Jump to content
Dogomania

dorobella

Members
  • Posts

    5536
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by dorobella

  1. Nie wiem co to było. On ma nawracające zatwardzenia. Nie chciał jeść saszetek ostatnio. Nie wiem. Co ma być to będzie. Kiedyś wydawało mi się, ze lepiej jak zwierzak odejdzie sam np. we śnie i wtedy nie muszę go usypiać. Jednakże im dłużej o tym myślę, to nie jestem w stanie wymyślić co jest lepsze. Więc będzie to, co musi być, innego wyjścia nie ma. Jeże przychodzą na wyżerkę. Mam wyrzuty sumienia, że tak mało jedzenia im zostawiam, bo nic nie zostaje. Delikwenci czekają na poprawę pogody, dwójka przysypia. Rana się goi, ale trochę minie nim odrosną kolce i go wypuszczę.
  2. Asiu będę wredna. Dobrze, że Misio zginął na miejscu, a nie leżał na poboczu sparaliżowany, czekający na śmierć. agat21 najważniejsze, żeby nie bolało. Mój 15 letni Bazyl dzisiaj zwymiotował, a potem go zgięło w pół, nie panował nad tylnymi łapami, zaczął robić kupę.... To nie był luźny stolec. Potem już nie miał siły. Dostał mega dawkę no-spy forte. Wieczorem przeszedł pozytywnie test szynki, czyli zjadł plasterek. Rusza się powoli, ale jest słaby. Chciałabym, żeby dociągnął do swoich 15 urodzin, które ma w czerwcu. Na razie go obserwuję, ale się nie nastawiam. Zastanawiałam się nawet jakby sobie radził sparaliżowany, czy byłby szczęśliwy.
  3. He he... jeże mam cztery. Dwa mam w domu, dwa w nie mojej altanie. Plus te co dokarmiam na dworze, a o bezdomnych kotach nie wspomnę, o ptakach na dworze też, a jedzą więcej karmy niż w zimie. Jak się ogarnę to może wystawię fanty. Najpierw muszę pozbierać kręgosłup do kupy. Rehabilitację mam mieć w styczniu. Muszę się sama zrehabilitować. Może za dwa tygodnie uda się je wypuścić, a trzeba odrobaczyć, zabezpieczyć przed pasożytami. Temu z raną i temu, który trafił do mnie na początku stycznia muszę kupić vetoskin, żeby poprawić im okrywę włosową. I modlić się, żeby nie trafił do mnie kolejny w potrzebie.
  4. Taaa, tymczasy mogą zarżnąć człowieka finansowo. Na razie nie mam głowy do bazarów. Ogarniam jeże, bo może chociaż dwa/trzy uda się wypuścić w ciągu dwóch tygodni. Ten z raną musi trochę poczekać. Tymczasowi powinnam wyczyścić zęby i usunąć nadziąślaka, parę zębów pewnie jest do usunięcia. Jakieś fanty na bazar mam, ale muszę się ogarnąć. Na razie muszę zabrać się za własne zdrowie. Rana Tetrisa wyglądała na stara, część igieł.... zgniła w środku. Jeż też już gnił. Zgon w męczarniach był kwestią czasu. Dobrze, że nie było much, bo pewnie jeszcze larwy much zjadałyby go żywcem. I na szczęście miałam w domu antybiotyk i od razu dostał zastrzyk. Oczyszczanie rany było najgorsze. I na drugi dzień do Kasi. Mam nadzieję, że się boroki pozbierają.
  5. Myślę, że widać różnicę. Tu rana po częściowym oczyszczeniu z martwicy, zgniłe tkanki, igły. Tu po zastosowanym leczeniu. Zdjęcie z dzisiaj. Przytył z 384 do 508. Tak, Tetris pojawił się przy mojej klatce, w biały dzień. Mam jeszcze Przecinka, którego imię jest od jego chudości. Słabo przybiera na wadze, ale żyje. Niestety wychudzone biedaki, które nie znajdą pokarmu mają nikle szanse. Jeże, które dokarmiam na ogródku działkowym są zaokrąglone. Mam nadzieję, że najgorsze za nimi. I szybko uda się je postawić na nogi i wypuścić.
