Jump to content
Dogomania

Problem z agresywnym psem- agresja wobec ludzi i psów


maartaa_89

Recommended Posts

Wrzucam tutaj tekst, jaki dostałam od trochę dalszej rodziny (daleka kuzynka, lat 25). Mają problem ze swoim psem i prosili mnie o radę, a ja szczerze mówiąc nie wiem co jej doradzić.


Wendy ma obecnie ok. 5 lat. Wzięłam ją ze schroniska jak miała ok. 7 miesięcy. Wolontariusze mi ją polecili, mówili że to młody piesek więc go sobie wychowam jak chcę. Od samego początku były z nią spore problemy, bo była bardzo lękliwa. Oszczekiwała na spacerach praktycznie wszystkich ludzi i inne psy. Rzucała się podczas przywitania na smyczy, gdy jakiś pies jej nie podpasował. Nigdy nie pozwalała się obwąchiwać, za to sama zawsze usilnie próbowała dopchać się nosem do innego psa. Gdy miała możliwość przywitania się z innym psem bez smyczy to dużo zależało od jego wielkości. Większe atakowała z podkulonym ogonem, pokazywała zęby, warczała i głosno szczekała, mniejsze na ogół szybko akceptowała. Nie lubiła się bawić z innymi czworonogami.
Na początku bardzo lubiła dzieci i gości, przeszło jej po jakichś 6 miesiacach pobytu u nas mimo, że nikt z gości nigdy jej nie straszył, dzieci nie męczyły. Najpierw zaczęło się od oszczekiwania osób, których wcześniej nie poznała, potem przeszło na szczekanie na osoby które widywała po kilkadziesiąt razy w trakcie roku. Była karcona za szczekanie i odsyłana na legowisko, gdzie szybko się wyciszała. Nie pozwalała się jednak nikomu dotknąć, choć zawołana przychodziła, machała luźno ogonem, podtykała głowę pod rękę, podrzucała ją pyskiem, a tak robi zawsze jak się domaga od mnie pieszczot. Gdy ktoś zaczynał ją głaskać (niekoniecznie po głowie) najpierw było wszystko w porządku po czym nagle odskakiwała i groźnie warczała, pokazywała zęby, szczekała. Nie pomagało dawanie jej smakołyków przez gości itd. Jak są goście to najlepiej jest jak ją po prostu kompletnie ignorują.

Zupełnie nie toleruje głaskania jej po głowie przez większośc osób, choć niektórym na to pozwala. Ja i reszta rodziny możemy z nią robić wszystko, choć najbardziej ufa mi. Zdarza jej się ostro piskliwie szczeknąć, gdy np. mój chłopak mocniej zlapie ją za uszy czy ich okolicę (ma zdrowe- sprawdzałam u weterynarza). Gdy zrobię to ja to suczka kompletnie nie reaguje.

Ja nie mam problemu z przekonaniem jej do gości, ale znam po prostu świetnie jej reakcje, widzę kiedy ktoś powinien przestać ją głaskać, widzę kiedy się ona denerwuje i może wybuchnąć. Problem się pojawia, gdy nie ma mnie w mieszkaniu, a do mojego chłopaka wpadną znajomi albo rodzina. Co najlepsze są to osoby, z którymi Wendy miala kontakt od małego i które bardzo lubiła. Nie mam pojęcia dlaczego nagle jej to przeszło. Mój chłopak mówi, że pies jest nieobliczalny, ostatnio rzuciła się na jego mamę, gdy ta chciała jej dać kawałek jabłka. A jeszcze chwilę wcześniej była ponoć mocno rozluźniona, kimała sobie na dywanie, pozwalała się nawet delikatnie głaskać pod pyskiem. Jak raz przyszedł jego brat z dwójką dzieci to musiał zamknąc Wendy w innym pokoju, bo wpadła w kompletny szał jak je zobaczyła. Siedziała w nim zamknięta blisko 2 godziny i przez większość czasu szczekała pod drzwiami.

