Jump to content
Dogomania

Eksmisja z mieszkania z powodu szczekania psa - prośba o pomoc


riot

Recommended Posts

Skąd wiadomo, że szczekanie w tej sytuacji jest jedynie zachowaniem niepożądanym jako takim, a nie objawem stresu? Skoro pies niszczy rzeczy wokół siebie, to oznacza, że ma emocje, z którymi sobie nie radzi. Co innego, gdyby pies nic nie niszczył i wył niejako "z przyzwyczajenia".]

Edit: Rozwijając, bo to może jest "nieczytelne". W tej sytuacji pies wyje i szczeka bezpośrednio po wyjściu opiekunów na stałe (tzn. w stałych porach, kiedy opiekun wychodzi). Pies nie szczeka i nie wyje więc np. po dwóch godzinach nieobecności, niejako z nudów, tylko po wyjściu opiekunów (związek przyczynowo-skutkowy). Jeśli dostanie sygnał z OE w momencie, kiedy bezposrednio po wyjściu opiekuna zacznie wyć i szczekać, to drogi są dwie: albo przestanie, albo spanikuje jeszcze bardziej, co nasili szczekanie (błędne koło). W takim przypadku przy każdorazowym wyjściu opiekuna z domu problem bedzie jeszcze większy, bo pies będzie kojarzył wyjście i swoją reakcję z impulsem nieznanego pochodzenia. Ja bym nie zaryzykowała takiego rozwiazania bez dokładnego zobaczenia, jak zachowuje się pies.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 63
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

LadyS - szanse są 70%/30%.
Riot pisze na forum. Ani ja ani Ty - nie widzimy suki. Jeżeli jest przeciętnym psem - OE pomoże.

PS: Oprócz suczki - nie znamy też riota. Nie widzimy ich relacji.
O ile działanie OE - jest przewidywalne o tyle - nauka zostawiania psa w klatce może przebiegać różnie ;)

Kończe temat. Życzę powodzenia Riot. Trzymam kciuki!

Pzdr. Karina Kwiatkowska

Link to comment
Share on other sites

nie byłabym taka pewna przewidywalności działania OE. to nie jest sprzęt, którego może sobie ot tak użyć przeciętny właściciel. moim zdaniem użycie OE powinno przebiegać wyłącznie pod okiem specjalisty.
tak szczerze mówiąc to nie wiem, dlaczego pies ma zrozumieć, że dostaje prądem za szczekanie, jeśli w trakcie awersji wykonuje jakieś inne czynności. może skojarzyć negatywny bodziec z zupełnie czym innym. zwłaszcza, że nie widzimy tego, co się dzieje pod naszą nieobecność
i tak jak napisała ladyS- oprócz szczekania, pies niszczy. to, że potrafi spać w domu przy właścicielach nie znaczy, że potrafi się wyciszyć również w samotności.

Link to comment
Share on other sites

dziękuję za wszystkie wpisy.
od piątku wprowadziliśmy nowe zasady w relacji z Melą.
Podjęliśmy decyzję o "większym odizolowaniu". Nie pozwalamy na ciągłe "klejenie" się do nas, chodzenie za nami, bezsensowne kręcenie się po domu. Jeżeli wychodzi jakieś "mizianie", to z naszej decyzji i naszej inicjatywy z wyraźnym zaznaczeniem kiedy jest koniec. Wprowadziliśmy lekkie zamieszanie z rytuałami, ubieranie kurtki bez zamiaru wyjścia i siadanie na kanapie, zabawa kluczami przy stole itp. po czym rozbieram się i wracam do swoich zajęć. Póki co nie mamy za wiele możliwości w ćwiczeniu wychodzenia na chwilę ( tak jak pisałem Mela jest cwana i chyba czuje nas na klatce, bo jest cicho).
Poranny spacer jest bardziej intensywny, bieganie + zmęczenie psychiczne komendami. Kong jest dawany tylko rano przed naszym wyjściem, po powrocie jest chowany. Osoba, która wychodzi ostatnia daje Meli konga i odsyła na miejsce, po czym sama siada na chwilę na kanapie i dopiero po chwili wychodzi (wcześniej wychodziła od razu). Jeżeli Mela się zrywa z miejsca i zaczyna biegać, odsyłamy na miejsce i znowu siadamy na chwilę.
Po powrocie do domu zabieram ją na długi spacer + dużo biegania + komendy z nagrodą smaczek lub zabawa, później wolnym spacerem do domu. Oczywiście nie witamy się w ogóle, generalnie staramy się nie mówić do psa bez celu. W domu pies ma się wyciszyć. Pod nadzorem weterynarza podaje jej lekkie ziołowe tabletki uspokajające do kupienia bez recepty.
Pewnie to przypadek, (tabletki to raczej placebo wg. mnie) ale w poniedziałek było widać poprawę na nagraniu. Mela szczekała po naszym wyjściu 2 min. po czym było cicho przez 25 min, później szczekanie przez 2 min, cisza przez 5 min, szczekanie przez 5 min i cisza już do końca.
Dzisiaj po wyjściu szczekała 3 min i potem cisza do końca.
Tabletki dostaje dopiero od dzisiaj. Dzisiejszy kong był także bardziej urozmaicony. Może kwestia pogody. Niestety podejrzewam, że ostatnie dwa dni to kwestia przypadku, więc problem uważam w dalszym ciągu za otwarty.

