Jump to content
Dogomania

Opinia na temat leczenia dr Karaś-Tęczy w Dermawecie w Warszawie


mengia.ratun

Recommended Posts

Zwróciliśmy się do p. doktor ze swędzeniem między opuszkami i wygryzaniem sobie skóry przez naszego psa. Dostał steryd -pomogło. Wówczas zmagał się z wieloma drobnymi dolegliwościami, bo jest starszym zwierzakiem z baaardzo ciężką historią - m. in. porzucony na ulicy, skąd do Nas trafił. Na USG wychodziła powiększona śledziona, dr Karaś-Tęcza zaproponowała, by zrobić biopsję cienkoigłową (odnosi się wrażenie, że według p. dr, remedium na wszystkie schorzenia). Powiedziałam, że zastanowię się, choć i tak niesiemy się z zamiarem usunięcia narządu ze względu na ryzyko wystąpienia powikłań (rozlanie się, czy nowotwór).
 
W między czasie pies był na konsultacji onkologicznej u dr Jagielskiego (obrzydliwy typ, ale podobno ma wielką wiedzę, mojego psa z lękami i przerażonego traktował jak przedmiot). Zrobił USG i powiedział, że nie trzeba operować, ale przyjść za jakiś czas na konsultację ponowną.  Miał nadal problemy skórne, więc musieliśmy poczekać z operacją. Psa zoperowaliśmy, ponieważ był już w całkiem dobrym stanie, a bałam się, że później może być za późno. Niestety guzy nowotworowe, mimo, że bardzo małe były tak położone, że nie było ich widać na USG. Pies trafił do dr Dominiaka (onkologa), gdzie podawana była chemioterapia wlewna, później tabletkowa.
 
Po paru miesiącach piesek znowu zaczął mieć problemu skórny, antybiotyk nie pomógł. W CIĄGU TYGODNIA pies trafił ponownie do dr Karaś-Tęczy i tu zaczyna się prawdziwa opinia lekarza.
 
dr Karaś-Tęcza powiedziała, że przez Nas pies zachorował na nawotwór. Kiedy poinformowałam o przebiegu leczenia przy zapaleniu skóry - obcesowo powiedziała, że kłamię, choć wszystko jest potwierdzone w klinice, gdzie był leczony przez internistów. Wydała leki, ale powiedziała, że zmarnowaliśmy psa, trzaskała drzwiami, popisywała się. Zdenerwowana wydzwaniała do znajomego doktora, by komentować (notabene przy mnie) mój wybór lekarza prowadzącego onkologa. Wyśmiewała leczenie, mimo, że nie poprosiła o żadne badania, wskazania leczenia, NIC. Zdenerwowana wystawiłam negatywną opinię na portalu społecznościowym. Odpowiadała, jakby nie umiała czytać ze zrozumieniem. Komentowała nadal wybór lekarza, mój pseudonim na portalu, w jej mniemaniu zyskało to horrendalne znaczenie. A wisieńką na torcie w całej sprawie było wydalenie naszego psa z lecznicy oraz warunek wydania leków - wysłuchanie reprymendy o wizerunku p. doktor do mojej Mamy, która poświęciła swój czas i miała zwichniętą kostkę (pani doktor nie zapytała czy może zostać albo czy ma ochotę słuchać wynurzeń na temat jak zepsułam jej reputację -  żenujące... u p. dr z profesjonalizmem na bakier.
 
Oczywiście na forum publicznym nie docierało do niej, że popełniła ogromne faux pas. Zdaniem pani doktor jej leczenie osiągnęło skutek i to jest ważne. A, i to że przyczyniam się do choroby mojego psa, który trafił do Nas z ulicy, zagłodzony, ze strupami, parchami, "zjedzonymi" zębami, pełen ataków paniki, lęków itd. Wszyscy, którzy słuchają tej historii (głównie weterynarze) łapią się za głowę i mówią, że słyszeli, że pani doktor ostatnio uderzyła głowa sodowa do głowy. Niestety.

Leczenie kontynuować będziemy gdzieś indziej, ale czy weterynarz powinien się tak zachowywać?
Link to comment
Share on other sites

Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem o co chodzi...

