Jump to content
Dogomania

Fasolka

Members
  • Posts

    1079
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Fasolka

  1. Heloł :) A u Was jak zwykle młyn :) Piękne zdjęcia :) Zapowiedziałam Maupie na którą wpadłam w niedzielę po ciemku (heheheh) w biegu na basen potykając się zresztą o walnięte kluski, że wpadnę na wątek bo to wstyd tak długo się nie odzywać ale przyznaję że nerwy mi puszczają bo ciagle mam jakieś problemy z zalogowaniem i w ogóle otwarciem dogo. Ale cóż dziś się udało i witam Was serdecznie :) Jak myslicie czy jest szansa na znalezienie domu dla ok 10 letniego, pięknego ON-ka? Jest tam jeszcze trochę walnięty mix terriera ale tego ON-a mi strasznie żal, podobno ma odmrożone poduszki łap a że jest na zewnatrz to praktycznie pół roku cierpi :((( serce się kraje, z tego powodu zresztą chcą go uspić (no comments). Poza tym pies jest w dobrym stanie, umie się zachować w mieszkaniu, jest łagodny dla ludzi. Sorry za prywatę ale może mnie pocieszycie że to może się udać.... I w ogóle co tam u Was Dziewczęta :) U mnie Mała jak zwykle zdrowa a Duży jak zwykle coś ale to wszystko są głupoty na szczęście. Trochę tylko uciążliwe bo siedzę teraz w domu i pilnuję nogi, jak się wyraziła moja siostra ;) Na tego mojego pacana nie ma rady - jak ma nie lizać to tylko baczne oko pomaga. Kołnierz starcza na ok 25 min ;) Piszcie, piszcie Kochane.... Maupo, ruda BULWA co się zowie jest... No po zbóju!!! A co z nią nie tak? ;) Bo wiem, że tylko zepsute zbierasz ;) :)
  2. Dziękuję wszystkim. Podpisanie tej petycji ma pomóc zmienić nastawienie sędziów i opinii publicznej w sprawach o znęcanie się nad zwierzętami. Zmiana samego prawa jak się okazuje wymaga więcej czasu niż można się było spodziewać ale to już inny temat. pozdr F.
  3. Isabel, miałyśmy też kiedyś takiego JRT który dożył 18lat. Ostatnie 2 lata w formie słabej, chora wątroba i lekki odlot, jakby demencja ale to już pod sam koniec. Jeszcze jak miała 16 lat ludzie potrafili zapytać czy to szczeniak ;-) Oczywiście ci z mniej wprawnym okiem ;-) ale to się zdarzało na tyle często, że byłysmy dumne jak pawice ;-) i tylko w duchu smiałysmy się z pomyłki ;-) Rzeczywiście bardzo lubiła się bawić, dosłownie zapraszała do zabawy :-) Niestety na rok przed odejściem zaczęła gwałtownie chudnąć, ale zaganiane na codzień nie zdawałyśmy sobie sprawy jak bardzo, dopiero wet zwrócił uwagę :oops: więc kiedy zaczęła kaszleć to wiedziałyśmy, że zbliża się koniec... Po badaniach uzyskałyśmy pewność :-( Wetka z ogromnym doświadczeniem i bardzo dobry diagnosta powiedziała nam, że pewnego dnia się po prostu udusi :placz: Wiek i stan wątroby nie pozwalały na żadne leczenie, żadne uśmierzanie bólu... To była chyba najtrudniejsza i najstraszniejsza decyzja w naszym życiu. Miejmy nadzieję, że zarówno przed twoją suczynką jak i Mrówcią jeszcze wiele dobrych chwil :loveu: I cieszmy się, że na codzień żyją w szczęściu, otoczone miłością :-)
  4. No w ogóle to jest super pies, przysięgam :-) Wczoraj się z nimi widziałam (są we trójkę w Warszawie, tzn Magda, Mrówcia i Synek) siedziałam na kanapie z Mrówcią na kolanach, bo to jest teraz pies nakolankowy, heheheh mimo rozmiarów i niemieszczenia się na kolankach ;-) Co do tej wagi, też mamy taką nadzieję. Staramy się ją mieć. Wymyślamy, że może po schronisku przytyła bo bardzo chętnie i wszystko jadła. Po jakims czasie ten apetyt jej się ustabilizował na pownym poziomie i nie jest to pies łakomy. Tzn smakołyki oczywiście zawsze i we wszystkich ilościach, natomiast suche regularnie ale bez entuzjazmu. Teraz je więcej bo mama Magdy jej dogadza, gotuje wątróbki i inne takie ;-) Zobaczymy jak wyjdą badania, na pewno dam znać. Przypomniało mi się jeszcze jedno, teraz zimą i w Warszawie to się nie udaje ale jak są w domu, w Gdańsku trenują z Wojtkiem aportowanie freesbee. Tak się chyba nazywa ten talerz do rzucania? No więc okazało się, ze to jedna z niewielu zabaw, które Mrówcię wciągnęły. Nauczyła się tego i uwielbia :-) Mam zdjęcia na których skacze jak prawdziwy border collie ;-) ;-) ;-)
