Jump to content
Dogomania

ma_ruda

Members
  • Posts

    1566
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by ma_ruda

  1. W poniedziałek świętowałam pierwszy "darowany" Fraszce miesiąc- 4 maja wychodziłam do weterynarza z obawą, ze ...wrócę sama. Pewnie tak by się stało, gdybym nie zdecydowała się na zmianę lekarza. teraz mam nadzieję na okazje do świętowania kolejnych miesięcy. Na razie stan Fraszki jest na tyle dobry, że od 5 dni odpoczywamy od wizyt u weterynarza, kroplówek, zastrzyków itd. Daleko wprawdzie do tego, żeby cieszyć się powrotem do dawnej formy choćby sprzed 2 miesięcy ale mam nadzieję, że jeszcze będzie lepiej. Myślę, ze już opanowałam problem diety na tyle, żeby nie szkodzić ale nie dają mi spokoju niedobory pokarmowe, które na pewno taka dieta powoduje. karmy typu [COLOR=#000000]convalescence mają jednak za dużo białka. Spróbuję wrócić do Hils'a w puszce- ma chyba najmniej białka ze wszystkich karm wątrobowych. Zastanawiam się jednak, czy dla Fraszki problemem w tych karmach jest białko, czy może nie toleruje np. dodatków aromatycznych? Mam też kolejne wątpliwości dot. leków. 1/ [B]Raphacholin[/B]- sunia zażywała go przez miesiąc- 1x dziennie 1 tabletka. Chodziło chyba głównie o działanie żółciopędne. Teraz objawy żółtaczki ustąpiły (albo prawie ustąpiły) a ja doczytałam, ze nie należy stosować raphacholinu w ciężkich chorobach wątroby. Od wczoraj na wszelki wypadek w zamian zaczęłam podawać zamiast tabletki Raphacholinu dodatkową (trzecią) sylimarolu, który też działa żółciopędnie a jednocześnie ma działanie zapobiegające włóknieniu wątroby i jak pamiętam lekarz zapewniał, ze jest bezpieczny (nie mozna przedawkować) 2/[B] Spironol -[/B]po przednim przedawkowaniu budził we mnie lęk i powróciłam do niego z oporami w minimalnej dawce 1/4 tabletki dziennie (od poniedziałku). Nie zauważyłam jednak, żeby sunia więcej sikała, więc może taka mała dawka nie ma sensu? Niestety nie potrafię sama ocenić czy wodobrzusze się utrzymuje, zmniejsza czy zwiększa więc z tego powodu będę zmuszona do wizyty u wet w piątek. Od wczoraj, po uzgodnieniu z p.wet schodzimy z encortonu z 2 tabletek dziennie do 1 + 0,5. Poza tym teraz Fraszka dostaje 1/2 tabletki Zentonilu i 2x 0,5 tabletki hepatilu. No i "na deser" Calo-Pet i wodę z miodem rzepakowym (ok. 1/2 szklanki dziennie z ok.1/2 łyżeczki miodu)[/COLOR]
  2. Do tej pory każdy czwarty dzień miesiąca był okazją do odliczania dni, tygodni, miesięcy, lat od odejścia Puni za Tęczowy Most. Teraz powinnam odliczać dni, tygodnie i...chciałabym miesiące i lata od dnia, kiedy udało się zatrzymać Fraszkę tutaj. 4 maja niewiele brakowało, żeby to się nie udało. Może ten dzień to nie przypadek? Na razie dzisiaj odliczam jeden miesiąc.
  3. [quote name='taks']Uwaga! przy sterydach schodzenie z dawki tylko w konsultacji z lekarzem- z zasady ostrożne i [U]stopniowe[/U][/QUOTE] Oczywiście skonsultuję z lekarzem. Wiem, że trzeba schodzić z dawki stopniowo dlatego bezpieczniejsze wydaje mi się zmniejszenie najpierw o 0,25% niż tak jak poprzednio o połowę.
