Jump to content
Dogomania

Czas a socjalizacja


basia

Recommended Posts

Mam do Was pytanie, które często słysze od ludzi a nie wiem jak na nie odpowiedziać :-?

Ile czasu powinien dziennie spędzać pies z człowiekiem, by był prawidłowo zsocjalizowany??

Ja wiem, że jak najwięcej ale zdarza mi się, że ludzie pytają mnie o minimum. Chcą podanie dokładnie, że np. 4 godziny dziennie z psem i pies jest "normalny i nie świruje" (tu cytat jednego z moich rozmówców).

Czy jest jakaś określona ilość czasu, który powinniśmy spędzać z psem?

A co z psami w dużych kennelach, które jednak mają dość ograniczony kontakt z człowiekiem? Jaki wpływ na psa ma obecność człowieka?

:-?

Chodzi mi oczywiście o czas spędzany z siberyjskim husky :wink:

Link to comment
Share on other sites

to jest dosyc indywidualna kwestia, i duzo zalezy od tego, jakiego sie psa chce miec jak bedzie dorosly.

wiadomo, ze pies, ktory wiekszosc czasu spedza z czlowiekiem bedzie bardziej kontaktowy, a taki, ktory siedzi sam lub z innymi psami bedzie bardziej wyobcowany i mniej ufny.

wazne jest tez mowienie do psa, zwlaszcza do przyszlego lidera, bo wtedy pies jest bardzoej 'rozumny' - przyzwyczaja sie do sposobu mowienia danej osoby i latwiej niz inny rozumie dana osobe.

nie ma chyba jakiegos niminum, bo jakby sie powiedzialo ze sa to np wspomniane 4 godziny, to ja znam przypadki ze bylo mniej i pies byl normalny, znam tez takie ze sa cale dnie spedzane z psem i pies sie wszystkiegfo boi..

jest to wiec kwestia tego, jak sie spedza ten czas, oraz psychiki psa.

Link to comment
Share on other sites

Generalnie zgadzam się z przedmówcami, ale... :wink:

Socjalizacja to nie tylko proces kształtowania "osobowości" psa oraz wdrażania go do życia w towarzystwie człowieka lecz również przygotowania go do zgodnego współżycia z innymi psami i zwierzętami.

Dlatego ważne jest nie tylko ile czasu i w jaki sposób zagospodarowanego spędza on z człowiekiem.

Istotne jest bowiem również czy to jest tylko jedna osoba, czy kilka, a może wiele różnych osób... w jakim otoczeniu następują te kontakty tzn. czy zawsze w tym samym, czy w wielu różnych sytuacjach.

Nie bez znaczenia jest też możliwość kontaktów z róznymi zwierzętami a zwłaszcza psami, szczególnie innych niż husky ras i w różnym wieku.

Ważne jest także ile i jakich doświadczeń nabiera młody pies w odniesieniu do różnych przedmiotów ( np. maszyn, urządzeń itp) i warunków zewnętrznych czyli otoczenia.

Im szerszy zakres tych doświadczeń ( dobrych! czyli niewywołujących szoku, strachu) w szczenięctwie tym lepiej psiak się socjalizuje.

Socjalizowanie podrośnietego/dorosłego psa jest bardzo trudne chociaż nie niemożliwe, ale o tym było już w innym temacie.

Link to comment
Share on other sites

Z wszystkim co piszecie się zgodzę, ale... Jak to wszystko zastosować w odniesieniu do kilku (kilkunastu) psów, a jak w odniesieniu do pojedynczego psa?

Czy pies powinien mieć ustalony pewien harmonogram dnia, czy wszystko co dzieje się w jego dniu może być dziełem przypadku?

Czy stado może "zastępować" towarzystwo człowieka - chodzi o to, czy pies w stadzie potrzebuje tego towarzystwa czy wystarcza mu stado??

Link to comment
Share on other sites

Zakres i sposób socjalizacji zalezą troszkę od tego czego właściciel oczekuje od swojego psa.

Jeżeli ma to być pies towarzyszący to najważniejsze będzie stworzenie maksymalnie głębokiej i trwłej więzi z człowiekiem=przewodnikiem.

Czyli jak najwiecej czasu spędzonego z panem na poznawaniu różnych aspektów środowiska ożywionego i nieożywionego, w którym pies ma mu towarzyszyć.

Jeśli właściciel ma raczej plany sportowe=zaprzęgowe to większe znaczenie ma wytworzenie silnych więzi wśród psów=członków stada oraz przyjęcie przez stado zwierzchnictwa człowieka=maszera. Czyli psy większą część dnia spędzają we własnym gronie, a systematycznie są układane przez człowieka do pracy w zaprzęgu ( koniecznie w różnych warunkach terenowych, pogodowych itd) i "cywilizowane" tzn. wprowadzane w środowisko poza kojcem, podwórkiem, leśnym duktem.

Trudno precyzyjnie podać ile to ma trwać godzin na dobę, bo każdy pies jest inny i w związku z tym ma inne tempo i możliwości uczenia się.

Oczywiście każdy zwierzak potrzebuje też czasu na relaks ( własną, swobodną aktywność, w której człowiek może ale nie musi uczestniczyć ) i odpoczynek (sen) :)

Link to comment
Share on other sites

SH:

Zakres i sposób socjalizacji zalezą troszkę od tego czego właściciel oczekuje od swojego psa.

Jeżeli ma to być pies towarzyszący to najważniejsze będzie stworzenie maksymalnie głębokiej i trwłej więzi z człowiekiem=przewodnikiem.

(...)