  5. Ach Bila, tyle czasu minęło a ja ciągle o niej myślę. Bardzo kochany i mądry pies, choć wariat straszny ;-) Na dodatek pierwszy raz 'oswoiłam' tak wystraszone stworzenie i wiesz jak to jest czułam się jak jedyny godny miłości człowiek na świecie ;-) Zazwyczaj jest tak że wszystkie psy wolą mojego mężu a tym razem mężu jakby nie istniał ;-) heheheh Klajspretka bo tak ją nazywaliśmy roboczo ma się dobrze, dostaję od czasu do czasu jakieś zdjęcia, pan zakochany w psinie, jedyne co mnie trochę niepokoi to to, żeją tuczy bo nie potrafi odmówić ;-) a ona wiadomo, jak to taki psiak co się wałęsał i przeżył okresy głodu zawsze chętna do jedzenia... I zawsze jej mało. Pan jakoś przeżył kasację kilku sprzętów oraz części garderoby (w tym garniturowe spodnie i nowy płaszcz) i tym bardziej ją kocha i rozpieszcza. Oszołom, dobrze, że tacy istnieją ;-) No i okazało się podczas pobytu u mnie, że mój Duży nie jest najbardziej stuknięty, Klajspretka/Maja go w tym prześciga. Szczyt osiągnęła wtedy gdy zakradła się na oparcie kanapy i z impetem skoczyła na Dużego leżącego na swoim posłaniu. A przecież Duży to pies morderca ;-) czyli mieszaniec pittbulla, który nie odpuszcza nikomu, nawet moją Małą sunię potrafi doprowadzić do zawału :-( a tu nic... Czyli zabawa w najlepsze. Śmieliśmy się, ze nasz sąsiad zza ściany, który panicznie boi się Dużego zadzwoni w końcu na policję z doniesieniem, że organizujemy walki psów bo w trakcie zabawy takie odgłosy dochodziły, że... ekchem... sama bym coś brzydkiego pomyślała ;-) Ach, tęsknię za nią i tyle, choć przyznaję, że to było wariactwo, spacery z dwoma szaleńcami, podczas których Klajspretka uczyła się różnych złych rzeczy od Dużego. Dwa psy na smyczy w tym jeden niemiłosiernie ciągnący (Duży) i jeden ześwirowany i zanteresowany wszystkim i wszystkimi.... Szaleństwo. Ciagła gonitwa po malutkim mieszkaniu, ciągłe zabawy, powarkiwania i zaczepianki... I tylko te słodkie chwile kiedy budziłam się z futrzaną etolą dookoła głowy ;-) Poza tym pierwszy raz widziałam coś o czym tylko czytałam: uśmiech psa. Czyli podniesienie warg i pokazanie zębów w przyjaznym geście!!! Ponoć to się zdarza psom tzw ras pierwotnych. Heheheh nie wiem gdzie ona miała te pierwotną rasę i ile jej miała ale raz kiedyś tak zrobiła, obudziłam się, poruszyłam a ona leżąca obok mnie własnie w ten sposób mnie powitała do tego wszystkiego machając ogonem i przyjaźnie skubiąc za włosy ;-) I tyle wspomnień :-) Oby wszystkie adopcje kończyły się w ten sposób :-)
  6. Witam po długiej przerwie, znów przyniosło mnie na dgm i wieści nie są złe. Tzn diagnoza się nie zmieniła, badań na razie nie powtarzali (chcą to zrobić w marcu) ale psinka czuje się dobrze, ma humor, apetyt i kocha wszystkich ludzi :loveu: Jedynie waży mniej niż ważyła tzn tyle ile przy wyjściu ze schroniska. Wet mówi, że powinna być o 3-5 kg grubsza, oczywiście w związku z tym mamy jak najgorsze obawy i przeczucia ale na codzień na szczęście nic się nie dzieje oczywiście oprócz tego, że psinka z miesiąca na miesiąc okazuje się być kochańsza, mądrzejsza i kto takie cudo tyle czasu w schronie trzymał ;) :lol: Jakiś czas temu w domu pojawił się kolejny nowy domownik - synek Magdy i Wojtka. Mrówcia od poczatku była bardzo zainteresowana i chętna do pomocy, zaniepokojona płaczem itd Jest w stosunku do niego wspaniała :loveu: delikatnie go traca noskiem, liże po stópkach i po rączkach jest boska. A i on, już ją rozpoznaje. Trudno uwierzyć ale na własne oczy widziałam jak po powrocie ze spaceru Mrówka podbiega do leżaczka w którym malec leży (zawsze sprawdza gdzie on jest ;)) traca go delikanie nosem, mały skupia się, patrzy na nią, myśli, myśli a po chwili wielki rogal na buzi ;):loveu: No to chyba rozpoznaje swoją sunię? Jakby mi ktoś pomógł we wstawianiu zdjęć to wrzuciłabym nowe ;)