  4. Chciałabym zmniejszyć dawkę encortonu ale łagodniej niż poprzednio czyli zamiast obecnej 2x1mg zejść do 2x0,75mg. To niestety dość skomplikowane. Właściwie jak gdzieś czytałam (może w ulotce?) w ogóle nie powinno się tych tabletek dzielić. Wprawdzie p. wet uspokajała, że w przypadku psów nie jest to bardzo istotne, no ale ja jestem już przesadnie ostrożna. Ponieważ jednak poprzednio i tak przecinałam te tabletki na pół, to chyba nic się nie stanie jak teraz będę odcinać 2/3 (a resztę wyrzucać)?:cool3: Fraszka dobrze funkcjonuje na obecnej dawce poza tym, że znowu ma apetyt, którego nie wolno mi zaspokoić:roll:; serce mi pęka jak wylizuje pustą miskę. Ale nawet pomijając ten problem, to schodzenie z dawki jest chyba konieczne?
  5. Pocieszam się, że na razie z Fraszką wszystko ok. więc może jutro sobie zrobimy wolne i odpuścimy wizytę u. p. wet. a przynajmniej ze kroplówka nie będzie potrzebna.
  6. [quote name='gryf80']a może myslałaś o tym [URL]http://www.scanvet.pl/products/product/product_id/36[/URL][/QUOTE] Tak to na pewno to:lol:. No i niestety nie da się bez kroplówki. Ale po przeczytaniu sposobu podawania "w wolnym wlewie..." nie mam wątpliwości, że ta szybka kroplówka, o której pisałam wyżej, spowodowała tak poważne problemy:angryy:.
  7. Wiem, że ten lek to laktuloza, ale nie wiem czy to ten sam lek, który Fraszka dostaje w kroplówce; prawdę mówiąc wydaje mi się to mało prawdopodobne (słodki syrop do żyły albo nawet pod skórę:crazyeye:). Nie spotkałam się jednak z inną niż syrop postacią; może mylę nazwy? A za kropłówkę z duphalac'iem płacę ponad 30 zł.
  8. Zapytam o karsivan, Fraszka go brała kilka lat temu w celu profilaktyki p/padaczkowej ale ponieważ nie miał wpływu na czestotliwość ataków, więc póxniej go odstawiłam. Wydaje mi się, ze możesz mieć rację, bo teraz na pewno ma problemy krążeniowe.
  9. Dokładnie chodzi mi o to: [URL]http://www.krakvet.pl/royal-canin-convalescence-support-p-2000.html[/URL]. A moze wiesz, czy psu można psu podawać duphalac doustnie? Teraz sunia dostaje w kroplówkach. Nie jestem jednak pewna czy to to samo co jest dostępne w aptekach w formie syropu, czy może to inny preparat (to taki żółty płyn). Pytałam p. wet. ale powiedziała, że nie ma mozliwości doustnego podawania. Gdybym jednak mogła podawać doustnie to zaoszczedziłoby mi to czasu na kroplówki (wyedy gdy nie są konieczne) no i kasy.Leczenie Fraszki do tej pory to ok. 1000 zł mies. Jestem zmuszona zacząc ograniczać te wydatki.
  10. Mamy za sobą kolejny kryzys. Zaczęło się w poniedziałek (tydzień temu); Fraszka weszła do gabinetu wet. w dobrej formie wyszła z drgawkami a po przyjeździe do domu prawdopodobnie wysiadło jej krążenie: oprócz drgawek, sztywniała, oddychała z trudem, serce waliło jej "jak młotem" Trwało to ok. 2 godzin. Ja w histerii ale bezradna, myślałam, że to już będzie koniec. Podejrzewam, że mógł to być wstrząs spowodowany zbyt szybko podaną kroplówką (poszła "ciurkiem" 250 ml w ciągu kilku minut w jedno miejsce pod skórę:angryy:. Jeżeli nie tempo tej kroplówki to może szok termiczny; może płyn był zbyt zimny a na zewnątrz było jeszcze bardzo ciepło? W każdym razie przez kilka kolejnych dni Fraszka powoli dochodziła do siebie: wróciły objawy encefalopatii, była bardzo osłabiona; na brzuszku miała krwawy wylew (to chyba tez wynik przewodnienia?). Byłam wściekła na weterynarza, który zastępował wtedy "naszą" p. dr. Dodatkowo prawdopodobnie nie podał jej ornipuralu, chociaż właśnie głównie w tym celu pojechałam wtedy do gabinetu. Cała ta sprawa trochę zachwiała moim zaufaniem do całego leczenia. Uświadomiłam sobie, że do tej pory nie pytałam nawet co jest podawane psu i ile za to zapłacę. Koszty leczenia zaczynają mnie przerastać a ja nawet nie wiem, czy są niezbędne(tzn. czy nie dałoby się leczyć taniej). A ja nawet nie mam pewności, czy pies dostał odpowiednia dawkę leku, który miał być ratunkiem wątroby ale jednocześnie