Jump to content
Dogomania

Czipsy i dwukot. A co :)


PaulinaT

Recommended Posts

  • Replies 1.8k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

To prawda. Błyszczy się. I to jak :loveu:

Wracając jednak do relacji.
W środę jazda odbyła się w większym gronie, bo jeździłyśmy wraz z Mikronem i Adiutantem. No i ich jeźdźcami ma się rozumieć.
Przyprowadzamy konisie - a psy pomagają.
[URL=www.fotosik.pl][IMG]http://images50.fotosik.pl/327/686d5804e9a751a5.jpg[/IMG][/URL]

Przygotowania - sekta kopyciarzy :p
[URL=www.fotosik.pl][IMG]http://images35.fotosik.pl/180/72da5d1191ded3d0.jpg[/IMG][/URL]

Stęp z Mikronem.
[URL=www.fotosik.pl][IMG]http://images50.fotosik.pl/327/4f9188dd27ebb38a.jpg[/IMG][/URL]

Wspólna jazda trochę stresowała Monisię - chociaż stresowała to nie do końca dobre słowo. Rozpraszała bardziej pasuje.
Przeżyłyśmy też dwa momenty wielkiego strachu - pierwszy gdy Adiutant w czasie skuku przez przeszkodę zawadził o drąg i go zrzucił a drugi... gdy natknęłysmy się na zgubiona przez niego podkową. Na samym środku drogi. Błyszczała złowrogo w promieniach słońca. No, przecież każdy koń by sie przestraszył!

Monisia chce do środka uciec a Pańcia nie pozwala...
[URL=www.fotosik.pl][IMG]http://images40.fotosik.pl/322/afb9741b37720fab.jpg[/IMG][/URL]

W czwartek natomiast w tym samym składzie udaliśmy się w teren.
Był bardzo trudny gdyż musiałyśmy kłusować POWOLI. Za Adiutantem. Nie wyprzedzać, nie wyrywać a potem nawet sie zatrzymać! Oj...

Piątek z kolei był dniem wolnym od pracy - musiałam wepchnąć moją sino-spuchniętą stópkę w szpileczkę i na weselu tańcowałam do rana :)
Z lokiem :)

Link to comment
Share on other sites

W sobotę dostałyśmy z Monisią prezent. Komplet ochraniaczy. Ślicznych, pasujących i wielkością i kolorem. Teraz wyglądamy już niemalże zawodowo!
Była więc pierwsza próba przymierzenia i jazdy w nich. Oj dziwne strasznie, siedziało na nodze i nie chciało się odczepić! Mimo otrząsania i kopania nóżkami. Ale skoro nie można się pozbyć trzeba zaakceptować i po pierwszym zadziwieniu dalej Monia nie robiła już ceregieli.
Jazda odbyła się na placu zgodnie z planem. Chociaż nie - było drobne odstępstwo. Skróciłam kłusy bo.. no cóż, dzień wcześniej było w końcu wesele...

No a wczoraj miałyśmy pierwszy trening z trenerem.
Będę starała się, aby takie treningi odbywały się raz w tygodniu. Nie ma nic gorszego niż samotne jeżdżenie gdy nikt z dołu nie koryguje popełnianych błędów.
I oto kilka założeń na najbliższy czas.
Po pierwsze - czas nauczyć Monię skręcać od łydki. Koniec odstawiania ręki i pokazywania kierunku - ten etap juz zamknięty pozostawiamy za sobą.
Po drugie kłus ma być jak najwolniejszy. Monia jest konikiem energetycznym który do przodu ma zawsze chęć - muszę więc ćwiczyć z nią kłus wolny, kontrolowany a nie zapierniczanie jak maszyna do szycia byle naprzód.
A stęp - to po trzecie - z kolei jak najbardziej wyciągnięty by nie stracić obszerności kroku.
I juz stały i regularny kontakt.
I ćwiczymy zatrzymania i stanie w miejscu kilka sekund na razie.
Taki plan na najbliższe dwa tygodnie.