  7. Ooooooo Amoroso 'mój' piękny!!!!! Ach jaki słodki Smok z niego i zadziora jak zwykle - ach :loveu: Pięęęęknyyyyyy :loveu: I jaki szczęśliwy :loveu: Ciekawe czy mu d...pcia nie marznie w te mrozy. Zawsze się zastanawiałam czy ta pielucha na dupinie w takie zimno to lepiej czy gorzej :roll: Ależ pięknie wygląda, te oczyska, to futereńko błyszczące :loveu: Cudo, istne cudo jak zawsze. ;) Ależ Maupo mnie uradowałaś :multi::multi::multi: Dziękuję :calus: Tak się cieszę, że wszystko ok. [SIZE=1]I jeszcze takie jedno pytanko, pamietasz Biedrońcię? ;)[/SIZE] [SIZE=1]Może przez przypadek wiesz co u niej? :eviltong::scared:[/SIZE]
  8. Cze Laski wszelkiej maści!!! Przeleciałam z grubsza kilka stron i widzę że już strasznie nie w temacie jestem, nowego wałowacza widzę?!!! No i Perzynka biedulinka ale Majutę jak zobaczyłam i Grocha i Tetralotka oraz Białasy to odetchnęłam :) Mam nareszcie kompa w domu to będę nadrabiać zaległości :) A teraz tak na szybko wieeeelkaaaa prośba podpiszcie kochane petycję, taką o: [SIZE=2] [/SIZE][URL="http://www.petycjeonline.pl/petycja/petycja-o-wymierzenie-kary-bezwzglednej-mezczyznie-ktory-zaglodzil-swojego-psa/238"][U][SIZE=2][COLOR=#0000ff][SIZE=2][COLOR=#0000ff]http://www.petycjeonline.pl/petycja/petycja-o-wymierzenie-kary-bezwzglednej-mezczyznie-ktory-zaglodzil-swojego-psa/238[/U][/COLOR][/SIZE][/COLOR][/SIZE][/URL] wkleiłam to w dziale media i coś tam ale same wiecie, nie wszyscy tam zaglądają w Wy dobre ludzie jesteście i poświęcicie minutkę na zarejestrowanie się i podpis w słusznej sprawie i może roześlecie do innych... Ach stęskniłam się za Wami :-* I ja jak zwykle z takim tycim, tycim pytankiem do Wiedzących: co tam u Gizmoniusza? :) pozdrawiam serdecznie z zamrażarki
  9. Tu można podpisać petycję za wymierzeniem najwyższej przewidzianej kary czyli 2 lat więzienia. TOZ będzie wystepował jako oskarzyciel posiłkowy. Nasze podpisy mają pomóc w uzasadnieniu, że nie jest to czyn o małej szkodliwości społecznej więc kara więzienia się należy. Roześlijcie proszę ten link do swoich znajomych musimy zebrać 500tys podpisów [URL="http://www.petycjeonline.pl/petycja/petycja-o-wymierzenie-kary-bezwzglednej-mezczyznie-ktory-zaglodzil-swojego-psa/238"]http://www.petycjeonline.pl/petycja/pet ... go-psa/238[/URL] pozdr F.
  10. Kochani, korzystam z tego, że jestem na forum - Mrówcia bez zmian, humor dopisuje, apetyt też, uśmiech nie schodzi z paszczy czy też moze raczej z ogonka :-) Jest z Magdą w Warszawie, więc miałam okazję widzieć ją kilka dni temu - psinka jak marzenie :) Może po prostu ten nowotwór przestał się namnażać? Może mrówcia ma szczęście być w tej dziesiętnej procenta, któremu zdarza się taki cud? Nieważne, grunt, że psinka ma się ok :-)
  11. [quote name='Bila']Fasolka, a Ty tak nie mogłabyś do nas na dłużej:roll::roll::roll: Witanko:multi::buzi:[/QUOTE] Witanko :-) serdeczne :-) No właśnie jakoś tak wpadam jak po ogień, żałuje bo nie jestem w stanie śledzić wątku w 100% mnóstwo mi umyka :-( Niestety. A teraz jeszcze urlop dwa tygodnie bez cywilizacji. Bila, Maupa ściskam serdecznie Was i sierściuszki oraz krewnych i znajomych królika wpadających tu z ciepłym słowem :-) F.
