Jump to content
Dogomania

Chrzanowskie i ProAnimalsowe Mruczki :)


Ulaa

Recommended Posts

Hanek prosilam Cie zebys sie dowiedziala czy Ariadna wysterylizowala kotke, jesli tak w ktorym dniu i kto robil sterylke, ta kotka miala byc wysterylizowana na koszt lecznicy a ja nie mam zadnego info zeby to sprawdzic, czy cena sterylki jest wliczona do kosztow fundacyjnych :crazyeye: To jest to co mnie wkurza, jak ktos robi sobie wedlug wlasnego widzimiesie i nawet nie raczy poinformowac o tym.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ada-jeje']Hanek prosilam Cie zebys sie dowiedziala czy Ariadna wysterylizowala kotke, jesli tak w ktorym dniu i kto robil sterylke, ta kotka miala byc wysterylizowana na koszt lecznicy a ja nie mam zadnego info zeby to sprawdzic, czy cena sterylki jest wliczona do kosztow fundacyjnych :crazyeye: To jest to co mnie wkurza, jak ktos robi sobie wedlug wlasnego widzimiesie.[/quote]
Prosiła Pani żeby się dowiedzieć czy była robiona sterylka. Na to odpowiedziałam w poście #541. Nie wiem przez kogo i nie pamiętam w jakim dniu - nie ja ją umawiałam. Muszę zapytać.

Link to comment
Share on other sites

Chyba sama uratowałam kota. Nie miałam jak dostac się do lecznicy, a z nim było już naprawdę źle, zaczął się słaniać na łapkach, nie miał już czym rzygać, potem zaczął się dusić :placz: W akcie desperacji wsadziłam mu paluchy do gardła i... poszło :)

Coś tam miał. Utkwiło mu w gardle i próbował odkrztusić.

Teraz wreszcie usnął spokojnie. Uff.

Link to comment
Share on other sites

Przyczyną była najprawdopodobniej postać ostra panleukopenii.
Lekarze z Arki potwierdzili to.

Kocurek umarł nad ranem.

:placz::placz::placz:

[url=http://forum.zakoceni.pl/lofiversion/index.php?t480.html]Kocia Republika > Panleukopenia - FLP[/url]

Link to comment
Share on other sites

Co to za koszmarna choroba, która zabija w ciągu 1 dnia :placz: Nie mogę dojść do siebie- to moja wina, moja niewiedza o kotach go zabiła...
Wniosłam na sobie wirusa, na łapskach, na butach albo na ubraniach, mógł przenieść wirusa pies, albo ja z jakiegoś psa (panleukopenia = parwowiroza u psów, ten sam wirus).
Nie zdążyłam do weta, jemu się poprawiło, wieczorem jadł, pił, tulił się i mruczał, jak zwykle, tak samo w nocy wszystko wyglądało dobrze, nie było już wymiotów.. Umarł nad ranem jak gdyby nigdy nic, myślałam że śpi, nic nie było słychać, umarł na łóżku koło mnie :placz: po cichutku, nosiłam go jeszcze po domu, szukając telefonu siostry żeby gdziekolwiek zadzwonić po pomoc, głupia nadzieja że się obudzi!!!
Teraz mamy skażony dom, życie naszych kotów także jest zagrożone. Odkażamy dom domestosem, znalazłam w drugim pokoju krwistą kupę, mam nadzieję, że Koszałek nie znalazł jej pierwszy, choć on i tak wyjadał z kociej kuwety :placz: przepraszam!!!!!!
już nigdy nie wezmę kota, one są inne niż psy, delikatne! pies nie umrze w ciągu jednego dnia, a jak pije to znaczy że jest poprawa a nie gorzej!!!!! :placz: nie znam się na kotach i zabiłam go, a Wasze koty także są zagrożone bo jestem skażona, cały dom i wszystkie rzeczy :placz:
przepraszam za to co zrobiłam i czego nie zrobiłam NIGDY sobie nie wybacze!!!!

