sota36 Posted November 23, 2005 Author Posted November 23, 2005 Nastepny Atos :):). Nasz byl nazywany "Toniem", "Antonim, "Toskiem", lub ..."Paskuda". Byl kochany i takim pozostanie - dbaj o swojego Tonieczka!!!!! Quote
Agushka Posted November 25, 2005 Posted November 25, 2005 Bardzo niedawno znalazłam się na forum. Żałuję tylko, że nie wczesniej. Bardzo by mi to pomogło... Nie sądziłam, że tyle jest osób, które jeszcze po kilku latach opłakują swoich przyjaciół. Ja od 10 lat tęsknię za moim Renem. Zazwyczaj nie opowiadam o tym głośno bo nikt nie rozumie że można płakać za psem. Bałam się wejść tutaj, do Tęczowego Mostu. A teraz przeczytałam Twoje słowa o walce, bólu, miłości i dziękuję Ci Sota.. Tak dawno już nie płakałam a teraz wcale się nie wstydzę i płaczę. Czytając, przypominałam sobie najlepsze chwile spędzone z moim najukochańszym Nikiem. Dobrze, że wszyscy tutaj są tak wspaniali, że nikt się nie dziwi rozpaczy jaką powoduje odejście czworonożnego przyjaciela, że można się wypłakać i zawsze znajdzie się ktoś, kto rozumie. I jeszcze jedno, pięknie to powiedziane: następca a nie zastępca. Ja chyba za długo bałam się że nie pokocham żadnego innego psa, że będę nielojalna... I niepotrzebnie. Kocham moją sunię tak samo mocno jak Rena ale zupełnie inaczej.. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz z całego serca dziękuję Quote
sota36 Posted November 25, 2005 Author Posted November 25, 2005 Nie ma za co dziekowac - bardzo sie ciesze, ze historia o Atosie pomogla kolejnej osobie, to jakby spuscizna po Nim, jesli sie kochalo, to kochac sie bedzie nadal i wciaz, i wciaz - takie to nasze zycie, ale jakze wspaniale. Tez nie lubialm i balam sie tu zagladac, az nadszedl TEN moment, teraz nie wyobrazam sobie, ze moglsaym dzien spedzic bez odwiedzenia Teczowego Mostu - to pomaga, bo czuje sie ten silna wiez, z Przyjacielem, ktory nie moze byc teraz i tu blisko Ciebie. P.S. Toniu - a wiesz, ze jest kolejny Atos - takie 8 tygodniowy spanielek - pewnie tez bezie cudownym pse!!! :) Quote
atha Posted November 30, 2005 Posted November 30, 2005 sota36 ---nie ma już mojego atka---dziś 30 listopada o godz 7.40 tak niedawno ci pisałam,że trzyma się dobrze---a tej nocy od godziny 9 do rana wył z bólu cały czas---bez przerwy cały czas---nie popiskiwał---wył---a zawdzięczam to pani weterynarz u której byłam o 8 wieczorem wczoraj---nie wiem co psu dała---3 zastrzyki w tym jeden antybiotyk---po powrocie nie minęła godzina jak pies zaczął piszczeć a potem już wyć z bółu ,gryźć poduszkę itd cała rodzina głaskała go i masowała całą noc bo to minimalnie jakby mu pomagało---okresami wył troszkę ciszej---nie skutkowała pyralgina ani ketonal ani relanium w zastrzyku---lekarz z pogotowia całodobowego przyjechał dopiero ok 1 w nocy pozwoliliśmy się mu tak męczyć bo potem nie mogliśmy już nikogo złapać a jeszcze mieliśmy nadzieję,że skurcze---widać było z zewnątrz jakie silne jednak się skończą i rano pojedziemy go ratować do wizyty u weterynarza pies nie miał objawów jakiegokolwiek silnego bólu czy skurczów---był osowiały od tygodnia i widać było,że coś mu dolega---chudł i kilka razy wymiotował ---kombinowali a to robaki---dostał lekarstwo ---potem podejrzena cukrzycy---potem dopiero badania krwi ---po nich wiadomo juz było,że to coś z wątrobą---i pojechałam wieczorem po telefonie od lekarza informującego mnie o złych wynikach---nie było mojej weterynarz tylko jakaś młoda panna---która od razu zabrała się do leczenia---ze skutkiem jak wyżej pies był tego dnia na spacerze dwa razy po godzinie---i bawił się z psami---jeszcze w lecznicy interesowały go młode psiaki---a wcześniej był naprawdę w całkiem przyzwoitej formie--- a po "lekach" jakie dostał---coś wspominała o ułatwieniu pozbycia się -rodzeniu??? kamieni z woreczka żółciowego i że są bardzo bolesne podczas podawania---po tych lekach pies konał w męczarniach prawie 11 godzin---przeskok absolutnie dramatyczny i całkowicie nieprawdopodobny---któryś z tych specyfików musiał wywołać takie potworne skurcze i ból nie mam słów nie mam słów sota36 ---mojego atusia też już nie ma :(---ryczę cały czas pociesz mnie proszę!!!!!!!!!!!! Quote
