Jump to content
Dogomania

Nabłoniak: potrzebuje informacji o tym nowotworze


Kasie

Recommended Posts

U mojego psiaka, mieszaniec w typie kaukaza usunięto z górnej powieki narośl. Badanie histopatologiczne wykazało, że to nabłoniak, nowotwór złośliwy. Przerzuty daje w okolice oczu lub nosa.

CZy ktos z Was ma psa z tym nowotworem? Albo coś wiecej o nim wie? Mam tylko informacje książkowe. Nie wiem jak wygląda praktyka.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Jak wygląda ta zmiana na powiece? Pytam, bo moja sunia miała kilka miesięcy temu zabieg usunięcia narośli na górnej powiece. Podobno nie wyglądało to na nowotwór (nie było badania histopatologicznego). To był czerwony guzek wielkości pestki wiśni.

[quote name='Kasie']U mojego psiaka, mieszaniec w typie kaukaza usunięto z górnej powieki narośl. Badanie histopatologiczne wykazało, że to nabłoniak, nowotwór złośliwy. Przerzuty daje w okolice oczu lub nosa.

CZy ktos z Was ma psa z tym nowotworem? Albo coś wiecej o nim wie? Mam tylko informacje książkowe. Nie wiem jak wygląda praktyka.[/quote]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ma_ruda']... Podobno nie wyglądało to na nowotwór (nie było badania histopatologicznego). To był czerwony guzek wielkości pestki wiśni.[/quote]

Czyli wet "na oko" stwierdził ze to nie nowotwór? Hmm...
U Aszota to było większe niż pestka wiśni ale mniejsza średnica nić 1 cm. Koloru skóry, moze troche ciemniejszy. Róg górnej powieki. W pewnym miejscu zaczeło krwawić i robił sie strupek.

Link to comment
Share on other sites

W takim razie twój piesek miał jednak innego rodzaju narośl. Jeżeli nadal szukasz informacji o nabłoniaku może zapytaj na forum:[SIZE=2]
[/SIZE][URL="http://www.krakvet.pl/forum/viewforum.php?f=5"][SIZE=2][COLOR=#800080]http://www.krakvet.pl/forum/viewforum.php?f=5[/COLOR][/SIZE][/URL]. Tam moderatorem jest lekarz weterynarii.
Ja już nigdy nie dowiem się, czy diagnoza tej zmiany na powiece mojej suni była właściwa. Punia nie żyje od 3 tygodni, miała nowotwór na śledzionie, który prawdopodobnie rozwinął się w ciągu kilku dni. Nie mogłam i nadal nie moge sie z tym pogodzić i stąd próbuje szukać wytłumaczenia. A właśnie od czasu tego zabiegu na oczku zaczęłam obserwować u suni problemy zdrowotne, które przypisywałam jej starzeniu się. Kilka dni po operacji miała niedowład tylnych łapek, dwa- trzy dni potem krwawą biegunkę. Wtedy lekarz wspomniał, że jeżeli biegunka nie ustąpi, to trzeba będzie zrobić analizę krwi. Prawdę mówiąc sądziłam, ze może pobieranie krwi jest dla psa bolesne i dlatego nie chciał tego robić bez wyraźnych wskazań? Teraz żałuję, że jednak nie poprosiłam o to badanie, bo może juz wtedy były jakies zmiany świadczące o rozwijającym sie nowotworze. To działo sie w listopadzie. Później Punia miała trudności w poruszaniu się, które z tygodnia na tydzień nasilały się. W lipcu przestała wychodzic po schodach. Weterynarz sugerował, że to bóle stawów. W ostatnich 3-4 tygodniach jej życia pojawiły sie inne objawy: kaszel (diagnoza- przeziębienie), jedzenie ziemi (diagnoza- niedobór witamin). A to co najgorsze stało sie nagle: w sobotę- powiekszony, twardy i bolesny brzuszek, w niedzielę USG i wyrok: olbrzymi guz w jamie brzusznej, nic nie mozna zrobić. W poniedziałek- powtórne USG i potwierdzenie, że jest guz, ale mozna próbować operować (pies i tak nie przeżyje do jutra), szanse powodzenia -20%. Zdecydowałam się na to bardziej dla siebie, bo juz wtedy wiedziałam, że tylko się oszukuję. I rzeczywiście- guz sledziony, silnie unaczyniony, bardzo agresywny. Jeszcze jakieś zmiany na pęcherzu moczowym i chyba w jelitach. Niestety rzeczywiście nic juz nie można było zrobić.
Piszę Ci o tym, bo potrzebuję to z siebie wyrzucić. Ale też z nadzieja, że moje doświadczenie może Cię uwrażliwić na różne pozornie niewinne dolegliwości Twojego pieska. No i dlatego, ze jak pisałam wyżej, ta zmiana na powiece, nie daje mi spokoju, bo mam wrażenie, że od tego wszystko się zaczęło. Ale weterynarz (nie ten, który robił wtedy zabieg) zapewnia, że to nie miało związku z chorobą Puni. Chociaż teraz to już bez znaczenia- Puni nie ma, ale właśnie dlatego jeszcze trudniej mi się z tym pogodzić i poradzić sobie z poczuciem winy. Wciąz myślę, że może gdybym wiedziała wcześniej, żyłaby dzisiaj. Miała 14 lat, to dużo, ale jeszcze 3 tygodnie temu myslałam, że będzie dużo więcej.

