Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Odnośnie mojej histerii- nie dostałam jej przy psie, podczas jego napadu ZAWSZE jestem opanowana, tylko później, nie spowodowało tego same zachowanie Mango tylko moja bezsilność. Właśnie dlatego stworzyłam ten wątek, żeby nie było "później" To znaczy, nie chcę obudzić się z rocznym, agresywnym młodzikiem przy którym wszyscy muszą chodzić na palcach. Dobry pomysł z nagraniem, spróbuję, jednak nie wiem czy zdążę (bo to nie jest tak, że zawsze broni, albo przy określonych zdobyczach pojawia się agresja - jedząc kość zawarczy, ale wtedy zabawą skłaniam go żeby oddał. Część kradzionych rzeczy oddaje bez protestu, część niechętnie ale też wypuści. Na razie (w stosunku do mnie, bo warczy jeszcze na kota) tak na poważnie zdarzyło mu się to 3 razy (samo warczenie ostrzegawcze częściej, ale wtedy np. na łóżku była komenda "zejdź" i już było ok).
Zdaję sobie sprawę, że jestem za niego odpowiedzialna. Dlatego od początku (zgodnie z radami z forum) starałam się z nim pracować. I uwierzcie mi nawet gdyby za te pięć miesięcy mnie pogryzł to nie pojawiłoby się stwierdzenie, że chcę go uśpić/oddać do schronu. Możliwe, że jest za mało konsekwencji, popracuję nad tym.

  • Replies 56
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted

Dodam jeszcze, że kiedy wyciągam mu coś z pyska np. na spacerze, nawet największy smakołyk (taki jak zgniła kość z mięsem) nigdy nie warczy (teraz już nie muszę na szczęście wyciągać, bo opanował na spacerach komendę zostaw).

Posted

I chyba "JEST ZA MAŁO KONSEKWENCJI" jest sednem sprawy. Nie możesz zachęcać psa zabawą w momencie gdy próbuje postawić na swoje (warczy - dostaje prezent w postaci zabawy) to pogłębia to zachowanie. Poczytaj książki na temat psiej psychologii.

Posted

Czytam, czytam :) Zabawa w tym kontekście to zabawa w wymianę-ty oddasz mi kość ja dam ci smakołyka, później znowu dostaniesz kość ale ja ją trzymam i jesz ją tylko z mojej ręki. Tak czy siak skonsultuję się z zoopsychologiem, z psami miałam w życiu kontaktów sporo, także tymi trudnymi (2 lata byłam wolontariuszem w schronie, miałam grzywacza, ale też zajmowałam się psami mojego ojca-jeden dość terytorialny starszy pies na sterydach i młody, który był maltretowany,ma lęki i padaczkę), jednak nigdy nie miałam takiego problemu. Oczywiście będę też ćwiczyć konsekwentne podejście do psa. Dziękuję za rady.

Posted

[quote name='bdom'] Możliwe, że jest za mało konsekwencji, popracuję nad tym.[/QUOTE]
Moim skromnym zdaniem jest " za dużo miłości" poleciłbym Ci książkę "sygnały uspokajające" Turid Rugaas , albo A. Lisowski " mój pierwszy pies" to na początek.
[QUOTE]/.../ Pies w codziennych kontaktach ze swym panem wymaga [B]czytelnych i jasnych zasad zachowania i postępowania[/B], przestrzeganych z "żelazną" konsekwencją i zdecydowaniem. Brak takich zasad i konsekwencji doprowadza do tego, że nasz nowy przyjaciel staje się niepewny, agresywny, zagubiony w otaczającym go świecie, a w konsekwencji niebezpieczny dla otoczenia i własnego opiekuna. [/QUOTE]
[COLOR="blue"][B]Cytat z książki A. Lisowski " mój pierwszy pies" [/B][/COLOR]

PS.
[B]GAJOS[/B] ma fajny podpis :"[COLOR="blue"]To, że nie pozwalam swemu psu na wszystko, nie oznacza, że go ranię, nie szanuję i nie kocham.[/COLOR]"