Monia70 Posted November 30, 2005 Posted November 30, 2005 Atha, boszeeeee , tak bardzo,bradzo mi przykro.Rozumiem Twój ból, rozpacz.To tak boli.Nie umniejszy to Twojego bólu ale wiedz, że jestem z Tobą ,bo tez przez to przeszłam.Trzymaj się jakoś :( :cry: :cry: :cry: :cry: To dla Twojego słoneczka [*][*][*][*][*] Quote
Elastyna Posted November 30, 2005 Posted November 30, 2005 Atha Wiem, że to topik Soty ale pozwole sobie napisac kilka słów bo napewno potrzebujesz teraz wsparcia jak nigdy w życiu :( Niestety ale Twojego bólu nie umiejszy nikt z ludzi :( Każdy z Nas tu bywających rozumie, ale nikt nie znam recepty na to by uniknąć tego okrutnego bólu pożegnania :cry: Zawsze jednak wierzę w to, że warto tak cierpieć bo warto było tak kochać i byc kochaną przez cudowne bezinteresowne Istoty jak Nasze Psiaki. Postaraj się wspominać Wasze dobre chwile, uciekaj myslami do tych cudownych, niezapomianych momentów, Waszej bliskości i napewno znajdzie sie tam mnóstwo przeżyc przy których lekki uśmiech przez łzy pojawi sie na Twojej twarzy. Bądź silna dla Twoich pożegnanaych Psiaków Przyjaciół które niestety odeszły tak szybko po sobie :( Dla Atusia i dla Buzera [*] [*] [*] Quote
atha Posted November 30, 2005 Posted November 30, 2005 dziękuję wam serdecznie---nie mogę pisać, nic nie mogę... Quote
Elastyna Posted November 30, 2005 Posted November 30, 2005 Atha Wciąż myślę o Tobie, jak musi Ci byc ciężko tego dnia :cry: Tak bardzo mi przykro... Kiedy przeczytałam teraz Twoje słowa: 'Nic nie mogę..." wszystko wróciło :( Atha My tu wszyscy Cie naprawde rozumiemy :buzi: Twoje Pieski to 2 Aniołki, które będa czuwac nad Tobą za miłość jaka im dałaś. Pamietaj, że były szczęsliwe i odeszły kochane do ostatniego tchu... "Zapłacz kiedy odejdzie, jeśli cię serce zaboli, że to o wiele za wcześnie choć może i z Bożej woli. Zapłacz bo dla płaczących Niebo bywa łaskawsze lecz niech uwierzą wierzący, że on nie odszedł na zawsze. Zapłacz kiedy odejdzie, uroń łzę jedną i drugą, i - przestań nim słońce wzejdzie, bo on nie odszedł na długo. Potem rozglądnij się wkoło ale nie w górę patrz nisko i - może wystarczy zawołać, on może być już tu blisko... A jeśli ktoś mi zarzuci, że świat widzę w krzywym lusterku, to ja powtórzę: on w r ó c i. Choć może w innym futerku..." Dla Twoich Psich Przyjaciół [*] Niech spoczywają w spokoju Quote
sota36 Posted November 30, 2005 Author Posted November 30, 2005 Atha - Jakie to smutne, okropne i bolesne - kiedy to czytam zly splywaja mi po policzkach - nie wiem czemu sie tak stalo i czy musimy tak cierpiec. Moj Atos mial super opieke, stad moze mi lzej, ale dlaczego Twoja psina tak musiala cierpiec - gdzie na tym cholernym swiecie jest ta sprawiedliwosc - bezbronne zwierze tak cierpi, a Ty z nim nie mogac mu pomoc. Pamietam dokladnie, kiedy Tonio odszedl napisalam tak jak myslalam, ze krwi z zyl bym utoczylo, by tylko by byl. Tak poprostu byl - do dzis chcialabym poczuc Jego zapach, poglaskac, przytulic sie, kiedys wkurzlo mnie kiedy wychodzac na spacer darl sie w nieboglosy,a teraz??? Teraz mi tego brakuje. Moj "pocieszek" jest inny - tak jak chcialam, mysle ze, ze Atos