Nikogo jeszcze nie ugryzła, zdarzyło jej się złapać za kostkę jak ktoś nagle wstał do łazienki itp., ale od razu dostawała ode mnie słowny opieprz i kazałam jej wtedy iść na legowisko. Bardzo pilnuję, żeby nie miała kontaktu z dziećmi. Potrafi wytrzymać przy nich, gdy mam ją na smyczy i koryguję wszelkie złe zachowanie, ale wyraźnie dzieci ją irytują mimo że nawet jej nie zaczepiają. Zje smakołyki od nich tylko jak rzucą je na ziemie, z ręki nie weźmie tylko pokaże zęby i zacznie warczeć. Jest też wyjątkowo czuła na wszystkie ludzkie gesty, potrafi wystartować ze szczekaniem i wyszczerzonymi zębami jak ktoś za długo na nią patrzy albo nagle się zaśmieje, machnie ręką w trakcie rozmowy, głośniej coś powie itd.

Link to comment
Share on other sites

To nie jest raczej problem do rozwiązania przez net - radziłabym spotkanie z jakimś sensownym specjalistą, który poobserwuje psa. Są psy, które nie lubią kontaktu z ludźmi czy czworonogami i trzeba im na to pozwolić - ale atakowanie czy grozenie jest już niedopuszczalne. Obstawiam jednak, że to nie stalo się ot tak, tylko właściciele mogli pominąć jakieś istotne, a moze subtelne znaki, które dawała suka - czyli problem utrwalony nieświadomie przez właścicieli, podobnie jak ten ze smyczą.

Link to comment
Share on other sites

Również wydaje mi się że tylko wizyta jakiegoś dobrego szkoleniowca/behawiorysty w domu i oglądnięcie problemu na żywo może coś pomóc. Ja bym osobiście zaczęła (oczywiście pod okiem specjalisty) od odczulania w domu, później jakiś plac szkoleniowy, a na koniec 'życie miejskie'. Przyznam szczerze że wydaje mi się iż długa droga przed nimi i masa samozaparcia...

Osobiście uważam że największym błędem było wzięcie wylęknionej suki w wieku 7m-c bez doświadczenie i wiedzy jak postępować z takim psem, myślę że ktoś bardzo źle im poradził twierdząc że skoro to młody pies to sobie wychowają. Z doświadczenia wiem że psi podrostek ma już swoje przejścia i nawyki, a niektóre niestety bardzo ciężko wyplenić, a zaniedbane z czasem się kumulują :( . Mam teraz na DT niespełna roczną suczkę, do adopcji wyłącznie do doświadczonych i cierpliwych ludzi, inaczej grozi katastrofą.

Link to comment
Share on other sites

Widzę, że zjadło częśc mojej wiadomości- coś mi się dzisiaj z dogomanią dzieje.

W każdym bądź razie końcówka brzmi tak:

Na spacerach nie mamy już problemów. Nie szczeka na inne psy, nie rzuca się do nich, ale nie lubi się witać z takimi, które chcą ją obwąchać zamiast dać się obwąchać. Wendy bawi się tylko ze szczeniakami, pod warunkiem że są naprawdę młode (do 7 miesięcy) i mniejsze od niej. Inne psy ignoruje, gdy jest zaczepiana potrafi głośno szczeknąć, kłapnąć zębami i od razu odbiega od takiego psa. Nie lubi się bawić, może chodzić na wspólne spacery, ale zawsze na początku ustawia towarzyszy ostro dając im do zrozumienia, że nie życzy sobie jakiegokolwiek kontaktu.
Ignoruje spcaerowiczów, chyba że namolnie nas zaczepiają. Na widok dzieci odwraca głowę w drugą stronę i udaje, że ich nie widzi (wiele razy ją karciłam szarpnięciem smyczą za rzucanie się na nie oraz odwracałam jej uwagę zabawkami i smakołykami). Dzieci na swoim terenie toleruje tylko wtedy, gdy może wejść do swojego legowiska-budy i żadne się do niej nie zbliża.



