Radek Posted February 15, 2022 Posted February 15, 2022 My chodzimy z Gajką przeważnie co miesiąc (czasem nasza pani doktor zarządzi dłuższą przerwę), tylko mała mordka nieźle znosi wizyty. Podczas USG jest zazwyczaj bardzo spokojna, a z pobieraniem krwi jest tylko trochę strachu z goleniem łapki. Jedno, czego Gajka nie lubi i to widać, bo się cała spina, to mierzenie temperatury. Nieustające życzenia zdrowia dla Zuzi. Quote
szajbus Posted February 15, 2022 Author Posted February 15, 2022 U Was jest trochę inna sytuacja bo związana w małopłytkowością. U nas nie było takiej potrzeby i dziewczyny miały rozpiskę badań kontrolnych raz w roku, a od 8 roku życia raz na poł roku. To samo z ilością badań. Najpierw morfologia i biochemia, a potem pełen pakiet geriatryczny. Chyba, że jest jakaś choroba i trzeba to sprawdzić wynikami. Wówczas badania dodatkowe. Żadna sunia tego nie lubiła, ale Zuzka? Ta histerię ma chyba odziedziczoną w genach. Tego sie nie da opisać. To trzeba zobaczyć. Quote
dwbem Posted February 15, 2022 Posted February 15, 2022 A ja byłam zdziwiona, że moja Emi tak spokojnie znosiła wszelkie badania, kroplówki, zastrzyki, tylkoo faktycznie pobieranie krwi jej się nie podobało. Zwlaszcza, że przez wiele lat były wizyty domowe a teraz z powodu tej śledziony jeździła do kliniki do nie znanych sobie lekarzy. Quote
szajbus Posted February 15, 2022 Author Posted February 15, 2022 Balbinka sie bała, ale nie było paniki. Dzielnie wszystko znosiła, jakby wiedziała, ze nie ma wyjścia. Był jednak jeden lekarz ( szkoda, że się wyprowadził), który ją chyba hipnotyzował. Mógł z nią robić dosłownie wszystko. Ona mu patrzyła tylko głęboko w oczy. Nigdy w życiu nie widziałam psa tak zapitalajacego do gabinetu lekarskiego jak ona. Cieszę sie, ze to on prowadził ją do końca. Zuzi reakcja na niego? Rzucanie się, gryzienie, trzęsaka, kopanie, wierzganie, chęć ucieczki. Jednym słowem NORMA. Nie ma lekarza, który by jej nie określił jako histeryczkę. Przecież zanim do nas trafiła dała swój popis w gabinecie przed operacją ratującą jej życie i po niej, a miała wówczas zaledwie 9 miesięcy. To jest cala Zuzia. Wizyty domowe. Owszem próbowaliśmy i to wiele razy. Wcale, ale to wcale nie zachowuje się lepiej. chociaż..... ma wtedy więcej odwagi do klapania zębami. Na kilka dni przed wyznaczonymi badaniami, czy szczepieniami mamy serca w gardle i na ramieniu. Poza tym to kochany, przesłodki i bardzo rodzinny psiak. Quote
Radek Posted February 15, 2022 Posted February 15, 2022 U nas jest tak, że Gajka jest z Asią zupełnie spokojna w gabinecie. Ze mną jest lekki strach, ale bez kłapania. Tylko się wtula we mnie mocno. Quote
Radek Posted March 1, 2022 Posted March 1, 2022 Pamiętam o pożegnanych przyjaciołach. Cały czas. Quote
dwbem Posted March 1, 2022 Posted March 1, 2022 Ja przez 34 lata miałam swojego weta, przyjeżdżającego do domu, był wspaniały, niestety zmarł nagle i musiałam poszukać innego. Znalazłam takiego co przyjeżdża do domu i moje psy szczepi ale z Emi była poważniejsza sprawa. Na szczęście znalazłam doskonałą klinikę ze wspaniałymi lekarzami do których Emi z radością wędrowała no i uratowali jej życie. Quote