No a sam trening odbył się pięknie. Były momenty monisiowego buntu - w końcu pierwszy raz spotkała sie z działaniem łydki od którego miała ustąpić ale i momenty gdy odpuszczała, rozluźniała się i dawała sobą ładnie prowadzić.
Oj, nie mogę się doczekać co będzie dalej!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='netheter']Robicie postępy :)
Gratuluję i życzę powodzenia.
[/QUOTE]
Regularna praca przynosi efekty. I cały czas modlę się, żeby czegoś nie zepsuć.
I dziękuję - jako, że nie jestem przesądna ;-)

Dzisiaj do naszej jazdy dołączyła Kasia na Baszni. I całe szczęście, bo konisie pozostałe na pastwisku zaczęły sobie ostro wstawiać... galopy w tę i nazad bo komary gryzły i bo deszczyk zaczynał pokropywać. Ech te konisie.
Na szczęście towarzystwo na placu ukoiło nerwy Monisi i trening dzisiejszy muszę uznać za udany.
Gorzej nam szlo niż wczoraj - nie miałam bacika trenerskiego nad sobą to gorzej pracowałam? czy może Monia bardziej rozkojarzona była? a może i jedno i drugie?
Ale i tak powoli widzę, że zaczyna rozróżniać łydkę popędzającą od przesuwającej - i zaczyna ustępować. Ach!

Jutro ma Mona wolne, a pojutrze wybieramy się w teren z Adiutantem.
A potem aż 4 dni laby dla konisi... mam nadzieję, że wykorzysta ten czas godnie na przemyślenia ;-)

Natomiast Lalunia zaserwowała sobie i nam grzybobranie. W uszach - a konkretnie w jednym uchu - i w okolicach oczu i nosa. Chwila moment, rachu-ciachu i już wszystko zawalone. Poszło na posiew, wynik za tydzień. A póki co maścimy, smarujemy i kroplimy. Plus antybiotyk (znowu :shake: )
Abi ma też drobny nawrót z oczami więc za jednym zamachem kroplę i maszczę tez i jej.

A kot Teodor siedzi na dworze. I moknie na deszczu. A do domu wracać nie chce... :niewiem:
Tylko Mrok jedyny porządny w tej rodzinie, zjadł kolacje i poszedł spać.

Link to comment
Share on other sites

Minął tydzień i tylko 2 seanse z Monisią... trochę prywatnych planów rozrywkowych i trochę pracy sie ponakładało i taki już nasz los.
Te dwa seanse były to fantastyczne jazdyterenowe.
W środę - w towarzystwie Adiutanta i baszni, w trudnym i urozmaiconym terenie bo jechalismy i przez zaorane pole, i przez wielką wodę, i przez las na azymut i po górkach lekkich (na których to ja lekko się przestraszyłam gdyż równowaga Monisi jeszcze jest nie do końca a dość śliskie podłoże po deszczach...) ale z wszystkim mój dzielny rumak poradził sobie nadzwyczajnie! I nawet wolny kłus w terenie wychodził nam :)

Za to w sobotę pojechałyśmy poszlajać się po ścierniskach z Basznią i Zampą staruszką. Niestety Zampa nas opuściła w trakcie gdyż wydawało się, że kuleje :(

Następna jazda dopiero w czwartek.
I jak tu się doczekać?

Link to comment
Share on other sites

A dziękować, dziękować :p

Dzisiaj byliśmy w stajni.
To dobre określenie bo jazdy nie było - dzisiaj był kowal i w związku z tym Monia ma śliczne, świeżo przycięte kopytka i wolne. Była znacznie grzeczniejsza niż ostatnio i tylko 2 razy wyrwała nóżkę. Ale postępy są. Zauważone nie tylko przeze mnie ale i przez samego przycinającego ;-)
Kowala znaczy się.
I... nieskromnie powiem, cudnego mam konika. Ach.

Niestety mam też złe wieści.
Halutek znowu chory.
I tak naprawdę to teraz nie wiadomo o co chodzi - bo zaczęło się brakiem apetytu, potem doszły biegunka i wymioty (może były wcześniej ale z racji jego swobodnego wychodzenia niezauważone) a teraz jeszcze problemy z siusiu.
Codzienne wizyty u weterynarza, zastrzyki, kroplówki... spadły więc na moich rodziców, opiekunów Halusia teraz. Nie mam nawet jak pomóc bo jeżdżą do weta rano, gdy ja w pracy no a kłopoty zaczęły się gdy byliśmy poza Poznaniem.
Kotek ten ma okropnego pecha. Ciągle coś - to już kolejne w jego raptem 5-cio letnim życiu poważne zachorowanie. Ile jeszcze wytrzyma????:shake:
A tak na niego wszyscy chuchają i dmuchają.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='snuszkak']Halutku trzymaj się ciepło i zdrowiej, ah biedny kociak a diagnoza postawiona - wirus jakiś czy co?[/QUOTE]

