Jump to content
Dogomania

BUDYŃ w domu :)


R-oy

Recommended Posts

Jezeli Budyn podczas kontaktu z innymi psami sika lub nawet robi "dwojki" swiadczy to o bardzo duzym leku. Nie narazaj go wiecej na bezposredni kontakt z psami, musisz zaczac z nim socjalizacje bardzo powoli, malymi kroczkami. Wyglada na to, ze to iz mieszkal w schronisku w otoczeniu psow wplynelo na niego negatywnie i teraz kazdy kontakt z psem kojarzy mu sie ze schronem, z przepedzaniem przez inne psy itd. O ile pamietam Budyn nie byl nigdy zaatakowany ani ugryziony przez innego psa natomiast sam fakt, ze wychowal sie od szczeniaka w miejscu gdzie tak na prawde nie mial swojego azylu, w ktorym moglby sie schronic przed bardziej napastliwymi psami, fakt niedopchania sie czasem do jedzenia, brak tak na prawde poczucia bezpieczenstwa odbil sie na nim na tyle mocno, ze teraz reaguje sie lekiem przed innymi psami. Znam jeszcze jednego takiego psa ze schronu - Shreka, tez wychowal sie od szczeniaka w schronisku, tam byl bardzo towarzyskim, powiedziec mozna nawet radosnym psem, swietnie dogadujacym sie innymi psami a po adopcji zmiana jest niesamowita, jakbym widzial kompletnie innego Shreka...
Przede wszystkim zacznijcie socjalizacje od umowiania sie regularnie z kims kto ma zrownowazonego, spokojnego psa (najlepiej starszego) i pierwszy kontakt niech bedzie z bardzo duzej odleglosci, takiej w ktorej Budyn bedzie na tyle spokojny, zeby mozna go soba zainteresowac. Powinno to wygladac tak mniej wiecej: Wychodzicie z Budyniem na smyczy, stoicie 5 min, nic sie nie dziej, na horyzoncie pojawia sie umowiony obcy pies (na smyczy, zeby czasem nie podbiegl) wiedy dajecie smaki Budyniowi, bawicie sie jakas ulubiona zabawka itp, pies znika, konczy sie zabawa. Powtarzajcie to kilka razy. I tak z coraz mniejsza odlegloscia ale nie spieszcie sie ze zmniejszaniem dystansu, to ma przebiegac konsekwentnie i malymi krokami.
Nie starajcie sie na sile kontaktowac go z psami, nie glaszczcie (!), nie przemawiajcie (!) do niego, pies to nie czlowiek, nie rozumie tego co do niego mowicie, jesli w obecnosci przerazajacej go sytuacji glaszczecie, przemawiacie, "uspokajacie" psa to tak jakbyscie mowili mu - taaak, to jest przerazajaca rzecz, wiem, ze sie boisz bo jest czego, ja tez sie tego boje.... W sytuacjach kiedy wpada w panike (np natkniecie sie przypadkowo na innego psa w bliskiej odlegosci) zachowujcie sie naturalnie, nic nie mowiac po prostu odchodzicie z tego miejsca tak aby nie sygnalizowac Budyniowi, ze cokolwiek sie wydarzylo.
Jesli chodzi o psa sasiadow to po prostu zaczekajcie zawsze zanim wyjdzie juz z klatki i wtedy wyprowadzajcie Budynia, nie ma potrzeby narazac go na stres.

A jak z nocnymi "dwojkami"? Poprawilo sie?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 365
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

hahaha... spoko, to już pikuś w porównaniu z sikaniem na stole :cool3:

a tak serio, to w sumie nie jest problem, bo psów na osiedlu/ulicy można unikać, ale mój brat ma psa, nasi najlepsi znajomi z tego samego osiedla maja psa i fajnie byłoby gdyby Budyń się z którymś zakolegował, bo miałby kompana do zabawy...
ale tak jak napisał Roy, będziemy próbować małymi kroczkami... chociaz generalnie stosujemy sie do opisanych przez Roy-a zasad... bo przybliżaliśmy "zaprzyjaźnionego" psa powolutku, była na smyczy, nie biegała, nie skakała, a my zagadując Budynia nie staraliśmy się go uspokajać (może źle to opisałam), ale właśnie odwracaliśmy jego uwagę, na zasadzie "zobacz, nic się nie dzieje, pobawmy się"....
no ale... cierpliwość jest kluczem i będziemy próbować dalej ;)

Link to comment
Share on other sites

Rzeczywiście zaszła pewna zmiana :)

