Jump to content
Dogomania

rozpacz i bezsilność


Basia Z.

Recommended Posts

[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Moja najukochańsza 13 (???) - letnia suczka Jagódka adoptowana ze schroniska przy ul. Marmurowej w Łodzi została zamordowana w lecznicy przy ul.Kościelnej w Zduńskiej Woli. W lecznicy tej pracuje czterech weterynarzy. Operacja przeprowadzona przez lek. wet. Leszka N. w poniedziałek 10 sierpnia 2009 r.przebiegła szybko i sprawnie, bez komplikacji. Przez trzy dni po operacji suczka czuła się bardzo dobrze: piła, siusiała, chodziła, jadła. Wszystko mogło być dobrze gdyby w tym czasie podawano jej kroplówki z Furosemidem ale weterynarze z tej lecznicy, którzy śledzili stan zdrowia mojej suczki po operacji i mieli nad nim czuwać tych kroplówek jej nie podali i w ten sposób po prostu ją wykończyli. Wet. Krzysztof S. wiedział dobrze, że ma do czynienia z psem w podeszłym wieku z chorymi nerkami, bo przecież pokazywałam mu wyniki badania krwi, które jakiś czas temu robiłam jej z własnej inicjatywy jeszcze w innej lecznicy. Nie miałam wtedy pojęcia, że przebyta właśnie narkoza mogła u mojej suczki jeszcze pogorszyć stan nerek, doprowadzić do mocznicy i śmierci w męczarniach i że żeby temu zapobiec należy w pierwszych dniach po operacji nawet trzy razy na dobę podawać przez kilka dni kroplówki z furosemidem ale Krzysztof S. jako lekarz z wieloletnim doświadczeniem musiał przecież to wiedzieć. Mimo to kazał przyjechać do kontroli dopiero trzeciego dnia. Suczka cały czas miała zostawiony w łapce wenflon więc bez problemu mogłam jej te kroplówki sama w domu podawać, wystarczyło mi tylko je dać i wytłumaczyć jak to robić ale on mi nic nie powiedział. Gdy pytałam jak się pieskiem po operacji opiekować to tylko nie kazał pierwszego dnia dawać jej jeść. Gdy trzeciego dnia po operacji w środę pojechaliśmy do kontroli też nie podał jej kroplówki, bo jak stwierdził, nie potrzeba. Następnego dnia dostała drgawek a ja myślałam, że to atak padaczki. Wtedy dopiero podali jej kroplówkę, nadal niczego mi nie wyjaśniajac a to już przecież były zaburzenia neurologiczne występujące w mocznicy. W nocy z czwartku na piątek, dwa razy bardzo zaniepokojona dzwoniłam do lecznicy mówiąc, że piesek źle sie czuje i jakie ma objawy. Na dyżurze był lek. wet. Marek T. kazał mi ją tylko owinąć w koc, żeby miała ciepło i przyjechać do lecznicy dopiero rano w normalnych godzinach przyjęć. Jak sie dowiedziałam później od innych lekarzy, czas działał na jej niekorzyść a on siedział w lecznicy na dyżurze nocnym i nie powiedział żeby przyjechać, że trzeba działać natychmiast, nie zasugerował nawet pod jaki adres ewentualnie mogłabym się udać, kazał przyjechać do siebie ale dopiero o ósmej rano, nie wcześniej. Następnego dnia moja biedna psinka w lecznicy przy ul. Kościelnej w Zduńskiej Woli została jeszcze poddana męczącym, bolesnym zabiegom, które nie przyniosły żadnych pozytywnych skutków a następnie opuszczona przez lekarzy K. Szóstaka i M. Trenknera.Nie zrobili tego co było najistotniejsze, nie założyli cewnika pomimo, że suczka miała wypełniony pęcherz a nie mogła samodzielnie sikać. Następny lekarz, który przyszedł na dyżur oddał mi ją płaczącą i krzyczącą i nie obchodziło go co się z nią dzieje i co dalej robić. Był niezadowolony, że zadaję mu pytania i kazał opuścić lecznicę. Zrozpaczona i zdesperowana telefonicznie szukałam pomocy. Pani weterynarz po wysłuchaniu mojej relacji powiedziała mi co takie objawy jak miała moja suczka oznaczają i jakie błędy i zaniedbania prawdopodobnie popełniono. Kazała mi niezwłocznie jechać do całodobowej lecznicy "As" do Łodzi co zaraz uczyniłam ale w drodze moja suczka umarła. Cały ten koszmar rozegrał się na przestrzeni dwóch dni. Dziś wiem, że gdyby podawano mojej suni kroplówki, które podane w żaden sposób nie mogły jej zaszkodzić a w jej sytuacji były wręcz niezbędne to moja ukochana psinka by żyła. Jutro mogłabym jej zdjąć szwy i cieszyć się zagojonym małym brzuszkiem, jej zdrowiem i życiem, cudownym charakterem i mądrością. W rozpaczy przeżywam ból jej i swój i ogromne poczucie winy, że zaufałam weterynarzom z lecznicy przy ulicy Kościelnej w Zduńskiej Woli i że nie byłam wystarczająco czujna i kompetentna, żeby ją przed nimi uchronić. [/FONT][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Comic Sans MS]Strasznie zbulwersowała mnie Ta Historia jak tak można !!!!! Żałowali kroplówki lub się nie znali nie wytłumaczyli ehhhh ????Weterynarz z powołania Raczej NIE :angryy::angryy::angryy: [I][U]Ja bym tej sprawy tak nie zostawiła[/U][/I] :mad:,,[/FONT][FONT=Times New Roman][SIZE=3]Następny lekarz, który przyszedł na dyżur ( nie znam go ) oddał mi ją płaczącą i krzyczącą i nie obchodziło go co się z nią dzieje i co dalej robić. Był niezadowolony, że zadaję mu pytania i kazał opuścić lecznicę. "[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Widać weterynarzem NIE POWINIEN BYĆ !!!!!![/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Szkoda mi suni bo ona cierpiała :placz::placz::placz:Współczuje ci:placz:[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Niech jej bedzie dobrze za TM[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][IMG]http://www.z-palacu-cesarza.j.com.pl/odeszly/teczowy_most.jpg[/IMG][/SIZE][/FONT]

