Mysia_ Posted March 14, 2008 Posted March 14, 2008 Jak w tytule. Czekamy na Wasze pomysły. Jak to wygląda w "Waszych" schroniskach? Quote
BlackSheWolf Posted March 14, 2008 Posted March 14, 2008 to zalezy od wolontariuszy. Niestety nowy kierownik i pracownicy nie mają na to czasu ;| W schronisku mamy 3 psy ktore boja sie ludzi i jedna sunie, ktora boi sie schroniska. Kazdy, nawet malutki krok czyni wielką radość. Od pół roku jeden psiak po raz pierwszy do mnie podszedł!! :) zawsze merdał ogonem i nawet nie podchodzil. A teraz dal sie poglaskac i uciekl znowu do budy. Ja bardzo lubie pracowac z takimi psami i pomagac im. Małymi kroczkami a można duzo zmienic. Quote
Asia_Klero Posted March 14, 2008 Posted March 14, 2008 Ja kocham ,,pracowac"nad psiakami przestraszonymi...lubie dawac szanse zwierzakom,ktorym inni jej nie daja....Jedyne co mi potrzeba w pomocy takim istotka to czas:)Dla dziewczyn z zabrza znana jest historia psiaka Klera,ktory jest juz w domku:)Na poczatku był bardzo przestraszony....a z reszta opisze wam cala historie zaraz:DOd kiedy stal sie moim ulubiencem byl jednym z odwazniejszych psiakow w schronisku:D:D Quote
MonikaP Posted March 14, 2008 Posted March 14, 2008 W Poznaniu nie ma NIC. Psy nie wychodzą z boksów latami - tzn. tylko wtedy, gdy je ktoś chce adoptować i jest już na adopcję zdecydowany - a decyzję musi podjąć "przez kraty".... Walczymy z tym i może....może....ale muszę mieć mocne argumenty, najlepiej poparte doświadczeniem wolontariuszy z innych schronisk. Bo w pojedynkę mówię najwyraźniej zbyt "cienkim" głosikiem (choć samej trudno mi w to uwierzyć :diabloti:). Quote
Asia_Klero Posted March 14, 2008 Posted March 14, 2008 Walczcie....wolontariusze zorganizujcie sie i pokazcie jak wiele mozecie zdzialac:) Quote
BlackSheWolf Posted March 14, 2008 Posted March 14, 2008 no wlasnie :) u mnie tez od niedawna są spacery. Ale psiaki zawsze byly codziennie wypuszczane z kojcy. Quote
Mysia_ Posted March 15, 2008 Author Posted March 15, 2008 [quote name='BlackSheWolf']no wlasnie :) u mnie tez od niedawna są spacery. Ale psiaki zawsze byly codziennie wypuszczane z kojcy.[/quote] Black, takie pytanko orgaznizacyjne ;) Gdzieś pisałaś, że nie macie wybiegów, to gdzie psiaki były puszczane? ;) MonikaP, jeszcze pytanko do Ciebie pisałaś (chyba w wątku, o spacerach w schroniskach), o pojedyńczym wchodzeniu z psiakiem na wybieg, czemu tylko jeden psiak moze? Quote
MonikaP Posted March 15, 2008 Posted March 15, 2008 [quote name='Mysia_']Black, takie pytanko orgaznizacyjne ;) Gdzieś pisałaś, że nie macie wybiegów, to gdzie psiaki były puszczane? ;) MonikaP, jeszcze pytanko do Ciebie pisałaś (chyba w wątku, o spacerach w schroniskach), o pojedyńczym wchodzeniu z psiakiem na wybieg, czemu tylko jeden psiak moze?[/quote] Nie o to chodzi, że może, tylko o to, że chcę, żeby tak właśnie było, bo jeśli wybieg powstanie, to nie będzie duży, a tym psom brakuje elementarnego kontaktu z człowiekiem - reagowania na głos, zabawy, dotyku, rozpoznawania paru prostych komend. Schronisko poznańskie "wizualnie" jest bardzo porządne, ale psy tam wymagają gruntownej resocjalizacji, mają syndromy klatkowe, są otłuszczone, przebiałkowane, a więc albo zachowują się agresywnie (często to są pozory, bo one po prostu nie potrafią inaczej nawiązać kontaktu z ludźmi), albo wręcz przeciwnie - są apatyczne, zamknięte w sobie. Quote
BlackSheWolf Posted March 15, 2008 Posted March 15, 2008 [quote name='Mysia_']Black, takie pytanko orgaznizacyjne ;) Gdzieś pisałaś, że nie macie wybiegów, to gdzie psiaki były puszczane? ;) [/quote] nie mamy wybiegu. Ale psiaki wypuszczane są normalnie, biegaja po terenie schroniska ;) Quote