Pozdrawiam Zbyszek
[url=http://smajliki.ru/smilie-281817159.html][img]http://s2.rimg.info/1acd49ea2470aa45ec574f9ceee4a9e8.gif[/img][/url]

Posted

Sygnały uspokajające już czytałam (zanim trafił do mnie pies starałam się trochę o psach poczytać). Poszukam 'mój pierwszy pies" (chodź mam kilka książek dla "świeżo upieczonych" właścicieli psów i raczej we wszystkich piszą to samo.), z konsekwencją jest u mnie tak, że pies ma kilka rzeczy zakazanych (np. opieranie się łapami o blat) i tego zabraniam mu w każdej sytuacji, nie ma odstępstw od takich zasad. To nie jest tak, że on robi coś złego, a ja się nad nim rozczulam bo jest taki malutki. Nigdy nie dostał jedzenia przy stole, próbował piszczeć i wymuszać to został bezwzględnie wyproszony z pokoju. Wciąż próbuje wymusić coś na piękne oczy, ale już nie piszczy- wie że wtedy wyjazd i mu się nie opłaca.

Posted

A i sama łapię się na błędach (chociaż na pewno nie na wszystkich), tak było np. ze skakaniem przy przywitaniu. Nie mogłam wymagać, żeby nie skakał kiedy nieraz zdażyło mi się go przy tym pogłaskać. Zaczełam go ignorować dopóki się nie uspokoi, i to dało efekty.

Posted

Myślę, że pies próbuje swoich sił tak jak tylko może i trzeba zadziałać stanowczo. Jasne, konkretne granice..
Im więcej zasad - tym pies jest szczęśliwszy (tak, to mało realne w wypadku ludzi ;) ) i czuje sie bardziej potrzebny. Ja często ucze psy takich "głupotek" jak np. siadanie przed każdym napotkanym krawężnikiem i czekanie na zwolnienie z komendy czy "szybkie "waruj" w progu pokoju, kiedy pies chce do niego wejść..
Używaj często prostych komend, typu "siad" i "waruj" - myślę, ze nie zaszkodzi a może coś podziała w pozytywną stronę.
Wspólna "praca" bardzo buduje zaufanie i poprawia relacje.

Posted (edited)

[quote name='bdom'] Zabawa w tym kontekście to zabawa w wymianę-ty oddasz mi kość ja dam ci smakołyka, później znowu dostaniesz kość ale ja ją trzymam i jesz ją tylko z mojej ręki..[/QUOTE]

Tak wyglądałoby to z pozycji człowieka, a że psiak człowiekiem nie jest wygląda to mniej wiecej tak :

Mam coś w pysku, jak mi będzie chciała zabrać nie będę chciał oddać i warknę albo zaatakuję, w zamian za to dostanę smakołyk i pieszczoty ... Czyli TO JEST TO O CO MI CHODZI.

PS. polecam książkę ZAPOMNIANY JĘZYK PSÓW , Jana Fenella.



[quote name='bdom'] Nigdy nie dostał jedzenia przy stole, próbował piszczeć i wymuszać to został bezwzględnie wyproszony z pokoju. Wciąż próbuje wymusić coś na piękne oczy, ale już nie piszczy- wie że wtedy wyjazd i mu się nie opłaca.[/QUOTE]

Moim zdaniem, nie ma nic złego w tym, że jak człowiek SKOŃCZY JEŚĆ to nie odchodząc od stołu da psu kąsek :) Oczywiście, ja robię to w ten sposób, że po zjedzeniu składam sztućce (pies w momencie gdy ja jem jest za mną, ok. metr od stołu, wołam go, każę mu usiąść, położyć się, wstać, dać "siemanko" i dopiero dostaje" . Natomiast gdy ja jem czy któryś z domowników, psiak słyszy "ODEJDŹ OD STOŁU" - i nie ma wyjścia musi odejść - nie ma prawa podejść blisko stołu, czy już nie mówiąc o węszeniu z nosem przy stole. To jest dla niego tak oczywiste, że jak próbuje swoich sił i podchodzi to patrzy się na moją reakcje, czasami spojrzę "SSmańskim wzrokiem" - jak to mówi moja siostra i odchodzi.