[FONT=Times New Roman][SIZE=3][/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

:angryy::angryy::angryy:BRAK SŁOW.Zcałego serca współczuje CI :-(.Nie możesz się winic,robiłaś co w twojej mocy ratując suni zycie.Tacy lek.wet.to nie powinni wykonywać tego zawodu-TYLKO PATRZĄ I LICZĄ NA KASĘ:angryy:.Ja rowniez nie popuściłabym tej sprawy.Musisz byc silna i szczerze współczuje,ja wiemże tak sie łatwo komuś pisze,bo gdyby mojemu piechowi to sie przydażyło to strasznie bym ubolewała,ale napewno nie popuściłabym im.Trzymaj sie;)

Link to comment
Share on other sites

Tak całkowicie się z Tobą zgadzam. Powinni ponosić taką samą odpowiedzialność. Ja ogólnie się boję weterynarzy bo mam o nich raczej złe zdanie. Uważam, że wielu z nich to niedouczone konowały, potrafią tylko zaszczepić psa i sprzedawać środki na pchły i robaki a występują w roli lekarzy i krzywdy jakie wyrządzają uchodzą im bezkarnie bo kto ich skarży i karze za okaleczanie, zadawanie bólu czy zabicie zwierzaka. Pojechałam do podobno bardzo dobrej lecznicy i co ? Mam kolejny dowód że moje zarzuty są uzasadnione.