  6. Jeż jest w trakcie leczenia, cały czas dostaje leki, do tego ma pasożyty, ale najpierw rana. Przyznaje, że nie dawałam mu szans. Wychudzenie i głęboka rana z martwicą. Leczenie potrwa. Byłam z nim u Kasi w czwartek i twoja mama też miała być, a znalazłam go pod klatką w środę. Minął tydzień.
  7. Ja wam pokaże Tetrisa 384 gramy w momencie znalezienia, jeż został pogryziony, być może przez psa. Rana zasklepiona, pod spodem martwica. Teraz jest trudny okres dla zwierząt. Większość ludzi przestała karmić ptaki jak zrobiło się ciepło. A nie ma jeszcze nowego pokarmu. Wiele z nich nie przeżyje. Jeże wybudzone z hibernacji również mają problem z pożywieniem. Bezdomne koty i psy też nie mają lekko :(
  8. Nie da się wszystkiego przewidzieć, może by żył, a może nie. Mozę twoje kombinowanie z kratą niczego by nie zmieniło. Miałam jakieś 6 lat, gdy kot sąsiadki przeprowadził się do nas, bo ona zamykała go w piwnicy ze szczurami. Pewno wieczoru nie wrócił. Nie było go też o 23. Ani rano. Chodziłyśmy, szukałyśmy. Pewnego ranka powiedziałam mamie, że już nie będę płakać za Burkiem, bo on nie wróci, bo nie żyje. Moi kuzyni znaleźli go w lutym, były roztopy. Ktoś go powiesił na płocie z siatki. Wokół głowy miał drut. Szukałyśmy tam wiele razy, wcześniej go tam nie było. Burek nie przypominał kota zaginionego w listopadzie. Widok był straszny. Pamiętam jakby to było wczoraj. Nie wiem komu się naraził i jak długo ów ktoś na niego polował. Miał u nas dach nad głową, pełną miskę i głaski. Nikt nie zamykał go w piwnicy, żeby żywił się szczurami. Sąsiadka mnie raz w tej piwnicy zamknęła. Koszmar. Misiu miał u was dom i był szczęśliwy. Przytulam
  9. Nie znaleźli, czy nie szukali. Jest na dogo wątek o zaginionym psie Bono, który trafił do Miedar, ale chipa nikt nie raczył sprawdzić, rodowodowy bokser. Oczywiście, że masz prawo do psów, jeśli jesteś w stanie to udowodnić. zgłoś sprawę na policję. Masz trzy lata na odzyskanie swojej rzeczy, bo pies jest w prawie traktowany jako rzecz ruchoma. Tu masz opis przypadku, co prawda piesek należał do radnego, ale policja stanęła na wysokości zadania http://wyborcza.pl/1,76842,9799763,Pies_Pimpek_jak_dzialacz_opozycji_za_komuny.html http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35610,9813078,Zabrali_Pimpka_sila__Brawurowa_akcja_policji.html Możesz też napisać do gazet, powiadomić prokuraturę rejonową w Tarnowskich Góach, gdzie toczy się postępowanie w sprawie znęcania się nad zwierzętami. Jeśli nie zrobisz dymu, nie zainteresujesz jak największej liczby ludzi- może być ciężko. Tu masz link do artykuły http://wstaw.org/m/2013/02/18/Scan0001.jpg Kolejny link http://www.serwisprawa.pl/porady_prawne,28,354,postepowanie-windykacyjne-w-sprawie-wydania-psa http://www.collie.drlucy.pl/index.php?topic=287.0;wap2 Prawo stoi po twojej stronie, ale musisz je wyegzekwować. link do wątku na dogo http://www.dogomania.com/forum/topic/119548-bono-wr%C3%B3ci%C5%82-do-domu/page-9 Powiadomiłabym też gminę, że schronisko nie sprawdza czipów.
