Jump to content
Dogomania

AngelsDream

Members
  • Posts

    4810
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by AngelsDream

  1. Niebiosa, widzicie to, grzmicie i nie trafiacie! Psy nie łapią zębami tylko z powodu agresji. Łapią też z powodu frustracji, chęci przytrzymania, powitania, gdy nad sobą nie panują, gdy emocji jest dużo, a wpojone zasady zbyt słabe w stosunku do instynktów. Gdyby psy używały zębów jedynie w złości, to chyba nikt na tym forum nie byłby w jednym kawałku, ale może to moje spostrzeżenie, skrzywione tym, że mam psa rasy, którą długo i cierpliwie trzeba uczyć, że rąk nie można gryźć z całej siły tylko dlatego, że się kogoś kocha i chce się go wylewnie powitać. Moim zdaniem popełniasz następujące błędy: - oczekujesz od dwóch psów o zupełnie różnym usposobieniu identycznych zachowań, które nie wynikają z wychowania lub szkolenia, a właśnie z ich charakterów - faworyzujesz wyraźnie spokojniejszą sukę, gdy być może rozwiązaniem byłoby wyeksponowanie więzi z bardziej żywiołowym i przez to mniej przyjemnym w obcowaniu psem - podświadomie żądasz, by psy wszystkim się dzieliły, a najlepiej, by Meflo dzielił się z Fojbe, on nie ma na to ochoty, Ty nie umiesz tego mądrze zorganizować - zamykasz psa w klatce, znikasz, a potem zabierasz na spacer... Z jednej strony to dobrze, z drugiej - decydują niuanse. Czy nie akcentujesz za mocno swojej nieobecności, czy sama umiesz się wyciszyć, by wyciszyć psa? Panujesz nad emocjami, wymagasz tyle, ile trzeba, a nie cudów i niemożliwego? Na ile spacerów indywidualnych zabierasz oba psy? Ile czasu na tych spacerach to praca z Tobą, a ile bezmyślne bieganie razem? Chciałaś dobrze, wyszło jak zwykle, gdy emocje biorą górę nad rozsądkiem. Jeśli sądzisz, że nie podołasz, znajdź psu dobry, odpowiedzialny dom, nie taki, który odda go po trzech dniach, bo się komuś wydawało, że jak miał psy to wszystko wie i ułoży psa z narowami w jedną dobę. Powodzenia. PS To Twoje psy, zrób z tym postem co uważasz.
  2. [quote name='evl']Aleś niedobra, nie kohaż fsyzstkih piezkuf :shake:[/QUOTE] Tak i moje są dla mnie ważniejsze, straszne, nie? Dodam, że wczoraj w pupę Baaja weszła suczka, zaczęła po nim skakać. Baaj się odkręcił, przywitał, na komendę odszedł, ale Celar już ujadał, bo stał z boku i obcy pies, a on nie może... Uciszyłam go spokojnie, pan nie widział problemu w tym, co zrobił, mimo że Baaj miał opatrunek na łapie i takie 'powitanki' mogły spowodować otwarcie rany. Inna rzecz, że w nocy nie ma się oczu w plecach i nie widać, że ktoś wskakuje Ci na tył, bo pewnie byśmy przyspieszyli, no ale suczeńka koniecznie musiała podejść. Wzdych.
  3. Kiedy rozpisałam tabelki z ćwiczeniami dla naszych psów, zapisałam też podstawową zasadę: ludzi mieć gdzieś. Tylko mniej grzecznie. Mam dość luzem podbiegających psów, które omijają Baaja i rzucają się na Celara. Dość świetnych suczek, które dyndają na Baajowym ogonie, bo to przecież pies i się nie odgryzie. Zwłaszcza na spacerach indywidualnych osiedlowi geniusze mają ze mną ciężko. Z Baajem wprawdzie raczej chadzam łukami, ale z Celarem... No cóż, odgoniłam dziś od niego yorka. I nie, nie dlatego, że był szaleńczo agresywny, ale dlatego, iż podchodził do Celara od tyłu, czego mój pies nie lubi, przysparza mu to dużo stresu, a właściciel yorka nawet go nie próbował wołać. Ocknął się, jak jego pies był otupany i wystraszony i wyleciał do mnie z TAKĄ mordą: - Czemu pani straszy mojego psa?! - Czemu ten pies jest bez smyczy? - Moja odpowiedź. - Mamrotanie Pana o niewiadomej treści. - Nie życzę sobie, żeby cudze psy bez pozwolenia podchodziły do mojego - odparłam spokojnie i odeszłam z psem wpatrzonym we mnie... Pan się oburzył: - A co zje go, czy co? Coś tam się jeszcze produkował, między innymi nieudolnie odwoływał swojego psa. Zrobiłam się mniej histeryczna, dużo spokojniejsza w kontakcie ja - moje psy. Za to cudze przestały mnie w ogóle obchodzić. Nie mam czasu myśleć za kogoś. -
  4. Pies zachowywał się agresywnie wobec mojego, więc miałam inne zmartwienia niż siniak na nodze. Zresztą nodze, którą zasłaniałam swojego Celara. Do takich ludzi nic nie dotrze, bo mają w tyle wszystko wokół.
