Jump to content
Dogomania

dorobella

Members
  • Posts

    5536
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by dorobella

  1. Asiu myślę, że Lusia pewnego dnia sama ci podziękuje, bo wierzę, że się spotkacie. Dałaś jej szansę. Nie wiemy jaki był jej los, ale myślę, że prawdziwy dom miała dopiero u Was. Pomimo dysfunkcji zachowała pogodę ducha. Góra uznała, że ją zabierze i oszczędzi ci konieczności podejmowania decyzji o eutanazji. Myślę, że Lusia podziękuję Ci jeszcze inaczej :) Mój rezydent, który wybiera się od jakiegoś czasu za TM ma mnie dość i gdyby potrafił tupać nogami w ciele 3 latka- pewnie darłby się nienawidzę cię i skończyłoby się rękoczynami. Lusia starała się być jak najmniej kłopotliwa. Niesamowite. Dziękujemy Ci Asiu i Twojej Rodzinie :)
  2. Zguba znaleziona http://forum.gazeta.pl/forum/w,35892,160037995,160037995,5_01_16_ZAGINAL_JACK_RUSSELL_TERIER.html
  3. Lusia odeszła 19, jak Merlin. Tylko Merlina usypiałam w listopadzie. Góra uznała, że dam radę, w końcu, gdy umarł reanimowałam go u to nie raz. Asiu, Lusia jest zdrowa i biega po łące, zjada też mięsko. Nic ją nie boli i jest szczęśliwa. Pomimo niedogodności potrafiła cieszyć się życiem, więc pewnie uznano, że odrobiła swoją lekcję. Trzymaj się kochana, uściski.
  4. Śnił mi się Merlin. Wiedziałam, że nie żyje. Przechowywaliśmy go w nienaruszonym stanie , był szczuplejszy Leżał na gazetach, sztywny i chudy, widać było po nim chorobę Chciałam go przesunąć, ale zauważyłam, że ma zaczepiony pazur o nogi od stołu, to dwie rurki metalowe, a pazur był pomiędzy nimi. I on ożył. Okrążył stół i szedł do mnie. I powiedziałam, że przysięgam, że nie powiem nikomu, że ożył, żeby nie było mediów, telewizji, eksperymentów na nim. I on się uśmiechnął oczami i przyszedł się przytulać. Jeszcze pomyślałam, że trzeba go odkarmić i wziąć do lekarza. Jeszcze czuję dotyk na dłoni. Sen był tak realny, źe przez pierwsze pięć minut wydawało mi się, że on jest blisko.
  5. Merlin przytulał się go jak go nie bolało. Przychodził się przytulić, położyć na cudzym brzuchu. Wolał sapć z moim synem. I jemu go bardzo brakuje. Ja mam w pamięci koniec, taka schiza. Jak go bardzo bolało. Nie dał się dotknąć. Bezsilność :( Ciągłe walki o jego życie, że o kasie nie wspomnę. Reanimacje. Jego miękką sierść. Mam nadzieję, że tam, gdzie jest nic go nie boli. Został mi Bazyl, ma prawie 15 lat i 6 miesięcy. Też walczymy. Przyjdzie taki moment, że będzie bawił się z Merlinem po drugiej stronie. Mam nadzieję, że Merlin czeka tam na niego, z Casią i Kenjim.
  6. Masakra :( Szkoda, że Luśka nie jest pod opieką jakieś fundacji. Merlin nie był, koszty były duże. Bardzo dużo żwirku zużywał, karmy specjalistyczne, leki. Może jakaś dusza wystawiłaby bazar na Luśkę. Ja mam sajgon z kotem, dzisiaj myślałam, że to koniec. Nie robię nawet bazaru dla tymczasa. Wczoraj mi ukradli telefon. Dopiero dzisiaj pożyczyłam inny. Kurcze Asia jakbyś miała pracę to mogłabyś sobie pozwolić na niepełnosprawną tymczaskę, a tak....