dwbem Posted March 1, 2022 Posted March 1, 2022 Dziękuję, Emi wróciła do formy, ma kosmiczny apetyt, muszę jej wydziuelać, żeby się nie utuczyła bo po operacji figura jej się poprawiła więc wolałabym, żeby tak zostalo. No i ma dobry humor i ruchliwość. Przed operacją wyglądala jak balon, myślałam, że to otyłość a to była opuchlizna chyba i rozdęta śledziona. Quote
dwbem Posted March 2, 2022 Posted March 2, 2022 Też mam taką nadzieję bo jeszcze nie mam wyników badania guzów, długo to trwa ale na to nie mam wpływu. Quote
szajbus Posted March 3, 2022 Author Posted March 3, 2022 Na wyniki histopatologiczne sie sporo czeka. Cały czas trzymam kciuki za to, żeby były dobre. Quote
Radek Posted March 3, 2022 Posted March 3, 2022 Też trzymam kciuki z całych sił i ślę dobre myśli. Quote
szajbus Posted March 13, 2022 Author Posted March 13, 2022 Nadal zaciskamy kciuki za wyniki Emi i powrót do zdrowia Gajuni. Zuzolec już miesiąc bierze leki na tarczycę. Na szczęście nie obserwujemy żadnych skutków ubocznych, a tego się bardzo bałam. Trzymajcie i za nią te swoje kochane łapinki. Kocham Was maluszki. Quote
Radek Posted March 13, 2022 Posted March 13, 2022 Piękne słowa na obrazku. Bardzo się cieszę, że Zuzia dobrze znosi leki. Kciuki oczywiście zaciśnięte. 1 Quote
szajbus Posted March 21, 2022 Author Posted March 21, 2022 Sześć lat temu Balbisia pobiegła na tęczowe łąki. Pamiętam ze wszystkimi szczegółami dzień, w którym sie u nas pojawiła. Było to zaledwie 2 miesiące po odejściu Psoni, kiedy moje serce jeszcze bardzo mocno krwawiło. Ona na cito potrzebowała domu, a ja się tłukłam z myślami czy zdołam pokochać innego psiaka będąc w żałobie. Moje obawy okazały się bezpodstawne. Balbisia od razu mocno chwyciła nas wszystkich za serducha. Psonia miała swój pokój w moim sercu, a Balbisia swój. W kolejnym zamieszkała Zuzia. Każda jest tak samo mocno kochana po dziś dzień i tak będzie zawsze. Mija sześć lat wspomnień, tęsknoty i morza wylanych łez. Wiele bym dała, żeby móc cofnąć czas i przytulic je choć przez jedną maleńką chwilę. Mam głęboką nadzieję, że Psonia zaopiekowała się Balbisiątkiem i obie czuwają nad nami i Zuzką. Balbisiu Kocham i tęsknie bardzo mocno. Quote
dwbem Posted March 21, 2022 Posted March 21, 2022 A ja stara cały dzień ryczę co chwilę bo dzisiaj pożegnałam moją ukochaną Emi. Może za jakiś czas przyfarnęłabym Nutkę, na razie nie jestem w stanie myśleć o innej suni. Dobrze, że jeszcze jest dwa lata starszy od Emi Maks, na razie zdrowy. Quote
szajbus Posted March 22, 2022 Author Posted March 22, 2022 Co takiego? Emi odeszła? Tylko nie to!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie tak miało być. Nie tak!!!!! Obie pierwszy dzień wiosny będziemy witać ze łzami w oczach. Tak strasznie mi przykro, tak strasznie mi ciężko. Nie mój psiak, a zalewam się łzami. Życie jest podłe! Psoniu, Balbisiu wiecie co robić prawda ? Quote
