Jump to content
Dogomania

*FPR-ZwP* Szansa* z Krężla MA DOM!!!!!!


ciapuś

Recommended Posts

Odnośnie ubezpieczenia

jestem 100% pewna co do wieku
Psa ubezpiecza się w wieku od 6 miesięcy do 6 lat
Jeżeli pies ma ponad 6 lat i nigdy nie był ubezpieczony to go nie ubezpieczą.
Jeśli natomiast był ubezpieczany wcześniej, to po osiągnięciu wieku 6 lat można to ubezpieczenie kontynuować.
Agent nie musi psa widziec przy umowie, potrzebny tylko papier od weta z poświadczeniem wieku i zdrowia psa.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 2.2k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

[quote name='Bzikowa']Ja to podpisywałam przed każdą narkozą mojego psa czyli 3 razy (2 razy wycięcie nowotworu, raz zdejmowanie kamienia z zębów) i też za pierwszym razem byłam zbulwersowana i słabo mi się zrobiło jak to przeczytałam ale to podobno właśnie zwykła formalność... zeby własciciel zwierzaka nie mógł o nic oskarżyć weta....

Biedna ta kobiecina z psem, co opisujesz :shake:
Z jednej strony mogłabyś jej to Ty powiedzieć ale z drugiej pewnie i tak by nie posłuchała bo przecież to wet ma status jakiegoś tam, powiedzmy, 'autorytetu' i to jemu taka osoba ślepo ufa... :shake:[/quote]


Wiesz Bzikowa... ja to faktycznie mogłabym jej powiedzieć, ale bałam się że kobiecina zejdzie na zawał, albo mnie jeszcze tam zlinczuje w tej poczekalni. Ja myślę że ona chciała sie poprostu komuś zwierzyć i wygadać.
Myślałam o tej kobiecie przez całą noc i zła jestem na te gówniary-naciągary. Z drugiej jednak strony, to pamiętam jak mi dawano nadzieję z Maxem. Zastrzyki, ściąganie moczu (bo już sam nawet nie sikał) no i tłumaczenie że na operację jest za stary (miał 14 lat i przepuklinę miedniczną). Pierwszą operację miał w wieku 6 lat. Jeden wet tylko się tego podjął i też powiedział że jeśli to jest pies podwórkowy, to zabieg niema sensu. Myślę że wtedy wet też próbowała mi delikatnie dać do zrozumienia że nic nie można dla niego zrobić, ale ja nie chciałam tego słuchać, aż w końcu w którąś sobotę powiedział że Maxowi coś w środku pękło i bardzo cierpi. Dała mi swój tel i powiedziała że jakbym się zdecydowała na uśpienie, to ona przyjedzie. Ciężko mi było przekonać mamę do tej decyzji. Dopiero kiedy powiedziałam że on bardzo cierpi i umrze w wielkim bólu dała się przekonać.
Do końca mieliśmy nadzieję że odejdzie sam. Niestety tak się nie stało. Myślę że mama nigdy mi nie wybaczyła tej decyzji, bo jak przyniosłam do domu Corsika nie odzywała się do mnie przez miesiąc. Teraz też niema psa (chociaż moje bardzo lubi). Myślę że ta starsza kobietka jest świadoma że jej piesek z tego nie wyjdzie, a niema kto jej przekonać do tego że eutanazja będzie lepszym wyjściem.
Wiem o co chodzi. Ciężko jest się rozstać z towarzyszem życia :-(

Link to comment
Share on other sites

Rozmawiałam z wetem [B]Aga i Eto[/B] czy to ubezpieczenie od nieprzewidzianych chorób równiez obejmuje profilaktykę??? Może być problem z tym czipem, bo tam jest jej wiek rzeczywisty, ale mówił że dostanę to zaświadczenie, bo Szansa napewno niema więcej jak 6 lat :razz:
[B]Aga i Eto [/B]czy potem pzu zwraca całą sumę za ewentualne koszty leczenia? Ja niewiem jak to jest. Nigdy nie ubezpieczałam psa, ale podoba mi się takie rozwiązanie. Nie będę się musiała w razie czego martwić, ani zastanawiać czy leczyć psa, czy nie i czy będę finansowo na to przygotowana. Wet tak mi powiedział. Że jakby nie patrzeć to Szansa jest psem po przejściach. Nie wiadomo jaka jest jej przeszłość i co jeszcze może się zdarzyć.
A może nie kusić losu? Sama już niewiem :shake:

Link to comment
Share on other sites

A ja myślę, że warto ubezpieczyć. Moja Janka też jest psem po przejściach, ma 5 lat i na razie jest zdrowa. Ale to ostatni dzwonek aby ja ubezpieczyć. Przynajmniej jak zdarzy się, że pies zachoruje, a mnie akurat dosięgnie jakis kryzys finansowy, to bez problemu będę ją leczyć , choćby na kredyt. Nie jestem przesądna. Zrobię to dla psiego dobra.
A weta zmień. Nie ma nic gorszego, niż te lecznice - molochy z rzeszą lekarzy, co chwilę się zmieniających.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bela51']A weta zmień. Nie ma nic gorszego, niż te lecznice - molochy z rzeszą lekarzy, co chwilę się zmieniających.[/quote]

Rozmawiałam dziś z nim i na ten temat. Jeśli chodzi o szczepienia "hurtowe", to może przyjeżdżać do mnie do domu, a tak, to będę się z nim umawiać indywidualnie. Ewentualnie w nagłych wypadkach będę jeździć do lecznicy. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w praktyce. Jeśli nic sie nie zmieni, to poprostu odejdę.