Kilka dni temu Budyń miał okazję poznać "swojego szwagra", czyli psa mojego brata. Diego - spaniel, nieco większy od Budynia, ale za to bardzo zaczepny, rozpieszczony, ustawiający wszystko i wszystkich wg własnego widzimisię, dominujący nad innymi psami, ludźmi i wszelką zwierzyną (z końmi włącznie!). Psiaki spotkały się na dworze, przed blokiem moich rodziców. Początkowo Budyń, jak zawsze, chciał uciekać, ale chwilę tam staliśmy więc nie miał wyboru. Diego trochę go zaczepiał, wąchał, ale był raczej przyjazny, a Budyń po raz pierwszy nie zsiusiał się ze strachu. Było tak dziwnie spokojnie, że weszliśmy na górę do rodziców (więc żaden pies nie był u siebie). Psiaki weszły na górę bez smyczy (Budyń trafia sam, a Diego pomylił piętra :eviltong:), w przedpokoju chwilę się powąchały i Budyń jednym szczeknięciem załatwił sprawę. Nie wiem jak to zrobił, ale TOTALNIE zdominował psa, który do tej pory był wcielonym demonem! Szczeknął tylko raz, a Diego się uspokoił, odsunął, Budyń zajął jego legowisko, zjadł mu piłkę, pił z obu misek. A Diego cały wieczór spędził pod stołem. Próbował jeszcze kilka razy podejść do Budynia, ale Buba tylko podnosił wzrok na niego i ten się cofał i piszczał...
Do tego Budyń wcale nie wyglądał na zestresowanego sytuacją, nie szczekał, nie warczał, bawił się piłką, podchodził do nas, do rodziców, przenosił się z jednego legowiska na drugie (bo w efekcie zaanektował oba ;-) ) i w końcu zasnął :smile:
A Diego?! Pierwszy raz w życiu widziałam go w takiej sytuacji... Spokojny, wycofany, cichutki, zupełnie nie rozumiejący co się stało... Próbujący od czasu do czasu pobawić się jednak z "królem przedmieścia"...
Na koniec poszły razem na spacer... tzn. nie całkiem razem, bo Diego trzymał się nadal trochę z tyłu...

Dodatkowo zignorował ostatni suczkę znajomych, co też jest dużym postępem, bo wcześniej siusiał na jej widok ;)

Nasz mały terminator:loveu: Może teraz dopiero wyjdzie jego prawdziwa natura :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Budyń latający pozdrawia serdecznie :)
[IMG]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/IMG_0008.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/IMG_0024.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/IMG_0034.jpg[/IMG]

przerwa na picie... (chociaż tescowa siata i słoik po ogórkach nie robią nam najlepszego "pi-aru" ;) )
[IMG]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/IMG_0012.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/IMG_0047.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/IMG_0041.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 2 weeks later...
  • 2 weeks later...

Budyń nad morzem :)

[video]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/MVI_0050.AVI[/video]
[video]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/MVI_0051.AVI[/video]
[video]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/MVI_0054.AVI[/video]
[video]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/MVI_0056.AVI[/video]

[IMG]http://www.adamscy.user.icpnet.pl/IMG_0026.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

no właśnie GRAFITOWY!!! zawszę mówię, że on jest grafitowy... a ludzi dziwnie na mnie patrzą...
a właśnie, że jest :eviltong:

a jeśli chodzi o samego Budysia, to niestety nie jest nic lepiej... żeby nie powiedzieć, że gorzej... :(
zwierząt - psów, kotów, nadal unika jak ognia, więc tu bez zmian....
robi się natomiast coraz bardziej agresywny w stosunku do ludzi...
boimy się już zapraszać kogokolwiek, czy chodzić z nim gdzieś, bo goście u nas są zawsze co najmniej "uszczypnięci" lub nawet wychodzą z przegryzionymi nogawkami...

eskalacja tego zachowania nastąpiła, kiedy zaprosiliśmy do nas psią behawiorystkę (chyba tak trzeba ją nazwać)
zaprosiliśmy ją, bo bardzo martwi nas to jego podgryzanie, zwłaszcza, że atakuje też tych których zna (i chyba lubi) i robi to zawsze tak znienacka... nie warczy, nie ostrzega... leży sobie i nagle jak wąż, jednym ruchem startuje i gryzie... :-(

no i obecność tej Pani strasznie Budynia wkurzyła... nie wiem czy wyczuł po co przyszła, ale nigdy wcześniej się tak nie zachowywał....
warczał na nią, szczekał, rzucał się kiedy tylko próbowała się ruszyć... ona go ignorowała (i tu podziwiam, bo regularnie kłapał ją zębami, a ona udawała niewzruszoną) i kazała nam nie reagować, bo chciała zobaczyć jego reakcję...
jej obecność tak go rozjuszyła, że jeszcze przy samym wyjściu szarpał ją za nogawkę...

i w sumie nie bardzo wiemy co robić... głównie dlatego, że jego zachowanie jest takie.. "zdradliwe"...
gdyby np. warczał, jeżył się, szczekał, to można by zareagować, np. oddalić się z nim z miejsca/sytuacji, które go denerwuje...
a on w ogóle się nie zdradza... nie szczeka, leży sobie, spaceruje, je, przysypia, podchodzi i zaczepia żeby go głaskać... po czym w jednej sekundzie rzuca się do ataku...

wczoraj poszliśmy do weterynarza obciąć pazurki... ale niestety nie udało się tego zrobić.... dwóch mężczyzn nie dało rady go utrzymać, tak się wyrywał i gryzł... nie pozwolił się wetowi nawet DOTKNĄĆ dłonią, o obcinaniu nie wspominając...
a kilka miesięcy wcześniej, w tym samym gabinecie, pozwolił sobie zrobić zastrzyk i zeskrobinę do krwi i nawet nie pisnął...

właściwie nie wiem już gdzie szukać pomocy... zwłaszcza dla niego... żeby pokonać strach, który nim kieruje, bo pewnie jakieś lęki są przyczyną ataków...

Link to comment
Share on other sites

o kurcze, fatalnie. nie mam pojęcia, co doradzić ani jak to wyjaśnić :( a ta behawiorystka znalazła jakiś sposób, coś doradziła? skontaktujcie się z psia wachtą, oni chyba z Poznania są i dużo pozytywnych/behawioralnych szkoleń robią, może bedą w stanie doradzić. napiszcie też parę maili w świat, np do tej kobiety, która napisała książkę o sygnałach ostrzegawczych, jakby tłumaczenie na ang było potrzebne, pomogę

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...