Jump to content
Dogomania

Dzisiaj odszedł Szkielecio ['] ...


katya

Recommended Posts

I kolejna wizyta u lekarza...Wet stwierdziła, że ataki występują zbyt rzadko, by podawać leki przeciwpadaczkowe, mam tylko obserwować...
A między atakami Szkielecio zachowywał się, jak normalny, zdrowy pies.Powoli kończyły się problemy z wypróżnianiem, jadł tylko gotowane mięso z dużą ilością błonnika w postaci warzyw, interesował się otoczeniem, bawił się, biegał...Nie lubił dużych psów, jeśli próbował atakować to tylko większe od siebie, w stosunku do małych psiaków był bardzo przyjazny,gdyby miał ogon to na pewno by nim machał, niestety, najprawdopodobniej został mu kiedyś wyrwany, nie miał nawet jego szczątkowej postaci...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 370
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ataki powtarzały sie coraz częściej, wet twierdziła, że nie ma potrzeby podawania leków przeciwpadaczkowych, a ja się zwyczajnie bałam...Bałam się każdego kolejnego ataku bo był silniejszy od poprzedniego. Poszłam ze Szkieleciem do dr J. który stwierdził, że przy tym rodzaju padaczki leki powinny być podawane od dawna.I zaczęliśmy...
A Szkieluś między atakami funkcjonował całkiem normalnie. Biegał, poszczekiwał na większe od siebie psy,wylegiwał się na balkonie na słońcu i pilnował mnie, gdzie byłam ja, był i Szkieletek.Chodził za mną jak cień...

Link to comment
Share on other sites

tak mi przykro ,wiem jak Ci go brakuje ja przezylam to samo jak odeszla moja ukochana Kesi na mocznice, dobrze ze mial cudowna Pania ktora przygarnela go , pokochala i ratowala jak mogla,te 3 lata u Ciebie byly najpiekniejszymi w jego zyciu.Szkielecik byl wspanialym psem a Ty wspaniala osoba.
[IMG]http://img145.imageshack.us/img145/1673/swieczka1lu2.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Dzięki Justyna...
Dzisiaj przeczytałam, że Szkielecio jest aniołkiem...On był aniołkiem przez całe swoje niełatwe życie,a na pewno przez ostatnie trzy lata życia u nas.Był taki...spolegliwy,pokorny, godził się na wszystko, nawet wtedy, gdy nie chciał już jeść a my z Natą karmiłyśmy go strzykawką, nawet wtedy się nie bronił , poddawał się wszystkim czasem bolesnym zabiegom, czy wiedział, że chcemy mu pomóc,czy wiedział, że tak bardzo chciałyśmy by żył?

Link to comment
Share on other sites

Jolu, dawno mnie tu nie było. Przeczytałam z zapartym tchem wszystko co napisałaś do tej pory o Szkieleciku.
Wiem, ze to co napisze nie jest żadnym pocieszeniem, ale dałyście mu z Natalką 3 lata wspaniałego, beztroskiego życia. Trzy lata miłości, spokoju i poczucia bezpieczeństwa. To dużo, dla niego-bardzo dużo. Odszedł wiedząc, że był kochany, że odmieniłyście jego los.
Śmierć psa boli, bardzo boli. Nie wie o tym ten, kto przez to nie przeszedł. Nic już nie jest takie samo, zawsze czegoś brakuje.
To nie odszedł tylko pies. To odszedł nasz pies, członek naszej rodziny na pełnych prawach. Członek rodziny, który kochał nas bezgranicznie, był naszym najszczerszym przyjacielem, który nie potrafił się na nas złościć, czuć do nas urazy, był nam oddany całym sobą. Odszedł pies, który na stale wyrył swe imię w naszym sercu.
Przechodziłam przez to piekło 10 lipca 2005 roku. To dzień, w którym straciłam Psonie, właściwie nie Psonię, ale jej cieplutkie, milutkie ciałko. To co mi dała jest we mnie. Miłość! Ona nigdy nie zgaśnie. Brakuje mi jej cieleśnie. Nie mogę sie do niej przytulić, nie mogę jej dotknąć, ale kiedy zamykam oczy widzę ją . Najbardziej bolesne jest wspomnienie kiedy trwała reanimacja, a ja krzyczałam, żeby się ocknęła. Jolu, ja byłam pewna, że ona na mój krzyk wróci, że mnie nie zostawi, że nie pobiegnie na te zielone, tęczowe łąki. Przecież mnie tak mocno kochała........ POBIEGŁA...........
To co przeżyłam było jednym wielkim szokiem. Stalo się to tak szybko i na dodatek w jej 10 urodziny. Zrobiła sobie święto.
Cóz mam ci powiedzieć? Że zapomnisz? NIE! Miłości nie da się zapomnieć, a wy go kochałyście.
On żyje w waszych sercach i waszej pamięci i tak będzie już zawsze. Z czasem ból stanie sie mniej palący, ale nie zniknie.