Jeśli właściciel ma raczej plany sportowe=zaprzęgowe to większe znaczenie ma wytworzenie silnych więzi wśród psów=członków stada oraz przyjęcie przez stado zwierzchnictwa człowieka=maszera.

ZaHoryzontem:

Nie da się ułożyć jednego schematu uniwersalnego dla wszystkich, czy choćby dla większości psów. Nawet jeśli ograniczymy rozważania wyłącznie do pracy w zaprzęgu, to rozpiętość psich zachowań i stosowanych metod będzie tu całkiem niezła.

Czyli trzeba dokonać na wstępie pewnego wyboru?

Byłam ciekawa czy napiszecie mi to, co sama zaobserwowałam.

Czyli pies "sportowy" nie potrzebuje tyle kontaktu z człwiekiem co pies "niesportowy"??

Dlaczego?

Link to comment
Share on other sites

Czyli pies "sportowy" nie potrzebuje tyle kontaktu z człwiekiem co pies "niesportowy"??

Dlaczego?

Dlatego, że głównym towarzystwem w codziennym życiu i pracy psa sportowego są jego pobratymcy i to z nimi przede wszystkim musi tworzyć silne więzi. Maszer jest tylko "dodatkiem", który umie czytać mapy i regulaminy :wink:

Z kolei pies umownie nazywany towarzyszącym, czyli np. psiak "przy rodzinie" bez ambicji sportowych (co nie znaczy, że to może być towarzystwo tzw."fotelowców") albo towarzysz osoby lubiącej inne niż zaprzęg użytkowanie psa ( agility, obidience, flyball itp) musi być przede wszystkim niezwykle mocno zorientowany na człowieka=swojego przewodnika. tylko wtedy ta para ma szanse coś osiągnąć w wyżej wymienionych dyscyplinach albo w zwyczajnym posłuszeństwie (mowa oczywiście o posłuszeństwie bez stake-outu, smyczy i szelek :) ).

Więź z przewodnikiem i zorientowanie na kontakty z ludźmi jest również istotna w pracy psa-terapeuty (dogoterapia). Dlatego nie wszystkie husky czy malamuty, mimo wrodzonej łagodności , nadają sie do dogoterapii.

Link to comment
Share on other sites

Rozumiem, że tekst SH o maszerze jako dodatku, możemy traktować z przymrużeniem oka - więź psów w zaprzęgu owszem, ale więź z maszerem przede wszystkim

jak najbardziej :D

Pisząc , że w użytkowaniu zaprzęgowym kontakt z człowiekiem może być mniejszy nie miałam absolutnie na myśli sytuacji, w której maszer zajmuje sie psami wyłacznie w sytuacji powożenia. To jasne , ze musi powstać wieź pomiędzy psami i powożącym :D Powody, dla których to konieczne świetnie ujął ZH.

Z kolei kontakt człowiek-pies w układzie pomiędzy przewodnikiem a psem użytkowanym np. w agility czy obidience ma zupełnie inny wymiar. W takiej sytuacji chodzi po prostu o to, że w psie musi powstać nawyk koncentrowania uwagi na człowieku a nie innych psach. Inaczej mówiąc : pies woli zabawę z człowiekiem niż z innym psem. W przypadku psów z grupy zaprzęgowych jest to dość trudne do osiągnięcia, ale możliwe :)

Link to comment
Share on other sites

No a co powiecie , jesli sprawa dotyczy psa zaprzęgowego "z odzysku"...?

To dopiero jest wyzwanie, my mamy doświadczenia z czterema takimi psami, ktore trafily do nas w rożnym wieku, z rożnych warunków, ale wszystkie już niechciane.

Link to comment
Share on other sites

Każdy pies "z odzysku" to ogromne wyzwanie.

Mam podstawy przypuszczać, że w przypadku zaprzęgowców jest jednak dużo łatwiej niż np. z typowymi psami jednego pana jak doberman, rottweiler czy, z naszej działki, akita.

To wynika po prostu z ich otwartej na nowe więzi psychiki. Jednak złe doświadczenia z okresu wczesnej socjalizacji oraz póżniejsze przeżycia związane np. z życiem na uwięzi (przy budzie) stanowią z pewnością nie lada problem.

Link to comment
Share on other sites

W przypadku naszych psów - odzyskanych zaprzęgowych jest tak:

nie było problemu z nimi w zaprzęgu, przeciwnie- odnalazły sie tam dużo lepiej i szybciej , zgodnie z tym, co mowi SH , ale ich kontakt z nami byl trudny, poza jednym przypadkiem. I tu postanowiłam zrobić , jak prawdziwa mamusia i zastosowałam metodę: do serca przytul psa.

I zadziałało. Przerazone , kenelowe dzikusy po kolei stały się pieszczochami, oddanymi, poslusznymi, wiernymi i ...kochanymi.

Link to comment
Share on other sites

dzięki, mam jednak wrazenie, że ta praca nie ma konca, po pierwsze;

nowe psy przybywają, a po drugie : trzeba być czujnym , bo często wracaja wspomnienia z przeszlości...

no i ... ja jestem tylko pomocnikiem maszera...:-))

Link to comment
Share on other sites

Noo...

Nikt nie mówił, że będzie łatwo :wink:

Ale przyznam Ci się, że jest we mnie wielki podziw dla osób, które decydują sie na wzięcie psa po przejściach.

To nie jest na pewno łatwa decyzja, zwłaszcza, że jak wiesz z własnego poletka, reperkusje dawnych doświadczeń lubią się objawiać w najmniej spodziewanym momencie.

Tym bardziej gratuluję, że na codzień się udało :D

A że od czasu do czasy przychodzi kryzys... :-?

któż z nas ich nie przeżywa :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...