Jump to content
Dogomania

Agresja w stosunku do nowo przybyłego szczeniaka


AnulaJ

Recommended Posts

[quote name='zmierzchnica']Mały potwór :diabloti: Ale to niesamowite, że Reks się tak daje męczyć ;) Spięcia spięciami, ale i tak cierpliwy jest.[/QUOTE]

Zadziwia nas fakt, że tak szybko przestawił się z agresywnego na pasywnego kundla. Co prawda odżył, nie nudzi się już jak kiedyś, razem biegają gdzie tylko mogą i zapanowała ogólna przyjaźń między nimi... Czekamy tylko aż Reks ją ustawi żeby tak nie gryzła mocno :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

U mnie Hexa nie ustawiła szczeniuchy na tyle, źeby z innymi psami bawiła sięodpowiednio. Wręczdaje sobie na głowę wchodzić i młoda się rozbestwiła :shake:. Hexa była przez ponad 5 lat jedynaczką i każdy pies w domu był wrogiem do wykurzenia, jedynie młodej się upiekło i została z nami również z tego powodu ;). Jedyne momenty 'ataków' na szczeniuchę to jak ma coś cennego albo usłyszy "Shina fe" - wtedy pędzi i zajmuje młodą zabawą w gryzienie. Nauczyła ją straszliwie warczeć w zabawie i zawsze mam istny koncert pomrukowy, obawiam się że kiedyś mnie wsadzą za walki psów :evil_lol:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kali Mari']Zadziwia nas fakt, że tak szybko przestawił się z agresywnego na pasywnego kundla. Co prawda odżył, nie nudzi się już jak kiedyś, razem biegają gdzie tylko mogą i zapanowała ogólna przyjaźń między nimi... Czekamy tylko aż Reks ją ustawi żeby tak nie gryzła mocno :diabloti:[/QUOTE]

Widocznie, nie chciał być agresywny, tylko nie wiedział jak się komunikować z psami i je odstraszał ;) A Sonja pokazała mu, że towarzystwo jest fajne, że bawić się jest fajnie itd ;)
[B]
Monia[/B] - u mnie też zawsze koncert warczenia, tylko co ciekawe, w zabawie warczy ten pies, który jest "wyżej" - Luka w zabawie z Chibi, a Chibi w zabawie z Frotkiem ;) Przynajmniej to koncert na jeden głos, a nie na dwa wrzaski... :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][B]Monia[/B] - u mnie też zawsze koncert warczenia, tylko co ciekawe, w zabawie warczy ten pies, który jest "wyżej" - Luka w zabawie z Chibi, a Chibi w zabawie z Frotkiem ;-) Przynajmniej to koncert na jeden głos, a nie na dwa wrzaski... :evil_lol:[/QUOTE]
To u mnie chyba na równi są, bo dają nieźle odczuć czas zabawy moim uszom :evil_lol:. Młoda do tego ma taki warkot, że się zaśmiewam non stop z niej a ona nie wie o co chodzi :lol:. Nie da się opisać dźwięku, który się z niej wydobywa. Kiedyś postaram się nagrać i wrzucę zabawę głupoli :razz:.

Link to comment
Share on other sites

Tutaj też wrzucę :razz:. Moje psisko nie lubiące innych psów w domu pokłada się przed szczeniuchem i daje po sobie skakać. Ma trochę strupów na szyi, ale już niedługo kiełki mała zgubi i nie będzie kuła szpilkami ;). Oto moje paskudy:
[url=http://www.youtube.com/watch?v=OvRWvWHXwDQ&feature=player_embedded]YouTube - Hexi & Shina - zabawa[/url]

Link to comment
Share on other sites

Dwa tygodnie temu martwiłam się o agresję Reksa w stosunku do Sonji. A tu oto co teraz w domu mamy :)


[img]http://img141.imageshack.us/img141/1706/110709115734.jpg[/img]

[img]http://img337.imageshack.us/img337/9029/110709134633.jpg[/img]
[IMG]http://img337.imageshack.us/i/110709134633.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie :)
Co prawda Reks nadal jest zazdrosny o uwagę i jedzenie, ale tego chyba nie przeskoczymy, bo Sonja również wykazuje zazdrość, kiedy głaszczemy Reksa. Teraz pozostaje nam nauka wspólnego życia (chyba że ktoś w końcu się dla niej znajdzie kto będzie ją chciał).