Szkieletorku, pewnego dnia spotkałeś na drodze te, na które czekałeś całe swe życie, te, które nie tylko cie ocaliły, ale i pokochały całym sercem. Opiekuj się nimi jako psi Aniołeczek i pociesz je.

[CENTER][URL="http://www.glitterfy.com/"][IMG]http://img34.glitterfy.com/338/glitterfy-flpbk0316315486323734.gif[/IMG][/URL]
[LEFT]
[IMG]http://cap34.caption.it/338/captionit163943I661D33.jpg[/IMG]
[/LEFT]


[/CENTER]

Link to comment
Share on other sites

Aniu,znam historię Twojej Psotki, czytałam jej wątek za TM, wiem również, że i Ty sama zmagasz się z problemami, dlatego dziękuję Ci bardzo za te słowa...
Tak naprawdę każdy z nas teoretycznie jest przygotowany na to, co nieuchronne,wiemy, że kiedyś nasze zwierzęta odejdą, ale jak bardzo inaczej to wygląda w sytuacji,gdy musimy przez to przejść...
Trzy lata temu, 30 kwietnia 2005 roku czyli kilka miesięcy wcześniej przed tym, co spotkało Ciebie i Twoją ukochaną sunię, musiałam pomóc odejść mojej ukochanej Zuzi, 13-letniej jamniczce. Długo po jej śmierci nie mogłam dojść do siebie.Targały mną wyrzuty sumienia, że może odeszła zbyt wcześnie, że mogłam spróbowac jeszcze czegoś innego, że może inne leki, inny lekarz...
Żal, tęsknota, wielki smutek, to wszystko spowodowało, że nie chciałam, nie mogłam o tym mówić, na słowo Zuzia reagowałam łzami, wydawało mi się, że żaden inny pies nie jest w stanie mi jej zastąpić.I jest to prawda, nikt nie zastąpi mi Zuzi ale teraz mam pewność, że inny pies może zastąpić pustkę po tym, który odszedł. I właśnie Szkielecio wypełnił puste miejsce po Zuzi, nadał sens temu, co robię, pozwolił otworzyć mi oczy na ogrom psiej tragedii.
Mój żal po śmierci Szkielecika jest inny od tego, który przeżywałam po śmierci Zuzi. Po jej śmierci była kompletna pustka, nie chciałam wracać do domu, do pustego domu.Teraz w moim domu machają do mnie jeszcze cztery ogonki i czekają obowiązki z nimi związane.Podświadomie wiem, że moje zwierzęta odczuły też śmierć a przynajmniej brak Szkielecia, Pola, która zawsze przy nim spała wtulając się w jego grzbiet, stała się nieznośna, gryzie wszystko, co jest w zasięgu jej pyska, zrobiła się z niej taka mała niszczarka...Wszystkim nam bardzo brakuje Szkielecia, jego nieobecność jest taka...namacalna, jeśli można tak to nazwać.
Wiem jedno, ponieważ długo potrwa, nim będę mogła spokojnie mówić o moim ukochanym Szkieleciku, postanowiłam o nim pisać. Ten wątek sprawi, że mój Szkielecio nie całkiem umrze, że nawet jeśli zaistnieje przez moment w świadomości tych, którzy o nim przeczytają, to będzie żył nadal. Nie tylko w moim sercu i w mojej pamięci.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj minął miesiąc, to już miesiąc nie ma z nami Szkieletka...
Pola jest chora,dostaje antybiotyk, z Jadzią raniutko jechałyśmy prawie na sygnale do lecznicy,nie je nic od dwóch dni, łapki zaczęły jej się dzisiaj rozjeżdżać.Ma 41 stopni gorączki,zawalone gardło,infekcja...Nie wiem co się stało z nimi,obie są osowiałe, smutne. Ja też.
Brakuje mi Szkielecia...

