WŁADCZYNI Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 [QUOTE]Wytłumacz mi proszę jedną rzecz - dlaczego ktoś kto dopuści swoją rodowodową sukę do rodowodowego psa tylko raz w życiu robi źle?[/QUOTE] Ale po co ma dopuszczać? Hodować psy powinien człowiek który się zna i który chce rasę ulepszać, powielać dobre cechy. Visenna - czy wnętrostwo nie jest genetyczne przypadkiem i tatuś nie miał takiego problemu? Pisałaś do ZK żeby sprawdziło hodowlę? Ja na psa oszczędzać będę bo szczeniak z Polski to ok. 2,5 tysiąca, z Holandi/Angli/Kanady jeszcze drożej, ale wiem jakiego chce psa z wyglądu i charakteru. Na szczęście w JRT i PRT jednak bardziej się łączyło psy ze względu na charakter i użytkowość niż na wygląd. Quote
Visenna Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 Vectra, tylko że ja mieszkam w Szczecinie, a pies jest ze stolicy. Byliśmy po niego wracając ze stolicy do domu. Poza tym nie zwaliłabym się ludziom na głowę na cały dzień, oni też mają życie i jakby chcieli gości toby sobie zaprosili i tak przyjęli nas późno bo kolo 21-szej a wyszliśmy grubo po 22. Mój TZ pracuje długo i niestety dopiero w takich godzinach bywa wolny. A dalej - po to jest przegląd miotu, żeby hodowca za wrózkę robić nie musiał (teraz już to wiem, równiez w ZK mnie uświadomili)..nie chce mi się 4 raz pisac co jest nie tak z moim psem, ale napiszę - o ile brak jadra u 3miesiecznego sprzedawanego szczenięcia - uprzyjmy się, że nie musiał niepokoić hodowcy ( w zwiazku mowią co innego, ale uprzyjmy się) o tyle zbyt mała ilosć zębów w szczęce u niby wystawowego psa jest zauwazalna dla hodowcy na pewno... Nie robmy już teraz z hodowców laików którzy nie wiedzą co hodują i niczego nie zauwazają... ;) [quote]Już to pisałam , u nas w kraju nie ma kultury posiadania psa , nadal duża część społeczeństwa traktuje psa jak przedmiot , rzecz która nie czuje , nie myśli ....[/quote] Tak, to akurat są świete słowa... niestety. [quote] Visenna - czy wnętrostwo nie jest genetyczne przypadkiem i tatuś nie miał takiego problemu? Pisałaś do ZK żeby sprawdziło hodowlę? [/quote] Ojcem jest Piccolo Bakarat - ZK mówiłam - powiedzielli ze hodowla dobra i że mają "ładne" pieski. Ja wierzę ze moj jest naprawdę po prostu "wypadkiem przy pracy", Bo przecież i zdrowym ludziom zdaża się urodzic niedoskonałe dziecko, ale to nie zwalnia hodowcy z niczego, prawda? Bo poza tym Pani w ZK oceniła mi szczenię naprawdę wysoko, świetna psychika, prezencja, włos, głowa, dobre oko (cokolwiek by to nie znaczyło ;) ) że kompaktowy, proste plecy itp, itd. c Nie chceli mi uwierzyc ze go nie uczyłam postawy, tak sie zachowywał...i co z tego skoro wnętr i 4zębowiec ;) Zresztą nawet jeśli Piccolo mial ten probelm i jadro zeszło np po roku - kto to udowodni. Quote
Guest Mrzewinska Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 Nie wierze juz w znalezienie odpowiedzialnych rąk na wszystkie szczeniaki, to nie kwestia szczescia ani selekcji nabywcow, tylko przecietnej wiedzy o psich potrzebach. Dlatego nie bede hodowac. Bez przesady z kosztami - jesli starczy przez rok odkladac miesieczny koszt utrzymania psa, np 250 zl, to nawet porzadnych drzwi od domu, a nie dopiero domu nie wybuduje sie za te kwote, a na szczeniaka starczy. Wiec nieprawda jest, ze przecietnych nabywcow nie stac. A przecietny hodowca nie ma powodu, aby doplacac, bo ktos zapragnąl pieska, ja tu juz czytalam apele, aby hodowcy hodowali i oddawali za darmo albo duzo ponizej kosztow wlasnych. A niby dlaczego? Nie da sie po szczeniaku okreslic, czy wyrosnie na championa, to dziala w