Jump to content
Dogomania

GAJA - moja bokserka


Jagoda1

Recommended Posts

Muszę się przyznać, że bałam się wziąć Gaję. Tyle się naczytałam o bokserach na dogomanii i nie tylko, że muszą mieć cały czas towarzystwo, że słyną z niszczenia w domu, że demolują i wyją zostawiane same. Bałam się, że może poprzedni właściciel oddał Gaję z powodu niszczenia w domu, albo z powodu jej temperamentu.

A Gaja jest cudowna, dziś została pierwszy raz sama na 7 h i wszystko w porządku, przywitała mnie zaspana i ziewająca, nic nie zniszczone. Żeby jej tylko tak zostało.

W nagrodę poszłyśmy na długi spacer w błocie i mokrej trawie.:evil_lol: Wokół osiedla tereny spacerowe owszem - super- ale jak jest sucho. Nauka aportowania na razie nam nie idzie, tzn. w domu jak najbardziej, ale na spacerze Gaja dobiega do aportu, podnosi i zaraz zostawia. Muszę sama iść po aport i wtedy Gaja z miną diabełka domaga się, żeby jej natychmiast, ale to natychmiast znowu rzucić! Ma coraz więcej energii i lepszy apetyt, potrafi wyskoczyć w górę na 1,5 m !

Taka jeszcze jestem chuda:

IMG_0596.JPG

Link to comment
Share on other sites

Ogromnie cieszę się, że Dziewczynka podbiła Wasze serca, a najważniejsze, że czarny scenariusz nie spełnił się.
Ja cały czas myślę o niej i o Domku...
Gaja jest mądrą sunią, wie, że daliście jej dom i docenia to. Takie Sunie są najwierniejsze, kochają bezgranicznie.
Jeśli pogoda poprawi się, proponuję spotkanie na łąkach, obok Was, może nareszcie nasze Boksie poszaleją i zaprzyjaźnią się?
Może zdjęcia wstawić?;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evra']Spacerek z Kiri może w piątek po południu? 17-18? Ma już nie padać.

Wieczorem będą nowe zdjęcia. Gajusia rysuje pazurami podłogę, chyba musimy kupić dywan.[/quote
Chętnie się spotkamy, potwierdzimy sms-em:razz:.
A pazurki ma przycięte?

Link to comment
Share on other sites

Spuściliśmy dziś Gaję ze smyczy na spacerze no i ...totalna porażka. Gaja nie ma pojęcia, że istnieje coś takiego jak przychodzenie na zawołanie, pognała radośnie przed siebie, zachęcała nas do zabawy, ale z dystansu.
Gdyby w tym momencie pojawił się ktoś z dzieckiem, psem czy rowerzysta nie bylibyśmy w stanie jej przywołać.

Na wszelkie próby wołania reagowała głośnym szczekaniem i uważała to za świetną zabawę. W końcu przyszła zwabiona piłeczką, ale co z tego, jak zaraz pognała razem z piłką w pola. Chyba jeszcze długa droga przed nami...

Zdjęć mało, bo większość spaceru zeszła na łapaniu Gai.

A Gaja ma jutro pierwsze urodzinki! Dostała już piłeczkę w prezencie i ładnie się bawi, przynosi, ale tylko w domu. Na spacerze traci słuch.

IMG_0609.JPG

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evra']Spuściliśmy dziś Gaję ze smyczy na spacerze no i ...totalna porażka. Gaja nie ma pojęcia, że istnieje coś takiego jak przychodzenie na zawołanie, pognała radośnie przed siebie, zachęcała nas do zabawy, ale z dystansu.
Gdyby w tym momencie pojawił się ktoś z dzieckiem, psem czy rowerzysta nie bylibyśmy w stanie jej przywołać.

Na wszelkie próby wołania reagowała głośnym szczekaniem i uważała to za świetną zabawę. W końcu przyszła zwabiona piłeczką, ale co z tego, jak zaraz pognała razem z piłką w pola. Chyba jeszcze długa droga przed nami...:shake::shake::shake:

Zdjęć mało, bo większość spaceru zeszła na łapaniu Gai.