Link to comment
Share on other sites

Też mam nadzieję, że Szkieluś opiekuje się dziewczynkami i nie tęskni za nimi tak bardzo, że chciałby którąś z nich zawołać....
Pola jest w dobrym stanie, złapała tylko wstrętną infekcję, dostaje antybiotyk, gorzej jest z Jadzią, naszą staruszeczką,Jadzia oprócz tego samego wirusa ma stwierdzoną niewydolność wątroby. Próby wątrobowe sześciokrotnie przewyższają normę,Jadzia nie chce jeść, niewiele pije, jeździmy z nią codziennie na kroplówki, dostaje leki,być może dzisiaj zrobimy usg wątroby, boję się tego bardzo, boję się żeby nie stwierdzono najgorszego...

Link to comment
Share on other sites

Cały czas tłumaczę sobie, że biorąc do domu starsze psy powinnam być przygotowana na wszystko, a w szczególności na choroby, ale to trochę za szybko, za dużo... Dopiero walczyłyśmy z Natalią o życie Szkielecia i niestety przegrałyśmy tę walkę, a teraz wszystko przed Jadzią? Parszywe jest życie starutkich psów, parszywe...

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj, na spacerze z dziewczynkami spotkałam jedną z sąsiadek,spytała o Szkieletka a mnie znowu klucha stanęła w gardle i wybąkawszy coś uciekłam, żeby się nie poryczeć. Nazywała zawsze Szkielecia Żeberkiem, twierdząc, że tak jest ładniej.Chciałabym móc spokojnie, bez emocji o nim rozmawiać, ale jeszcze chyba nie ten czas, na razie musi wystarczyć mi pisanie...

Link to comment
Share on other sites

Jolu jesteś wspaniała osoba ponieważ dałaś domek i wielka miłość tym biednym ,porzuconym staruszkom, a takich osób jest niestety niewiele ,wiem ze jest okropnie trudno jak nasze ukochane zwierze odchodzi za TM ze swojego doświadczenia, chyba zawsze czujemy potem wyrzuty ze może jeszcze było warto spróbować czegoś innego,inny lek ,inny wet. ja tez tak miałam ,ale tłumaczę sobie ze tak się stało bo tak miało być .Nie zawsze wystarcza dobre chęci ratowania nasze i weterynarza,czasami się nie udaje.Wiesz co najważniejsze ze nasze starsze psy odchodzą kochane ,a nie zapomniane przez wszystkich w zimnym boksie w schronisku czy na ulicy .Dla mnie jesteś wzorem,trzymaj się i napisz co u Jadzi?
szkieleciku dla Ciebie
[IMG]http://img155.imageshack.us/img155/1781/swieczkauv7.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Ale mnie zawstydziłaś....:oops:
Justynko, to, że biorę starsze psy to pewnie zwykły przypadek, aczkolwiek gdybym miała do wyboru: szczeniak albo staruszek to na pewno wybrałabym staruszka.Ludzie w większości nie wiedzą, ile miłości, przywiązania, wierności jest w tych porzuconych starszych psiakach.Wyobrażają sobie, że mając psa od szczeniaka będą mogli wychować go tak, jak by chcieli i pewnie to racja.
Ale ja cały czas trafiam na wspaniałe psy, psy po przejściach, to prawda, ale ile satysfakcji sprawia, gdy te psy zapominają o tym, co przeszły i zachowują się, jakby były u mnie od zawsze...Taki był Szkielecio, taka jest Jadzia...
A Jadzia, Jadzia jest zdiagnozowana, dostaje specjalistyczną karmę Hepatic, dostaje leki, antybiotyk(miała silną infekcję górnych dróg oddechowych), na razie jest w miarę dobrze i oby jak najdłużej to się utrzymało.
Jak będziesz miała kiedyś chwilkę czasu zajrzyj na stronę naszej fundacji
[url=http://www.niechcianeizapomniane.org]Fundacja Niechciane i Zapomniane - SOS dla Zwierz

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...