przekonana, ze go dostaje odstawiłam tańsze leki o podobnym działaniu. Teraz jestem zmuszona zacząć kontrolować wydatki na leczenie, bo wkrótce może się okazać, że nie będzie mnie na to stać:-(. Chyba jednak jedynym wyjściem jest ograniczenie wizyt w gabinecie, więc chciałabym tak ustawić leczenie, żeby nie były konieczne tak często jak dotychczas. Wczoraj udało mi się nakłonić Fraszkę do zjedzenia jednej niewielkiej porcji Royala Hepatica; niestety Fraszka nie czuła się zbyt dobrze po tym posiłku; obawiam się, że dla niej ma niestety za dużo białka. Na innym forum dostałam poradę, żeby spróbować z aminokwasami dla kulturystów. Sama kiedyś o tym myślałam ale po pierwsze wydaje mi się to zbyt ryzykowne, po drugie nie mam pojęcia jaka to miałaby być odżywka. W necie nie znalazłam żadnych informacji o takim wspomaganiu diety psów. Pytałam swoja p. wet ale odniosła się do pomysłu sceptycznie. Za to dałam się namówić na kolejny dość drogi specyfik Calo-pet (pasta witaminowa). Fraszce bardzo smakuje:lol: a z pewnością wsparcie jej ubogiej diety jest potrzebne. Rozważałyśmy też podawanie Royal Canin Convalescence Support ale niestety nie moge nigdzie znaleźć dokładnego składu tej karmy i dawkowania (jedna saszetka kosztuje ponad 8 zł, więc gdyby to miało być na jeden raz to znowu trochę dużo:cool3:)
  11. [quote name='gryf80']trzymam kciuki[/QUOTE] Dzisiaj już ok.,wprawdzie rano sunia była bardzo osłabiona, ale z upływem dnia było coraz lepiej. Wspomagałam ja wodą z miodem (już nie strzykawką, bo chętnie pije ją z miski), zjadła 4 posiłki- miała ochotę na więcej ale bałam się żeby znowu nie przesadzić. Ostatecznie postanowiłam pozostać przy dotychczasowej dawce encortonu. Do dzisiejszej diety wprowadziłam nowość: banana (oczywiście w niewielkiej ilości- ok.1,5 cm kawałek na jeden raz). Mam nadzieję, ze banan jest dozwolony w diecie wątrobowej?
  12. Znowu mamy kryzys:-(. Tym razem to być może sprawa leków. Fraszka od wtorku zażywała spironol- lek moczopędny, który miał likwidować wodobrzusze. W tym rzeczywiście okazał się skuteczny, ale chyba dostała za dużą dawkę i znowu się odwodniła. Już wczoraj straciła apetyt, dzisiaj też kiepsko, chociaż po południu i drugi raz przed chwilą zjadła odrobinę ryżu. Rano miała gorączkę 40 st.. Temperatura wróciła do normy po kroplówce. Dzisiaj miał być kolejny etap "schodzenia" z dawki encortonu ale chyba niestety trzeba będzie ją raczej zwiększyć. Tak ustaliłam z p. dr ale na razie się wstrzymałam do jutra. Fraszka zaczęła też drugą serię ornipuralu.
  13. [quote name='wiesio'].. Wizyty codzienne u weterynarzy też nie pomagają niestety w utrzymaniu dobrej kondycji a alternatywy nie ma...[/QUOTE] Ja mam nadzieję, że jeszcze uda się Fraszce dożyć dni bez udręki wizyt u weterynarza. Na razie musimy się zadowolić, ze teraz chodzimy już "tylko"co drugi dzień. Niestety stress na pewno ma swój udział w samopoczuciu psa a być może wpływa tez na skuteczność leczenia:cool3:
  14. [quote name='black_sheep']Moja DeeDee dzień przed śmiercią biegała radośnie, zresztą po wszystkich 3 które umarły przedwcześnie kompletnie nic nie było poznać. Nie jesteśmy w stanie nic przewidzieć, więc nie myśl, że coś zaniedbałaś, bo i ja będę musiała przyznać zaniedbanie, i to... 5-8 krotne:-o:roll:[/QUOTE] No właśnie- ja już tez mam takie doświadczenie z Punią poprzedniczka Fraszki- wszystko odbyło się błyskawicznie: objawy-diagnoza-śmierć w ciągu 3 dni. Dzień wcześniej byłam u weterynarza, który twierdził, że Punia jak na swój wiek jest w świetnej formie. Później też doszukiwałam się objawów, które mogłam przeoczyć. I mogłoby się wydawać, że z Fraszką to się nie może powtórzyć. Niestety powtórzyło się z tą różnicą, że Fraszka dała mi szansę na tę walkę, którą wspólnie toczymy. A badania profilaktyczne? choćby "ludzkie" doświadczenia pokazują, ze nawet robione regularnie często nie pozwalają odpowiedni wcześnie zdiagnozować chorobę.
