basia0607 Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 A ja zbieram ślimaki po drodze aby nikt nie rozdeptał ! Witamy Malgos w klubie zakręconych ! Quote
Kanzaj Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 [quote name='basia0607']A ja zbieram ślimaki po drodze aby nikt nie rozdeptał ! Witamy Malgos w klubie zakręconych ![/quote] Ooo - to jest nas więcej!!!!!!!!! Quote
AMIGA Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 Tylko zazdroszczę Malgos tego niedzielnego śniadania o 9 rano!!! Quote
MalgosMalgos Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 Mieszkamy w pieknym parku nad jeziorem, zapraszam do mnie wirtualnie przez Google Earth ,(dokladny adres na watku) na obrzezach Berlina w bylej strefie zachodniej i jestesmy tzw. OSTATNI ODDECH CYWILIZACJI. Za nami juz tylko natura. A propos "wiecej zakreconych" - rozmowa sniadaniowa zeszla na temat zeszlorocznego lata (lipiec, ktory byl wsciekle goracy). W telegraficznym skrocie streszczam: Stalam w drodze do domu na czerwonym swietle. Goraco bylo niesamowicie i pot zalewal mi oczy ( nie mam klimy w aucie) Samochodow masa ze wszystkich stron skrzyzowania - RUSH HOUR. Patrze w lusterko, za mna stoi duze ( po polsku chyba wypasione?) terenowe BMW z mlodym facetem w markowych ciuchach w srodku. Facet nagle poskakuje jak uzadlony przez szerszenia, wlacza alarm i awaryjne i wyskakuje z samochodu. I rzuca sie na asfalt przed moja maska. Juz myslalam , ze slonce uderzylo mu do glowy i chcialam tez rzucic sie na ratunek. W tym momencie facet wstal , zrobil skok do przodu i padl znow. Przetarlam wiec moje zalane potem zielone oczeta i coz widze. Na szarym rozgrzanym asfalcie na srodku skrzyzowania siedzi ciezko dyszac male szare kacze dziecko, a za nia facet czai sie do skoku. Ktory musial powtarzac zreszta jeszcze kilka razy, bo kaczuszka , jak sie zorientowala, ze ja cos goni dostala wielkiego SPEEDU. Wszystkie samochody wlaczyly awaryjne i zablokowaly skrzyzowanie. Facet dorwal kaczuszke i przechodzac obok mojej rozesmianej facjaty powiedzial: NO BO PRZECIEZ NIE MOZNA PRZEJECHAC PO KACZUSZCE! Stalam jako pierwsza na swiatlach i niechybnie bylabym ja zgladzila. Byla zupelnie niewidoczna na tym szarym asfalcie... Facet wsadzil kaczuszke do samochodu i odjechal w strone ekskluzywnej dzielnicy Berlina.. ZYCZE WSZYSTKIM MILEJ NIEDZIELI Pigula Quote
Hala Posted November 25, 2007 Author Posted November 25, 2007 No nie! Przyznaję, że ryknęłam śmiechem!! U nas w Olsce jakoś sobie nie wyobrażam takiej sceny! Hahaha..trzeba było to nagrać i puszczać na okrągło jako przykład naszym tzw "karkom" z BMWic. :roflt: Quote
AMIGA Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 A ja przeżyłam troche inną sytuację, ale też dobrze świadczącą o Krakowianach. Rano, kiedy każdy gna do pracy nagle natrafiłam na wielki korek. I co ujrzałam moimi jeszcze nie zalanymi potem oczętami? Mama kaczuszka prowadzi sznureczkiem piątkę małych kaczuszek. Te malotki dreptały za nią w poprzek zwariowanej ulicy i biedactwa nie potrafiły się wywspindrać na krawężnik. I moje oczęta ujrzały jakiegoś młodego mężczyznę, który wysiadł z samochodu i podsadzał każde kaczątko, a to mleństwo truchtem dołączało do sznureczka i dalej już gęsiego (sory - kaczego) szło dalej za nieświadomą niczego mamusią Quote
