się okropnie wstydziła. Stwierdziłam, że pójdę z nią do weta. Poszliśmy do jednego a on powiedział, że to napewno przez sterylizacje popuszcza mocz i dał jej estrogeny. Zasugerowałam, że może zrobić jej trzeba badania moczu i krwi i dowiedzieć się czy wszystko w porządku z drogami moczowymi ale powiedział, że to zbędne :-? Poszłam do innego lekarza, który od razu zlecił badania krwi i moczu i okazało się, że to stan zapalny czego skutkiem jest niewydolność. Szczęscie, że był to początek - moja Ritka miała tylko przekroczoną kreatyninę (2,4) a mocznik był w górnej granicy normy. Dostała leki i zaczęłam stosować dietę z ziemniaczkami. Swoją drogą nieźle się na ziemniarach upasła :( Teraz mocznik i kreatynina są w dolnej granicy normy ale kontrolujemy co 3 miesiące i stosujemy dietę - już nie ziemniaczaną tylko ryżową. Rita, już po operacji. Teraz tylko 2 tygodnie wyjęte z życia bo musze uważać, żeby nie rozwalił szwów i znowu się nie uderzył. Ta torbiel, która mu się zrobiła była ogromna, a jej ściana miała około 1cm grubości. Musieli robić też plastykę skóry. Całe szczęscie, że już po wszystkim i psisko czuje się dobrze, choć trochę go łapka boli. INA mój nowy nabytek to owczarek niemiecki z czeskich linii użytkowych. To na co miał operację to torbiel, która się mu zrobiła na łokciu po niefortunnym upadku miesiąc temu :( Na początku miał się płyn zresorbować ale się nie zresorbował i wet podjąl decyzję o usunięciu - chwała mu za to. Dzięki za trzymanie kciuków - pomogło :D Pozdrawiam AM&Co Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rita Posted June 4, 2004 Share Posted June 4, 2004 DZIĘKUJĘ Wam za wsparcie, dobrze , że można podzielić się troskami z kimś kto przeżywał lub przeżywa to samo ... AM Bardzo sie cieszę, że się udało- teraz będzie napewno coraz lepiej. Wiesz jak czytałam zaczątki choroby Twojego psiaka , to dostałam dreszczy ! U mnie było idealnie tak samo. Zaraz jak ja przywiozłam do domu to robiła pod siebie w naszym łóżku, potem do swojej budy ale lekarze zwalali to na przeziębienie ( był luty) dostała antybiotyki , robili badanie moczu i było ok. Na badanie krwi jakoś nikt nie wpadł. Potem juz było tylko picie ogromnych ilości wody i częste sikanie, ale to znowu zwalali na upały i na suchą karmę. Rany jak wiele może zależeć od weta ! Gdyby u mnie tak szybko to wykryto też napewno byłoby inaczej ... :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rita Posted June 4, 2004 Share Posted June 4, 2004 Ina dojrzałam do tego by przeczytać Twój topic o Misiu... Brak mi słów bo tak mi ściska gardło i serce... Bardzo , bardzo Cię podziwiam i każdego kto tak dzielnie potrafi przez to przejść. Mimo ,że jestem mamą prawie nastolatki i powinnam jakoś spokojniej chyba to przeżywać - to nie potrafię. Nie pomagają już korektory i cienie do powiek skoro łzy nie mają końca. Jestem na rozdrożu...ale i tak wiem co wybiorę , bo inaczej nie potrafię...chyba za bardzo kocham moją Akusie , mojego małego, białego Muminka... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
INA Posted June 7, 2004 Author Share Posted June 7, 2004 RITA Pisz jak z maleństwem... Ciągle myślę o Was.... Trzymaj się. Ja wciąż nie mogę pogodzić się z tym, że moja iskierka tak szybko zgasła. Ta różyczka jest dla niego. Wczoraj byłam na jego grobiku, tak mu pięknie kwiatki zakwitły to jest najpięknejsze miejsce z calego ogrodu. :roll: Ze spacerów po lesie zawsze Mu coś przyniosę teraz przyniosłam trawki na skalniaczek........ Wiesz mam cały czas wrażenie że Misiu jest ze mną.....dziwne...... nawet sny mam takie dobre, takie słodzutkie.....Misowate...... Takie jak był mój Misiu........... Nigdy nikomu tego nie mówię - nie kazdy zrozumie......................nie każdy potrafi zrozumiec.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rita Posted June 8, 2004 Share Posted June 8, 2004 Od soboty była podłączona kroplówka, jednak wielkiej poprawy niestety nie ma. Aki czuje się może trochę lepiej pod tym względem ,że przyjdzie jak sie ją zawoła no i może trochę mniej śpi. Ale niestety wymioty się nasilają i do tego wróciła biegunka.Z jedzeniem również katastrofa.Jestem już bezsilna i naprawdę nie wiem co robić. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AM Posted June 8, 2004 Share Posted June 8, 2004 Rita, co tu dużo pisać.... :( :( :cry: :cry: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
