Jump to content
Dogomania

Guz sutka u 14-letniej suni


Betty

Recommended Posts

Flaire masz rację, ale też do wielu zabiegów i operacji nie każdy może być dopuszczony. Moja suczka ma przerzuty i nawet z wetem rozmawialiśmy o usunięciu wszystkich sutków nawet tych bez przerzutów. To nie chodzi o pieniądze, bo ta operacja miała kosztować 100-120 zł a to nie jest tak dużo. Zresztą ktoś wcześniej pisał, że boi się, że pies się nie obudzi- to też jest ważne i ja też się tego bałam. Zresztą jak pisałam wcześniej mój pies jest otyły a wzrostowo niziutki. Jeszcze zanim odkryliśmy raka lekarze dawali jej rok życia a żyje do dziś. Nie każdy pies przeżyje taką operację. Mam nadzieję, że zrozumiecie! :(

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 464
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Flaire masz rację, ale też do wielu zabiegów i operacji nie każdy może być dopuszczony.
Ja bym to ujęła troszkę inaczej - oczywiście zdarzają się przypadki, gdzie pies nie może być dopuszczony do niezbędnej dla niego operacji. Ale to jest sytuacja niezwykła, a nie normalna. Sam wiek nie jest zazwyczaj powodem do unikania niezbędnej operacji, jak zresztą suczka z tego topiku, 14-letnia staruszka, ilustruje.
Jeszcze zanim odkryliśmy raka lekarze dawali jej rok życia a żyje do dziś.
A dlaczego dawali jej tylko rok? Bo nic nie pisałaś, że sunia jest chora poza tym rakiem. Jeśli choruje na jakąś inną nieuleczalną chorobę, która ją wkrótce i tak zabije zanim zdąży to zrobić ten nowotwór, to jak najbardziej masz rację, że nie ma po co ją męczyć operacjami. Jaka to rasa? A jeśli kundelek, to ile waży i ile ma w kłębie?
Nie każdy pies przeżyje taką operację.
Ale znakomita większość przeżyje - chyba że są jakieś konkretne przeciwwskazania.

Betty, cieszę się, że sunia dobrze się czuje i trzymam za nią kciuki - a w każdym razie wiesz, że robisz dla niej co tylko można.

Link to comment
Share on other sites

No to tak: moja suczka to kundelek, waży 13,9 kg a sięga mi do połowy łydki (nie wiem co to znaczy w kłębie). Nie dawali jej dużych szans z powodu wagi, bo jak sama przyznasz to bardzo dużo jak na taki wzrost. Sama mówiłam rodzicom, że dam kasę na tą operację (akurat zbliżały się moje urodziny). Ale wyszło jak wyszło :(

Link to comment
Share on other sites

Ania_P, może to bardzo niesprawiedliwe i wcale tego nie zamierzasz, ale ja reaguję na podtekst, który widzę (pewnie niesłusznie) w tym, co piszesz, a z którego wynika, że jak zwierzak jest stary, to już nie ma co go leczyć bo i tak niedługo umrze. Takie podejście bardzo mnie złości, szczególnie że w Polsce widzę je nie tylko w odniesieniu do zwierząt, ale także do ludzi. Gdy moja 94-letnia ciocia ciężko chorowała, kilku lekarzy zignorowało jakiekolwiek próby leczenia i stwierdziło, że ciocia gorączkuje ze starości. :o Okazało się, że miała zapalenie dróg moczowych i polepszyło jej się natychmiast po podaniu odpowiedniego antybiotyku.

Starość nie jest chorobą. Wberw powszechnie panującej opinii, na starość się nie umiera. Starość może powodować rozmaite nieuleczalne problemy, które z kolei spowodują śmierć, ale umiera się na niewydolność serca czy nerek czy ..., a nie na starość. Niektóre z przypadłości starszego wieku można z powodzeniem leczyć, znacznie przedłużają dobrej jakości życie. I tylko o to mi chodzi. Zanichać leczenia można z wielu dobrych, słusznych powodów - ale moim zdaniem, starość raczej nie powinna być jednym z nich.