A Gaja ma jutro pierwsze urodzinki! Dostała już piłeczkę w prezencie i ładnie się bawi, przynosi, ale tylko w domu. Na spacerze traci słuch:angryy:[/quote]

Nikt pewnie nie uczył jej przychodzenia a większość spaceru spędzała na smyczy.
Może druga piłeczka na przynętę, jakiś smakołyk? Spróbujemy razem, może moje doświadczenie z szaloną Kiri coś podpowie. Chyba trzeba na jakiś zostać przy lince.

Gaju, łobuzie...

Link to comment
Share on other sites

Gaja tak samo zachowywała się w schronisku gdy uciekła Arkowi. Gdy on próbował ją złapać ona odbiegała od niego i zachęcała do zabawy i tak w kółko, on się zbliżał to ona uciekała cała szczęśliwa, że ktoś się z nią bawi w berka.
Na razie nie puszczajcie jej ze smyczy, żeby nie doszło do tragedii.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie, pewnie Gaja nie była spuszczana ze smyczy, bo uciekała, więc jej nie spuszczali i kółko się zamknęło. Pozwalali jej też gryźć i szarpać smycz, to jej ulubiona rozrywka, nie pozwalamy na to, a ona i tak swoje. Potrafi również znienacka wyskoczyć w górę na wysokość ramienia i opadając złapać za rękaw i szarpnąć.

Ze smyczy musimy ją spuszczać, bo Gaję rozsadzi energia. Pomimo spacerów na razie tylko na smyczy, w domu jest bardzo spokojna i chcę, żeby tak zostało. Wychodzimy z nią na zmianę 4-5 razy dziennie, w tym 2 razy po 40-60 min., ale Gaja ma coraz więcej sił i musi się jakoś wybiegać. Wczoraj TZ ćwiczył z nią aportowanie bez smyczy na pustym parkingu podziemnym i całkiem dobrze jej szło, nie było tam tylu bodźców co na dworze. Gaja Tz-a bardziej się słucha, sama nie odważę się jej puścić.

Dziś jak trochę pobiegała i przestaliśmy ją wołać i zwracać na nią uwagę to w końcu sama przyszła. Będziemy codziennie ćwiczyć, najwyżej będziemy na początku jeździć na działkę do znajomych. Mają dużą, ogrodzoną i tam będzie można ją bezpiecznie puszczać. Jestem dobrej myśli, Gaja nie ucieka, ale chce się bawić, po prostu nie wie czego od niej oczekujemy.

Link to comment
Share on other sites

Wyszłam dziś z Gają na wieczorny spacerek o 22.00.

Już nigdy nie wyjdę z Gają o 22.00 !!!

Chyba całe osiedle wychodzi o 22.00 z psami na spacer! Obojętnie, w którą stronę ruszyłam, to wszędzie psy! Gaja ciągnęła do każdego, wymęczyłam się i ja i ona. Musiałyśmy potem wyjść jeszcze raz, żeby mogła w spokoju się wysiusiać.
A ja tak się przejmowałam, że Gaja załatwiała się na trawnik... niepotrzebnie, po tym co dziś zobaczyłam, niektórzy właściciele pozwalają psom sr** pod swoimi oknami, świeżo założone trawniki, ledwo co trawa zdążyła wyrosnąć. Może za mało im terenu dookoła?

Spotkałyśmy 2 On-ki gładkowłose, 1-go długowłosego, 2 rottki, amstaffa, dobermana, beagla, westie, szczeniaka labkowatego i kilka innych do niczego niepodobnych.

A na koniec spotkałyśmy pana z córeczką i śliczną biszkoptową sunią podobną do goldena i labka równocześnie. Gaja przywitała się i chciała się bawić, a sunia przerażona przywarła do ziemi. Pan powiedział, że adoptował ją kilka dni temu ze schroniska. Musiała być bita, boi się wszystkiego. Schowała się w wysokiej trawie i nie chciała wyjść na chodnik dopóki nie odeszłyśmy.