Mysia_ Posted March 15, 2008 Author Posted March 15, 2008 [quote name='BlackSheWolf']nie mamy wybiegu. Ale psiaki wypuszczane są normalnie, biegaja po terenie schroniska ;)[/quote] yhm... To też dobre rozwiązanie, ale niestety tylko w małych schroniskach :-( Dzieki puszczaniu psiaków po terenie schroniska mają one duży kontakt z człowiekiem. W naszym schronisku są psiaki, które na stałe biegają po terenie schroniska (budynek administracyjny, szatnie, kotłownia, itd.) jest ich około 30... ale to dlatego, że już nie ma miejsca na pawilonie :roll: Jesli chodzi o wybiegi, To mamy cztery wybiegi na których są psiaki na stałe, są to duże psy, które nadaja się do życia na dworze. W schronisku są dwa pawilony, każdy pawilon ma dwa wybiegi (z jednej i drugiej strony), gdzie co godzine są puszczane psiaki z poszczególnych boksów. Możliwość wybiegania się i załatwienia swoich potrzeb fizjologicznych poza boksem jest bardzo, bardzo ważna dla psiaków w schronisku. Jak będę miała chwilkę to trochę tutaj popiszę ;) Przedstawiam Wam też kilka psów, które udało się wyciągnąć z jakiegoś dołka psychicznego, napisze tez jak udało mi się to osiągnąć ;) Quote
BlackSheWolf Posted March 15, 2008 Posted March 15, 2008 no dla psiakow to bardzo wiele jak sie wybiegaja. i nie siedza tylko w boksach. Mamy 70 psow, wiec wypuszczanie ich jest mozliwe po terenie. Ale zeby to nowi pracownicy robili... a im sie nie chce ;| Quote
zielony Posted March 16, 2008 Posted March 16, 2008 Witam serdecznie. Socjalizacja czy resocjalizacja jak nam wszystkim wiadomo jest bardzo ważna. Nie wszystkie psy nadaja się do resocjalizacji, podobnie to wygląda z ludźmi odsiadujacymi wyroki. Nawet najlepiej przeprowadzana resocjalizacja nie daje nam pewności, że wszystko będzie dobrze , a jesli pojawia się wątpliwości podczas prowadzenia sesji to mogą pojawić sie pytania czy to jest sens? a może nie warto? czy znajde odpowiedniego człowieka do psa? a jak znajdę, czy nie powrócą zachowania wtórne? zajmuje się tym przypadkiem, a inne może poterzbują jej bardziej? Jest naturalną rzeczą, że chcemy pomagać przypadkom skrajnym nie biorąc pod uwage innych bardzo istotnych żeczy. Ja często mam ten problem z podjęciem tej decyzji, gdy udaję się dotrzeć do psa mając na uwadze jego "trudne " zachowanie. Czy znajde odpowiedniego człowieka dla tego psa? Nie można wszystkich ludzi mierzyć swoją miarą, to może narobić biedy, przekonałem się o tym. Trzeba możliwości dopasować do warunków na rynku adopcji. Wiem, ciężko się z tym pogodzić, ale nie oddam do adopcji psa u którego widać lub pojawiaja się cykliczne zaburzenia społeczne i wszystkie próby resocjalizacji nie daja efekktu. Mamy oddawać do adopcji zwierzęta zdrowe fizycznie i psychicznie. Są wyjatki jak wszędzie. Każdy przypadek trzeba rozpatrzyć osobno. Proszę o tym pamiętać. Aby, prawidłowo prowadzić resocjalizacje powinno być uregulowanych kilka spraw. To pozwala skupic się na danej sprawie, zadaniu, problemowi. 