  10. Odpoczynek może się przesunąć w czasie. Mam jeszcze 15 letniego kota z problemami. W grudniu był poddany narkozie, nie było wesoło, dwa antybiotyki, zanoszenie kota do kuwety, karmienie ręczne. I psa na tymczasie, który też ma problemy.
  11. Dzisiaj mijają dwa lata jak odeszła Casia. W listopadzie minie rok jak nie ma Merlina. Nie muszę dolewać tak często wody, nie wydaje ponad 100 zł miesięcznie na sam żwirek dla Merlina. Bazyl ma 15 lat i coraz bliżej do TM. W grudniu był poddany narkozie i jeszcze się nie pozbierał. Został mi jeszcze pies na tymczasie. Jak mi kiedyś puszczą nerwy to go uduszę ;) Zmęczona już jestem praniem dywanów, pościeli, kołder, poduszek, wersalek. Wychodzeniem co 4 godziny. Jego wyciem, karmami specjalistycznymi i całą resztą. Leczeniem zwierzaków. Za dużo chorych w jednym czasie. Jeże... wypuszczę na wiosnę dwa, które wyleczyłam. Jeden trafił do mnie 5 stycznia w stanie skrajnego wychudzenia z wagą 555 gram, skóra i kości. Doszedł do wagi 1060 gram i hibernuje. Muszę sobie zrobić przerwę od zwierzaków, jeży też. Tym bardziej, że teraz nie będę miała, gdzie ich trzymać. Będę im odmawiać pomocy. Głową muru nie przebiję. Nie da się uratować wszystkich zwierząt.
  12. Merlin załatwił dużo kwiatków. Najgorzej jak nasikał na dywan, bluzę na fotelu, czy pościel na łóżku i przesiąkło. Wiele razy myślałam, że następnym razem zamorduję nicponia. Ostatnio tymczas leży na poduszce i trzęsie się jak galareta. Zlał się pod siebie, poduszka mokra, wersalka mokra. Pies mokry. Wyprałam. Psa też. Można się naprawdę wq.... tymczasy mnie wyleczyły z chęci posiadania zwierząt. Nie liczę strat po Merlinie, psie. Też mam przesyt :(
  13. Koty, bo ja wiem o dwóch, przeszkadzają panu obok. To są dzikie koty, które podchodzą na niewielką odległość... bo mam żarcie. Nie mają ochoty się zaprzyjaźniać i może to lepiej dla nich. Jak ktoś będzie chciał je otruć- otruje. Czarny ma jajka, a bure to nie wiem jakiej jest płci. Przynajmniej nie są chude. Bury je nawet słoninę. Czarnego widuję od co najmniej pięciu lat. Jakieś dwa lata temu ktoś musiał mu spuścić manto, bo ledwo się ruszał. Dokarmiałam go wtedy. BDT to utopia. Niestety. A jeszcze jak ci się trafi chory,nieadopcyjny zwierzak, przechlapane. Nie miałam prawie rok pralki, a trzeba było prać po tymczasach. Musiałam wymienić kołdry i poduszki. O meblach nie wspomnę. Został mi ostatni tymczas. Właśnie suszę kołdrę i poduszki. Wersalka częściowo mokra. Masz podobnie :( I myślę sobie, że kto ma miękkie serce musi mieć twardą d.....