  5. [quote name='badmasi']A ja mam pytanie. O co chodzi z odwróconymi kolczatkami. Ostatnio coraz częściej spotykam się z psami puszczanymi luzem z kolcami na zewnątrz. Kilka dni temu facet puścił sukę laba do mnie i koleżanki-stałyśmy z czterema psami. Suka nie była przyjaźnie nastawiona, okrążała nas i atakowała. Miała na szyi odróconą kolczatkę. Bardziej niż jej zębów obawiałam się, że kolcami zaczepi którąś z nas lub nasze psy. Czy te kolce są właśnie w tym celu? Czy to czysty przypadek? Generalnie z tą suką są częste utarczki. Zazwyczaj odwołuję psy do siadu na jej widok lecz tym razem podbiegła bardzo blisko i ewidentnie atakowała a właściciel nic sobie z tego nie robił. Z koleżanką poluzowałyśmy smycze, psy się wpieniły a suka odpuściła (chyba się nie spodziewała). Jednak mam szczerze dość tego podbiegania i jeszcze te kolce...Jeszcze niedawno właściciel twierdził, że to młoda suka i chce się bawić (moim zdaniem ma 1,5r) ale jak na mój gust trochę dziwne te zabawy szczególnie, że moja collie psy koleżanki się nie bawią z psami (jeden to staruszek). Szelciak i owszem lubi zabawy z psami ale nie z zębami i kolcami na wierzchu. Na Polach Mokotowskich też widziałam psy luzem z odwróconymi kolcami i to jeszcze puszczane do innych psów oczywiście w celach "zabawowych". Angels Dream-moje psy też nie reagują na kurduple ale zawsze się obawiam, że się to może zmienić...Dzisiaj rozdarty pinczer miniaturowy dziabął mnie w kostkę (całe szczęście miałam dżinsy). Collie pierwszy raz w życiu zareagowała na takie g....o i przydusiła gada, tylko przytrzymała ale...Zazwyczaj na małe ujadacze patrzy się ze zdziwieniem lub udaje, że nie widzi jednak po dzisiejszym zdarzeniu może zmienić nastawienie. Właścicielka pinczera (moja sąsiadka) obiecała, że będzie prowadzać psa na smyczy. Nie wierzę jej, mówi już tak od roku.[/QUOTE] Odwrócone kolczatki są właśnie i dokładnie po to, żeby atakujący biednego pieska agresor nadział się na kolce i zapamiętał lekcję. To, że zwykle taki pies podbiega sam i sam atakuje właściciela nie obchodzi. Co więcej, mi pies nabił siniaka taką odwróconą kolczatką właśnie, ale właściciela nawet nie było na horyzoncie. Ja też czasami się zastanawiam, kiedy któryś z panów moich straci cierpliwość, ale co mogę poradzić? Nie wychowam całego świata, nie odstraszę wszystkich psów, nie spalę wszystkich flexi, etc. Jestem ciekawa, z jakimi wrażeniami wrócę w czwartek z Pola, bo spacer na 'pracę z wilczakiem' może obfitować w mnogość przygód.