myślimy jak można jeszcze zmodyfikować te działania, jeżeli okaże się, że ostatnie zachowania to kwestia przypadku, będziemy wprowadzali kolejne rzeczy.

Link to comment
Share on other sites

Riot - to już bardzo wiele. U nas też były takie "rwane" postępy, raz lepiej, raz gorzej, z początku nie wiedzieliśmy, z czego to wynikało. Myślę, że kombinujecie w bardzo dobrym kierunku. Tabletki ziołowe to faktycznie nieco placebo, bo ziołowe działają po 2-3 tygodniach podawania zazwyczaj, zależy od konkretnych preparatów.

Link to comment
Share on other sites

Tabletki ziołowe, wbrew obiegowej opinii, działają - tylko różnie na różne psy ;) No i największe działanie jest po co najmniej 7-12 dniach stosowania ich. Ale nam baaardzo pomagają w sylwestra.

Trzymam kciuki za Was! :)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

po dwóch tygodniach postępów, raz większych, raz mniejszych (z końcowym efektem na poziomie 1,5 min szczekania po naszym wyjściu), przyszedł czas na znaczną regresję. Niestety coś chyba poszło nie tak, albo staliśmy się zbyt rutynowi w swoich działaniach. Od dwóch dni Mela znowu szaleje ze szczekaniem na poziomie 1 godziny...

Do działań opisanych wcześniej dołączyliśmy także, różnego rodzaju robione zabawki, np: pusta butelka po wodzie mineralnej z różnymi smaczkami w środku ( trudniej je wyciągnąć niż z konga). Zakupiłem także friesbee z zamiarem wtajemniczenia Melę w ten sport, ale to świeży temat. Klatki nie stosowaliśmy do tej pory, uśpieni trochę przez znaczną poprawę na starcie.

W tej chwili brakuje nam pomysłów. Wrócił temat zapłacenia behawioryście ( dużo tego, jak ocenić kto się zna, a kto tylko udaje ?) oraz zakup klatki.

chętnie skorzystam także z Waszych porad, jeżeli coś jeszcze można zrobić.

dziękuję i pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Ja dzisiaj rano dostałam klatkę i po przeczytaniu mnóstwa materiałów o treningu kennelowym w klatce zaczęłam dzisiaj małego do niej przyzwyczajać. Do strasznie uparty pies, ale efekt jest taki, że już dzisiaj pierwszego dnia do niej wchodzi sam (nie za każdym razem), kilka razy się nawet w niej położył (postawiłam mu w niej jego legowisko), jest w stanie w niej posiedzieć kilka minut sam przy otwartych drzwiach i przy zamkniętych (słyszy mnie krzątającą się w salonie). Także chyba nie jest źle. Zeszło na to chyba pół kilo smaków hehe :)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Witajcie. Napisałam w wątku "nie opuszczaj mnie..." i szczegółowo opisałam nasz przypadek. A tu patrze i wiadomość " zaginęła" ;//// A pisałam to godzinę, niech to szlag!