  12. [quote name='Maupa4']Dziś mijają dwa lata a własciwie to 104 tygodnie od tamtego czwartku ... Na pewno nie było tak gorąco jak dziś ... ... bo jakby tak było to przecież mimo wszystko chyba nie poszłybyśmy wtedy ... Mona pamiętam i zawsze będę pamiętac ... I boli tak samo jak wtedy ... Boli tak samo każdego dnia ...boli od 728 dni ... boli od 104 tygodni ... ... Dwa lata temu w czwartek bo to był czwartek ... I jest to prawda ... od tamtej pory wszystko ma inny sens ...[/QUOTE] Kochana ja też pamietam, pamietam ten straszny czwartek, pamietam telefon od Lavinii bo to ona mi powiedziała, pamietam jak nie mogłam uwierzyć i jak strasznie mi było Was żal... Kochana Moniś Hilton... Czytam, to co pisze Bliss i tak bardzo się znią zgadzam. Buziaki. F.
  13. Dziękuję - bardzo bardzo bardzo!!! Jesteś kochana :-) I takie ładne, jaśniejsze wyszły niż to co Ci przesłałam. Jeszcze raz dziękuję Karolino - wielki buziak! :-) Maluch od kilku dni przyzwyczaja się na spacerach do tej mojej znajomej, która ją będzie wiozła do nowego domu i która będzie pilotować sprawę. Nowy dom czeka na Maję z niecierpliwością, Pan wziął wolne do środy :-) Bardzo mnie to ucieszyło, bo raz że pokazuje zaangażowanie, to jeszcze będzie to miało taki skutek, że od soboty do środy Mała na pewno się poczuje zakumplowana z nowym panem :-) Jest też zamówiona z Animalii wyprawka i propozycja zwrotu połowy kosztów sterylizacji. No w szoku jestem przyznaję. :-) ode mnie wyjedzie z 'zapachowym' kocykiem, żeby przez kilka pierwszych dni miała zapach z którym się czuje pewniej no i kilka drobiazgów z którymi sobie u nas funkcjonuje oraz karma na początek :-) Kochany Maluch... Ach.
  14. Dziś mija tydzień po sterylce. Stresowałam się bardzo ale na szczęście wszystko ok. W piątek zdjęcie szwów. Dzień po sterylce trzeba ją było powstrzymywać przed szaleństwami bo tak się dobrze czuła, że wariowała jak zwykle ;) Trzy słowa o domu. Samotny pan w wieku około emerytalnym (bliska rodzina moich bardzo dobrych znajomych psiarzy) który przez całe życie miał psiaka. Poprzedni odszedł mu dwa lata temu w wieku 14 lat. Bardzo chciał wziąć następnego ale rozchorowała mu się żona, która niestety również kilka miesięcy temu zmarła i pan czuje się baaardzo samotny. Pracuje i są to 12h dyżury ale może psiaka zabierać ze sobą. Generalnie na moje uwagi, że nie jest to najlepiej wychowany pies i trzeba jeszcze nad nim popracować usłyszałam, że raczej ona będzie rozpieszczana niż wychowywana... ;) Niech tam będzie jak chce, byle im się dobrze układało :) Moi znajomi będą mieć nad tym pieczę, w razie wyjazdów czy nagłych zdarzeń będą pomagać jak przy poprzednim psiaku. Zresztą Maja im się bardzo spodobała i sami ją chcieli wziąć ale... Mają już w domu dwie takie agentki i z trzecią nadaktywną mogłoby być słabo ;) No i jeszcze jedno.... Wiecie jak to jest z adopcją... Z jednej strony oczywiście bardzo się cieszę ale z drugiej na samą myśl, że mam się z nią rozstać ściska mnie w gardle :( No głupi człowiek taki :( Ach :( Poprosiłam nieśmiało Karolinę o wstawienie zdjęć, są marne bo tylko z komórki ale zawsze coś. Z góry bardzo, bardzo dziękuję, duży buziak Kochana :-)
  15. Dziewczyny Kochane dzięki za obecność i za propozycje pomocy, wielki buziak. Sunieczka jest świetna, bardzo kochana, przytulasta i taka optymistyczna a do tego błyskawicznie się uczy;-) :-) Niestety wsadziłam gdzieś bardzo głęboko kabel od aparatu no i zrzucenie zdjęć stało się niemożliwe :((( Załamka. Na szczęście, czas tak szybko mija :) Suniatko już zaszczepione na wirusówki (prawie 3-tyg. temu) a jutro umówiona sterylka w elwecie. No i co najważniejsze, po zdjęciu szwów czyli w okolicy weekendu 12-13 czerwca maluch jedzie do nowego domu :-) :-) :-) Przyznaję, że trudno będzie nam się rozstać. Nawet mój Duży ją uwielbia, dziś nie chciał iść bez niej na spacer ;-) Przyszły właściciel zgodził się na zaproponowane przez nas imię Maja ;-) Poprzedni jego psiak miał na imię Gucio, więc jakoś pasuje ;-) no i do niej bardzo :-) Taki uśmiechnięty, zaradny psiak :-) Więcej szczegółów o nowym domu w następnym wpisie :)