Link to comment
Share on other sites

Gdzieś,coś kiedyś czytałam na ten temat,ale przyznam że po śmierci Taleczki nie myślałam zbyt racjonalnie i mogłam coś pomylić:oops:.Znalazłam taki artykuł w tej sprawie
[B]Gdzie można zgłosić przypadek nieprawidłowego leczenia psa, które doprowadziło do jego śmierci?[/B]

Odpowiedzialność zawodowa weterynarzy unormowana jest przez ustawę z 21 grudnia 1990 r. o zawodzie lekarza weterynarii i izbach lekarsko-weterynaryjnych /Dz.U.2002.187.1567/ i pomocniczo w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej z 29 lipca 1993 r. w sprawie postępowania dotyczącego odpowiedzialności zawodowej lekarzy weterynarii /Dz.U.1993.79.371/. Zgodnie z ww. ustawą /art. 10/ - sprawowanie pieczy i nadzoru nad należytym i sumiennym wykonywaniem zawodu lekarza weterynarii należy do zadań samorządu lekarzy weterynarii. Organem, do którego należy się zgłosić w przypadku podejrzenia o niewłaściwe leczenie jest więc odpowiednia okręgowa izba lekarsko-weterynaryjna. Postępowania w takich sprawach prowadzi okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej. W przypadku uznania lekarza za winnego sąd lekarsko-weterynaryjny może orzec kary: upomnienia, nagany, zawieszenia prawa wykonywania zawodu lekarza weterynarii na okres od trzech miesięcy do trzech lat i pozbawienia prawa wykonywania zawodu.
W toku postępowania pokrzywdzony ma prawo: zgłaszać wnioski dowodowe i przeglądać akta sprawy. Pokrzywdzonemu przysługuje też prawo wniesienia odwołania od orzeczenia sądu lekarsko-weterynaryjnego.
Poza odpowiedzialnością zawodową lekarz weterynarii może ponieść również odpowiedzialność odszkodowawczą na ogólnych zasadach prawa cywilnego oraz - w przypadku popełnienia przestępstwa (wykroczenia) - także odpowiedzialność karną.

Bartosz Radzimowski
źródło:[url=http://www.psy.pl]Psy.pl - strony miesięcznika "Mój pies"[/url]

