ulana Posted April 9, 2013 Author Posted April 9, 2013 Zainspirowana jednym ze zdjęć u Doginki wrzucę jeszcze trochę białego, ale tym razem kwiatowego - hipeastrum. To jeden z moich ukochanych kwiatów, choć kiedyś wcale mi się nie podobał - bo to trochę pokwitnie, a potem co?... Dziś zachwycam się ich kwiatami w różnych kolorach, a jakie są emocje co roku - zakwitnie czy nie? :) W tym roku przegrywam chyba. Mój pupilek dopiero co się obudził i łaskawie zaczął wypuszczać listki. Nie mam pojęcia czy zakwitie. W zeszłym roku zaczynał tak: Żeby po pewnym czasie wyglądać tak: Nazwałam go (właściwie ją - bo czyż to nie prawdziwa kobieta?) Królową Śniegu, ale teraz nie używam tego imienia, bo tak mam dosyć zimy. Kto wie... może dlatego nie kwitnie? ;) Quote
Saththa Posted April 9, 2013 Posted April 9, 2013 do kwiatków trzeba gadać;) Porozmaiaj moze odczyni zimę;) Quote
Doginka Posted April 9, 2013 Posted April 9, 2013 Ja nie mam pojęcia co się robi z tymi kwiatkami jak już przekwitną:oops: Może dasz mi jakieś rady:lol::modla: Quote
Margi Posted April 10, 2013 Posted April 10, 2013 Kwiat jest piękny:loveu:.U mnie jak kwitnie to ma najwyżej dwa kwiaty i też nigdy nie wiem czy zakwitnie. Quote
malawaszka Posted April 10, 2013 Posted April 10, 2013 [quote name='Saththa']Hu opis kto jest kim dla kogo spowodował zawroty głowy :lol: ale ja włąsnie się rozkładam chorobowo i to chyba dlatego ;) [/QUOTE] to chyba nie od choroby bo tak samo mam :lol: no chyba, że i ja się rozchoruję :D Quote
Saththa Posted April 10, 2013 Posted April 10, 2013 [quote name='malawaszka']to chyba nie od choroby bo tak samo mam :lol: no chyba, że i ja się rozchoruję :D[/QUOTE] Hmmmm cicho :lol: Quote
ulana Posted April 10, 2013 Author Posted April 10, 2013 [quote name='Saththa']do kwiatków trzeba gadać;) Porozmaiaj moze odczyni zimę;)[/QUOTE] Pogadałam dzisiaj, aż się mężuś śmiał. Ciekawe czy to pomoże ;) [quote name='Doginka']Ja nie mam pojęcia co się robi z tymi kwiatkami jak już przekwitną:oops: Może dasz mi jakieś rady:lol::modla:[/QUOTE] Mogę jedynie podzielić się swoimi niewielkimi doświadczeniami. Cebulę sadzi się w donicy o niewiele większej średnicy, z drenażem na spodzie, żeby zapobiec ewentualnemu przemoczeniu i gniciu. Najlepsza jest ziemia z dodatkiem torfu, chociaż podobno można używać zwykłej do kwiatków i też jest dobrze. Mniej więcej 1/3 cebuli powinna wystawać ponad ziemię. Podlewam wtedy, kiedy ziemia na wierzchu jest sucha i tak dookoła, żeby nie polać bulwy (tak zmarnowałam swoją pierwszą). Od czasu do czasu dodaję płynny nawóz. Nie stawiam nigdy w pełnym słońcu, tylko w głębi pokoju i obracam co 2-3 dni, a jak pojawi się pęd kwiatowy, to codziennie, żeby wyrósł prosto do góry. Jak zakwitnie zaczynam podlewać częściej – tak, żeby podłoże było stale wilgotne, ale nie mokre. Kiedy już kwiat przekwitnie obcinam łodygę tuż pod nim i zostawiam aż sama uschnie. Podlewam znowu jak na początku aż do końca lata i zasilam. Im więcej dorodnych liści wytworzy tym dla cebuli lepiej. We wrześniu przestaję podlewać i nakrywam papierowym kapturkiem żeby było ciemno. Wszystkie liście muszą zaschnąć same. Wtedy wyjmuję cebulę z ziemi, przechowuję w chłodzie tzn. na strychu owiniętą w gazety po prostu. Od posadzenie do ponownego kwitnienia mija ponad miesiąc, czasem prawie dwa, więc wsadzam ponownie w zależności od tego, kiedy chcę mieć kwiat. Odpoczywać (tzn. bez podlewania) musi przynajmniej 2 miesiące. Jest też trochę inna szkoła, którą niestety