  7. Asiu :) Danusia miała na myśli Bla bla car https://www.blablacar.pl/wspolne-przejazdy?comuto_cmkt=PL_ADWORDSBRAND_ALL&gclid=Cj0KEQjw_rytBRDVhZeQrbzn_q0BEiQAjnbSHMW3YAYlW09u3uN5vUccxMOXZWtRyik_553KECU6chkaAjB48P8HAQ
  8. Ja byłam wczoraj wieczorem z tymczasem na echu serca, jestem lżejsza o 120 zł, 20 kosztowało 10 tabletek, gdyby miał je dostawać razem z tymi, które już dostaje to wyjdzie ok. 75 zł na miesiąc za same tabletki. Wada może być genetyczna. Pies ma do tego spłaszczony mostek i musi mieć też RTG klatki,żeby ocenić co ma jeszcze zdeformowane. Najpierw wystawię bazarki na jego długi. Teraz to już straciłam nadzieję, że kiedykolwiek ktokolwiek go zaadoptuje. Tymczasy wyleczyły mnie skutecznie z posiadania zwierząt w tym życiu :( I powinnam mu dać na imię Feler.
  9. Odwiedzam :) Jak mogłam się spodziewać mój ostatni tymczas jest chory na serce, do tego problemy ze struwitami, alergia, sikanie w mieszkaniu, gryzienie i szczekanie. I nadziąślak. To jakaś nieszczelność, zresztą potwierdzają to zapaści, które miał, okresowo fioletowiejący język. Powinnam mu usunąć kamień i nadziąślaka, ale to serce. Blade nigdy nie był daleko na wycieczce. Wczoraj był :) Może na ostatniej, ale był :) Był na Równicy. Wniosłam go. Widział góry, kucyka. Jadł lody ;) Widział targ, wszedł do Wisły. W sumie prawie cały czas niosłam go na rękach, wypił hektolitry wody. Obserwowałam kolor języka. Nie mógł mieć zbyt wielkiego wysiłku. A ja widziałam ludzi bez wyobraźni. Psy bez obroży i smyczy. Zagubiona suczka west w czarnej obroży, obcięta. Właściciela brak. Pseudoowczarek szczekający na Blade'a, który podrapał mi ramię i przedramię. Ostatnio znalazłam dwa jeże, tegoroczne, wysuszone na wiór, wychudzone, odwodnione. Upał daje im w kość. Rozkładam niskie pojemniki z wodą, suchą karmę, żeby zwiększyć ich szansę. Moja podróż do i z Ustronia i Wisły polegała na obserwacji potrąconych istnień :(
  10. Ty się śmiej ;) Bazyliusz potwierdzi, że narkotyki są super i jak się źle czuje to walerianka go ożywia (prawie jak galerianka). Szyneczka ożywia. Przynajmniej na razie. Póki środki działają to wiem, że chłopak jeszcze chce żyć. Pomijam, że ma mnie za wariatkę, która co chwilę sprawdza jego level życia ;)
  11. Mój Bazyl ma dzisiaj 15 lat. Parę dni temu nawet nie myślałam, że uda nam się dociągnąć do dzisiaj. Zastrzyki pomogły. Upały dały nam w d.... Sprawdzanie co chwilę, czy kot jeszcze żyje, masakra. I myślę sobie jakie to głupie ;), bo przecież i tak nie wiem jakiego dnia się urodził, a 9, bo 9 do mnie przyjechał. W książeczce zdrowia napisano tylko czerwiec 2000. Ostatnio mówię do Bazyla- Bazyliusz i Bazylia. Bardziej mu się podoba Bazyliusz, bo wydaje mi się, że Bazyl wie, że bazylia rośnie w doniczce ;) W każdym razie trening czyni mistrza i Bazyl się nauczył odpowiadać "Bazyl żyjesz?"- "Miaaaau". Więc mu tłumaczę, że sprawdzam, czy żyje. Na początek nie wiedział, czemu tak panikuję, ale wydaje mi się, że zorientował się, że jest to dla mnie sprawa najwyższej wagi i jak się wydzieram "Żyjesz?" to on się teraz drze jeszcze bardziej :) Przedtem był za słaby i mrugał tylko oczami. Pewnie myślał "Co ta wariatka znowu ode mnie chce" ;) Jak jest źle to daję mu walerianę na szmatce, narkotyki wpływają na niego pozytywnie ;) i robię mu test szynki, karmię go, jeśli ją je to nie jest źle. Bazyl jest z nami 6 lat i 5 miesięcy.