Link to comment
Share on other sites

Jakie tulenie :loveu:. U mnie przytulanie takie spokojne jest rzadko, bo obydwie nietulące są :roll:. Z jedzeniem też mamy mały problem, ale nie ma jakichś wielce agresywnych wyskoków, więc nie ma problemu. Ale i tak karmię w oddzielnych pomieszczeniach, bo Hexa cwana bestia jest i by kości młodej zabierała (Hexi gotowane je, więc dużo krócej to zajmuje).

[QUOTE](chyba że ktoś w końcu się dla niej znajdzie kto będzie ją chciał). [/QUOTE]
Też czekałam na chętnego na moją małą. Jak się doczekałam to już nie oddałam, bo nie byłam w stanie :evil_lol:.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Podepnę się pod wątek, żeby nie śmiecić.
Dla tych co nas nie znają, ,mam 10-letnią sukę mieszańca, troszkę w typie ONka i od miesiąca jest z nami w tym momencie 3-miesięczny szczeniak staffik, samiec.
Wielkiej przyjaźni między nimi nie ma, ale i nie było rozlewu krwi, do dziś. Kiedy byłam w drugim pokoju, suka użarła małego, nie wiem dokładnie w jakiej sytuacji. Mały ma łysy ślad na czole i dziurę pod okiem, do krwi, może nie wielką, ale na zadraśnięcie to trochę za głeboka :roll:
Starałam się jak najmniej ingerować w ich wzajemne kontakty, wiadomo starsza suka we wszystkim pierwsza, mają swoje oddzielne kąty do jedzenia, etc. Do tej pory karciła małego tylko warczeniem, kilka razy lekko go uszczypnęła czy uderzyła zębem, ale nigdy nie było najmniejszego śladu, więc miałam do niej zaufanie - lepiej żeby ustaliły sobie pewne zasady dopóki szczeniak jest mały, a nie wtedy, kiedy już pożrą się na poważnie. Zresztą mieliśmy kilka psów na dt, raz szczeniaki i nigdy żadnemu nie stała się krzywda przy "ustawianiu" w jej wykonaniu.
Czy to było normalne skarcenie, tylko "niechcący" doszło do obrażeń (mały ma delikatną sierść, więc za bardzo go nie chroni), czy już zapowiedź problemów z agresją, jak myślicie?
Mały potrafi być upierdliwy, ale polega to raczej na tym, że czasami szczeknie na sukę kilka razy z daleka, ciekawią go jej zabawki czy zagląda do misek kiedy nie ma jej w pobliżu, próbuje sporadycznie zachęcić ją do zabawy, ale nie jakoś brutalnie czy natarczywie; obwarczany odchodzi.
Psica nie gryzła go ani nie zagryzała tym bardziej, musiała rąbnąć go raz, bo kiedy zaczął płakać wniebogłosy, zmieszana przybiegła do mnie.
Teoretycznie nie stała sie teraz katastrofa, bo mały 2 minuty później normalnie się bawił, mam wrażenie że to ona bardziej "przeżywa" sytuację, bo wlazła na posłanie i jest jakaś smętna, mimo że nie skarciłam jej w żaden sposób - było już po fakcie ani nie widzę w tym sensu jeśli faktycznie zęby jej się omsknęły.
Tylko z jednej strony nie uśmiecha mi sie, żeby mały chodził za kilka miesięcy cały podziurawiony, ani też perspektywa, że kiedy on urośnie i będzie prawie jej wielkości, a na pewno silniejszy z racji rasy i wieku, "odegra się" i na serio ją pogryzie.
Na już pochowałam zabawki, bo widać jak tak leżą i kuszą, to jednak mogą spowodować konflikt - inna sprawa że psy zostają same razem, co prawda na krótko i nie codziennie, ale troche nie uśmiecha mi się zostawiać małego bez żadnej zabawki, bo zabierze się za moje rzeczy.
Co myślicie?

Link to comment
Share on other sites

Z moimi psami nigdy tak ostro nie było - nie doszło do tego, żeby się poraniły. Ale żrą się na poważnie czasami, właśnie o zabawki,kości prasowane albo o to, że młoda chce spać a Fro łazi i ją wkurza. Zwykle on pasuje, ale kiedy ona przesadzi zaczyna się jatka... W Twoim przypadku też wydaje mi się, że do niczego poważnego nie doszło, co mogłoby jakoś fatalnie zaważyć na ich relacjach. Tylko zastanawia mnie, czemu sunia jest zgaszona? Pies przecież nie rozpamiętuje, że "zrobiłam źle, zrobiłam mu krzywdę".. Może to on tym razem przesadził, przestraszył ją jakoś i dlatego tak się stało?