Link to comment
Share on other sites

Ula, nie obwiniaj się. Zrobiłas wszystko, zgodnie z tym jak oceniałaś sytuację, z najlepszymi chęciami i wiedzą, którą masz. Mój kot też przedwczoraj zwymiotował mi na żółto całe łóżko, i też nie oceniłam tej sytuacji jako groźnej, przyczyn mogło być wiele, jemu przeszło. Gdyby to była panleukopenia, pewno dziś już by go nie było. Szczepienia- tak, bardzo ważne. W tej sytuacji widać [B]jak[/B] ważne. I tak jest z kotami- potrafią przeżyć nawet bardzo ciężkie urazy, żyć połamane, pokiereszowane, a paskudny wirus potrafi zabić je w ciągu kilku godzin.

Link to comment
Share on other sites

Mam sobie dużo do zarzucenia , bardzo dużo!!! Przecież wzięłam go po to, żeby mu pomóc, odmienić jego życie na lepsze, a nie zabić!
To był bardzo delikatny kotek, już samo to, że miał zapalenie płuc o spojówek w momencie znalezienia o czymś świadczy, niska odporność...
Tymczasem jak idiotka dotykałam go tymi łapskami, gdy wrcałam do domu a on się witał, właziłam w buciorach, przynosiłam koce, smycze i obroże brudne z niewiadomo jakich psów, on to wszystko wąchał, taki ciekawski maluszek :placz:

Wymiotował, myslałam że coś mu stanęło w gardle, faktycznie było tam coś, ale nie wiem czy dlatego stanęło że gardełko było już opuchnięte. Potem na wieczór znacząco mu się polepszyło, nawet zjadł podgotowany filet z nogi kurczaka, pił wodę. Auto wróciło dopiero o 21, jeśli byłoby coś nie tak, jechałabym na dyżur do Arki, ale wszystko wyglądało dobrze, w nocy spał koło mniem gdy się uczyłam, ale co chwilę chodził pić (myślałam, że od wymiotowania, ale cieszyłam się że uzupełnia wodę, myślałam że to dobry znak!!!!) miałam jechać dzisiaj rano na kontrolę tego gardełka, czy to co się wbiło nie uszkodziło go... Nie podejrzewałam nic tak poważnego i to właśnie mój błąd, trzeba było faktycznie lecieć na nogach do tej lecznicy od razu, być może dostałby kroplówki, być może by żył albo chociaż możnaby się jakoś przygotować na to co się stanie :placz:

Lekarze z Arki mówili - to nauczka na przyszłość, aby się odkażać i odkażać przedmioty - NIEZBĘDNE są maty odkażające do stawiania butów, ręce trzeba myć Manusanem, a nie zwykłym mydłem, nie kłaść byle gdzie ubrań ani innych przedmiotów zdjętych po kontaktach z obcymi zwierzętami, tylko jak najszybciej wszystko umyć i uprać!
Kiedyś moje psy zaraziły się kaszlem kenelowym od dalmata ze schroniska, ale to było 1,5 roku temu, wystarczająco dawno, żeby zapomnieć o ostrożności!... Teraz już NIGDY nie zapomnę. Szkoda, że dla kochanego rudego kocurka już za późno i musiał zapłacić najwyższą cenę za moją głupotę!!
Ten wirus podobno jest najbardzi powszechny i zabija nawięcej kotów ale to nie jest żadne pocieszenie, wręcz przeciwnie :placz: bo znaczy że czaić się może wszędzie :placz:

przeczytałam że przy panleukopenii koty często umierają z głowę na poidełku, on umarł na łóżku, ale w nocy wypił naprawdę dużo wody, myślałam że się nawadnia po wymiotowaniu a jego życie było już wtedy na włosku.............. TO STRASZNE :placz:

okazało się, że nasze koty były szczepione w kwietniu tego roku więc są bezpieczne, mam nadzieję... gdyby jeszcze im się coś stało~!