Ale w skrócie u nas problem jest taki. Suczka beagle, 6,5 roku. Od roku jej życie jest nienormalne z powodu choroby, stawów. Suczka przeszła już 3 operację, po drodze była cała masa złych diagnoz i złych terapii. Przez ten cały czas sunia ma ograniczony ruch, nie może być normalnie wybiegana i wybawiona. Ostatnią operację miała w styczniu i dopiero teraz od 2 tygodni powróciłam do pracownia z jej lękiem. Wszystko utrudnia nam to, że suczka nie powinna się ruszać, a jej lęk objawia się wyciem i nerwowym kręceniu się po domu.
W ciągu ostatnich miesięcy do naszej i tak już trudnej sytuacji doszła przeprowadzka - z domu do kawalerki, gdzie razem mieszkają też 3 koty ( 2 koty były przeprowadzone razem z sunia. Stado zgrało się lepiej niż się spodziewaliśmy,ale mimo wszystko kot dla psa to nie jest towarzyszem, który wyciszy jego lęk). Równocześnie z przeprowadzką nastąpiła też utrata części stada - mojej mamy i brata. Także, zdaje sobie sprawę, że psi świat mojej suni został odwrócony do góry nogami.
Ja jednak cały czas o nią walczę, zarówno o jej zdrowie fizyczne i psychiczne i staram się nie poddawać. Bo o przyjaciół się walczy do końca.
Niedługo po rozpoczęciu się problemów zdrowotnych suni straciłam pracę i do tej pory ta sytuacja się nie poprawiła. Z tym związane jest to, że suczka przyzwyczaiła się, że ja jestem zawsze z nią. Mimo, że od przeprowadzki starałam się wychodzić, każde takie wyjście, nawet na 30 sekund kończyło się wyciem. Miałam nadzieje, że to kwestia przyzwyczajenia się do nowego miejsca, ale za nami zaraz będzie pół roku od czasu przeprowadzki.

Wcześniej w poprzednim domu suczka zostawała sama, zazwyczaj ok 8-9h, nigdy nie było z tym problemu. Spała zawsze brzucholem do góry,a wstawała dopiero jak wracaliśmy.

Od czasu kiedy zrozumiałam, że sunia ma lęk separacyjny starałam się wdrażać wszystkie sposoby, aby go zmniejszyć. Niestety przez większość czasu nie mogłam z nią ćwiczyć jak z normalnym zdrowym psem, bo jej ruch musiał być totalnie ograniczony,a moje każde wyjście to było kręcenie się po domu i wycie. Czytałam o klatce, ale niestety po tylu miesiacach walki o zdrowie psa nasza sytuacja finansowa uniemożliwiała nam zakup klatki. Teraz dzięki pomocy wspaniałej osoby od 2 tygodni mamy klatkę i jesteśmy w trakcie treningu.

W międzyczasie przeczytałam mase artykułów na temat lęku separacyjnego - zarówno tych na polskich stronach, jak i na angielskich. Chciałam jak najlepiej przygotować się do pomocy mojej suni. Niestety jak dotąd żaden sposób jeszcze się nie sprawdził,ale zdaje sobie sprawę z tego, że tak "na serio" i konsekwentnie ćwiczymy od dwóch tygodni.

Oczywiście wdrożyłam wszystkie standardowe zalecenia odnośnie mojego zachowania w stosunku do psa ( nie wchodzenie jak wyje, nie witanie sie, nie zagnanie sie, przed klatką przez prawie tydzień odczulałam ją z samego moje ubierania się i wychodzenia [to akurat z dobrym skutkiem!], wyrzuciłam psa od nas z łóżka,włączałam jej muzykę wyciszającą, dawałam kongi i gryzaki, ćwiczyłam wychodzenie na krótki czas i bardzo powoli go stopniowałam). Teraz staram się połączyć stopniowanie wychodzenia z pozostawaniem w zamkniętej klatce - jak dotąd ze słabym skutkiem.

Od czasu jak psina czuje się lepiej powróciłam do ćwiczeń podstawowych komend, wprowadzam też nowe. ćwicze z nią też na zakończenie tych naszych ultra krótkich spacerów. Do tego bawię się z nią w pozycji leżącej na łóżku różnymi zabawkami i szarpakami, żeby choć trochę ją fizycznie zmęczyć.

Klatkę suczka pokochała, chętnie w niej przebywa. Bardzo sprawnie przeszłyśmy przez pierwsze etapy szkolenia. sunia śpi w niej całą noc - od wczoraj zamykamy na noc drzwiczki i nie ma z tym problemu. W ciągu dnia też zamykamy ją od czasu do czasu, grzecznie sobie wtedy leży. jak się zdarzy, że chce wyjść i drapie łapą, to czekam aż przestanie, wtedy ją wypuszczam komendą. i daje komendę do klatki, nagradzam, nie zamykam drzwiczek, i daje komende na wyjscie. powtarzam dwa razy.