  15. To Denisek jest rówieśnikiem Fraszki[COLOR=#000000] tez "jeśli to co pisze w książeczce schroniskowej to prawda"[/COLOR]:cool3:[COLOR=#000000]. Ja niestety nigdy wcześniej nie robiłam Fraszce badań profilaktycznie. Nie wiem, czy to by coś zmieniło, bo nie mam pojęcia kiedy jej problemy z wątrobą się zaczęły. Żałuję ale z drugiej strony "mądra po szkodzie"myślę, że mimo wszystko ważniejsza od badań jest obserwacja psa. Obawiam się, że mogłam przeoczyć a nawet zbagatelizować objawy, które znacznie wcześniej sygnalizowały, że dzieje się coś niedobrego. Poza tym nawet teraz kiedy stan Fraszki jest tak poważny badania biochemiczne potwierdzają to co widać "gołym okiem" a np. morfologia jest w granicach normy. Dlatego uważam, że profilaktycznie trzeba zrobić pełną diagnostykę, żeby to w ogóle miało sens. Kiedy pisałaś o chorobie kręgosłupa Twojej suni pocieszałam Cię, że moja ma podobny problem. Teraz myślę, że już wtedy mogły być problemy z wątrobą. U Fraszki dolegliwości "kręgosłupowe" minęły bardzo szybko i później nie powtórzyły się. Ale wtedy (to było w październiku) podczas pierwszego badania lekarz podejrzewał, że przyczyną bólu może być "coś w brzuchu" . No ale RTG wykazał zwapnienia kręgów a USG było prawidłowe poza ...niewielką ilością płynu w podbrzuszu. Ten płyn zbagatelizował lekarz a ja nie miałam świadomości, że to może być coś groźnego. Teraz jestem przekonana, że było. Ja też jestem gotowa leczyć Fraszkę bez względu na koszty a nawet przyznam, że to była dodatkowa motywacja do walki wtedy kiedy byłam bliska, żeby się poddać. Oczywiście myślałam przede wszystkim, że ta udręka i cierpienie Fraszki musi mieć jakiś sens i nie mogę pozwolić jej odejść ale potrzebowałam też nadać sens kosztom, które ja poniosłam: materialnym, emocjonalnym i zdrowotnym. Nie czuję się jednak bohaterką. Chyba większej odwagi wymagałoby zaniechanie leczenia. Nie potrafię też sobie wyobrazić, że musiałabym się zmagać, tak jak Ty, z problemami zdrowotnymi innych zwierząt. [/COLOR]
  16. Twoje problemy dodały mi wiary, że poradzę sobie z chorobą mojej Fraszki, bo ja mam na szczęście tylko jeden problem. Myślę, że potrafię zrozumieć Twój nastrój i "smutne wnioski". Ale ja dzisiaj miałam inna refleksję. Opowiadałam koledze o swojej desperackiej walce o życie Fraszki i pomyślałam o tych zwierzakach, które nie mają szansy na leczenie i na życie, bo ich właściciele nie są wystarczająco zdeterminowani, żeby im pomóc albo zwyczajnie ich na to nie stać. Ja nie próbuje nawet podliczać ile kosztuje mnie leczenie mojej suni ale ...bardzo dużo. Od półtora miesiąca byłam niemal codziennie w lecznicy, płaciłam na ogół tylko za leki, badania: czasem było to 10 zł, czasem 25, 40, 50 najdroższe były badania laboratoryjne; tak, ze trochę się uzbierało. Ale Ty chyba powinnaś zmienić weterynarza, bo wydaje mi się, że te koszty, o których piszesz są co najmniej przesadzone (ale pewnie nie masz wyboru?:shake:). Ile lat ma Denisek? Wydaje mi się, ze profilaktycznie można zrobić badania moczu, morfologię i biochemię. Całość to koszt ok. 100 zł .