Staffik jest u was od miesiąca, to dość mało, trochę za mało, żeby wyrobić u psów poczucie, że są stadem. U mnie pierwszy miesiąc był dość niewesoły ;) Luka strasznie na małą reagowała. Teraz jak mieliśmy na tymczasie szczeniora, to tak właśnie reagowała Chibi - wywalała małego za nic, wyskakiwała na niego, bo się poruszył itd. Też nie ingerowałam, tylko jeżeli już za bardzo świrowała. Miała wyczucie, ale jak zeskakiwała w pędzie z kanapy na niego to by mogła go uszkodzić...

Cóż, wydaje mi się, że schowanie leżących wszędzie zabawek to dobry krok. Małemu możesz zostawiać coś, co dla suczki nie ma żadnej wartości - np. zwinięty w węzeł stary ręcznik (btw. najlepsza "zabawka" Chibi z okresu szczenięctwa ;)). Poza tym, mały jest jeszcze na kwarantannie, prawda? Ja zauważyłam, że relacje między psami diametralnie się zmieniają, gdy zaczynają razem wychodzić na spacery. Wtedy dopiero rodzi się to poczucie, że są stadem, razem idą na "polowanie" itd. I nawet jeśli się na spacerze ignorują, chodzą własnymi drogami i zajmują się czymś innym, to sam fakt - wspólne wyjście z domu - poprawia relacje... Ja tak miałam nawet jak jamniczątko przybyło do mojej trójki. Chibi łaskawiej spojrzała na niego dopiero, gdy poszliśmy na spacer (btw. spacer dwie osoby + cztery psy, w tym wyjący jamnik, bo "ukochana pańcia odeszła dwa kroki od niego" - niezapomniane przeżycie :diabloti:). Potem się z nim nawet bawiła, choć i tak nie miał prawa się ruszać, gdy ona była zmęczona i chciała spać :roll:

Także wydaje mi się, że nie masz czym się przejmować, ale warto zwracać uwagę na ich relacje i uważać, żeby niczego o co mogłyby się potłuc nie zostawiać w ich zasięgu. Szkol je równolegle, to też dużo daje... Pewnie większość z tych rzeczy stosujesz tak czy siak ;) Ale wolę opisać jak ja sobie poradziłam z moimi gadami, może to się przyda ;)

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem to ona się mogła przestraszyć tego co się stało - chciała małego skarcić delikatnie, a wyszło mocno. Mogła wyczuć Twoje napięcie, zdenerwowanie i to ją 'zdołowało'. Mogła chcieć mu ostrzej pokazać gdzie jego miejsce, a że delikatna skóra to powstała rana.
U mnie Hexa zawsze mogła się schować przed młodą w drugim pokoju (z jedzeniem czy po prostu odpocząć), gdzie młodej nie dałam wejść i zamykałam drzwi - Hexolina pokazywała mi wyraźnie że ma ochotę pobyć w samotności (wcześniej miała w domu mój pokój na wyciszenie i ucieczkę od wszystkiego). Jak młoda przeginała to ją zajmowałam czymś innym i zabierałam od Hexy, bo ta ciamajda czasem tylko patrzyła na nas błagalnym wzrokiem 'weźcie to coś ze mnie' i dawała sobie wszystko zrobić. Ale karciła też młodą jak miała dosyć i nikt jej z pomocą nie przychodził - kilka razy był płacz, bo młoda dostała w oko zębem (młoda ma grube futro, więc w innym miejscu nawet śladu by nie było jak by zębem dostała). Hexa była zawsze typową jedynaczką - wszystko dla niej, ona jedyny pies w domu, nie musiała się dzielić swoimi zabawkami/kostkami/jedzeniem. Moim zdaniem muszą się dotrzeć i dograć. Wspólne spacery bardzo pomagają w relacjach, a zabawki trzeba dać oddzielne, najlepiej różne i nie pozwolić biegać za jedną jak się o nią kłócą - u mnie była piłka dla Hexy i słonik dla młodej, później każda dostała swoją piłkę, a czasem ćwiczyłyśmy zostawanie i rzucałam raz jednej raz drugiej tą samą. W domu zabawek nie chowałam, bo się o nie nie kłóciły i każda brała co chciała, ewentualnie Hexa młodej oddawała albo uciekała do siebie, 'kości niezgody' (prasowane) były zabierane i nie było problemu ze złością czy zazdrością bo nie było o co. Musisz młodemu znaleźć coś na czym Baryłce zupełnie nie zależy i możesz jemu to zostawiać, tak jak zmierzchnica napisała - ręcznik zwinięty czy jakąś gumową zabawkę która dla Baryłki nie ma wartości.
Ja w zabawy czasem ingerowałam, bo po co 'starucha' ma się męczyć i rzucać błagalne spojrzenia żeby zabrać szczeniaka, często się bawiłyśmy we trzy, a później zostawiałam je same wiszące na jednym sznurku ;) (Hexa wcześniej takich zabaw z psem nie uznawała). Musiałam jej pokazywać jak się bawić z drugim psem w domu, że nie muszą rywalizować o cokolwiek, że to co jest w domu jest wspólne. Zabawki na które Hexolina jest nakręcona leżały w szafce i nie pokazywałam jej gdzie je ukrywam (bo by chciała pilnować szafki). Później już mogłam być mniej ostrożna, bo się pogodziła z losem i zaakceptowała, że już zawsze jej się coś pod nogami będzie plątało. Doszło nawet do tego, że wspólnie jedzenie kradły :mad:.