  14. Biedny Merlin sikał do kuwety, ale też na pościel, ręczniki, pranie, ubrania. Mocz śmierdział i musiałam kupować benka lawendowego 10 litrowego, starczał na ok. tydzień, ale były miesiące, że żwiru szło więcej. Resztki żwiru z kuwety tak śmierdziały, że nawet Merlin nie chciał do takiej kuwety nasikać. Ponad 100 zł miesięcznie szło na sam żwir. A gdzie reszta :( Masakra, prawda ? Został mi 15 letni kot rezydent, dwa dzikie koty, które dokarmiam na działce. Jeże, które dokarmiam i ptaki. I pies na BDT. BDT to utopia. Ja też mam przesyt zwierząt, szczególnie tych chorych. W listopadzie do jednego bezdomnego kota.... dołączył się drugi. Był tak chudy, że myślałam, że biedak nie przeżyje mrozów. Skleciliśmy nawet budkę. Dzisiaj go zobaczyłam, pędził na wołanie. Bardzo głodny i gruby. Właściwie to go nie poznałam, ale zżerają niesamowite ilości jedzenia. Biedne te wszystkie zwierzaki. Jedne mają więcej szczęścia, a inne mniej.
  15. Musisz go obfocić :) Na razie jest za wcześnie, żeby się cieszyć. Oba jeże maja pasożyty płucne i odrobaczanie potrwa.Fenrir je. Zęby chyba się nie ruszają, ale z racji tego, że gryzie nie mam jak sprawdzić. Sprawdzałam patyczkiem higienicznym i wydaje się, że są okay. Heder jest na antybiotyku. Każdy spadek wagi to problem. Ja bym już chciała, żeby były zdrowe, żeby było ciepło, owady się obudziły i wtedy mogłabym je wypuścić :) Już się nie mogę doczekać. Od czasu jak nie ma Merlina mam wrażenie, że wcześniej nie robiłam nic innego tylko kupowałam żwir. Minęły ponad dwa miesiące. Wcześniej szły u mnie niesamowite ilości żwiru. Teraz został jeden kot i mam porównanie. Też masz takie wrażenie, że ciągle kupujesz pieluchy ?
  16. Asiu zrobiliście wszystko co się dało, a wiele osób pewnie dawno poddałoby się. 5 stycznia trafił do mnie Fenrir, 555 gram, skóra i kości. Gryzący wszystko co popadnie. W nocy były mrozy nawet -11, śnieg. Karmiony po troszku i co trochę. Minęło 17 dni, jeż waży ponad 800 gram. Wygląda już normalnie. Jak kulka ;) Stracił kły i jakieś ząbki. Kły musiała wyciągać weterynarz. Miał też biegunki, problemy ze skórą, robale. Czyszczę mu też zęby. Fotka nie jest wyraźna, ale co tam. Uważam na palce. Mam nadzieję, że mu się udało i wszystko będzie dobrze. Gorzej z Heder, w październiku ważyła 750 gram i spadła do 580. Robale wredne. Walczymy.
  17. Dużo zdrowia w 2015 i szczęścia :)
  18. Spóźnione życzenia wszystkiego dobrego w 2015 :) Co najmniej jeden jeż się obudził, pewnie od wystrzałów. Wymieniłam wodę. Tamta zamarznięta. Mokra karma zamarznięta. Bezdomny kot spał pod choinką... czekając na mnie, aż dotrę z żarciem. Ten był czarny, tamten wczoraj bury. Głodne, zmarznięte. Biedne te zwierzaki :(
  19. Uściślę ;) Kasia Wilk leczyła 11 jeży , które przekazała nam pewna kobieta. Tylko trzy jakiś czas były u mnie, wcześniejsze jeże leczyłam gdzie indziej. Katarzyna Wilk jest polecanym weterynarzem leczącym m.in. płazy i gady. Taką karmę przyniosłam do domu. Jeż troszkę zjadł, ale karma zamarzła na kamień. Woda też. Biedne zwierzaki :(
  20. Asiu dużo zdrowia, szczęścia i pieniędzy,takiego mega farta w życiu :) Byłam dzisiaj zanieść karmę i wodę jeżom. Wczoraj wyrzuciłam na trawę mokrą karmę, bo padało i woda ją zmoczyła. Zobaczyłam "Czarnego". To kot, którego widuję od ok. 4 lat. Bezdomny, dziki. Przeganiany przez ludzi na działkach, bo wyjada jedzenie innym kotom. Kiedyś ledwo chodził, ktoś musiał go pobić. Patrzę, a on zjada mokrą, zimną karmę :( Zmarznięty, zmoknięty. Nawet zareagował na moje "Co ty robisz, nie jedz tego, to jest niedobre". Musiał być bardzo głodny, bo gdy nasypałam mu suchej karmy to zaraz zaczął jeść, dołożyłam mu mokrą, nie odsunął się. Mogłabym go dotknąć, ale po co. Tam nawet nie ma miejsca, żeby mu zostawić jedzenie, żeby nie zmokło. Ponieważ nie udało mi się namierzyć jeża, dostawiłam domek ze styropianu, obok miski odwróconej do góry dnem. Szkoda, że nie mam więcej styropianu :( Tak wyglądał w 2013 U mnie okoliczne ptaszki nie będą głodne, dochodzące jeże i czarny kot. Te Święta Bazyl spędzi z nami.
