Jump to content
Dogomania

Czarna niby-jamniczka mniejsza, niż kot. Przerażona:( DT albo DS


Greven

Recommended Posts

  • Replies 63
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to Suńka pojedzie do Warszawy w sobotę (pociągiem) do DT z szansą na DS.

"Hej, nie zostawiaj mnie tu samej, no co ty?!"

[IMG]http://i600.photobucket.com/albums/tt85/corkalapa/Obraz002-5.jpg[/IMG]

[IMG]http://i600.photobucket.com/albums/tt85/corkalapa/Obraz016-9.jpg[/IMG]

[IMG]http://i600.photobucket.com/albums/tt85/corkalapa/Obraz017-6.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

normalnie jest tak brzydka, że aż ładna :) straszną mam słabość do takich poczwarek, moja też takie nie wiadomo co :evil_lol:
trzymam kciuki za domek, a mała będzie ciachnięta?

jak dla mnie to ona bardziej pinczerowata jest niż jamnicza, przynajmniej tak na zdjęciach

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ania&Rudy']mała będzie ciachnięta?[/QUOTE]
Poprzedni właściciel dopiero co odstawił od niej 5-6 tyg. szczeniaka, wyrzucając oboje z rozpędzonego auta, więc myślę, że sterylka najwcześniej za miesiąc. Zdecyduje weterynarz.

Dzisiaj mała gadzinka nawarczała na moją Mamę, a potem próbowała ją ugryźć.
W sytuacjach stresowych wyciągnięta ręka ZAWSZE jest ZŁA. Zawsze. Na wszelki wypadek.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj wieczorem byłam w Szczecinie i niestety spacer na obcym terenie (gospodarstwo zaczęła już traktować, jako "swoje" i bezpieczne miejsce) bardzo Suńką wstrząsnął, mimo że było już ciemno, spokojnie, cicha osiedlowa uliczka. Nie załatwiła się w ogóle. Nie zjadła kolacji, nie tknęła wody. Dzisiaj rano w ogóle odmówiła wyjścia ze swojej klatki, merda na mój widok ogonkiem (nerwowo) i zwija się w ciasny precelek, wkopuje pod koce, odwraca się ode mnie. Jak chciałam ją wyjąć z klatki, to zaczęła się tak telepać, że zrezygnowałam. Nadal nie je i nie pije.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewanka']coś czuję, że powinna zostać w 'swoim' gospodarstwie , aż dojdzie do siebie, czyli baaardzo długo.[/QUOTE]
Gdyby tylko były warunki...

Myślę, że czym szybciej ode mnie wyjedzie, tym lepiej. I tak już za bardzo się przyzwyczaiła. Wierzę, że jest dość silna psychicznie, żeby odnaleźć się w domu tymczasowym, do którego ma jechać w sobotę. Trzeba od początku okazać jej wyrozumiałość i cierpliwość, ale nie rozczulać się nadmiernie, bo ona musi znaleźć w opiekunie stabilne oparcie, żeby poradzić sobie z własnym chaosem. Potrzebuje swojego bezpiecznego, zacisznego miejsca i swojego człowieka, który weźmie na ręce, poprzytula, da pospać sobie na kolanach, ale jak będzie trzeba, to przypnie smycz i zmusi do spaceru. U mnie pierwsze spacery wyglądały tak, że pies miotał się na smyczy, plątał dookoła mnie i wpadał mi na nogi, próbował w panice wspinać się na buty, przerażony odskakiwał, a potem leciał z powrotem i cała "zabawa" od nowa. W końcu, zamiast ostrożnie stawiać stopy, żeby jej nie nadepnąć i przekładać smycz z ręki do ręki, ustawiłam ją po jednej stronie na wyciągniętej ręce, żeby mi nie wchodziła pod nogi i ruszyłam naprzód, nie zwracając na nią uwagi. Po kwadransie była już znacznie spokojniejsza, w końcu zaczęła wąchać trawę i krzaczki, interesować się otoczeniem. Od tej pory na spacerach nie było już problemu... aż do wczoraj. Nowe miejsce i kompletnie się rozsypała. Poprzednio okres adaptacyjny trwał ok 3 dni. Zobaczymy, jak będzie teraz.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Gdyby tylko były warunki...
(...) U mnie pierwsze spacery wyglądały tak, że pies miotał się na smyczy, plątał dookoła mnie i wpadał mi na nogi, próbował w panice wspinać się na buty, przerażony odskakiwał, a potem leciał z powrotem i cała "zabawa" od nowa. W końcu, zamiast ostrożnie stawiać stopy, żeby jej nie nadepnąć i przekładać smycz z ręki do ręki, ustawiłam ją po jednej stronie na wyciągniętej ręce, żeby mi nie wchodziła pod nogi i ruszyłam naprzód, nie zwracając na nią uwagi. Po kwadransie była już znacznie spokojniejsza, w końcu zaczęła wąchać trawę i krzaczki, interesować się otoczeniem. Od tej pory na spacerach nie było już problemu... aż do wczoraj. Nowe miejsce i kompletnie się rozsypała. Poprzednio okres adaptacyjny trwał ok 3 dni. Zobaczymy, jak będzie teraz.[/QUOTE]

Masz rację, u mnie identycznie było z wczasowiczką Lenką

Link to comment
Share on other sites

Pani Marta od godziny jest już w drodze do Szczecina. Jedzie po Suńkę PKSem, a powrót zaplanowała PKP. Na dodatek obiecała wziąć transporter z kocicami, na które czeka dom pod Łodzią. A nasza dogomaniacka donacja zadeklarowała odebrać koty z Centralnego i w poniedziałek zawieźć do DS. To teraz pozostaje tylko trzymać kciuki, żeby wszystko się dograło ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...