Nie znam Baryłki, więc tylko mogę napisać na podstawie Hexy jak u nas wyglądało życie codzienne. Trochę zakręcone to co pisałam, ale w międzyczasie do transportera się przyzwyczajamy i donoszę jedzenie ;).

Link to comment
Share on other sites

Martens, z opisu wyglada raczej na nieszczesliwy wypadek, w koncu kazdy z nas bywa niejednokrotnie niezle poturbowany przez pupila, zypelnie przypadkowo.
A swoja droga, stafiki dosc upierdliwe stwory i malo delikatne, malolat przegial i byc moze mocniej suka sie odwinela, a ze tak pechowo trafila ...

Link to comment
Share on other sites

Tak, poturbowani, ale i pogryzieni też czasem bywamy.. Mi ostatnio szczeniucha zawisła na ręku jak startowała do piłki i dopiero po chwili się zorientowała że jakieś dziwne odgłosy wydaję i chyba puścić powinna :mad:. Ja się dziwię Hexi, że ona młodej nie wlała porządnie, bo moje małe niby nie staffik a wyczucia jakiegokolwiek absolutnie brak :shake:

Link to comment
Share on other sites

Tak z perspektywy czasu też wydaje mi się, że to był bardziej wypadek - tylko całe życie miałam przeświadczenie, że starszy normalny pies nie użre szczeniaka tak, żeby krew leciała, i byłam w lekkim szoku :p
Aczkolwiek mały jakoś nie ma po tym urazu, nie boi się Baryły, to raczej ona teraz omija łukiem jego.

Pocieszyło mnie wspomnienie, że poczują sie stadem, kiedy zaczną razem wychodzić - tylko mnie trochę przeraża ta perspektywa, ja plus to stado, w tym staffikowy silny podrostek, który ma kiełbie we łbie, więc póki co wychodzimy raczej osobno, chyba że z TZ - no i chcę żeby od poczatku jedno umiało zostać samo w domu bez drugiego psa. Mały już na końcówce kwarantanny, zwiedza świat na moich rękach, czasami stawiam go na trawce w mało uczęszczanych miejscach.
Baryła ma do niego stosunek "trzymaj sie z dala ode mnie, mojej pani i moich zabawek", choć już nie tak strasznie jak na początku, kiedy nie mógł się ruszyć bez jej mamrotania; niby nie do końca z niej jedynaczka, bo jakiś czas był w domu drugi pies no i rozmaite tymczasy; wszystkie ustawiała po swojemu, ale tego malucha wyraźnie lubi najmniej (może dlatego że ja go lubię "bardziej" niż tamte i więcej się nad nim cackam), jakoś lepiej dogadywała się z podrośniętymi psami.
Szczeniak raczej jej nie dokucza w sensie podgryzania, bo ona zazwyczaj warczy już kiedy on zbliży się na 20 cm, kiedy ona leży czy odpoczywa :p tak więc jest w zasadzie nietykalna, spięcia są raczej o zabawki i jest problem ze znalezieniem czegoś dla małego, co nie będzie atrakcyjne dla niej - to co ma Baryła jest w trybie natychmiastowym najciekawsze dla szczeniaka, i odwrotnie :)
Delikatności mały też powoli się uczy i dobrze mu idzie na podstawie moich "auaa" przekraczających barierę dźwięku ;) Nie chcę psa uczyć, żeby w ogóle nie brał mnie do pyska, tylko żeby miał wyczucie, bo to przydatne.
Tak więc obserwujemy i jesteśmy dobrej myśli :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...