Jump to content
Dogomania

Schronisko w Radomsku - Ruszamy z adopcjami! Prosimy o pomoc.


Recommended Posts

  • Replies 2.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Dzięki Temidko. Niewiem czy tam istnieje jeszcze dom kultury,ale jest park w którym jest muszla koncertowa.
Trzeba by wykorzystać powiązanie bardzo znanego zespołu z tym miastem, może takie nagłośnienie pomoże zmienić to miejsce z mordowni w porządne schronisko.
Mam też nadzieję że u Was w końcu mózgi co nie których zaczną porządnie pracować i będzie więcej kasy na zwierzaki.

Posted

Iluś można też namówić zespół, by nagrał piosenkę promującą schronisko, adopcje psiaków i nakręcił tam klip. Widziałam taką akcję w wykonaniu Pod Budą, promowali schron w Krakowie, a dokładnie oddawanie 1% podatku na schron. Super akcja i myślę, że bardzo skuteczna. Tu zyskałby zespół i schron, tym bardziej, że takie tam syfiszcze jak piszesz!!! Chyba, że powtórzy się sytuacja z Radomska....i zostanie uwalona chęć pomocy!

Posted

Tylko że z tego co dziewczyny pisały o tym "schronisku" to raczej nie ma szans na adopcje z tego schroniska. Wielu psiakom zostaje przypisana latka agresywny. Mało tego one obecnie nie mają żadnego dojścia do schroniska - zakaz. Dlatego robią wszystko co mogą, aby w punkcie w jednym z mniejszych miast nie doszło do wywozu psów do tego schroniska, bo stamtąd już nie mają szans mieć dom.
Czy w Radomsku też były utrudnione adopcje ? Czy wiele psów uznawano za agresywne ?

Posted

Czy ta mordownia, to schronisko na Modrzewiowej w Łodzi? Mają oddział gdzieś na wsi. WOlontariuszom zabroniono wstępu, wywożą tam psy z mojego Łasku :-(. Chciałam z tamtąd adoptować psa, ale żadnej strony w necie i praktycznie zero informacji o psach.

Posted

A ja myślę, że chodzi o Mysłowice... Chciałam zabrać stamtąd małą, przerażoną suczkę w zeszłym roku, to też mi powiedziano, że agresywna jest i mi jej nie wydadzą. A ona była tak przerażona, ciągle chowała się za budę...

Posted

Iljova, o jaki schron Ci chodzi, jeśli chodzi o Kosodrzewiny to chętnie podam numer do pracownicy-Ani, na pewno pomoże w adopcji i nie piszcie bzdur, że tak nikogo nie wpuszczają, bo sama byłam tam zapraszana.
Tutaj wypowiedź Femki z miau na temat tej 'mordowni':
"
Spędziłam tam cały niemal dzień. Chyba za mało się znam na opiece nad zwierzętami w skali przemysłowej, żebym mogła być wprawnym i bystrym obserwatorem. Na pewno jest cała masa rzeczy, na które nie zwróciłam uwagi. Patrzyłam oczami miłośniczki zwierząt, opiekunki kilku kotów i (od niedawna) suki.
Ten przydługi wstęp napisałam dlatego, że to, co zobaczyłam, było zbyt piękne na polskie warunki. I podejrzewam, że czegoś nie zobaczyłam, coś przeoczyłam. No sama nie wiem. Ale cały czas zadawałam sobie pytanie: skoro tu jest tak dobrze, to dlaczego wszędzie indziej jest tak źle? Na końcu napiszę, jaką ja typuję przyczynę. Oczywiście pod warunkiem, że to wszystko, co zobaczyłam, to nie była wkrętka na dużą skalę.

Zaznaczę jeszcze, że byłam wszędzie, nie zajrzałam chyba tylko do prywatnych pokoi pracowników. Cały czas byłam pytana, co jeszcze chcę zobaczyć, gdzie zajrzeć. Nie było miejsca, do którego zabraniano mi wstępu.


Akurat gdy dojechaliśmy, miała miejsce dostawa mięsa. Przyjechał duży ciężarowy samochód-chłodnia znanej w regionie łódzkim firmy-producenta mięsa i wędlin.