Było u nich dwóch bardzo polecanych w ich rejonie behawiorystów. Jeden pomógł ze spacerami, drugi został wezwany jak nie dawały rezultatu rady pierwszego co do gości. Obaj radzili skarmiać psa, dać gościom smakołyki, żeby dali psu i równocześnie stanowczo tępić wszelkie negatywne zachowania typu szczekanie, warczenie bez powodu itd. głośnym FE i odsyłaniem Wendy na miejsce. Suczka bez problemu kładzie się w jakiejś odległości, zostaje na legowisku i nie zaczepia itd. ale problem pojawia się, gdy np. podejdzie do gościa wykazując bardzo przyjazne nastawienie (łasi się, wkłada łeb pod rękę, wywraca brzuchem), gość da jej smakołyk czy pomizia ją tak jak jej się nie spodoba, a ona w tym momencie pokazuje zęby, odskakuje i zaczyna ujadać. Przy czym większośc ludzi może ją miziać po brzuchu czy pod pyskiem, ale sa też osoby na które reaguje wtedy agresywnie.

Niepokoi ich też kompletny brak pamięci do osób, które poznała. Jeśli wyjdą po gości na dwor i wejdą razem z nimi do mieszkania to Wendy w ogóle nie szczeka, czasami burknie pod nosem, ale ogólnie zachowuje się zupełnie inaczej niż, gdy otwierają drzwi i wpuszczają kogoś prosto z klatki. Dalej jednak ma tendencje do przymilania się i nagłego wyskakiwania z zębami. Przestała kompletnie tolerować zwłaszcza jedną z koleżanek mojej kuzynki, którą znała odkąd została wzięta ze schroniska i którą bardzo lubiła przez pierwsze pół roku. Koleżanka bywa u kuzynki średnio 3 razy w tygodniu i pies dalej za każdym razem ujada, gdy ta wejdzie do mieszkania + zdarza jej się wykazywać agresję na dotyk, spojrzenie czy podanie żarcia.
Z kolei rodziców mojej kuzynki widuje zaledwie 3 razy w roku i zawsze ich pamięta i się cieszy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Również wydaje mi się że tylko wizyta jakiegoś dobrego szkoleniowca/behawiorysty w domu i oglądnięcie problemu na żywo może coś pomóc. Ja bym osobiście zaczęła (oczywiście pod okiem specjalisty) od odczulania w domu, później jakiś plac szkoleniowy, a na koniec 'życie miejskie'. Przyznam szczerze że wydaje mi się iż długa droga przed nimi i masa samozaparcia...

Osobiście uważam że największym błędem było wzięcie wylęknionej suki w wieku 7m-c bez doświadczenie i wiedzy jak postępować z takim psem, myślę że ktoś bardzo źle im poradził twierdząc że skoro to młody pies to sobie wychowają. Z doświadczenia wiem że psi podrostek ma już swoje przejścia i nawyki, a niektóre niestety bardzo ciężko wyplenić, a zaniedbane z czasem się kumulują :( . Mam teraz na DT niespełna roczną suczkę, do adopcji wyłącznie do doświadczonych i cierpliwych ludzi, inaczej grozi katastrofą.[/QUOTE]

No właśnie kuzynka mówiła, że raz że wolontariusze polecali, dwa- była z nią na spacerze i suczka zachowywała się w porządku. Bawiła się z innymi psami, zaczepiała ludzi, była przyjaźnie nastawiona. A po tygodniu u niej zaczęła na spacerach atakować inne psy i oszczekiwać ludzi...

