Jump to content
Dogomania

Zawody w Trojmiescie???


Abi

Recommended Posts

Hmm, nie byles w Spocie i nie wiesz jak to wygladało. Meta była w dziwnym miejscu zeby dojsc do mety trzeba był wejsc pod gorke i minac zakret!!!!! Stalam z psem prawidlowo i nie przeszkadzalam bignacym psom!!! ani one mnie nie widziały ani ja ich, do tego nie wiem czy wiesz w skandynawce starty sa co pare minut i przewaznie zawodnicy przybiegaja pojedynczo, tak to fakt , chciałam stanac na wprost biegnacego mojego psa, bo wiedzialam ze jak moj pies zobaczy mnie z shapem bedzie biegl szybko, ale nie martw sie nie doszlam bo byly tam tabun ludzi z psami i stalam zboczku ( nie na mecie, nie przed nia, nie na niej, wiec nie interpretuj tego i nie czepiaj sie ok?? )

Nie weszlam pod gorke, nie doszlam do sedziego, do lini mety, stalam daleko!!!!!! Ale moge to nazwac, ze czekałam na mecie na psa!!!

DO TEGO ZAZNACZE PONOWNIE CO ROBIŁ TAM SHAPALI:

Wziałam go na zawody, bo była szansa, ze pani wet dopusci go do startu i organizatorzy poprzedniego dnia poradzili zeby go wziać,ponieważ wygląda dosc rośle, a mi zależało żeby wystartował.

EWA

Myslalam ze husky zanim atakuja warcza na siebie daja jakies znaki, tak czytała w ksiażkach, skaczą na grzbiet lub coś takiego, w kazym razie wynikało z tego, ze dają jakies ostrzezenie. A mój pies ,ani ja ostrzezenia nie dostaliśmy dlatego nazwe to atakiem, a psa agresywnym. Z reszta agresyny pies i pies dominant powinien byc trzymany przez dopowiedzialne osoby, ktore odpowiadaja ze jego zachowanie, a nie chowaja głowe w piasek.

Link to comment
Share on other sites

Byłam tam osobiscie, wiem jak było, nie byłam pijana i uwazam siebie za osobe odpowiedzialna, nie tylko za moja osobe. A tutaj nagle dowiaduje sie interpretacji zdarzen i jak ja moglam sie zachowywac, jakbym była niespełna rozumu, ze słaba pamiecie, głuchota i slepota. Wiem co robił moj pies i dokladniej uwazam ze mam doskonała podzielnośc uwagi, tak samo jak wiem ze z moja percepcja wszystko jest ok.

Wiec moge powiedziec, ze nietrzymalam psa luzem a on sobie nie skakal na prawo i lewo po glowach innych ludzi i psow, co za tym idzie nie prowokowal ich.

Aczkolwiek, owszem bawił sie z innymi psami, ale ich wlasciceli znałam i pieski tez, jakby ktos sie czepial napisze, ze nie przeszkadzly zawodnikom, ani ich psom i prosze nie pytac skad o tym wiem, ze nieprzeszkadzaly , bo bedzie to tendencyjne.

Ponad to dodam, ze nie chodzi mi o jakas litosc, bo psu zostanie tylko blizna, chcialam zwrocic uwage na problem odpowiedzialnosci ludzi a raczej na ich beztroske i nieodpowiedzialnosc.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki ZaHoryzentem!!! Oto mi dokładnie chodziło, ale teraz widzę że faktycznie okrążyłam problem do okoła! Jeszcze raz dzięki! UFFF

Agnieszko widzę że bardzo dotknęło Ciebie to co napisałam, a nie miałam niczego złego na myśli podając te przykłady chciałam tylko nawiązać do tego co napisałaś wcześniej o agresywnym psie. Widzisz dla organizatorów tego rodzaju imprez to jest poważny problem, bo zawsze muszą zakładać że takie sytuacje będą miały miejsce i na pewno zadowolenie jest tym większe jeśli nic się nie stanie. Także słowo 'agresywny' przyczyniło się do dalszej dyskusji i "zasady" jakie powinny być przestrzegane w tego typu miejscach. Bo czasami szkoda że pomimo starań i zabezpieczeń takie sytuacje mogą być zle odebrane.

Myslę że organizatorzy na pewno wyciągną wnioski tylko szkoda że taka sytuacja miała miejsce.

Pozdrawiam Ciebie Agnieszko i życzę szybkiego powrotu do zdrowia Shapaliemu.

Link to comment
Share on other sites

Nie wierze ze to powiem ale: pies to jest pies i już i całkowita odpowiedzialniość za jego zachowanie ponosi właściciel! Jak również za szkody. "Za szkody wyżądzone przez dzieci odpowiadają rodzice"- to dziala ta sama zasada. A odpowiedzialny właściciel to taki, który zna swojego psa, wie ze jezeli zaatakowal raz moze to zrobic drugi, wiec PILNUJE psa i mysli zanim pies coś wymyśli! Podziwiam cie Agnieszko ze zachowalas taki spokoj, ja bym nie potrafila.