Pies miał świąd,wetka wyleczyła,zainteresowała się również powiększoną sledzioną,zaproponowala biopsję.Jak dotąd wszystko wygląda profesjonalnie.

Ty "niosłaś' się z zamiarem usunięcia śledziony z powodu 'rozlania się,czy nowotworu'? - to bez sensu brzmi,może czegoś niedoprecyzowałaś?

Potem trafiłaś do dr Jagielskiego...to spec na skalę europejską,może i więcej."Obrzydliwy typ"...obrzydliwe jest to,jak to brzmi.

Dr J.nie zalecił operacji,ale Ty "musiałaś poczekać z operacją,bo problemy skórne.." ???

Pies zostal zoperowany,(gdyby wcześniej została jednak wykonana biopsja - wiadomo byłoby,że trzeba szybko interweniować...)

poddany chemioterapii,wróciły problemy skórne...

 

"i tu zaczyna sie prawdziwa opinia lekarza"??? że co,przepraszam?

 

Dalszego ciągu Twojej wypowiedzi komentować nie będę,nie jestem adwokatem wetów,ale Twój post do komentarza się - moim zdaniem - nie nadaje.

 

p.s - wisieNka,nie wisieŃka :)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem o co chodzi...

Pies miał świąd,wetka wyleczyła,zainteresowała się również powiększoną sledzioną,zaproponowala biopsję.Jak dotąd wszystko wygląda profesjonalnie.

Ty "niosłaś' się z zamiarem usunięcia śledziony z powodu 'rozlania się,czy nowotworu'? - to bez sensu brzmi,może czegoś niedoprecyzowałaś?

Potem trafiłaś do dr Jagielskiego...to spec na skalę europejską,może i więcej."Obrzydliwy typ"...obrzydliwe jest to,jak to brzmi.

Dr J.nie zalecił operacji,ale Ty "musiałaś poczekać z operacją,bo problemy skórne.." ???

Pies zostal zoperowany,(gdyby wcześniej została jednak wykonana biopsja - wiadomo byłoby,że trzeba szybko interweniować...)

poddany chemioterapii,wróciły problemy skórne...

 

"i tu zaczyna sie prawdziwa opinia lekarza"??? że co,przepraszam?

 

Dalszego ciągu Twojej wypowiedzi komentować nie będę,nie jestem adwokatem wetów,ale Twój post do komentarza się - moim zdaniem - nie nadaje.

 

p.s - wisieNka,nie wisieŃka :)

Nie wiesz o co chodzi?

Widocznie jesteś głupsza niż ustawa przewiduje :D

 

Według ciebie wetka wyleczyła świąd u psa podając steryd, choć właściciel psa dalej pisze, ze problem skórny powrócił i pani Karaś Tęcza znów go nieudolnie leczyła :D

 

A ten spec na skalę europejską nie wiedział dlaczego pies ma powiększoną śledzionę?

To jaki z niego spec i od czego?

 

Jak bardzo trzeba być prymitywnym człowiekiem, zeby na publicznym forum wyśmiewać zrozpaczonego właściciela chorego psa tylko dlatego, że zrobił literówkę.

Celowo i tylko dla ciebie kilka razy napisałam z zamiast ż, żebyś się miała z czego śmiać, niedojdo

 

Pani Karaś Tęczy nie polecam nikomu. Byłam u niej kiedyś 2 razy. Problem widziała, ale nic nie zdiagnozowała i podawała psu te same antybiotyki, co dostawał wcześniej, tylko pod inną nazwą handlową. Na drugiej wizycie już nie była taka milutka, jak na pierwszej. Nie miała nagle czasu, bo usłyszała ode mnie prawdę, ze po jej leczeniu nie ma poprawy, tylko jest pogorszenie. Psa uratowałam sama, w ostatniej chwili

 

mengia.ratun, jeśli twój pies dalej potrzebuje pomocy, to zapraszam do mojego weta. Sama bym ci psa wyleczyła, ale nie jestem weterynarzem, więc mi nie wolno

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...