Hakita Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 Malgos ależ mnie niedzielnie rozbawiłaś...:lol::lol::lol: Quote
_Tosia_ Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 [quote name='MalgosMalgos'] Facet nagle poskakuje jak uzadlony przez szerszenia, wlacza alarm i awaryjne i wyskakuje z samochodu. I rzuca sie na asfalt przed moja maska. Juz myslalam , ze slonce uderzylo mu do glowy i chcialam tez rzucic sie na ratunek. W tym momencie facet wstal , zrobil skok do przodu i padl znow. [/quote] :loveu::loveu::loveu: guten niemiecken naroden!! Quote
_Tosia_ Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 [quote name='AMIGA']mój syn w drodze do przedszkola przenosił wszystkie dżdżownice z drogi na trawniczek, żeby ich nikt nie rozdeptał.[/quote] moj TZ tez przenosi :lol: Quote
Hala Posted November 25, 2007 Author Posted November 25, 2007 [quote name='_Tosia_']:loveu::loveu::loveu: guten niemiecken naroden!![/quote] Tosia Ty jak coś strzelisz to .... :evil_lol: Quote
_Tosia_ Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 :loveu:a bo Tigerek [I]uratowan[/I] i tak mi wesoło z tego powodu cały czas!!! :loveu: Quote
_Tosia_ Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 i zaraz chlapnę za jego zdrowie i za WAS też :loveu: Quote
MalgosMalgos Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 + listy Edyty Dziwak z owczarka ( pisze niesamowicie) i jako DREAMTEAM napisac ksiazke: " O tych, co na psy zeszli". Przypuszczam , ze bylby to bestseller - dochod ze sprzedazy naturalnie do dyspozycji Dogomanii M-gos Quote
zdrojka Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 Cudne te Wasze opowieści, aż się chce żyć. Ale sama coś podobnego widziałam w Warszawie. Kaczka z małymi przechodziła przez dość ruchliwą ulicę chcąc dostać się do Łazienek Królewskich na stawy. I co było? To samo :p Kierowca jadący z przeciwka zatrzymał się, włączył awaryjne i przepuścił bezpiecznie rodzinkę na drugą stronę. A kaczka wcześniej dobre 15 minut chodziła wzdłuż ulicy i nie mogła się zdecydować. Jak to podnosi na duchu, że jednak nie jestem taka zupełnie nienormalna :evil_lol: Quote
Yorija Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 [quote name='Kanzaj']Ooo - to jest nas więcej!!!!!!!!![/quote] A udało Wam się wygrzmocić na rowerze bo taki to oto ślimak Wam nagle wyskoczył na drogę? :diabloti::diabloti::diabloti: Quote
Yorija Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 [quote name='MalgosMalgos'] Facet wsadzil kaczuszke do samochodu i odjechal w strone ekskluzywnej dzielnicy Berlina.. Pigula[/quote] Pięknie ... :lol::lol::lol: u nas są jeszcze dwie kaczuszki do wyłapania. Takie męskiej płci i trochę starsze. Masz może gdzieś zapisane numery rejestracyjne tej "wypasionej" beemwicy? Może by tu przyjechał...:diabloti::diabloti::diabloti: Quote
Hala Posted November 25, 2007 Author Posted November 25, 2007 No to jak opowiadamy, to ja też wtrące słówko. W sumie nigdy tego nie opowiadałam... To było może w sieprniu tego roku. Dzień był pochmurny i deszczowy. Jechałam z TZtem do schroniska w Obornikach, jak to w wiekszość sobót. Jedziemy sobiee zatłoczoną drogą wylotówką z Poznania i nagle patrzę ..jakieś...może 100 m przed nami na środku drogi stoi mały kundel. Chyba coś wcinał rozjechanego na jezdni. Dwa nieprzerwane sznury aut a on pośrodku!! Zasłoniłam twarz widząc jak rozpędzony samochód z piskiem opon hamuje przed nim. Auto