INA Posted June 8, 2004 Author Share Posted June 8, 2004 Czy Akitka je? Rita ja Misowi dawałam tak żeby miał coś na żołądeczku - mięsko z kurczaka wędzonego, zjadł nawet ostaniego dnia.................nic więcej nie chciał... Na biegunkę dawałam normalny ludzki węgiel. Miał ostrą nie do opanowania biegunkę( miałam wybrudzone całe mieszkanko bo popuszczał i saneczkował :cry: :cry: ) i pomogło :roll: chociaż to go nie męczyło :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rita Posted June 9, 2004 Share Posted June 9, 2004 Narazie Akela jest bez kroplówki , ale w południe jade do weta - już sie przyzwyczajam do tych codziennych wizyt. Aki na biegunke dostaje glinke kaolinową , ostatnio pomogła tylko na dobę. Wczoraj wcisnełam w nią troche piersi kurczaka (z grilla ! ) i nawet dziś w nocy nie wymiotowała. Ona sie gorzej czuje jak dostaje kroplówki , nie wiem dlaczego. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
INA Posted June 9, 2004 Author Share Posted June 9, 2004 Rita- Misiu, też w ostatnie swoje dni po kroplówkach wydawał mi się coraz słabszy. Pytałam innego weta . który nie leczył Misia - taka konsultacja- dlaczego? Podpowiadał ze organizm jest już ogólnie osłabiony, kropłówki które wypłukiwały mocznik rozrzadzały krew....( mimo że dostawał elktrolity) gdy miał ostani raz pobieraną krew to była taka jasniutka i rzadka.... Wtedy zdecydowałam się przerwać kropłówki.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AM Posted June 9, 2004 Share Posted June 9, 2004 Wczoraj wcisnełam w nią troche piersi kurczaka (z grilla ! ) i nawet dziś w nocy nie wymiotowała. Super! :D :D :D Czekam na kolejne dobre wieści :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
INA Posted June 9, 2004 Author Share Posted June 9, 2004 Rita- życze Ci spokojnego weekendu. :P Trzymajcie się i Ty i sunia. :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rita Posted June 9, 2004 Share Posted June 9, 2004 Czekam na kolejne dobre wieści Nie będzie już dobrych wieści :( po dzisiejszej wizycie u weta to już wiem, ale jak narazie nie dociera to do mnie... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
coztego Posted June 9, 2004 Share Posted June 9, 2004 :( Rita, trzymaj się dzielnie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Gotrek Posted June 9, 2004 Share Posted June 9, 2004 :cry: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sylwia72 Posted June 10, 2004 Share Posted June 10, 2004 :( :( taaak ja też czekałam na cud ... że to nie możliwe, żebym go tak kochała i żeby mi go tak brutalnie odebrano i żebym ja była zmuszona zaakceptować jego śmierć ... a co gorsze, żebym ja musiała dokonać TEGO POTWORNEGO WYBORU .... kochałam go, ale to nic nie pomogło ... w niczym ... każdy jest traktowany sprawiedliwie ... nie ma żadnych wyróżnień ... czy się kogoś kocha, czy nie :( :( śmierć nie wybiera ... bierze po kolei bezwzględnie :( Wiola ... ucałowania mocne dla Was .... tyle razem przeszłyśmy złego .... :cry: :cry: wiem jak się teraz czujesz ... ja dokładnie pamietam 12.05.2004 - najgorszy dzień w moim życiu ... przedtem jeszcze miałam nadzieję .... potem tylko ból i rozpacz ... :cry: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rita Posted June 11, 2004 Share Posted June 11, 2004 Moja sunia nadal słabnie i nasilają się wymioty , niestety wet rozkłada już ręce. Ja swoje tez rozkładam , ale po to by przytulać , głaskać i nosić moja małą dziewczynką, bo tylko tyle mogę już zrobić... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