  6. Ja chyba zainwestuję w jakieś małe plakaty o treści: Nie używaj flexi, skoro nie umiesz myśleć! Dziś z ręki smycz właścicielce wyrwało coś w stylu pekińczyka, podbiegło do chłopaków (duże - wilczak, mniejsze - kundelek) i zaczęło się witać. Wszystko było bardzo normalnie, bo mój Michał tak trzymał smycz panów, że Celar nie mógł po psie poskakać, a Baaj to wbrew pozorom siła spokoju, ale właścicielka podeszła i uwaga - wzięła pieska na ręce. Co zrobił? Zaczął się rzucać, szczekać i warczeć. Wilczak popatrzył na niego jak na debila, Celar olał, skoro Baaj olał i tyle, ale myślenie boli...
  7. I gdzie jest to słynne dogomiłosierdzie, kiedy jest potrzebne? Czemu bijesz psa? Czemu bijesz psa, kiedy już do Ciebie wrócił? Czemu nie chcesz posłuchać dobrych rad? Psa uciekiniera warto prowadzać w szelkach i obroży na podwójnej smyczy i ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Gdybym miała Twoje podejście, to bym już dawno zeskrobała swoje psy z jezdni.
  8. Widzę jej wpis i go rozumiem, ale nadal nie uważam, żeby nerwy i odmienne poglądy usprawiedliwiały chamstwo, jakie niejednokrotnie można dostrzec na dogomanii - dorośli ludzie powinni nad sobą panować, a jeśli nie umieją, to niech piszą swoje posty w jakimś edytorze i wstawiają po uprzednim przeczytaniu po na przykład godzinie lub dwóch. Jeśli miłość do zwierząt ma zaślepiać, ma powodować niczym nieusprawiedliwione ranienie cudzych uczuć, to ja w takim razie inaczej definiuję kochanie, bo kochać trzeba przede wszystkim rozsądnie i odpowiedzialnie. Mylę się? Nie spodziewałam się kamieniowania, spodziewałam się co najwyżej przytyków, wyciągania z moich wypowiedzi dogodnych fragmentów i ewentualnie napadnięcia mnie w sforze ironii i sarkazmu - tego, o czym pisałam na początku.
  9. A kto powiedział, że prawdy ktoś się boi? Wystarczy tylko to, że jest niewygodna. Nie odniosłaś się ani Ty, ani reszta do ciekawej części - tej, w której napisałam, że na mnie wsiąść się nie da tak jak na Dariannę - bo ona akurat ma tylko psy z rodowodem. Przez moment któraś z Pań tak chętnie dogryzających na temat "kundli z rodowodem" pomyślała, jaki daje obraz ludziom zajmującym się psami do adopcji? Chociaż przez chwilę przeszło komuś przez myśl, że właśnie niby te garstki powodują, iż dogo ma opinię forum dla oszołomów? Bo to te garstki drą się głośno. Czasem aż za głośno. Fundacje się żrą między sobą, o czym zresztą pisałam jakieś dwa lata temu, nie ma jednej myśli przewodniej, a powinna być, bo to wiele ułatwia. Nie ma właściwie pomysłów. Są za to wątki zaczynające się od : potrzebne pieniądze, zbieramy fundusze, etc. A potem wielkie zdziwienie, że nie ma kto pomagać, bo dla ludzi z zewnątrz wygląda to jak jedno wielkie dojenie naiwniaków, nawet jeśli nim nie jest.
  10. Z takiego, że niestety napisałam trochę gorzkiej prawdy, patrząc z odrobinę innej perspektywy. Tak, ja walczyłam o Celara, ja wygrałam i ja się dowiedziałam, że on nie był wart ratowania, bo jest z Emira. Takie jest właśnie dogo - jednostki wśród bagna i hipokryzji. Wśród zarzutów, że kupowanie psa z rodowodem zabiera miejsce psom adopcyjnym. Te wszystkie dobre, fajne odruchy giną w całej powodzi wzajemnego dosrywania sobie po kątach. Ja mam odwagę napisać to, co myślę. Wiele psów ratowanych jest na siłę, wiele dlatego, że ich ratowanie poprawia humor ludziom. Jeszcze więcej ginie w natłoku, chociaż to one dobrze rokują. Jestem za usypianiem psów chorych, agresywnych, a także tych, które przebywają w schronisku latami, nie odnajdując się kompletnie w takich warunkach. Sterylki i usypianie ślepych miotów powinny być obowiązkowe, po prostu. Jak ktoś nie ma serca, to niech się trzyma z daleka, bo tylko szkodzi. Wątek wysyłam na PW.