Schronisko wraz z ogrodem zoologicznym to duży obszar, o ile dobrze zapamiętałam, 6 hektarów. Teren jest otwarty, w sensie, jest ogrodzenie, ale nie jest to twierdza z parkanem, przez który nie widać nic. O ile pamiętam wjechać tam można bez specjalnego trudu, bo nie ma zamykanej bramy. Zresztą z drugiej strony, gdzie jest obszar jeszcze nie zagospodarowany, parkan jest "niedomknięty" z wyjściem do lasu. Od strony wsi do schroniska przejeżdża się przez mały ogród zoologiczny. Fajne egzotyczne zwierzęta, ptactwo. Przecudne białe wilki. Ale nie sprawdzałam stopnia oswojenia, tym bardziej, że właściciel uprzedził, że niezbyt przyjazne stworzenia [IMG]http://forum.miau.pl/images/smilies/icon_lol.gif[/IMG] Na dużym wybiegu owce jakieś egzotyczne (chyba Ameryka Południowa) i coś podobnego do bawołu, ale nazwa była inna. Pawie przepiękne, bocian bez skrzydła, masa królików, kangurzyce z małymi w torbach. Nie będę się rozwodzić, bo chyba wszystkich najbardziej interesują psy.

Gabinet weterynaryjny: ambulatorium, sala pooperacyjna, sala zabiegowa. Akurat jakiś pies był torturowany zastrzykiem. Psu na pysk założono łańcuch. Gdybym ja robiła ten zastrzyk, łańcuch byłby potrójny [IMG]http://forum.miau.pl/images/smilies/icon_smile.gif[/IMG], bo pies sięgał mi do bioder. To był jedyny łańcuch, jaki widziałam w Wojtyszkach. Piesek zniósł zastrzyk nadzwyczaj łagodnie. Ładnie wyglądał, mimo, że duży i bardzo kudłaty.
Zajrzałam na chwilę do szpitalika, ale wyłącznie na moment, bo te psy, które były w lepszym stanie, podniosły taki jazgot, jak mnie zobaczyły, że zwiałam.
Potem oglądałam sektory z psami. Zwierzęta były pogrupowane pod względem wielkości. Zobaczyłam tam chyba wszystkie rasy świata. Inaczej niż w schronisku na Marmurowej, sektory były bardzo duże, mieszkało w każdym wiele zwierząt, myślę, że około setki. W każdym opiekun przez 24 godziny na dobę. Nie było nigdzie betonu. W sektorach ubita ziemia, a pod jedną ze ścian szerokie drewniane podesty, które (jak mnie poinformowano) zimą są zabudowane i jest tam schronienie zadaszone. Opiekunowie siedzieli w środku sektorów, razem z psami. Każdy miał bat. Jak napisałam na początku, nie znam się na psach, ale potrafię zaobserwować zachowania świadczące o tym, że pies jest zastraszony, że się boi. Tamte psy nie bały się w ogóle. Gdy mnie zobaczyły, wszystkie sunęły do ogrodzenia, żeby się przywitać, zrobił się jazgot. Wtedy zobaczyłam, jak opiekun natychmiast interweniuje, żeby nie doszło do aktów agresji: tłukli batem o ziemię albo o kraty ponad psami. Mimo to nie widziałam, żeby którykolwiek pies zareagował skuleniem uszu i podwinięciem ogona. Natychmiast, jak wychodziłam z sektora, psy się uspokajały. Nie widziałam psów chudych albo źle wyglądających. Ania, która nam towarzyszyła w zwiedzaniu, wsadziła bez stresu rękę za ogrodzenie w momencie, gdy psy się na mnie darły.
Sektory były posprzątane. Nie czułam w ogóle fetoru moczu, co mnie akurat zdziwiło, bo tam nie ba betonu, który można spłukać. Kup żadnych też nie było, co też mnie zdziwiło,mimo, że przed sektorami stał traktor z przyczepką odchodów.

Najbardziej było mi przykro w sektorze kundelków-staruszków [IMG]http://forum.miau.pl/images/smilies/icon_cry.gif[/IMG]

Byłam też w boksach psów izolowanych ze względu na chorobę lub zabiegi. Była suka po sterylce, piec z nowotworem, młody kaukaz (chyba).

