Jump to content
Dogomania

ma_ruda

Members
  • Posts

    1566
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by ma_ruda

  1. [quote name='musiaczek']jak to poddali sie? moze warto zmienic weta nie wyobrazam sobie jak lekarz moze sie poddac wtedy nie pomoze skutecznie zwierzeciu bo spisal go na starty tak to odbieram a zapytam jeszcze czy akupunkture braliscie pod uwage?[/QUOTE] Akupunktura? przyznam, że nie spotkałam się z tym u zwierząt. napisz coś więcej. Zmiana lekarza?Ja mam wrażenie, że sunia "została spisana na straty" już na samym początku po wstępnej diagnozie. była leczona, ale stale słyszałam o rokowaniach. Przez pierwszy miesiąc właściwie nie miała lekarza prowadzącego- pisałam o tym w pierwszym poście. Zmieniłam lecznicę, kiedy pierwszy raz usłyszałam prawie wprost, ze dalsze leczenie nie ma sensu. Znalazłam lekarkę, która podjęła się dalszego leczenia a raczej zapewnienia suni komfortu życia. Zawsze będę jej za to wdzięczna, bo było to w momencie kiedy ja tylko nie miałam odwagi, żeby się poddać. Ta sama lekarka po pierwszej złej morfologii zaproponowała jedynie "ulżenie w cierpieniu". Wróciłam więc do pierwszej lecznicy ale tym razem do lekarza, który jest nr 1 w rankingu krakowskich wet-ów. W czasie ostatniej wizyty zalecił jedynie podawanie dotychczasowych leków. Nie wiem czy jest teraz sens kolejnej zmiany lekarza a nawet gdyby, to nie wiem do kogo byłby sens pójść. Przyznam też, ze straciłam wiarę, że inny lekarz, inne leki mogą coś zmienić. Chociaż staram się o tym nie myśleć, to jednak widzę, że jedynym efektem dotychczasowej terapii jest to,,, że sunia jeszcze żyje. jest tak wyniszczona, że przykro na nią patrzeć- Wychudzona, wyłysiała. Tu nie widać już poprawy. Kiedy zaczynała leczenie była w niezłej formie (zewnętrznej) i w dobrej kondycji. Później z każdym dniem było gorzej- chudła, słabła, traciła sierść. Po tym pierwszym kryzysie i zmianie lekarza a zarazem leczenia trochę się pozbierała- wtedy 'odzyskała" ok.1,5 kg i miała nawet ok. 2 miesiące bez większych sensacji. Te dwa miesiące to był czas bez wizyt u wet-ów; nie było takiej potrzeby. Aż do kontrolnej morfologii.
  2. [quote name='gryf80']co do lactulazy-chyba że miała biegunkę po niej.ale jeśli nie to wątpie.[/QUOTE] Nie miała biegunki; podejrzewałam laktulozę dlatego, że wyobraziłam sobie, że działanie osmotyczne polega na tym, ze ściąga płyn do jelit. W każdym razie na wszelki wypadek odstawiłam laktulozę i podaję nadal wyjściową dawkę encortonu. Jest lepiej ale nie jest dobrze. Znowu lekka "trzęsiawka", przelewanie w brzuchu, brak energii. Lekarze się poddali wiec jestem zdana na własną intuicję i dbać o to, żeby przynajmniej nie szkodzić
  3. Znowu sprawdziło się powiedzenie "nie chwal dnia przed zachodem słońca" . Jest niedobrze:-(. Tym razem nie wiem co jest powodem pogorszenia stanu suni. Może mniejsza dawka encortonu?- wczoraj wieczorem chciałam rozpocząć znowu schodzenie z dawki i zamiast 1 mg dałam 0,5 mg. Drugie podejrzenie- laktuloza, która też wczoraj podałam. Może spowodowała odwodnienie? Mam coraz mniej nadziei.