  16. Zdjęcia mi się nie udało umieścić - zgubiłam gdzieś ściągę do umieszczania zdjęć :( Muszę poszukac wskazówek. Ale dobra wiadomość jest taka że Maluch jest u mnie :) od poniedziałkowego popołudnia. Jest juz po wizycie u weterynarza i ... kilku dniach. A zaczęło się tak: [B]Dzień pierwszy[/B]. Przyjechała ok 18:00 wystraszona, puchata, trzęsąca się kulka. Ze stresu nie chciała nawet stać na własnych łapach... Trzeba ją było wynieść z samochodu i wnieść na trzecie pietro. Nawet na trawniku nie chciała stać tylko się zaraz kładła. Jeszcze dwa razy wynosiliśmy ją na siusiu. Nie zrobiła. Leżała w domu na posłanku w przedpokoju i trzęsła się jak osika. :( Nie jadła, nie piła. Dopiero w nocy usłyszałam, że popija wodę. [B]Dzień drugi[/B]. Rano, na nasz widok jakby drgnął koniuszek ogonka. A może to raczej na widok miseczki ;) Na porannym spacerze udaje się przejść kilka metrów ale bez efektów. Na drugim spacerze udaje się przejść na kolejny trawniczek, ucieszyć się na widok kota i wejść po schodach na półpietro. Na kolejnym udaje sie nam dojść do końca ulicy i dumać na szerokim trawniku jakieś pół godziny. Bez efektu. Na popołudniowym jesteśmy co prawda z ociąganiem ale jednak znowu na tym szerokim trawniku. Ludzie zwracają na nas uwagę ;) pytają, pocieszają :) Pewna bardzo duża harciczka bardzo chce się bawić - maluch bardzo dobrze reaguje na nią i na inne psy :) Ludziom nie ufa. Tyle wiem. Podczas tego spaceru udaje się wreszcie zrobić dłuuugie siku. Wiem, że to stres :( Wiem też, że to jest jakieś owczarkowate stworzonko ale raczej ON-ek to to nie jest ;) Może gdzieś tam troche collie ;) Tego dnia nie decyduję się na wizytę u weta. Nie chcę jej tego robić. Podaję tylko tabletki na odrobaczenie instaluję obróżkę p/kleszczową i czekam kupy, która nie nadchodzi. Wieczorem udaje nam się w miarę normalnie przespacerować do końca kolejnej ulicy. Siku ani kupy nie widać ale po powrocie Maluch kładzie się na progu między przedpokojem, gdzie ma legowisko a pokojem w którym toczy się życie i ciekawie łypie co sie tam wyprawia ;) Nocny spacer wykonujemy w tercecie: Malucha, Duży i ja :) Jakoś się udaje nie zaplatać w smycze ale efektów nie ma. [B]Dzień trzeci[/B]. Upłynął pod znakiem weterynarza. Po porannym spacerze (bez efektów) uznałam, że chyba największy strach mija (prawdę mówiąc jestem zaskoczona tempem) i może należałoby się wybrać do weta, bo może to niekupanie to coś więcej niż stres no i w ogóle niech ją fachowiec obejrzy. Maluch całkiem sprawnie porusza się na smyczy, co prawda ma jakieś menelskie zapędy do śmietników i innych zakazanych miejsc ale smycz - rewelacja :) Wizyta u weta przynosi największe odkrycie - sunia jest prawie dorosła!!! To znaczy ma co najmniej 12 miesięcy!!!! Uwierzcie, wszyscy łącznie ze mną i wetem na początku myśleli, że to maluch mix duzych ras!!! Zachowuje się jak dzieciak, pan doktor przypisał to wolnemu dojrzewaniu owczarkowatych ;) No i teraz stres: czy skoro się wałęsała ostatnie 2-3 miesiące to nie jest w ciąży???!!!! O dżizas... Robimy usg ale z powodu pełnego pęcherza i jelita zajetego wiadomo czym niewiele widać :( Robimy też rtg - jesli ciąża jest zaawansowana będzie widać skostnienia kręgosłupików- na szczęście nie widać. Umawiamy się, że zaraz po wypróżnieniu zapiszemy ją do specjalisty na usg całej jamy brzusznej, bo napina brzuszek a nie chcą jej stresować i cisnąć. W każdym razie poza tym wygląda, że jest ok ale szczepienia będą mozliwe dopiero po 100% wykluczeniu ciąży i ustabilizowaniu przemiany materii. W