Jump to content
Dogomania

PELASIA NAS POŁĄCZYŁA A TERAZ DYSKUTUJEMY SOBIE O ŻYCIU:):) O Pelasi czasem też:):)


Recommended Posts

  • Replies 3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Witam Was moje Dobre Duchy.
Tak jak napisała Gosia z Saszką jest już o niebo lepiej chociaż jeszcze nie idealnie. Musiałam go do jutra zostawić jeszcze w lecznicy. Miał robioną pełną diagnostykę łącznie z rentgenem układu kostnego i USG jamy brzucha i okolic. Okazało się , że w najbardziej opłakanym stanie jest właśnie jama brzuszna i jelita. Jelita niepracujące z oznakami jakiegoś miejscowego stwardnienia ( nie bardzo umiem to wszystko powtórzyć tak jak trzeba), nie mogące przez to spełniać swojej roli. Ból doprowadził do tego, że Sasza przestał sie podnosić i reagować na świat. Żołądek pozbawiony śluzówki był powodem, że załatwiał się krwią. Z pyszczka wylewała mu się szklista maź. Widok był okrutny ... nie chciałabym tego przeżyć kiedykolwiek.
Od wczoraj jest pod kroplówkami, ma podawany antybiotyk i leki wzmacniające. Lekarka z którą rozmawiałam twierdzi, że sytuacja jest opanowana, chociaż do określenia stanu jako zadowalający trochę brakuje. Najważniejsze, że dzisiaj w południe sam podniósł się z podłogi i pomaszerował z opiekunką na spacerek. Dostaje tez leki uspakajające żeby nie przeżywał traumy w związku ze zmianą otoczenia. Oznaka powrotu do zdrowia jest również fakt, że wczoraj dawał sobie wszystko zrobić bez najmniejszego ruchu czy oporu. Natomiast dzisiaj przy kolejnym badaniu pokazał Pani doktor zęby. Jeżeli dzisiejsza noc nie przyniesie niespodzianek ( a na pewno tak będzie!!! ) to jutro będę mogła go zabrać z lecznicy do domu i dalsza część rekonwalescencji przebieg już pod moim okiem. Nawet zdążyłam się już robić zastrzyki jakby co.
Dziękuję, że tu czuwałyście. Pewnie to tez pomogło.
Moje małe czarne diablę pewnie z wiosną będzie śmigało z Przemkiem na ryby .... nie pamiętając o tych przeżycia. Tylko ja jakoś jeszcze nie mogę dojść do siebie po tych ostatnich 24 godzinach.

Posted

Dzięki Maryś za obszerniejsze wieści, ja nie chciałam tego pisać, coby nie pokręcić...bo ja to laik w te klocki jestem niestety ciagle...NAjwazniejsze, że Saszka najgorsze ma za soba i oby nigdy więcej juz się nic takiego nie przytrafiło ani jemu ani zadnemu z naszych zwierzat....to okropna świadomośc, że najwierniejszy przyjaciel został otruty przez jakiegoś okrutnika sadyste psychopatę...a jeszcze jak do tego straci życie w okrutnych mękach, to i zyc samemu się może odechcieć...
Choroba...no to choroba...inaczej jakoś to mozna sobie wytłumaczyć...choc też cięzko i źle...
NO, a najgorsze jest to, ze tego nie jestesmy jak widac w stanie uniknąc a psychole maja coraz to nowe pomysły..:( Nigdy tego nie zrozumiem..ale pewnie oni nie moga nas zrozumiec, jak można tak kochac zwykłe kundle... i z pewnościa też uznaja nas za psycholi...:(
Maryś kciukaski dalej zaciśnięte i czuwamy z Toba, a Ty odpoczywaj, bo jutro Saszka będzie w domku i pewnie będziesz miała co robić, zanim całkiem dojdzie do siebie...niejedna noc nieprzespana przed Tobą...:(
Ja juz tez trochę pokimałam, rodzinka wróciła z wycieczki cała happy...a ja cała happy, ze miałam troche prawdziwego spokoju:)

Posted

Całe szczęście, że stan Saszy poprawia się. Kurcze, tak na chłopski rozum to on jakąś żrącą substancje chyba musiał łyknąć skoro zniknęła śluzówka z żołądka. To się zregeneruje, prawda? Co zdejmę z litości mojej małej zołzie kaganiec zaraz bierze coś do dzioba a ja nie wiem czy to śnieg, patyczek czy coś gorszego i szybko zakładam z powrotem. Nie pamiętam kto opisywał zatrucie swoich psów, ale one nawet niczego nie zjadły tylko łapki sobie wylizały po spacerze a potem krew się lała z nich wszystkimi otworami. Okropność.