  11. [quote name='malawaszka']AngelsDream - mega uogólnienie tematu i wrzucenie wszystkich "na dogo" do jednego wora, a nawet na tym wątku widzisz jak różne są zdania :shake: nie widziałam, żeby ktoś tu pisał, że życie to TYLKO szansa na bajkę, a szerszą perspektywą jest sterylizacja, nie mordowanie wszystkich bezdomnych zwierząt - bo to jest tutaj głównym tematem, nie to, że trzeba uśpić psa agresywnego, albo nieuleczalnie chorego czy ślepy miot :shake:[/QUOTE] Do jednego? Wręcz przeciwnie - nie napisałam, że wszyscy i każdy. Ciekawe, że został wyciągnięty tylko fragment mojej wypowiedzi, a resztę pominęłaś, ale doskonale wiem z jakiego powodu. Ja nie twierdzę, że trzeba uśpić każdego psa, ale czasem, gdy widzę, jak ogromne sumy idą na starego psa, który i tak umiera, przypominam sobie Celara, o którego nikt tak heroicznie nie walczył na tym jakże kochającym psy forum.
  12. Miałam się nie odzywać, ale w obecnej sytuacji, jaka ma miejsce na tym wątku, trudno milczeć. Na mnie tak łatwo nie da się wsiąść. Mam psa z rodowodem, którego mogłam rozmnażać - byłam do tego nawet namawiana - nie zrobiłam tego, ale mam też kundelka ze schroniska. Ale zaraz, zaraz - ze złego schroniska, na dogo dowiedziałam się właśnie, że adoptowałam psa z Emira dla sławy, bo przecież tylko dlatego bierze się psy z tej fundacji, prawda? Celar był młodym, przerażonym psiakiem - nikt go nie zauważył, nikt nie dał DT, chociaż ze względu na swój wiek jeszcze jakoś rokował. Jak bardzo, okazało się pod moją opieką. Pies z ogromnym instynktem polowania, który ma jednak taki posłuch, że spokojnie biegały wokół niego szczury. Pies z niesamowitym odwołaniem, w końcu pies z talentem do agility. Może uda się nam ukierunkować jego potencjał. Ten młody pies gniłby w schronisku. A nawet, gdyby ktoś go adoptował, to nie wiadomo, co by z niego wyciągnął, bo to psiak ze skomplikowanym charakterem, dla którego miękkie serce na początku mogło tylko zaszkodzić. Do dziś pamiętam pretensję w oczach ludzi, którzy patrzyli, jak idę z nim po parku, nie pozwalam się cofać, podchodzę z nim do wszystkiego, czego się bał. Ogrom, ogrom pracy. Dziś powoli zbieram owoce. Do czego zmierzam? Do tego, że po pierwsze: - na dogo często skutecznie wywołuje się w ludziach poczucie winy, jeśli nie pomagają - na dogo jest obsesja ratowania psów nierokujących w żaden sposób - na dogo jest tłum osób, które myślą w perspektywie jutra, ale nie widzą tego, co będzie za rok - na dogo nie istnieje coś takiego jak rozmowa - jest zaszczucie sforą ironii i sarkazmu spuszczonych z krótkich łańcuchów pozornej anonimowości Mając pełną świadomość, że Baaj zostałby uśpiony w każdym zagranicznym schronisku, wiedząc, że z polskiego trafiłby co najwyżej do czyjegoś kojca, jeśli miałby szczęście, pilnuję go i popieram usypianie psów nierokujących. I tak jak przyłożyłam rękę do usypiania ślepych szczurów w wielkiej akcji parę lat temu w Warszawie, tak mogę wziąć na siebie odpowiedzialność, ale pod jednym warunkiem, że wszyscy ci oburzeni, wszyscy zaperzeni i tacy pewni faktu, że życie to tylko szansa na bajkę, nie odezwą się ani słowem. I mam pewność, że to nie nastąpi, bo zawsze łatwiej wsiąść na kogoś, kto ma ostre, twarde poglądy, a posłodzić tym od gorzkich żalów, niż dostrzec szerszą perspektywę.