obie strony - moja obecna suka miala byc najbrzydsza z miotu, uprzedzilam, ze nie bede wystawiac ani hodowac, i nie wybieralismy na urode z hodowca, wrecz przeciwnie, a wyrosla najpiekniejsza, rozumujac w taki sposob powinnam teraz doplacic, skoro u hodowcy zostala brzydsza???? Jak sie chce miec championa, to musi sie albo wiedziec conieco o rasie, albo kupuje sie po zakonczeniu rozwoju, albo akceptuje wymiane na innego, jesli pies nie spelni oczekiwan. Albo wymaga sie aneksu do umowy, ze jesli pies nie bedzie championem, to zwrot takiej a takiej kwoty nastapi. Hodowca zgodzi sie na taka umowe albo nie, nikt nie ma zalu. Zofia Quote
Vectra Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 Visenna , mój staffik nie jest z Warszawy :) ale to już mniejsza z tym kto gdzie ..... Pitopodobna jest ze Szczecina :) Tylko Lalka jest 'Warszawianka" Co do tego odkładania , to się zgadzam z Zosią ... męczy mnie już czytanie , słuchanie ... że kogoś nie stać na psa rasowego , że nie może odłożyć bla bla bla ..... pies też kosztuje i to nie mało ... i trzeba od początku przyjąć że te 200 -300 zł miesięczni idzie z przeznaczeniem na utrzymanie psa .... niekiedy DUZO więcej , jak pies nie daj ... zachoruje ... Ludzie potrafią odkładać na samochód , meble , wakacje .. a na psa to już się nie chce. Można wziąć kredyt , można dogadać się by szczeniaka nabyć na raty. Chcieć ro móc :) Za darmo ? psa ? a w imię czego ? za darmo w naszym kraju nie ma nic ;) więc dlaczego hodowcy mają nie brać kasy za szczeniaki ? przecież hodowla to poniekąd dość kosztowne hobby ... W przeciwieństwie do pseudorozmnażaczy , gdzie idzie się na ilość jak najtańszym kosztem ... może w takim razie te wszystkie pseudo rasowce powinny być gratis :diabloti: skoro rozmnażane są z miłości do pieska . bo każda suczka musi mieć szczeniaczka , a każdy piesek chociaż raz się sprawdzić w roli mężczyzny ;) ......... skoro to z miłosci , to powinno być za darmo .... I tu właśnie największe plony zbierają rozmnażacze piesków ozdobnych .... 1000 - 1500 zł za nierodowodowego yorka .. to chyba lekko nagięcie praw fizyki ;) Ostatnio przeglądałam ogłoszenia z bullterrierami ... nierasowy 800 zł !!! rasowy 1300 :) Niby 500 zł można oszczędzić .. ale po co mieć niepełnowartościowy produkt ... Dwa czemu 800 za kundla ? kto zarabia ? rozmnażacz czy hodowca .. licząc po kosztach .. rozmnażacz miał krycie pewnie za free w imie przyjaźni psiej .. hodowca ma koszty - wystawy , metryki , krycie , opłaty związkowe , podatek (niewielki ,ale zawsze) Utrzymanie szczeniąt też kosztuje i to nie mało. Quote
uncanny Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 [QUOTE]Ale po co ma dopuszczać? Hodować psy powinien człowiek który się zna i który chce rasę ulepszać, powielać dobre cechy.[/QUOTE] A ten kto dopuści swoją sukę raz, albo dwa nie chce rasy ulepszać, powielać dobrych cech? Ja nie rozumiem takiego podejścia:roll: po co takie szufladkowanie? Quote
WŁADCZYNI Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 [QUOTE]Ostatnio przeglądałam ogłoszenia z bullterrierami ... nierasowy 800 zł !!! rasowy 1300 [/QUOTE] Ja znalazłam yorasa z metryką za 800 - 'normalny' nie pet, a pseudo za 1200 -. To jest przegięcie i bezczelność 'hodowcy'. Szczeniaczki -pewnie kiedyś mi się zamarzą moje, po moich psach (oczywiście nie po Su), ale mam obawy że nie mogłabym się z nimi rozstać bo bałabym się o nie że nie będą szczęśliwe:oops:. Quote