1) zgoda kadry kierowniczej 2) chęć prowadzenia resocjalizacji przez pracowników schronisk (pielegniarzy zwierząt) 3) wyrównany lub zbliżony poziom wiedzy pracowników 4) miejsce przy schronisku do zajęć 5) wolontariusze dysponujący odpowiednim przygotowaniem 6) współpraca i wymiana informacji ( zmiana sposobu resocjalizacji) To moim zdaniem najważniejsze punkty. Ale resocjalizacja nie powinna odbywać się tylko poza kojcem i schroniskiem, ale właśnie w kojcu gdzie pies spędza najwięcej czasu i mamy z nim najwięcej kontaktu bezpośrednniego lub wzrokowego. Wyjście do lekarza, sytuacje w gabinecie, na stole zabiegowym, po zabiegu jakimkolwiek, podczas karmienia, sprzatania innych czyności które wykonyjemy w kojcu gdzie przebywają zwierzęta. Moim zdaniem wypuszczanie psów na plac, gdzie są widziane przez inne psy nie pozwala na osięgnięcie konfortu psychicznego psom przebywającym w kojcach wręcz przeciwnie podwyższa się ich poziom stresu i agresji, wystarczy przyjżeć się dokładnie jak się zachowują. Może wzrosnąć ilość awantur i może mieć to negatywny wpływ na niektóre psy. [URL]http://www.schronisko.infocomp.pl[/URL] Quote
Mysia_ Posted March 16, 2008 Author Posted March 16, 2008 Ja uważam, że każdy pies powinien dostac szansę, oczywiście nie mam tu na myśli psów, które są bardzo (skrajnie) agresywne w stosunku do ludzi, jak i innych psów. Kiedy człowiek rozpoczyna swoją "przygodę" z psiakami w schronisku to poprostu chce zbawić cały świat, niestety wszyscy uczymy się na błędach. Dziś wiem, że są psy, które pomimo moich najszczerszych checi nigdy nie będą normalnymi psiakami nadającymi się do adopcji, wiem również są psy, w które będę musiała włożyć mnóstwo czasu i pracy, są tez takie, którym wystarczy kilka spacerków i już dohodza do równowagi psychicznej. Może najpierw przytoczę kilka sytuacji.... [U]Po pierwsze[/U] psiak Ares (duży, piękny owczarkowaty) do schroniska trafił z wrosnięta żyłką w szyję, miał otwarta raną, z wszystkim na wierzchu... Był trzymany w jakimś garażu z daleka od ludzi. Psiak dostał szansę... pierwszą, drugą, trzecią.... Jeden pracownik pogryziony - kilka szwów, ja zostałam użarta dwa razy :oops: (moja chęć zbawiania całego świata), no i skończyło się na pogryzionej kierowniczce, która prawie straciła palec :shake: Wszyscy myślelismy, że uda się psiaki wyprowadzić na całkiem normalnego, oczywiście wszyscy się myliliśmy. Ares należał do tej grupy psów, których nie da się zresocjalizować. [U]Po drugie[/U] dzika suczka, bez łapy - Sperazna. W jej przypadku biłam się z myslami. Wiele osób było za uśpieniem, nie dosyć, że zupelnie dzika to jeszcze kaleka! A ja się uparłam, miałam jakieś przeczuie, że warto, że ona musi dostac szanse na normalne życie. Było cięzko, na smyczy zupełnie nie potrafiła chodzić, przegryzała wszystkie smyczy, kiedy chciałam ją dotknąć to kłapała zębami i uciekała. Mineło sporo czasu, ale stało się, udało mi się ją pierwszy raz zabrac na spacer, potem było coraz lepiej, już się tak nie bała, ale nie reagowała na mnie radością, poprostu mogłam być, mogłam ją dotykac, zabierać na spacer. Wiele było psiaków, które dostały swoją szansę, naszczęście o wiele więcej niż takich jak Ares :roll: Niektórym psiakom wystarczy, że spędzimy z nimi trochę czasu, zabierzemy na kilka spacerów i już odzyskują wiarę w ludzi. Ja aktualnie pracują z dwoma psiakami, niestety w obu przypadkach będzie cięzko, już jest o wiele lepiej, ale tak naprawde to dopiero początek. A jeszcze kolejne psiaki czekaja w kolejce.... Zielony, myslę, że nigdy nie mamy pewności zy nie wróca pierwotne zachowania konkretnego psiaka, czy wydajemy do adopcji psa, który nigdy nie sprawi problemów przyszłym właścicielą. Często zdarza się, że pies, który w schronisku wydawał się zupelnie normalny w domu sprawie więcej problemów niz pies po przejściach. cdn. (kiedyś;)) Quote
BlackSheWolf Posted March 16, 2008 Posted March 16, 2008 do nas w piątek trafiły 2 psy a dokładnie sunia i pies... boją się ludzi... są dzikie :( mieszkały na jakiejś opuszczonej działce w norach wykopanych przez nie w ziemi.. Quote