drodze powrotnej z lecznicy do domu pojawia się i sikuuu i kupaaa ;) :) co za radość, nie sądziłam, że kiedyś tak sie uciesze na widok kupy ;) Udaje mi się umówić wizytę usg jeszcze tego samego dnia. Po powrocie do domu okazuje się, że nie ma co tak siedziec w przedpokoju skoro w pokoju i kuchni dzieje się tyle fajnych rzeczy. No i jest towarzystwo ;) Nie tylko Dużego ale też moje okazuje się jest jakąś atrakcją ;) Po 19:00 udaje wykonac usg - pan doktor ma magiczny wpływ na maluszkę - łagodnie do niej przemawia i udaje się niemal bezstresowo wykonac badanie. Badanie wykazuje brak ciąży!!! Cieszę się z tego niczym nastolatka ;) reszta też bez zarzutu tylko kupyyy tam jeszcze sporo ;) W czasie spaceru powrotnego Maluszka wpada w dobry humor i zaczyna podskakiwać i smiesznie łapać mnie za końce palców. Ogonek właściwie pracuje non stop. Wobec obcych jest nieufna. Tzn interesuje się przechodzącymi ludźmi ale kiedy zaczynają na nią zwracać uwagę wycofuje się. W nocy mamle mojego kapcia a po zabraniu go zaczyna mamlać koc a po ofuknięciu zaczyna popiskiwać z nudów ;) [B]Dzień czwarty[/B]. Upływa pod znakiem regularnych sików co spacer. Tzn jeden spacer jedno dłuuugie siknięcie. Kupuję prasowane gryzaki-kostki. Mój Duży ogląda je z niedowierzaniem ale Maluszka wie co się z tym robi. Od wczoraj mamy taki postęp, że w przypływie zabawowych szaleństw z Duzym wskoczyła na kanapę i rozłożyła się tam z zadowoleniem ;) Chyba nie jest z nią tak źle jak to się zapowiadało, jakaś socjalizacja błyskawiczna nam tu wyszła a w takie cuda to ja nie wierzę ;) musiała mieć wczesniej nie takie najgorsze doświadczenia z ludźmi, dopiero te ostatnie miesiące tak ją zestresowały. Moim zdaniem po wszystkich szczepieniach (które zajmą ok miesiąca) będzie gotowa do adopcji :) Jest cudna, lubi wszystkie psy, pozytywnie reaguje na koty, jest zainteresowana dziećmi, a w ogóle jest bardzo łagodnym i pogodnym stworzonkiem. Na razie ani razu nie załatwiła się w domu. Jedyne co może stanowić problem to zostawanie w domu. Na pewno jak zostaje sama to piszczy, może też zdarzyć się że coś zniszczy ale ja po moich doświadczeniach z terierami jestem pozytywnie zaskoczona -teriery gryzą do skutku a ona sobie tak po prostu niewinnie podgryza, przynajmniej póki co (mimo mamlania nic nie zniszczyła, na kapciach i kocu ani śladu ząbków) Poszukam ściagi do wklejania zdjęć, była tu gdzies na dogo jeszcze przed zmianą. Jak tylko znajdę wrzucę zdjęcia, które są dość marne bo ona się cały czas rusza ;) Jak przyjedzie mój małżon to postaramy się fotnąć z lepszym skutkiem :)
  17. Boże... Dopiero dziś przeczytałam... Jakie to cholernie niesprawiedliwe :( Ściskam Was mocno. Bądź szczęśliwa za TM Adziaczku...
  18. Moja tymczasowiczka ponoć namierzona, nie zrozumiałam czy będzie łapana czy jest już złapana ale przeżyła od ostatniej wizyty i ma przyjechać w poniedziałek po długim weekendzie. Zdecydowałam kapać ją zaraz po przyjeździe i teraz się zastanawiam czy w ogóle zaraz (ma przyjechać 3 maja ok g. 17-18) nie lecieć z nia do el-wetu tam mają czynne cały czas. Może niech ją odkleszczą, odrobaczą i ogólnie obejrzą??? Kochane jesteście, ze pamietacie ;-) A to o głucholcach to jakaś maksymalna głupota, przecież są ok??? Jak każdy normalny tylko głuchy ktoś??? Maupa, w każdym razie Twoje wyglądają ok :))). Mało tego niewidząca Migotyna wygląda na szczęśliwca nad szczęsliwcami!!!??? Ockhama, ściskam Cię z całych sił :-) Dzięki za zaproszenie, wzruszyłam się :-) Gizmoniusza chętnie ucałuję gdzie się da (i jeśli się da ;-))) Co do adopcji koniczynków polecam naszego malucha z uratowanym oczkiem, angloarab po bardzo dobrych rodzicach, śliczny, nazywa się Bursztynek (po mamie Białce) i jest od soboty pod opieką fundacji Pegasus, która mu szuka domu. Wiem, że dobrze się tam czuje i bryka ile sił.