  4. Bez większych zmian tzn. bez dramatycznych objawów ale niestety też bez widocznej poprawy. Jest wciąż słabiutka. Wprawdzie nieźle poradziła sobie z wczorajszym tropikalnym upałem (nawet w mieszkaniu było nieznośnie duszno) ale dzisiaj jest już chłodniej. Zdobyłam "mądrą książkę", z której wyczytałam, że anemie z niedoboru żelaza są... nieregeneratywne. No i mam mętlik. Tak czy inaczej nadal podaję suni Chelo-ferr i kwas foliowy. Dołączyłam jeszcze Sufrin, który budził moje wątpliwości ale teraz zdecydowałam się zaryzykować. Dieta bez większych zmian. unikam już eksperymentów i wróciłam do cielęciny zamiast wołowiny, która chyba jest dla suni za ciężka.
  5. Za miesiąc minie 6 lat; naprawdę trudno mi uwierzyć, ze to tak dawno. Choroba Fraszki przywołuje wspomnienie tamtego, ostatniego lata Puni. Trochę teraz czuje jakbym przeżywała to jeszcze raz, z ta różnicą, że wtedy nie wiedziałam jeszcze , ze Punia jest poważnie chora. Nie walczyłam o jej życie tak jak teraz walczę o życie Fraszki. Czy to dlatego teraz przechodzę przez to co ominęło mnie 6 lat temu?
  6. Musiaczek, bardzo Ci dziękuję. Takie historie dodają mi siły, której ubywa mi z każdym kryzysem suni. Lekarze mnie tylko dodatkowo dołują. Ja już nawet boję się z nimi rozmawiać.
  7. Fraszka choruje dokładnie 4 miesiące ( a raczej jest leczona, bo choroba prawdopodobnie zaczęła się dużo wcześniej). Lekarze od pierwszego dnia po wynikach "wątrobowych" nie dawali jej szans. I to jest własnie mój problem, ze trudno mi uzyskać rzetelne porady od weterynarzy, którzy już dawno chyba uznali, ze to leczenie nie ma sensu.Na ostatniej wizycie przed pobraniem krwi, lekarz powiedział, że jeżeli nie będzie regeneracji krwinek, to podawanie żelaza jest niecelowe. Nie zrozumiałam tylko czy nie pomoże czy zaszkodzi. Myślałam, że dopytam jak będą wyniki. Ale nie udało mi się dodzwonić do tego lekarza, natomiast tego, który mi podał wyniki nie pytałam o nic bo mam do niego zerowe zaufanie. Z tego co sama czytałam na temat podawania krwi i preparatów krwiotwórczych, to mają one sens wtedy gdy można leczyć przyczynę niedokrwistości. W przeciwnym wypadku efekt jest krótkotrwały. U mojej suni przyczyny nie są znane. Na razie pozostaje mi robić to co w tej chwili możliwe czyli podawać nadal kwas foliowy i żelazo już na zasadzie "co jej nie zabije to ją wzmocni". na razie coś ja wzmocniło, bo dzisiaj jest w coraz lepszej formie a w porównaniu do tego co było wczoraj, nawet w dobrej. Myślę, że wczorajsze załamanie mogło być spowodowane jedzeniem, bo po tym dość nagle źle się poczuła. jadła ryż z surową wołowiną. Może wołowina jest jednak dla niej za ciężka? Dzisiaj jadła już dwa posiłki z kurczakiem i nic się złego nie dzieje Ale..rano zrobiła czarną kupę. Nie pamiętam czy pisałam, ze dotychczas kupy były wzorowe pod względem koloru ale niepokoiło mnie, że po żelazie nie są czarne (co byłoby normalne). Dlatego teraz boję się, ze jeżeli to nie żelazo zmieniło kolor kupy, to jest jakieś krwawienie wewnętrzne.