  12.     Bazyl dużo chorował. I tak się cieszę, że przerwał 6 lat. Miewa problemy z chodzeniem, z kręgosłupem. Różnie jest. Po narkozach zbiera się kilka miesięcy, jest na granicy życia i śmierci. Karma musi być szczelnie zamknięta i mieć zapach, bo inaczej nie zje ;) Trzeba się cieszyć każdym dniem, bo nie wiadomo ile ich zostało.
  13. Ja miałam mądrego kota :) Jak przeprowadziliśmy się do bloku wychodziłyśmy z nim na dwór. Raz zwiał i nie potrafił wrócić. Ogłoszenia były zrywane. Potem się okazało, że kota przygarnęła dziewczyna i straszyła mnie milicja. Stałam czasami pod jej oknami i krzyczałam jego imię. W każdym razie kotu udało się uciec. I szukał nas chodząc od klatki do klatki, od drzwi do drzwi. I znalazł :) Bazyl nie miał lekko. Był czas, że długo karmiłam go ręcznie, bo nie jadł, to były miesiące, może zsumowane dałyby ponad rok. Trzyma się, zobaczymy jak długo.
  14. To ja się dołączę i opowiem o braku kociej miłości. Tylko się najpierw pożalę, że nikt nie chciał jeża bez nogi. Nikogo jego historia z dziurą w brzuchu nie wzruszyła. Bazyl jest u mnie ponad 6 lat, jeśli dożyje to będzie miał w czerwcu 15 lat. Najprawdopodobniej był bity za wchodzenie do łóżka. Przez pierwsze pół roku nikt ze znajomych nie widział kota, bo ukrywał się przed obcymi. Nie reagował na imię, po dwóch tygodniach zorientował się, że Bazyl to on, miał prawie 9 lat.Spał ze mną kilka razy, w nogach. Za każdym razem jak się bał przed Sylwestrem i parę nocy jak był chory i chyba się bał, że umrze. Fajerwerków przestał się bać. Położony na łóżko- uciekał jak poparzony. Bał się też spać na legowiskach, bał się, że dostanie wpier...... Potem zrozumiał, że może. Potrafi przejść przez łóżko, ale woli się na nim nie kłaść. Lęk został. Na starość mizia się więcej ;) W środę jak wróciliśmy do domu leżał na łóżku syna. Na luzie. Ja o mało nie dostałam zawału jak zobaczyłam puste legowisko, bo myślałam, ze go znajdzie :( Lubi jak się go mizia, ale na łóżko nie przyjdzie. Na początku moje dziecko bardzo ubolewało nad tym, że kotek nie chce z nim spać, nie chce się przytulać. Ja ubolewałam, że nie je i trzeba go karmić ręcznie. Czasem noszę go na rękach jak małe dziecko ;) Ostatnio woli być tam, gdzie przebywamy. Nie zostaje sam. Czasem myślę, że boi się śmierci. Wiem, że na swój sposób nas kocha, jest z nami związany. Kiedyś wydawało mi się, że chciałabym, że jakieś zwierzą po prostu odeszło. Może we śnie, może jak wyjdę. Bo ciągle jakieś poddaję eutanazji. Kiedy jednak patrzę jak Bazyl się boi :( to chciałabym go przeprowadzić chociaż do początku Tęczowego Mostu. Potrzymać za łapkę, pogłaskać po głowie, utulić, pocałować. Tam już będą na niego oczekiwać jego przyjaciele.
  15. Minęło pół roku od śmierci Merlina :( Niedawno odszedł dokarmiany bezdomny kocur. Kolejna śmierć. Mój Bazyl już nie ma tyle sił co kiedyś. Jakoś się trzyma.... jeszcze.