Wydaje mi sie tez ze ludzie puszczaja "agresywne" psy luzem, tak jest u mnie bo wiedza ze one sobie "poradza", ale nie mysla ile moga komus tym krzywdy wyrzadzic. Luna ma blizne na pysku po takim wlasnie psie. A ja ostatnio patrzylam u weta na panie ktorym piesek zszedl po pogryzieniu przez innego! LUDZIE! TROCHE WYOBRAŹNI! NIE RÓBCIE INNYM KRZYWDY!

Link to comment
Share on other sites

My juz wrócilismy z Trójmiasta. Było super, chociaz zawodników nie za duzo. Za to mróz był taki, że do teraz mnie w kościach łamie, a Domin pieści swoje odmrozone ucho.

Co do pogryzienia, to nie ma tu co roztrząsać, psy sie czasem gryzą, ale ja nie mogę utrzymac moich dwóch szczeniaków, a co dopiero dać dziecku, w dodatku na wyślizganym śniegu w łapę psa zaprzegowego, któru zapewne broni tego dziecka na śmierć i zycie i ciągnie je tam gdzie chce. Druga sprawa to ponoszenie konsenwencji za takie postepowanie. Dlaczego ma je ponosic Agnieszka, a nie niefrasobliwi właściciele haszczaka? Tym bardziej, że nie było to chyba zaden pies maszerów, tylko po porstu spacerowicz.

Co prawda, nie jestem za tym żeby w ogóle przychodzic na takie zawody z psami "z zewnątrz". A w Sopocie niestety, piesków z miasta, było prawie tyle co startujących. Ludzie jak w amoku snuja się po całej trasie, stoją z nimi przy bandach i najczęściej jeszcze mają pretensje, dlaczego zwraca im się uwagę o odejscie na bok, bo przeciez "ich malamut jest łagodny jak baranek". Nie rozumieją, że często przy w zaprzegu zachowuja się jak stado i jeden gest obcego psa może spowodować tragedię. Jak doprowadzaliśmy na start malamuty naszego kolegi, to omal nie doszło do psier afery, bo niefrasobliwy gapiec stał sobie na starcie z mamutkiem na długiej lince a pies brykał dokoła zaprzegu. Był strasznie obrazony i zdziwiony, jak krzyknełam, żeby zabrał psa, bo już widziałam jak Frodo, lider Arka zaprzegu zbierał sie do "akcji"...

A propos tego, co mówił Szybszy, agresywność na trasie jest równie niebezpieczna. Nie wiem o jakim psie i zawodniku mówisz, ale np. na Kubalonce z powodu agresywnosci haszczaków jacys zawodnicy złozyli protest przeciwko Moskalikowi, ponoc pogryzły dwa zaprzegi na trasie. Nie znam też dokładnie wszystkich psów Mateusza Surówki, ale którys z nich przy wyprzedzaniu w Lublincu pomimo tego, że bvyło dosyc szeroko - rzucał sie też na nasze psy. Ostatnie dwa kilometry Dominik jechał więc parę metrów za nimi. Z kolei na Kubalonce jeden z psów na trasie chapnął nogę AnTu. Szczerze mówiąc ja na pewno wpadłabym w panikę, bo co innego jak pogryza sie dwa pieski na smyczach, a co innego jak biegniesz ty ze stadem i ktoś ze stadem. Puścisz wózek - odjadą, nie puscisz - może dojść do rzeźni...

Szybszy, to dlatego nie jeździcie teraz? Czy to pogryzienie to wczesniej było?

Co do samych zawodów, to rzeczywiście trasa była super. Serpentynki, zjazdy, podjazdy, wszystko w lesie. Sniegu kupa, bandy na trasie i na stake oucie po pas, zarełko super, a psy gnały jak szalone i wcale nie chciały prestac na mecie biec ;-))

Bylismy tez nad zamarznetym morzem ;-)

ps. jeszcze raz Agnieszka dzięki za szczere checi ugoszczenia naszej licznej rodziny ;-)

Link to comment
Share on other sites

Nareszcie ktoś napisał na temat .

Pogryzienie było w ubiegłym sezonie.Wet w Myślęcinku stwierdził że nie trzeba szyć a na zawodach za dwa tygodnie wet przeraził się po obejrzeniu rany .Nie dopuścił psa do startu i zaszył ranę.Mam nauczkę , że nie należy słuchać jednego weta.

Obecnie nie jeździmy gdyż Rajca ma skaleczoną poduszkę i kuleje a nie chcę startować z innym psem.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...