Link to comment
Share on other sites

Ciężko mi doradzić bo raz że mam małe doświadczenie (tyle co własne psy + dt), a dwa że przy takich przypadkach chyba jedynym wyjściem są właśnie spotkania ze specjalistami.
Miałam sunie 2x która niby była do psów cacy itp. zanim trafiła do mieszkania, wtedy obrót o 180* i agresja do stada, próby ustawiania (co w przypadku moich psów nie przejdzie bo Szaman staje murem za Magia, a on jest bardzo silny psychicznie, fizycznie i pewny siebie). Chodzi o to że często psy zrobią wszystko by wyjść ze schroniska, a po zbadaniu gruntu zaczynają sobie wyznaczać coraz dalej granicę.
Z tego co rozumiem to sunia z początku była ok, prawdopodobnie wolontariusze albo nie wiedzieli o lękliwości suni (w co wątpię), albo stwierdzili że młoda sunia to się sama oduczy... Wydaje mi się również że tak jak niektóre psy adoptowane sunia zaczęła izolować się od innych psów (skutek schroniska), po czym ludzi. Tu są raczej problemami błędy przy wychowaniu (może zbyt 'ciuciali' nad psem gdy do nich trafił, zamiast wyznaczyć od progu granice?), oraz charakter typowo lękowy. To co opisujesz to strach przed innymi psami, te histeryczne ataki. Przy dzieciach bardzo bym uważała, niektóre psy przy karceniu dawania CS'ów przestają je wysyłać, a i atak potrafi być już wtedy ostry i niespodziewany.
Osobiście radziłabym jakąś dłuższą współpracę z dobrym profesjonalistą i stopniowe wyciąganie jej ze złych zachowań oraz kontakt z pewnym siebie stabilnym psem którego ona zaakceptuje. Pewne siebie psy mają coś w sobie że przyciągają histeryków, takie lękliwce znajdują w nich podporę psychiczną i szybciej się przełamują. Broń boże nie proponuję adopcji 2giego psa, żeby nie było niedomówień ;), tylko znalezienie jakiegoś w okolicy i częste spotkania w jego towarzystwie, zabawy, spacery itp.

Link to comment
Share on other sites

Kurcze, sama chetnie bym sie do nich przejechala ale mieszkaja na drugim koncu Polski wiec odpada :( nie wydaje mi sie zeby za bardzo się nad Wendy rozczulała, bo to nie jej pierwszy pies, wcześniej wychowywala sie w zapsionym domu, potem na studiach przygarnęła jakiegoś psiego staruszka-dobermana, miała na tymczasie kilka szczeniąt, a jak przyszło co do czego to jej własny ją przerósł...no nic, powiem jej żeby szukała kolejnego specjalisty, ale z tego co mówi to w jej rejonie jest ich niewiele no i 2 najbardziej polecanych poległo jednak.

Mi sie wydaje, że ona chce z Wendy zrobić psiego przyjaciela całego świata, a to chyba nie będzie wykonalne w przypadku tej suczki. Z tego co mi pisze wynika, że suka potrafi ignorować gości dopoki oni ignorują ją (w kontaktach z innymi psami podobnie). Problem zaczyna się przy bezpośrednim kontakcie, który zainicjowali ludzie (tu można zrozumieć psią niechęć) lub sam pies (tu mniej zrozumienia). No i z tego co mówi, suczka musi być cały czas obserwowana, żeby w porę wygaszać emocje. Jej chłopak tego nie robi, więc ataki na ogół zdarzają się wtedy, gdy nie ma przy tym mojej kuzynki, więc ciężko jej ocenić co nie podpasowało psu. Chłopak mówi, że pies jest nieobliczalny i rzuca się nagle bez ostrzeżenia. Kazałam jej go uświadomić, że to rzucenie się bez gryzienia, pokazywanie zębów, warczenie właśnie jest ostrzeżeniem ;)

Link to comment
Share on other sites

Moi rodzice mieli masę psów przed jedną specyficzną suką ze schroniska (zanim trafił do nas Szaman, zanim zaczęliśmy z DT). Z winy mamy która twierdziła że to stara suka (miała mieć 2lata, ale oszukali nas i się okazało że ma 8lat...), schorowana i nie można jej szkolić i męczyć bo 'starego psa już się niczego nie nauczy' :roll:... Suka doszła do momentu że była super nieobliczalna, atakowała nawet domowników, pies bomba, ja się jej bałam (miałam 18lat) bo mnie najbardziej atakowała, a że miała legowisko przy moich drzwiach to był to dla mnie koszmar. 6-lat z nami była, a przez 5-lat to był istny koszmar, pomimo że rodzice prędzej szkolili psy (we własnym zakresie), psy były normalne, znali się na psach... jedna nieprzemyślana decyzja, brak mimo wszystko wiedzy.
Tamta suka... Nadia była niestabilna emocjonalnie, lękliwa, potrafiła do znajomych moich/rodziny podchodzić i się łasić, a w momencie gdy ktoś przestawał ją głaskać - atakowała. Miała również takie trzaski że podchodziła łasząc się, a jak ktoś wyciągał rękę - atakowała. Ataki to nie były typu straszak, kłapanie zębami, tylko realne ataki z wbijaniem zębów w skórę i szarpanie.... W domu ujadała jak szalona na każdy dzwonek, domofon, a że młodsza suka (teraz moja najstarsza) byłą szczeniakiem i z nią żyła razem to uczyła się od starszej idiotycznego szczekania :roll:.