  17. Stan suni się w miarę ustabilizował. Dieta wzbogacona o śniadanie z ryżu+ serek homogenizowany+prażone jabłko. Do posiłków mięsnych dodaję czasem papkę ziemniaczano-buraczaną. Muszę bardzo ostrożnie i na wyczucie dobierać zarówno ilość jak i jakość posiłków Fraszki, żeby nie przedobrzyć. Zdarzyły mi się wpadki dietetyczne. Tak było prawdopodobnie z 2 razy z jajkiem gotowanym na twardo. Teraz już wiem, że można podawać jajko ale na miękko albo w postaci jajecznicy bez tłuszczu. Wczoraj Fraszka miała robione kontrolne badania krwi. Generalnie jest poprawa w stosunku do ostatnich ale nadal enzymy wątrobowe znacznie podwyższone. Na szczęście pozostałe parametry w tym jonogram w granicach normy. W morfologii podwyższone granulocyty pałeczkowate. Cieszę się, że nie jest gorzej więc może przynajmniej udało się zahamować rozwój choroby. To i tak dużo w sytuacji gdy kilkanaście dni temu niewiele brakowało do decyzji o eutanazji. Na razie udało się darować suni kilkanaście dni prawie normalnego życia. Nawet jeżeli czasem czuje się gorzej, to nie wygląda to na cierpienie, które budziłoby wątpliwości, że ta walka o przeżycie ma sens.
  18. [quote name='szajbus']Napisz cos wiecej o Fraszce [/QUOTE] Historię choroby i leczenia Fraszki opisałam tutaj [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/226525-Co-jeszcze-można-zrobić-niewydolność-wątroby[/URL] Na razie udaje się ją utrzymać w miarę dobrej formie. Ale niestety jest niedobrze:-(
  19. Od dzisiaj zaczynam kurację zentonilem. Podobno bardzo skuteczny. Powoli "schodzimy" z encortonu. To chyba encorton jest winowajcą wilczego apetytu suni. Wróciła do swojego zwyczaju żebrania a poza tym nieustannie odkurza podłogi. Poza tym wsadza nos do toreb z zakupami, czego nigdy wcześniej nie robiła. No i niewiele brakowało a dobrałaby się do czekoladowych ciastek, które leżały na stoliku; na szczęście przyłapałam ją na tym. Mam nadzieję, że po raz pierwszy próbowała popełnić takie przestępstwo. Chyba dzięki tej wzmożonej aktywności w poszukiwaniu pożywienia trochę mniej zajmuje się protestowaniem przeciwko mojej nieobecności. Na razie cieszę się, że udało się jej przeżyć ten tydzień w stosunkowo dobrej formie. Niestety wciąż mam świadomość, że jest bardzo poważnie chora a rokowania nadal są złe.
  20. Teraz rada dla tych, którzy mają, lub będą mieli problem z dietą na chorą wątrobę. Tak jak pisałam wcześniej Fraszka po 2 tygodniach zbojkotowała suchy Royal Canin Hepatic (puszkowego nawet nie chciała polizać; trochę lepiej potraktowała Hills'a bo połknęła 2 kawałki). Dzisiaj udało mi się ja trochę oszukać: namoczyłam kilka kulek Royala, potem rozgniotłam widelcem i dodałam do ryżu z rozprażonym jabłkiem (to ostatnio jest jej ulubione danie); Tak sporządzoną mieszankę zjadła chociaż raczej sie nie zachwycała. Ale może powoli uda się ją przekonać. Teraz dzienny jadłospis Fraszki to: śniadanie-ryż z jabłkiem (jw). obiad ziemniak z dodatkiem dokładnie rozdrobnionego mięsa (ostatnio cielęcina, pierś z indyka, ryba), kolacja-powtórka jednej z wcześniejszych wersji. Dzisiaj rano dałam jej ugotowane jajko, ale sądzę, że z jajkami trzeba ostrożnie. Na razie nie mam pomysłów na urozmaicenie tego jadłospisu. Zastanawiam się nad jogurtem ale muszę poczytać czy przy chorej wątrobie jest wskazany.Mógłby być biały ser ale niestety sunia nie ma na niego ochoty, podobnie jak na marchewkę.
  21. Dziękuję Szajbus i katik za odwiedziny u Puni. Ja ostatnio nie zaglądałam, bo z Fraszką było bardzo źle. Niewiele brakowało a byłaby już za Tęczowym Mostem. Wciąż walczymy. Jest lepiej ale wciąż niedobrze.