Link to comment
Share on other sites

Otyłość sama w sobie też nie jest przeciwwskazaniem do operacji... Chociaż piesek na pewno żyłby dłużej i zdrowiej, gdyby nie był otyły, więc na pewno warto ją odchudzić, a to się robi poprzez ograniczenie ilości podawanych kalorii (mniej pokarmu oraz mniej kaloryczny pokarm), jak również zwiększenie codziennej dawki ruchu (dłuższe spacerki).

Link to comment
Share on other sites

Mój pies już dawno był taki gruby i to nie jest tak, że go nie odchudzaliśmy. Jasne, że próbowaliśmy, ale jak tylko coś zrzuciła to zaraz przybierała. Fakt faktem jak braliśmy ją na dłuższe spacery to ona już po paru minutach chce wracać i wyrywa się ze smyczy bądź jak jest spuszczona ucieka w kierunku domu. Zgadzam się, że starość nie powinna przekreślać szansy na wyzdrowienie, ale źle mnie zrozumiałaś. Starość nie była tym powodem, weterynarz coś tam gadał (niepamiętam dokładnie co) i trochę nas nastraszył, że może nie przeżyć, że nawet jak wytniemy wszystkie sutki to przerzuty mogą być gdzie indziej. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale to była trudna decyzja...

Link to comment
Share on other sites

Oj bardzo różnie bywa z tymi guzami.Moja suka (jamniczka) ma 13 lat.Zaraz po tym,jak miała szczeniaki na jej sutkach pojawil sie malutki guzek.Miała wtedy 5 lat! Bylam załamana,zaczęłam szukać pomocy,ale oczywiście swoim starym zwyczajem wertować wszystkie możliwe książki.W bardzo starym wydaniu "Gdy zachoruje pies" -chyba z 80 lat,wyczytałam ,że komórki nowotworowe dość często są podczas zabiegu operacyjnego jakby "przenoszone" i zaczynaja sobie krążyc po krwioobiegu.Jakoś to do mnie przemówiło (nie wiem dlaczego) i postanowaiłam,że nie będę psa męczyc operacjami.Niech sobie zyje jak długo mu pisane.I tak sobie zyjemy do dzisz tymi guzkami-obecnie ma dwa maluteńkie jak groszek i jednego wielkości małej śliwki.Mój weterynarz zaakceptował moja decyzje i chyba nawet mnie popiera.A suka czuje sie super,troszke z ząbkami mamy problemy,ale damy sobie rade.Ciekawe,czy ktoś z Was podjął podobna decyzja?? Napiszcie prosze !!

Link to comment
Share on other sites

gayka, znów do Ciebie pytanie: czy tak samo potraktowałabyś guza we właśnej piersi?

Znakomita większość guzów, tak u psów, jak u ludzi, to nie rak! Te guzy nie są złośliwymi nowotworami i nie ma konieczności ich usuwać. Najwyraźniej właśnie tak jest z guzkami u Twojej suczki - inaczej już byś o tym wiedziała. Czyli poszczęściło Ci się. A medycyna zrobiła duże kroki naprzód od lat osiemdziesiątych, chociaż już nawet wtedy nie uważało się, że zoperowanie nowotworu spowoduje przerzuty... Więc to, co czytałaś pochodziło pewnie z jeszcze starszych źródeł. :o

Gdybym (nie daj Boże) znalazła jakieś guzy w sutkach mojej suni, to na pewno zrobiłabym co najmniej biopsję, bo to naprawdę mało inwazyjne, a przynajmniej wie się, z czym ma się do czynienia. Ale z tego co wiem, małe guzki po prostu łatwiej jest od razu usunąć i poddać histopatologii. To samo odnośnie guzów u ludzi.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki! jak dobrze,że nie jestem sama.Jak tylko trafie z moja sunią do obcego weterynarza (niestety mamy takie różne przygody wakacyjne typu haczyk w łapce i korzonki chore) to zaraz mnie pyta dlaczego pies ma takie guzy?? A ja sie musze tlumaczyć.A wytłumaczenie jset przeciez jedno ,pies nie rozumie ,że musi cirepieć ,żeby kiedyś mogło byc lepiej! Pies cierpi i nie po co ani dlaczego.A ja OBIECAŁAM mojej najukochańszej suni,że nie pozwole jej skrzywdzić i nie bedzie nigdy cierpiec z powodu mojej obsesyjno-egoistcznej chęci bycia z nią !!

