Faro Posted October 16, 2006 Posted October 16, 2006 Wróciłam od Maksa. CAŁA A teraz po kolei : ze schroniska odebrała go Ksera , mnie zabrała "po drodze" do hotelu. Z jej relacji Maks był bardzo przerazony gdy kierownik schroniska wszedł do kojca by założyc mu obrożę. W samochodzie nie było żadnych problemów - Maks stał w bagażniku (combi +kratka) i patrzył . Gdy wysiadł w hotelu tak ciągnął na smyczy , tak wszystko w koło wąchał, ze trudno go było utrzymać . Zjadł mi z ręki po kawałeczku paróweczke,zjadł też jeden kawałek od zony p.Tomka (własciciela hotelu) , potem zaprowadziłyśmy go z Kserą do pawilonu do boksu. Weszłam z nim do środka , założyłam jego własna obróżke (tę 'domową") odpiełam schroniskowa. Miałam troche problemu z wyjściem, bo Maks też chciał iść - ale absolutnie nie było agresji - stał tylko pod drzwiami i co ja je troche uchyliłam -on pierwszy. Nie chciałam go odciągać 'na siłę " za obrożę, bo uznałam,ze może sie poczuć zagrożony (nie było mnie u niego 2 tygodnie więc nie wiem czy mnie zapamietał, bo przecież nie zdązyliśmy sie nawet lepiej poznac w schronisku) i różnie zachować - do czego miałby zupełne prawo. On zas wcale nie był głodny (po karmieniu w schronisku) i nie interesowała go juz parówka , ale jednak gdy rzuciłam mu kawałeczek na posłanie - poszedł sprawdzic a ja myk z boksu. Trochę jeszcze postałam przy nim , pogadałam , pochwaliłam i zostawiłam . Było około godziny 16.oo O 18.30 byłam u niego ponownie - nie wyprowadzałam z boksu , bo uznałam,ze lepiej dac mu czas by poczuł sie w nim bezpiecznie, dostał po kawałeczku przez krate paróweczkę - bardzo delikatnie brał mi z palców . Były też przy nim "cioteczki" z którymi jeżdżę do hotelu. W pierwszej chwili troche powarczał, ale jak sie odsunęłam od kraty to juz nie warczał, a potem nawet brał od nich z ręki przez siatke smaczki , nawet gdy ja byłam obok . Generalnie jadąc tam po raz drugi bałam sie, że usłyszę, ze Maks szaleje w boksie , ale Maks był spokojny przez ten czas, raczej wystraszony szczekaniem innych psów , choć w mojej obecności ze dwa razy sie im "odszczeknął" , byłam z cioteczkami dośc długo w hotelu - kilkakrotnie przychodziłam do jego boksu - by "pogadać" przez krate .Byl spokojny, lizał mnie po palcach, wyraźnie czekał cały czas przy kracie czy znów przyjde. Między 16.oo a 18.30 gdy byłam ponownie zdązył juz sobie nasikać na kołderke - ale widac było że też sobie tam "ścielił" , bo kocyk , który był na kołderce był zwinięty a kołdra posikana, ale gdy wieczorem przed odjazdem poszłam jeszcze do niego zaglądnąć widać było, ze odwinął sobie te częśc zesikaną (miał kołdrę złożona podwójnie) i chyba leżał w tej części suchej - tak to przynajmniej wyglądało - spryciura. Jutro jade znów - bedę juz chciała go zabrać na spacer , ale musze chyba zabrać kurczaka lub coś pachnącego smakowicie , bo obawiam sie problemów z pozostawaniem. Wydaje mi sie to w tej chwili całkowicie wytłumaczalne - ten psiak od 30.07 dziś był pierwszy raz poza kojcem/boksem. jak juz sie przyzwyczai będę chciała by lekarz, który przyjeżdża do hotelu go obejrzał, zbadał , pobrał krew , by zrobic badania, bo jakoś w schroniskowe opinie "zdrowy " nie wierze - wolę to sprawdzic, ale muszę mu dac troche czasu na oswojenie z miejscem, osobami i sytuacją. Nawet nie wiecie jak sie cieszę, że biedak już dziś śpi w cieple - ostatnie noce były u nas całkiem, całkiem zimne - w tej chwili mam za oknem 4 stopnie więc nie chce myslec ile bedzie nad ranem. Jutro jadę do schroniska załatwic formalności - w