Jump to content
Dogomania

Wyrzucona, obrzucana kamieniami 4-mies. sunia mix onka :((( MA DOM


Fasolka

Recommended Posts

Maleństwo przyjedzie do mnie w niedzielę 11.04.2010
Rodzice koleżanki od jakiegoś czasu dokarmiaja malucha który błąka się koło ich działki, gdzieś na lubelszczyźnie. Niestety sami nie mogą jej przygarnąć ale są tak kochani, że obchodzi ich jej los, dokarmiają ją i szukali kogoś kto mógłby pomóc lub... Chcieli odwieźć do schronu w Józefowie bo wieś groziła odstrzałem :( Żal mi malucha, podobno strasznie boi się ludzi bo ci odpędzają ją kamieniami :( W schronie, nawet najlepszym to wiadomo... Więc podjęłam się przechowania i socjalizowania malucha dopóki nie znajdzie się dom. Niestety mam bardzo słabe warunki jak dla takiego misia. Mieszkam prawie w centrum Warszawy, w 30 metrowej kawalerce na 3 pietrze z dwoma psami. Jeden - Mała sunia pojedzie do mojej mamy na Ursynów ale Duży musi zostać - mam nadzieję, że pomoże się socjalizować małej koleżance ale wiadomo ta sytuacja nie moze trwać w nieskończoność. Dlatego prosze o pomoc w szukaniu domu, o podesłanie linków do forów ON-kowych i sama jeszcze nie wiem o co. Mam nadzieję, że maluch okaże się w miarę zdrowy, więc finansowo powinnam dać radę ale błagam o pomoc w innych rzeczach, nie znam się na ON-kach, nie wiem gdzie szukać miłośników tej rasy, którzy mogliby pomóc itd.
I pierwsze pytanie, maluch przyjedzie maksymalnie wystraszony i ... na pewno strasznie brudny i zapchlony - jak myślicie kąpać zaraz po przywiezieniu kiedy jeszcze będzie w szoku czy trochę odczekać aż sie ogarnie? Prawdę mówiac skłaniam się ku wykąpaniu zaraz, na fali ogólnego szaleństwa i kiedy jeszcze będą działać ziołowe środku uspokajajace.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki Kochane!
Niestety akcja na 2 tyg odwołana. Maluch nie dał się złapać :( Ponoć poszło kilo kiełbasy i nic. Z każdym kolejnym łapanym kęsem była mniej zainteresowana. Raz kilka dni wcześniej udało się ją złapać ale przegryzła sznurek na którym była uwiązana... Bardzo się martwimy z Panią, która ją dokarmia i ma złapać, że coś się maluszce stanie. Ponoć biega z innymi psami przy dość ruchliwej drodze, do tego jest niemiłosiernie zakleszczona i w ogóle bida taka :((( A u mnie czeka na nią nowy kocyk, karma dla maluchów dużych ras i odżywka dla takich właśnie...
Jedyna dobra wiadomość jest taka, że rozpuściłam wici i mam jednego potencjalnie zainteresowanego :) Mam nadzieję, że po doprowadzeniu dziewczynki do jakiej takiej równowagi udałoby się ją dobrze umieścić. Ale to pieśń przyszłości niestety :( Na razie trzymajcie kciuki, żeby przez najbliższe dwa tygodnie nic się psiemu dziecku nie stało. Pani która ma ją złapać wybiera się tam w okolicy weekendu 24-25.04 i będzie miała kilka dni na złapanie, ściąga też do pomocy córki, więc mam nadzieję, że los będzie łaskawy i akcja się powiedzie a maluch trafi do mnie na koniec długiego weekendu.

Postaram się dziś z domu wrzucić zdjęcie, mam jedno słabej jakości bo zrobione telefonem ale zawsze coś.
Jeszcze raz dzięki za wsparcie :)

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Zdjęcia mi się nie udało umieścić - zgubiłam gdzieś ściągę do umieszczania zdjęć :( Muszę poszukac wskazówek.
Ale dobra wiadomość jest taka że Maluch jest u mnie :) od poniedziałkowego popołudnia.
Jest juz po wizycie u weterynarza i ... kilku dniach.