Pozdrwiam!! :D :D

Link to comment
Share on other sites

A ja OBIECAŁAM mojej najukochańszej suni,że nie pozwole jej skrzywdzić i nie bedzie nigdy cierpiec z powodu mojej obsesyjno-egoistcznej chęci bycia z nią !!
I miałaś dużo szczęścia, bo gdyby to, co ma, było złośliwym nowotworem, to umierałaby w strasznych mękach - chyba że byś ją wcześniej uśpiła, bo to byłby jedyny sposób dotrzymania Twojej obietnicy.

Leczenie psa rzeczywiście potrafi być spowodowane obsesją czy egoizmem i o wielu takich przypadkach czytałam już nawet tu, na dogomanii. Ale w znakomitej większości przypadków, szczególnie przy zabiegach tak rutynowych, jak usuwanie wcześnie wykrytych guzów, żeby się upewnić, że nie są złośliwe, motywacją leczenia jest całkiem coś innego - poczucie odpowiedziałności i chęć zapewnienia zwierzęciu długiego i szczęśliwego życia.

Złośliwy rak jest chorobą uleczalną, po której można żyć długo, szczęśliwie i bezboleśnie. Ale tylko jeśli się ją wyleczy. Tobie się udało, bo okazało się, że guzy u Twojej suczki nie są złośliwe (to się oczywiście może zmienić). Ale polecanie innym ignorowanie guzów na podstawie tego, że Tobie się poszczęściło oraz informacji przeczytanych w latach osiemdziesiątych jest, moim zdaniem, trochę nieodpowiedzialne.

Link to comment
Share on other sites

Guza własnego pewnie inaczej bym potraktowała. Tylko, że ja jestem człowiekiem i różnię sie od zwierzaków między innymi tym, że myślę abstrakcyjnie.A pies niestety nie!

Tak,masz racje ,pewnie miałam szczeście-znaczy moja sunia miała!

Uważam,że jestem bardzo odpowiedzialnym właścicielem.Co do biopsji i histopatologi to jedynie męczenie psa.W Polsce nie leczy sie nowotworów złośliwych lub leczy się z kiepskim skutkiem - polecam "Geriatrie Psów" Dr. Anusza.

A ja życzę wszystkim dogomaniakom i ich psiskom zeby nigdy nie mieli takich dylematów.

Pozdrawiam!

Link to comment
Share on other sites

KOCHANI JA NIKOMU TEGO NIE POLECAŁAM!!! PODZIELIŁAM SIĘ JEDYNIE MOIMI DOŚWIADCZENIAMI.MYŚLAŁAM,ŻE MIEDZY INNYMI O TO TUTAJ CHODZI!!! CHYBA SIE ODROBINKE POMYLIŁAM...

ALE NIE MÓW MI,ŻE POLECAŁAM,BO TO NIE TAK!!

A ZARZUCANIE BRAKU ODPOWIEDZIALNOŚCI...NO CÓZ JA BYM TEGO TAK SZYBKO NIE ROBIŁA :D

Link to comment
Share on other sites

Guza własnego pewnie inaczej bym potraktowała. Tylko, że ja jestem człowiekiem i różnię sie od zwierzaków między innymi tym, że myślę abstrakcyjnie.A pies niestety nie!
Dokładnie - pies polega na Tobie, że to zrobisz za niego.
Co do biopsji i histopatologi to jedynie męczenie psa.
Chyba żartujesz! :o Czy Ty w ogóle wiesz, na czym to polega???

[qutoe=gayka]W Polsce nie leczy sie nowotworów złośliwych :o :o :o gayka, w którym wieku Ty żyjesz??? Czyli te tysiące wyleczonych osób (i psów!) to co, duchy???