Link to comment
Share on other sites

Nie masz się czym obwiniać. Bo tak to już z psiakami jest. prawie rok temu odszedł mój dog. I tez lekcewarzyłam pierwsze objawy, a później było ze to przeziebienie, chodzic nie może bo ma ponad 10 lat i problemy ze stawami. A to była kardiomiopatia. I to samo: gdyby wcześniej...
Ale nie prawda. I tak bym go nie uśpiła. Tylko bym go dłużej męczyła lekami. Aresa zamęczyłam na śmierć bo nie umiałam sie z nim rozstać. z 70 kg psem jeździłam co 2 dni na kroplówkę, on nie mógł wstać wiec go nosiliśmy. Bo jeszcze dzień... Teraz bym już tego nie zrobiła.

Dziekuję za radę. Fakt, powinnam mu zrobić morfologie i biochemie. Jakieś pół roku temu miał robione ostatnio. Ale po zdiagnozowaniu nowotworu już nie...
A co do krakvetu, to dzieki. Ale tam go właśnie leczę ;)
Czy założyłaś Puni watek na Teczowy Moście?

Link to comment
Share on other sites

Rzeczywiscie, Twoje reakcje w czasie choroby Aresa śa niemal identyczne z moimi. Mała to pociecha, ale przynajmniej trochę pomaga mi zrozumiec to co sie stało.
Ten zabieg na oczku Puni też robiłam w Krak-Vecie. I nie mam powodu, żeby narzekać, przeciwnie nie mam zastrzeżeń i wierzę nadal w fachowość pracujących tam lekarzy. Gdyby nie to, co stało sie teraz nie miałabym żadnych wątpliwości, czy diagnoza zmiany na powiece była trafna i czy późniejsze dolegliwości suni mogły być sygnałem rozwijającej się choroby. To teraz chciałabym to wiedzieć. Wtedy pewnie nie było wyraźnych wskazań do przeprowadzania badań a może chodziło też o to, żeby nie narażać na zbędne koszty? Nie wiem. Pretensje mam raczej do siebie, bo przecież sama mogłam poprosić o te badania. Inna sprawa, że kiedy leczyłam Punię z tej biegunki, podczas kolejnych wizyt trafiałam za każdym razem na innego lekarza. To jest właśnie wada klinik weterynaryjnych. A wcześniej Punia nie miała "swojego doktora", bo nie było takiej potrzeby- nigdy nie chorowała. Dopiero trzy tygodnie przed śmiercią suni trafiłyśmy do gabinetu blisko domu. Niestety za późno. Ale mimo tego co sie stało i chociaż i tu nie udało sie postawić trafnej diagnozy, żałuję tylko, że nie poszłam do tego weterynarza wcześniej.
A na Tęczowym Moście na pewno za jakis czas będe wspominać Punię. Wcześniej jednak musze sie uporać nie tyle z samym rozstaniem, ale z tym wszystkim o czym pisałam poprzednio.
Co do [B]nabłoniaka[/B]- mam nadzieje, że nie zaniepokoiłam Cię historią choroby Puni? Sądzę, że nie jest to tak niebezpieczny nowotwór i nie ma pewnie też niebezpieczeństwa przerzutów do narządów wewnętrznych. Ale oczywiście nie jestem w tej dziedzinie kompetentna. Sama przeczytałam wszystko co udało mi się znaleźć w internecie na temat guzów śledziony. I chociaż przeważnie były to informacje o niepomyślnym rokowaniu w ich leczeniu, to znalazłam wiele historii piesków, które po usunięciu śledziony z guzem wracały do zdrowia. W końcu doszłam do wniosku, że takie "gdybanie" nie ma sensu, nie tylko dlatego, że w moim przypadku jest już za późno. Może Ty też zaufaj opinii weterynarza, jeżeli nie przewiduje niczego groźnego. Ale badania kontrolne co jakiś czas pewnie nie zaszkodzą. Z tym, że ja jestem i pewnie juz pozostanę przewrażliwiona.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...