Dzisiaj udało sie dotrzeć do Naszej Pani Weterynarz Najlepszej Na Świecie (niestety nie codziennie jest dostępna, gdyż ma dni kiedy operuje i dni na zapisy gdzie z tygodniowym wyprzedzeniem często jest problem się zapisać :o ) i oto co stwierdziła: sprawy jelitowo-żołądkowe opanowane a problem tkwi teraz w pęcherzu a konkretnie w zapaleniu tegoż. Zmieniła antybiotyk na silniejszy, dała kroplówkę bo był odwodniony i jesteśmy dobrej myśli bo kotek jest jakby lepszy.
I chodzi głodny! :D

Dzisiaj niestety nie pojadę do Moni. Ani jutro. Dzisiaj sprawy domowe jutro pracowe - ale już w niedzielę kolejny trening pod okiem fachowca. Sama jestem ciekawa jak będzie po takiej przerwie? Przez tydzień Monia chodziła pod siodłem tylko raz...
Taki lajf no.
Ale w sumie nie ma czego aż tak żałować bo mokro bardzo i ślisko jest przeokrutnie. (trzeba znaleźć jakiś plus co nie?)

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj odbył się trening.
Sam trening w sumie pozytywnie ale zanim do niego doszło miała miejsce sytuacja nieciekawa.
Szykowałysmy konie do jazdy - ja Monie, Kasie basznie i mloda adeptka Kamila (?) miała poświczyc na Piramidzie vel Doni. Gdy juz osiodłałysmy itp. zerwal się wiatr mocny i zaczęło sypać ostrym zimnym deszczem więc nie namyślając sie wiele poszlyśmy schować sie do stodoły (sa tam boksy i mieszkaja konie, Monia na początku też tam mieszkała). Po wejściu do tam konisie nasze bardzo się zdenerwowały i gdy podeszłyśmyz Monią siłą rozpędu zbyt blisko Baszni ta kwiknęła i strzeliła kontrolnego kopa nóżką. W sumie nic az tak zaskakującego.
Zaskakująca byla jednak reakcja Mony. W ułamek sekundy odwróciła się (nie miałam na to wielkiego wpływu), wepchęła Kasię z Basznią głębiej w kąt tak by nie miały gdzie uciec i wypaliła z obu nóg, mocno i zdecydowanie. Udało mi się ją odciągnąć i na szczęście! nikomu się nic nie stało (kop omsknął się tuż obok ścięgna nad stawem skokowym ścierając tylko kępkę włosków). Ale było groźnie.
Monia już taką swoja naturę kilka razy pokazała - niby panikara, niby zdenerwowana aż cała dygoce ale w kasze dmuchać nie pozwoli i bez zastanowienia odda 3x starszej i silniejszej klaczy. Na tyle skutecznie, że przez cała jazdę Basznia z obawą na nią spoglądała...

No a jak przestało padać i wyszłyśmy na maneż musiałyśmy chwilę stresy rozchodzić w ręku i nawet po dobrej chwili jak wsiadłam Moniś jeszcze naładowana była niczym chmura burzowa. Udało się jednak w trakcie jazdy ten stres rozładować, miałyśmy kilka lepszych momentów chociaż wiele było trudów. W końcu ostatnie 2 tygodnie to tylko 3 jazdy więc dopiero musimy wrócić w rytm pracy, nadrobić zaległości i iść dalej z programem.
A ten przewiduje następujące nowe ćwiczenia: wolty w stępie o średnicy 13m i ruszenie ze stój stępem wyciągniętym.
Oczywiście kontrolowane spokojne tempo kłusa, wyciąganie stępa, zatrzymania i kręcenie ładnych zakrętów od łydki pozostaje w treningu bez zmian! ;-)

No i moja ulubiona fotka z wczoraj, z ptaszkiem. To jeszcze początek jazdy i widać że Monisia napięta do granic.
[URL=www.fotosik.pl][IMG]http://images43.fotosik.pl/333/3e171b56991c1d8c.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj też niezły numer wywinęła Layla.
I z moim TZtem prowadziliśmy blisko godzinną dyskusję ze znajomymi nt rasowy=rodowodowy po której usłyszałam jakie to mam klapki i nic nie rozumiem... ale o tym później napiszę, praca wzywa trzeba w teren ruszać ;-)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Tydzień zaległości!
Oj niedobrze.