WŁADCZYNI Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 [quote name='uncanny']A ten kto dopuści swoją sukę raz, albo dwa nie chce rasy ulepszać, powielać dobrych cech? Ja nie rozumiem takiego podejścia:roll: po co takie szufladkowanie?[/QUOTE] Bo większość z takich osób rozmnażających nie robi tego dla rasy tylko bo -suka powinna mieć szczeniaki -bo suka chce mieć szczeniaki -bo to zdrowo mieć szczeniaki -bo szczeniaki są takie słodkie -tyle wydalismy na psa to niech się zwróci etc i przede wszystkim masa takich osób nie ma żadnej wiedzy o rozmnażaniu zwierząt. ewentualnie krycie jest przypadkowe - bo suka miała cieczke i nie udało się zwierząt w domu odizolować. Quote
Visenna Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 [quote]Bez przesady z kosztami - jesli starczy przez rok odkladac miesieczny koszt utrzymania psa, np 250 zl,[/quote] Przy rencie 950 zł, odkładanie więcej niż 50 zł miesiecznie to jest cud w dobie gdzie czynsz wynosi 700 zł i to jest tanio! Vectra- nikt nie kupuje psa z załozeniem że będzie myusiał wydawać tysiace na jego leczenie! To i dzieci nie powinnismy miec bo co jak zachoruja i trzeba bedzie wydać 20 tys na operacje? Kogo na to stać? Takie argumenty to są żadne argumenty. Quote
an1a Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 [quote name='Visenna']Przy rencie 950 zł, odkładanie więcej niż 50 zł miesiecznie to jest cud w dobie gdzie czynsz wynosi 700 zł i to jest tanio! Vectra- nikt nie kupuje psa z załozeniem że będzie myusiał wydawać tysiace na jego leczenie! To i dzieci nie powinnismy miec bo co jak zachoruja i trzeba bedzie wydać 20 tys na operacje? Kogo na to stać? Takie argumenty to są żadne argumenty.[/quote] Jest proste założenie, że jeśli nie stać nas na psa nie bierzemy go.. Można wziąć pieska ze schroniska, a z kosztami leczenia zawsze się liczyć. Ja wzięłam swojego po przeliczeniu czy będzie mnie stać na jego utrzymanie. Karma wychodzi sporo, teraz doszło szkolenie, wcześniej babeszjoza i nagłe uczulenie kosztujące mnie kilkaset zł na wizyty i leki. To prawda - nie przewidywałam tego, ale miałam "zapas" przewidziany na nieoczekiwane wydatki. Ktoś, komu zostaje 50zł na miesiąc ma małe szanse na utrzymanie psa, a nie można zakładać, że pies zawsze będzie zdrowy... Quote
Guest Mrzewinska Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 No jednak przy rencie 950 zlotych i koniecznosci placenia 700 zl za czynsz, i mozliwosci odlozenia z najwiekszym trudem 50 zl miesiecznie, przymierzanie sie do kupna jakiegokolwiek psa nie jest odpowiedzialne moim zdaniem. A hodowca nie moze nastawiac swojej hodowli na obdarowywanie tych, ktorych na psa nie stac. Bo tez go na to nie stac na ogoł. I nie ma do tego najmniejszych powodow. Posiadanie psa jest naszą fantazja, zachcianką, czasem luksusem. Nie jest to koniecznosc biologiczna, za luksusy trzeba placic. Zofia Quote
Visenna Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 No popatrzcie, a ja mam rente i psa. Dwa psy. Yorki, takie poootwornie drogie w utrzymaniu :roll: Podobno :roll: I to że nie było mnie stać nawet na połowę każdego z nich nie oznacza, że psy nie mają kompletu szczepien (nawet rozszerzonego, zrobiłam więcej szczepien niż hodowca!), jedzą Orijena na zmiane z Biomillem a raz w miesiacu mają fryzjera. Bo to że kogos nie stac na zakup psa nie oznacza że jak już go ma to nie stanie na głowie żeby mu zapewnić to czego on potrzebuje. Ja właśnie staję. I nie będę zakładała ze zachorują. Jesli zachorują to będą leczone, ale zakładać tego z góry nie będę. Poraża mnie prezentowane tu podejscie. Psy u biednych ludzi mają często o niebo lepiej niz u bogaczy czy w hodowlach. Ale jak milo przeczytac ze biedny czlowiek nie