dokumentach schroniska jestem osoba adoptująca Maksa. Moze uda mi sie dowiedziec coś o jego przeszłości , cos więcej na temat tego ugryzienia w schronisku . Mam tez bardzo złą wiadomość - boksereczka ta młodziutka jest w bardzo złym stanie , po parwowirozie doszła nosówka i teraz jeszcze zapalenie płuc . Dziś kierownik pytał czy nie ma dla niej jakiegoś domu tymczasowego - są nawet skłonni jeździc do niej na wizyty lekarskie by nie trzeba jej było wozic do schroniska . Ona w warunkach schroniska nie ma szansy , a ja jestem bezsilna . Nie znam nikogo kto wziąłby ja do siebie na okres choroby - nawet jesli by dostawał na jej utrzymanie i miał za darmo leczenie !!!! Nawet jutro nie będę jej chciała zobaczyć , bo nie moge jej pomóc - cały czas mam przed oczami chudziutką, żółtą kruszynkę , którą mi pokazali dwa tygodnie temu [IMG]http://www.forum.boksery.pl/images/smiles/icon_cry.gif[/IMG] [IMG]http://www.forum.boksery.pl/images/smiles/icon_cry.gif[/IMG] (nie zakładam jej tematu , bo co bym w nim napisała ??) Quote
Faro Posted October 16, 2006 Posted October 16, 2006 I jeszcze muszę Wam napisac, że dziś Maks to całkiem inni psiak niz ten , którego zabaczyłam pierwszy raz w schronie - widac, ze był zainteresowany kontaktem ze mną (ogólnie mówiąc z człowiekiem) - kolejna relacja jutro - a własciwie dziś tylko wieczorem. Quote
AgaG Posted October 16, 2006 Posted October 16, 2006 Cieszę się Faro, że opuscił schronisko i zaczyna nowy lepszy rozdział w zyciu:loveu: ijuz wklejam jego link do wątku pomocowotranportowo-rozliczeniowego Quote
Brucio Posted October 16, 2006 Posted October 16, 2006 ciesze sie ze Maks juz bezpieczny. Faro ,zaluz tej mlodziutkiej boksi watek !!!!! Napisz poprostu ze szukasz tymczasu na okres leczenia ......to moze byc jej jedyna szansa !!!!! Moze sie do niej los usmiechnie wreszcie ..... Quote
kiwi Posted October 17, 2006 Posted October 17, 2006 ta boksia jest pzrepiekna wyglada bardzo marnie nie ma ochoty walczyc z choroba.. faro a ty musisz czesciej bywac w hotelu, nauczysz sie spryciarzy zostawiac w boksie:) i dowiesz sie ze jak dasz 1 dnia kolderke toobsika ;) trzymam kciuki z maxia i za boksereczke bedzie bardzo trudno, bo wszyscy zapsieni - nie beda mogli hcoroby przyniesc do domu.. gdyby chociaz kierownik udostepnil jej biuro do mieszkania, poczulaby sie moze lepiej... Quote
Faro Posted October 17, 2006 Posted October 17, 2006 Kiwi - nie jest prosto zostawic spryciarza , który załozył sobie wyjść z boksu przed tobą - Aston tak miał cały czas , ale na niego miałam "techniczny sposób", albo : "za obrożę " i "zostań" - z Maksem - technicznie sie nie da (za małe oczka w siatce) a siłowo - za wcześnie ! Ale poradzimy sobie. A kołdra/koce -cóz, myslałam , ze doceni wygodę po tym jak spał na gołych deskach w budzie :razz: :mad: (mam "zamówione" u koleżanek "zabezpieczenie" kocy ;) ) Dziś na pacerku spróbuje złapać mocz do badania - może mieć przeziębiony pęcherz , bo noce były już zimne a on biedaczek w budzie ! Własnie sprawdzałam temp. - jest u mnie -1 stopień . Całe szczęście, że Maks ma ciepło . Boję, sie, ze boksereczka w schronie nie przezyje , jej potrzebna taka opieka jaką MonikaP zapewniła Tosi. PILNIE POTRZEBNY DOM TYMCZASOWY (a może ogłosić w "kundlu", ze szukamy domu tymczasowego by ratować przed śmiercia młodą boksereczkę - co myslicie o takim rozwiązaniu ?? Ja juz łapie sie kazdego pomysłu -jak tonący brzytwy :shake: :shake: ) Quote
AgaiTheta Posted October 17, 2006 Author Posted October 17, 2006 Cześć Maxiu, zaraz poczytam dokładnie co u Ciebie, a teraz hop! Quote