Kociarnia. Kotów mało. Nie więcej niż 15. Ładne. Trikolorki, szylkretki, rude, buraski, czarnuszki, pingwinki. Do wyboru do koloru. Nie było maluchów.
Jeden z wiecznym glutem. Nie były chude, wyglądały ładnie. Ale jakieś zobojętniałe. Kiedyś na Marmurowej takie widziałam. Obojętne. Miałam kluchę w gardle.
W kociarni było sucho i czysto. Koty miały pomieszczenia składające się z dwóch części, przy czym ta druga to część zimowa, w sezonie ogrzewana. Wszędzie drzewka, pieńki.
Przypomniało mi się, dlaczego przestałam jeździć na Marmurową.

Stajnia.
Akurat w trakcie zwiedzania boksy były sprzątane. Konie przeróżne, również kucyki, źrebięta. Jeden konik bardzo przytulaśny, obawiam się, że także nakolankowy [IMG]http://forum.miau.pl/images/smilies/icon_mrgreen.gif[/IMG] Taki przyjaciel wszystkich.
Wszystkie koniki naprawdę dobrze utrzymane, przystojne. Nawet stara okulała klacz. Stajnia to było jedyne miejsce, w którym był jakiś nieprzyjemny zapach. Dla koniarzy on nieprzyjemny nie jest [IMG]http://forum.miau.pl/images/smilies/icon_lol.gif[/IMG] , ale ja nie jestem fanką stajennych klimatów.

Koło domu gospodarzy oraz w ich domu mopsice, i suczki malutkich ras, teraz bardzo modnych, ale nie pamiętam nazwy. Wszystkie wykupione z pseudohodowli, w wielu przypadkach z maluchami. Program zakłada wykup suki i/lub maluchów, odchowanie, sterylkę, adopcję. W schronie kładzie się nacisk na adopcje kundelków, ponieważ rasowe "się adoptują" dużo łatwiej. Po terenie biegają trzy albo cztery kundelki.

Wszędzie pojemniki ze świeżą wodą, wszędzie widziałam pracowników zajętych przy powierzonych im zwierzętach. Siedząc na tarasie słyszałam dobiegające zza budynków rozmowy mieszkających tam pracowników. Nie zauważyłam żadnych przejawów stresu.

Otrzymałam do przeczytania raport pokontrolny NIK. Był baardzo obszerny i nie chciało mi się go czytać [IMG]http://forum.miau.pl/images/smilies/icon_redface.gif[/IMG] Język tego typu lektury nie przypomina emocjonujących kryminałów. Skupiłam się na zaleceniach pokontrolnych, które zawierały kwintesencję tego, co mnie interesowało, czyli wpadki, niedociągnięcia czy uchybienia. Były (o ile pamiętam) cztery, o charakterze administracyjnym. Można je określić wspólnym mianem "zróbcie porządek w papierach". Zaniepokojona, że jednak coś ukryli, wróciłam do samego protokołu, żeby przeczytać, co piszą o samych zwierzętach i warunkach ich utrzymywania. NIK uznał warunki za dobre, zwierzęta zaopiekowane i w dobrym stanie.
Potem przeczytałam treść książki kontroli. Dla osób nieprowadzących działalności gospodarczej: jest to książka, w której odnotowana jest każda kontrola prowadzenia w firmie przez wszystkie uprawnione podmioty. Jest tam informacja, co jest kontrolowane, kiedy, kto kontroluje i uwagi pokontrolne (jeśli nie ma protokołów). Od stycznia miała miejsce epidemia kontroli z gmin, które podpisały umowę z L.Simińskim na odbieranie psów bezdomnych. Nie zauważyłam innych wpisów niż "bez uwag". Kontrole miały oczywiście związek z krążącymi plotkami, że psy Aleksandrowa Łódzkiego zaginęły. O ile pamiętam, był tam też jakiś wpis, że i te psy są na miejscu. Był tylko problem z ich znalezieniem (120 psów w grupie 2 tysięcy). Ale nie pamiętam dokładnie, skąd wiem, że te z Aleksandrowa były.

Na niezagospodarowanym terenie mają powstać kolejne sektory dla psów. Według L. Simińskiego, w tej chwili panuje zagęszczenie. Ma też powstać dużą, piękna kociarnia. W trakcie budowy są też nowe pokoje dla pracowników. Widać tam trwające inwestycje.

I tylko jeden wielki problem: brak intensywnego i regularnego wolontariatu adopcyjnego: ogłoszenia, opisy.