Natomiast taka mała wskazówka dla Ciebie, bdom - nie wyganiaj psa z pomieszczenia , za próby wyłudzenia czegoś popiskiwaniem. Bo psiak nie wie o co Ci chodzi. Psiaki wykonują komendy bezwarunkowo , a takie wyganianie psa - wyprowadzanie, "ZA NIC" nic mu nie mówi.
To działa w przypadku ludzi - dzieci. Przeskrobie coś dzieciak, idzie do swojego pokoju przemyśleć swoje zachowanie. W przypadku psów to nic nie daje, a może doprowadzić do niepotrzebnego stresu - bo pies chce być z Tobą a nie może. Może nabawić się przez to lęku separacyjnego w późniejszym etapie życia. Bo teraz taki "wyjazd" trwa nie długo 10-20 min, tak ? Więc zegar biologiczny będzie ustawiony na te 10 czy 20 min a po tych 20 minutach będzie szał.

Edited by GAJOS
Posted

[quote name='GAJOS']Tak wyglądałoby to z pozycji człowieka, a że psiak człowiekiem nie jest wygląda to mniej wiecej tak :

Mam coś w pysku, jak mi będzie chciała zabrać nie będę chciał oddać i warknę albo zaatakuję, w zamian za to dostanę smakołyk i pieszczoty ... Czyli TO JEST TO O CO MI CHODZI.
[/QUOTE]
Rzeczywiście nie spojrzałam na to z tej strony. Czyli jak się w takiej sytuacji zachować- bo przecież jak odejdę to też osiągnie to o co mu chodzi (warczy żebym mu dała spokój, ja zostawiam to co ma w pysku, czyli warczeniem osiągnął cel) a nie chcę też dążyć do konfrontacji i wybuchu.
Z tym wyganianiem to z niego jest mądra bestia-raz wygoniłam i wymuszanie szczekaniem się skończyło. Więc na szczęście nie doszło do wzbudzenia lęku separacyjnego, ale bardzo dziękuję za cenne wskazówki. :) (lęk separacyjny był na początku, pomogła metoda małych kroczków i kong).

Posted

Musisz być po prostu spokojna, w momencie gdy chcesz odebrać mu "zdobycz" nie rób tego gwałtownie, po prostu spróbuj (nie próbuj tylko to zrób) podejdź - jedną ręką go głaszczesz, a drugą łapiesz POWOLI tę zdobycz i ją wyjmujesz, możesz powoli wprowadzać komendę Zostaw, Puść, czy coś takiego. Ja np. stosuje "kszzzyyyy" ( takie Milanowe ) Próbuj robić to jakbyś robiła to setki razy nie układaj sobie scenariusza :) postępuj tak samo jak z zakazem wchodzenia na kanapę - ZERO UCZUĆ :)

Ad. lęku separacyjnego chodziło mi o późniejszy etap życia i na dłuższą mete z wyganianiem psa "za kare" może to skutkować właśnie "ustawieniem zegara biologicznego na określony czas". A taki zegar mają wszystkie psiaki (nie wiem jak z innymi zwięrzętami) ale mój Junior, od zawsze był uczony że o 21:30 wychodzi na ostatni spacer, kupkę i siku, i nawet jak jest ze mną czy z kimś innym na spacerze i np. wrócimy o 21;00 to tak czy siak około 21:30 się zaczyna siadanie w przedpokoju :) Wczoraj na przykład wróciliśmy o 20:40, po intensywnym spacerze, i zabawie z jego "kumplem" pies padł po powrocie do domu, o 21:35 się obudził i z automatu polecial do przedpokoju :) szybkie siku i do domu.