  8. We wtorek były badane reticulocyty. Wynik wczoraj: "brak regenaracji". Mogłabym znowu próbowac się oszukiwać, ze to błąd laboratoryjny. Niestety Fraszka czuje się źle. Wprawdzie wczoraj było gorzej ale to znaczy tylko, że było bardzo źle. Na razie podaję jej wszystkie dotychczasowe leki, żeby nie czekać biernie na to co będzie dalej. Straciłam nadzieję.
  9. [quote name='musiaczek']erytropoetyna to to samo co aranesp eprex moja sunia dostala ornipural po roku od wykrycia guza guz niestety nadal rosl ale wyniki byly lepsze mam aranesp 50 wazny do konca sierpnia moze akurat bedzie mogla Twoja sunia dostawac po co ma sie zmarnowac z chcecia oddam[/QUOTE] Podawałaś ten aranesp?Ciekawa jestem czy rzeczywiście powoduje takie skutki uboczne a raczej działania niepożądane jak wyczytałam w przypadku erytropoetyny? Jak się go podaje? dożylnie? domięśniowo? We wtorek będę u lekarza i zapytam;
  10. [quote name='musiaczek']sprobuj moze ornipural ja od dziewczyny z dogo kupowalam za 70zl juz z przesylka w warszawie mi kupowala, moge dac na nia namiary, po mojej suni (z guzem watroby przezyla 2 lata)mam na anemie aranesp zapytaj czy by sie przydal to sluze pomoca[/QUOTE] Sunia dostawała ornipural. Być może za późno, bo dopiero po miesiącu leczenia. Prawdę mówiąc nie wydaje mi się, żeby zdziałał cuda; Parametry wątrobowe od czasu ornipuralu utrzymują się mniej więcej na poziomie sprzed tej kuracji. Ale oczywiscie nie wiem jakby było gdyby nie ornipural, więc nikogo nie zniechęcam. O aranesp zapytam wet-a ale jak wyczytałam stosuje się go raczej w chorobach nerek i niektórych schorzeniach onkologicznych? na innym forum ktoś mi polecał chyba podobny lek: erytropoetynę. Obawiam się jednak, że jeżeli przyczyna anemii mojej suni jest złe wchłanianie to żaden lek nie przyniesie długotrwałej poprawy. A ja boje się też, zeby nie narażać jej na dodatkowe cierpienia związane ze skutkami ubocznymi leków. Nawet żelazo budzi moje wątpliwości, chociaż nic nie wskazuje, żeby je źle tolerowała. Może jeszcze za wcześnie na poprawę wyników po 10 dniach kuracji? Ale jednak liczyłam na to, że będę chociaż odrobinę lepsze.
  11. Wczoraj zrobiłam suni kontrolną morfologię. Niestety wyniki nie poprawiły się. Trudno mi w to uwierzyć. Sunia czuje się stosunkowo dobrze. Od 10 dni łyka żelazo. P wet stwierdziła, ze "już nie jest taka bledziutka" jak poprzednio (poprzednio wprawdzie nie mówiła mi, że jest bledziutka no ale może nie chciała mnie martwić).Przypomnę, że p. wet na podstawie ostatniej morfologii sugerowała uśpienie psa Zastanawiam się czy możliwy jest błąd "przedlaboratoryjny"? Poczytałam o hemolizie próbek krwi, która może być spowodowana różnymi czynnikami. Pomijam transport i przechowywanie próbek- zakładam, że odbyło się to prawidłowo). Jednak był problem z pobraniem krwi od suni. Podobno ma cieniutkie żyłki Tym razem wkłucie się udało tylko, że krew schodziła bardzo słabo i udało się jej złapać minimalną ilość (chociaż potem kapała jeszcze na podłogę [IMG]http://www.krakvet.pl/forum/images/smilies/icon_mad.gif[/IMG] ) Ostatnio było podobnie. Poza tym krew była pobierana ok. godz.15.30; sunia była po dwóch posiłkach (ok. 9 rano i ok. 13-ej) i porcji codziennych leków. To chyba nie powinno mieć wpływu na poziom erytrocytów i hemoglobiny ale jednak na wiarygodność całego badania z pewnością tak. Trudno powiedzieć, żeby sunia była teraz wulkanem energii, ale radzi sobie całkiem nieźle, cieszy się na hasło "spacerek", chodzi już troszkę szybciej, wita mnie jak