Jump to content
Dogomania

Wiktoś zwany Wielkim Ktosiem przeskoczył za Tęczowy


Wika

Recommended Posts

[B]25 lutego około godziny 9.00 przestało bić małe/wielkie psie serduszko zostawiając po sobie dojmującą pustkę, bo wszędzie go było pełno. Wikusiu, Ty wariacie, jak zawsze w gorącej wodzie kąpany. Tak po prostu, bez ostrzeżenia, pognałeś na łąki za Mostem. Cały Wikuś. Ani chwili nie potrafi usiedzieć na miejscu. Stateczna starość nie leżała w Twoim Wikusiowym charakterze. 20 maja skończyłbyś 11 latek. Pani tak czekała na wiosenne wygłupy z Tobą, a teraz boi się pierwszych ciepłych dni... [/B]

[B]Czasem się z Ciebie troszkę naśmiewaliśmy. Mówiliśmy: "Nasz Wikulek: wielki duchem, mały rozumkiem." To z zazdrości. Wiedzieliśmy że jesteś mądrzejszy od nas. Wcielona dobroć i radość życia na czterech łapkach. Tyle mnie nauczyłeś o miłości i przemijaniu. Myślałam, że mam jeszcze te 2-3 latka wspólnie z Tobą. Ale i tak zdawaliśmy sobie sprawę, Ty i ja, jak ważny jest każdy dzień. Nigdy żaden zwierz nie "przejrzał" tak dobrze i nie pokochał tak mądrze człowieka. Oczywiście, jestem stronnicza:)) Wikusiu, kochałeś bezwarunkowo cały rodzaj ludzki. Swoją panią traktowałeś trochę jak owieczkę z kompleksem wyższości. Dziwiłeś się troszkę, kiedy usiłowała ustalić "hierarchię w stadzie". Ale zaakceptowałeś tę słabość ignorując ją z wdziękiem i cierpliwie "zaganiając" swojego ludzia na jego miejsce. Jednocześnie stanąłbyś na swoim "magicznym nochalu", żeby tylko sprawić mu przyjemność.[/B]

[B]Choć dziś jest mi smutno i pusto bez Ciebie, a całe piękno świata wydaje się być odległe o tysiące lat świetlnych, wiem, że jeszcze tu jakiś czas zostanę starając się zasłużyć na to, że miałam tak wspaniałego Przyjaciela. Rozpaczam,Wikusiu. Gdybyś to widział popatrzyłbyś ze zdziwieniem, pomachał ogonkiem i próbował otrzeć jęzorkiem płynące łzy. Bądź szczęśliwy za Tęczowym Mostem, Wikusiu. Pani jakoś sobie tu poradzi. To też minie... Ale będę pamiętać.[/B]

[IMG]http://img413.imageshack.us/img413/9924/img0739j.jpg[/IMG]


[IMG]http://img6.imageshack.us/img6/913/img0624a.jpg[/IMG]


[IMG]http://img502.imageshack.us/img502/2968/img0744.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Tydzień bez Wikusia... Pędziwiatr już wita wszystkich nowoprzybyłych przy Piotrowej Bramie, a ja nie potrafię opędzić się od wspomnień. Na przykład jak w zeszłym roku coś mu się ubzdurało, że wszyscy wysiadający z tramwaju ludzie przyjechali do niego i zaczął ich witać dzikim tańcem radości i serenadą. Nie sposób się było nie uśmiechnąć... Pewnie każdy tak myśli o swoim psie, ale dla mnie w Wikim była jakaś magia. Uświadamiał nam na co dzień, że życie jest piękne.

[IMG]http://img13.imageshack.us/img13/5826/img0738z.jpg[/IMG]

[IMG]http://img7.imageshack.us/img7/174/img0745.jpg[/IMG]

[IMG]http://img116.imageshack.us/img116/4796/img0691.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://img8.imageshack.us/img8/5314/obraz136.jpg[/IMG]

Cześć Wikupsiński:)

Wczoraj u nas była wikusiowa pogoda. Słoneczne dni już zawsze będą mi się kojarzyć z naszymi wyprawami. Ciekawe jak Ci TAM... Rozrabiasz troszkę? Uwielbiałam to Twoje ADHD. Żyłeś 10 lat i 9 miesięcy, ale za to w jakim stylu!!

Razem z Tobą odeszła jakaś cząstka mnie. Ta, która nigdy się z Tobą nie rozstanie. Czy mogłam powstrzymać Twoje odejście? Czy byłam w stanie? Czy tego ode mnie oczekiwałeś? Tak trudno jest zrozumieć najbardziej podstawowe rzeczy. Po co człowiekowi rozum, skoro przydaje się głównie do zadawania tysiąca bolesnych pytań, na które nie jest w stanie dać odpowiedzi?