Posted

Sasza, do domu psie, na swoje miejsce przy Marysi. Maryś, teraz będziecie sobie odpoczywać RAZEM- od jutra?
Strach wyjść z psem na spacer. Mój nie nosi kagańca, a wciąga wszystko jak odkurzacz ,zanim zdążę zobaczyć.

Posted

[quote name='Lidan']Całe szczęście, że stan Saszy poprawia się. Kurcze, tak na chłopski rozum to on jakąś żrącą substancje chyba musiał łyknąć skoro zniknęła śluzówka z żołądka. To się zregeneruje, prawda? Co zdejmę z litości mojej małej zołzie kaganiec zaraz bierze coś do dzioba a ja nie wiem czy to śnieg, patyczek czy coś gorszego i szybko zakładam z powrotem. Nie pamiętam kto opisywał zatrucie swoich psów, ale one nawet niczego nie zjadły tylko łapki sobie wylizały po spacerze a potem krew się lała z nich wszystkimi otworami. Okropność.[/QUOTE]Hahahah..no to sie uśmiałam szczerze teraz:) Ty się dziś Lidziu u Lusieńki ze mnie smiałaś, że pisałas o rodzynkach..a o tych zatruciach na łapkach, to ja pisałam chyba wczoraj nawet:D:D;) Sprawa głośna, nawet dogomania w Uwadze była:) Ale faktem pozostanie, że na psycholi nie mamy zadnych mozliwości...nawet nagłasnianie nic nie da tak naparwde, bo pobudza kolejnych durniów do działania, a cieszy tych, ktorym się udało...a bez tego...też źle..:(
Nie mówiąc juz, ze wobec ich "pomysłowości", która bierze się z chorych głow, jesteśmy totalnie bezradni...i ani kaganiec ani buciki....bo idac pies się chlapie...a jak sie pochlapie, to się potem wylizuje...no...chyba, ze kąpiel po kazdym spacerze....:/ ale to akurat tez raczej nie jest wskazane dla psa..:(po prostu tragedia i juz...człowiek zdaje sie czasem byc gorszy niż bestia:(

Posted

Danusiu moje psy nigdy wcześniej w kagańcu nie chodziły,no czasem w autobusie im zakładałam ale odkąd Kola zaczęła intensywnie dożywiać się na spacerach odchodami :angryy: nie miałam wyjścia i musiałam jakoś ograniczyć dostęp do tych wątpliwych delicji :diabloti: Tak więc przyzwyczajałam Kolę stopniowo, a teraz to już nawet gdy jest na smyczy staram się nie zdejmować kagańca bo nie mam do niej zaufania. Gapa na szczęście wolniejsza jest i gapowata :eviltong: więc łatwiej upilnować.
Faktycznie nie pamiętałam goniu, że pisałaś o tych łapkach, ale ja i tak miałam na myśli wypowiedź ze "źródła" czyli od właścicielki tych podtrutych piesków. Na lizanie łapek nie ma chyba sposobu (buty?) ale w Krakowie ktoś specjalnie puszki z psią karmą miesza z trutką i rozkłada w miejscu dostępnym dla psów.

Posted

[quote name='Lidan']Danusiu moje psy nigdy wcześniej w kagańcu nie chodziły,no czasem w autobusie im zakładałam ale odkąd Kola zaczęła intensywnie dożywiać się na spacerach odchodami :angryy: nie miałam wyjścia i musiałam jakoś ograniczyć dostęp do tych wątpliwych delicji :diabloti: Tak więc przyzwyczajałam Kolę stopniowo, a teraz to już nawet gdy jest na smyczy staram się nie zdejmować kagańca bo nie mam do niej zaufania. Gapa na szczęście wolniejsza jest i gapowata :eviltong: więc łatwiej upilnować.
Faktycznie nie pamiętałam goniu, że pisałaś o tych łapkach, ale ja i tak miałam na myśli wypowiedź ze "źródła" czyli od właścicielki tych podtrutych piesków. Na lizanie łapek nie ma chyba sposobu (buty?) ale w Krakowie ktoś specjalnie puszki z psią karmą miesza z trutką i rozkłada w miejscu dostępnym dla psów.[/QUOTE]Ja myślę, że wpadłas na dobry pomysł z tym kagańcem, bo w takim układzie trzeba na zimne dmuchać...
W Krakowie karma z trutką a w Lublinie rozpylona trutka na trawie...trzeba miec mocno nawalone, zeby w ogóle wpadac na takie pomysły...Nikt nie musi kochac zwierzat do szaleństwa..ale kurcze....dlaczego skazywac je na takie okrutne meki...???:( A najbardziej cierpia psy bezdomne....głodne, na pewno rzucaja sie na to jedzenie z wielkim apetytem...a potem konają w ogromnych mękach gdzies w piwnicach, w rowach, lasach...w samotności..:( Bosche....to straszne...teraz w zasadzie sobie to dopiero uswiadomiłam...:( A moze to jakas administracja wpadła na genialny pomysł walki z bezdomnoscią zwierząt...i to nie jest wcale jakis psychol, tylko akcja zaplanowana na szeroka skalę...:( Oczywiscie żadna administracja sie do tego nie przyzna, bo dostaliby karę i zostali zlinczowani...zwlaszcza teraz, w zimie takie akcje mogą sie cieszyć "powodzeniem", bo spod sniegu zwierzetom trudniej znaleźc pożywienie, więc sa bardziej głodne i bardziej łakome..:(...okrucieństwo....:(:(.................