Mysia_ Posted March 16, 2008 Author Posted March 16, 2008 Speranza mieszkała na działkach, dwa razy w roku szczeniła się w norze pod betonową płytą :roll: :shake: Była tam też druga suczka, niestety skończyła pod kołami samochodu :placz: do dzisiaj żałuję, że nie udało mi się jej pomóc.... Quote
Asia_Klero Posted March 16, 2008 Posted March 16, 2008 Paurusia,ktora juz przekonala sie do ludzi(wychodze z nia na spacerki:D)Chociaz czasami ma jeszcze strachliwe zachowania prawdopodobnie moze byc coreczka wspomnianej speranzy:roll: Quote
BlackSheWolf Posted March 16, 2008 Posted March 16, 2008 a ja nie wiem zupełnie jak pomóc tym psiakom... one wogóle nie wychodzą z budy... dzikie są bardzo... Quote
Mysia_ Posted March 17, 2008 Author Posted March 17, 2008 [quote name='BlackSheWolf']a ja nie wiem zupełnie jak pomóc tym psiakom... one wogóle nie wychodzą z budy... dzikie są bardzo...[/quote] Taka była Tajga..... :roll: Jak będę miała dzisiaj chwilkę to poszukam fotki, żeby i pokazać jak było i jak jest ;) Nad Tajga nadal pracuję i jeszcze sporo pracy przed nami.... Paura naszczęscie w porównaniu do Speranzy potrafiła chodzić na smyczy, można było ją dotknąć, wziąść na ręce... a to w pracy z psiakiem ogromny plus :cool3: Tajga niestety nie potrafi chodżić, na smyczy rzuca się, dusi.... :shake: Mogę ją dotykać, ale nie podnosić.... Quote
zielony Posted March 17, 2008 Posted March 17, 2008 Kiedy mam do czynienia z psem który nie chodził na smyczy używam długiej pętli, lassa. Nie zapinam smyczy do obroży, dlatego, że może przy gwałtownych szarpnięciach przejść przez głowe i często dopina się obroże jeszcze bardziej powodując to, że pies może mieć problem z odrużnieniem sytuacji dobrych i złych. Pętla swobodnie zwisa kiedy pies idzie, zaciska sie kiedy szarpie, ale nie rani i masz cały czas kontrole nad siła zacisku. Kiedy idzie mozna wzmocnić smakołykiem, choć żadko biorą lub krótkim łagodnym słowem i pogłaskaniem łagodnym, spokojnym ale dwa, trzy razy. Często odwracam sie tyłem nie szarpie kiedy chce aby pies poszedł za mną tylko napinam ją i ruszam, czasami ciagnąc psa bardzo powoli i kiedy to się przeciąga odwracam sie do niego przodem luzuje linke i w tym momencie pies rusza w innym kierunku, a ja podążam za nim. staje czekam, kucam nie patrze na psa, ale obserwuje. Czasami kiedy odwracam sie do psa on zastyga jak głaz i często staram sie przestraszyć ale nieprzerazić aby sprowokować do ucieczki i wtedy podążam za nim i staram dopasować ruchy linką, kierunek marszu do reakcji psa powoli zblizając się do niego. często w pozycji kucnej, siedzącej na siłe wręcz (choć nie lubie tego robić) przyciagam psa do siebie nie patrze na niego i kedy jest blisko nie głaszcze, nie dotykam tylko zostawiam luźną linke i zostawiam psu furtke aby mógł odejść. Przerwa następuje po kazdej próbie, aż do momentu kiedy pies lekko przyciągnięty o powoli, łagodnie jest głaskany najpierw pod brodą a potem po głowie. Luzujemy linke i czekamy na reakcje psa , zostanie czy odejdzie. Kiedy odejdzie ponawiamy lekkie przyciaganie lub zachecamy go do podejścia miłym krótkim słowem (nie za dużo) lub delikatym szarpnięciem linką, podejdzie głaszczemy, bez przesady, dajemy smakołyk. Około 3 godzin w trzy dni, ale zależy to od psa w jakich warunkach przebywał, jak długo itd. Opisać jest dość trudno każdy szczegół, a to dlatego , że kady pies może reagowac inaczej trzeba być dobrym obserwatorem i reagować lub nie na każdą zmiane zachowania psa. [URL]http://www.schronisko.infocomp.pl[/URL] Quote