Ty Wikusiu, Ty. Nie miałeś nigdy tego problemu, co? Za to właśnie, między innymi, żywiłam do Ciebie niezmienny podziw i szacunek. Tę bezwarunkową miłość do wszystkich i wszystkiego. Bez żadnych pytań, wahań czy wątpliwości. Nie, o Ciebie się nie martwię. Jeśli cokolwiek jest po drugiej stronie, Ty już tam brykasz. Niemożliwe, żeby Wikusie nie miały duszy. Nawet jeśli, czego sobie nie wyobrażam, nie miałbyś własnej, to masz połowę mojej.

Link to comment
Share on other sites

Pamiętam, Wiki. Zaczynam sie uśmiechać. Wiem, że jestem bliżej Ciebie w szczęściu niż w smutku. Pan wet, do którego teraz chodzimy z Kluską, mówi że to Twoje serduszko najprawdopodobniej szwankowało od jakiegoś czasu. A może od zawsze. Jeśli tak, to miałeś niesamowitą siłę ducha. Żyłeś z całych sił niemal do samego końca prawie 11 lat. Przeżyłeś w swoim życiu dwie narkozy, a potem odszedłeś z taką łatwością. Może to dobrze, że nie wiedzieliśmy. Musielibyśmy wtedy próbować okiełznać Twoją "wikusiowatość". Podawać leki, które miałyby skutki uboczne... Na pewno te ostatnie lata nie byłyby takie beztroskie, a mogłoby nie być ich wcale więcej. Wybacz mi, że nie byłam wystarczająco uważna przez ostatnie miesiące. Ale może dzięki temu łatwiej Ci sie odchodziło, może mniej cierpiałeś, niż gdybyś się próbował trzymać kurczowo życia, czując, że nie chcę Cię puścić... Bo nie wiem, czy bym potrafiła. Wiem, wiem, Ty nigdy się nie gniewasz. To ja muszę sobie wybaczyć.

[IMG]http://img201.imageshack.us/img201/6457/dsc05802cxp.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Pięknie piszesz o swoim psiaku.
One maja duszę, zasługują na nią bardziej niż człowiek. To one kochają bezgranicznie i bezwarunkowo. Nie jest im znana zawiść, zazdrość, nie wywołują wojen itd. Jeśli nie one maja prawo do posiadania duszy to kto?
Odejście psa boli, bardzo boli i będzie boleć.
Odeszło jego ciałko, bo jego dusza hasa sobie na wieczystych łąkach z innymi psiakami.
Będziesz o nim pamiętać, nie zapomnisz. Kochałaś go całym sercem, a miłości nie da się zapomnieć.

Wikusiu,byłeś szczęściarzem,żyjąc w takiej rodzinie, bo byłeś kochany. Opiekuj się nią i odwiedzaj w kolorowych snach.

[IMG]http://img12.imageshack.us/img12/4806/walentynki05ei6.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Wika, w takiej sytuacji nikt nie zrozumie cię bardziej niż inny psiarz.
Ubodzy są ci, którzy nie zaznali tej szczerej, psiej miłości. Oni nie są w stanie wyobrazić sobie naszego bólu po stracie psiaka.
Spotkałam się nie jeden raz jak pukali się w głowę, że ja, stara baba ryczałam jak małe dziecko, ze nie mogłam sobie znaleźć miejsca po stracie Psoni, ze nie mogłam niczym zapełnić pustki. Nie raz słyszałam " ty chyba oszalałaś, przecież to był tylko pies". To nie był tylko pies- to był Aż PIES!

No pięknie, widzę, że na dogo znów przeskakują posty. Sama radość, człowiek nie wie komu odpisuje i wszystko co się napisze traci sens.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję, Szajbusie. I Tobie, Jolu. Wikusia nie da się zapomnieć, to prawda. I nie sposób go pamiętać inaczej niż pięknie.

To my mieliśmy szczęście, że był z nami. Kiedy u nas zawitał (a znaliśmy go od pierwszego dnia jego życia) mieliśmy jeszcze sporo do nauczenia się o prawdziwej miłości, popełniliśmy mnóstwo błędów, ale on był cierpliwym nauczycielem. Jego kredyt zaufania był niewyczerpany i dostępny dla każdego. Wikuś po prostu miał "podejście do ludzi", każdy by go pokochał. Dzielił ludzi i inne zwierzęta na 3 kategorie: przyjaciół, których juz znamy, przyjaciół, których poznamy jutro oraz tych, którzy mimo spotkania jeszcze nie wiedzą (bądź nie akceptują), że są naszymi przyjaciółmi ;) Może i znajdzie czasem chwilkę, żeby na nas zerknąć, czy wszystko w porządku. To bardzo "zalatane" stworzonko.