Posted

Jak to wszystko czytam, to mam ochotę przyuczyć mojego " odkurzacza" do załatwiania tych spraw w łazience. Dla Oskara tylko kaganiec byłby jaka taka ochroną, ale i to wątpliwe, bo bydlę jest sprytne. Tak zachomikuje łup w pysku, ze półgębkiem usmiecha się do mnie, a [I]skarb[/I] pozostaje w oczekiwaniu na chwilę mojej nieuwagi, by go pożreć. W odchodzach jeszcze nie zasmakował...ale to będzie w razie czego koniec jego "pyskowej" wolności.

Posted

[quote name='rita60']Witam cioteczki w ten mrożny poranek:loveu:miłego dnia i zmykam do pracy:p[/QUOTE]
OJ...do pracy w ten piekny, sniezny dzień..??:o Powinni zrobić wolne dla wszystkich...Anglia sparalizowana, szkoly pozamykane, zaklady pracy tez...a u nas nie ma litości:( Ja tam sie dzis z domku nie ruszam nawet:)

Posted

Sasza dalej w lecznicy:-(. Dzisiaj rano zadzwonili do mnie, że nastąpił nawrót pogorszenia ogólnego stanu zdrowia i czy wyrażam zgodę na przeprowadzenie szczegółowego badania/testu trzustki. Oczywiście, że powiedziałam TAK. Po pół godzinie miałam telefon, że jest potwierdzenie ostrego zapalenia/niewydolności trzustki:shake: ... i znowu pozostało czekanie.

Posted

[quote name='marysia55']Sasza dalej w lecznicy:-(. Dzisiaj rano zadzwonili do mnie, że nastąpił nawrót pogorszenia ogólnego stanu zdrowia i czy wyrażam zgodę na przeprowadzenie szczegółowego badania/testu trzustki. Oczywiście, że powiedziałam TAK. Po pół godzinie miałam telefon, że jest potwierdzenie ostrego zapalenia/niewydolności trzustki:shake: ... i znowu pozostało czekanie.[/QUOTE]No nieeeeeeeeeeeeeeeeeee:(:(....czyli ta trucizna mogła uszkodzić trzustkę...??Czy cała ta choroba jest po prostu skutkiem chorej trzustki..??:( Strasznie mi przykro Marysiu...:( nie wiem co napisać...
A staje na nózki czy lezy biedaczek..??Boli go coś..??..Jeju.....nie spodziewałam się takiego wpisu...:(

Posted

Gosia, Saszka zaczął juz 'nieśmiało' stawać na nóżki, ale pomimo że ma podawane leki przeciwbólowe to i tak lekarze twierdzą, że w dalszym ciągu ma oznaki bolesności i dyskomfortu podczas poruszania się.

Posted

[quote name='marysia55']Gosia, Saszka zaczął juz 'nieśmiało' stawać na nóżki, ale pomimo że ma podawane leki przeciwbólowe to i tak lekarze twierdzą, że w dalszym ciągu ma oznaki bolesności i dyskomfortu podczas poruszania się.[/QUOTE].................aj....nie wiem co napisac nawet....:( miałam nadzieje, ze dzis juz bedzie w domku....kurdeeeee....

Posted

Przeczytałam...Marysiu, trzustke leczy się- Oskar był i co jakis czas nadal jest faszerowany Amylanem- i oczywiście dieta niskotłuszczowa itp. Oskar je tylko suchą karmę Royala i trzymamy się. Co jakiś czas badanie krwi- biochemia- i niestety żadnych wariactw żywieniowych.
Jak długo jescze Sasza ma pozostać w lecznicy? Żyjesz jakoś?
Przyjde tutaj jeszcze, ale muszę powklejać zdjęcia na swój wątek---Ruda ze swojego domu!!!

Posted

No to mnie trochę Danusiu pocieszyłaś, ale i tak usłyszałam dzisiaj od lekarzy że przy takim ostrym zapaleniu trzustki może być różnie. Oni to potrafią człowieka postawić na nogi, a raczej z nich zwalić.
Co najmniej jeszcze 2-3 doby ... nawet nie będę pisała ile kosztuje doba w tej lecznicy, ale przynajmniej mam gwarancje, że jest naprawdę w dobrych rękach ... pieniądze są takie ulotne, a życie naszych członków rodzin na prawdę jest bezcenne.