  22. [quote name='endurka']i co z suczką?[/QUOTE] Po trzech dniach nowej kuracji sunia czuje się prawie dobrze. Prawie, bo jeszcze są momenty, kiedy wydaje mi się, że coś jej dolega ale może też ja jestem przewrażliwiona. Ale przede wszystkim ma apetyt, normalnie (jak dawniej) reaguje na otoczenie, (czyli na przykład wydziera się na balkonie), wypróżnia się regularnie, porusza raźniej (tzn. szybciej chodzi). Nowym problemem jest za to syndrom separacyjny. Dzisiaj musiałam wrócić do pracy- podobno podczas mojej nieobecności cały czas wyje. Podobnie było w sobotę, kiedy wyszłam z domu na ok. 3 godziny. Mam nadzieję, że sobie przypomni że pani chodzi do pracy.
  23. dzisiaj rano rozważałam trzy możliwości: - nie robić nic i czekać ...na co? na cierpienie, które już nie będzie budzić żadnych wątpliwości? jak długo mogłoby to trwać? - nie czekać - próbować przynajmniej poprawić komfort życia, bez względu na to jak długo to potrwa. Rano Fraszka pierwszy raz od kilku dni sama zbiegła ze schodów (III piętro). Wybrałam trzecią możliwość. Dostała kroplówkę z dodatkiem chyba albumin, lek, którego nazwy nie jestem pewna ale chyba Hepa Merz. W domu mam jej zacząć podawać encorton. W tej chwili podchodzę do tego w myśl zasady "Co cię nie zabije to cię wzmocni".
  24. Na pogorszenie w funkcjonowaniu wątroby nie ale na ogólne samopoczucie psa na pewno tak. Codzienne stresujące wizyty w lecznicy, zastrzyki, kroplówki, badania to była udręka. Mam świadomość, że leczenie należało zacząć znacznie wcześniej. Nie wiem tylko kiedy to się zaczęło, bo przeoczyłam a może nawet zbagatelizowałam wcześniejsze objawy choroby. Ale teraz najważniejsze jest co można zrobić dzisiaj, jutro... Założyłam drugi wątek, w którym zamierzałam opisać przebieg choroby Fraszki ale na razie nie mam na to siły.
  25. Tak jutro bez względu na wszystko planuję pójść do weta. Jestem zdecydowana pomóc psu odejść jeżeli nie da się przywrócić jej w miarę dobrego samopoczucia, które pozwoliłoby na kolejną próbę ratunku. Dzisiaj przez cały dzień było bardzo źle. Spróbowałam nakarmić ją ziemniakiem- zjadła trochę nawet dość chętnie ale na powtórkę nie miała ochoty. Jedyny przejaw życia to przed chwilą oszczekanie kogoś pod drzwiami; uświadomiłam sobie, że od dawna tego nie słyszałam. Dzisiaj cały czas myślę o tym, że kiedy miesiąc temu szłam z nią pierwszy raz do lekarza wydawała się zdrowa. Pamiętam jak kilka dni wcześniej by łam z nią na długim spacerze "w polach", jedynym miejscu gdzie spuszczałam ją ze smyczy. W pewnym momencie zerwała się i pognała za zającem. Na kila minut straciłam ją z oczu- wybiegła za nasyp kolejowy. Ja darłam się jak wariatka, bo w wyobraźni widziałam nadjeżdżający pociąg. Na jedną z pierwszych wizyt w lecznicy poszłyśmy pieszo. To ok. 3-4 km w jedną stronę. Nie wydawała się zmęczona tym spacerem chociaż już wtedy miała wenflon w łapie, który jej na pewno przeszkadzał. A później coraz częściej wydawała się osłabiona. Wyraźne pogorszenie samopoczucia zaczęłam obserwować tuż po pierwszych badaniach kontrolnych, które przecież wskazywały, że powinno być lepiej. Czasem myślę, że może bez tej udręki związanej z leczeniem czułaby się dzisiaj lepiej. Czy to możliwe, że w ciągu miesiąca stan wątroby tak bardzo się pogorszył, że dzisiaj prawie zupełnie przestała funkcjonować. Nigdy się tego nie dowiem ale mam poczucie winy, że może niepotrzebnie zabrałam jej ten miesiąc życia.
×
×
  • Create New...