przetestowałam w tym roku. Łodygę obcina się niżej – jakieś 15 cm od cebuli. Po zaprzestaniu podlewania nie nakrywa się kwiatu ani nie wyjmuje cebuli z ziemi tylko po prostu czeka aż liście wyschną i po okresie spoczynku zaczyna podlewać. Mój hipek niestety nie chciał wyschnąć. Wyniosłam go na strych takiego zielonego, a on dalej uparcie trwał. Pewnie dlatego nie chciał rosnąć i raczej nie liczę, żeby w tym roku zakwitł. Muszę go porządnie dopieścić na przyszły sezon zimowy. To tyle. Jakby co - pytaj. Powodzenia, bo to śliczne roślinki są. :) [quote name='Margi']Kwiat jest piękny:loveu:.U mnie jak kwitnie to ma najwyżej dwa kwiaty i też nigdy nie wiem czy zakwitnie.[/QUOTE] Ja to lubię tak chodzić koło niego i czekać na efekty. Gorzej jak ich nie ma... [quote name='Tekla64']piekne sa[/QUOTE] Oj tak. Tylko w tym roku nie nabyłabym białego. Nigdy, nigdy! Mam dość. [quote name='malawaszka']to chyba nie od choroby bo tak samo mam :lol: no chyba, że i ja się rozchoruję :D[/QUOTE] [quote name='Saththa']Hmmmm cicho :lol:[/QUOTE] Nie no co Wy dziewczyny, to prościutkie jest :) 1. Gerda -> Atena -> Cyna ; 2. Gerda -> Bona, a więc Bona jest ciotką Cyny :) ;) (bo jest przyrodnią siostrą jej matki, której ojciec był bratem dziadka i wujkiem siotry trzeciej ciotki szwagra :eviltong:) A właściwie czemu cicho? Quote
Tekla64 Posted April 11, 2013 Posted April 11, 2013 ja w ogole nie lubie bialych kwiatow wedle mnie mimo ze sa cudne to bardzo szybko sie starzeja wiec u mnie malutko bilaych jest Quote
Saththa Posted April 11, 2013 Posted April 11, 2013 [quote name='ulana'](bo jest przyrodnią siostrą jej matki, której ojciec był bratem dziadka i wujkiem siotry trzeciej ciotki szwagra :eviltong:) A właściwie czemu cicho?[/QUOTE] Cicho zeb ysie nie pochorowała;) I nic wiecej ni powiem;) Quote
ulana Posted April 11, 2013 Author Posted April 11, 2013 [quote name='Tekla64']ja w ogole nie lubie bialych kwiatow wedle mnie mimo ze sa cudne to bardzo szybko sie starzeja wiec u mnie malutko bilaych jest[/QUOTE] Masz rację, że szybko widać jak zaczynają więdnąć, ale przecież są takie, co długo kwitną. Biale kwiaty najpiękniej wyglądają pod wieczor, gdy zaczyna się zmierzch, kolory przygasają, w ogrodzie kladą się cienie... wtedy białaski ożywają i "świecą" swoją bielą z daleka. :) W domu mam białe fiołki afrykańskie i skrzydłokwiaty - duży jeszcze po babci i malutki kupiony osobiście tylko dlatego, że jest odmiany "Chopin". No, takiego bzika niegroźnego mam :) Nawiasem mówiąc po tym zakupie pogrzebałam trochę i wypisałam sobie różne rośliny odmiany "Chopin". Wiecie, że jest nawet taka kapusta? Ciekawe czy smaczna. [quote name='Saththa']Cicho zeb ysie nie pochorowała;) [COLOR=#008080]No to szaaa.[/COLOR] I nic wiecej ni powiem;)[/QUOTE] Nie, no odzywaj się czasem :) Quote
Doginka Posted April 13, 2013 Posted April 13, 2013 Dzięki za rady w sprawie kwiatka, ale teraz nie wiem którą opcję wybrać:lol: Quote
ulana Posted May 3, 2013 Author Posted May 3, 2013 No to żaglówka sprzedana… Nie z chęci rezygnacji z żeglowania. Nie, nie! Jedynie z chęci nabycia nieco większej jednostki pływającej, bo to wszak nie tylko dziecię, ale i wygodnictwo coraz większe. :) Ale przez nasze wybrzydzanie, kręcenie nosem i jakieś dziwne, wygórowane zapewne wymagania ;) grozi nam urlop na lądzie. Po raz pierwszy od lat cały suchy, bez odrobiny wiatru w żaglach! I co się okazało? Otóż my, starzy wodniacy, nie bardzo wiemy co byśmy chcieli na tym lądzie robić. Mówię