Link to comment
Share on other sites

Ale ja się właśnie bardzo winię Kasiu. Dziękuję Ci za wsparcie ale się winię i bardzo cierpię, dlaczego los mnie tam pokierował ? Przecież mogłam trafić gdzie indziej i mogło by być dzisiaj zupełnie inaczej, może byłybyśmy obie z sunia szczęsliwe. Ona miała straszny atak w nocy - straszne torsje i boleści tak, że nie dała sie dotknąć i chciała sie zakopywać w ziemi w ogródku, a to jest jedyna lecznica w okolicy, która pełni dyżury nocne, dlatego się do nich udałam. Zresztą ten lekarz Nowakowski, który był na dyżurze naprawdę dobrze się nią zajął, mądrze mówił, wzbudził moje zaufanie, dobrze ją zdiagnozował pomimo, że miała niskie OB i wyniki nie wskazywały na ropomacicze, dobrze ją też zoperował i dopóki on się nią zajmował to wszystko przebiegało świetnie. Tylko, że ich tam jest czterech i się po iluś godzinach zmieniają i przekazują sobie pacjentów. Ja już się poczułam ufna i spokojna, że moja psinka jest w dobrych rękach, myślałam, że skoro razem pracują przez tyle lat to wszyscy są jednakowo dobrzy i to uśpiło moją czujność i nas zgubiło, po nim niestety przyszedł dureń i morderca, który choremu na nerki starszemu pieskowi na którego należało chuchać i dmuchać i cieszyć się , że tak świetnie przeżył operację brutalnie zabrał kroplówkę. I tu jest mój dramat, mam wyrzuty sumienia, bo ja wtym momencie miałam jakieś przeczucie, że coś jest nie tak ale sama nie wiedziałam co, nie umiałam z nim dyskutować, bo zabrakło mi wiedzy a bałam się sprzeciwiać lekarzowi i kwestionować jego postępowanie. Ja wtedy nie wiedziałam jeszcze do czego służy kroplówka i jakie ma znaczenie przy chorych nerkach, zwłaszcza po narkozie i zatruciu organizmu. Myślałam, że kroplówka służy tylko odżywianiu organizmu i tej swojej niewiedzy nie mogę sobie darować bo tym on ją właśnie zabił i zniweczył całą dobra robotę swojego kolegi i mojej suni która tak bardzo jeszcze chciała żyć. Serce mi pęka i trudno mi teraz żyć.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo Ci dziękuje. Jeżeli jest gdzie złożyć skargę to ja na pewno to zrobię. Choroba mojej Niuni kosztowała mnie już kilka nieprzespanych nocy, tyle stresu z powodu jej bólu, strachu i śmierci. To wszystko w momencie kiedy jestem tuż przed zdawaniem egzaminu magisterskiego i naprawdę powinnam się zająć nauką...ale pomszczę mojego ukochanego Guciolka na tyle na ile będe mogła. Miałam ją zledwie od czerwca, wzięłam ze schroniska z litości, ale wierzcie mi, że ja żadnego psa w swoim życiu nie pokochałam tak jak ją i w przyszłości pewnie też już nie pokocham. To ta suńka na zdjęciu. Taka niepozorna szara myszka. Po wyjściu ze schronu pokazała mi tyle zalet, była dla mnie pieskiem idealnym i pomimo podeszłego wieku miała wzruszający urok szczeniaczka, to jest niepowtarzalne.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze raz serdecznie Ci współczuje...wiem jak to boli i nie życze tego najgorszemu wrogowi(tym bardziej że w odstępie róno miesiąca pożegnałam dwie sunie:-().Mam nadzieję że uda Ci się osiągnąć to co zamierzyłaś-trzymam mocno za Ciebie kciuki


Dla sunieczki(*)

Link to comment
Share on other sites

ogromnie wspóółczuje Ci [B]Basia Z.[/B] wiem co to znaczy, przeżyłam podobną sytuację, tylko tak naprawdę nie wiedziałam kogo mam winić weta, hodowcę czy samą siebie i obwiniałam cały świat...

powiem szczerze, ze od 9 lat leczyłam i nadal zresztą korzystam z usług tej kliniki o której piszesz, naprawdę jest ogromnie zaskoczona, co piszesz ,ze p. Szustak zaniedbał obowiązek, nie jest to lekarz prowadzący moje psy, natomiast kilka krotnie razy musiałam skorzystać z jego usług i nie moge powiedziec złego słowa, ten 4 o którym piszesz (nie podałas nazwiska więc sie domyslam) własnie prowadzi moje psy i w życiu nie widziałam, zeby się zachowywał tak jak piszesz jestem w szoku! natomiast p. Nowakowski-co do niego mam bardzo dużo zastrzeżen, to jest dopiero rzerzeźnik jakich mało, szkoda, ze dowiedzialm sie nieco zapóźno, a co pozniej się potwierdziło jeszcze przez osoby korzystające z jego usług i to nie tylko w Zd Woli.

Link to comment
Share on other sites

współczuję Ci, szkoda pieska:(

[quote name='Basia Z.']Nie wiem co mogę zrobić...? Podpowiedzcie mi proszę. Nie wiem gdzie mogę złożyc skargę na weterynarza. Pochowałam już moją Niunię i nie była zrobiona sekcja zwłok...[/quote]


interesowałam się tym, gdy weterynarz źle przeprowadził operację naszego kota i następny ledwo go odratował.

jedyne na czym można się oprzeć to opinia innego lekarza weterynarii, że tamten popełnił błąd. a coś takiego bardzo trudno otrzymać, weci nie powiedzią źle o sobie nawzajem.

ale na pewno to, że dużo ludzi przeczyta Waszą historię i przemyśli, czy udać się w tamto miejsce coś da.

trzymaj się.