A czy Ty polecasz, czy nie? Wiesz, z tym polecaniem to różnie bywa. Jak ktoś pisze, że ma ciężko chorego psa, a Ty na to, mój pies ma podobne objawy, nie leczyłam go i zdrowo sobie żyje - to rzeczywiście, masz rację, niby niczego nie polecasz... ale jaki wniosek z Twojego postu wyciągnie ta osoba z ciężko chorym psem? Właśnie w ten sposób wielu znachorów też operuje - oni nikomu nie polecają swojego sposobu lecznia pestkami morelowymi czy innymi preparatami, tylko mówią, że "wyleczyli" już tymi sposobami x osób. Czyli tak jak Ty z Twoim psem - nie polecają, tylko dzielą się swoimi doświadczeniami... Oczywiście nie dodają, ile osób "leczonych" przez nich zmarło. :evil:

Link to comment
Share on other sites

Flaire,

jakaś osamotniona zostałaś w tym topiku, w głoszeniu swoich słusznych ze wszech miar poglądów!!!

Więc postanowiłam Cię poprzeć w całej rozciągłości!!!! :)

Niedawno do mojej wetki przyszedł gość z niewielkim kundelkiem, który miał na grzbiecie guza wielkości, mniej-więcej, piłki do siatkówki... Myślałam, że pani doktor temu "kochającemu panu" jakąś krzywdę zrobi... Na co tacy ludzie czekają?!

Mojemu Filipowi usuwaliśmy narośl na powiece w wieku ponad 16 lat. Pies był stary, słaby i schorowany, ale zabieg poszedł bez problemu. Pies się nie męczył, nie cierpiał z powodu niewielkiej interwencji chirurgicznej.

Pies się męczy i cierpi dopiero, kiedy właściciel pozwoli aby guzy urosły, a wtedy operacja ich usunięcia jest niezwykle trudna i skomplikowana, a często niewykonalna... i pozostaje tylko jedno wyjście... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Witajcie, a ja mam pytanko co myślicie o przypadku mojej suczki. Ma 2 i pół roku. Jakieś 3 tygodnie temu wyczułam u niej za ostatnią sutką (praktycznie przy samej cipci) twarde zgrubienie. Z kolei tydzień temu wyglądało to już znacznie gorzej. Zrobiło się dużo większe. Cały cycek jakby spuchł i zrobił się czerowny. Byłam u weterynarza i powiedzialam że boję się, że to może guz. Weterynarz dał jej zastrzyk i powiedział że wygląda to na zapalenie i bym smarowała altacetem, a jak nie przejdzie przez tydzień to bym przyszła ponownie.

Nie wiem co myśleć bo jakby to było zapalenie to wystąpiło by we wszystkich sutkach i nie byłoby takie w dotyku. Smaruje altacetem to opuchlizna i czerwoność zeszła ale twarde zgrubienie pozostało.

Napiszcie proszę jakie w dotyku są guzy, czy się przesuwają, czy można je "złapać"? Myślicie że to guz u mojej suczki mimo jej dość młodego wieku?

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem co myśleć bo jakby to było zapalenie to wystąpiło by we wszystkich sutkach i nie byłoby takie w dotyku.
Nie, to nie prawda. Nigdy nie słyszałam o zapaleniu we wszystkich sutkach, natomiast o zapaleniu jednego - jak najbardziej. I w dotyku zapalenie jest właśnie takie, jak opisujesz: twarde zgrubienie.
Napiszcie proszę jakie w dotyku są guzy, czy się przesuwają, czy można je "złapać"?
To troszeczkę zależy od guza, ale najczęściej zaczynają się twarde i malutkie (jak ziarnko ryżu) i powoli wzrastają do wielkości ziarnka grochu (w tym stadium są często znajdywane przez właścicieli) i dalej. Nie przesuwa się, ale można "złapać".
Myślicie że to guz u mojej suczki mimo jej dość młodego wieku?
Nie, to co opisujesz brzmi jak zapalenie sutka. Tylko dlaczego? Czy ona miała niedawno szczeniaki, bądź też ciązę urojoną? Kiedy miała ostatnio cieczkę?
Link to comment
Share on other sites

[quote name='isa']Na początku grudnia miała cieczke. Podczas wcześniejszych ciąż urojonych miała zapelenie zawsze we wszystkich sutkach[/quote]No to teraz słyszałam :wink: . Ale to raczej rzadka przypadłość. Najczęściej takie zapalenie dotyczy tych sutków, gdzie jest najwięcej mleka, czyli ostatnich dwóch lub czterech (często tylko jednego lub kilku z nich).