Pozdrawiam Was serdecznie. Cieszę się, że istnieją ludzie, którzy rozumieją głębokie uczucie straty po odejściu czworonożnego przyjaciela. Chciałabym, żeby szacunek dla życia pod każdą postacią, nie tylko ludzką, był wśród przedstawicieli naszego gatunku normą, a nie wciąż rzadkością.

Link to comment
Share on other sites

Wiem, Szajbusku. Co prawda nie usłyszałam tego nigdy wprost (że to był TYLKO PIES), ale nie sposób nie zauważyć dominującej postawy. To się czuje. Zrozumie inny psiarz, kociarz, koniarz... Ktokolwiek, kto nauczyl się patrzeć ponad ego, tak uwikłane w nasze człowiecze słabości. Masz rację, że kto tego nie rozumie jest uboższy. Chciałby może na swój sposób pomóc, ale nie dostrzega, iż nie ma nic do zaproponowania w zamian. Dlaczego niby mielibyśmy wybierać między różnymi rodzajami miłości?

No, przeskoczyły posty. Mały galimatias się zrobił. To nic.

Link to comment
Share on other sites

Wiki, jeszcze nie usłyszałaś, ale na dogo jest masa ludzi, którzy to słyszeli.
Coraz trudniej mi zrozumieć ludzi.
Po stracie Psoni czułam pustkę. Nie wiedziałam czym ją wypełnić. Nieśmiało wchodziłam na dział " Psy w Potrzebie" i przypatrywałam się z ukrycia jak tu na dogo ratowane jest psie życie, jaka walka toczy się czasami o ostatni odech psa. Czytałam jeden wątek za drugim, ryczłam jak dziecko i dopingowałam w sercu każdemu psiakowi. Jednak nosiłam żałobę po Psoni i nie byłam gotowa na drugiego psa ( tak przynajmniej mi się wydawało).
Mąż dyskretnie podpatrywał jakie mam otwarte strony na komputerze i wzdychał. Zna mnie bardzo dobrze po 22 latach małżeństwa i czuł, ze tak długo będę wylewała łzy dopóki nie przytule jakiegos futerka do swego serca.
To on zadecydował o adopcji Balbinki. Kiedy przekroczyła próg naszego domu i spojrzałam na to kudłate, bezbronne ciałko, na te przerazone oczka - przepadłam.
Jeszcze wówczas nie wiedziałam, że w sumie zabierając ją ze schroniska ratujemy jej życie. Po 4 dniach zachorowała na ropomacicze zamknięte, które w warunkach schroniskowych raczej nie byłoby wykryte.
Kiedy bidulka wróciła po opercaji do domu, wynosilismy ją na spacery na rękach, ubraną w kaftanik w obawie o zainfekowanie rany pooperacyjnej. Wyobraź sobie, że niektórzy wręcz zaczepiali nas i mówili " dopiero co wam ZDECHŁA suka, a juz wzięliście sobie następną i na dodatek chorowitkę?
Po zdjęciu szwów zachorowała na kaszel kenelowy i znów komentarze " padnie, takie to chorowite, że padnie, szkoda kasy na leczenie"
Jeszcze większe zdziwienie ich ogarnęło jak po roku wynosimy w kaftaniku i na rękach drugą sukę - tym razem adoptowaną Zuzię. Myślisz, że komentarze były inne? Nie, jeszcze bardzie dosadne, bo nie dajemy kasy na biedne dzieci a bawimy się w adopcje psow. Niektorzy widząc mnie jak wynoszę jedzenie bezdomnym psiakom, biegam za niektórymi ( zagrozonymi) z sarkazmem mówią " patrz, leci Samarytanka"
Dlatego mówię, że ze wszystkich zwierząt na świecie, najpodlejszym zwierzęciem jest człowiek. Patrząc na krzywdę zwierząt zadawaną ludzką dlonią zaczynam się wstydzic, że jestem człowiekiem.
Psonia była,jest i zawsze będzie w moim sercu- na zawsze. Jestem jednak szczęsliwa mając te moje dwie kochane wampirzyce. Myślałam, że nie pokocham juz żadnego innego psiaka. Byłam głupia, bo ludzkie serce jest bardzo pojemne.Powiem ci więcej, Balbinka była lekarstwem na mój ból po stracie Psoni i myslę, ze to Psonia zza TM pokierowała Balbisiątko w naszą stronę, a potem Zuzię.
Tylko wiesz co? Ciagle mi mało! Gdyby nie moja choroba, pewnie po mieszkaniu biegałyby kolejne 4 łapki. Już miałam na oku kolejną bidusię, ale niestety- dowiedziałam się, że jestem bardzo chora. Pomogłam jej w inny sposób- dziś ma dom.Teraz od rodziny mam zakaz kolejnych adopcji ( w sumie ich rozumiem) bo moja choroba przewróciła nasze zycie do góry nogami.