Link to comment
Share on other sites

Ja też kiedyś byłam ze swoją inną sunią u Szustaka i byłam zadowolona. Moi klienci, którzy chodzą do tej lecznicy ze swoimi psami też go chwalą dlatego miałam do niego zaufanie i dlatego tym bardziej nie mogę się pogodzić i zrozumieć tego co zrobił. Trudno to uznać za błąd, raczej było to morderstwo z premedytacją. Lekarz wie jak zapobiec to i wie jak doprowadzić do choroby i śmierci w sprzyjających warunkach. Może w głębi duszy jest psychopatą i czymś go sprowokowałam, np. swoją miłością do tego pieska albo tym, że taka byłam szczęsliwa, że operacja się udała i Jagódka tak pięknie wraca do zdrowia i postanowił użyć swojej władzy i pokazać kto tu rządzi, może mnie z jakiegoś powodu nienawidzi, nie wiem już sama co myśleć. Jego zachowanie jako lekarza było przecież zupełnie nieracjonalne. Wiedział, że w wieku Jagódki i z jej wynikami istnieje po narkozie zagrożenie niewydolnością nerek i mocznicą. Dlatego jeśli zadecydował, żeby nie podawać kroplówek to powinien mnie uświadomić co ewentualnie może się dziać, kazać bacznie pieska obserwować pod kątem jakichś objawów i w przypadku ich wystąpienia natychmiast wracać do lecznicy na kroplówkę, albo mógł mi dać kroplówkę do domu, żebym jej sama dała, to proste. Dlaczego więc tego nie zrobił ? Powiedział "skoro jest tak dobrze to kroplówki nie trzeba " i zerwał plaster z wenflonem z łapki, niczego mi nie wytłumaczył i do widzenia. Ja tego dnia wieczorem zauważyłam, że Jagódka jakby spowolniała ale pomyślałam, że ma prawo być osłabiona skoro jest po operacji i nie dostała kroplówki, myślałam, że może rana ją boli. Sama byłam bardzo zmęczona stresem i po dwóch nieprzespanych nocach więc położyłam się spać a ją wzięłam do siebie na łóżko, żeby czuła się bezpieczna i pomyślałam, że najlepiej nam razem zrobi jak się dobrze wyśpimy. Tymczasem jak się obudziłam rano następnego dnia to suczka nie mogła się już podnieśc a jak ja wyniosłam do ogródka to nie sikała tylko dostała jakiejś rzucawki i już było z nią źle. Nie powinna mieć zabranej kroplówki bo jej organizm nie był oczyszczony z toksyn, miała przecież wielkie ropomacicze no i nie zwymiotowała nawet po narkozie.

Link to comment
Share on other sites

Dzwoniłam do Łódzkiej Izby Lekarsko Weterynaryjnej. Powiedziano mi, że to właśnie jest bardzo źle, że ludzie nie składają skarg na weterynarzy, bo oni w takiej sytuacji po pierwsze o niczym nie wiedzą a po drugie nie mają podstaw żeby cokolwiek zrobić. Pani zachęcała mnie żeby opisywac zaistniałe zdarzenia i wysyłać na ich adres mailowy albo pocztą. Myślę, ze tak jak pisze "tina i irish" weterynarze może nie będą skłonni oficjalnie przeciwko sobie występować i świadczyć ale przecież między nimi też jest rywalizacja i konkurencja zawodowa i chyba żaden by nie chciał, żeby koledzy z branży dowiedzieli się, że jest niekompetentnym gnojkiem, który okalecza albo uśmierca zamiast leczyć, a tym bardziej żeby takie informacje i skargi ludzi docierały do organów, które udzielają mu pozwolenia na wykonywanie zawodu .

Link to comment
Share on other sites

Witam

Piszę dla przestrogi...

To był mój pierwszy piesek którego pokochałam z całego serca. Pieska zakupiłam 17.08, 18.08 pojechałam z niunią na odrobaczenie do " Całodobowej Lecznicy dla Zwierząt" ul. FIELDORFA 5 w Warszawie.

