hikamp Posted October 2, 2014 Share Posted October 2, 2014 Hej! Czytałam Wasze posty. Szukam kogoś, kto jest związany ze schronem we Wrześni - chcę się dowiedzieć, czy nadal tam jest beznadziejnie (w kwestii zarządzania schronem, pracowników itp.). Byłam tam w ubiegłą sobotę, idę w też w przyszłą sobotę (i mam nadzieję, że w każdą kolejną też, niestety w tygodniu nie mogę, bo godziny otwarcia schronu kolidują z moją pracą zarobkową), mam zamiar pomagać, mam też sporo pomysłów, właściwie to chciałabym tam wszystko "naprawić", ale wiem, że to kwestia mojego durnego idealizmu. Powiedzcie mi, na ile jestem przewrażliwiona, a na ile faktycznie tam jest kiepsko. Uważam zwierzęta za więcej warte niż ludzi, psy w szczególności. Dlatego no zamierzam robić pewne rzeczy dla piesów, których wydaje mi się, do tej pory nie robiono. Na ile mi kasa i czas pozwoli. Widzę, że psy nie są zagłodzone. Ale widzę też, że jest tylko 2 pracowników: kierownik i jedna pani. Na ok 50 (no niby nie dużo) to jednak ciut mało, żeby ze wszystkim zdążyć w ciągu dnia. Myślę tak: - chciałabym w każdą sobotę sprzątać psom boksy (w ubiegłą sobotę kierownik mi nie pozwolił, a sprzątanie w wykonaniu pani pracownik polegało na puszczeniu wody ze szlauchu i położeniu na ziemi w każdym boksie, co niewiele nieczystości spłukało albo raczej rozmiękczyło i je i nadal pływały w psich boksach) karcherem - będzie szybciej i dokładniej posprzątane (silny strumień wody) - chciałabym zabrać niektóre psy do groomera - są tam 2 bodajrze pieski z długą, zaniedbaną sierścią, właściwie to są już śmierdzące dredy. Psy z odrastającą, długą sierścią, niezadbane, mają potem infekcje skóry, robaki itd. Może dla niektórych to fanaberie, ale to też wiąże się ze zdrowiem psa. Sama mam sznaucera średniego, 3 razy w roku odwiedzamy groomerkę, raz przed zimą nie poszliśmy, bo miał operację i ranka się goiła ponad miesiąc, nie można było dotykać, to pod skołtunioną (mimo czesania) brodą po zimie była masakrycznie podrażniona skóra. Musieliśmy ogolić go do łysolca, żeby nie dostał infekcji, psikaliśmy skórkę preparatem łagodzącym. Wracając do tych dwóch sierściuszków schroniskowych - sfinansuję ich wizyty w salonie i będę z nimi, żeby się nie bały. W końcu będą miały większą szansę na adopcję, jak nie będą wyglądały jak skołtunione dredziaki ;-) - mam wątpliwości co do jednego pieska, czy nie potrzebuje leczenia; chciałabym go zabrać do weterynarza na diagnostykę, sfinansuję to. Żal mi go strasznie: starszy, mało ruchliwy, już nie wyskakuje, jak pozostałe, do przychodzących ludzi, jakby już nie miał nadziei. I te oczy, a właściwie spojrzenie strasznie zrozpaczone... Co myślicie? Pewnie moje zapędy są trochę na zasadzie "wyrwała się jak guma z gaci", wiem. Nie jest tam całkiem źle, to nie są Wojtyszki czy Kielce-Dyminy, ale może warto popracować, żeby było lepiej? Pozdrawiam, Marta Września P.S. Nie jestem rodowitą wrześnianką, nie znałam wcześniejszej sytuacji schroniska, tylko z Waszych postów, więc nie mam punktu odniesienia. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.