  19. Ja przepraszam boi nie całkiem moze doczytałam że z tą agresją to co jest? Przypisana do głuchych czy jak? Ja se wypraszam, znam całkiem sporą gromadkę głuchych, z czego jedna urocza para mieszka hehehe w magicznym m. i tą są akurat homo sapiensy ale agresji nie zauważyłam??!!!! Do tego ja mam w domu agresywnego psa. Jest bardzo agresywny - przywalił jednemu z weterynarzy dwa dni temu z tzw bańki (nochalem) z powodu depilacji nogi przy zdejmowaniu wenflona hehehehehe oprócz tego robi strasznie groźne miny i jest maksymalnie pewien siebie. Innych pewnych siebie samców (niestety tylko) rodzaju canis nie znosi ;-))) Rodzaj ludzki kocha a on go tak zawodzi... Zastrzyki mu robią bolesne, depilacje, boją się go, każą pantofelek na łeb zakładać i uciekają z wrzaskiem... Ach. A te Wasze białe groźne potwory to ja nie wiem jak takie mozna w domu trzymać ;-) ;-) Hehehehe Duży miał stałe utarczki z jednym takim Bostonkiem a Gizmo by go na pewno do furii doprowadzał ;-) Ech, chłopaki ;-) heheheh jestem ciekawa bardzo JAK to jest Bila a g r e s y w n i e połozyć się spać heheheheheheh ściskam F. Buźka
  20. [quote name='ockhama'] No to może ja odpowiem "za" M... Klaudyna niedawno do mnie dzwoniła - u Gizmo wszystko ok. :lol: walczą nadal wytrwale z jego alergią skórną, są co miesiac u moich wetów więc mam info [I]first hand & second hand[/I] ;) a i nieustannie wszystkich zapraszam do magicznego m. na spotkanie w realu - nie ma to jak zobaczyć Gizmo na żywo... [COLOR="silver"]a teraz święta pora kolacji i medykamentów[/COLOR] ;)[/QUOTE] Heeeej.... Magiczne miasto :-* Miszkałam kiedyś :-) Mniam :-) Baaardzo chętnie przy jakiejś wizycie uściskam Gizmoliniusza jesli tylko Ty i Klaudyna się zgodzicie :-))) Łaaaał, nawet nie myślałam, jeeeej jak to byłoby cudnie :-)))) Próbuję jakoś nadrabiać zaległości forumowe ale tyle tego 'produkujecie' kobitki, że nie daję rady ;-) w tej chwili mam internet jedynie w pracy no i .... Cały czas trzymam kciuki za dobry obrót sprawy jeżeli chodzi o oczko S... Ściskam, F.
  21. Hej :) nadrabiając zaległości doczytałam się do dalszej dyskusji o smyczach i obrożach. I coś tam z doświadczeń chciałam dopisać. Ze względu na specyfikę Dużego obroża i smycz przede wszystkim muszą być trwałe. Doddy specjalistka od pit-ów i ast-ów podarowało Dużemu taką szeroką na kilka centymetrów, parcianą (z dziurkami wzmocnionymi metalowymi nitami) produkcji czeskiej. Jest świetna i bardzo dobrze się trzyma, szczerze polecam - każdy czołg jest w niej w miarę okiełznany. Smycz natomiast poleciła mi kiedyś dziewczyna posiadajaca husky'ego, pracownica w zwyczajnym zoologu. Smycz jest parciana ale podwójna i kilkakrotnie przeszyta - jako jedyna wytrzymała już ze dwa lata i ma się (w miarę) dobrze ;) wszystkie wcześniejsze, również skórzane rwały się w miejscu przeszyć lub nitowań i to niekiedy w strategicznych momentach ;) Maluch do mnie jeszcze nie przyjechał. Czekam na złapanie go w czasie długiego weekendu. Jesli idzie o kąpanie to zwyciężyła (na razie teoretycznie) opcja 'od razu' - ponieważ boję się, że ten smród może być na tak małej powierzchni nie do zniesienia a maluch już będzie tak zestresowany, że to chyba i tak nic nie zmieni. Jedynie postaram się nie używać prysznica tylko polewać jakimś naczyniem ;) Bila, pyszny był Twój opis zachowania Grubego :* podczas prania posłanka :) WIdziałam go trapiącego się Twoim postępowaniem oraz smrodem posłanka PO praniu... Maupo, masz może jakiś wieści od Gizmoliniusza? Albo od Biedrońci? Tak tylko cichutko i bardzo nieśmiało pytam ;) Ockhama? Jak oko? Pozdrawiam Was i ściskam, F.