ma prawa do przyjaciela. Nikt nie mowi o dawaniu szczeniat za darmo ale (ja wciaz obracam sie tematycznie wsrod Yorkow) gdyby ich hodowcy obnizyli ceny do 1000, 1200 zl, to nie bylby to jeszcze zaden prezent. i jeszcze jedno [I]Jest proste założenie, że jeśli nie stać nas na psa nie bierzemy go.. Można wziąć pieska ze schroniska,[/I] aha, bo pieski ze schronu to nie zachoruja na babeszjoze, uczulenie, nie miewaja chorych nerek, itp itd i ich leczenie nie kosztuje. ja juz dziekuje za dyskusje, przerasta mnie to prezentowane podejscie. Pies jest tak wazny, ze lepiej zeby siedzial w schronie niz wziela go uboga osoba, bo nie daj Boze nakarmi psa tym co sama je? Quote
Guest Mrzewinska Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 Pani Visenno, ja moge w wiele uwierzyc, ale nie w to, ze dysponujac po zaplaceniu czynszu kwota 250 zlotych miesiecznie stac Pania na utrzymanie siebie, dwoch psow, oplat za internet itp. A co do biedy - kiedy nie bylo mnie stac przez kilkanascie lat na kupno psa, to nie kupowalam, a do glowy by mi nie przyszlo oczekiwac zmniejszenia ceny za szczenie z tego powodu przez ktoregokolwiek hodowce. Zofia Quote
Visenna Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 [quote]Pani Visenno, ja moge w wiele uwierzyc, ale nie w to, ze dysponujac po zaplaceniu czynszu kwota 250 zlotych miesiecznie stac Pania na utrzymanie siebie, dwoch psow, oplat za internet itp.[/quote] I słusznie, słusznie, bo ja nigdzie nie pisałam że to o mnie i moich Yorkach :) Owszem rente mam, owszem cos pod tysiac złotych, ale mam również głowę na karku! I tyle było związanego z moją sytuacją. Potrafię sobie dorobić uczeniem ludzi na przykład - są rózne metody dorobienia, choć niestety nie są bardzo dochodowe i niestety na czarno, bo mam całkowitą niezdolność do pracy. Ale wyjdę już ze "swojego " tematu, zeby znów nie pomyślał ktos ze piszę o sobie. Są babcie które renty mają jeszcze mniej niż te 950, a mają swoje ukochane kundelki i nie widać zeby te psiaki głodem przymierały. Im też odebrać psy ? - bo prawda jest że babć tych nie stać na leczenie tych kluseczek na krótkich łapinach. Quote
Vectra Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 Visenno ,a niech będą te tanie jorki po 1000 , a mi to nie przeszkadza ... tania hodowla , klatek można nastawiać , niewiele to to je .... tanio kosztuje ... a chętnych na jorki po 1000 jest cała masa.Niech i biedni mają jorki ,a pewnie.... niech rozmnażacze trzepią kase. Tylko jakim kosztem ? fajny bo biedniejszy ma jorka .. a co z jorkiem który służy do zadowalania biednych ? jork rodzi mało to i musi często , żeby sie biznes kręcił ... Ja zawsze mimo wszystko biorę pod uwagę , czy udźwignę ciężar ew choroby kolejnego psa ... fakt nie chorują praktycznie wcale ... ale zdarza się i idzie w tysiącach nieraz. Ale moge powiedzieć stać mnie i moge mieć kilka dużych psów. Gdyby mnie nie było stać , nie porywała bym się z motyką ...... Mamy w PL za dużo psów , za duży biznes na tym się kręci i właśnie tych bez papierów raso podobnych ..... i zarabiają krocie na takim podejściu jak Twoje ... Quote
Visenna Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 [quote]Visenno ,a niech będą te tanie jorki po 1000 , a mi to nie przeszkadza ... tania hodowla , klatek można nastawiać , niewiele to to je .... tanio kosztuje ... a chętnych na jorki po 1000 jest cała masa.Niech i biedni mają jorki ,a pewnie.... niech rozmnażacze trzepią kase.[/quote] Ale dlaczego zakładasz, ze gdyby obniżyć ceny to od razu były by złe warunki? Ja mowię o obniżaniu cen w HODOWLACH! A nie o pseudohodowlach. Naprawdę- nie wierzę że wychowanie szczenięcia Yorka kosztuje 2,5 kafla, no nie wierzę! Poza tym- nie kazdy chce mieć championa, mnie by starczyło żeby matka z oceną dobrą była kryta ojcem z oceną dobrą i niech mi sprzedadzą tego psiaka w ludzkiej cenie. A jesli ktos odczuwa potrzebę posiadania championa, to ok, niech za niego te 2,5 kafla zapłaci. Quote