zawsze radośnie, obszczekuje to co uważa za słuszne. A ja boje się wizyt u wet., żeby znowu nie usłyszeć, że "czas ulżyć jej cierpieniu". Od wczoraj ustąpiły nawet drżenia, o których pisałam. Ponieważ niestety miałam znowu "wpadkę dietetyczną" wróciłam do ziemniaka, którym karmiłam sunię w okresie największego kryzysu. Myślę, że tym razem ziemniak okazał się ratunkiem na drżenia (wiążę to z niedoborem potasu).Oczywiście służy teraz jako wypełniacz do jednego posiłku.Zachęcona sukcesem do ziemniaka dołączyłam jeszcze na deser banana. Zrobiłam też przerwę z probiotykiem i laktulozą, które podawałam ostatnio zamiennie. Sunia na razie wypróżnia się regularnie i dość obficie. Ciemny kolor kupek nie budzi mojego niepokoju, bo to pewnie od żelaza, które łyka od 10 dni. Zresztą nie jest tak bardzo ciemny jak sie spodziewałam i raczej to mnie zastanawia.[COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande][/FONT][/COLOR]
  12. [quote name='black_sheep']... Ten mały ma docelowo mieszkać w USA. Czy to możliwe, by takie maleństwo warzące niecałe 2 kg mogło przeżyć lot samolotem? [/QUOTE] Nie wiem czy czeka go szczęśliwe życie:shake:. Gdyby ktoś go narażał na taka podróż po to, żeby wrócił do "ludzia", do którego jest przywiązany i tęskni to może byłoby warto ryzykować. Chociaż ja nie potrafię sobie wyobrazić swojego psa samego w klatce nawet przez kilkanaście minut.
  13. [QUOTE][COLOR=#000000]ruda zapomniałas o cukinii(smażone placuszki z cukinii tanie i dobre no i sycące).moja sucz ostatnio zjadła bez skóry 4 plastry surowej cukinii.myślałam że zaszkodzi jej to ale okazuje sie że nic z tych rzeczy[/COLOR][/QUOTE] Smażone placuszki z cukinia? chętnie:lol: Tym bardziej, że Fraszka nie może jeść smażonego, więc nie będę musiała się nią dzielić:evil_lol: [QUOTE][COLOR=#3E3E3E]raczej bym ostroznie stosowała prep.z żelazem....posprawdzaj sklady w pastach i prep.które dostaje żeby nie przegiąć.[/COLOR][/QUOTE] Wet zapisał Fraszce ascofer. Ale jeszcze zanim przeczytałam w domu, że jest przeciwwskazany w marskości wątroby, kupiłam zamiast ascoferu Chela-Ferr bio-complex (z opakowania: "wysokoprzyswajalne chelatowane żelazo z kwasem foliowym i wit B6, B12, C"). Podaję jedną tabletkę chociaż farmaceutka na podstawie dawki ascoferu napisała, żeby podawać dwie. Na razie też nie podaję dodatkowo tabletki kwasu foliowego (jest też w hepato force podobnie jak witaminy). Dotychczas nie zauważyłam żadnych działań niepożądanych a Fraszka...nic nie mówi. Czuje się średnio ale przynajmniej nie gorzej. Podobno psy na ogół lubią buraki. Może inne lubią ale nie mój pies. Kiedy przez kilka dni była na diecie "zerobiałkowej" udało mi się jej ze dwa razy przemycić ugotowanego na parze buraka. Później kończyło się to tym, że w ogóle rezygnowała z jedzenia czegokolwiek z dodatkiem buraka. Próbowałam z wodą spod gotowanych buraków- brak zainteresowania. No i dzisiaj ostatnia próba ze świeżym sokiem z buraka (z sokowirówki). Najpierw próba: soczek z miski, zakończona jak wyżej. Więc pomyślałam, że nie ma problemu; podam soczek strzykawką. Efekt? podłoga jak po krwawej jatce, moje dłonie jak po krwawym mordzie, Fraszka jak wampir. Nie wiem czy wypiła chociaż krople tego soku. Z burakami poddaję się Ale kuracja ziołami też sprawia mi problem. jak już wspominałam sunia jest wyczulona na wszelkie sproszkowane dodatki. Podaję jej więc zioła w "kanapkach" z bułki i to się sprawdza. Nie byłoby problemu gdyby "kanapki" nie ograniczały ilości ziół (nie mogę jej przekarmiać bułką).