Faro Posted October 17, 2006 Posted October 17, 2006 jadę do maksa - co niego napiszę wieczorem. teraz napiszę tylko rzecz , która mnie bardzo zbulwersowała i tym razem "nie odpuszczę" Pamietacie jak napisałam po pierwszej wizycie u Maksa, ze biedaczek leży na gołych deskach w budzie !!! na drugi dzień przywiozłam mu dwa prywatne koce, i po wielkich problemach (problemach ze znalezieniem odważnego pracownika, ktróry wejdzie i mu je rozłozy w budzie) wycieliłam nimi budę . Co noc patrżąc na termometr wskazujący prawie zero pocieszałam sie , że biedaczek ma przynajmniej ciepłe koce w budzie Okazałam sie straznie naiwna - otóż moi kochani MAKS ZOSTAŁ PRZENIESIONY (nie wiem z jakiego powodu i kiedy )DO BOKSU OBOK , A [B]MOJE KOCE PRZYNIESIONE DLA MAKSA[/B] ZOSTAŁY W BUDZIE TAM GDZIE BYŁ DWA TYGODNIE WCZEŚNIEJ . Maks znów spał na gołych deskach !!!!! Tym razem miarka sie przebrała - zle sie dzieje w krakowskim schronie, czego dziś byłam mimowolnym świadkiem i pora o tym głośno powiedzieć. Jak wrócę od Maksa - opisze dokładnie dzisiejszą wizytę w schronisku, a także to co do tej pory nie ujawniałam , a czego osobiście doświadczyłam !!! Quote
black sheep Posted October 17, 2006 Posted October 17, 2006 O rany to okropne! Dlaczego oni to robią!!! Quote
Ela_and_Krzys Posted October 17, 2006 Posted October 17, 2006 Ojej, widziałam smutasa w schronie jeszcze jak zabierałyśmy Jasyra. Jak dobrze, że jest pod Twoją opieką Faro i że już w hotelu... Tymczas dla boksi pilnie potrzebny...:( Cholera, czemu wykańczanie domu tyle trwa :( Sunia z nosówką nie przetrwa... A może tak jak Fuksa zawieźć ją do Orzesza (mają lecznicę, hotel i izolatkę na miejscu, trzech wetów - tata i dwóch synów, Fuksa wyleczyli choć graniczyło to z cudem). Tylko skąd na to wszystko brać środki? :( Trzeba chyba sunieczce wątek założyć... Quote
Faro Posted October 17, 2006 Posted October 17, 2006 U Maksa wszystko o'key , był dwa razy z panem Tomkiem na spacerze - nie było z nim problemu. Musze mu tylko dokupic takie zawieszane na kratę miski , bo wyeraca je sobie , rozsypuje jedzenie (a potem je z posadzki) rozlewa wode - taki z niego prosiaczek Quote
szmaja Posted October 17, 2006 Posted October 17, 2006 [quote name='Faro']U Maksa wszystko o'key , był dwa razy z panem Tomkiem na spacerze - nie było z nim problemu. Musze mu tylko dokupic takie zawieszane na kratę miski , bo wyeraca je sobie , rozsypuje jedzenie (a potem je z posadzki) rozlewa wode - taki z niego prosiaczek[/quote] Znam jedną pręgowaną, która robi tak samo... "Chowa" jedzenie, jak nie jest głodna... Cieszę się, że ten jęzor trafił na Ciebie. Quote
Faro Posted October 17, 2006 Posted October 17, 2006 Wiecie co - w moim przypadku to chyba jakieś prawo serii (boksie , które staram sie ratowac) Zobaczcie sami jak sie układa kolejność " zrzeczony agresor,bo ugryzł (Aston) umierający - problem z wyciągnięciem by leczyć (Bolus) zrzeczony agresor, ugryzł (Maks) umierająca - problem z wyciągnięciem by leczyć (boksinka) aaa. pierwsza sunia - do tej pory same chłopaki liczyły na moja pomoc Quote
AgaiTheta Posted October 18, 2006 Author Posted October 18, 2006 [URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?p=2295212#post2295212"]Z wątku AFN dla bokserów:[/URL] Cytat: [QUOTE] Faro, Trop podajcie GreenEvil albo mi na pw nr kont, puścimy przelewiki. Chyba, że ma to iść bezpośrednio na hotel, bo o ile się nie mylę oba psiaki są w jednym hotelu. [/QUOTE] Quote