Posted

Witajcie. Późno tu dotarłam, bo późno wróciłam do domu. Miałam nadzieję, że Sasza opuścił już Arkę. No ale najważniejsze, że żyje. Psy są mocne więc na pewno Sasza wyjdzie z tego. Najwyżej będzie na diecie :kciuki:

Posted

[quote name='marysia55']Lidziu ja też jeszcze wczoraj miałam nadzieję, że dzisiaj przywiozę go domu. Niestety to jeszcze przede mną.
Gonia masz zapchaną skrzynkę ... może byś posprzątała.[/QUOTE]
Juz jest ok ze skrzynka Maryś:) Dawaj:)

Posted

Marysia powinna spać, a nie dawać !!! Sasza wyjdzie z tego; trzutka nie jest błahą sprawą i nkt tak nie twierdzi, ale zapalenie trzeba opanować i dlatego psiak musi pozostać jeszcze w Arce.
Ma tam wspaniałą opiekę, bo tutaj u mnie na prowincji juz dawno byłoby po psie...i po mnie przy okazji.

Posted

[quote name='danka4u1']Marysia powinna spać, a nie dawać !!! Sasza wyjdzie z tego; trzutka nie jest błahą sprawą i nkt tak nie twierdzi, ale zapalenie trzeba opanować i dlatego psiak musi pozostać jeszcze w Arce.
Ma tam wspaniałą opiekę, bo tutaj u mnie na prowincji juz dawno byłoby po psie...i po mnie przy okazji.[/QUOTE]Je tez jestem po ostrym zapaleniu trzustki:(....mialam 5 dni calkowitej diety!!!!!!nic oprócz wody- do tej pory jako horror to wspominam;):D Mialam tych enzymów trzustkowych zamiast 16 (chyba taka jest norma), to ok 300!!!Lekarze byli w szoku, bo juz mnie szykowali na operacje woreczka...ale najpierw musieli zrobic porzadekz trzustką...a jak im sie udalo- to kamienie...zniknęły!!!!(a wczesniej byly na 100% bo przytkaly mi woreczek i mialam zoltaczke)...potem niby mialam miec cale zycie diete....i wlasnie sobie o tym(tzn o tej diecie) przypomniałam;):p

Posted

A ja miałam kamienie w nerce !!!! Rozbijałam, rozbijałam i prawie juz sama byłam rozczłapana na placek- cholernie boli- a kamole nic! Koleżanka poleciła mi pić coca colę- oryginalna- w duęj ilości i..kamole poszły precz. Medycyna tzw oficjalna rozłożyła ręce na ten fenomen. Od tej pory, będzie z 8 lat, jestem jak nowa.
Dawaj dalej ten medyczny temat..

Posted

[quote name='danka4u1']A ja miałam kamienie w nerce !!!! Rozbijałam, rozbijałam i prawie juz sama byłam rozczłapana na placek- cholernie boli- a kamole nic! Koleżanka poleciła mi pić coca colę- oryginalna- w duęj ilości i..kamole poszły precz. Medycyna tzw oficjalna rozłożyła ręce na ten fenomen. Od tej pory, będzie z 8 lat, jestem jak nowa.
Dawaj dalej ten medyczny temat..[/QUOTE]Heheheh..no ja tam wiecej swoich dolegliwosci wymieniala nie bede;):) U mnie tez lekarz bykl w szoku, ze kamienie znikneły, bo śmial sie ze mnie, gdyz jak mi pierwszy raz powiedzial o operacji, to ja ucieklam ze szpitala (mialam wtedy jechac do Bułgarii pierwszy raz- wszystko zalatwione nawet zakupy zrobione..i w dniu zakonczenia roku dostalam żóltaczki)..ale na drugi dzien rano zwijajac sie z bolu wrócilam na oddzial....lekarz rechotal a ja zapytalam jakie mam szanse na unikniecie operacji, on powiedzial, ze 1%, wiec ja sie ucieszylam...a on mnie wysmial, ze nie mam sie co cieszyc...na drugi dzien przyszedl i powiedzial, ze na razie operacji nie bedzie, bo okazalo sie silne zapalenie trzustki, musza wyleczyc...jak wyleczyli, wyznaczyli termin operacji, a usg pzred wykazalo..zero kamieni:D Lekarz byl autentycznie w szoku i wcale tego nie kryl:) Do BUlgarii juz nie pojechalam, ale za to na miesiac pojechalismy nad morze a tam trzymalam diete przez 2 tygodnie;):):) (raz jeszcze tam mnie zlapal mini atak)..od tej pory Bogu dzięki cisza (3 lata):):)
Ale o Coli tez slyszalam- podobno na bol żołądka i grypę jelitową najlepsza:):)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...