  16. dubel dogo szwankuje
  17. Iza, ale przecież pomogłaś mu. Umarł godnie. Weszłam kiedyś na ulicę, żeby zabrać z niej jerzyka. Udało mi się nakarmić go przed śmiercią jajkiem, a potem go zawiozłam do weta, żeby go uśpił, bo nie dało się mu inaczej pomóc. Przynajmniej nie zginął rozjechany przez samochody. Żaden kierowca się nie zatrzymał. Drapieżniki mają swoje ciemne strony. https://www.youtube.com/watch?v=g_-A2JRmZZM
  18. W czwartek uratowałam szpaka. Goniłam kotkę przed klatka, która trzymała szpaka za tułów, ptak miał rozpostarte skrzydła. Biedak się nie ruszał, wyglądał na pogodzonego z losem, jakby stracił nadzieję. Może wyczuł, że chcę go ocalić. Kot się wystraszył człowieka, tupnięcia nogą, ptak zaczął się wyrywać, kotka go wypuściła i ptak odleciał na drzewo. Kotka mieszka dwa bloki dalej, jest wychodząca. Dumna właścicielka cieszy się, że jest taka łowna i wymienia bezbronne ofiary. Nie ma mowy o obroży z dzwoneczkiem. Kiedy byłam dzieckiem to chowałam ptaszki w kartonowych pudełkach-trumnach, były modlitwy i krzyże z patyków i tabliczki na grobach. Przygarnęliśmy wtedy kota, kot w dowód wdzięczności przyniósł sikorkę, oczywiście martwą. Biedak pojęcia nie miał po co ją grzebię w ziemi, wyjąc przy tym w wniebogłosy. W każdym razie wykład na temat zabijania ptaszków poskutkował i nikt nigdy nie widział go goniącego za ptakami, żadnego też nie przyniósł. Jeż potrafi przejść ok. 7 km w nocy. Niektóre nie przeżyją. Niektóre koty zginą potrącone, otrute. Nie da się wszystkiego przewidzieć. Okolica, gdzie została potrącona Lusia- jest spokojna i co, potracił ją samochód. W zeszłym roku na działkach utopiła się mama jeżynka z dwójką jeżątek, bo ktoś wkopał na działkach beczkę , ale nie zabezpieczył. Jeże weszły, ale nie wyszły. Sypią trutkę na ślimaki, wykładają zatrute mięso, żeby pozbyć się sikających na grządki kotów. W zeszłym roku zabrałyśmy 11 jeży w fatalnym stanie. Pani ich nie chciała wypuścić i tak się jakoś nazbierało dużo. Dla każdego wolność ma inny wymiar :)
  19. Gwoli wyjaśnienia :) Jeże są zwierzętami, które powinny żyć na wolności, one cenią sobie wolność i to widać. Nieważne, czy u da się mu żyć na wolności dzień, pięć dni, dwa tygodnie. Przez ten czas będzie wolny. Wypuszczając jeże składam im życzenia, żeby miały szybką śmierć. Niedawno wypuściłam jeża, który trafił do mnie w styczniu, skóra i kości. W kwietniu się posypał, przestał chodzić, nie potrafił utrzymać równowagi. Wyleczyłam i wypuściłam. Teraz mam dwa, jeden miał ranę na grzbiecie, też się posypał i ten bez łapki, który ma dziurę na brzuchu, też się posypał, dusił się. On miał pchły, kleszcze. Leczymy świerzba, grzybicę, pasożyty płucne i tasiemca... i dziurę w brzuchu. Ponieważ nie ma chętnych na przetrzymanie Tetrisa i danie kąta Robocopowi, po zakończonym leczeniu wypuszczę je na wolność. Ja mam szczęście do tymczasów, które chcą mnie pogrążyć finansowo, niszczą rzeczy i jeszcze można się od nich czymś zarazić. Postanowiłam sobie odpocząć od jeży. Od kocich tymczasów odpoczęłam. Mój prawie 15 letni rezydent coraz słabszy. A mój psi tymczasowicz jak mi jeszcze coś zniszczy dostanie wilczy bilet i go osobiście wywalę. 19 maja minie pół roku jak nie żyje Merlin, a 17 kwietnia minął rok jak nie żyje Kenji.
  20. Mój przygarnięty w wieku 9 lat Bazyl był kotem wychodzącym. Ma 15 lat. U mnie nie wychodzi. Nie będzie mu dane pójście gdzieś, na ostatnią drogę. Ma dwa wyjścia, albo umrze w domu, albo uśpię go w lecznicy. Większość zwierząt musiałam poddawać eutanazji. Jak Bazyl biegnie na balkon- zawsze mi się wydaje, że on chce, żeby go wypuścić na ostatnią drogę. Taka schiza. W domach z betonu nie ma wolności.
  21.     Widać różnicę :)
×
×
  • Create New...