INA Posted June 14, 2004 Author Share Posted June 14, 2004 Rita przed chwilą przeczytałam :cry: :cry: :cry: Bądz dzielna........., napisz co się dzieje.......... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rita Posted June 14, 2004 Share Posted June 14, 2004 Nie wiem ile moze spaść na jednego psa, ale mam wrażenie, ze wszystko co najgorsze przypadło mojej dziewczynce. Myślałam ,że nic gorszego w tej przekletej chorobie się już nie dzieje, ale gdzie tam... Wczoraj doszły pierwsze objawy uszkodzenia układu nerwowego.Objawia się to drganiem główki i szczęki, podobno może być jeszcze gorzej, aż do objawów padaczkowych.Nie macie pojęcia jakie to bolesne... Moja sunia pomału , a może zbyt szybko gaśnie, widzę to już nie tylko ja. Wiem , że to juz koniec , że nasze wspólne życie dobiega końca, modlę się tylko by było to jak najpóźniej i jak najmniej boleśnie. PRZEGRAŁAM ... niczyja miłość , nawet moja nie pokona tej cholernej choroby... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AM Posted June 14, 2004 Share Posted June 14, 2004 Rita, :cry: :cry: :cry: Trzymaj się. Łatwo mi mówić.... :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
INA Posted June 14, 2004 Author Share Posted June 14, 2004 Ja mam pojęcie Rita jakie to bolesne..... mam pojęcie, że jest to cholernie bolesne...... :cry: :cry: :cry: :cry: My też przeszliśmy przez wszystkie etapy..... przeżyłam okres kropówek, okres niejedzenia , zastrzyków, zpowolnienia całego organizmu ,przewracania się na spacerkach...... :cry: wymiotów no i ostrych biegunek widziałam jak powoli Misiowi zanikają mięsnie jak próbuje sie podnieść i pobiec do ulubionej piłeczki jednak nie może.........jak walczy i przegrywa najgorsze jak zaczęły mu sztywnieć łapka nie mógł już na nią stanąć miał wykręconą w bok próbowałam go podniesć i wynieść siuśki na podwórko wtedy tak niemiłośiernie zawył z bólu........ nie mogłam się już do niego przytulić bez środka przeciwbólowego...... W nocy nie mógł juz spać .....gdy nie dałam mu zastrzyku przeciwbólowego i uspokajającego........ Mój kochany Misu to był już cień psiaka..... pomyslałm że nie zasłużył na to że dość już się nacierpiał...........nie mogłam patrzeć......chciałam żeby był jak najdłużej z nami ale nie mogłam patrzeć , był juz taki leciutki jak piórko....... Powolutku zaczynał mieć własnie drgawki padaczkowe... pobiegliśmy( naiwnie) wieczorem po tabletki z potasem ........kiedyś pomogły ..... Człowiek w takich sytuacjach dziwnie się zachowuje..... Czasami myślalam że gdyby można było to oddałabym mu własną nerkę........Mój skarb...... Teraz nawet chmurki na niebie mają kształt Misia ale jego samego nie ma........ Rita :cry: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sylwia72 Posted June 14, 2004 Share Posted June 14, 2004 a ja jak sobie przypominam ... jak byłam z moim buniem najukochańszym na ostatnim ... tym stokrotkowym spacerku ... :cry: :cry: :cry: :cry: jak w oczach miał radość i szczęście, że ze mną jest ... a przewracał mi się na tylne łapki ... :cry: :cry: :cry: chwiał mi się na tylnych nóżkach ... :cry: :cry: :cry: aż mi serce pęka ... moja miłość też nic nie pomogła ... nikogo na górze nie obchodziła ... ale przynajmniej nie dałam mu cierpieć .... a On wie, że jest dla mnie całym dobrem, czystością, szczerością, miłością, oddaniem ... ale też prawie nikomu o tym nie mówię Ina ... bo ludzie tego nie rozumieją ... a mąż już powiedział, że chyba odetnie mi dogomanię, bo często miewam sny o Nim ... i płaczę ... a jestem już w 5-tym miesiącu ciąży i muszę dbać o mojego dzidziusia ... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rita Posted June 15, 2004 Share Posted June 15, 2004 Dziękuję Wam za wsparcie i ciepłe słowa... Nie wiem jak długo to wszystko potrwa , ale wiem ,że ona nie cierpi i nic ją nie boli. Moja wet jest przeciwnikiem eutanazji u zwierzęcia, które nie cierpi. A poza tym to ciężka decyzja, być może będzie ona przede mną- oby nie. Może tam na górze ktoś się zlituje i pozwoli jej odejśc we śnie w naszych objęciach ... Podejrzewamy , że drgawki które wystąpiły są skutkiem podawania samej glukozy.Sprawdzimy to dziś nie podając jej. Moja sunia musi już być karmiona strzykawką bo ma totalny jadłowstręt. Dostaje taki pokarm dla rekonwalescentów w postaci płynu bo nie ma innego wyjścia. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.