Jump to content
Dogomania

Holi i spółka! Czyli, jak 5 psów, 3 koty w jednym domu spali. 20.09.2020 r. żegnaj Holusiu :(


Istar19

Recommended Posts

Może powinnam..ale ja od zawsze używałam okularów tylko na lekcjach - potem tylko w pracy (i to nie zawsze) w końcu się wybiorę do okulisty, bo i tak muszę. Powinnam chodzić co roku, ze względu na cukrzyce :]

 

 

ale co mi tam okulary - widzę z bliska całkiem dobrze! Oto spotkanie z Rusałką Admirałem - pewnie już ostatnie w tym roku :(

 

DSC09596.JPG

 

DSC09599.JPG

 

DSC09600.JPG

 

mówi wam cześć :)

DSC09601.JPG

 

DSC09603.JPG

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

:D

DSC09780.JPG

 

Za to Holusia korzystała ze słonka 

DSC09724.JPG

 

Masza z roku na rok coraz bardziej lubi wodę - jeszcze dwa lata temu nie weszłaby sama do wody!

DSC09725.JPG

 

obserwowanie kaczek

DSC09733.JPG

 

o tu, tu widać - Holi ma wcięcie! gdzieś tam schowane pod futrem, ale ma  :megagrin:

DSC09734.JPG

Link to comment
Share on other sites

gdzieś tam pływa mój patyk

DSC09765.JPG

 

tylko jak do niego dojść?

DSC09767.JPG

 

Nie wiem, co się stało, ale Holunia latem przestała pływać i do teraz jej zostało :( Do wody jak najbardziej wejdzie - żadnej kałuży, sadzawce, czy stawie nie odpuści...ale nie pływa, brodzi tylko, a jak patyk odpłynie za daleko od brzegu, to Holi skamli na płyciźnie i marudzi, że nie może się do niego dostać.

Trochę mi jej szkoda. Widzę, że chce płynąć - jak dawniej, ale ma jakąś blokadę...na wiosnę, gdy zrobi się naprawdę ciepło to jej pomogę, znaczy wlezę z nią do stawu i pójdziemy na głębszą wodę razem. Może gdy zobaczy znów, że to nie takie straszne, to będzie pływać jak jeszcze kilka miesięcy temu...

 

 

Chciałam opisać naszą wyprawę przez pół Polski...ale chyba nie mam dla kogo :P

Link to comment
Share on other sites

To może zacznę od tego, że rodzinę Patryka, moje TŻ, znałam jedynie ze zdjęć. Jedynie jego mamę poznałam w lipcu, gdy nas odwiedziła. Troszkę wstyd, że przez tyle lat, nasze relacje były zerowe - powód? około 300-350 km dzielących nas...

300 km to nie aż tak dużo. Pociągiem to 5-6 h (choć z naszą kochaną koleją...)Ale nawet 8 h to nie aż dużo, jakby jechać samemu...ale jak tu wybrać się w drogę, pozostawiając za sobą kota, dwa szczury i dwa psy? No razem jechać się nie da! szczególnie z kotem, który na każde spotkanie z transporterem reaguje wielką serenadą - taką, że pół dzielnicy ją słyszy!

 

Tak więc, Sol musi zostać w domu. Sol nikt nie chce...nawet na jeden dzień, co tu mówić o dwóch, trzech! Jej sława ją wyprzedza...sława złośliwej małpy...Sama w domu na dwie noce nie może zostać bo ochrypnie..a sąsiedzi będą marzyć o głuchocie! Sol jak za długo jest sama, albo rano, gdy chce jeść mokre, a nie suche, wyczynia takie serenady...jak wtedy, gdy próbujemy ją włożyć do transportera. 

Chłopaki...no chłopaki muszą zastać. Ale pod naszą nieobecność, to sobie poradzą, troszkę się im w klatce ponudzi, ale dużo wody i żarcia załatwi sprawę.

Masza...Masia to taka psina, której nie da się nie kochać. Przynajmniej tak wszyscy znajomi i nieznajomi nam mówią. Masze można podrzucać rodzinie - jej w domu jakby nie było, wystarczy jej pełna micha żarcia (albo i ze trzy) plus ciepło i Masza szczęśliwa. Czy za nami tęskni, gdy czasem ją podrzucamy mamie, czy kuzynce? Nie wiemy...często mamy wrażenie, że Masza bardziej cieszy się na widok znajomych psiarzy niż na nasz...