Vectra Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 Są rasowe yorki po 1200 -1400 zł .. . grunt to dobrze szukać. Cena za szczeniaka często , gęsto jest wyższa jeśli opłata za krycie jest wysoka.Za darmo nikt nie udostępnia swojego utytułowanego reproduktora .. nie wiem ile w jorkach to kosztuje .. wiem w STB od 1500zł nieraz do kilku tysięcy EURO !!! Quote
Berek Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 Jako bardzo "detaliczny" hodowca yorkow mogę powiedzieć z autopsji: yorek za 1000 zł nie musi być yorkiem z klatki, zaniedbanym, nieszczepionym. :roll: Przeciwnie wprost. A yorek za 3000 zł często JEST yorkiem z klatki i szczepionym najtańszym badziewiem, niestety. Ceny krycia? Super, zgadzam się - niech będą takie naj-naj wyśrubowańsze ceny za super-ekstra krycie w Afryce Poludniowej czy na Antarktydzie... Ciekawe ilu hodowców ozdóbek sprzedających szczenięta za najwyższą kwotę jaka się da... jechalo na tę Antarktydę. Obawiam się że znikomy procent. :cool3: Kiedy natomiast slyszę od hodowcy wypowiadane jednym tchem że on jest absolutnym hobbystą i maniakiem rasy i że to przecież nie interes tylko hobby do ktorego on dokłada - no a cena jest taka bo szczeniaki zniszczyły mu dywan i on sobie musi odkupić to chichot mnie ogarnia... :evil_lol: BTW niech to będzie interes, byleby ludzie byli jednak traktowani wobec tego uczciwie - i naprawdę dostawali "towar z najwyższej półki" wtedy, gdy się rozgłasza wszem i wobec że siętym towarem dysponuje. Doskonale wiem że można szukac okazji, kogoś komu nie odbiło totalnie albo nie wsiąkł w tzw. środowisko wystarczająco głeboko, i kto po prostu chce sprzedać rodowodowe, fajne psychicznie , zadbane i przeciętne eksterierowo szczeniaki po dośc przeciętnej suce za cenę średnią, a nie kosmiczną tylko dlatego że jest to chihuahua, grzywacz albo yorek, albo co tam aktualnie drogiego jest na rynku. Zrozumcie jednak - w tej chwili rozmawiamy nie o poszczegolnych przypadkach, tylko o idei jaka powinna jednak być dość zrozumiala i dla hodowców, i dla kupujących psy. :roll: Dopoki środowisko jako ogół nie zrozumie że musi, po prostu musi zacząć patrzeć na siebie nieco krytyczniej - nie na konkurencję, na siebie! siebie jako hodowcę, siebie jako osobe ktora jaoby chce coś zrobić dla rasy - to wszelkie nagłaśnianie akcji "rasowy=rodowodowy" nie wypali. A im więcej ludzi ktorzy się nacięli na hodowcach rodem z ZK, tym lepsze argumenty mają rozmnażacze... Quote
Visenna Posted April 30, 2008 Posted April 30, 2008 [quote]Dopoki środowisko jako ogół nie zrozumie że musi, po prostu musi zacząć patrzeć na siebie nieco krytyczniej - nie na konkurencję, na siebie! siebie jako hodowcę, siebie jako osobe ktora jaoby chce coś zrobić dla rasy - to wszelkie nagłaśnianie akcji "rasowy=rodowodowy" nie wypali. A im więcej ludzi ktorzy się nacięli na hodowcach rodem z ZK, tym lepsze argumenty mają rozmnażacze...[/quote] Ot i cały post Berka ujął to, co ja produkuję w kazdym swoim kolejnym i nie udaje mi sie :lol: Jak ona to robi :lol: I z tym madrym słowem zostawiam Panstwa i zycze dalszej przyjemnej dyskusji, a sama zabieram moje zabiedzone na rencinie Yorki ;) i robimy majowy wypadzik. Miłej majówki wszystkim! Quote