Chodzi mi o to że czasem jest tak że pomimo naszej wiedzy to coś na nas wpływa iż danego psa traktujemy trochę inaczej niż poprzedniego czy też tego na DT. Pomimo wiedzy popełniamy błędy które rzutują na dalsze egzystowanie z psem. Teraz np matka już nie bagatelizuje 'dziwnych' zachowań psów, nie pobłaża gdy pies warknie na domownika, gdy sępi przy stole, czy gdy między sobą robią jakieś burdy. Oczywiście refleks ma jaki ma i często jest tak że ja szybciej reaguję, ale mimo wszystko Nadia była dla niej tak dużą nauczką że z pewnością tych samych błędów nie popełni.

Co do Wendy wydaje mi się że ona faktycznie nie chce kontaktów z ludźmi i psami, są takie osobniki i nie ma co ich zmuszać bo może dojść do nieszczęścia gdy się zabroni psu CS'ować (warczenie, buczenie, pokazywanie zębów). Wydaje mi się również że albo sunia ma wyłączny posłuch do właścicielki, albo chłopak nie widzi sygnałów. Myślę że sunia jest w takim wieku (ponad 4-lata utrwalania takich zachowań), że opiekun już nawet nie widzi gdzie błędy popełnia i co można naprawić. Jeśli działa ignorowanie suni, to niech zwyczajnie nikt obcy nie wchodzi z nią w kontakt (nawet gdy się doprasza) i zobaczyć jak to działa. Jeśli jednak te ataki nie były tak ostre i z czasem się nasilają i faktycznie stają nieobliczalne, może warto sunię przebadać? Może to jakiś stan chorobowy i ból wywołuje ataki?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Brezyl']Ile czasu minęło od jej steryzlizacji ? Czy miał zrobione wyniki pod kątem tarczycy ?[/QUOTE]

Suczka nie jest sterylizowana z tego co mi wiadomo, ale jeszcze się podpytam. Wiem, że jeden behawiorysta odradził sterylizację, gdyż jego zdaniem może pogłębić lękowo-agresywne zachowania wobec psów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Moi rodzice mieli masę psów przed jedną specyficzną suką ze schroniska (zanim trafił do nas Szaman, zanim zaczęliśmy z DT). Z winy mamy która twierdziła że to stara suka (miała mieć 2lata, ale oszukali nas i się okazało że ma 8lat...), schorowana i nie można jej szkolić i męczyć bo 'starego psa już się niczego nie nauczy' :roll:... Suka doszła do momentu że była super nieobliczalna, atakowała nawet domowników, pies bomba, ja się jej bałam (miałam 18lat) bo mnie najbardziej atakowała, a że miała legowisko przy moich drzwiach to był to dla mnie koszmar. 6-lat z nami była, a przez 5-lat to był istny koszmar, pomimo że rodzice prędzej szkolili psy (we własnym zakresie), psy były normalne, znali się na psach... jedna nieprzemyślana decyzja, brak mimo wszystko wiedzy.
Tamta suka... Nadia była niestabilna emocjonalnie, lękliwa, potrafiła do znajomych moich/rodziny podchodzić i się łasić, a w momencie gdy ktoś przestawał ją głaskać - atakowała. Miała również takie trzaski że podchodziła łasząc się, a jak ktoś wyciągał rękę - atakowała. Ataki to nie były typu straszak, kłapanie zębami, tylko realne ataki z wbijaniem zębów w skórę i szarpanie.... W domu ujadała jak szalona na każdy dzwonek, domofon, a że młodsza suka (teraz moja najstarsza) byłą szczeniakiem i z nią żyła razem to uczyła się od starszej idiotycznego szczekania :roll:.