No i Holi..Holi jak Sol, nikt nie chce się zajmować. Co prawda Holusia nie siusia po ciuchach, wycieraczkach i poduszkach, ale jest dosyć nieznośna, gdy ją opuszczam. to nie jest przywiązanie psa do pana..to uzależnienie - i to dwustronne. Holi, gdy ją czasem zostawię w środowisku, które dobrze zna, zachowuje się jak totalny dzikus...szczeka na każdy szmer, wypatruje ciągle mnie przez okno. Potrafi naburczeć, gdy się jej coś nie podoba i ogólnie jest złym psem! No i ciężko mi ja zostawić gdziekolwiek na dłużej...

 

Koniec końców dojrzeliśmy do decyzji - jedziemy w odwiedziny i koniec! Coś się wymyśli...

Planowany wyjazd mój i mamy piątek 9 rano, Patryka, piątek 23. Powrót razem niedziela późny wieczór. Zapowiadał się dłuuugi weekend!

 

Sol i chłopcy zostają w domu. Ta decyzja przyszła nam z trudem - czy będzie do czego wracać? Na szczęście Dorota, moja kuzynka, zgodziła się u nas nocować z soboty na niedziele. tak więc Sol i szczurki, byli sami od 22 w piątek do 17 w sobotę. A potem w niedziele od 12 do 21...czyli w sumie tak, jakbyśmy wyszli do pracy.

 

Psy jadą z nami. 

Niby decyzja rozsądna. W końcu dosyć często jeździmy w góry, więc pociąg dla naszych małpek to nic strasznego...tylko, że jazda w góry trwa 2-3 h..a nie 6. I tu powstał dylemat. Jako, że Patryk z nami od razu nie jechał, to czy z mamą poradzimy sobie z dwoma psami, w tak długą podróż? Czy nie będą się wzajemnie nakręcać? Tak rozmyślając podjęliśmy bardzo trudną decyzję. Masza zostaje z Dorotą. U kuzynki źle jej nie będzie, na noc miała przyjść wraz z nią spać i wszystko miało być ok. Choć serce troszkę płakało nad losem biednej, porzuconej psiny...Wygrał rozsądek. Pierwsza tak długa droga będzie łatwiejsza z tylko jednym psem.

 

Nadszedł czwartek, przeddzień wyjazdu. Czas się popakować. Zastanowić, czy wszystko jest, ile jedzenia zabrać dla Holi, jaki kocyk, by jej twardo tyle godzin nie było itp. Na widok dużego plecaka i pakowania Holi zaczęła chodzić za mną krok w krok - bardziej niż zwykle. Masza patrzyła podejrzanie z budy, chyba wiedziała, że nie jedzie...

 

Piątek. Pobudka o 5.30 rano. Śniadanie, zabranie ostatnich rzeczy. Wyjście z domu o 7. Trzeba było Maszkę zaprowadzić do rodziny, a potem wraz z mamą wyruszyć na dworzec.

Gdy dotarliśmy do mamy szybkim marszem, była 7.30. Do autobusu pozostało około 20 minut. Holi nie odstępowała mnie na krok. Masia wyczyściwszy miski z zuziowego jedzenia poszła drzemać na legowisko. Zuzia również zostawała w domu z rodziną, też ją to mało obeszło...takie psie przywiązanie!

7.50 Zaczęliśmy się zbierać, Holi trzymała się tak blisko, że ciężko było mi ubrać buty...Ostatnie spojrzenie na Maszkę i już trzeba wychodzić. 

 

Autobus...podróż autobusem trwała około 15 minut. Holi usadowiła się przy drzwiach. Lubi oglądać znikający świat zza szkła. Jak zwykle w publicznym środku transportu była grzeczna. Nie skamlała, nie próbowała wysiadać na każdym przystanku, grzecznie siedziała i tylko troszkę przeszkadzała wsiadającym - mały pachołek, jak siedziała tak się nie posunęła!

 

Wysiedliśmy przystanek przed dworcem. Żeby Holmiśka mogła się jeszcze załatwić. Ona do zrobienia siusiu, czy kupki potrzebuje choćby skrawka trawy! O który czasem ciężko w centrum miasta.

Jak zwykle wyjechaliśmy za wcześnie. Spodziewaliśmy się codziennych korków, a tu na złość ich nie było! I do odjazdu pociągu zostało nam około 40 minut...weszliśmy na peron (musiałam Holi wnieść po ruchomych schodach) i czekaliśmy na tym wywiejewie...było po 8 rano i całkiem zimno.