dwbem Posted March 22, 2022 Posted March 22, 2022 Niestety, miała najgorszego raka, który błyskawicznie dał przerzuty i krwotok. Jestem załamana, chodzę i ryczę bo bardzo mi jej brakuje. Jedyna pociecha, że miała dobre życie, przeżyła ponad 11,5 roku i nie zdążyła cierpieć. Pochowana z Fabią, tą rottka rekordzistką, która ją wychowala i kochała. Musimy się obie trzymać i wszyscy kochający swoje zwierzaki. Dziękuję za wsparcie w tej ciężkiej chwili. Quote
Radek Posted March 22, 2022 Posted March 22, 2022 Dnia 22.03.2022 o 17:20, szajbus napisał: Nie mój psiak, a zalewam się łzami. Mam tak samo, gdy odchodzi psiak. Nieważne, czy znam osobiście, czy znany jedynie wirtualnie. Zdecydowanie za krótko psy żyją. 1 Quote
szajbus Posted March 23, 2022 Author Posted March 23, 2022 Pamiętam jak pisałaś, że zjadła z apetytem swój pierwszy posiłek, jak ciągnęła na spacerek. W sercu miałam tyle nadziei. Nawet teraz chwilowy brak apetytu przy tym, że jadła smaczki mnie nie zaniepokoił. Byłam pewna, że da sobie rade, że jeszcze nacieszy się życiem. Kiedy się dowiedziałam, że rak był agresywny mimo wszystko w sercu miałam nadzieję, że ten skurczybyk da znowu o sobie znać kiedy Emi będzie już staruszką. Jestem załamana i zarazem wściekła na to wstrętne choróbsko. Nie oszczędza nawet zwierząt. Nie potrafię się z tym pogodzić. Muszę się wyryczeć, może wtedy poczuję ulgę. Masz rację, miała przy Tobie dobre i piękne życie wypełnione miłością i troska. Wiem co czujesz, Radek też wie, bo przechodziliśmy przez to samo wiele razy. W zasadzie powinnam Cię teraz pocieszyć, przytulić, a nie się załamywać. Mnie to dotknęło wirtualnie, bo osobiście nie znałam Emi. Jestem z Tobą, przytulam Cię, bardzo Ci współczuję, ale chce Ci powiedzieć, że moje serce też krwawi, a oczy są pełne łez z powodu tej straty. Nie jest to czcze pisanie. Naprawdę tak czuję i naprawdę płaczę nad stratą Emi i na tym, że wraz z nią umarła moja nadzieja. Quote
dwbem Posted March 23, 2022 Posted March 23, 2022 Wiem, że jesteście ze mną, jestem wam za to wdzięczna, trochę jest lżej choć i tak co chwilę ryczę jak sobie o niej przypomnę. Też miałam nadzieję, że da radę pożyć dłużej, okazuje się, że to bydlę jest złośliwe i szybkie. Myślałam, że Emi dożyje choć do 12tych urodzin w lipcu. Mam psy tyle lat, pochowałam już wiele, większość zabijał rak ale wciąż przeżywam odejścia wszystkich i o wszystkich pamiętam. Quote
szajbus Posted March 23, 2022 Author Posted March 23, 2022 Podobnie jak ja. Rak odebrał nam Balbinke i też bardzo szybko. Od diagnozy do odejścia minęło zaledwie 2 tygodnie. Mieliśmy nadzieję, że pożyje jeszcze z rok na leczeniu paliatywnym, ale bydle postanowiło ją zabić wcześniej. Nienawidzę takich sytuacji, nienawidzę tej niemocy. Czy ten sk...l nie może chociaż oszczędzić zwierząt? Zabija ludzi i jeszcze mu mało? Emi odeszła w pierwszy dzień wiosny. Balbinka tez tego dnia postanowiła pobiec przed siebie i pohasać na tęczowych łąkach. Obie nas zostawiły w dniu, który powinien być radosny. Dla nas już nie jest. Zawsze będzie wywoływał wspomnienia, tęsknotę, utracone nadzieje i gorzkie łzy. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.