Jeszcze tego samego dnia pies wymiotował kilkanaście razy, miał biegunkę. Poszłam z nią po kilku godzinach znów do tej lecznicy. Powiedziano mi że pies zapewne tak reaguje ze względu na stres związany z nowym miejscem itd...

Następnego dnia miało ustąpić. Nie ustąpiło. Pies nic nie jadł , nie pił, odwadniał się . Zaczęli więc mojej kruszynce podawać kroplówkę. Wieczorem miało być wszystko w porządku. Nie było. Było jeszcze gorzej. Ta gehenna trwała 5 DNI! Niunia dostawała dwa razy dziennie kroplówki, antybiotyki i proszki przeciwwymiotne.

Poszłam w końcu z nią do szpitala na ul. Książęca.
Powiedziano mi od razu że to żaden stres a podano psu (ważyła 90dag! ) końską dawkę na odrobaczenie. Stąd te problemy.

Zaczęli ją leczyć... w szpitalu już...

Wróciłam z nią w sobotę do domu.
Miałam stawić się w niedzielę rano z psem na obserwacji, niestety obudziłam się a piesek był już sparaliżowany ( brak cukru)

Okazało się że nie dość że dostała zbyt silną dawkę na odrobaczenie to i jeszcze NIE POWINNA mieć podawanych kroplówek
Paraliż nastąpił rano, pojechałam z nią do szpitala. Niunia umarła ( 23.08 po godzinie operowania!!!


W szpitalu powiedziano mi by zrobić sekcję zwłok i pociągnąć do odpowiedzialności panią "weterynarz" - nie mam jednak serca na cięcie takiego maleństwa. Niunia została pochowana cała.

Przestrzegam bo serce mi krwawi .
Nie jestem w stanie nic zrobić jak tylko przestrzec przed tą lecznicą.
Życia jej nic nie przywróci ... ale chociaż tyle mogę dla niej zrobić...

Pozdrawiam
Kinga

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 4 weeks later...
  • 1 month later...

Nikt tu już nic nie pisze ale widzę, że odwiedzin przybywa więc dodam jeszcze, że czwartego dnia po operacji Jagódka prawdopodobnie dostała porażenia cewki moczowej i nie mogła się wysiusiać. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że takie zaburzenie może wystąpić. Wcześniej chodziła na trawkę i przykucała więc myślałam, że sika ale ona prawdopodobnie tylko bezskutecznie usiłowała to zrobić a w nocy już leżała osłabiona i robiła pupą taki ruch jakby chciała coś wydalić i nie mogła. Dzwoniłam wtedy dwa razy do lecznicy i mówiłam ale wet mi powiedział, że to kupa jej utkwiła w odbycie i że ona dlatego tak robi - o sikaniu nawet nie wspomniał i kazał ja przywieźc do lecznicy dopiero następnego dnia rano. Ona już w nocy potrzebowała mieć założony cewnik a oni jej go nie założyli do samego końca. Następnego dnia faszerowali ją kroplówkami i cewnika nie założyli pomimo, że miała pełny pęcherz i nie siusiała. Od śmierci Jagódki minęło już ponad dwa miesiące a ja wciąż rozpaczam, nie śpię po nocach i przeżywam jej ból. To co jej zrobili ci weterynarze nie jest żadnym błędem lekarskim ale po prostu okrutnym morderstwem. Jeśli ten wątek czyta ktoś, kto w tej lecznicy został ze swoim zwierzątkiem skrzywdzony tak jak to miało miejsce w moim przypadku, to bardzo proszę o kontakt, tel: 501 021 785

Link to comment
Share on other sites

  • 3 years later...