Link to comment
Share on other sites

Gajusiu, dzisiaj Twoje Urodziny. Życzę, ci, Boksinko, wszystkiego co najlepsze. Mizianko...:loveu: :loveu: :loveu:

Spotykamy się w piątek, wyślę sms-a jak będę wychodzić, porozmawiamy, na pewno poradzimy wspólnie.
Kiri też nie przychodziła do mnie, uciekała i skakała na ludzi, nie reagowała na nic, ale stopniowo różnymi metodami udało się.
Zresztą jej ogromny temperament jest widoczny do dziś gołym okiem;) . Teraz nie ma problemu. "Domku", bądź dobrej myśli....

Link to comment
Share on other sites

Trzymam kciuki - sama sporo z moją Boną (bokserkowa sunia ze schroniska) przeszłam:agresja w stosunku do obcych ludzi i psów na spacerkach, ciągnięcie na smyczy itp... i jeszcze dużo, dużo przed nami.... na początku były momenty, że byłam bardzo podłamana, ale teraz po kilku miesiącach jest coraz lepiej i mam nadzieję, będziemy robić dalsze postępy ;) Niestety - wychowując szczeniaczka poznajemy go stopniowo - pomału - a w przypadku piesiaczków ze schroniska przyjmujemy piesia z własnym bagażem doświadczeń i przyzwyczajeń i dopiero musimy się nauczyć współżyć. Ale na pewno za jakiś czas będziecie z uśmiechem na ustach wspominać początkowe "kłody" i pomyślcie ile dla suni już zrobiliście dobrego....
Pozdrawiam serdecznie:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Kochani, ponieważ ja jestem panikarą i pomimo, że wiem iż moje psiaki mi nie zwieją, to i tak kupiłam na targu od kupców zza wschodniej granicy za 5zł 17,5m linkę ( taką grubszą ale lekką). Miało być 15-16m a po zmierzeniu okazało się, że jest więcej. Kupiłam takie dwie i chciałam związać, ale się okazało, że te 17,5m wystarczy. :evil_lol: Z jednej strony przywiązłam duży karabińczyk, z drugiej zrobiłam uchwyt. Brylancik się oddala ode mnie i tak tylko na max 5m, więc jemu to właściwie niepotrzebne, ale Wenusia (boksia) jak idziemy się wybiegać to wychodzi na smyczy (też tej dłuższej -boksiom nie ma sensu kupować krótkich smyczy :evil_lol: ) a potem zamieniamy na linkę i jest szaleństwo kontrolowane. Niunia wybiegana a ja spokojna, że mi nie zginie. Pies nawet nie zauważa tej linki, a już gania na niej prawie rok -od czasu jak do mnie dotarła. I chyba tak będzie do końca życia. Za dużo się napatrzyłam tu na dogo na różne tragedie. A psiaki z Olsztyna są słodkie -stąd jest mój Brylancik :loveu: (choć nie powiem -z Wrocławia również, stamtąd mam Wenusię :lol: ) Powodzenia, będzie dobrze!

.

Link to comment
Share on other sites

Gaja chodzi na 10m lince i to dla niej zdecydowanie za mało. Lubi też gryźć i szarpać linkę, "poluje" na nią i nie chce się oderwać. Wczoraj naszczekała na mnie na spacerze, fajnie szczeka, ma coraz więcej chęci do zabawy.

Gaja nie chce pić wody z miski! Wypije kilka łyków i odwraca się z obrzydzeniem. Za to pije wodę z kałuż, zlizuje z chodnika, nie pozwalamy jej, a ona ciągnie do każdej wody im bardziej błotnista tym lepsza. Wczoraj udało się ją upilnować i ani razu nie napiła się z kałuży, a pić się jej chciało, wylizywała mokre płytki na balkonie, a z miski nie chciała. No i już są tego efekty, w nocy Gaja wyrzygała na kanapę wszystko co zjadła w ciągu dnia w postaci suchej, zbitej masy. :placz: Wody z miski nie chce, pije tylko troszkę. Zobaczymy co będzie dalej, przegłodzimy ją trochę, będzie dostawała małe porcyjki. Może ugotować jej rosół i podawać po trochu? I co zrobić, żeby piła wodę? Nie smakuje jej kranówka?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evra']Gaja chodzi na 10m lince i to dla niej zdecydowanie za mało:evil_lol:. Lubi też gryźć i szarpać linkę, "poluje" na nią i nie chce się oderwać. Wczoraj naszczekała na mnie na spacerze, fajnie szczeka, ma coraz więcej chęci do zabawy.