To chyba wszystko. Oczywiście zapytałam, skąd L. Simiński ma na to wszystko psy. Niestety, nie zapytałam o zgodę na publikację tej informacji, ale zapewniam, że to jak najbardziej legalne źródło [IMG]http://forum.miau.pl/images/smilies/icon_lol.gif[/IMG] W Wojtyszkach widać doskonały zmysł biznesowy i czuć miłość do zwierząt. Niekłamaną. Oraz wiedzę o psach. Taką praktyczną, wynikającą z wieloletniego obcowania z tymi zwierzakami. O kotach było mało, bo stanowią margines w tym schronisku. Wydaje mi się, że tym bardziej można by powalczyć o ich adopcję.

Skłaniam się do opinii, że jeśli w Wojtyszkach naprawdę jest tak, jak widziałam, to dlatego, że L.Simiński naprawdę kocha zwierzęta i naprawdę oddał im swoje życie. A że ma łeb do interesów, daje radę bardzo efektywnie zarządzać dostępnymi środkami.

Bardzo chciałabym, żeby było tak, jak ja to zobaczyłam. Jeszcze raz dziękuję za gościnę.

Czy ktoś chciałby się zaangażować przy wirtualnym wolontariacie w sprawie adopcji (ogłoszenia)?"

Źródło: [url]http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=125608&start=330[/url]

Znam Femkę i wiem, że jest osobą godną zaufania, robiącą b. dużo dla zwierzaków, więc sądzę, iż opinia jest prawdziwa i szczera.

Posted

Nie, mnie chodzi o schronisko na Śląsku w Mysłowicach. To poprostu nie można nawet nazwać schroniskiem i próbuje znaleźć jakiś sposób żeby coś z tym zrobić, bo to nie może tak dalej być. Fakt że schroniska nie są najlepszym miejscem dla zwierzaków, ale jeśli muszą już tam trafia to niech to będzie rzeczywiście schronisko tak jak w Starogardzie Gdańskim, a miejsce dramatów zwierząt. To chore, że praktycznie nie ma szans adopcji zwierząt że schroniska. :-(

Posted

[quote name='Iljova']Nie, mnie chodzi o schronisko na Śląsku w Mysłowicach. To poprostu nie można nawet nazwać schroniskiem i próbuje znaleźć jakiś sposób żeby coś z tym zrobić, bo to nie może tak dalej być. Fakt że schroniska nie są najlepszym miejscem dla zwierzaków, ale jeśli muszą już tam trafia to niech to będzie rzeczywiście schronisko tak jak w Starogardzie Gdańskim, a miejsce dramatów zwierząt. To chore, że praktycznie nie ma szans adopcji zwierząt że schroniska. :-([/QUOTE]
Poczytuję sobie wątki gdzie jest cokolwiek o Mysłowicach i przyznam, że to jakiś horror :(:(:(

Posted

Dlatego szukam jakiś pomysłów które mogłabym podsunąc osoba ze śląska, żeby można było coś z tym zrobić. Bo ja na odległość tylko tyle mogę. A zespół o którym wspomniałam to Myslovitz. Napewno nie mogą włączyć się w to dziewczyny o których pisałam bo one już tak mają utrudnione ratowanie i wyciąganie zwierzaków. Mam nadzieję że w Radomsku nie dochodzi by do tak drastycznych sytuacji i że w końcu będzie tylko lepiej.
Oby psiaczki radomszczańskie znalazły swoje domki. :-)

Posted

Iluś super pomysł, chłopaki z Myslo ok, pewnie się chętnie zaangażują:) To może być strzał w dyszkę, punkt zapalny i początek zmian. Tam w schronie kicha straszna!