A zaczęło się tak:

[B]Dzień pierwszy[/B].
Przyjechała ok 18:00 wystraszona, puchata, trzęsąca się kulka. Ze stresu nie chciała nawet stać na własnych łapach... Trzeba ją było wynieść z samochodu i wnieść na trzecie pietro. Nawet na trawniku nie chciała stać tylko się zaraz kładła. Jeszcze dwa razy wynosiliśmy ją na siusiu. Nie zrobiła. Leżała w domu na posłanku w przedpokoju i trzęsła się jak osika. :(
Nie jadła, nie piła. Dopiero w nocy usłyszałam, że popija wodę.
[B]Dzień drugi[/B].
Rano, na nasz widok jakby drgnął koniuszek ogonka. A może to raczej na widok miseczki ;)
Na porannym spacerze udaje się przejść kilka metrów ale bez efektów.
Na drugim spacerze udaje się przejść na kolejny trawniczek, ucieszyć się na widok kota i wejść po schodach na półpietro.
Na kolejnym udaje sie nam dojść do końca ulicy i dumać na szerokim trawniku jakieś pół godziny. Bez efektu.
Na popołudniowym jesteśmy co prawda z ociąganiem ale jednak znowu na tym szerokim trawniku. Ludzie zwracają na nas uwagę ;) pytają, pocieszają :)
Pewna bardzo duża harciczka bardzo chce się bawić - maluch bardzo dobrze reaguje na nią i na inne psy :) Ludziom nie ufa. Tyle wiem.
Podczas tego spaceru udaje się wreszcie zrobić dłuuugie siku. Wiem, że to stres :(
Wiem też, że to jest jakieś owczarkowate stworzonko ale raczej ON-ek to to nie jest ;) Może gdzieś tam troche collie ;)
Tego dnia nie decyduję się na wizytę u weta. Nie chcę jej tego robić. Podaję tylko tabletki na odrobaczenie instaluję obróżkę p/kleszczową i czekam kupy, która nie nadchodzi.
Wieczorem udaje nam się w miarę normalnie przespacerować do końca kolejnej ulicy. Siku ani kupy nie widać ale po powrocie Maluch kładzie się na progu między przedpokojem, gdzie ma legowisko a pokojem w którym toczy się życie i ciekawie łypie co sie tam wyprawia ;)
Nocny spacer wykonujemy w tercecie: Malucha, Duży i ja :) Jakoś się udaje nie zaplatać w smycze ale efektów nie ma.
[B]Dzień trzeci[/B].
Upłynął pod znakiem weterynarza. Po porannym spacerze (bez efektów) uznałam, że chyba największy strach mija (prawdę mówiąc jestem zaskoczona tempem) i może należałoby się wybrać do weta, bo może to niekupanie to coś więcej niż stres no i w ogóle niech ją fachowiec obejrzy. Maluch całkiem sprawnie porusza się na smyczy, co prawda ma jakieś menelskie zapędy do śmietników i innych zakazanych miejsc ale smycz - rewelacja :)
Wizyta u weta przynosi największe odkrycie - sunia jest prawie dorosła!!! To znaczy ma co najmniej 12 miesięcy!!!! Uwierzcie, wszyscy łącznie ze mną i wetem na początku myśleli, że to maluch mix duzych ras!!! Zachowuje się jak dzieciak, pan doktor przypisał to wolnemu dojrzewaniu owczarkowatych ;)
No i teraz stres: czy skoro się wałęsała ostatnie 2-3 miesiące to nie jest w ciąży???!!!! O dżizas... Robimy usg ale z powodu pełnego pęcherza i jelita zajetego wiadomo czym niewiele widać :( Robimy też rtg - jesli ciąża jest zaawansowana będzie widać skostnienia kręgosłupików- na szczęście nie widać. Umawiamy się, że zaraz po wypróżnieniu zapiszemy ją do specjalisty na usg całej jamy brzusznej, bo napina brzuszek a nie chcą jej stresować i cisnąć.
W każdym razie poza tym wygląda, że jest ok ale szczepienia będą mozliwe dopiero po 100% wykluczeniu ciąży i ustabilizowaniu przemiany materii.
W drodze powrotnej z lecznicy do domu pojawia się i sikuuu i kupaaa ;) :) co za radość, nie sądziłam, że kiedyś tak sie uciesze na widok kupy ;)
Udaje mi się umówić wizytę usg jeszcze tego samego dnia.
Po powrocie do domu okazuje się, że nie ma co tak siedziec w przedpokoju skoro w pokoju i kuchni dzieje się tyle fajnych rzeczy. No i jest towarzystwo ;) Nie tylko Dużego ale też moje okazuje się jest jakąś atrakcją ;)
Po 19:00 udaje wykonac usg - pan doktor ma magiczny wpływ na maluszkę - łagodnie do niej przemawia i udaje się niemal bezstresowo wykonac badanie.
Badanie wykazuje brak ciąży!!! Cieszę się z tego niczym nastolatka ;) reszta też bez zarzutu tylko kupyyy tam jeszcze sporo ;) W czasie spaceru powrotnego Maluszka wpada w dobry humor i zaczyna podskakiwać i smiesznie łapać mnie za końce palców. Ogonek właściwie pracuje non stop. Wobec obcych jest nieufna. Tzn interesuje się przechodzącymi ludźmi ale kiedy zaczynają na nią zwracać uwagę wycofuje się. W nocy mamle mojego kapcia a po zabraniu go zaczyna mamlać koc a po ofuknięciu zaczyna popiskiwać z nudów ;)
[B]Dzień czwarty[/B].
Upływa pod znakiem regularnych sików co spacer. Tzn jeden spacer jedno dłuuugie siknięcie. Kupuję prasowane gryzaki-kostki. Mój Duży ogląda je z niedowierzaniem ale Maluszka wie co się z tym robi. Od wczoraj mamy taki postęp, że w przypływie zabawowych szaleństw z Duzym wskoczyła na kanapę i rozłożyła się tam z zadowoleniem ;) Chyba nie jest z nią tak źle jak to się zapowiadało, jakaś socjalizacja błyskawiczna nam tu wyszła a w takie cuda to ja nie wierzę ;) musiała mieć wczesniej nie takie najgorsze doświadczenia z ludźmi, dopiero te ostatnie miesiące tak ją zestresowały.
Moim zdaniem po wszystkich szczepieniach (które zajmą ok miesiąca) będzie gotowa do adopcji :)