Posted

[quote name='bdom']Czytam, czytam :) Zabawa w tym kontekście to zabawa w wymianę-ty oddasz mi kość ja dam ci smakołyka, później znowu dostaniesz kość ale ja ją trzymam i jesz ją tylko z mojej ręki. Tak czy siak skonsultuję się z zoopsychologiem, z psami miałam w życiu kontaktów sporo, także tymi trudnymi (2 lata byłam wolontariuszem w schronie, miałam grzywacza, ale też zajmowałam się psami mojego ojca-jeden dość terytorialny starszy pies na sterydach i młody, który był maltretowany,ma lęki i padaczkę), jednak nigdy nie miałam takiego problemu. Oczywiście będę też ćwiczyć konsekwentne podejście do psa. Dziękuję za rady.[/QUOTE]
Napiszę to jeszcze raz...
Zupełnie inaczej wygląda sprawa z zajmowaniem się innymi psami ( w schronisku, u ojca) a inaczej wychowanie [B]własnego [/B]szczeniaczka. To naprawdę różnica. Dla tego np. lekarz nie może operować swoich bliskich itp.
Jest różnica z wstępnie ukształtowaną psychiką psa, a wychowywaniem psa od podstaw.
Również ważna jest energia i podejście właściciela do swojego psa.
Powinnaś też popracować nad własną asertywnością .
Wiem, że zalatuje to C.M. ale niestety potwierdza to moje doświadczenie.

Podam Ci przykład: Alfa. (tak wabi się mój pies) biegała na spacerze z pitbulem i CHow-Chow, obydwa psy zrównoważone, ale raczej niezbyt słuchają swoich właścicieli. Roki (pitbul) jest puszczany ze smyczy tylko w samotności, lub z moim psem z racji tego, że nie zawsze przyjdzie na zawołanie. Do dyspozycji łąka około hektara, Psiaki pobiegły w krzaki i długo nie wychodziły :evil_lol:
No moje "delikatne" wrzaśnięcie: DO MNIE! przybiegły wszystkie trzy i przepisowo usiadły wpatrując się we mnie.
Właściciele zrobili oczywiście "wielkie oczy" :crazyeye:
Morał.... wszystkie psy znały komendę (do mnie) , ale właściciele nie potrafili skutecznie jej egzekwować.
Natomiast ja wydając komendę nie zastanawiałem się co zrobią psy, po prostu chciałem, żeby Alfa do mnie wróciła, a to, że "przyprowadziła " kolegów było skutkiem ubocznym :eviltong:
[B] Reasumując [/B]- naprawdę ważna jest energia właściciela przy wychowaniu psa.
Moja starsza córka (13lat) nie jest w stanie poradzić sobie psychicznie z Alfą co skutkuje tym, że niejednokrotnie jest przez psa zwyczajnie "olewana" , natomiast młodsza (5 lat) potrafi komendą "zostaw" odbierać psu zabawki nawet w czasie intensywnej zabawy.

Posted

Co do młodszej to bym sie nie zastanawiała czy Alfa nie wie, że to jest dziecko - odpowiednik szczeniaka - ja od małego byłam takim szczeniaczkiem śp. Kazana, też mogłam robić co chciałam, jeśli chodziło o zabieranie to pies leciał z warczeniem pod stół a ja za nim i mu to zabierałam i nie było ale. Dodatkowo bronił mnie przed obcymi. Nie wiem, czy można to sobie tak tłumaczyć, ale miło mi się żyje w takim przeświadczeniu :P