nad nim czuwa, ze to ostatnia ziemska rzecz jaka On zrobil dla nas, ze tak pokierowal swymi losami, ze nasze drogi z Agatem sie splotly, bo to naprawde godny Jego nastepca. Nie moge cie pocieszyc, ale WIEM co czujesz!!! Pamietaj jednak - to pozwalalo mi przezyc i teraz zyc - musisz wierzyc, ze DASZ rade, choc teraz sadzisz inaczej - nie mowie, ze bedzie latwo i wszystko pojdzie jak z platka - sklamalabym - ale uwierz mi DASZ RADE - tak ja ja daje i tesknie za Atosem, i jak wielu innych ,ktorych psy odeszly - ja wierze ze kiedys znow stane z Nim naprzeciw i powiem mu - Witaj Przyjacielu - w to wierze mocno, bardzo mocno. Quote
atha Posted December 1, 2005 Posted December 1, 2005 dziękuję za każde słowo najstraszniejszą tragedią jest to,że to ja zawiozłam go do weterynarza i zaufałam jego decyzji co do leczenia ---ja jestem przyczyną jego tak straszliwych cierpień---gdybym poczekała do następnego dnia-przecież nic się nie działo,zupełnie nic -pies był w dobrej formie,tylko ten telefon o wynikach--wtedy byłaby moja doświadczona weterynarz a poza tym gdyby coś takiego zdarzyło się w ciągu dnia---te potworne skurcze---widoczne przez skórę brzucha powodujące taki straszny ból mogłam pojechać do kliniki z odpowiednim wyposażeniem i może dałoby się go uratować a przynajmniej nie cierpiałby ---nie musielibyśmy czekać po nocach na wizytę weta godzinami---i dopiero po kolejnych godzinach skrócić jego cierpienie zastrzykiem---kiedy dopiero nad ranem telefon "pogotowia" znów był czynny...tego nie daruję sobie---takich durnych decyzji nie można sobie darować ---nie po takiej zgrozie jaką zafundowałam psu chcąc jak najszybciej dowiedzieć się o co chodzi z tymi wynikami badania gdyby nie ta decyzja i podane leki---absolutnie nic by się nie wydarzyło---śmierć nie nastąpiła samoistnie z powodu ciężkiej choroby psa, tylko został uśpiony bo cierpienia były zbyt straszne ---nawet nie wiem co to było ale lekarz, który go w nocy odwiedzał i potem "uśpł"powiedział,że skoro ketonal tak krótko podziałał to sugeruje to dla dobra psa bo cierpi okrutnie[też potwierdził po wywiadzie,że coś podanego w zastrzyku musiało spowodować taki stan -te potworne skurcze---a ja nawet nie umiałam powiedzieć co dostał bo z reguły nie informują a ja nie zapytałam bo myślałam,że to takie chwilowe zabezpieczenie podanie pierwszej dawki antybiotyku i następnego dnia podjadę kiedy będzie moja weterynarz] to ja to ja jestem winna jego śmierci w tak okrutnych okolicznościach---czy to można sobie wybaczyć---nie nie można nawet jeżeli to niechcący i bez świadomości to fakt pozostaje faktem ---mój biedny mały atuś---zaufał mi, że mu pomagam ---nawet nie pisnął kiedy mu dawała dwa zastrzyki o których sama mówiła,że są bardzo bolesne przy dawaniu i trzeci zastrzyk antybiotyk nie wytrzymam tego---nie mogę tego próbować wpuścić w niepamięć bo ja też muszę cierpieć kiedy on musiał przeze mnie---jak mogłabym uciekać od tego od odpowiedzialności........ dziękuję za wszystko ale to musi za mną zostać na zawsze...to sprawiedliwe, że będę cierpieć...należy mi się Quote
Elastyna Posted December 1, 2005 Posted December 1, 2005 Atha Boże kochany jak to czytam to płaczę :cry: Przeciez nie możesz się zadręczać w ten sposób, działałaś , robiłaś wszystko dla Jego dobra, tylko miłość, troska i niepokój o Atosa dyktowały Ci to co masz robisz. Nie jesteśmy Bogiem... nie wiemy wszystkiego, walczymy do ostatniej chwili, do ostatniej Naszej możliwości, robimy co możemy i co dyktuje Nam serce. Zrozum prosze i nie zadręczaj się w ten sposób- kochałaś Go i robiłaś wszystko co w Twojej mocy aby przeżył. On to wie i teraz spokojnie odpoczywa i