  13. Bardzo dziękujemy, pracujemy dalej. Jeszcze milion rzeczy do zrobienia.
  14. A teraz to już naprawdę rządzimy światem: [url]http://baaj.pinger.pl/m/3361698/32-baaj-sam-w-domu[/url] Dla leniwców, co nie chce się im czytać: [video=youtube;G03oAXZHd3A]http://www.youtube.com/watch?v=G03oAXZHd3A[/video]
  15. Ja chciałam podnieść temat, żeby pocieszyć wszystkich, że da się wypracować sukcesy nawet z psem, który w pewnym momencie przestał rokować na przełom. Nie zrobiliśmy nic nowego, po prostu podeszliśmy od nowa, jak do szczeniaka i nagle bum! Mamy pierwsze, normalne 10 minut.
  16. Z frisbee? Z nim? Mocno wątpię. Mamy nakierowanie na zupełnie inny sport, ale na przeszkodzie stoją finanse. Nie zacznę, póki nie mam pewności, że będzie mnie stać na regularne treningi.
  17. Dziękujemy bardzo, będziemy się mocniej starać. :)
  18. U mnie głównie TŻ utemperował ludzi. No i Baaja się jednak boją. I niech się boją. Ale akurat bardziej mnie. Jak jedna baba próbowała mi psa kopnąć, dostała glanem w stopę... Niestety, część starszych ludzi uważa, że należy im się wszystko. Nam 1,5 roku zajęło pokazanie, że nas należy omijać bardzo wielkim łukiem i najlepiej udawać, że nie istniejemy.
  19. Martens, miałam Ci napisać poprzednim razem, ale dogo nie współpracowało - u nas też najgorzej czepiają się panowie na "emeryturze", nierzadko pijani i chcący sobie udowodnić, co oni nie mogą. Niestety, Baaj czegoś takiego nie toleruje, sierść mu się jeży, stoi grzecznie przy nodze, ale krok za blisko w moim kierunku i od razu jest ostrzegawcze szczeknięcie. Sprzątamy, Baaj nosi kaganiec uzdowy (większość ludzi się nie zna, myśli, że to po prostu kaganiec), to jest czepianie, że się gdzieś idzie. Albo jak dziś, że do kosza obok placu zabaw wyrzucamy włosy psa. Zlikwidowali nam połowę małych koszy na osiedlu. Na drugiej ławce siedzieli ludzie, więc nie mogłam tam go czesać. Na placyku nie było dzieci, Baaj grzecznie siedział, a większość włosów została dokładnie wyrzucona do kosza, ale pan był napruty, musiał się powydzierać. Zwróciłam mu tylko uwagę, żeby nie podchodził, bo rozdrażni psa. Bez wulgaryzmów, bezczelnie chwaląc psy, a on się pultał. Oczywiście chwaliłam tylko wtedy, gdy Baaj patrzył na mnie, etc. Nie lubię utrwalać złych odruchów, nawet jeśli je rozumiem. Pan ma agresywną, małą sukę, którą się rzuca, więc się spotkamy jeszcze na spacerku i mu przypomnę jego wywody. Plac nie jest wygrodzony, nie ma zakazu, etc. Bo to bardziej umownie placyk niż cokolwiek innego. No ale powinnam widać robić jak inni - niech kłaki walają się wszedzie po osiedlu.
  20. [url]http://baaj.pinger.pl/m/3282268/28-baaj-i-ufo[/url] A dla leniwych: [video=youtube;UyAQnIXfGUc]http://www.youtube.com/watch?v=UyAQnIXfGUc[/video] Rządzimy światem. Prawie. ;)
  21. Ja proponuję inną opcję: ignorować, bo takie rzeczy to na forach norma właściwie.
  22. To już chyba wiem, czemu zwinęliśmy się z dogomanii i trzymamy się ogólnie na uboczu.
  23. Podchodząc do sprawy, że się "nie da", "nie uda", "nie ma jak" na pewno niczego pozytywnego się nie uzyska. Zapewniam, że na takich pytaniach odpadnie połowa chętnych. Można w umowie zawrzeć obowiązek kontaktowania się raz na jakiś czas, nadsyłania zdjęć. Ja na przykład nie miałam kontroli ze schroniska, ale fundacja cały czas otrzymuje ode mnie informacje na temat psa, sama wychodzę z inicjatywą.
×
×
  • Create New...