anjelenia Posted January 24, 2018 Posted January 24, 2018 Pomocy! Równo rok temu zaadoptowaliśmy 4-letniego psa ze schroniska. Według Pań ze schroniska nie powinien sprawiać żadnych problemów, idealny do mieszkania w bloku itp. Nie zwróciliśmy uwagi na to, że to typowe połączenie jamnika szorstkowłosego z terrierem (ma dokładnie wszystkie cechy tych ras), co już zapowiadało, że będzie łowcą. Przez pierwsze dwa miesiące było wszystko w porządku, oprócz tego, że bardzo ciągnął na smyczy. Wyrywał do innych psów, ale grzecznie się z nimi witał i odchodził. Nie był skory do zabawy, ale całkiem normalnie reagował. Po tych dwóch miesiącach poszliśmy z nim na psie treningi, żeby oduczyć go ciągnięcia na smyczy, chcieliśmy też dobrze nauczyć się przywołania itp. W tym samym czasie zaczęły się problemy z psami. Zaczęło się obszczekiwanie z dużej odległości, wyrywanie, piski. Behawiorysta (niech go szlag trafi) kazał nam nam unikać psów, a kiedyś wpuścił naszego psa na smyczy w stado psów bez smyczy i sytuacja trochę wymknęła się spod kontroli bo psy zaczęły się atakować. Mija rok, a nasz pies dostaje obłędu na widok innych psów. Kilka razy próbowaliśmy spotkań - jak już uda się nam podejść do psa, to zainteresowanie nim mija. Jeśli jednak drugi pies chce się zacząć bawić, nasz od razu dostaje postawy do ataku (ale nigdy żadnego nie ugryzł). Behawiorysta kazał nam przede wszystkim skupiać na sobie uwagę, ale to kompletnie nie wychodzi na spacerach. Kiedy on się skupi na innym psie, nie ma ŻADNEJ opcji, żeby cokolwiek go na nas skupiło. Jeśli nie ma bodźców jest ok. Pojawia się bodziec (również kot, ptak) on się odłącza. To nawet nie jest agresywne szczekanie, tylko jakiś obłęd - piski, wyrywanie. Ponieważ nic nie działało, skonsultowaliśmy się z weterynarzem, który zajmuje się problemami behawiorystycznymi i pies dostał Seronil. Bierze leki już dwa miesiące i nie widać żadnej poprawy. Jesteśmy już wykończeni, bo każdy spacer to wieczna obserwacja i uciekanie przed innymi psami. Sąsiedzi z bloku z psami patrzą na nas jak na wariatów, bo kilka spotkań na klatce schodowej to była jakaś masakra. Do tego, od jakiegoś czasu pojawiły się też szczeki na rowerzystów, dzieci na hulajnogach i wózków dziecięcych. Co ważne, w domu pies jest idealny. Słucha nas, jest super grzeczny, pięknie wykonuje komendy, sztuczki, lubi gości. Udało nam się go oduczyć ekscytacji na smycz, pięknie wychodzi z domu na spacer. W momencie wyjścia na dwór - zaczyna się dramat. Wieczne polowanie i szukanie zaczepki. Jeśli ktoś z Was miał podobny problem, będę wdzięczna za wszelkie wskazówki. COKOLWIEK. Quote
Sowa Posted January 24, 2018 Posted January 24, 2018 Tu nie jest potrzebny behawiorysta, tylko szkolenie w grupie psów pod okiem dobrego trenera. Spacer też powinien być wypełniony jakimś zajęciem dla psa - bodaj powtarzaniem ćwiczeń szkoleniowych, zanim zacznie się szczekanie na inne psy; dobrze ćwiczenia to noszenie zabawki, okazjonalne aportowanie - okazjonalne, w nagrodę, bo ciągłe rzucanie zabawki tylko psa nakręca, a rzucenie raz, po dziesięciu siadach, przywoływaniach i warowaniach - uspokaja. Napisz skąd jesteś - może ktoś zna dobry ośrodek szkoleniowy gdzieś blisko.. Quote
anjelenia Posted January 24, 2018 Author Posted January 24, 2018 Wrocław. Jesteśmy umówieni na szkolenie w grupie psów, ale najpierw mieliśmy poćwiczyć skupianie uwagi. Problem polega na tym, że my wypełniamy spacer zajęciami, ale to kompletnie nic nie daje. Pojawia się inny pies i zaczyna się szajba. Niestety z zabawkami jest kłopot, bo on nie bardzo umie się nimi bawić (widocznie nigdy nie używał w czasie schroniskowo-tułaczkowym). Mało go interesuje rzucanie, aportowanie. Tak akurat było od samego początku. Próbowaliśmy już chyba wszystkich rodzajów zabawek, zachęcać go - patrzy na nas jak na idiotów :D Czasami w ogrodzie, na zamkniętym terenie polata za piłką, ale to raczej nie jest dla niego nic atrakcyjnego, na pewno nie na spacerze (nawet szarpak z naturalnej owcy nie działa). Więc możemy go skupiać na smaczkach, sztuczkach, ale to się wydaje dla niego kompletnie nieatrakcyjne w obliczu bodźców, które ma na spacerze. Quote
Sowa Posted January 24, 2018 Posted January 24, 2018 No to pracowałabym bardziej nad bezwzględnym siadaniem na hasło i chodzeniem przy nodze. I opancerzyłabym serce w domu - nic za darmo. Jeśli pies prosi o zainteresowanie, o czułości - najpierw niech bodaj usiądzie. Co najmniej czterdzieści razy każdego dnia siad, chwalone zawsze, nagradzane nieregularnie - pies ma się skupiać na Waszych poleceniach, nie na tym, czy smakol jest w ręce. I siad w domu, w drzwiach, i na klatce schodowej, i przed domem po jednym kroku, po dwóch, po trzech. Z wrocławskich szkól widziałam dobrą pracę w szkółce Agility de Luks, ale na pewno więcej dobrych szkółek jest tam. A jakie zajęcia pies ma na spacerze? Jeśli w ogrodzie pobiegnie za piłką, to tylko kwestia znalezienia sposobu, aby to wzmocnić i dojść do aportowania. Spróbowałabym piłki na kilkumetrowym sznurku, żeby uciekała przed psem. Albo plastikowej butelki też na sznurku ze smakolem w środku. No i zapomniałabym o wyłącznie pozytywnym szkoleniu - słowo "nie" też jest korektą; nie wierzę w szkolenie bez używania jakichkolwiek korekt - byle korekta była w porę i dopasowana do wrażliwości psa. I byle po korekcie natychmiast wskazać psu, za jakie zachowanie będzie pochwała lub okazjonalna nagroda. Quote
anjelenia Posted January 25, 2018 Author Posted January 25, 2018 Wychodzi na to, że po prostu za mało z nim ćwiczymy... Wczoraj spróbowałam zabawki na sznurku w domu i zadziałało! Że też wcześniej na to nie wpadliśmy ;) Bardzo Ci dziękuję, spróbujemy wszystkiego o czym piszesz i mam nadzieję, że w końcu uda się nam wyjść na normalny spacer... Quote
zenoncebula Posted August 1, 2019 Posted August 1, 2019 Przez jaki okres dawaliście psu fluoksetynę? Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.