Teba Posted May 1, 2008 Posted May 1, 2008 No u mnie problem też się pojawił. 5 lat temu kupiłam pod wystawą suczkę rhodesiankę bez rodowodu- zapłaciłam za nią 1800 zł. Facet był bardzo sympatyczny, powiedział że cokolwiek by się nie działo to żeby dzwonić. Nie zwróciłam uwagi na to, że szczeniaki wogóle na niego nie reagują... Kupiłam sunię. Podobno jadła Eukanubę, wróciłyśmy do domu nasypałam do miski a suka się na mnie patrzyła jak na idiotkę. W tej chwili potrafię wydać w ciągu [B]tygodnia [/B]400 zł na jej leczenie. Ma problemy przede wszystkim ze skórą, ale trafiają się też nowości. Mam 21 lat studiuję, marzę o drugim rhodesianie. Ale nie stać mnie na kupowanie kolejnego psa bez rodowodu. Miesięczne wydatki powiększające się o leki i wizyty u wetów są astronomiczne chwilami. Najgorzej jest jak suka zaczyna się dusić... zawsze był ktoś w domu i dostawała sterydy- a co będzie jeśli zacznie puchnąć jak nikogo nie będzie. Conajmniej raz w miesiącu zastanawiam się jak długo moje rude suczydło pożyje. Bo po co rodowód.. zbędny papier... W tej chwili staje murem za prawdziwymi hodowcami. Jeśli człowiek chce mieć przyjaciela na lata to poświęci te 2-3 miesiące na poznanie środowiska. Napisałaś gdzieś wcześniej [B]Visenno[/B], że nie będziesz tak robić. Nie rób i obyś nigdy nie przeszła tego co ja z moją suką. Czy poświęcenie chwili czasu to zbyt dużo żeby dobrze wybrać hodowlę? Kupuję drugiego rhodesiana. Znalazłam w Polsce 10 hodowli które uważam za te z sercem, wiedzą i zdrowymi psami. Wybrałam jedną. Szczeniaki będą do odbioru ok. lutego 2009, od maja 2007 jestem w kontakcie z hodowczynią. Wiem skąd biorę malucha. MAM PEWNOŚĆ że nie dostanę szczeniaka chorego. Wiem, że są choroby których hodowca nie przewidzi, ale moja hodowczyni robi wszystko by wybrać najzdrowsze linie i zrobi wszystko by zapewnić maluchom najlepszy rozwój. A jeśli chodzi o gadanie "nie stać mnie na szczeniaka z rodowodem". Jak wspomniałam- mam 21 lat i studiuję. Szczeniak rhodesiana w najlepszych hodowlach kosztuje ok 3500- 4000 zł. Szczeniaka albo kupię na raty albo już do tego czasu odłożę. Dokładnie jak Pani Zofia mówiła- każdą złotówkę się odkłada i jeśli posiadanie zdrowego psa jest Twoim marzeniem to dasz radę. Jeśli kupujesz psa od psuedo (niektóre hodowle związkowe też są pseudo) to jeśli Twój pies nie choruje to masz po prostu niesamowite szczęście. Quote
Guest Mrzewinska Posted May 1, 2008 Posted May 1, 2008 Z calym szacunkiem dla wypowiedzi pań Berek i Visenny na temat hodowcow - ja nie rozumiem, dlaczego hodowcy ma swiecić nad głową aureola. Dlaczego, jesli moze zarobic, mialby te pieniądze odrzucic ze wstretem, w imie milosci rasy. Dlaczego mialby brac mniej, skoro cena rynkowa akurat jest taka? Pani Visenna, jak sama napisala, dorabia wbrew przepisom. Ucząc ludzi, nie za darmo, choc tym ludziom wiedza potrzbna, choć jej zlaknieni wyraznie. I nie widzi w tym nic zlego, bo musi. A czemu nie ma dorabiac hodowca zgodnie z umowa miedzy hodowca a nabywca???? Nabywca nie musi kupowac, tylko nabywca weryfikuje rynek, kupujac od doskonalych hodowcow lub nie placac wygorowanych cen. Jesli hodowca ma nabywce za 1000 i drugiego za 500, a oboje gwarantuja rownie dobre warunki dla psow, to wybierajac tego za 500, drugie 500 traci, poswieca wlasna kieszen, bo ktos chce miec psa. Jesli ma nabywcow tylko za 500, to sprzeda za 500. Nie oczekuje od ludzi, ze beda sie poswiecac dla mnie. Mam pieniadze, to ja dyktuje warunki, place tyle na ile mnie stac, albo wychodze i koniec. Nie piszę listu intencyjnego o szczeniaka do Iwana Balabanowa, bo tam trzeba na dzien dobry 2000 dolarow plus 1000 transport. I nie mialabym wyboru na pewno. Od razu zaznaczam - nie hoduje od lat, wiec jako nabywca zawsze kaprysilam, przebieralam i wybieralam, w ramach posiadanych przez siebie srodkow. Place ile mnie stac i w tych granicach wymagam. Nie moja sprawa ile hodowca chce za szczeniaka, moja sprawa, czy ja chce tyle i akurat temu hodowcy zaplacic. Zofia Quote