Posted

[SIZE=4][COLOR=navy][B]Temidko jaka obecnie jest sytuacja Waszego Radomszczańskiego schroniska czy zwierzaki mają lepiej ???Jeśli tak to czy jest to trwała poprawa, czy tylko na chwilę bo zrobiło się trochę głośno ???[/B][/COLOR][/SIZE]
[SIZE=4][COLOR=navy][/COLOR][/SIZE]
[SIZE=1]Drzagodha mam wątpliwości ale nie mogę już czytać o tym wszystkim, inna rzecz że jak mój tatuś dostał mieszkanie w czasach PRL-u właśnie w Mysłowicach to ja od samego początku źle się czułam w tym mieście coś mnie tam odpychało nigdy nie przepadałam za tym miastem, teraz też za nim nie tęsknię, (za to za Chorzowem bardzo do tego miasta mam sentyment}[/SIZE]
[SIZE=1]W sumie są trzy schroniska które bardzo zapadły mi w serce i w których chciałabym aby zmiwniło się na lepsze dla zwierząt, a wiem żę jest jeszcze wiele takich.[/SIZE]
[SIZE=1]1. Radomsko[/SIZE]
[SIZE=1]2. Mysłowice[/SIZE]
[SIZE=1]3. Sandomierz[/SIZE]
[SIZE=1]Tyle że Radomsko i Sandomierz mają wątki na dogo i coś się dzieje, a Mysłowice nic... to klęska [/SIZE]
[SIZE=1][/SIZE]

Posted

Mogę powiedzieć, że tak mają lepiej w sensie żywieniowym wyglądają naprawdę ładnie, zmieniły się troszkę godziny pracy w tym soboty i doszedł nowy pracownik
więc to jest na plus. Aby jednak utrzymać i podwyższać poziom trzeba mieć to na oku.
Jutro jadę na Dni Radomska troszkę po promować schronisko.

Posted

Iljova, nam w Sandomierzu do szczęścia jest potrzebny normalny teren i pomoc ludzi.. serca i ochoty nam nigdy nie zabraknie. Walczyć będziemy. Dzięki wielkie za zainteresowanie, bo jeśli coś się nam uda ruszyć w jedną czy drugą stronę, bardzo będzie potrzebna Wasza pomoc.

Posted

cieszę się że zajrzałaś tutaj pomimo, że czasu napewno masz niewiele. Oby się udało zmienić na początek na zawsze sytuację zwierząt w Sandomierzu, Radomsku, tych durnych Mysłowicach to już byłoby coś

Posted

Wczoraj do bardzo fajnego domku pojechała Santa. Państwo po nią przyjechali aż z Jaworzna - domek z ogrodem, w domu dwójka nastolatków i zwierzyniec : pies mix bernenczyka, szenszyka i papuga. Wszystkie zwierzaki mieszkają oczywiście w domu...
Myslę, że Santa się szybciutko przystosuje.

Posted

[quote name='Iljova']cieszę się że zajrzałaś tutaj pomimo, że czasu napewno masz niewiele. Oby się udało zmienić na początek na zawsze sytuację zwierząt w Sandomierzu, Radomsku, tych durnych Mysłowicach to już byłoby coś[/QUOTE]
Ja na wątkach Radomskich jestem od początku :) czytam, podziwiam, współczuję.. Jak mogłam to pomogłam, Holendrzy i nas wspierają, cieszę się że tu też się udało bo oni są kochani i niesamowici.. Uczę się od Temidy postępowania z urzędnikami, ale u nas aż tak silnego organu nie ma z takim zapleczem wiedzy, ale pomału, pomału... ;)

Posted

Fakt z urzednikami trzeba postępować w odpowiedni sposób, umieć ich podejść. Ale też się uda wierzę w to.
Gajowa a Santa pojechała do Jaworzna gdzie ? Na Śląsku?

Posted

Karinko zawsze służę radą i pomocą.
Właśnie wróciłam z Dni Radomska, może jeszcze później zajrzę. Rozdaliśmy sporo ulotek o schronisku.
Poszło 8 psów i 1 kot.
Dziękuję PGK za dzisiejszą współpracę i przygotowanie się do tej akcji.

Posted

[quote name='Temida']Karinko zawsze służę radą i pomocą.
Właśnie wróciłam z Dni Radomska, może jeszcze później zajrzę. Rozdaliśmy sporo ulotek o schronisku.
Poszło 8 psów i 1 kot.
Dziękuję PGK za dzisiejszą współpracę i przygotowanie się do tej akcji.[/QUOTE]

Ale gdzie poszło na spacer, w las ;-) a może na piwo lub cocacolę ;-)
Fajnie że była współpraca :-)

[quote name='ŚWIAT']Podnoszę. A temat Mysłowic i mnie jest bliski.[/QUOTE]

Domyślam się bo widuje Cię na wątkach psiaków.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...