Posted

blackraven, masz sto procent racji w tym co napisałeś.
Już kiedyś w, którymś z postów pisałem nt. awantury u mnie w domu mojego Juniora, i Husky'im znajomego. W skrócie, przyszedł kolega mojego siostrzeńca, poleciał do michy - OK. Było odpychanie, i to tyle jednak po chwili, znalazły kostkę (prasowaną) i nagle ciach pach, awanturaaaaa jakich mało, w domu panika, siostra wyskoczyła z kuchni z krzykiem "O boże.....!!!!" Ja bez nerwówki (debil) włożyłem ręke między nie, rozdzieliłem, Junior wylądował na boku, i nagle Husky próbował zaatakować jeszcze raz, w ostatniej chwili złapałem go, też wylądował na boku, po jakimś dłuższym czasie, pozwoliłem im leżeć "normalnie" zaczęły się lizać po pyskach i OK. Wziąłem tą kość , położyłem sobie na nodze, i Junior chciał ją wziąć więc syknąłem (Cesarowo Milanowo) i odpuścil, natomiast Husky próbował z 3 razy, dostał lekko (podkreslam lekko) w szyję i dał sobie spokój. Z racji tego, że Husky wychowuje się właściwie sam, bo niestety pierwsze wrażenia minęły już dawno, więc nie umie praktycznie żadnych komend...Psy wróciły do zabawy, zawołałem swojego,bo za mocno się rozbrykał, kazałem mu się połozyc - komenda wykonana, podszedł Husky jemu powiedziałem w ten sam sposób, w jaki mówię do Juniora tj. "Połóż się' - położył się jakby wykonywał to setki razy. Po chwili znowu psy wróciły do zabawy i jak za mocno się nakręciły to korygowałem oba , w zależności ktory przeginał. Na słowo Ej Junior, Junior zmniejszał intensywność zabawy, i było OK. Gdy Husky (Arte) przesadzał to mówiłem to samo, pies automatycznie odskakiwał od Juniora, szedł za mnie i albo kazałem mu się kłaść albo leżec.

Po dłuższej chwili zabawy powiedziałem, właścicelowi zeby skorygowal Arte w ten sam sposób. na jego Ej Arte, pies w ogóle nie zwrócił uwagi, i chłopaczek był w szoku. Od tamtego dnia, jak ten pies mnie widzi, to mało co się nie posika :)

Trzeba po prostu nie myśleć , naszym ludźkim sposobem a odnieść się do "natury' jak to mowi C.M :) i to akurat z jego technik u mnie się sprawdza.

U mnie w domu, reszta domowników uważa że jestem świnią :) Dlaczego? Dlatego, że nie ma zlituj i zawsze pewne zasady muszą być przestrzegane. Czy to się komuś podoba czy nie.

Posted

[quote name='Soko']Co do młodszej to bym sie nie zastanawiała czy Alfa nie wie, że to jest dziecko - odpowiednik szczeniaka - ja od małego byłam takim szczeniaczkiem śp. Kazana, też mogłam robić co chciałam, jeśli chodziło o zabieranie to pies leciał z warczeniem pod stół a ja za nim i mu to zabierałam i nie było ale. Dodatkowo bronił mnie przed obcymi. Nie wiem, czy można to sobie tak tłumaczyć, ale miło mi się żyje w takim przeświadczeniu :P[/QUOTE]

Nie myślałaś nad konsekwencjami , i to było całym Twoim sukcesem :)

Posted

Prawdopodobnie tak, pies już był przed moim urodzeniem, więc mimo że na początku uważał mnie za kota, to potem i ja i on po prostu zrośliśmy się ze sobą ;) był dla mnie rzeczą naturalną i to ze zrobi mi krzywdę nie wchodziło w grę, a też byłam pilnowana by go nie targać, więc nie miał ze mną złych wspomnień ;)

Posted (edited)