Odkąd przeszłyśmy do włączania zamkniętej klatki i moich kontrolowanych wyjść jest już gorzej. przeplatam nadal odczualnie mojego ubierania się, brzęku kluczy i wyjść. wyjścia też stopniuje, a później wychodzę nieliniowo, raz krócej raz dłużej. doszłyśmy do 4 min. nie było w trakcie tego wycia ( wszystko nagrywam kamera). Wychodzac z domu chodzę na wyższe albo niższe piętra naszego bolku i siedzę cicho ze stoperem obliczając czas. raz zamykam drzwi na zamek, a raz nie, czasami tylko na 1 z zamków ( nie chce żeby się przyzywczaiła do jednego ze sposób zamykania!). Ale jak tylko wyszłam na 4 min z klatki zeby wyrzucić śmieci to na nagraniu zaczeła wyć w klatce juz po minucie ;/ i wyła kilka razy zanim wróciłam. Nie wiem jak ona to robi, mieszkamy na drugim piętrze i nie słychać trzaskania drzwi z dołu...;/
No i trochę utknęłam w tym punkcie, bo samo wyjście i wejście na góre zajmie mi tyle żeby zdążyła zacząć wyć ;/ jedyny plus to nie drapała w tym czasie w drzwiczki i nie wpadła w panikę. A klatka ma dla nas też duzy plus w tym, że ogranicza jej to chodzenie w kółko po mieszkaniu.

Jak zostawiam ją z gryzakami to dopóki jest gryzak to jest ok. Jak się skończy pies wraca do rzeczywistości i orientuje się, że nas nie ma i wyje i chodzi.

Na nagraniach kiedy musimy ją zostawić na dłużej ( nie robimy tego w klatce!) to wygląda to tak, że przez pierwsze pare minut jest ok. , nastepnie jak sie zorientuje, ze nas naprawde nie ma to zaczyna wyc, wyje wyje i wyje. a pozniej nastepuje serie wycia i chodzenia, na przemian z krótkim leżeniem ( zazwyczaj wypada to co 10 min), a wydłuża się nieznacznie po około 2-3h.

Zdaje sobie sprawę, że nasz przypadek jest wyjątkowo trudny,ale może ktoś miał z czymś podobnym do czynienia?albo może dostrzeże u nas jakiś kardynalny błąd, który jakoś rujnuje nam wszystko?

Wiem, że powinniśmy poszukać dobrego behawiorysty,ale w obecnej sytuacji finansowej nie jesteśmy po prostu w stanie.Niedługo mam rozpocząć staż i dzięki temu zacząć spłacać długi za leczenie naszej suczki. Dzięki temu będę mieć też możliwość opłacenia behawiorysty.
tylko, że wtedy nie będzie mnie w domu po 9h i nawet nie chce myśleć, co będzie się działo z moja psinką ;(
Nie mam też nikogo komu mogłabym ją podrzucać do opieki :(

Od czasu choroby suczka stała się też aspołeczna - pewnie przez to, że nie mogła się bawić z innymi psami i unikalismy takich spotkań. Teraz każde takie spotkanie kończy się pokazywaniem zębów. Nie ma też opcji, żeby wpuściła innego psa do nas do domu - nigdy wczesniej nie było u niej takich zachowań.
Mamy więc cały szereg problemów i zapętlamy się w nich coraz bardziej.

Zdaje sobie sprawę, że nasz przypadek jest wyjątkowo trudny,ale może ktoś miał z czymś podobnym do czynienia?albo może dostrzeże u nas jakiś kardynalny błąd, który jakoś rujnuje nam wszystko?

Póki jestem w domu to będę ćwiczyć do upadłego byle jej w tym wszystkim pomóc.

Link to comment
Share on other sites

Z Gdańska.

Dodam jeszcze, że konsultowałam się z behawiorystą współpracującym ze stowarzyszeniem, które pomagało nam w zbiórce funduszy na ostatnią operację. Właśnie on zasugerował mi trening klatkowy.

Odnosząc się jeszcze do psów z lękiem, to u nas nie występuje śledzenie nas. Mogę się zamknąć w łazience i psa to nie rusza. Magiczne są drzwi wejściowe. Zastanawiałam się nawet czy nie spróbować zamykania jej w łazience, bo może inne pomieszczenie pomogłoby by jej w tym lęku. Tylko nie ma tam okien i jest bardzo ciasno. Ponadto bardzo ślisko i mam obawy czy nie zrobiłaby sobie krzywdy w zoperowaną łapę próbując się wydostać z łazienki :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...