  14. [quote name='gryf80']oj kobieto mam nadzieję że nie pójdziesz z torbami[/QUOTE] E tam, ja roślinożerna jestem a np. kalafior to tylko 2 zł:p, wiec jakoś dam radę.
  15. Byłam dzisiaj u najlepszego znanego mi w moim mieście lek. wet. Za szczęście mogę już uznać, ze udało mi się do niego dostać: czekałam prawie 3 godziny w kolejce i chyba byłam ostatnią osobą z kolejki, której się udało. Drugie szczęście to, że nie zaproponował, żeby "ulżyć suni w cierpieniu":cool3:. Zalecił jednak żelazo i kwas foliowy. W diecie- zmianę mięsa na koninę ,ewentualnie wołowe. Boję się jak zareaguje na te zmiany wątroba Fraszki ale nie mam wyjścia. Na razie gotuję polędwicę wołową, leki kupione. Konina budzi moje opory natury etycznej i jest trudno dostępna. Ale będę próbowała poradzić sobie z jednym i drugim
  16. Dziękuję. Wstrzymałam się dzisiaj z zakupem witamin; jutro wybieram się do wet. i zapytam co radzi. Fraszka dzisiaj nie wyglądała najlepiej. Prawie cały czas miała drżenia, które ustępowały jak była w ruchu. To wygląda tak jakby jej było zimno. Na spacerach próbowała nawet troszkę biegać a w każdym razie przyspieszać. gdyby mogła chociaż powiedzieć co jej dolega... Czuje się wyczerpana tym ciągłym niepokojem i niepewnością czy się nie przyczyniam do jej dolegliwości. czy daję jej za mało czy za dużo mięsa, za mało czy za dużo leków, czy lepiej, żeby chodziła na spacery czy siedziała w domu itd. człowiek w takim stanie byłby w szpitalu stale monitorowany przez specjalistów. Pies nawet gdyby była możliwość hospitalizacji (pewnie zresztą jest) umarłby z tęsknoty i lęku.
  17. Ja niestety nie potrafię nic doradzić ale chciałam dopytać o szczegóły, bo w ramach własnej edukacji internetowej trafiłam na opis choroby Addisona i "dopasowywałam" jej objawy do objawów u mojej chorej suni. Jakie badania robiłaś swojemu pieskowi i na jakiej podstawie została postawiona diagnoza?
  18. [quote name='magdola']... bo u nas na razie zero leków, co by sie nowotwór zbędnie nie pozywial..... To ogólnie jest preparat dla suk w ciąży i karmiacych, więc powinien być kwas foliowy i żelazo ... [/QUOTE] Ja też nie mogę wykluczyć, że dokarmiam nowotwór. Ale chyba nie mam wyjścia.
  19. [quote name='magdola']My braliśmy vita-vet..... Niezły..... U nas pomógł....[/QUOTE] Pomógł na anemię? Calo-pet właśnie mi się kończy, więc nie ma problemu ze zmianą; vita-vet jest chyba nawet tańszy ale jeżeli się nie mylę Calo-pet jest bogatszy w składniki i ma żelazo i kwas foliowy. W Vita-vecie ich chyba nie ma? Prostuję. Chyba mylę preparaty; cały czas myślałam, że chodzi o vita-pet. Vita-vet ma żelazo.