  22. Hehhehe i wyskakuję znowu jak diabeł z pudełka ;) No niestety tymczas co się do mnie wybiera :evil_lol: wziął i się nie dał złapać. Ponoć kilo kiełbasy poszło i nic :shake: Gupek mały. Martwimy się z panią co go dokarmia i łapała, że coś mu się stanie:-( Ponowna akcja za dwa tygodnie w długi weekend - wtedy będzie miała córki do pomocy. Na razie modlimy się, żeby maluchowi nic złego się nie stało :roll: Nakupowałam trochę rzeczy ale sama nie wiem co to się będzie działo :oops: Duży jest z ludźmi zsocjalizowany ponad miarę (ostatnio nałogowo usadza się na krześle przy stole ;) nic nie zakąsza tylko ogląda sobie ;)) A maleństwo ponoć na widok człowieka zwiewa lub drętwieje... :( Maupa pytałaś czy mam kojec, otóż to jest trochę skomplikowane - oczywiście nie mam dostępnego na Mokotowie kojca ale moi teściowie mieszkają na wsi (heheheh wymyślili sobie agroturystykę na emeryturze) i tam dałoby się zorganizować coś w rodzaju kojca. Jednak bardzo bym chciała tego uniknąć bo mała ma się socjalizować a nie siedzieć sama. Pomyślałam że jak tu się będzie nie wiem co działo i temu nie podołam, to przeciez nie dam na poniewierkę, zamknę w kojcu i będę myśleć. I apropos dobrych rad: jak myślicie czy lepiej malucha wykąpać od razu po przyjeździe, na fali ogólnego szaleństwa, czy też poczekać aż trochę ochłonie? Na pewno jest strasznie utytłana i ponoć okropnie zakleszczona. Wizyta u weta następnego dnia po przyjeździe. Bo co do kąpieli u mnie zdania są podzielone :cool3: Jak tak patrzę na te zdjęcia koni, to powiem Wam, że w fundacji Pegasus (chyba tak się ją pisze) pracują fantastyczni ludzie, którzy uratowali przed wetem-rzeźnikiem a właściwie wetem-myśliwym ślicznego źrebunka mojej teściowej, który rozorał sobie głowę. Fundacja przysłała weta z SGGW, który przez trzy godziny w nocy szył mu głowę, ratował oko itd. Molto Grazie Dobrzy Ludzie :loveu: Bila, mam czerwoną, chyba skórzaną, dużą obrożę. Leży u mnie bo mój kark i dresiarz czyli Duży okazał sie jednak do niej za malutki :crazyeye: a kupowałam 'na oko' :eviltong: Daj wymiary szyjowe swojego Białaska, moze dla niego sie nada. Jest nieużywana ;) Pozdrawiam Kochane, F.
  23. Dzięki Kochane! Niestety akcja na 2 tyg odwołana. Maluch nie dał się złapać :( Ponoć poszło kilo kiełbasy i nic. Z każdym kolejnym łapanym kęsem była mniej zainteresowana. Raz kilka dni wcześniej udało się ją złapać ale przegryzła sznurek na którym była uwiązana... Bardzo się martwimy z Panią, która ją dokarmia i ma złapać, że coś się maluszce stanie. Ponoć biega z innymi psami przy dość ruchliwej drodze, do tego jest niemiłosiernie zakleszczona i w ogóle bida taka :((( A u mnie czeka na nią nowy kocyk, karma dla maluchów dużych ras i odżywka dla takich właśnie... Jedyna dobra wiadomość jest taka, że rozpuściłam wici i mam jednego potencjalnie zainteresowanego :) Mam nadzieję, że po doprowadzeniu dziewczynki do jakiej takiej równowagi udałoby się ją dobrze umieścić. Ale to pieśń przyszłości niestety :( Na razie trzymajcie kciuki, żeby przez najbliższe dwa tygodnie nic się psiemu dziecku nie stało. Pani która ma ją złapać wybiera się tam w okolicy weekendu 24-25.04 i będzie miała kilka dni na złapanie, ściąga też do pomocy córki, więc mam nadzieję, że los będzie łaskawy i akcja się powiedzie a maluch trafi do mnie na koniec długiego weekendu. Postaram się dziś z domu wrzucić zdjęcie, mam jedno słabej jakości bo zrobione telefonem ale zawsze coś. Jeszcze raz dzięki za wsparcie :)
  24. [quote name='Bila']FAsolka:multi::multi::multi::multi:. Gdzieś była????:mad::mad::mad:[/QUOTE] Bila, Kochana nie bij... Jakoś tak odleciałam od Dogo dość daleko :( Myślałam sobie, że jakby co to Maupa, Lavinia, Doddy i inne kobitki mają mój telefon :) więc zawsze można zadzwonić, że jest jakiś maluch do wyprowadzania albo coś w tym stylu :) Jak Twój Białasek ślicznasek? Teraz będę częściej zaglądać bo założyłam swój pierwszy wątek - jedzie do mnie w niedzielę 4 miesięczne maleństwo (hehehe podobno mix ON-ka i Kaukaza) z lubelszczyzny na tymczas. Ciekawe co na to mój Duży Czarniawy heheheh mam nadzieję, że jakoś zaakceptuje malucha bo maluch się musi socjalizować a inaczej będę go musiała wsadzić do kojca :( I tyle prywaty, bo mnie Maupiszonka pogoni ;)
  25. Dzięki Karolina za szybki odzew :) Masz pewnie rację z tym kąpaniem. Dzięki :)
×
×
  • Create New...