Berek Posted May 1, 2008 Posted May 1, 2008 :lol:Ależ Zosiu, toć piszę wyraźnie - a niechże to będzie biznes ino: 1) uczciwy - biorę tym większe pieniądze im więcej kosztowalo mnie "wyprodukowanie towaru" mowiac cynicznie... w tej chwili mamy dziwną sytuację - są rodzynki ktore badają, grzebią w rodowodach, ew. jeżdżą na krycia tyli świat i biorą za to odpowiednie pieniądze, a na dodatek jak się ewidentny pecik trafi to podchodzą do tego na spokojnie - i jest dużo większy odsetek co nie bada bo nie ma obowiązku, kryje tym co koleżanka na sekcji poleci, szczepi najtaniej, nie socjalizuje... no i uparcie twierdzi że rodzą się same ekstrawystawowe sztuki - i bierze pieniadze trochę jednak, jak na to co oferuje - nazbyt wzięte z kosmosu... 2) mowmy że to biznes a nie - jak większość szlachetnych idealistów z tzw. środowiska - oglaszajmy że uprawiamy to-to hobbistycznie, sztuka dla sztuki i w ogóle... ileż to my do tego nie dopłacamy, w odróznieniu od tych wstrętnych pseudohodowców. :lol: :lol: :lol: :roll: Dla mnie nie ma nic złego jeśli się zarabia na psach - tylko uważam że te aureolki to warto trochę odrdzewić i przeczyścić. ;) [B]Słowem: chcemy wypuszczać w świat zdrowe i ładne psy o dobrym charakterze za konkretne pieniądze, tłumacząc ludziom że właśnie dlatego tyle kosztują, że są zdrowe, ładne i fajne psychicznie - to róbmy wszystko żeby był jak największy procent szans że faktycznie będą ładne, zdrowe i fajne psychicznie. [/B]:roll: P.S. [QUOTE] Dlaczego, jesli moze zarobic, mialby te pieniądze odrzucic ze wstretem, w imie milosci rasy. Dlaczego mialby brac mniej, skoro cena rynkowa akurat jest taka? [/QUOTE] Jeśli jest "spokojny w sumieniu swoim" że zrobił wszystko jak należy, przebadał rodziców, socjalizował szczenięta, dobrał linie - niech bierze i więcej niż cenę rynkową. Ale też niech nie roni krokodylich łez że przeciętny Kowalski pójdzie i kupi psa za ćwierć tej ceny. [QUOTE] "Nie oczekuje od ludzi, ze beda sie poswiecac dla mnie." [/QUOTE] Ja idę dalej- nie oczekuję że ludzie będą poświęcać się dla szczytnych idei, o ile nie dostaną czarno na białym dowodów że poświęcenie się ma sens. Na razie sytuacja jest taka że szalenie ciezko ludziom pokazywac czarne-biale bo w ramach naszej organizacji za dużo jest szarości nad czym szczerze ubolewam. Quote
marlena Posted May 19, 2008 Posted May 19, 2008 Witam wszystkich bardzo serdecznie.Jestem świeżo zarejestrowana,ale prześledziłam cały wątek.Bardzo ubolewam,że odeszliście od tematu a dodam,był to bardzo ciekawy temat.Podziwiam te osoby,które poświęcają tyle czasu pieskom ze''skrzywionym''życiorysem.Nie ma to znaczenia czy są one z rodowodem czy bez.Zresztą dyskusje nad wyższością psa z rodowdem są zawsze takie same.A wracając do tematu jak dzisiaj mają się wasze pieski.Jeżeli zaglądacie jeszcze na ten wątek skreślcie parę słów.Pozdrawiam Quote