Ale zanim zaległości to wrócę do Laluni i numeru.
[quote name='PaulinaT']Wczoraj też niezły numer wywinęła Layla.[/QUOTE]
W zeszłą niedzielę byli z nami w Krzywej Stajni znajomi. W związku z powyższym siedzieliśmy z właścicielami i kubańczykami w większym gronie rozmawiając sobie wesoło gdy nagle pojawiła sie Lalunia. Wracała skonana przez zaorane pole, ledwie powłócząc nogami, spieniona jakby od godziny jadła mydło, zdyszana i wykończona.
Okazało się, że wycieczka było dłuższa - była widoczna jako mały czarny punkcik wtedy niezidentyfikowany gdzieś na skraju horyzontu...
Niestety nie był to jednorazowy wybryk.
Na drugi dzień zrobiła to samo - było już ciemno jak jeździłam i nie miała kłopotu z opuszczeniem pola widzenia i zniknęła na jakieś 40 minut. Tego dnia w nocy przyszła do sypialni i głośno płakała bo ją nóżki bolały, jak się okazało następnego dnia były to po prostu... zakwasy.
W piątek i sobotę znikała również mimo baczenia mojego TZta.
I wczoraj też... czekałam na nią pół godziny, biegała w deszczu (!!!) i wróciła mokrusieńka i wyjątkowo z siebie zadowolona.
Nie można jej upilnować. Teren jest nieogrodzony.
Chyba nie zostaje nic innego jak powrót do długich linek i wiązania Laluni przynajmniej na czas jazdy gdy nie mam możliwości pilnowania jej... :(

Z molosami jest jak widać odwrotnie niż z dziećmi.
Duży molos mały kłopot, mały molos duży kłopot.

Duży koń - kłopot, kłopot, kłopot!
Ale od początku.
W poniedziałek zeszły zajechałam do stajni dość późno, zanim naszykowałam sprzęty właściciele byli gotowi do ściągania koni z pastwiska. Pomogłam więc im i zanim wsiadłam było przed 20 więc już szarawo. A w czasie jazdy ściemniło się zupełnie, w dodatku padało w ciągu dnia i ślisko było bardzo.
Na szczęście jest małe oświetlenie na maneżu - 2 lampy na stodole i okazało się, że Monia po ciemaku jest ostrożna i uważna i tylko do światła ciągnie niczym ćma :)
Program zajęć mocno okroiłam z kłusów obawiając się poślizgnięcia, upadku i kontuzji. Mojej czy tez konia.

Potem przymusowe 3 dni przerwy, po której Monia okazała się koniem trudnym. Trudniejszym niż wcześniej.
O wolnych kłusach mowy nie było, rwała do przodu jak zaraza, ustać w miejscu nie chciała plus wymyślała sobie strachy. Np. strachem okazały się zamknięte drzwi do stodoły (w sumie racja, nigdy nie wiadomo co się za nimi kryć może) lub białe krzesła które stoją tam bóg jeden wie jak długo nagle uzyskały znamiona straszności. Ech...
Na szczęście miałam niedzielę na przemyślenia, przypomniałam sobie że mam konia młodego ( :) ) i temperamentnego i będą takie dni gorsze teraz i w przyszłości również.
I z takim nastawieniem wczorajsza jazda, mimo kłopotów z koncentracją Moni i znowu bardzo śliskim podłożem, okazała się znacznie bardziej udana. Wyszły nam wolty w stępie, połowa zatrzymań i nawet kilka momentów wolnego kłusa było.
No.
Ale rozważam, czy nie obciąć jej trochę owsa... zawsze to jej trochę pary odejmie, a trawa na pastwisku teraz bujna i zielona więc odpasiona jest konkretnie.

A sytuacja z Halo opanowana :)

Link to comment
Share on other sites

Lala uwiązana cały czas głośno dawała wyraz swojemu oburzeniu :p

A Monia zachowywała się w zasadzie bez zmian. Czyli stodoła straszna, i płotek przy rzeczonej również.
Ale gdy jeździć na połowie maneżu, tej dalej od stodoły to jest lepiej, nawet strach mija i wolty w stępie są fajne bo mi się konisia rozluźnia i zgina prawidłowo :multi:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PaulinaT']Lala uwiązana cały czas głośno dawała wyraz swojemu oburzeniu :p
[/QUOTE]
taa?? no więc dzisiaj zajęła się norką, pewnie mysią norką, na łące to jej nie uwiązałam... i pożałowałam po pół godzinie gdy zniknęła. Odnalazła się na końcu łąki gdzie spacerowałyśmy z Monią po jeździe. Przybiegła do nas drogą asfaltową... :(
Koniec, linka i basta.