Link to comment
Share on other sites

Ja najczęściej słyszę, że jest tylu potrzebujących ludzi,np cyt."dzieciom by Pani pomogła, one bardziej potrzebują pomocy,psy sobie dadzą radę, to tylko zwierzęta...". Kiedyś dyskutowałam, tłumaczyłam, teraz milczę bo słów szkoda, robię swoje i tyle. I tak, jak Ania- szajbus tęsknię bardzo za moimi psami, za Zuzią, Szkieleciem, tęsknię i przygarniam następne, tylko w taki sposób potrafię uśmierzyć ból po ich stracie- ratując kolejne psie czy kocie istnienia .Od dwóch miesięcy mieszka u mnie 100-letnia niewidoma i głucha jamnisia Skowronek, wzięłam ją na tymczas ale przecież nie oddam nikomu takiego starego, schorowanego psa. Wczoraj pomyślałam sobie, że tak mogłaby wyglądać teraz Zuzia, jamniczka która odeszła 4 lata temu, gdyby żyła miałaby 17 lat, kto wie, może też straciłaby w tym wieku wzrok i słuch? To tak, jakby się odrodziła pod postacią Skowronka, starego, niechcianego, chorego psa, jakby Skowronek była przedłużeniem jej życia...Może to beznadziejnie głupie ale zawsze jest łatwiej w coś wierzyć. Jeszcze czekam na Szkielecia i wierzę, że znajdę go, przyjdzie pewnie w innej postaci ale kiedyś przyjdzie...

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że one nigdy nie odchodzą na zawsze, te nasze zwierzaki. Będzie kiedyś raźniej odchodzić z nadzieją, że też gdzieś czekają, razem z innymi, którzy odeszli. Miałam w swoim życiu i na pewno będę jeszcze miała niejednego czworonożnego przyjaciela. I jeszcze niejednego będę musiała pożegnać. Ale Wiki był KIMŚ wyjątkowym. Łączyła mnie z nim szczególna więź. Nie bardzo nawet potrafię to wyrazić, ale ani nie myślę o nim jako o psie, ani nie porównuję do człowieka. To po prostu Wikuś. Niepowtarzalna i wyjątkowa istota. Osobowość, dusza, energia.

Nauczył mnie nigdy nie myśleć źle o ludziach. Kochał człowieka i widział w nim to, co najlepsze. My, jego rodzina, nie byliśmy jego jedynymi przyjaciółmi. Owszem, nie każdy dobrze reagował na jego rozdawane na prawo i lewo przejawy sympatii, ale jemu i tak zawsze wychodził bilans dodatni ;) Jeśli na 10 zaczepionych osób 5 zdenerwował, 4 pozostały obojętne, a jedna była zachwycona to Wikuś miał poczucie spełnionej misji z powodu tej ostatniej. Obserwując go czułam, że warto dostrzegać i pomnażać to, co dobre i nie zatrzymywać się nad rzeczami, na które nie mamy wpływu, a mogą prowadzić do zgorzknienia.

Brak szacunku dla zwierząt świadczy o niedostatkach emocjonalnych, ale nie jest powodem, żeby skreślać cały ludzki gatunek. Kiedy np. osoba, która nie potrafi okazać miłości własnemu dziecku, widzi uczucie okazywane psu, to nic dziwnego, że rodzi się w niej poczucie zagrożenia. To smutne, ale takie jest życie. Zawsze było i pewnie będzie. Ale przecież jest też piękne. Inaczej nie byłoby nam tak smutno, że ktoś musiał odejść. Pozdrawiam i życzę mnóstwo zdrowia, siły, wyrozumiałości oraz optymizmu. Baaardzo doceniam każdego, kto nie przechodzi obojętnie obok czyjegokolwiek cierpienia. Dbajmy o siebie i tych, którzy nie potrafią tego zrobić sami :)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Minęło półtora miesiąca od Twojego odejścia. Ech, Wikusiu... Nie potrzeba słów. Ciągle Cię szukam wzrokiem przy swojej nodze, kiedy wychodzę. Kot się rozpanoszył w mieszkaniu, zajął Twoje ulubione miejsca, przyjmuje te same pozy... Bardzo tęsknimy.

Link to comment
Share on other sites

Zobacz Wikusiu, jak już nisko upadliśmy przez te kilka dni;) Czwarta strona!Tyle piesków umiera, tylu ludzi po nich płacze, a wiosna tak samo piękna jak zawsze. Smutne to, a jednocześnie właściwe. Wikusiowe. Wszystko się samo naprawia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...