jest szczęśliwy, że tak Go kochałaś. Napewno boli Go tylko to, że TY sama siebie chcesz skazać na cierpienie :( Czy sądzisz, że Atos chciałby abys cierpiała??? odpowiedz sobie na to pytanie. Jak można chcieć cierpienia kogos kogo się kocha? Rozumiem, że masz wyrzuty sumienia - ja także je mam, pewnie i kilku ludzi by się znalazło, ale Nasze Psiaki-Przyjaciele zbyt Nas kochali by Nas nie zrozumieć :( Jestes wspaniałą osobą, dałaś swoim psiakom tyle dobra i miłości - pamietaj o tym!!! Dla Atusia i Buzera [*] [*] [*] Dla Atosa [*] [*] [*] Quote
sota36 Posted December 1, 2005 Author Posted December 1, 2005 Oczywiscie - nie mozesz tego tak traktowac - to przeciez nie Ty jestes wetem!!!! Nie zadreczaj sie, ja rowniez sama sie maltretowalam, ze moze zebym wczesniej podkela pewne kroki itd, ale tak nie mozna - niestety zufalas niewlasciwej osobie. Ty zrobilas wszystko, co bylo mozliwe!!!! Quote
sota36 Posted December 3, 2005 Author Posted December 3, 2005 Wlasnie wrocilam od Ciebie z dzialki - jest snieg, mlody dorwal jakas pusta plastikowa butelke i szalal, szczekajac - pewnie udawal Ciebie... Kwiatki zmarnialy, przykryl je wlasnie snieg - jakos tam pusto i smutno.... Quote
atha Posted December 4, 2005 Posted December 4, 2005 dziękuję za wszystkie słowa pocieszenia sota36 ---ucałuj swojego psiaka w wilgotny nosek ode mnie ---bardzo gorąco cię przepraszam,że wpakowałam ci się tutaj---naprawdę nie zamierzałam tyle pisać ---chciałam ci się tylko pożalić i tak jakoś samo poszło pisanie w moim oknie pali się teraz świeczka dla twojego Tonia---powiedziałam na głos, że to dla niego---może usłyszał... Quote
sota36 Posted December 4, 2005 Author Posted December 4, 2005 Ojej ja sie ciesze!!!! To mile, ze ktos kolejny pamieta o moim Toniu - serdecznie dziekuje, juz rycze... Z pewnoscia uslyszal, ze to dl aNiego - on zawsze mial dobry sluch - slyszal tylko to, co sam chcial, zeby do niego dotarlo :) A Gutek ucalowany, tylko nosek jest cieplutki, bo wlasnie wstal.... Quote
sota36 Posted December 13, 2005 Author Posted December 13, 2005 Dzis w pracy pytalam Danke P., co z jej decyzja o kupnie psa - chca labradorka - sunie - bezowa. I nagle powiedziala, ze boi sie tego, ze bedzie musiala przezywac to, co ja z Toba - no i sie rozryczlam... Znalazlam tez tu na TM taki cytat - bardzo mi sie podoba Pewnego razu Pan Bóg przechadzał się po Rajskim Ogrodzie. Nagle za krzaka wyszedł Diabeł: - Słyszałem, że stworzyłeś człowieka... - zagadnął Szatan. - Tak, już żyje na Ziemi. Może mieć partnera i dzieci, na razie uczy się rozpalać ogień i budować miejsce na nocleg, ale za tysiące lat będzie władcą całego globu. - I co z tego - prychnął Diabeł- nawet za te tysiące lat i tak będzie SAMOTNY. Zasępił się Pan Bóg, podrapał w długą, siwą brodę i powiedział: - Więc stworzę mu przyjaciela! Wybiorę jedno ze zwierząt, które uczyniłem, aby go strzegło i było mu poddane, ale jednocześnie oddało mu całe swoje serce. - To niemożliwe! - Diabeł się roześmiał i gdzieś przepadł. Pan Bóg natomiast zwołał zwierzęta z każdego gatunku i wybrał PSA. - Odtąd będziesz ogrzewał człowieka swoim ciepłem, uspokajał spojrzeniem, kochał z całego serca, nawet, kiedy on Cię znienawidzi. - Dobrze - odparł dobry pies. - Chociaż będziesz musiał znosić wszystkie upokorzenia, staniesz się też jego najlepszym przyjacielem. To bardzo zaszczytna rola. Niestety Twoje serce będzie musiało bić dwa razy szybciej i nie będziesz mógł żyć długo - najwyżej 15 - 20 lat. - Ale powiedz mi, czy człowiek nie będzie cierpiał, gdy odejdę do Ciebie? - Właśnie o to chodzi. - Jak to? - zdumiał się pies. - Będzie cierpiał i będzie wiele dni nie utulony w