 

Na peronie Holi była niespokojna. Nie potrafiła usiedzieć na zadku, ale nie hałasowała. Kręciła się tylko i rozsiewała się wszędzie! To nic, że w czwartek wyczesałam z niej worek sierści..Koło nas usiadły dwie panie - matka z dorosłą córką. Myślałam, że Holi w swoim zwyczaju oleje obcych, ba! będzie od nich stronić..a ta, co? Podeszła do pań z uśmiechem na pysku tak wielkim, że rasowy pitbul mógłby się schować i zaczęła się ocierać o nogi pań, prosić o głaski i ogólnie zachowywała się jak...normalny, ufny pies! A ja byłam w szoku.

 

Nadeszła godzina 8.55. Przyjechał pociąg! Jako, że miałyśmy wykupione miejsca to wsiadłyśmy do odpowiedniego wagonu (Holuni musiałam troszkę pomóc, biedna boi się wskakiwać do pociągu, gdy pomiędzy nim a peronem wieje dziura). Znalezienie miejsc okazało się troszkę trudniejsze, niż można by myśleć...były tak ponumerowane, że żadnej logiki nikt by w tym nie znalazł...No ale się udało! Położyłam Holusni polarowy kocyk na ziemi, by nie miała tak twardo i rozsiadłam się wygodnie pod oknem, z mamą obok siebie.

 

Pociąg ruszył. Z początku Holi nie potrafiła znaleźć dobrej pozycji do leżenia. Była na wiecznym czuwaniu. Patrzyła czy przypadkiem nigdzie sobie nie idę, albo mama..w końcu musi pilnować stada! Kolejne minuty mijały nam na rozwiązywaniu krzyżówek, czytaniu fb i gadaniu. Holi grzecznie drzemała, podnosząc głowę tylko wtedy, gdy usłyszała szmer papierka od cukierka, czy worka z ciastkami. Licząc, że coś się jej dostanie. 

 

Przez pierwsze dwie godziny był spokój. Trzecia godzina była pełnym przełomem. Holi wstała i chciała wysiadać! W końcu przeważnie podróż trwałą te 2 godziny! Na nic tłumaczenie, że jedziemy dalej..nakręciła się i koniec! Uspokoiła się na kolanach. Patrzyła przez okno na niknący w oddali świat i próbowała się tak położyć by zmieścić..ale mam za małe kolana jak na nią. Po około 20 minutach dałam ją z powrotem na kocyk. Chwilę jeszcze po marudziła i położyła się. 

Kolejne godziny mijały. Mnie już bolał zadek, mama nie dawała mi spać, bo jej się nie chce i się jej nudzi...To dałam jej sudoku na mojej komórce.

Holi mnie obserwowała. Gdy widziała, że się kręcę to i ona się kręciła. Wystarczyło jednak, że położyłam głowę na zagłówku, zamykałam oczy i udawałam, że śpię a Miśka również przysypiała.

Kilka razy ziewała razem ze mną. 

Pod koniec podróży poszłam do toalety...Holi wykonała piękną arie...Gdy wróciłam po 4 minutach, radości nie było końca! 

 

Pociąg nie miał opóźnień. O 15 byliśmy w Poznaniu. 

 

Wyjście z pociągu okazało się kłopotliwe. Znów ta dziura! Jako, że plecak miałam dość ciężki i nie wyobrażałam się skakać z plecakiem z jednej strony, a z psem z drugiej, puściłam mamę przodem, spuściłam Holi na moment ze smyczy, wiedząc, że ta wyskoczy za mamą. Tak też się stało. Wyszłam zaraz za nimi z zamiarem złapania od razu Miśki, tylko ta wyskoczywszy z pociągu, obiegła mamę dookoła i zaczęła mnie szukać. Nie widziała niestety jak wychodzę, a akurat zasłonił mnie jakiś pan! W momencie widziałam jak Holi spanikowała i próbowała z powrotem wskoczyć  do pociągu...Dopiero mój podniesiony głos - HOLI tu jestem ślepaku!, sprawił, że mnie pies zauważył.

Dalej obyło się bez niespodzianek.

Szybko znalazłyśmy niewielką połać trawy, gdzie Holi mogła zrobić siusiu. 