natomiast Monisia dzisiaj - NARESZCIE - zachowywała się jak normalny koń, nie wymyślała strachów, dawała skrócić kłusa i plus minus zakręcała tam gdzie chciałam (musiałam skracać kółka gdyż ślisko i celowałam w trawę :p ). Zrobiła wolty a najgorzej wyszły zatrzymania... no, coś co już nam dobrze szło. Ale tego przy jej temperamencie można sięspodziewać.
Co lepsze. Monia zaskoczyła mnie dzisiaj bardzo. Widocznie wykonuję jazdy rutynowo i ćwiczenia są w określonej kolejności gdyż dzisiaj w pewnym momencie koń zaczął robić woltę gdy ja tylko zmieniałam kierunek... cóż, muszę uważać, żeby nie być schematyczną.
A Mrok z Abisią dzisiaj mnie pięknie olali wybierając leżenie na słonku przed stajnia (czyli dokładnie z drugiej strony terenu) zamiast być za mną na maneżu... ech te psy.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiejsza jazda przebiegała pod znakiem walki z oporem. Końskim oporem. Przed przechodzeniem obok stodoły... ja nie wiem co w tej końskiej głowie jest ale.. ale dzisiaj wsparcie trenera było bo wrócili trenerostwo z konnego rajdu i dzisiaj mieliśmy wspólna jazdę, znaczy ja na Moni a trener na Adiutancie i trener ofiarnie wspierał mnie swoją wiedzą i doświadczeniem. Coś się udało osiągnąć... ale wiele przed nami.

No i czipsy moje najmilejsze :)
[URL=www.fotosik.pl][IMG]http://images49.fotosik.pl/340/2f744ba43bd1a58b.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Dzięki :)

Wczoraj trening był króciuteńki, raptem pół godziny i Monia znalazła sobie nowy sposób na unikanie - zapierniczanie jak taka maszyna do szycia. A przytrzymać ja trudno... ale sukces taki, że od łydki się odsuwała więc lepiej kontrolowany był kierunek.
A dzisiaj teren - WRESZCIE! Zabrałyśmy się z Kubą i Adiutantem. Mona dość panikowała i kilka rzeczy znacznie naruszyło jej spokój ducha i wystrzeliło chyba litry adrenaliny do krwiobiegu... ale ostatecznie uważam, że było super. Teren był trudny ze względu na podłoże (sporą część stępowaliśmy po zaoranym polu), mokry (prawie cały czas padało), ciemny (szaro już się robiło a zwłaszcza w lesie) i samodzielny (w lesie każdy kręcił kółka wokół drzew zupełnie niezależnie aż momentami traciliśmy się z oczu).
A na koniec Monia samodzielnie przeszła do wielkiej polnej kałuży.
O! :lol:

Link to comment
Share on other sites

Po dwóch dniach przerwy Monisia miała dwa dni pracy.
I to jakiej!
Wczoraj teren z gatunku trudnych. Z naszą najlepszą towarzyszka terenową Basznią. Co prawda 95% terenu odbyła się stępem ale za to w bardzo trudnym, mokrym i dość grząskim terenie. I raz nawet wypłoszyłyśmy samca jelenia z dwiema łaniami! No Monisia miała trzy zawały i dwie serca palpitacje. Ledwie przeżyła...
Ale co nam się udało. Kilka razy pięknie się zatrzymałyśmy i nawet jak nas Basznia minęła stałyśmy nadal. Wielki sukces :)

A dzisiaj trening nr 4 z trenerem.
Z nowych elementów doszły wolty w kłusie i zwroty na przodzie. I powoli wprowadzamy samotne wyjazdy poza teren stajni - na razie przez łąki do drogi, w ramach stepa.
Było super.
Oczywiście nie zawsze wszystko wychodzi od linijki i precyzyjnie ale postęp jest. Monia powoli zaczyna sie rozluźniać, coraz lepiej wykonujemy zakręty.
dzisiaj dodatkowym utrudnieniem byly nowe baloty słomy ustawione tuż obok maneżu i traktor który ciągle dowoził nowe ale... no jestem dumna z nas :)

Trener przy robocie :p
[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images42.fotosik.pl/226/5731bbc50ecb0994.jpg[/IMG][/URL]

Pierwsze nieśmiałe próby rozluźnienia się.
[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images49.fotosik.pl/342/d227c97a34ba6012.jpg[/IMG][/URL]

Odpuszczamy aaaaach!
[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images50.fotosik.pl/342/2f06eb40508361e4.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images41.fotosik.pl/338/6c9a70081dd4960b.jpg[/IMG][/URL]

Powrót do stajenki juz na piechotę - co by goopot nie prowokować.
[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images41.fotosik.pl/338/6c61c0c0397b88ad.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...