  21. Jagusiu- Tobie również. Zdrowia, szczęścia, siły, chęci i wiary. A jak jeże?
  22. Minął miesiąc Mam nadzieję, że Merlin jest szczęśliwy z Casią i Kenjim i pozostałymi zwierzakami... Nigdy nie wiem, czy w następne święta będziemy, bo życie jest bardzo kruche. Boże Narodzenie 2012, ostatnie z Casią. Boże Narodzenie 2013 ostatnie z Kenjim i Merlinem. 19 byłam z rezydentem w lecznicy, miał mieć zabieg. To 14,5 letni kot, który bardzo źle zniósł ostatnią narkozę. Zabieg z dzisiaj przesunęliśmy na po świętach. Jesteśmy i nie jesteśmy zarazem – życie jest ciągłą zmianą, jest ciągłym rodzeniem się i śmiercią. Heraklit z Efezu Życzmy sobie, żebyśmy potrafili znaleźć w sobie siłę i mądrość, aby zmierzyć się i przetrwać przemijanie. Zdrowia i szczęścia, pieniędzy, spokoju i pogody ducha :)
  23. Jaguska podałam ci namiar na panią Elę, ona jest z opolskiego, jest opiekunem jeży. Skontaktuj się z nią. Czasami nie wystarczy samo ogrzewanie, trzeba podać leki. To jest Nela. Znalazłam ją w niedzielę 16 września, a w poniedziałek musiałam zawieźć syna do szpitala. Nela ważyła ok.150 gram, leżała na trawniku. Nie miałam większych doświadczeń. Nelkę na początku karmiłam strzykawką, potem tłukłam RC dla kociąt w moździerzu i mieszałam z convem i mlekiem rc dla szczeniąt. Nela nie przybierała na wadze. Byy problemy z utrzymaniem ciepłoty ciała. Mieliśmy z panem G odmienny pogląd, ja nie zamierzałam czekać. Pojechałam do lecznicy po leki i dawałam Nelce zastrzyki. Wypuściłam ją z wagą ok. 900 gram wiosną 2013 roku. Shiro przyniósł mi kolega, jeż ważył 174 gramy, albinos. Miał ponad 100 kleszy, które wyciągałam mu przez pięć dni, tasiemca, capillarie, ropnie. Wyleczyłam i z wagą 618 gram pojechał do Kłodzka. Pan Gara ma przepełnienie, pani Ela też. Większość jeży ma pasożyty wewnętrzne i wewnętrzne. Temu, który umarł życia nie wrócisz, ale może pomożesz innym. Musisz je zatrzymać do wiosny. Ja wszystkie odrobaczam, podaję osłonowo antybiotyki, sterydy, witaminy, probiotyki. Przed hibernacją nie podaje się leków. Trzeba odczekać.
×
×
  • Create New...