[B]Soko[/B] [QUOTE]Co do młodszej to bym sie nie zastanawiała czy Alfa nie wie, że to jest dziecko - odpowiednik szczeniaka[/QUOTE]
Naprawdę umiem rozróżnić traktowanie jak szczeniaka, a słuchanie komend.
Moje psy nie miały prawa traktować moich dzieci jak szczeniaka! ( szczeniaka można skarcić na psi sposób, a w stosunku do dziecka byłoby to niebezpieczne) Natomiast dzieci psów jak zabawkę!.
Chodziło mi raczej o to, że mała wydaje komendę i oczekuje jej wykonania, natomiast starsza zastanawia się co zrobi pies, czy ją usłucha itp.
[B]GAJOS[/B]
Myślę, że na razimy się tą dyskusją miłośnikom "ciumkania" do psa. O ile właściciel traktujący swojego psa "jak własne dziecko" ma yorka lub innego malucha, mogę to tolerować, ale ciumkający właściciel Labradora ( a dużo ich jest) lub wilczura ( celowo nie piszę ON bo chodzi mi o Onkopodobne psy) już mnie przeraża
[IMG]http://i39.tinypic.com/2am7pw.jpg[/IMG]
Na zdjęciach :
Od lewej na spacerze Alfa2 w wieku 4 miesięcy - kontrolowalna
Alfa 1[*] - z szacunkiem do niemowlaka
Alfa2 i zabawy z córką
Alfa2 - komenda "waruj" wydana przez Martynkę
Alfa2 -szczęśliwy pies na łóżku
Alfa2 komenda "siad" - wydana przez Martynkę
Jak widać wychowanie psa to nie tylko "ciumkanie" bądź rygor, to właściwe podejście do zwierzęcia.
Podpis [B]GAJOS[/B]
[B]"To, że nie pozwalam swemu psu na wszystko, nie oznacza, że go ranię, nie szanuję i nie kocham[/B]
w pełni oddaje zdrowy stosunek do psa!

Pozdrawiam Zbyszek
Ps. Alfa 2 ma obecnie rok z nami jest od 23 stycznia 2011

Edited by blackraven
podałem wiek psa
Posted

Umówiłam się na konsultację z behawiorystą, doszłam do wniosku, że rady na forum i praca ok, ale jednak wolę żeby ktoś zobaczył sytuację i ją ocenił. Bo kiedy ją tutaj opisuję to mogę pomejać jakieś szczegóły itd., więc wolę, żeby odpowiednia osoba oceniła moją postawę i zachowanie psa, dała mi dokładne rady jak z nim pracować.
Myślę, że u Mango agresja wynika jak już napisaliście z baraku szacunku i zaufania, behawiorysta doradzi mi jak mam zmienić swoje zachowanie żeby ten szacunek zdobyć. Bardzo dziękuję za wszystkie rady i życzcie mi powodzenia w piątek. :)

Posted

bdom - I prawidłowo, na forum każdy ma inne opcje, inne doświadczenia i co najważniejsze, NIE WIDZI PSA i jego zachowań więc wszyscy możemy sobie gdybać... Więc pozostało tylko życzyć Powodzenia :)

Posted

blackraven, zgadzam się, że się narazimy ale cóż...

Ja po prostu chciałem mieć psa chyba od zawsze, multum lat zastanawiałem się nad wzięciem american staffordshire teriera (Amstaffa). Jednak wcześniej nie byłem na to gotowy (psychicznie) i nie miałem odpowiedniej wiedzy, później doszedłem do wniosku,że chcę rasowego psa na, którego niestety mnie nie stać, więc szukałem, szukałem, szukałem i znalazłem, mieszańca labradora z amstaffem, i go wziąłem...

Miałem już w głowie plan i pomysł jaki on ma być :) Wiedziałem, że jeżeli będę go "ciumkał" to po prostu go zepsuję, i w konsekwencji albo będę go musiał uśpić, lub w najlepszym wypadku oddać. A tego chciałem uniknąć. Dlatego traktuję go jak psa, a nie jak człowieka. Wiadomo, że gdyby coś mu się stało, to bym się chyba zapłakał, ale jest psem i jak pies jest przeze mnie traktowany praktycznie od pierwszego dnia (no może od drugiego, po nieprzespanej nocy - emocje opadły :)


PS. Dla jasności NIE LEJĘ swojego czworonoga, wolę zapobiegać, niż leczyć.

Pozdrawiam.

Posted

Umówiłam się z panią Ciarkowską, [URL]http://www.dogfield.pl/component/option,com_contact/Itemid,3/[/URL]
Mam nadzieję, że pomoże mi się zmienić i naprawić zachowanie Mango. W dodatku odnowiła się kontuzja łapy małego, zamiast chodzić, skacze biedak na trzech łapkach, więc w sobotę czeka nas jeszcze wizyta u chirurga. Wszystko naraz:shake:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...