  20. [quote name='gryf80']zmień jej może na vita pet jeśli lubi witaminby w formie pasty.[/QUOTE] Udało mi się skontaktować z p. wet. też doradziła vita pet. Zmienię ale dopiero w poniedziałek, bo dzisiaj nigdzie nie zdobędę. Pytałam o żelazo- tak jak myślałam raczej nie. Kwas foliowy można. Już po rozmowie z wet poszukałam w google preparaty z żelazem. Jest kilka, które maja byc bezpieczne dla ludzi. Ale czy dla zwierząt? w dodatku z chorą watrobą? (np. aciferol, biofer)
  21. Tak, diagnoza anemii jest na podstawie morfologii. Przed pobraniem krwi Fraszka była badana. Pani dr nie wspomniała, że podejrzewa anemię. To były badania kontrolne. Podczas wizyty rozmawiałyśmy o tym dlaczego nie ma poprawy w stanie sierści. W uproszczeniu: organizm wykorzystuje swoje skromne zasoby na inne potrzeby. Domyślam się, że dotyczy to też krwi. Erytrocyty 2,80(5,5-8) Hemoglobina 3,66 (7,45-11,17) Hematokryt 0,19 (0,37-0,55) MCV 67 (60-77) MCHC 19,6 (19,8-22,3) płytki krwi 436 (200-580) anizocytoza,poikilicytoza,oligochromia- wszystko "dość znaczna"; polichromazja-nieznaczna Leukocyty: 11,20 (6,0-12); w obrazie krwinek białych wysokie segmentowate i pałeczkowate Bilirubina wysoka (1,7 przy normie 0,3-0,9) ale znacznie niższa niż ostatnio (było 4,5) Poprzednia morfologia była prawie w normie; chyba podawałam wyniki kilka postów wyżej. Fraszka kończy drugą tubkę Calo-Pet (dawałam jej niewielkie ilości, żeby nie przedobrzyć), witaminy ma też w hepato force ale to dopiero od ok.2 tygodni. Możliwe, że czasem dostawała wit.B w kroplówkach ale jeżeli to sporadycznie i dawno temu.
  22. Mam kolejny problem i nawet już nie mam siły żeby pisać o szczegółach. W skrócie: Fraszka ma poważną anemię, pani wet sugerowała eutanazję. Po ochłodzeniu sunia czuje się nieco lepiej ale nie tak dobrze jak oczekiwałam. Wciąż jest osłabiona. Drżenie, o które wcześniej obwiniałam nadmiar białka teraz obserwuję niezależnie od jedzenia, głównie wtedy gdy sunia siedzi. To pewnie wynika z niedotlenienia mięśni? Poza tym nic niepokojącego się nie dzieje. Ma apetyt, wita mnie entuzjastycznie, reaguje normalnie, chętnie wychodzi na spacery ale chodzi wolniutko. Za to ja czuję się zrezygnowana. Parametry wątrobowe wyszły nieco lepsze niż w poprzednich badaniach. Ale morfologia do tej pory była prawie w normie. Wyniki dostałam na e-mail i jeszcze nie rozmawiałam bezpośrednio z p.wet; w e-mailu sugerowała jak wyżej więc pewnie nie zaproponuje już żadnego leczenia. Dzisiaj nie chciałam tego słyszeć. Zadzwonię jutro.