Jest cudna, lubi wszystkie psy, pozytywnie reaguje na koty, jest zainteresowana dziećmi, a w ogóle jest bardzo łagodnym i pogodnym stworzonkiem. Na razie ani razu nie załatwiła się w domu. Jedyne co może stanowić problem to zostawanie w domu. Na pewno jak zostaje sama to piszczy, może też zdarzyć się że coś zniszczy ale ja po moich doświadczeniach z terierami jestem pozytywnie zaskoczona -teriery gryzą do skutku a ona sobie tak po prostu niewinnie podgryza, przynajmniej póki co (mimo mamlania nic nie zniszczyła, na kapciach i kocu ani śladu ząbków)

Poszukam ściagi do wklejania zdjęć, była tu gdzies na dogo jeszcze przed zmianą. Jak tylko znajdę wrzucę zdjęcia, które są dość marne bo ona się cały czas rusza ;) Jak przyjedzie mój małżon to postaramy się fotnąć z lepszym skutkiem :)

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Dziewczyny Kochane dzięki za obecność i za propozycje pomocy, wielki buziak.
Sunieczka jest świetna, bardzo kochana, przytulasta i taka optymistyczna a do tego błyskawicznie się uczy;-) :-)
Niestety wsadziłam gdzieś bardzo głęboko kabel od aparatu no i zrzucenie zdjęć stało się niemożliwe :((( Załamka.

Na szczęście, czas tak szybko mija :) Suniatko już zaszczepione na wirusówki (prawie 3-tyg. temu) a jutro umówiona sterylka w elwecie. No i co najważniejsze, po zdjęciu szwów czyli w okolicy weekendu 12-13 czerwca maluch jedzie do nowego domu :-) :-) :-)

Przyznaję, że trudno będzie nam się rozstać. Nawet mój Duży ją uwielbia, dziś nie chciał iść bez niej na spacer ;-)

Przyszły właściciel zgodził się na zaproponowane przez nas imię Maja ;-) Poprzedni jego psiak miał na imię Gucio, więc jakoś pasuje ;-) no i do niej bardzo :-) Taki uśmiechnięty, zaradny psiak :-)

Więcej szczegółów o nowym domu w następnym wpisie :)

Link to comment
Share on other sites

Dziś mija tydzień po sterylce. Stresowałam się bardzo ale na szczęście wszystko ok. W piątek zdjęcie szwów.
Dzień po sterylce trzeba ją było powstrzymywać przed szaleństwami bo tak się dobrze czuła, że wariowała jak zwykle ;)

Trzy słowa o domu. Samotny pan w wieku około emerytalnym (bliska rodzina moich bardzo dobrych znajomych psiarzy) który przez całe życie miał psiaka. Poprzedni odszedł mu dwa lata temu w wieku 14 lat. Bardzo chciał wziąć następnego ale rozchorowała mu się żona, która niestety również kilka miesięcy temu zmarła i pan czuje się baaardzo samotny. Pracuje i są to 12h dyżury ale może psiaka zabierać ze sobą. Generalnie na moje uwagi, że nie jest to najlepiej wychowany pies i trzeba jeszcze nad nim popracować usłyszałam, że raczej ona będzie rozpieszczana niż wychowywana... ;) Niech tam będzie jak chce, byle im się dobrze układało :) Moi znajomi będą mieć nad tym pieczę, w razie wyjazdów czy nagłych zdarzeń będą pomagać jak przy poprzednim psiaku. Zresztą Maja im się bardzo spodobała i sami ją chcieli wziąć ale... Mają już w domu dwie takie agentki i z trzecią nadaktywną mogłoby być słabo ;)