bólu. Ale to Ty nauczysz go odchodzenia i przemijania, Ty nauczysz go kochać i odchodząc zostawisz wielką miłość w jego sercu. Jesteś aniołem, którego powołałem, aby niósł radość i nadzieję, ale także uczył wiecznego prawa przemijania, aby ludzie wierzyli, że po ich życiu, jest życie TUTAJ. Kiedy to zrozumieją, nie będą płakać, bo będą wiedzieć, że spotkają Ciebie znów. ----------------------------------------------------------------------------------- I w ten sposób Pies stał się aniołem, który przybrał skórę zwierzęcia i trafił na ziemię, aby uczyć Człowieka miłości, wierności i przyjaźni, ale także przemijania. Nauczyć, że jest TU i TERAZ, ale także TAM i POTEM. Odchodząc zostawia ból i pustkę, ale także nadzieję na to, że znowu go spotkamy. _________________ "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25: 35-40) Quote
atha Posted December 15, 2005 Posted December 15, 2005 witaj sota36 bardzo piękna i wzruszająca przypowieść... ucałowania dla psiego noska :D Quote
sota36 Posted December 17, 2005 Author Posted December 17, 2005 Fajnie by bylo 2 nochale ucalowac, ale to niemozliwe, moze kiedys.... Bog jeden wie.... Spadl znow snieg - tak wieczorem sypal, bylo cichutko i bialusienko na gieldzie - tylko my i mlody szlalejacy. Wspominalam Cie, ze kiedy bylo snieznie i wietrznie chodziles w tej "kamizelce kuloodpornej" - :) Fajnie w niej wygladales. Quote
Monia70 Posted December 17, 2005 Posted December 17, 2005 Dla Atoska .Dla twojej pieknej, niepowtarzalnej miłości,która nigdy nie umrze. [*] [*] [*] [*] Quote
sota36 Posted December 17, 2005 Author Posted December 17, 2005 Nie wiem, czy owa milosc nigdy nie umrze... nigdy nie mow "nigdy", ale bardzo bym chciala, zeby wlasnie ona nie umarla.... nigdy! Zebym ZAWSZE w slowie "Atos" miala lzy w oczach, usmiech wspominajac, ze ta Paskuda, jak nazywala Go, byl dla mnie tak wazny. I jest - wazny!!! Mimo, ze to juz miesiecy bez Niego, ale nosze Go w serduchu.... do konca - daj Boze.... Quote
Monia70 Posted December 17, 2005 Posted December 17, 2005 To o czym mówisz, to "nigdy" zależy tylko od Ciebie,od Twojej miłości, wrażliwości,od chęci pielegnacji uczuc do Atoska. Mela, moja miłość(choć to już minęło 3 lata), nie umrze nigdy. Bo tak naprawdę to te nasze psiaki nigdy nie umarły , one zmieniły tylko kształt, formę.Tak jak to własnie napisała Szajbus.Ujęła całe sedno smierci naszych mniejszych przyjaciól. Trudno to czasem ogarnąć,bo przecież fizycznie ich nie ma , nie można ich dotknąć , pomyziać, dać jeść.Ale to tylko od nas zależy czy będa , czy będą z nami na zawsze. Quote
rebellia Posted December 17, 2005 Posted December 17, 2005 Sotuś - ta pewność, że on ma dobrze, ta ufność - to także wymiar wielkiej miłości... i wiary... i na pewno on jest teraz szczęśliwy pozdrawiam Ania Quote
sota36 Posted December 17, 2005 Author Posted December 17, 2005 Wiecie - zrobie wszystko, by On pozostal tu i teraz, by byl i by mogl byc na zawsze. Kiedys, chyba przeczytalam, czy widzialam w jakims filmie, opwiesc indianska, ze kiedy sie kocha zwierze, trzeba ukrasc Jego oddech, wtedy to zwierze jest, jest w nas. Ja tak zrobilam. Pamietam jak moj nos przytulilam do Jego nosa i wciagnelam w swoje nozdrza Jego oddech, On zrobil to samo,i powiedzialam, ze wymienimy sie oddechami - on zabral moj, a ja Jego. Quote
sota36 Posted December 17, 2005 Author Posted December 17, 2005 Teraz musze to samo zrobic z nastepca Atosa, ale na to jest czas.... Quote
Monia70 Posted December 17, 2005 Posted December 17, 2005 JUż to zrobiłaś.On na zawsze jest z Tobą. A my też wymieniałysmy sie oddechami...... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.