co prawda zahamowało, ale ominęło go tylko i ruszyło dalej. Zaraz za nim jechał TIR i również z piskiem opon hamował aby psa nie przejechać. Na szczęście zagęszczenie aut było wielkie i prędkosci nie za wielkie. W tym czasie my podjechaliśmy do psa... TIR hamuje a pies stoi i rozgląda sie... Adrenalina mi skoczyła...wszedzie trąbią samochody..TIR trąbi.. Każe natychmiast zatrzymać się TZtowi i wyskakuję na jezdnię! TIR nieubłaganie zbliża się do psa. To było skrzyżowanie, TZ zablokował autem krzyżówkę, jedni krzyczą, inni patrzą czy zdążę i co z tego wyniknie. Dobiegłam do psa który stał przed TIrem. Chciaam chwycić go na ręce, bo nie bardzo wiedział co ma ze sobą robić...A on mnie ugryzł. Niestety pomogłam mu nieco nogą, delikatnie sprowadzajać z ulicy. Zepchnęłam go na trawnik i co sie okazało??? Wszystko obserwował właściciel psa. Zapiął psa na smycz i poszli.... :angryy: Quote
zdrojka Posted November 25, 2007 Posted November 25, 2007 Matko, no przecież nóż się w kieszeni otwiera :angryy: Zakończenie historii tak zaskakujące, że dalej nie mogę uwierzyć :crazyeye: Quote
MalgosMalgos Posted November 26, 2007 Posted November 26, 2007 ze wlasnie wrocilam z "wielkiej wizytacji nogi", na ktora pojechalam prosto z niedzielnego dyzuru nocnego. Lapa wyglada suuuper, plastyka nie bedzie potrzebna. Tiger ma czucie we wszystkich palcach, krazenie podjelo prace, cyrkulacja krwi pracuje, nad systemem limfatycznym (to ten co miedzy innymi odpowiedzialny jest za puchniecie i odpuchanie) trzeba sie bedzie jeszcze troche potrudzic. To jest po takim stanie zupelnie naturalne. Na moja sugestie zostal dzisiaj wlaczony srodek homeopatyczny ktory powoduje TURBOGOJENIE SIE RAN. W srode zostana zdjete szwy, w piatek opuszcza klinike i w sobote jedzie do domu! Antybiotyk musi dostawac jeszcze przez 6 tygodni. Fundacja czeka, zostalo zakupione nowe lozeczko, kocyk , micha , szelki i smycz. Jestem szczesliwa.. I dumna jak purchawa... Pigula Quote
Hakita Posted November 26, 2007 Posted November 26, 2007 I my jesteśmy szczęśliwi i dumni z Ciebie Małgosiu...:loveu: Zdrowiej Tigerku jak najszybciej!!! :loveu: Quote
Peter Beny Posted November 26, 2007 Posted November 26, 2007 Bardzo się cieszę :lol::lol::lol::loveu::loveu::loveu: Tigerku kochany a Małgosiu dla ciebie wyrazy szacuneczku :razz::razz::razz: Quote
AMIGA Posted November 26, 2007 Posted November 26, 2007 [quote name='Hala'] Zepchnęłam go na trawnik i co sie okazało??? Wszystko obserwował właściciel psa. Zapiął psa na smycz i poszli.... :angryy:[/quote] Aż się nie chce wierzyć!!! Człowiek to brzmi dumnie, prawda??? MalgosMalgos - masz prawo byc z Siebie dumna, a my jesteśmy wszyscy tobie wdzięczni za błyskawiczną akcję która się kończy takim happy endem:Rose::Rose::cool2: Quote
MalgosMalgos Posted November 26, 2007 Posted November 26, 2007 ludzi dobrej woli. Ale mam talent do tworzenia lancuszkow. Babki z Fundacji - zdjecia mowia same za siebie - po wejsciu na [url]www.tierfreunde-niederbayern.de[/url] i kliknieciu mysza na obrazek, w ktorym zza koca wystaje psi pynio -przekonajcie sie sami, na kazdej nastepnej stronie trzeba kliknac na weiter/dalej - poznam osobiscie wiozac Tygrysa w sobote. Starszy syn robi za kierowce, zupelnie nie przejmujac sie tym, ze Bawaria zasypana sniegiem. Pozdrawiam pigula Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.