  23. Tak, kryzys minął. Jest znacznie lepiej chociaż na spacerach Fraszka jest wciąż słabiutka. No ale jest upał. nie moge się uwolnić od wspomnienia Puni tamtego lata; myslałam, że nie ma siły, bo jest juz staruszką. Nie podejrzewałam, że jest chora:-(. Martwiłam się jednak chyba bardziej niż teraz. Wiem, że Fraszka jest chora ale cieszę się, że mimo choroby nieźle sobie radzi. To brzmi paradoksalnie. Ale gdybym wtedy wiedziała mogłabym coś robić, żeby poprawić jej samopoczucie zamiast przyjmować to jak normalne dolegliwości związane z wiekiem. Czasem przychodzi mi taka myśl, że choroba Fraszki jest po to, żebym oddała jej to czego pozbawiłam Punię. Jeszcze ta data- czwarty dzień miesiąca, od którego odliczam kolejne miesiące od odejścia Puni i kolejne miesiące darowane Fraszce. Ostatni kryzys- 4 lipca. To jak przypommnienie, że muszę walczyć. I będę, bo bez walki nie można zwyciężyć.
  24. [QUOTE][COLOR=#000000]nie dawaj bez porozumienia z lekazrem-to wody przeznaczone dla ludzi nie dla zwierząt[/COLOR][/QUOTE] No to znowu wypiję Henryka sama; jest obrzydliwy ale trudno; podobny los spotka pewnie siemię lniane i ..probiotyki. Te ostanie mam w dwóch wersjach: "ludzkiej" dla dzieci i weterynaryjnej. Ludzką udało mi się podać suni raz ale ktoś mnie nastraszył, ze nie wolno psom podawać więc kupiłam weterynaryjny probiotyk. Niestety w proszku (aptobalance) i w żaden sposób nie jestem w stanie tego przemycić. Kolejny specyfik, który kupiłam to sufrin (bio-siarka) "Napaliłam" się na ten sufrin, bo z opisu wynika, że działa cuda nie tylko dla wątroby( odtruwa); Jest sprawdzony przez osobę, która go stosuje u swoich chorych zwierzaków. Ale ostatecznie zaczęłam mieć wątpliwości czy mogę go podawać Fraszce. Nie konsultowałam jeszcze z p. wet ale wątpię, żeby miała wiedzę na ten temat. Bio-siarka jest składnikiem kosmetyków dla zwierząt ale nie ma żadnego preparatu doustnego, który miałby ja w składzie. Tak ze sufrin też pewnie będzie poprawiał stan moja cery i włosów i czynił inne cuda w moich organach wewnętrznych.:evil_lol: [QUOTE][COLOR=#3E3E3E]wątrobę idealnie regeneruje czarna rzepa, a dokładniej sok, ma bardzo silne działanie, trzeba dawkować ostrożnie. Przetestowałam na sobie. czy pomaga w weterynarii, nie wiem, nie zaszkodzi zapytać lekarza[/COLOR][/QUOTE] Po ostatnich eksperymentach chyba nie odważę się na kolejny:shake:.
  25. Nie tyle z wetem co z dojazdem do weta:cool3:; To tylko 7 km i to bez korków bo przez wieś ale ja mam uraz; przerabiałam to w maju, kiedy Fraszka w podobnych warunkach pogodowych jak teraz, zemdlała w drodze do weterynarz (jechałyśmy właśnie na ornipural). Gdyby się nie pozbierała przed wejściem do gabinetu, to byłaby już 2 miesiące za Tęczowym Mostem:-(; wtedy wydawało mi się, że tylko tak mogę jej pomóc. Teraz jest wprawdzie w lepszej formie ale nie chcę ryzykować. Dzisiaj jest już zdecydowanie lepiej; Chyba miałam rację, ze to spironol ja tak osłabił. Co sądzicie o leczniczej wodzie mineralnej dla suni. Kupiłam dzisiaj butelkę Henryka zalecana min w chorobach dróg żółciowych. Nie wiem czy mogę jej dawać w niewielkich ilościach? I tak dowadniam ją przez strzykawkę, więc gdyby jej nawet nie smakowała to te parę kropli wytrzyma.
×
×
  • Create New...