[quote name='Basia Z.']Dzwoniłam do Łódzkiej Izby Lekarsko Weterynaryjnej. Powiedziano mi, że to właśnie jest bardzo źle, że ludzie nie składają skarg na weterynarzy, bo oni w takiej sytuacji po pierwsze o niczym nie wiedzą a po drugie nie mają podstaw żeby cokolwiek zrobić. Pani zachęcała mnie żeby opisywac zaistniałe zdarzenia i wysyłać na ich adres mailowy albo pocztą. Myślę, ze tak jak pisze "tina i irish" weterynarze może nie będą skłonni oficjalnie przeciwko sobie występować i świadczyć ale przecież między nimi też jest rywalizacja i konkurencja zawodowa i chyba żaden by nie chciał, żeby koledzy z branży dowiedzieli się, że jest niekompetentnym gnojkiem, który okalecza albo uśmierca zamiast leczyć, a tym bardziej żeby takie informacje i skargi ludzi docierały do organów, które udzielają mu pozwolenia na wykonywanie zawodu .[/QUOTE]
Napiszcie czy uzyskałyscie jakiś sukces w tych odwołaniach.Podobna sytuacja wystapiła u moich znajomych.Pies byl bezmyslnie leczony,lekarki i po prostu zamęczony w słynnej "klinice" w Poznaniu.Na odwołania nie przychodzą odpowiedzi,rzecznik etyki w ogole nie odbiera telefonów od nikogo.Czy żyjemy w kraju całkowitego bezprawia?Czy może tylko Poznan jest taki bezkarny?

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem msciwa, ale pociagnelabym lekarza do odpowiedzialnosci. W innym wypadku bedzie 10 razy przemysliwal rozne opcje, aby podjac trafna decyzje. I wreszcie zdecyduje sie, czy chce byc dla zwierzat, czy tylko forse robic i wygodnie zyc czesto z ostatniego wdowiego grosza wysuplanego dla chorego zwierzatka, ktoremu i tak nie pomogl, no bo to tylko zwierzak.
Moje wspolczucie z powodu straty ukochanej psinki. To bardzo boli . Rowniez dlugo.

Link to comment
Share on other sites

Jestem tylko obserwatorem,ale sytuacja wygląda potwornie.Izba Lekarska lekcewazy całkowicie odwołania.Telefonow rzecznik nie odbiera.
Rzeczoznawcy są albo znajomymi wpływowego weterynarza,albo odsyłają z powrotem dokumenty nie wydawszy opinii,lub nie wydaja jej bo podobno rzecznik nie załaczył dokumentow.Przypomina to Związek Radziecki za Stalina.Wiem,ze pies jest niczym w naszym kraju.I widze,ze tylko tu sa jeszcze prawdziwe uczucia.W naszym miescie wynika ,że mozna psu zrobić wszystko co sie chce ,nie odpowiadać za nic.Ta sama historia powtarza się bez końca.Co dziwne bardzo,to jeszcze to ,że organizacje "prozwierzece" wiedzą o tym miejscu ,uczeszczają do niego mimo,że jest najdrozsze i grzecznie mówiac nie najlepsze,.Wpisy są wielokrotnie usuwane.Pozytywne są dopisywane ,czesto bardzo prymitywnie.A psinek zamęczonych coraz więcej.

Link to comment
Share on other sites

Nadmienię jeszcze,że gdy psinka jeszcze żyła,znajomy lekarz znajacy dobrze psinkę zadzwonił do kliniki ,Przedstawił się ,grzecznie poprosił o podanie mu informacji.Pani 'doktor" ,jedna z czterech ktore w wyjatkowo sadystyczny sposób doprowadziły psinkę do smierci ,odpowiedziała niegrzecznie,nie przedstawiajac sie ,ze stan jest dobry ,a leki stosowne..
Na zeznaniach u lekarza powiatowego,nadal nie poinformowały o stosowanym leczeniu,za to oszkalowały włascicielkę psa,która rzekomo podważała ich AUTORYTET lekarski.Sądze,że klinika ta w Poznaniu jest tak znana ,ze same powinnyscie ją znależc,o która chodzi...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...