Vectra Posted May 19, 2008 Posted May 19, 2008 Moja Lalka wyszła prawie całkiem na prostą , ale jest ze mną ponad 4 lata.Ma tam swoje małe fobie , jednak da się z tym żyć.Jest psem już na tyle pewnym siebie , że nie muszę się obawiać , że nagle coś ją wystraszy. Udało się ją wyleczyć już z obawy przed burzą , petardami itp hukami , ale jeden problem jest , a nawet dwa .. gorzej jak występują dwa naraz to się potęgują. 1.Suka nienawidzi deszczu , za żadne skarby nie wyjdzie na dwór jak pada deszcz/śnieg. Nie potrafię jej tego wybić z głowy ;) nic nie działa , zawiesza się jak zdezelowany komp.Jak ją wyniosę siłą na podwórko , to skuli się , położy i czeka kiedy może zwiać do domu. Drugi problem , taki trochę może i śmieszny i wstydliwy ;) i nie potrafie go pojąć. Otóż ona się boi jak ... no napiszę wprost :) pierdzi .... Ot tak robi pruuuuuttttt , uszy po sobie , ogon pod siebie i niemal czołgając się wpada mi siłą na kolana i trzęsie sie jak galareta.Jeśli na kolanach się powtórzy "strzał" Lala wyskakuje jak torpeda z kolan , wpada pod łóżko i wraca zaraz na kolana. Nie mam pojęcia skąd u niej ten lęk , ja nigdy jej nie skarciłam za to , raczej przeciwnie , śmiejemy się z niej ... ona ma to od zawsze .. być może ex właściciel ją pobił jak pierdziała :niewiem: trudno to opanować , bo zdarza jej się niezmiernie rzadko wydawać z zadka te dźwięki. Ma ktoś jakiś pomysł , co robić jeszcze ? - niezawracanie uwagi nie pomaga - uspokajanie tak średnio , lepiej działa masaż brzucha - smakołyka , zabawki w obu przypadkach nie podejmie .. zamyka się w sobie , jest wtedy ona i jej obawa .. jak deszcz to wyjrzy przez drzwi i się wycofa na posłanie .. na smyczy zamienia sie w posąg.Przy prutaniu , ucieka mi na kolana , zresztą na wszelkie lęki które były tak ją nauczyłam by chowała się mi na kolana ... jakoś znosze to 30 kilowe maleństwo ;) Nie mam pomysłu jak jej pomóc ... bo mi to osobiście moze i nie przeszkadza ,ale jak są dni że leje non stop , to ona odmawia wyjścia na siku ( dlatego czasem jej namiot wystawiamy :diabloti: ) ale teraz łącząc oba lęki - jest dramat!!! Niedawno , lało całą noc , Lalka miała jakiś problem z żołądkiem i powinna wyjść się załatwić , gazy się nazbierały i było prutanie i po prostu cyrk od 2 do 6 nad ranem z nią. W domu się nie załatwi.Dałam jej no-spe , co by ją rozluźniło - wzdęcie przeogromne. O 6 przestało padać , dopiero wyszła , załatwiła się i wszelkie zło poszło precz. Quote
Guest Mrzewinska Posted May 20, 2008 Posted May 20, 2008 Vectra, nie znam Twojego zwierzatka, nie wiem, czy podziala. O deszczu jeszcze pomysle, ale puszczanie bąkow sprobuj skojarzyc z komendą do nagrodzonej czynnosci. Najpierw pocwicz siad na komende na odleglosc, w roznych miejscach i sytuacjach, nagradzajac ogromnie. Tym, co najbardziej lubi. Potem jak pusci bąka - najlepiej jeszcze w trakcie daj haslo siad i bardzo nagrodzisz. To nie musi byc siad, moze byc do mnie. Ale siad jest szybsze. I bez ucieczki przed straszliwie groźnym bąkiem:-))Na pewno byla wyrzucana z domu czy karcona w tym momencie, to jasne. Nie pomoze to, ze ucieka do Ciebie na kolana - bo czuje sie bezpiecznie, ale lęk zostal, tylko zrob z tego wstep do nagrodzonej, a wykonanej na haslo czynnosci. Lęk przed deszczem to miala znajoma biala bullterierka - ona miala problemy z blednikiem i jak padal deszcz, a nalalo sie do uszu, nawet kropla wody, to suka miala problemy z utrzymaniem rownowagi. Zofia Quote
an1a Posted May 20, 2008 Posted May 20, 2008 [B]Vectra [/B]mogłabyś napisać jak udało się pokonać lęk przed burzą i petardami? Mój zaczął się bać jak miał ok 1,5 roku, przed Sylwestrem jest tragedia bo nie chce wychodzić na spacery, na widok smyczy zaczyna się trząść i idzie z brzuchem przy ziemi, na dworze nie chce się załatwić. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.