 

Do kolejnego pociągu, który miał nas zabrać do środy Wielkopolskiej miałyśmy około 15 minut. Gdy dotarłyśmy na peron, pociąg już stał. Wsiadłyśmy bez problemu do ostatniego wagonu. Był to wagon "towarowy", prawie pusty nie licząc 4 siedzeń i dwóch bocznych ławeczek. Usiadłyśmy na takiej ławeczce, plecak położyłam na ziemi, a torebkę na ławce. Podróż miała trwać już tylko 30 minut.

Holusia zadziwiła pozostałych pasażerów. Nagle zaczęła interesować się moją torebką, sama wyjęła sobie moją butelkę z piciem i próbowała odgryź korek...to się jej spytałam czy chce pić, a ta omal nie wskoczyła mi na kolana. To wyjęłam z plecaka jej bidon, nalałam wody. Napiła się. Następnie myślę - no to mam spokój..a gdzie tam! Teraz z kolei przyszedł czas na jedzenie! Zaczęła mi grzebać w plecaku, w kieszeni gdzie stało pudełko z suchą karmą. Dostała...dopiero jak się najadła, szczęśliwa położyła się i czekała aż będziemy wysiadać.

Kto ją nauczył tego dopominania się o swoje i grzebania mi w rzeczach? Nie wiem...wiem, że psinę mam bystrą, która nie da o sobie i swoich potrzebach zapomnieć!

10269490_745838432155814_529982307205725

 

W środzie byliśmy przed 16. Ale to jeszcze nie był koniec podróży...czekała nas jeszcze jazda samochodem do Jarosławca...a najpierw na granicę Środy do siostry Patryka. 

To było ciężkie przedpołudnie i popołudnie dla Holi..i wciąż trwało!

 

Ale o tym co działo się przed domem Kasi (siostry Patryka), jak Holi przeżyła spotkanie z dwu i pół letnią dziewczynką oraz sobotnią podróż samochodem do babci na wieś napiszę, kiedy indziej ;)

 

teraz czas na spacer :D

 

Link to comment
Share on other sites

Zdjęcia cudowne - aż zatęskniłam za latem ;)

A fotkę z podróży widziałam jakiś czas temu i intrygowała mnie historia, w końcu moja ciekawość została zaspokojona. Podróż brzmiała naprawdę jak jedna, wielka podróż! czekam na wiecej :D

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Pisać więcej będę w jakiś wolny dzień ;)

 

dziś tylko wyrażę swój zachwyt związany z faktem , że przyszła zima! Śnieg pada od wczoraj! I mam nadzieje, że utrzyma się choć tydzień ;)

DSC01342.JPG

 

Nagle świat wydaje się jakiś taki bardziej...jak za starych dobrych lat i problemy są jakieś mniejsze...i stres w pracy jakiś inny..no bo spadł śnieg, bo już nie jest szaro i ponuro!

DSC01343.JPG

 

Do tego dochodzi wielka radość psa - niczym dziecka, które widzi śnieg i rozdziawia mu się buzia i już leci po sanki do garażu...tak Holi reaguje na biały puch, jakby nagle ubywało jej lat i powagi!

DSC01345.JPG

 

i ta obserwacja, jeszcze cicha, spokojna, choć krew już buzuje, choć serce woła...ŚNIEG ŚNIEG ŚNIEEEEEŻKi

DSC01346.JPG

 

noo...czekam...myśli, że jeszcze nie wiemy, że nas zaskoczy jak zacznie swoje hauuauuuu

DSC01347.JPG 

Link to comment
Share on other sites

a potem zaczyna się zabawa..czyli łapanie śniegu

DSC01352.JPG

 

DSC01353.JPG

 

noooo, co jest ? gdzie śnieg?

DSC01354.JPG

 

I już cała dzielnica wie, że śnieg jest, a Holi wyszła na spacer !

DSC01355.JPG

 

Ale w końcu to pies..trzeba czasem pozwolić jej poszczekać ;)

 

Tymczasem Masza nie do końca zadowolona jest ze śniegu...no bo w łapki jakoś zimno

DSC01358.JPG

Link to comment
Share on other sites

pod górę niby trochę gorzej, ale ona jest jak niedźwiedź! Ciężki zad w dół zawadza, za to pod górę już nic nie powoduje utraty równowagi ;)

DSC01378.JPG

 

DSC01379.JPG

 

Masza nie rozumie całej teorii śnieżkowej..no bo jak łapać coś, co spadając rozbija się w pył?

DSC01383.JPG

 

Ale zawsze można złapać za Holi! trzeba tylko odpowiednio się ustawić

DSC01384.JPG

 

DSC01385.JPG

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...