Ale w takim razie, jeśli suczka już miała takie zapalenia, to czy tym razem objawy nie były takie same? Czy co? Dlaczego wątpiłaś w diagnozę, skoro to już się powstarzało?

A myślałaś o sterylizacji...?

Link to comment
Share on other sites

No właśnie moim zdaniem inaczej to wyglądało aniżeli w czasie wcześniejszych zapaleń. Mając poprzednio zapalenia, sutki były nie dość że wszystkie "zaatakowane" to nie wyczuwałam w żadnym z nich twardych zgrubień. Były poprostu nabrzmiałe i miękkie, można nazwać tłuściutkie. Dlatego teraz miałam wątpliwości bo tylko 1 zrobił się spuchnięty, a w zasadzie nie sam sutek i jego bliska okolica, a obszar tak jak wcześniej wspomniałam bliżej cipci.
O sterylizacji myślałam ale doszłam do wniosku że wysterylizuje ją jak skończy z 7 lat. Może uda mi się jeszcze zdobyć prawo suki hodowlanej bo wyrobiłam jej rodowód. Choć szczerze mówiąc wątpie że zajmę się hodowlą.

Link to comment
Share on other sites

Poradź się weta, ale z tego co ja wiem, jeśli suka ma ciąże urojone i zapalenia po każdej cieczce, to nie ma co czekać, bo prędzej czy później ten guz, którego tak się obawiasz, pojawi się. Nie mówiąc już o tym, że operacja jest dużo lepiej tolerowana przez zwierzę młode, niż starsze.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 4 months later...

No to trzymajcie kciuki...

Dziś Sabina miała robioną biopsję, wyniki za jakieś 10 dni...
Niedawno wyczułam w jej sutkach dwa guzki. Jeden malutki, drugi nieco większy... :(
Jeszcze nie panikuję, bo ta najgorsza możliwośc jest tak straszna, że na szczęscie trudno mi w nią uwierzyć... Ale jednak nerwy mam napięte, jak postronki :roll:

Najgorsze jest to, że Sabina ma problemy z płucami, rok temu miała robione RTG, lekarz (kardiolog) stwierdził nacieczenia i powiedział, że na 99 procent nie jest to nowotwór. Zadysponowane leczenie niby pomogło. Ale w tym kontekście...
Dobra, kończę, bo za chwilę wpadnę w tę panikę...
jeszcze raz baaaardzo proszę o kciuki i pozytywną energię!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='coztego']asher,
wysyłam mnóstwo energii i zaciskam kciuki z całej siły :kciuki: !!![/quote]

Dzięki :buzi:

[quote name='coztego']Będzie dobrze!!! Nie panikuj bo sunia się będzie stresować![/quote]

Hihihi, nie znasz Sabiny. Nie wiem co bym musiała robić, żeby ją to zestresowało :lol: Ale nochal ucałuję, a co mi tam :wink: Jak tylko sucz wróci z wakacji, bo ją przed chwilą z mamą na weekend wysłałam :wink:

Ta moja suka ma dziwny zwyczaj podupadania na zdrowiu, jak ja mam przedegzaminacyjne stresy :roll: Jak zakuwałam do końcowego egzaminu z angielskiego, to miała podejrzenie ropomacicza. Teraz zakuwam do dwóch ostatnich egzaminów koniecznych do absolutorium, a ta mi z guzkami wyskakuje :roll: Musze jak najszybciej te studia skończyć, bo jest nadzeja, że wtedy skończą się problemy zdrowotne Sabiny :wink:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...