Gaja nie chce pić wody z miski! Wypije kilka łyków i odwraca się z obrzydzeniem. Za to pije wodę z kałuż, zlizuje z chodnika, nie pozwalamy jej, a ona ciągnie do każdej wody im bardziej błotnista tym lepsza. Wczoraj udało się ją upilnować i ani razu nie napiła się z kałuży, a pić się jej chciało, wylizywała mokre płytki na balkonie, a z miski nie chciała. No i już są tego efekty, w nocy Gaja wyrzygała na kanapę wszystko co zjadła w ciągu dnia w postaci suchej, zbitej masy. :placz: Wody z miski nie chce, pije tylko troszkę. Zobaczymy co będzie dalej, przegłodzimy ją trochę, będzie dostawała małe porcyjki. Może ugotować jej rosół i podawać po trochu? I co zrobić, żeby piła wodę? Nie smakuje jej kranówka?[/quote]


a z czego jest miska? moze sama misja jej nie odpowiada? moj burbon nie chcial pic z metalowej...może jakiś dziwny posmak ma?

Link to comment
Share on other sites

Miska jest metalowa i ma taką gumową podstawkę antypoślizgową. Może o to chodzi, zaraz dam jej wody w plastikowej.

Gaja siusia normalnie, kupka bardziej niż ładna, może tyle wody jej wystarcza? Zaraz zmienię miskę i zobaczymy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evra']Miska jest metalowa i ma taką gumową podstawkę antypoślizgową. Może o to chodzi, zaraz dam jej wody w plastikowej.

Gaja siusia normalnie, kupka bardziej niż ładna, może tyle wody jej wystarcza? Zaraz zmienię miskę i zobaczymy.[/quote]

jestem ciekawa, czy zadziałą - Burbon woli plastikowe albo ceramiczne (teraz takie maja moje piechole) i jeżeli ma do wyboru wode w domku i na dworze - to zawsze wybiera tą która stoi na dworze - nie wiem z czego to wynika.....

Link to comment
Share on other sites

Gaja wczoraj sama zrobiła sobie głodówkę, nie chciała jeść ani pić, suchą karmę z miski roznosiła po kątach, bawiła się nią, turlała nosem po podłodze, w końcu przynosiła mi po jednym chrupku i układała na gromadkę. :lol:

Dziś rano nareszcie wypiła wodę z miski!:multi::multi::multi: (szklanej)
Zjadła też normalnie. Cały czas jest bardzo chuda, mam wrażenie, że nic nie przytyła, a poza wczorajszym dniem, ma dobry apetyt.

Link to comment
Share on other sites

Witamy, Gaja widocznie dba o linię.;)
A może trzeba odrobaczyć?
Po zdjęciach widać, że boczki trochę zaokrągliły się.
Gaja wskutek zmian żyje w stresie, musi upłynąć trochę czasu, aby przywykła do nowego domu, nowych warunków i wymagań.
Moja pierwsza, przygarnięta boksia, po trzech miesiącach, zaczęła traktować nas jak swoich, nie już szukała osób z dziecięcym wózkiem, babć z torebkami, dzieci z tornistrami... A o niej nie wiedziałam nic, oprócz tego, że wyrzucili ją z pociągu.Mogłam tylko domyślać się i cierpliwie czekać...

Link to comment
Share on other sites

Po niedzieli pojedziemy do weterynarza na przegląd, przycięcie pazurków i odrobaczenie. Kupimy coś do czyszczenia uszu (są zdrowe, ale trochę brudne). Gaję czeka też kąpiel, jak tylko całkowicie wchłoną się szwy.

Link to comment
Share on other sites

A ja już wiem dlaczego Gaja nie chciała jeść! TZ żeby ją zachęcić do jedzenia, pokropił jej trochę karmę olejem. Efekt wyszedł całkowicie odwrotny!
Biedna Gaja: jedzenie niedobre, woda nie w takiej misce...

Dziś jest już dobrze, dostała ryż z mięskiem i zjadła z apetytem.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...