Link to comment
Share on other sites

Coraz lepiej poznaję Szansę i coraz bardziej mnie zadziwia.
[B]Olga [/B]mówłaś że ona grzeczna, a dzisiaj na spacerze udziabała mnie w rękę! Aż mi rękawiczkę ściągnęła :crazyeye:
Tak się rozszalała że nie było na nią sposobu. Ja już w końcu stanęłam i śmiałam się jak szalona (co sobie sąsiedzi pomyślą :razz:)
Ganiała w koło, tarzała się w śniegu, o mało mnie nie wywaliła jak przebiegała obok i jeszcze mi Corsika poturbowała :mad:
Jeszcze jej takiej nie widziałam. Podbiegała, podskakiwała, nastawiała się do klepania i uciekała. Jak ja za nią, to ona w nogi. Jak ja uciekałam to ona za mną. I przebiegała ze świstem, aż w końcu zmęczona padła na śniegu i dyszała. Aż miło było popatrzeć. Corsik zwiał do domu przerażony, bo jak go łapą pacnęła, to mało mu karku nie złamała, a jak uciekał, to ona chyba myślała że to zabawa i hajda za nim :evil_lol:
Teraz śpi wymordowana. Nie wiedziałam że ona ma taki temperamencik :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ArxTe']no to masz wesoło :evil_lol: ale ciesze się ze psinka taka radosna !!!! powodzenia[/quote]

Oj przyda mi się. Jak tak dalej będzie, to niewiem czy ja w kapciach zostanę :razz: Już i tak wychodząc oglądam się za siebie czy aby nie zostawiłam czegoś cennego na widoku :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='orpha']nie no moze kapcie Ci łaskawie zostawi :razz:[/quote]

No niewiem niewiem. Tu bym z Tobą polemizowała :cool3:
Kiedy zamykają się za mną drzwi moja ślicznotka o pięknych i wdzięcznych oczkach zamienia się w diablicę, więc myślę że skoro chciała już chodzić w moich bluzkach i butach, to kapciami też nie pogardzi :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='orpha']aaaa widzisz to Ty masz po prostu w domu strojnisie :evil_lol: , mysle ze powinnas z nia usiac ,magazyn mody w reke , potem stylistka , fryzjer , kosmetyczka , spa ...... :diabloti:[/quote]

Gazet nie czyta. To można zostawić na podłodze i nie ruszy, ale książki chowam, bo jeszcze jej się okładka spodoba :eviltong: Czesać się lubi, a przynajmniej nie protestuje. Chętnie też liże uszy mojej kotki, za to jej już nie bardzo podobają się te zabiegi, bo fuczy. Chętnie też wypielęgnowałaby futro mojego kocura, ale tamten nie daje jej nawet szansy. Spyla na wysokie sprzęty jak tylko Szansa nadchodzi :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Agmarek, kapcia psu żałujesz?:evil_lol: Pomyśl sobie, że niektórzy to mieli problemy. :mad: Sznaucerka mojej znajomej ( przyjaciółka mojej sznaucerki, chyba sie namawiały:eviltong:) potrafiła obdzierać ściany z tapety, wygryzać dziury w fotelu i kanapie,oraz w drzwiach, które z ówczesną modą obite były tapicerką. Te siedem par butów, które zeżarła wówczas moja Zama, to był pryszcz. ONki nie są takie pomylone. Przynajmniej te, które ja miałam lub znałam. Szansie na pewno przejdzie z czasem. Za to jest cuuuuuuuudna!!! I dlatego wszystko jej wybaczaj.:lol:

Link to comment
Share on other sites

Jak ja czytam Wasze posty, to cieszę się że Szansa od kanap, drzwi i wszelkiego rodzaju mebli woli kapcie, buty i inne łachy. Mój sznaucerek jak był mały potrafił jeść nie tylko takie rzeczy :mad: Z czasem mu przeszło, ale przykro by było jakby chciał poogryzać moją kanapę.
Wszystko co mamy w tym domu było starannie dobierane i ma nie więcej niż dwa lata. Ciężko pracowaliśmy na ten dom i wszystko co się znajduje w koło niego. Mój mąż sam zrobił podwórko, posiał trawę i posadził tuje, więc jak przyjechali panowie układać kostkę pod altanę i zryli mu tą trawę...:mad:
Mam nadzieję że Szansa nie będzie kopać dołów :hmmmm:
Niektórym się wydaje że zwierzęta powinny być miłe, fajne i robić dobre wrażenie. Mojej teściowej przeszkadza nawet to że koty siadają na parapecie (bo podrapią). Mnie i mojemu TZ (domyślam się że chodzi o męża) to akurat nie przeszkadza, ale jakbym sobie złamała nogę na dołku, to pewnie bym się wkurzyła (1,5 roku temu wybiłam sobie jedynkę na lince od kostki. Miałam zmarrrnowane wakacje)
Ja jej wszystko wybaczam, bo jak łypie na mnie tymi swoimi oczkami, to mięknę. Boję się tylko że kiedyś zrobi coś czego mój (TZ?) jej nie wybaczy. To tylko facet i jak każdy potrafi być wrrredny. Wiem że ją lubi, choć żadko okazuje jej (i mnie) jakiekolwiek uczucia, ale wierzę że Szansa mnie nie zawiedzie w tej kwesti i nie będzie kopać dołów.
Ja niewiem. Myślę że ona robi to wszystko z tęsknoty. Boi się że wyjdziemy i nie wrócimy. Może kiedyś zrozumie że zawsze będziemy wracać :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...