Link to comment
Share on other sites

To fakt ze lekcewazymy kontakty z innymi zwierzetami, a teraz zaczynamy juz miec kontakty ze zwierzetami ze schroniska, efekt tego ze moj kocurek tez zachorowal i od 10 dni jest na antybiotykach, to tez powinno i dla mnie byc nauczka, nigdy jak do tej pory oprocz mycia rak niczego nie stosuje. A tez jestem w stu procentach pewna ze to ja cos przywloklam do domu i moj Kropciu zachorowal. Zaczyna to byc niebezpieczne, samochod jak do tej pory nigdy nie byl odkazony, a przewozimy coraz wiecej zwierzat teraz juz nawet schroniskowe a tu jak wiadomo najlatwiej o wirusa. :-(

Link to comment
Share on other sites

Ja chciałam tylko wtrącić kilka słów odnośnie tej małej kotki czarnej. Była w Przełomie i zadzwoniły dwie kobiety jedna w środe i powiedziała, że w piątek przyjecie po kiciusia bo nie ma samochodu i jest chora troche, i nie przyjechała, a w niedziele umówiłam się z kolejną kobieta z Libiąża, umówiłam sie z nią na konkretną godzinę i i tez sie nie zjawiła :angryy: Także kiciuś dalej do wzięcia. chciałam prosiać o ponowane wystawienie go w przełomie.

Wklejam kilka zdjęc Kota ze smokiem.

[IMG]http://img265.imageshack.us/img265/9981/chrobikot1zu2.jpg[/IMG]

[IMG]http://img265.imageshack.us/img265/7170/chrobikot2xe2.jpg[/IMG]

[IMG]http://img265.imageshack.us/img265/6370/chrobikot3ce7.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Piątka z Oświęcimskiej od niedzieli chora, mają temperaturę, są na antybiotykach:-( Już nie wiem gdzie znowu coś podłapały, zwłaszcza Cecyl bardzo kiepski- wymiotuje i ma biegunkę, nie je. Kociaki z Balina dużo lepiej, ale wet. Gosia podejrzewa koteczkę o jakąś wadę genetyczną- ma bardzo dziwny wyraz pyszczka i gdy chodzi, to tylne łapki ma przykurczone, nie biega jak normalny kociak.

Link to comment
Share on other sites

Właśnie wróciłam z Krakowa. W akcie desperacji zdecydowałam się zawieźć Cecyla do Arki :-( Dziś rano u nas w lecznicy dostał antybiotyk, coś przeciwwymiotnego i jeszcze jakiś zastrzyk, ale wymiotował dalej. Wieczorem znów pojechałam- miał kropólwkę nawadniającą, która po powrocie do domu w ciągu dziesięciu sekund dosłownie "wylała się" z niego dwoma stronami. Został w Arce, w dobrych rękach, będą o niego walczyć :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malgos']Właśnie wróciłam z Krakowa. W akcie desperacji zdecydowałam się zawieźć Cecyla do Arki :-( Dziś rano u nas w lecznicy dostał antybiotyk, coś przeciwwymiotnego i jeszcze jakiś zastrzyk, ale wymiotował dalej. Wieczorem znów pojechałam- miał kropólwkę nawadniającą, która po powrocie do domu w ciągu dziesięciu sekund dosłownie "wylała się" z niego dwoma stronami. Został w Arce, w dobrych rękach, będą o niego walczyć :-([/quote]

trzymajcie się :sad:

Link to comment
Share on other sites

Tak, Cecylek to właśnie "srołek". Najprzytulaśniejszy ze wszystkich. Byłam dziś znów w Arce- z resztą towarzystwa, bo rano kolejny zaczął wymiotować i sytuacja robiła się coraz mniej ciekawa :-( Dostały zastrzyki, także na wynos- na jutro i pojutrze, a ja parę dobrych rad i trochę środka do dezynfekcji. Teraz dezynfekuję cały dom i rozpylam środek gdzie się da :roll: Cecylek dalej w Arce- prawie udało się zatrzymać wymioty i biegunkę, nawodniony i odżywiony dożylnie- co z nim dalej -okaże się w najbliższym czasie.
Dwa maluchy z Balina zostały ewakuowane do mojej ciotki- nie mogłam ich dłużej narażać- może nie zdążyły łapnąć wirusa.

Link to comment
Share on other sites

Stan Cecylka się pogorszył :-( Wszyscy weci mówią, że wygląda to panleukopeniowo. Natomiast reszta stada ma się, odpukać, dobrze, tylko bardzo mało jedzą. Cecylek dopiero niedawno wyszedł z ciągłej biegunki, na pewno jest najsłabszy z nich.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...