wam, komedia. Od niemal 2 tygodni tkwię w turystyce i mam coraz większy mętlik w głowie. Postanowiłam więc powspominać dla odprężenia i dla opowiedzenia Wam o Zibim – żeglarzu, bo jeszcze tego nie zrobiłam, a to poważne zaniedbanie. A więc… Rejs Pierwszy - Mazury 2010 Nie był to pierwszy wyjazd z domu na dłużej, ale pierwszy na żaglówkę, więc jechaliśmy pełni obaw. Jak Zibi się odnajdzie na takim bujającym się domku? Czy w ogóle potraktuje go jak swoje miejsce? Pierwsze kroki były trudne – dosłownie. Po prostu dla psiaka na pokładzie było trochę za ślisko i bywało, że rozjeżdżały mu się nogi. Naszły mnie wspomnienia z własnego pierwszego rejsu, kiedy to wróciłam cała w siniakach, bo wciąż na coś wpadałam, a nawet o mało co nie wybiłam sobie zębów. :) Zibi jednak miał nieco łagodniej. Wszystkie kątki i zakątki dokładnie obwąchał. Zajrzał do każdej bakisty, jaskółki, przeróżnych pików (dla niewtajemniczonych – to nazwy schowków) i każdej zwykłej dziury. Nie przepuścił żadnej linie i dziwnym zwisającym szmatom, czyli żaglom. Po wyciągnięciu jego kocyka trochę powędrował z nim w pysku tu i tam, po czym zaakceptował wybrane przez pańcię miejsce. I całą żaglówkę. No bo i cóż tu zrobić innego? I tak jak nad morzem przeobraził się w psa stróżującego, czujnego całą dobę. Najwcześniejszą pobudkę zafundował nam na Bełdanach, bladym świtem. Nie dał się uciszyć, wciąż wracało ostrzegawcze warczenie. Wyjrzeliśmy więc w końcu - a na brzegu małe stadko koników polskich – zupełna nowość dla naszego psa. Do dziś zresztą odnosi się do nich z dużym dystansem. Podczas dużego bujania najlepiej było kimać w kabinie na kocyku, bo reszta załogi, nie wiedzieć czemu, zajęta była jakimiś drągami i sznurkami. Za to kiedy mniej bujało najwspanialszym miejscem były kolanka – wszystko jedno czyje. Kłopot był ze słońcem, kiedy mocno przygrzewało i nie było plamki cienia, bo nasz czarnuszek źle znosi takie naświetlanie. Podróżował wówczas nakryty ręcznikiem i wystawał mu ledwo nos. Był to czas eksperymentów i ulepszeń życia sznupka na łódeczce, bo chociaż pływaliśmy już z psem, to jednak nie z tak ruchliwym smarkaczem. :) Zibi za każdym razem z utęsknieniem wypatrywał lądu i nie mógł zrozumieć czemu od razu nie biegniemy gdzieś daleko, daleko, na przynajmniej pięć godzin. Cumowaliśmy więc w miejscach o dużej przestrzeni do biegania dla chłopaków – bo piłka rekompensowała wszystkie trudy, brudy i nudy… Pierwsze kroki na łódeczce oswajane smaczkami. Dowód na to, że nie głosziliśmy w podróży psa ;) I żeglowanie pod ręcznikiem przeciwsłonecznym. Quote
ulana Posted May 3, 2013 Author Posted May 3, 2013 Nie zawsze mogliśmy zaraz po przybiciu do brzegu zająć się psiakiem, więc żeby nie uciekał w las dostawał awaryjnie dłuuugaśną linkę i własny palik, ale wtedy nigdzie nie biegał tylko siedział przy brzegu i czekał na nas. Jakby wiedział, ze i tak daleko nie pobiegnie ;) I tylko brodę rozwiewał mu wiatr... Pełne stresów były chwile naszych kąpiułek - na bo jak my możemy wchodzić do tej okropnej, zimnej, mokrej wody! A to przez Wojtaska złowiona kolacyjka. I konsumpcja. Quote
ulana Posted May 3, 2013 Author Posted May 3, 2013 Najbardziej ulubione przez pana najstarszego (mężulka) i pana najmłodszego (Zibulca) chwile to wspólne dumanko przedwieczorne, kiedy juz nic nie trzeba robić. Siadali sobie razem, koniecznie bardzo blisko i... tak trwali zapatrzeni w jeziora. Na jednej z noclegowych polanek znalieźliśmy coś takiego, co zachwyciło mnie kolorami, ale nie mam pojęcia do dziś co to za grzybek (bo chyba grzybek...) A na koniec jeszcze moje ukochane J. Nidzkie o zachodzie. Quote