Chodzi mi o to że czasem jest tak że pomimo naszej wiedzy to coś na nas wpływa iż danego psa traktujemy trochę inaczej niż poprzedniego czy też tego na DT. Pomimo wiedzy popełniamy błędy które rzutują na dalsze egzystowanie z psem. Teraz np matka już nie bagatelizuje 'dziwnych' zachowań psów, nie pobłaża gdy pies warknie na domownika, gdy sępi przy stole, czy gdy między sobą robią jakieś burdy. Oczywiście refleks ma jaki ma i często jest tak że ja szybciej reaguję, ale mimo wszystko Nadia była dla niej tak dużą nauczką że z pewnością tych samych błędów nie popełni.

Co do Wendy wydaje mi się że ona faktycznie nie chce kontaktów z ludźmi i psami, są takie osobniki i nie ma co ich zmuszać bo może dojść do nieszczęścia gdy się zabroni psu CS'ować (warczenie, buczenie, pokazywanie zębów). Wydaje mi się również że albo sunia ma wyłączny posłuch do właścicielki, albo chłopak nie widzi sygnałów. Myślę że sunia jest w takim wieku (ponad 4-lata utrwalania takich zachowań), że opiekun już nawet nie widzi gdzie błędy popełnia i co można naprawić. Jeśli działa ignorowanie suni, to niech zwyczajnie nikt obcy nie wchodzi z nią w kontakt (nawet gdy się doprasza) i zobaczyć jak to działa. Jeśli jednak te ataki nie były tak ostre i z czasem się nasilają i faktycznie stają nieobliczalne, może warto sunię przebadać? Może to jakiś stan chorobowy i ból wywołuje ataki?[/QUOTE]

Nie zazdroszczę sytuacji z tą opisaną przez Ciebie suczką...
Zapytam się jej czy badali sukę, mówiła mi tylko o sprawdzeniu uszu, bo to dość delikatny obszar ciała dla Wendy i myśleli, że może choruje skoro tak wrzaskliwie reaguje jak ją ktoś (poza kuzynką) za nie mocniej złapie. Wendy reaguje podobnie do tej opisanej przez Ciebie suki, z tym że nie gryzie tylko kłapie zębami, warczy itd. Jednego dnia potrafi przychodzić, wtulać się w gościa, pozwalać na mizianie po czym gdy ta osoba wyjdzie i wróci np. po godzinie to Wendy podobno znowu odstawia cyrk, później się uspokaja, znowu podchodzi i domaga się uwagi przy czym jak ta osoba ją dotknie to nagle jednak jej się to nie podoba i kłapie zębami...

To jest raczej mała suczka, chyba koło 10 kg ma, więc ludzie raczej się jej nie boją, ale mimo wszystko jest to dla właścicieli dość problemowy pies....do tego stopnia, że kuzynka drugiego szczeniaka ze schronu już chyba nigdy nie weźmie :D

Link to comment
Share on other sites

Tylko jest taka mała acz ważna różnica między szczeniakiem, a podrostkiem... Wiem bo sama byłam pewna że taki pies do roku to jak szczeniak, wszystkiego się oduczy. Otóż nie. Taki pies ma już silnie zakodowane zachowania, niekoniecznie pozytywne, wbrew pozorom żeby takiego psa oduczyć złych zachowań trzeba ciężko pracować z psem i nad samym sobą... Ja stwierdziłam że będę brała psa albo szczyla do 3m-c, albo dorosłego. Nigdy więcej nie podrostka...

Jeśli chodzi zaś o tamtą sukę moją Nadię to ... ona ważyła 43kg, była w typie ONka 'pracującego'. Ataki były naprawdę niebezpieczne, a i psychika mocno zwichrowana.
U naszej było podejrzenie guza mózgu, miała guzy z wiekiem na całym ciele, w pewnym momencie nawet macicę jej wypchnął guz - to udało się zaleczyć i żyła jeszcze 8m-c...
Szkoleniowiec zwracał nam uwagę na to że zanim z psem zaczniemy pracę musimy go dobrze przebadać, właśnie ze względu na podejrzenie chorobowe i ataki 'braku świadomości' lub agresję z bólu.

Jeśli chodzi zaś o uszy to sporo psów jest wrażliwych na uszy i łapy, czasem nawet ogon. Niektóre również nie cierpią głaskania po głowie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...