No i jeszcze jedno.... Wiecie jak to jest z adopcją... Z jednej strony oczywiście bardzo się cieszę ale z drugiej na samą myśl, że mam się z nią rozstać ściska mnie w gardle :( No głupi człowiek taki :(
Ach :(

Poprosiłam nieśmiało Karolinę o wstawienie zdjęć, są marne bo tylko z komórki ale zawsze coś.
Z góry bardzo, bardzo dziękuję, duży buziak Kochana :-)

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję - bardzo bardzo bardzo!!! Jesteś kochana :-) I takie ładne, jaśniejsze wyszły niż to co Ci przesłałam. Jeszcze raz dziękuję Karolino - wielki buziak! :-)

Maluch od kilku dni przyzwyczaja się na spacerach do tej mojej znajomej, która ją będzie wiozła do nowego domu i która będzie pilotować sprawę. Nowy dom czeka na Maję z niecierpliwością, Pan wziął wolne do środy :-) Bardzo mnie to ucieszyło, bo raz że pokazuje zaangażowanie, to jeszcze będzie to miało taki skutek, że od soboty do środy Mała na pewno się poczuje zakumplowana z nowym panem :-) Jest też zamówiona z Animalii wyprawka i propozycja zwrotu połowy kosztów sterylizacji. No w szoku jestem przyznaję. :-) ode mnie wyjedzie z 'zapachowym' kocykiem, żeby przez kilka pierwszych dni miała zapach z którym się czuje pewniej no i kilka drobiazgów z którymi sobie u nas funkcjonuje oraz karma na początek :-)
Kochany Maluch...
Ach.

Link to comment
Share on other sites

  • 8 months later...

Ach Bila, tyle czasu minęło a ja ciągle o niej myślę. Bardzo kochany i mądry pies, choć wariat straszny ;-) Na dodatek pierwszy raz 'oswoiłam' tak wystraszone stworzenie i wiesz jak to jest czułam się jak jedyny godny miłości człowiek na świecie ;-)
Zazwyczaj jest tak że wszystkie psy wolą mojego mężu a tym razem mężu jakby nie istniał ;-) heheheh
Klajspretka bo tak ją nazywaliśmy roboczo ma się dobrze, dostaję od czasu do czasu jakieś zdjęcia, pan zakochany w psinie, jedyne co mnie trochę niepokoi to to, żeją tuczy bo nie potrafi odmówić ;-) a ona wiadomo, jak to taki psiak co się wałęsał i przeżył okresy głodu zawsze chętna do jedzenia... I zawsze jej mało. Pan jakoś przeżył kasację kilku sprzętów oraz części garderoby (w tym garniturowe spodnie i nowy płaszcz) i tym bardziej ją kocha i rozpieszcza. Oszołom, dobrze, że tacy istnieją ;-)

No i okazało się podczas pobytu u mnie, że mój Duży nie jest najbardziej stuknięty, Klajspretka/Maja go w tym prześciga. Szczyt osiągnęła wtedy gdy zakradła się na oparcie kanapy i z impetem skoczyła na Dużego leżącego na swoim posłaniu.
A przecież Duży to pies morderca ;-) czyli mieszaniec pittbulla, który nie odpuszcza nikomu, nawet moją Małą sunię potrafi doprowadzić do zawału :-( a tu nic... Czyli zabawa w najlepsze. Śmieliśmy się, ze nasz sąsiad zza ściany, który panicznie boi się Dużego zadzwoni w końcu na policję z doniesieniem, że organizujemy walki psów bo w trakcie zabawy takie odgłosy dochodziły, że... ekchem... sama bym coś brzydkiego pomyślała ;-)
Ach, tęsknię za nią i tyle, choć przyznaję, że to było wariactwo, spacery z dwoma szaleńcami, podczas których Klajspretka uczyła się różnych złych rzeczy od Dużego. Dwa psy na smyczy w tym jeden niemiłosiernie ciągnący (Duży) i jeden ześwirowany i zanteresowany wszystkim i wszystkimi.... Szaleństwo. Ciagła gonitwa po malutkim mieszkaniu, ciągłe zabawy, powarkiwania i zaczepianki... I tylko te słodkie chwile kiedy budziłam się z futrzaną etolą dookoła głowy ;-) Poza tym pierwszy raz widziałam coś o czym tylko czytałam: uśmiech psa. Czyli podniesienie warg i pokazanie zębów w przyjaznym geście!!! Ponoć to się zdarza psom tzw ras pierwotnych. Heheheh nie wiem gdzie ona miała te pierwotną rasę i ile jej miała ale raz kiedyś tak zrobiła, obudziłam się, poruszyłam a ona leżąca obok mnie własnie w ten sposób mnie powitała do tego wszystkiego machając ogonem i przyjaźnie skubiąc za włosy ;-)
I tyle wspomnień :-)
Oby wszystkie adopcje kończyły się w ten sposób :-)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...