Faro Posted October 18, 2006 Posted October 18, 2006 Nie napisze, ze normalne warunki zmieniaja psa , bo hotel nawet najlepszy to nie sa normalne warunki dla boksia , ale napisze jak otoczenie ludzi zyczliwych., przyjaznych psu i nie bojacych sie psiaka potrafi zmienić biedaka . W Maksie nie ma cienia tego strachu który mnie poraził gdy zobaczyłam go pierwszy raz . Az samej trudno mi uwierzyc jak szybko nastapiła przemiana. może jest jeszcze troche nieufny (np. nie wiem czy na dzień dzisiejszy pozwoliłby załozyc sobie szelki), ale to nie pies , który cały drży ze strachu lub lezy nieobecny bez checi do zycia. Wychodzi na codziennie na dwa spacery . Dziś dowiedziałam sie od włascicieli hotelu, ze Maks wykonuje "siad" waruj" , ale waruj ma swoja "maksiową " wersje : najpierw tradycyjna pozycja a potem półobrót przez łopatke i ..... wesja "wietrzenie brzucha" Wraca do normalnoci- dobrze , że choć jemu sie udało , ze dostał ponowna szansę . Quote
Jeleń Posted October 19, 2006 Posted October 19, 2006 Dzień dobry chciałbym się spytać w którym hotelu max się znajduje. Bardzo chiałbym go poznać, i ewentualnie adoptować jeżeli istnieje taka możliwość. Z tego co wyczytałem wnioskuje że to jest jeszcze szczeniak??? przypuszczacie że około ilu miesięcy ma?? Quote
boksiedwa Posted October 19, 2006 Posted October 19, 2006 [quote name='Jeleń']Dzień dobry chciałbym się spytać w którym hotelu max się znajduje. Bardzo chiałbym go poznać, i ewentualnie adoptować jeżeli istnieje taka możliwość. Z tego co wyczytałem wnioskuje że to jest jeszcze szczeniak??? przypuszczacie że około ilu miesięcy ma??[/quote] Max nie jest szczeniakiem ma ok 4 lat. Poczytaj dokładnie cały wątek tu i na bf [url]http://forum.boksery.pl/tematy8/zrezygnowany-przestraszony-max-w-krakowskim-schronisku-vt3532.htm[/url] Quote
Jeleń Posted October 19, 2006 Posted October 19, 2006 [LEFT]Chciałbym spytać gdzie on jest aby można było go obejrzec. [/LEFT] Quote
AgaiTheta Posted October 19, 2006 Author Posted October 19, 2006 Faro wie gdzie jest pies i tylko ona może Ci powiedzieć. On jest pod jej opieką. To jest dorosły pies, wymagający pracy i doświadczenia. ....czekajmy na Faro! Quote
Jeleń Posted October 19, 2006 Posted October 19, 2006 Sprawa u mnie wygląda tak że we wtirek na moich rękach odszedł Marlonik. Bokser który przeżył 9,5 lat, był dla nas jak członek rodziny. Który bez interesownie dawał nam wiele szcześcia i radości. To co się stało było dla nas ogromnym wstrząsem i ciosem, bo nastąpiło to nagle i bez zapowiedzi. Szybko bodjeliśmy decyzje że chcemy boksia któy spróbuje nam tą luke uzupełnić. Szukając hodowli trafiłem na waszą akcje i zatanawiam się czy można go adoptować. Wydaje mi sie że maks byłbuyy u nas szcześliwy tak jak Marlon, ponieważ posiadamy duży dom z ogrodem czyłby sie u nas swobodnie. Quote
Ela_and_Krzys Posted October 19, 2006 Posted October 19, 2006 Jeleń, skontaktuj się z Faro - wyślij jej priva. Max ma ok. 4 lat i jest psem po przejściach (będzie wymagać pewnie innego rodzaju opieki niż wasz Marlon). Jeśli jednak macie doświadczenie z bokserami to może warto? Quote
daisy Posted October 19, 2006 Posted October 19, 2006 [quote name='Jeleń'][LEFT]Chciałbym spytać gdzie on jest aby można było go obejrzec.[/LEFT] [/quote] Uzylabym raczej okreslenia "poznac" psine :shake: Quote
Jeleń Posted October 19, 2006 Posted October 19, 2006 chodziło mi o poznanie. Wiem poprostu jake z boksiów są towarzyskie psy rodzinne i przykro mi jak widzę taką kochaną psinę w takich warunkach. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.