eria Posted May 3, 2013 Posted May 3, 2013 ale cudne wodne opowieści, najbardziej spodobało mi się zdjęcie pana męża z Zibim patrzących w tym samym kierunku :loveu: Quote
Fides79 Posted May 3, 2013 Posted May 3, 2013 Zibi to super mądry i dzielny psiak :) [url]http://images10.fotosik.pl/4050/b420198bc259f45e.jpg[/url] rozumiem, że Wojtuś zjada tą największą :lol: Quote
ulana Posted May 4, 2013 Author Posted May 4, 2013 [quote name='eria']ale cudne wodne opowieści, najbardziej spodobało mi się zdjęcie pana męża z Zibim patrzących w tym samym kierunku :loveu:[/QUOTE] Ja też je bardzo lubię :) [quote name='Doginka']Bardzo miło się z Wami żegluje;-)[/QUOTE] Miło nam. :) [quote name='Fides79'][URL]http://images10.fotosik.pl/4050/b420198bc259f45e.jpg[/URL] rozumiem, że Wojtuś zjada tą największą :lol:[/QUOTE] Oczywiście. Należała mu się za te super połowy. To byly początki wędkowania i pierwsze sukcesy. Quote
Montelka Posted May 9, 2013 Posted May 9, 2013 Zibi wygląda jakby od początku zakochał się w żeglowaniu tak samo jak wy :) cudownie wyglądał w 2010 roku, ciasteczko do schrupania :D a nie możecie po prostu wyczarterować łódki ? Quote
ulana Posted May 9, 2013 Author Posted May 9, 2013 [quote name='Montelka']Zibi wygląda jakby od początku zakochał się w żeglowaniu tak samo jak wy :) cudownie wyglądał w 2010 roku, ciasteczko do schrupania :D [COLOR=#800080]Dzięki, dzięki. :)[/COLOR] a nie możecie po prostu wyczarterować łódki ?[/QUOTE] Po pływaniu lat naście na swojej, to nie bardzo nam się chce. Ta żaglówka to taki drugi dom, w którym zna się wszystkie kątki, ma swoje ulubione garnki, kocyki i poduszki. Można ją nawet rozwalić, zerwać żagiel, złamać maszt - i co z tego? Mój maszt w końcu! Taki komfort luzu jest po prostu. Jestem w domu i na urlopie jednocześnie. A że lubię byczyć się w domu, to idealne rozwiązanie. :) Kiedy parę lat temu kupiliśmy tą, która jest na zdjęciach i przesiedliśmy się na nią z kilówki - to była zabawa. Poznawanie od początku. Ale robić to tak na chwilę - nie. Jest poza tym okazja, żeby spędzić czas z Wojtkiem jakoś inaczej. Choć wciąż nie wiemy gdzie... Ratunku! :) Quote
Tekla64 Posted May 9, 2013 Posted May 9, 2013 no jasne malo mozliwosci jest do spedzenia urlopu hihihi a mysle ze w koncu i tak sie okaze ze wlasnie jest okazja i nowa lodka ino na was czeka hihihi zagle to chyba troche tak jak narkotyk, jak sie zalapalo to ciagnie juz zawsze Quote
ulana Posted May 10, 2013 Author Posted May 10, 2013 [quote name='Tekla64']zagle to chyba troche tak jak narkotyk, jak sie zalapalo to ciagnie juz zawsze[/QUOTE] Masz rację, oczywiście. No i dlatego kłopot jest z urlopem :) Miejsc okropnie dużo do wyboru, a my zagubione bez nałogu biedaki - wszędzie nam źle, bo nie na wodzie,hihi. ;) Quote
Tekla64 Posted May 10, 2013 Posted May 10, 2013 ty wez przestan dyc dookola wszystko prawie plywa !!! hihihi znasz to powiedzenie "uwazaj czego sobie zyczysz" ale ja wam zycze cobysta te lodeczke zakupili a i tak na jakis urlopik mozna w poblize wody a nie na nia ino sie wybrac kompromis to sie nazywa hihihi Quote
Saththa Posted May 12, 2013 Posted May 12, 2013 Jestem i u Was :) Historia o zglowaniu z Zibim cudna :) Bardzo mi sie fajnie Cię czyta;) Jak zawsze czekamy na więcej;) no i kibicuję aby urlop się wyklarował;) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.