Mysia_ Posted March 17, 2008 Author Posted March 17, 2008 Myslę, że jak w każdym schronisku stosujemy pętlę, również długą linkę.... Jednak np. w przypadku Tajgi, nic nie można jej złożyć na szyję, a kiedy pociągnie i smycz ją zatrzyma to suczka momentalnie zaczyna się szamotac, rzucać po ziemi i we wszystkich stronach świata i nie uspokoi się przez najbliższą godzinę.... Quote
zielony Posted March 17, 2008 Posted March 17, 2008 Nie wiem czy się dobrze rozumiemy mówiąc o pętli i lince miałem na myśli normalne lasso jakie stosuje sie przy koniach, ale nie tak sztywne. Z tego co wiem nie wszędzie stosuje się lasso z jakim ja pracuje. Sztywne napewno stosuje się w każdym schronisku. To zachowanie jest naturalna obrona przed czymś, co jest w miejscu gdzie najczęściej jest atakowane przez inne psy-szyja. To podobnie jak koń zrzucajacy siodło lub jeźdzca z grzbietu, robi tak bo na wolnosci drapieżniki atakowały tę część ciała. Gryzą linke, ślinia się , ranią dziąsła, wchodzą pod samochody, w krzaki, gdziekolwiek gdzie mogą się schować, uciec. Czy zachowuje się agresywnie i nie daję sobie zapiąć smyczy do obroży? Quote
Mysia_ Posted March 18, 2008 Author Posted March 18, 2008 [quote name='zielony']Nie wiem czy się dobrze rozumiemy mówiąc o pętli i lince miałem na myśli normalne lasso jakie stosuje sie przy koniach, ale nie tak sztywne. Z tego co wiem nie wszędzie stosuje się lasso z jakim ja pracuje. Sztywne napewno stosuje się w każdym schronisku. To zachowanie jest naturalna obrona przed czymś, co jest w miejscu gdzie najczęściej jest atakowane przez inne psy-szyja. To podobnie jak koń zrzucajacy siodło lub jeźdzca z grzbietu, robi tak bo na wolnosci drapieżniki atakowały tę część ciała. Gryzą linke, ślinia się , ranią dziąsła, wchodzą pod samochody, w krzaki, gdziekolwiek gdzie mogą się schować, uciec. Czy zachowuje się agresywnie i nie daję sobie zapiąć smyczy do obroży?[/quote] Mi chodzi o pętlę zrobioną ze smyczy (takiej dłuższej linki), sztywne to raczej nie jest :roll: Jesli chodzi o założenie obroży to nie jest to proste, bo ona zaraz zaczyna "szaleć", nie jest to zachowanie agresywne, ale odstrasza ząbkami. Możesz być pewny, że jej nigdy psy nie atakowały, bo w schroniku tak dobierma psy, żeby żadnemu nie działa się krzywda ;) Ona się psów w ogóle nie boi, wręcz je uwielbia :cool3: Ja za najlepszy sposób w przypadku taki psów uważam szelki, własnie dziką Speranzę pierwszy raz na spacer zabrałam w szelkach... Quote
zielony Posted March 18, 2008 Posted March 18, 2008 Spróbuje opsac Ci jak wygląda moja linka. Moja linka jest długości 2,5m grubość, męski mały palec i na końcu tej linki przyczepione metalowe kółeczko wilkośći złączonych palców ;kciuka i wskazujący. Mysia droga, psy nie muszą ją atakować, aby pies się bronił przed czymś co jest blisko częśći ciała , które są celem innych drapieżników. Konie żyjące w stadninach tez już nie są atakowane przez drapiezników, a zrzucają siodła i ludzi. Często zarzucam linke na psa , aby odczulić i pokazać psu ,że "to nie jest niebezpieczne i nie robi krzywdy, a ja moge stać sie twoim partnerem któremu możesz zaufać". Często ludzie "karcą" swoje zwierzęta smyczą i z tąd takie agresywne zachowania czegos co im to przypomina. Najlepiej jak w pobliżu nie ma zadnych innych psów. Proponował bym obejżenie filmu z Monty Robertsem o pracy z końmi w okrągłym padoku, które nigdy nie były ujeżdżane lub bały sie kontaktu z ludzmi itd. POLECAM mi się przydało, nawet posiadam całe nagranie w swojej kolekcji. Quote
Mysia_ Posted March 18, 2008 Author Posted March 18, 2008 on nigdy nie wychodziła na dwór, nie zna czegoś takiego jak smycz... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.